Adopcja. Jak znaleźc biologicznych rodziców?

[0c567865bc5bc81ad7100e57ad69b5206a79ca99_61998c2f33ab1]

Zakładam ten wątek bo mam do Was, dziewczyny, ogromną prośbę! (szukałam podobnego, ale nic nie znalazłam...) jeśli któraś z Was będzie w stanie choc trochę mi pomóc, będę bardzo wdzięczna

Otóż chodzi o to, że moja bliska przyjaciółka jest dzieckiem adoptowanym. Od pewnego czasu dojrzewa w niej myśl, by znaleźc rodziców biologicznych. Problem w tym, że nie ma żadnych dokumentów z okresu przed adopcją, a była zbyt mała by coś pamiętac. Adopcyjni rodzice zniszczyli wszelkie dokumenty z rozpraw, metryki, wszystko...

Co wiemy:
- z dużą dozą prawdopodobieństwa wiemy jak się nazywała przed adopcją (nie wiadomo czy miała nazwisko po ojcu czy po matce);
- w jakim szpitalu się urodziła,
- w jakim domu dziecka przebywała,
- w jakim sądzie odbyły się główne rozprawy
- znamy datę urodzenia i datę rozprawy przysposabiającej.

To wszystko... Nie mamy pojęcia jak szukac. Od czego zacząc? Od szpitala, czy od Domu Dziecka?
Od adopcji minęło 22 lata i była to adopcja pełna (rodzice biol. mają zakaz kontaktu, nawet gdyby szukali to nie dowiedzą się niczego).

Co radzicie?
Czy któraś z Was była w podobnej sytuacji lub zna kogoś?
Jakie dokumenty możemy odzyskac, gdzie ich szukac? (wiemy coś o pełnej metryce, chyba trzeba się zgłosic do Urzędu Stanu Cywilnego w miejscu urodzenia, ale nie jestem pewna...)
No i jak w tym wszystkim znaleźc rodziców?

Wszelkie rady i porady na wagę złota!

[madana]

A rozmawiała z rodzicami adpocyjnymi? może tu jakaś podpowiedź.

[rapifen]

Jak znaleźć biologicznych rodziców?
A po co szukać?
Celowo zniszczyli wszystko. Po co burzyć ten ład i porządek. Będą tylko łzy i wycie, raczej nic dobrego. A jeśli zburzy obecne życie rodziców biologicznych? Nie wiem jak dla mnie takie pomysły nie przynoszą kompletnie nic dobrego.

[madana]

Też tak uważam, może przecież okazać się, że:
- biologiczni rodzice to patologia (mogła w takich warunkach dorastać)
- biol. matka to była młoda dziewczyna, któa wpadła, oddała dziecko, a teraz ma już poukładane zycie,
- może być dużo innych sytaucji...skąd ta desperacja?

[Neciak89]

[1=0c567865bc5bc81ad7100e5 7ad69b5206a79ca99_61998c2 f33ab1;17189207](rodzice biol. mają zakaz kontaktu, nawet gdyby szukali to nie dowiedzą się niczego).[/QUOTE]

Tu jest odpowiedź moim zdaniem.

[~Veronique]

jeśli zdecyduje się szukać to w USC w mieście, gdzie się urodziła w jej akcie urodzenia będą wpisani biologiczni rodzice, a przynajmniej matka... jeżeli Twoja koleżanka po adopcji miała sporządzony nowy akt urodzenia, to i tak może zażądać wglądu do tego poprzedniego.

[0c567865bc5bc81ad7100e57ad69b5206a79ca99_61998c2f33ab1]

Adopcyjni rodzice nie trawią tematu, ucinają wszelkie dyskusje. Jak dla mnie to takie odcięcie dziecka od jego korzeni, przeszłości, zniszczenie bądź co bądź JEGo dokumentów, jedynych śladów jego historii, pochodzenia, jest krzywdą dla tego dziecka... ale to tylko moje zdanie.
Po co szukac? Aby odnaleźc swoją Historię, poznac korzenie, zobaczyc do kogo jest się podobnym, po kim ma się oczy, a po kim nos... znac fakty na temat siebie samego, wiedziec kim się jest i skąd się wzięło. Wiem że to takie "metafizyczne" tłumaczenie, ale widzę na co dzień jak bardzo jej to doskwiera, ta chęc poznania własnych korzeni.
I nie chodzi o rozwalanie komuś życia, odnalezienie rodziców to jedno, a spotkanie sie z nimi to kolejny krok, na który trzeba miec w huhu siły.
Na chwilę obecną zależy nam na metryce, by przynajmniej wiedziec cokolwiek...

Edit:

Napisane przez ~Veronique

jeśli zdecyduje się szukać to w USC w mieście, gdzie się urodziła w jej akcie urodzenia będą wpisani biologiczni rodzice, a przynajmniej matka... jeżeli Twoja koleżanka po adopcji miała sporządzony nowy akt urodzenia, to i tak może zażądać wglądu do tego poprzedniego.

no właśnie miała sporządzony nowy akt urodzenia, gdzie ma wpisanych jako rodziców tych już adopcyjnych.

[Madia]

Nie wiem czy to dobry pomysł. Jeśli z rodzicami adopcyjnymi nie było jej źle to po co na siłę szukać biologicznych? Niekoniecznie po ich znalezieniu musi być jak w filmie: łzy wzruszenia i uściski.

Ok...Autorka dopisała dlaczego. Choć jak dla mnie nie jest ważne to z kogo pochodzimy (tym bardziej gdy nas porzucono ).

[rapifen]

Wydaje mi się że rodzice adopcyjni robią to by chronić dziecko _-_ albo się im ufa albo nie.

[~Veronique]

[1=0c567865bc5bc81ad7100e5 7ad69b5206a79ca99_61998c2 f33ab1;17191385]Adopcyjni rodzice nie trawią tematu, ucinają wszelkie dyskusje. Jak dla mnie to takie odcięcie dziecka od jego korzeni, przeszłości, zniszczenie bądź co bądź JEGo dokumentów, jedynych śladów jego historii, pochodzenia, jest krzywdą dla tego dziecka... ale to tylko moje zdanie.
Po co szukac? Aby odnaleźc swoją Historię, poznac korzenie, zobaczyc do kogo jest się podobnym, po kim ma się oczy, a po kim nos... znac fakty na temat siebie samego, wiedziec kim się jest i skąd się wzięło. Wiem że to takie "metafizyczne" tłumaczenie, ale widzę na co dzień jak bardzo jej to doskwiera, ta chęc poznania własnych korzeni.
I nie chodzi o rozwalanie komuś życia, odnalezienie rodziców to jedno, a spotkanie sie z nimi to kolejny krok, na który trzeba miec w huhu siły.
Na chwilę obecną zależy nam na metryce, by przynajmniej wiedziec cokolwiek...[/QUOTE]no to wystarczy, że pójdzie osobiście do usc i powie o co chodzi.

[madana]

"jest krzywdą dla tego dziecka... ale to tylko moje zdanie."- a skąd wiesz PRZED czym adopcyjni rodzice chronią dziewczynę? Wiesz, to tak łądnie brzmi: znać korzenie, wiedzieć po kim ma się oczy itp.. Moja bliska koleżanka adpotowała rodzeństwo: każde z dzieci zostało zabrane z biologicznej rodziny na pograniczu śmierci z głodu, co temu dziecku przyjdzie z wiedzy, jakie oczy miała zachlana mamusia???

[Madia]

Napisane przez madana

"jest krzywdą dla tego dziecka... ale to tylko moje zdanie."- a skąd wiesz PRZED czym adopcyjni rodzice chronią dziewczynę? Wiesz, to tak łądnie brzmi: znać korzenie, wiedzieć po kim ma się oczy itp.. Moja bliska koleżanka adpotowała rodzeństwo: każde z dzieci zostało zabrane z biologicznej rodziny na pograniczu śmierci z głodu, co temu dziecku przyjdzie z wiedzy, jakie oczy miała zachlana mamusia???

Otóż to. Czasem lepiej nie wiedzieć po kim ma się oczy.

[rapifen]

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ech.

[~Veronique]

Napisane przez Madia

Otóż to. Czasem lepiej nie wiedzieć po kim ma się oczy.

Napisane przez rapifen

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ech.

myślę, że jak będzie chciała to i tak poszuka... a to co zobaczy, to na własną odpowiedzialność...

[madana]

No właśnie: na własną odpowiedzialność, bo pewnie dziewczyna na przekonanie, że będzie jak w filmie: wielkie pojednanie mamy i córki, bo koleżanka uważa, że krzywdzą ją nie chcąc powiedzieć itp. czasem lepiej nie wyważać zamkniętych drzwi do przeszłości.

[ever-dream]

[1=0c567865bc5bc81ad7100e5 7ad69b5206a79ca99_61998c2 f33ab1;17191385]
Po co szukac? Aby odnaleźc swoją Historię, poznac korzenie, zobaczyc do kogo jest się podobnym, po kim ma się oczy, a po kim nos... znac fakty na temat siebie samego, wiedziec kim się jest i skąd się wzięło. Wiem że to takie "metafizyczne" tłumaczenie, ale widzę na co dzień jak bardzo jej to doskwiera, ta chęc poznania własnych korzeni.
I nie chodzi o rozwalanie komuś życia, odnalezienie rodziców to jedno, a spotkanie sie z nimi to kolejny krok, na który trzeba miec w huhu siły.
Na chwilę obecną zależy nam na metryce, by przynajmniej wiedziec cokolwiek...[/QUOTE]

Obawiam się, że ona może się zawieźć na swoim wyobrażeniu o biologicznych rodzicach. Nie mówię, że każdy kto oddaje dziecko to jakaś patologia, ale umówmy się - często tak jest.

Poza tym jej matka może mieć już poukładane życie, rodzinę (może nieświadomą) po co to niszczyć?

Po co wchodzić w butach w życie osobie, która najprawdopodobniej nie chciała tego dziecka? Myślicie, że jest duża szansa, że matka przez te wszystkie lata pożałowała tego co zrobiła i marzyła o spotkaniu?

[0c567865bc5bc81ad7100e57ad69b5206a79ca99_61998c2f33ab1]

Napisane przez madana

"jest krzywdą dla tego dziecka... ale to tylko moje zdanie."- a skąd wiesz PRZED czym adopcyjni rodzice chronią dziewczynę? Wiesz, to tak łądnie brzmi: znać korzenie, wiedzieć po kim ma się oczy itp.. Moja bliska koleżanka adpotowała rodzeństwo: każde z dzieci zostało zabrane z biologicznej rodziny na pograniczu śmierci z głodu, co temu dziecku przyjdzie z wiedzy, jakie oczy miała zachlana mamusia???

Napisane przez Madia

Otóż to. Czasem lepiej nie wiedzieć po kim ma się oczy.

no z jednej strony macie rację

ale z drugiej, wiem że kto nie jest w czyjejś sytuacji, nie zrozumie do końca, nawet ja mogę tylko ją wspierac, a nie będę nigdy do końca wiedziec co ona czuje. Ale w jednym się z nią zgadzam - lepiej jest znac najgorszą prawdę niż nie wiedziec nic...

Veronique - dzięki za radę

madana - właśnie raczej zakłada że wielkiego filmowego pojednania nie będzie, i w sumie to raczej jasne... jakby nie było to są nieznajome sobie osoby, trudno by było o jakąś wylewnośc...

[Madia]

Napisane przez ever-dream

Myślicie, że jest duża szansa, że matka przez te wszystkie lata pożałowała tego co zrobiła i marzyła o spotkaniu?

Chyba nie, biorąc pod uwagę, że miała zakaz kontaktu. Chyba takiego zakazu bez powodu nie ma?? (choć może się mylę)

[rapifen]

_-_ Dane mi było usłyszeć historię o córce która szukała biologicznych rodziców. Znalazła, pijaków degeneratów ojciec w więzieniu a matka jak ją zobaczyła, zaczęła żądać pieniędzy, potem groziła że założy sprawę o alimenty dla niej.
Można się przejechać. Nie wszystkie dzieci są chciane...

[0c567865bc5bc81ad7100e57ad69b5206a79ca99_61998c2f33ab1]

Napisane przez Madia

Chyba nie, biorąc pod uwagę, że miała zakaz kontaktu. Chyba takiego zakazu bez powodu nie ma?? (choć może się mylę)

z tego co mi wiadomo zakaz kontaktu wynika z tego, że była adopcja pełna, tzn łącznie ze zmianą imienia, nazwiska, metryki, i polega na tym że rodzice biologiczni nie mogą znikąd zdobyc informacji o dziecku. Więc i nie mogą nawiązac kontaktu, o ile by chcieli.

[madana]

" Więc i nie mogą nawiązac kontaktu, o ile by chcieli. " a wiesz, że chcą, czy tylko gdybasz? Bo z jakiegoś powodu ta adopcja była aż tak głęboka, prawda?

[_vixen_]

Napisane przez rapifen

_-_ Dane mi było usłyszeć historię o córce która szukała biologicznych rodziców. Znalazła, pijaków degeneratów ojciec w więzieniu a matka jak ją zobaczyła, zaczęła żądać pieniędzy, potem groziła że założy sprawę o alimenty dla niej.
Można się przejechać. Nie wszystkie dzieci są chciane...

Alimentów mogła sobie żądać, i tak by ich nie dostała. Już poza wszystkimi wieziami rodzinnymi, których chyba nawet w tym przypadku nie było, jeżeli to adopcja pełna, jest takie coś jak niegodność alimentacji.

Adopcja była pełna czy pełna nierozwiązywalna?
Bo o ile mnie pamięć nie myli, w przypadku pełnej, jest możliwość zapoznania się z poprzednimi aktami w USC.

[rosiek]

myślę, że osoby z pełnych rodzin nie do końca zrozumieją jak to jest, ja np. wychowałam się bez ojca i chciałabym go poznać, żałuję, że nie mam takiej możliwości. I dlatego wydaje mi się, że gdybym była adoptowana i wiedziałabym o tym na 90% szukałabym rodziny biologicznej jakakolwiek by miała nie być.

Też zaczęłabym od USC, ewentualnie od domu dziecka.

[Elfir]

Odnaleźć akt urodzenia w USC

[ukrycior]

Ja też zapytam po co szukać? A jeśli się dowie, że była dzieckiem z kazirodztwa? To co, będzie w życiu szczęśliwsza? Ja myślę, że rodzice wiedzą. co robią, bo oni pewnie doskonale wiedzą, jaka jest prawda i chcą ją chronić.

Wiesz, ja będę miała adoptowane dziecko. I jeśli będę wiedziała, że ta przeszłość jest bardzo raniąca, tragiczna i traumatyczna to za wszelką cenę postaram się ochronić córę przed biologicznymi korzeniami. Co nie znaczy, że nie będzie wiedzieć o adopcji.

[Cocaine essence]

Ja myślę , że nie powinno się tak odcinać dorosłej dziewczyny od przeszłości.
W pewnym wieku można chyba uświadomić swojemu adoptowanemu dziecku ,,Twoja matka oddała Cię , bo bardzo młodo zaszła w ciąże"
,,Twoja rodzina była patologiczna, pili"
,,Twoi rodzice byli narkomanami"

Chciałabym mieć jakikolwiek obraz tego, mieć świadomość, że byli dnem, albo , że po prostu mieli problemy.
Wydaje mi się, że to rodzice mogą mieć problem z tym filmowym spotkaniem po latach, w obawie , że córka nawiąże dobre relacje ze swoją matką , która nie mogła się nią zając kiedy ją urodziła w wieku 16 lat, a teraz coś osiągneła i chcialabym wiedzieć coś o dziecku, dziewczyna już nie ma 12 lat, może decydować.
Nie wnikając czy jest jej to potrzebne do szczęścia czy nie, czy matka biologiczna miałaby prawo prosić o utrzymanie kontaktu itd, bo wersji może być wiele, ale samo to z jakiej byłam rodziny nie dawałoby mi spokoju, tak samo jak moje ewentualne rodzeństwo.

[ukrycior]

A możesz sobie wyobrazić, ze dowieadujesz się, że matka była prostytutką, że ojciec umarł zarżnięty przez matkę na libacji, albo odwrotnie, że jesteś dzieckiem gwałtu, że jesteś córką i wnuczką własnego ojca jednocześnie.

Niestety, takie dzieci trafiają do adopcji, Tych od nastolatek w ciąży, samotnych matek, patologicznych wielodzietnych rodzin jest mało. Większość to drastyczne przypadki jakie opisałam. I można sobie teoretyzować, dopóki się nie stanie przed takim wyborem. Myślę, że gdyby to chodziło o 15-latkę w ciąży to rodzice nie robili by z tego tajemnicy wszechczasów.

[kinghah]

Uważam, że 22 letnia osoba, czyli dorosła, w pełni ukształtowana, ma prawo decydować o sobie. I chyba nie fair jest sytuacja, gdy ukrywa się przed nią prawdę o rodzinie biologicznej (ucinając wszelaką rozmowę, gdy już wie, że była adoptowana).
A co do sensu szukania korzeni - chyba każdy chciałby cos wiedzieć o swojej biologicznej rodzinie. Niekoniecznie spotkać się, niekoniecznie porozmawiać, ale po prostu wiedzieć... Przypuszczam, że wszystkie rozważamy tę sytuację z teoretycznego punktu widzenia, więc nie wiemy jak by to było, gdybyśmy były adoptowane...

[Cocaine essence]

Napisane przez ukrycior

A możesz sobie wyobrazić, ze dowieadujesz się, że matka była prostytutką, że ojciec umarł zarżnięty przez matkę na libacji, albo odwrotnie, że jesteś dzieckiem gwałtu, że jesteś córką i wnuczką własnego ojca jednocześnie.

Niestety, takie dzieci trafiają do adopcji, Tych od nastolatek w ciąży, samotnych matek, patologicznych wielodzietnych rodzin jest mało. Większość to drastyczne przypadki jakie opisałam. I można sobie teoretyzować, dopóki się nie stanie przed takim wyborem. Myślę, że gdyby to chodziło o 15-latkę w ciąży to rodzice nie robili by z tego tajemnicy wszechczasów.

Nie znam statystyk, nie wiem jakie dzieci trafiają do adopcji, wydawało mi się raczej , że takich przypadków jak opisane przez Ciebie jest mało, są raczej bardzo drastyczne , takie ... totalnie złe, nie wiem jak to opisać, traumatyczne, odsuwające wszelkie najmniejsze szczątki wyobrażeń o normalnej rodzinie.

Ale nie ma co się dziwić, że dziewczyna się zainteresowała tym, ja sama chciałabym pewnie wiedzieć czy mam rodzeństwo na przykład, czy adoptowano tylko mnie, czy może młodsze jest gdzieś w domu dziecka.

[0c567865bc5bc81ad7100e57ad69b5206a79ca99_61998c2f33ab1]

Napisane przez kinghah

Uważam, że 22 letnia osoba, czyli dorosła, w pełni ukształtowana, ma prawo decydować o sobie. I chyba nie fair jest sytuacja, gdy ukrywa się przed nią prawdę o rodzinie biologicznej (ucinając wszelaką rozmowę, gdy już wie, że była adoptowana).
A co do sensu szukania korzeni - chyba każdy chciałby cos wiedzieć o swojej biologicznej rodzinie. Niekoniecznie spotkać się, niekoniecznie porozmawiać, ale po prostu wiedzieć... Przypuszczam, że wszystkie rozważamy tę sytuację z teoretycznego punktu widzenia, więc nie wiemy jak by to było, gdybyśmy były adoptowane...

zgadzam się z Tobą w zupełności! a pogrubione to właśnie istota rzeczy. Nikt nie mówi że dziewczyna się spotka z rodzicami, bedzie łzawo, filmowo i bajecznie, bo raczej NIE BĘDZIE i nie byłoby. Ale chodzi własnie o to by WIEDZIEĆ cokolwiek o sobie. Jak już pisałam - chyba lepiej znac najgorszą prawdę, niż być oderwanym od przeszłości i nie wiedzieć nic.
Poza tym - nie popieram mówienia dziecku (kilka, kilkanaście lat) jak to drastyczną sytuację miało w domu, z jakiej to meliny go zabrano, itp. Bo dla dziecka mógłby to być zbyt wielki szok. Ale myślę że dorosła, w pełni zrównoważona emocjonalnie osoba ma prawo wiedziec.

Napisane przez Cocaine essence

Nie znam statystyk, nie wiem jakie dzieci trafiają do adopcji, wydawało mi się raczej , że takich przypadków jak opisane przez Ciebie jest mało, są raczej bardzo drastyczne , takie ... totalnie złe, nie wiem jak to opisać, traumatyczne, odsuwające wszelkie najmniejsze szczątki wyobrażeń o normalnej rodzinie.

Ale nie ma co się dziwić, że dziewczyna się zainteresowała tym, ja sama chciałabym pewnie wiedzieć czy mam rodzeństwo na przykład, czy adoptowano tylko mnie, czy może młodsze jest gdzieś w domu dziecka.

dokładnie... i dlatego właśnie chcę jej pomóc w tych poszukiwaniach. Więc zaczniemy od USC, tylko trzeba się dowiedzieć czy da się to zrobic jakoś "korespondencyjnie" - to drugi koniec Polski.