Reaguję zbyt emocjonalnie... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2015-08-03, 23:09   #1
AlternatywnaKawa
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 320

Reaguję zbyt emocjonalnie...


Witajcie. Zwracam się do Was z dość poważnym przynajmniej wg mnie problemem.

Otóż chodzi o to, że nawet na głupie i błahe sytuacje reaguję płaczem. Powinnam zacząć od tego, że przez lata tkwiłam w bardzo toksycznej relacji (pozornie przyjaźni). Nie dość, że kochałam tego faceta (a niestety jest gejem) co było już ciężkie do zniesienia to w dodatku byłam przez niego poniżana. Również mną manipulował. Przez te kilka lat przyzwyczaiłam się, że nie mam prawa mu mówić o swoich problemach, bo 'on nie chce psuć sobie humoru'. Nie mogłam też zwrócić mu na cokolwiek uwagi, bo groził 'zerwaniem znajomości'. Wtedy byłam głupia, po prostu. Brnęłam w to wszystko wierząc, że złapałam Pana Boga za nogi, że taki przyjaciel to skarb. Nie widziałam tych wszystkich świństw. Przyszedł pewien czas kiedy znajomość się rozpadła. Zniknął bez słowa, dopiero po pewnym czasie udało mi się do niego dobić i dowiedzieć co, jak i dlaczego. Obwiniałam się za wszystko. Przeżywałam, że już nigdy nie spotkam kogoś tak cudownego i nie znajdę faceta, którego pokocham.

Traf chciał, że poznałam mego obecnego TŻa. Mimo tego, że moi dawni znajomi podkładali nam nogi i chcieli nas rozdzielić przetrwaliśmy to. Problemem było to, że ja się po prostu bałam, że on tak samo zniknie bez słowa, że nagle go zabraknie. Nie miałam ku temu powodów. Po prostu zostało mi tak po tamtej sytuacji. Kiedy nie odpisywał na smsa dłużej niż zwykle panikowałam. Czasami do tego stopnia, że zaczynało mnie mdlić... Na szczęście ta sytuacja skończyła się w momencie... naszego rozstania. Pisałam już kiedyś jak to wyglądało. Zeszliśmy się po całych 3 dniach 'rozłąki' (piszę to tak bo wtedy mieliśmy równie intensywny kontakt jak wcześniej) kiedy to TŻ wyznał mi, że popełnił błąd, że kocha mnie i jest teraz tego pewien, że te 3 dni kiedy nie mógł mnie przytulić czy pocałować uświadomiły mu, że jestem dla niego najważniejsza na świecie. I mimo tego, że ogólnie rozstanie było bardzo smutnym momentem to poczułam się wtedy pewnie. Uświadomiłam sobie, że to jest człowiek z klasą. Nie taki, który zniknie bez słowa i wyjaśnień tylko taki, który usiądzie ze mną, porozmawia i sprawi, że mimo wszystko będę czuła się bezpiecznie. Od tego czasu przestałam panikować gdy się dłużej nie odzywał. Wiedziałam, że jest zajęty, że zawsze wieczorem zadzwoni.

Niestety to nie wszystko co mi zostało po tym parszywym okresie. Głównym problemem jest to, że za bardzo emocjonalnie podchodzę do wszystkiego. Boję się mówić, że coś mi nie pasuje, bo boję się tych gróźb, że mnie zostawi. Nigdy przenigdy nie dał mi poczucia, że mam się tego bać. Wręcz przeciwnie zawsze zachęcał mnie do mówienia wszystkiego. Nauczył mnie, że mogę mówić bez obaw o swoich problemach. Tylko co z tego kiedy nawet absurdalne sytuacje wywołują płacz. Najlepiej opiszę to na przykładach:
1) kiedyś w rozmowie napomknęłam mu że chciałabym spróbować seksu w jakiejś tam pozycji, ale mnie ona krępuje (uważałam, że niekorzystnie w niej wyglądam). Przy stosunku TŻ zaproponował mi żebyśmy w tej pozycji właśnie się kochali na co mi od razu zaczęły cisnąć się łzy do oczu.
2) po tej sytuacji zaczęłam płakać, bo bałam się, że go uraziłam tym, że nie chciałam. Oczywiście TŻ utwierdził mnie w przekonaniu, że wszystko jest okej, że zaproponował to bo ja tego chciałam (święta prawda)
3) dowiedziałam się, że jest jakiś problem między moją mamą i jej facetem. mama groziła wyprowadzką. oczywiście wielka panika i płacz mimo, że nie wiedziałam co dokładnie się stało. po prostu przeraziło mnie to, że nasza rodzina może się rozlecieć (którą nota bene mam 8 lat. wcześniej wychowywała mnie tylko mama)

To tylko kilka przykładów. Jest ich naprawdę dużo. Po tej ostatniej sytuacji zadzwoniłam do TŻ i mu to opowiedziałam. Zapytał mnie dlaczego za każdym razem kiedy coś się dzieje to płacze. No właśnie, dlaczego? Naprawdę marzę o tym by przy takiej 'kryzysowej sytuacji' usiąść i na spokojnie pomyśleć, tak zupełnie bez emocji. A ja najpierw się popłaczę a dopiero później myślę. Zaczyna mnie to cholernie męczyć, serio. TŻ mówi, że reaguję przynajmniej kilka godzin za wcześnie czyli jeszcze nic się nie stało, a ja reaguję jakby się świat zawalił. Ale inaczej nie umiem...

Drogie użytkowniczki czy posiadacie jakieś rady jak się z tym uporać? Nie ukrywam, że wolałabym poradzić sobie bez psychologa, aczkolwiek nie wykluczam, że skorzystam z jego pomocy jeśli innego wyjścia nie znajdę.
Po prostu widzę znaczny progres w swoim zachowaniu i radziłam sobie z tym sama więc mam nadzieję, że i tu też tak będzie.
__________________
9.02.2015 - zaczęłam odchudzanie!

62-60-58-56-54-52

Ćwiczę z Mel B!
AlternatywnaKawa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-04, 11:47   #2
uzunia
Wtajemniczenie
 
Avatar uzunia
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 016
Dot.: Reaguję zbyt emocjonalnie...

Myśe,że twoj TŻ zadał Ci b.ważne pytanie na które sama myślem,że podświadomie nie chcesz odpowiedzieć,a mianolwicie dlaczewgo?

Na początku posta npaisałas dokładnie dlaczego reagujesz emocjonalnie.

Zadaj sobie pytanie DLACZEGO? za każdym razem płaczsz... jęsli pznasz iowpoweidz będzie Ci łatwiej znaleśc rozwiązanie,
Byc moze musisz sobie wybaczyc to,że twój egoistyczny kolega gej swiadomie Cie wykorzystywał ?

Póki nie poznasz odpowiedzi na to pytanie nie bedziesz w stanie iśc dalej.
__________________
MOJA WYMIANKA-KOSMETYKI!!!

NEW~!!! https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...9#post25471289


uzunia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-08-04, 13:06   #3
kahoko hino
Zakorzenienie
 
Avatar kahoko hino
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 8 060
Dot.: Reaguję zbyt emocjonalnie...

Cytat:
Napisane przez AlternatywnaKawa Pokaż wiadomość
Witajcie. Zwracam się do Was z dość poważnym przynajmniej wg mnie problemem.

Otóż chodzi o to, że nawet na głupie i błahe sytuacje reaguję płaczem. Powinnam zacząć od tego, że przez lata tkwiłam w bardzo toksycznej relacji (pozornie przyjaźni). Nie dość, że kochałam tego faceta (a niestety jest gejem) co było już ciężkie do zniesienia to w dodatku byłam przez niego poniżana. Również mną manipulował. Przez te kilka lat przyzwyczaiłam się, że nie mam prawa mu mówić o swoich problemach, bo 'on nie chce psuć sobie humoru'. Nie mogłam też zwrócić mu na cokolwiek uwagi, bo groził 'zerwaniem znajomości'. Wtedy byłam głupia, po prostu. Brnęłam w to wszystko wierząc, że złapałam Pana Boga za nogi, że taki przyjaciel to skarb. Nie widziałam tych wszystkich świństw. Przyszedł pewien czas kiedy znajomość się rozpadła. Zniknął bez słowa, dopiero po pewnym czasie udało mi się do niego dobić i dowiedzieć co, jak i dlaczego. Obwiniałam się za wszystko. Przeżywałam, że już nigdy nie spotkam kogoś tak cudownego i nie znajdę faceta, którego pokocham.

Traf chciał, że poznałam mego obecnego TŻa. Mimo tego, że moi dawni znajomi podkładali nam nogi i chcieli nas rozdzielić przetrwaliśmy to. Problemem było to, że ja się po prostu bałam, że on tak samo zniknie bez słowa, że nagle go zabraknie. Nie miałam ku temu powodów. Po prostu zostało mi tak po tamtej sytuacji. Kiedy nie odpisywał na smsa dłużej niż zwykle panikowałam. Czasami do tego stopnia, że zaczynało mnie mdlić... Na szczęście ta sytuacja skończyła się w momencie... naszego rozstania. Pisałam już kiedyś jak to wyglądało. Zeszliśmy się po całych 3 dniach 'rozłąki' (piszę to tak bo wtedy mieliśmy równie intensywny kontakt jak wcześniej) kiedy to TŻ wyznał mi, że popełnił błąd, że kocha mnie i jest teraz tego pewien, że te 3 dni kiedy nie mógł mnie przytulić czy pocałować uświadomiły mu, że jestem dla niego najważniejsza na świecie. I mimo tego, że ogólnie rozstanie było bardzo smutnym momentem to poczułam się wtedy pewnie. Uświadomiłam sobie, że to jest człowiek z klasą. Nie taki, który zniknie bez słowa i wyjaśnień tylko taki, który usiądzie ze mną, porozmawia i sprawi, że mimo wszystko będę czuła się bezpiecznie. Od tego czasu przestałam panikować gdy się dłużej nie odzywał. Wiedziałam, że jest zajęty, że zawsze wieczorem zadzwoni.

Niestety to nie wszystko co mi zostało po tym parszywym okresie. Głównym problemem jest to, że za bardzo emocjonalnie podchodzę do wszystkiego. Boję się mówić, że coś mi nie pasuje, bo boję się tych gróźb, że mnie zostawi. Nigdy przenigdy nie dał mi poczucia, że mam się tego bać. Wręcz przeciwnie zawsze zachęcał mnie do mówienia wszystkiego. Nauczył mnie, że mogę mówić bez obaw o swoich problemach. Tylko co z tego kiedy nawet absurdalne sytuacje wywołują płacz. Najlepiej opiszę to na przykładach:
1) kiedyś w rozmowie napomknęłam mu że chciałabym spróbować seksu w jakiejś tam pozycji, ale mnie ona krępuje (uważałam, że niekorzystnie w niej wyglądam). Przy stosunku TŻ zaproponował mi żebyśmy w tej pozycji właśnie się kochali na co mi od razu zaczęły cisnąć się łzy do oczu.
2) po tej sytuacji zaczęłam płakać, bo bałam się, że go uraziłam tym, że nie chciałam. Oczywiście TŻ utwierdził mnie w przekonaniu, że wszystko jest okej, że zaproponował to bo ja tego chciałam (święta prawda)
3) dowiedziałam się, że jest jakiś problem między moją mamą i jej facetem. mama groziła wyprowadzką. oczywiście wielka panika i płacz mimo, że nie wiedziałam co dokładnie się stało. po prostu przeraziło mnie to, że nasza rodzina może się rozlecieć (którą nota bene mam 8 lat. wcześniej wychowywała mnie tylko mama)

To tylko kilka przykładów. Jest ich naprawdę dużo. Po tej ostatniej sytuacji zadzwoniłam do TŻ i mu to opowiedziałam. Zapytał mnie dlaczego za każdym razem kiedy coś się dzieje to płacze. No właśnie, dlaczego? Naprawdę marzę o tym by przy takiej 'kryzysowej sytuacji' usiąść i na spokojnie pomyśleć, tak zupełnie bez emocji. A ja najpierw się popłaczę a dopiero później myślę. Zaczyna mnie to cholernie męczyć, serio. TŻ mówi, że reaguję przynajmniej kilka godzin za wcześnie czyli jeszcze nic się nie stało, a ja reaguję jakby się świat zawalił. Ale inaczej nie umiem...

Drogie użytkowniczki czy posiadacie jakieś rady jak się z tym uporać? Nie ukrywam, że wolałabym poradzić sobie bez psychologa, aczkolwiek nie wykluczam, że skorzystam z jego pomocy jeśli innego wyjścia nie znajdę.
Po prostu widzę znaczny progres w swoim zachowaniu i radziłam sobie z tym sama więc mam nadzieję, że i tu też tak będzie.
jesteś przepełniona strachem i to w stopniu, w którym ciężko samemu sobie poradzić. radzę pójść na psychoterapię, bo te wszystkie sytuacje z przeszłości gdzieś w Tobie leżą i Cię zatruwają.
kahoko hino jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-08-04 14:06:44


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:24.