Problem w związku - koledzy

[herrr]

Ja - 28, on - 31, zaręczeni, jesteśmy razem 6 lat, nie mieszkamy razem.
Mam wrażenie, że on ma problem:
a) z piciem
b) z kolegami
c) z asertywnością
On ma młodszych kolegów (20-25lat). Koledzy przeważnie nie mają dziewczyn (chyba 2 ma), są wolni, studiują, tylko 1 pracuje. Często imprezują.
Przykład:
Piątek, impreza u mojego narzeczonego, ok. 10 osób, oczywiście nie jestem zaproszona, bo to "męska impreza". W zamian mamy jechać w andrzejki do kina.
Sobota, on cały dzień nie może się podnieść z łóżka, bo jak zwykle przesadził z alkoholem, ja wkurzona, wszyscy gdzieś wychodzą na imprezy itp. a ja w domu (a nie wepcham się nikomu na chama w ostatniej chwili na imprezę).
Częstotliwość:
- wychodzi ok. 6 razy w miesiącu, w tym 1 w miesiącu jest taka impreza, że nie może wstać z łóżka następnego dnia (głównie urodziny któregoś z kolegów)
Moje pretensje:
- że nie zabiera mnie ze sobą (bo przecież mecz czy boks też mogłabym zobaczyć z nim w knajpie, a wiem że te 2 dziewczyny bywają na meczach)
- że nie potrafi przestać pić, chociaż wie jaki ma limit (myślę, że boi się wyśmiania przez kolegów)
- że nie potrafi odpuścić czasem imprezy (koledzy potrafią nie bywać, on musi być na wszystkich)
- to co powiedzą koledzy jest ważniejsze od tego co ja mówię
Sama nie wiem, przesadzam? Czas myśleć o ślubie, dziecku, a wątpię, żeby wtedy odstawił kolegów

[201803290936]

Napisane przez herrr

Ja - 28, on - 31, zaręczeni, jesteśmy razem 6 lat, nie mieszkamy razem.
Mam wrażenie, że on ma problem:
a) z piciem
b) z kolegami
c) z asertywnością
On ma młodszych kolegów (20-25lat). Koledzy przeważnie nie mają dziewczyn (chyba 2 ma), są wolni, studiują, tylko 1 pracuje. Często imprezują.
Przykład:
Piątek, impreza u mojego narzeczonego, ok. 10 osób, oczywiście nie jestem zaproszona, bo to "męska impreza". W zamian mamy jechać w andrzejki do kina.
Sobota, on cały dzień nie może się podnieść z łóżka, bo jak zwykle przesadził z alkoholem, ja wkurzona, wszyscy gdzieś wychodzą na imprezy itp. a ja w domu (a nie wepcham się nikomu na chama w ostatniej chwili na imprezę).
Częstotliwość:
- wychodzi ok. 6 razy w miesiącu, w tym 1 w miesiącu jest taka impreza, że nie może wstać z łóżka następnego dnia (głównie urodziny któregoś z kolegów)
Moje pretensje:
- że nie zabiera mnie ze sobą (bo przecież mecz czy boks też mogłabym zobaczyć z nim w knajpie, a wiem że te 2 dziewczyny bywają na meczach)
- że nie potrafi przestać pić, chociaż wie jaki ma limit (myślę, że boi się wyśmiania przez kolegów)
- że nie potrafi odpuścić czasem imprezy (koledzy potrafią nie bywać, on musi być na wszystkich)
- jego ojciec był alkoholikiem, więc mam pewne obawy
- to co powiedzą koledzy jest ważniejsze od tego co ja mówię
Sama nie wiem, przesadzam? Czas myśleć o ślubie, dziecku, a wątpię, żeby wtedy odstawił kolegów

Pewnie już nieraz rozmawiałaś z nim o tym wprost (? jeżeli nie, to zrób to, ale bez bawienia się w sugerowanie, tylko kawa na ławę). A jeżeli rozmowa niczego nie zmienia, to postawiłabym ultimatum. Związek, partner / partnerka musi być na 1. miejscu. A bawienie się z taką częstotliwością plus "resetowanie" co najmniej raz w miesiącu alkoholem jest po prostu mega niepokojące i źle wróży na przyszłość. Facet albo Cię kocha i swój rozum ma i zrozumie, zmieni się, albo nie. Jak nie, to pewnie wiesz co powinnaś zrobić.

NIE, nie przesadzasz. Dziwię się, że tak długo to tolerujesz.

[herrr]

Rozmawiałam, mówi, że "przesadzam" i że "nie zrezygnuje z kolegów".
Co mam zrobić?

[lamadeleine]

Nie wygląda to dobrze. Wręcz nieciekawie. Postaw ultimatum. Ją nie widzę wyjścia.

[niebieskie_oczko]

Nie przesadzasz. Ale pytanie, co chcesz zrobić?
Pewnie mówiłaś mu wprost o tym, że to ci przeszkadza? Jeśli tak i nie ma poprawy to jaka jest twoja decyzja? Bycie i męczenie się w takim związku, czy jednak zerwanie?

No i czy tylko dla mnie jest dziwne to, że 31 letni facet buja się z młodymi kumplami zamiast pomyśleć o chociażby zamieszkaniu razem ze swoją ukochaną?

Zdecydowanie ten pan nie byłby dla mnie kandydatem do wspólnego życia. Ty zrobisz, jak zechcesz.

[lamadeleine]

Napisane przez herrr

Rozmawiałam, mówi, że "przesadzam" i że "nie zrezygnuje z kolegów".
Co mam zrobić?

To go zostaw. Skoro rezygnuje z Ciebie.

[201803290936]

Napisane przez herrr

Rozmawiałam, mówi, że "przesadzam" i że "nie zrezygnuje z kolegów".
Co mam zrobić?

To masz odpowiedź, czy mu na Tobie zależy. Chcesz być z kimś, kto bez imprezowania co najmniej raz w tygodniu i PICIA alkoholu nie potrafi żyć? To Twój wybór. Jeżeli dokonasz złego, to głównie do siebie będziesz mogła być pretensje. Stare powiedzenie, ale prawdziwe: widzą gały, co biorą. I nie łudź się, że facet się zmieni. Znajoma para ostatnio się rozwiodła, bo nie, pan się nie zmienił, a to również typ, który jak nie wyjdzie z kolegami, to się trzęsie. Jak na moje, to zmarnowałaś już sporo czasu, bo 6-letni związek i ludzie w tym wieku, jak Wy i nie mieszkanie ze sobą, tylko latanie po imprezkach? Rozumiem jeżeli z powodów religijnych (chociaż to chyba wyklucza chlanie kilka razy w miesiącu), ale jeżeli nie z takich, to cóż... Ty małe wymagania, on zerowe chęci i zerowe w sumie obowiązki.

[herrr]

Postawiłam.
Ja albo imprezy.
Powiedział, że nie mogę mu kazać wybierać.
Nie każę mu rezygnować z kolegów (zresztą wspólnie uprawiają sport, więc od wiosny do jesieni widuje ich codziennie)

[lamadeleine]

Alkohol nie moze rządzić w związku

---------- Dopisano o 15:54 ---------- Poprzedni post napisano o 15:52 ----------

Napisane przez herrr

Postawiłam.
Ja albo imprezy.
Powiedział, że nie mogę mu kazać wybierać.
Nie każę mu rezygnować z kolegów (zresztą wspólnie uprawiają sport, więc od wiosny do jesieni widuje ich codziennie)

To teraz bądź konsekwentna. I odejdź.skoro nie zrezygnuje z imprez.

[201803290936]

Napisane przez herrr

Postawiłam.
Ja albo imprezy.
Powiedział, że nie mogę mu kazać wybierać.
Nie każę mu rezygnować z kolegów (zresztą wspólnie uprawiają sport, więc od wiosny do jesieni widuje ich codziennie)

Bo wybiera kolegów, imprezy, latanie nie wiadomo gdzie. Już masz odpowiedź. Co z tym zrobisz, to Twoja sprawa, ale prawdę już znasz i wiesz dobrze na czym stoisz. Ile lat jeszcze chcesz na niego zmarnować? Aż się wyszumi do 40-tki, 50-tki?

[herrr]

On twierdzi, że nie ma problemu z alkoholem i mówi, że "przesadzam, bo sama nie piję"

[201803290936]

Napisane przez herrr

On twierdzi, że nie ma problemu z alkoholem i mówi, że "przesadzam, bo sama nie piję"

Ile jeszcze razy powtórzysz "on twierdzi"? Przecież dobrze wiesz, że problem (ogromny) jest i że tak, imprezowanie z alkoholem w tle (albo i w roli głównej) tyle razy w miesiącu to jest problem z alkoholem. Dobrze wiesz. Jakby se dawał z żyłę i mówił, że nie jest narkomanem, to też byś "nie wiedziała" co myśleć i co robić i zwracała uwagę na "on twierdzi"? Swój rozum masz?

[Minna]

Już pomijając kolegów...bo przecież nie musiałby z nich rezygnować, wystarczyłoby, żeby ograniczył wyjścia i alkohol, bardziej zainteresował się Tobą, Waszym związkiem i planowaniem przyszłości. Musiałby tego chcieć, a tymczasem nie chce.
6 letni związek, zaręczyny, nie mieszkacie razem, co dalej? Rozmawiacie w ogóle o przyszłości? Bo nie wydaje mi się, by w kontekście tego wszystkiego jemu na tym zależało.

Facet nie chce dorosnąć i dosyć wyraźnie wybrał. Nie łudziłabym się, że coś się zmieni. A na 100% ślub tego nie zmieni.

[herrr]

Teraz jest tak, że np. spędzamy jeden dzień weekendu razem, a drugi on spędza z kolegami. Mówi, że jak zamieszkamy razem to będzie inaczej, ale przecież np. urodziny kumpli się nie skończą.

[201803290936]

Napisane przez Minna

Już pomijając kolegów...bo przecież nie musiałby z nich rezygnować, wystarczyłoby, żeby ograniczył wyjścia i alkohol, bardziej zainteresował się Tobą, Waszym związkiem i planowaniem przyszłości. Musiałby tego chcieć, a tymczasem nie chce.
6 letni związek, zaręczyny, nie mieszkacie razem, co dalej? Rozmawiacie w ogóle o przyszłości? Bo nie wydaje mi się, by w kontekście tego wszystkiego jemu na tym zależało.

Facet nie chce dorosnąć i dosyć wyraźnie wybrał. Nie łudziłabym się, że coś się zmieni. A na 100% ślub tego nie zmieni.

Dokładnie.

---------- Dopisano o 15:59 ---------- Poprzedni post napisano o 15:59 ----------

Napisane przez herrr

Teraz jest tak, że np. spędzamy jeden dzień weekendu razem, a drugi on spędza z kolegami. Mówi, że jak zamieszkamy razem to będzie inaczej, ale przecież np. urodziny kumpli się nie skończą.

Sorry, ale: hehehehehhe.

A niby kiedy zamieszkacie? Za 4 lata?

[niebieskie_oczko]

Napisane przez herrr

On twierdzi, że nie ma problemu z alkoholem i mówi, że "przesadzam, bo sama nie piję"

No to z nim dalej bądź, skoro on mówi.

Masakra.
Ja po tekście, że facet nie zrezygnuje z baletów i kolegów, zerwałabym, dlatego, że byłoby dla mnie jasne, że jestem daleko daleko za kumplami i imprezami. A ja chcę być dla kogoś ważna i czuć to.

[herrr]

Piszę, że "on twierdzi", bo nie wiem w końcu czy to ja go ograniczam, czy on chce zbyt dużej wolności.
Nie mieszkamy razem, bo nie mam pracy (na razie staż, który skończy się za 4m-ce). To raczej mój wybór, bo nie chcę być na jego utrzymaniu.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez herrr

Teraz jest tak, że np. spędzamy jeden dzień weekendu razem, a drugi on spędza z kolegami. Mówi, że jak zamieszkamy razem to będzie inaczej, ale przecież np. urodziny kumpli się nie skończą.

Taa, będzie inaczej, Już pisałaś - 10 znajomych u faceta na mieszkaniu, a nazajutrz kac Pewnie dzień kaca przypadnie dla ciebie, bo po prostu kolo nie będzie miał siły gdzieś wyjść lub robić cokolwiek

[lamadeleine]

Nie wpakuj się w związek z alkoholem z tego się nie da wyjść. Lepiej znaleźć kogoś innego.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez herrr

Piszę, że "on twierdzi", bo nie wiem w końcu czy to ja go ograniczam, czy on chce zbyt dużej wolności.
Nie mieszkamy razem, bo nie mam pracy (na razie staż, który skończy się za 4m-ce). To raczej mój wybór, bo nie chcę być na jego utrzymaniu.

Taa, ograniczasz go

Twój facet:
- przekroczył 30chę a bawi się jak studenciak
- nadużywa alkoholu
- daje słowo i go nie dotrzymuje (bo kac )
- imprezuje bardzo dużo
- twierdzi, że nie zrezygnuje z kolegów, a sorry ale z twoich wypowiedzi wynika, że ci koledzy są dużo dużo ważniejsi

[Minna]

Napisane przez herrr

Teraz jest tak, że np. spędzamy jeden dzień weekendu razem, a drugi on spędza z kolegami. Mówi, że jak zamieszkamy razem to będzie inaczej, ale przecież np. urodziny kumpli się nie skończą.

Może się zmienić np. tak, że będziesz mieć tych kumpli co drugi dzień u siebie w mieszkaniu. Albo swojego męża w mieszkaniu nie uświadczysz, co najwyżej odsypiającego libacje z kumplami. Bo przecież powiedział wyraźnie, że z imprez nie zrezygnuje.

[herrr]

Teraz go trochę bronię, ale to nie jest tak, że on pije cały czas, upija się na urodzinach siostry czy na weselach.
Traci tylko głowę z kolegami. Może dla 20latków to zabawne, ale on ma już 31!
Mam wrażenie, że on myśli, że też ma 20 lat i może robić co chce

[lamadeleine]

Napisane przez niebieskie_oczko

Taa, ograniczasz go

Twój facet:
- przekroczył 30chę a bawi się jak studenciak
- nadużywa alkoholu
- daje słowo i go nie dotrzymuje (bo kac )
- imprezuje bardzo dużo
- twierdzi, że nie zrezygnuje z kolegów, a sorry ale z twoich wypowiedzi wynika, że ci koledzy są dużo dużo ważniejsi

Teraz są wazniejsi niz ty, potem będą ważniejsze niż dziecko, potem niż praca czy rachunki.

[herrr]

te 6 wyjść w miesiącu to przeważnie:
3 mecze (głównie w tygodniu, więc wraca koło 23)
1 urodziny
2 spotkania u kogoś/w barze/ u mojego faceta (różnie)

[niebieskie_oczko]

Napisane przez herrr

Teraz go trochę bronię, ale to nie jest tak, że on pije cały czas, upija się na urodzinach siostry czy na weselach.
Traci tylko głowę z kolegami. Może dla 20latków to zabawne, ale on ma już 31!
Mam wrażenie, że on myśli, że też ma 20 lat i może robić co chce

Cudo
Dziewczyno zrozum, że on widuje się często z tymi kolegami, często więc pije i widocznie traci głowę. Nie broń go, bo skoro założyłaś tutaj wątek to znaczy, że coś cię razi po oczach i widzisz, że coś nie gra.

Ja też straciłam trochę czasu z takim Pietrkiem Panem Też szalał tylko z kolegami, ale olać, że bywało to 3-4 razy w tygodniu. No mi się nie uśmiechało bycie z takim kimś. Widocznie tobie to pasuje, bo jesteś z nim tyle czasu. Ale chyba widzisz, że się nie wyszumiał?

[herrr]

Zastanawiam się, czy przeprowadzka do większego miasta byłaby jakimś rozwiązaniem. Ja i tak szukam stałej pracy, a on ma taką, że może ją wykonywać wszędzie.
Może znalazłby znajomych w swoim wieku, mających rodziny, którym nie w głowie impreza do 2-3.

[201604251028]

A czemu w ogóle z nim jesteś? Czemu przyjęłaś jego oświadczyny?

[herrr]

hah no dokładnie, pomyślałam nawet, że ma syndrom Piotrusia Pana.
Nie pasuje mi to, mam 28 lat, czas zakładać rodzinę, a tu potrzeba kogoś odpowiedzialnego.
Temat założyłam, bo myślałam, że to może ja popadam w paranoję. Na innym forum kobiety napisały mi, żebym też wychodziła ze znajomymi...

[lamadeleine]

Jeżeli chcesz zakładać rodzine to nie jest to facet dla Ciebie.

[herrr]

Napisane przez yonce

A czemu w ogóle z nim jesteś? Czemu przyjęłaś jego oświadczyny?

Bo go kocham Jest fajnym facetem, ale mam już dosyć jego kolegów.
Mówi, że spotyka się z nimi, bo ja nie mam dla niego czasu.