pierwsza miłość. nieodwzajemniona oczywiście... - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2009-11-15, 03:51   #1
*wisienka*
Rozeznanie
 
Avatar *wisienka*
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 613

pierwsza miłość. nieodwzajemniona oczywiście...


bardzo dawno mnie tu nie było Drogie Wizażanki, ale pojawił się problem i postanowiłam się do was z nim zwrócić

więc jest chłopak. na początku byliśmy bardzo dobrymi kumplami. chodziliśmy razem na imprezy, jeździliśmy na różne wycieczki itd. świetnie się dogadywaliśmy. nigdy nie spodziewałabym się oczywiście, że mogłabym cos do niego poczuć. doszło między nami do różnych kontaktów fizycznych, głównie pettingu, ale to była taka zabawa, często po alkoholu. spędziliśmy razem prawie cały sierpień, tz nie sami, ze znajomymi, ale jednak zajmowaliśmy się głównie sobą. a jak tylko się rozstawaliśmy to pisaliśmy smsy do siebie (wciąż nie wiedziałam co się święci). pod koniec sierpnia wyjechałam. on powiedział mi, że nie wyobraża sobie co będzie jak mnie nie będzie przez ten tydzień. kiedy wyjeżdzałam zorientowałam się, że bardzo za nim tęsknię. bardziej niż za innymi. i że się zakochałam.
po powrocie stwierdziłam, że trzeba grać w otwarte karty i wyznałam mu miłość (co prawda smsem, bo przy nim się zbyt bardzo denerwowałam, ale zawsze coś...). on na to nie zareagował tak jakby wcale. stwierdził tylko, że nie wie co ma powiedzieć. nadal rozmawialiśmy, widywaliśmy się, całowaliśmy itd.
było mi ciężko. w końcu (jako że jestem dość szczera) poprosiłam go, aby mi powiedział żebym się od niego odczepiła (stwierdziłam, że tak będzie mi łatwiej się odkochać). on na to, że nie jest w stanie mi tego powiedzieć i zaczął mnie przepraszać, mówić, że to wszysto jego wina (a w międzyczasie mówił jakie to mam piękne usta ).
ja stałam się bardzo namolna, pisałam do niego prawie non stop. żaliłam się jak to jest mi trudno... a on z biegiem czasu odzywał się coraz żadziej, ja momentami też, ale poprostu było mi wstyd. prosiłam go nawet żebyśmy sie nie kontaktowali, co jest niezmiernie trudne, bo uczymy się razem i mamy wspólnych znajomych. tz, to było jak jakaś huśtawka - raz proszę go żeby traktował mnie jak powietrze a następnego dnia rozmawiamy przez telefon i on przez półtorej godziny czyta mi książkę...
to co wtedy przechodziłam jest nie do opisania w porównaniu z moim wcześniejszym życiem. wpadałam w histerie, czarną rozpacz, nie mogłam się pozbierać.
w końcu udało nam się porozmawiać. powiedziałam mu, ze jego zachowanie mi się nie podoba, i że coś do niego czuję, i że chcę wiedziec co on o tym sądzi. na to on, że w sytuacjach sam na sam nie mógł się opanować, że to co on do mnie czuje to jest coś dziwnego i że tym czymś on zranił zbyt wiele dziewczyn i nie chce ranić mnie. ale prosił żeby nie zrywać kontaktu bo jednak bardzo lubi przebywać w moim towarzystwie. zrozumiałam i myślałam, ze będzie lepiej, ale nie jest. wciąż płaczę, tęsknię.
ale jako że odważył się przynajmniej ze mną porozmawiać postanowiłam zejść z niego, usunęłam nr tel i wszystkie smsy. i co? i nic. dalej po pijanemu wysyłam mu dziwne wiadomości a z rana przepraszam. tym bardziej czuję się głupio bo myślę, że to nie musi być dla niego przyjemne.
teraz czuję do niego naprzemiennie miłość i obrzydzednie. czasmi tęsknie za nim, pragnę porozmawiać, przytulić się, wyobrażam sobie, ze jest obok. a innym razem on coś do mnie mówi a ja jestem na niego tak zła, ze rzucam w niego zeszytem i mam ochotę sie rozpłakać.
co więcej przykre jest to że on chyba wziął sobie do serca moje prośby i zaczą mnie unikać. nie spotykamy się już razem ze znajomymi, a ja bym chciała przynajmniej pobyć w jego towarzystwie, popatrzeć, posłuchać. ja wiem ze ja go wciąż kocham bo on może robić co tylko chce, a tylko by skinął a ja bym o wszystkim zapomniała...

mam już dość płaczu(a jestem osobą, która kiedys plakała tylko w ekstremalnych sytuacjach i na prawdę jestem cholernie twarda)... wiem, że powinnam sobie dać spokój, ale nie jestem w stanie. nie wiem czy próbować go do siebie przekonać w jakiś sposób - choć myślę, że nie mam szans... albo dać sobie spokój - ale jak? jeśli ja bez niego nie widzę żadnego sensu. on jest jedyną osobą, która potrafiła mi poprawić humor, która umiała mnie do czegoś przekonać. nie umiem wrócić do wcześniejszego życia. może to dziwne bo jednak mam dopiero 18 lat, a to moja pierwsza miłość ale to jest bardzo silne uczucie... i nie wiem co mam zrobić, pomóżcie proszę w jakikolwiek sposób...

i nie wiem jak to jest z jego strony. bo czy do osoby, do której się nic nie czuje wysyła się codziennie wiadomości o treści: dobranoc, dzień dobry skarbie, tęsknie strasznie, nie mogę się doczekać kiedy się zobaczymy i buziaki bez okazji... czy odnosi się do niej z wielką czułością, czy uczy się ją godzinami na sprawdzian, żeby samemu do niego nie przystąpić?

p.s. mam nadzieję, że coś zrozumiałyćie z mojego bełkotu
*wisienka* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-11-15, 04:00   #2
jagaaaaa
Wtajemniczenie
 
Avatar jagaaaaa
 
Zarejestrowany: 2009-10
Wiadomości: 2 222
Dot.: pierwsza miłość. nieodwzajemniona oczywiście...

jego zachowanie jest dziwne a rozumiem Ciebie bo mój chłopak sie zachowywał tak samo kiedyś i bym siedziała tu cale życie jak bym musiała napisać ile ja przezywałam. ja mysle ze moze on do Ciebie cos tam czuje, ale zalezy mu na jedna oczywista rzecz. ile ma lat? zachowuje sie troche dzieczinnie ze nie moze ci powiedziec prosto z mostu co i jak.. chyba ze cos zle przeczytalam
jagaaaaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-11-15, 10:45   #3
Amitri
Zadomowienie
 
Avatar Amitri
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 1 002
Dot.: pierwsza miłość. nieodwzajemniona oczywiście...

Cytat:
Napisane przez *wisienka* Pokaż wiadomość
bardzo dawno mnie tu nie było Drogie Wizażanki, ale pojawił się problem i postanowiłam się do was z nim zwrócić

więc jest chłopak. na początku byliśmy bardzo dobrymi kumplami. chodziliśmy razem na imprezy, jeździliśmy na różne wycieczki itd. świetnie się dogadywaliśmy. nigdy nie spodziewałabym się oczywiście, że mogłabym cos do niego poczuć. doszło między nami do różnych kontaktów fizycznych, głównie pettingu, ale to była taka zabawa, często po alkoholu. spędziliśmy razem prawie cały sierpień, tz nie sami, ze znajomymi, ale jednak zajmowaliśmy się głównie sobą. a jak tylko się rozstawaliśmy to pisaliśmy smsy do siebie (wciąż nie wiedziałam co się święci). pod koniec sierpnia wyjechałam. on powiedział mi, że nie wyobraża sobie co będzie jak mnie nie będzie przez ten tydzień. kiedy wyjeżdzałam zorientowałam się, że bardzo za nim tęsknię. bardziej niż za innymi. i że się zakochałam.
po powrocie stwierdziłam, że trzeba grać w otwarte karty i wyznałam mu miłość (co prawda smsem, bo przy nim się zbyt bardzo denerwowałam, ale zawsze coś...). on na to nie zareagował tak jakby wcale. stwierdził tylko, że nie wie co ma powiedzieć. nadal rozmawialiśmy, widywaliśmy się, całowaliśmy itd.
było mi ciężko. w końcu (jako że jestem dość szczera) poprosiłam go, aby mi powiedział żebym się od niego odczepiła (stwierdziłam, że tak będzie mi łatwiej się odkochać). on na to, że nie jest w stanie mi tego powiedzieć i zaczął mnie przepraszać, mówić, że to wszysto jego wina (a w międzyczasie mówił jakie to mam piękne usta ).
ja stałam się bardzo namolna, pisałam do niego prawie non stop. żaliłam się jak to jest mi trudno... a on z biegiem czasu odzywał się coraz żadziej, ja momentami też, ale poprostu było mi wstyd. prosiłam go nawet żebyśmy sie nie kontaktowali, co jest niezmiernie trudne, bo uczymy się razem i mamy wspólnych znajomych. tz, to było jak jakaś huśtawka - raz proszę go żeby traktował mnie jak powietrze a następnego dnia rozmawiamy przez telefon i on przez półtorej godziny czyta mi książkę...
to co wtedy przechodziłam jest nie do opisania w porównaniu z moim wcześniejszym życiem. wpadałam w histerie, czarną rozpacz, nie mogłam się pozbierać.
w końcu udało nam się porozmawiać. powiedziałam mu, ze jego zachowanie mi się nie podoba, i że coś do niego czuję, i że chcę wiedziec co on o tym sądzi. na to on, że w sytuacjach sam na sam nie mógł się opanować, że to co on do mnie czuje to jest coś dziwnego i że tym czymś on zranił zbyt wiele dziewczyn i nie chce ranić mnie. ale prosił żeby nie zrywać kontaktu bo jednak bardzo lubi przebywać w moim towarzystwie. zrozumiałam i myślałam, ze będzie lepiej, ale nie jest. wciąż płaczę, tęsknię.
ale jako że odważył się przynajmniej ze mną porozmawiać postanowiłam zejść z niego, usunęłam nr tel i wszystkie smsy. i co? i nic. dalej po pijanemu wysyłam mu dziwne wiadomości a z rana przepraszam. tym bardziej czuję się głupio bo myślę, że to nie musi być dla niego przyjemne.
teraz czuję do niego naprzemiennie miłość i obrzydzednie. czasmi tęsknie za nim, pragnę porozmawiać, przytulić się, wyobrażam sobie, ze jest obok. a innym razem on coś do mnie mówi a ja jestem na niego tak zła, ze rzucam w niego zeszytem i mam ochotę sie rozpłakać.
co więcej przykre jest to że on chyba wziął sobie do serca moje prośby i zaczą mnie unikać. nie spotykamy się już razem ze znajomymi, a ja bym chciała przynajmniej pobyć w jego towarzystwie, popatrzeć, posłuchać. ja wiem ze ja go wciąż kocham bo on może robić co tylko chce, a tylko by skinął a ja bym o wszystkim zapomniała...

mam już dość płaczu(a jestem osobą, która kiedys plakała tylko w ekstremalnych sytuacjach i na prawdę jestem cholernie twarda)... wiem, że powinnam sobie dać spokój, ale nie jestem w stanie. nie wiem czy próbować go do siebie przekonać w jakiś sposób - choć myślę, że nie mam szans... albo dać sobie spokój - ale jak? jeśli ja bez niego nie widzę żadnego sensu. on jest jedyną osobą, która potrafiła mi poprawić humor, która umiała mnie do czegoś przekonać. nie umiem wrócić do wcześniejszego życia. może to dziwne bo jednak mam dopiero 18 lat, a to moja pierwsza miłość ale to jest bardzo silne uczucie... i nie wiem co mam zrobić, pomóżcie proszę w jakikolwiek sposób...

i nie wiem jak to jest z jego strony. bo czy do osoby, do której się nic nie czuje wysyła się codziennie wiadomości o treści: dobranoc, dzień dobry skarbie, tęsknie strasznie, nie mogę się doczekać kiedy się zobaczymy i buziaki bez okazji... czy odnosi się do niej z wielką czułością, czy uczy się ją godzinami na sprawdzian, żeby samemu do niego nie przystąpić?

p.s. mam nadzieję, że coś zrozumiałyćie z mojego bełkotu
Zdania które pogrubiłam wskazują na to, że oboje zachowujecie się co najmniej dziwnie i dajecie sprzeczne sygnały. Czy czekasz aż on Ci powie 'kocham' i to Cię tak frustruje czy na to aż zostaniecie parą (a może już nią jesteście?). W pierwszym przypadku trochę za bardzo wariujesz bo to przychodzi z czasem w drugim radzę odpuścić zamiast się męczyć w takiej chorej sytuacji. Jakby chciał z Tobą być to by był, a nie tłumaczył się, że on do Ciebie czuje 'coś dziwnego.'
__________________
Ciekawostka na dziś
Amitri jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-11-15, 11:58   #4
*wisienka*
Rozeznanie
 
Avatar *wisienka*
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 613
Dot.: pierwsza miłość. nieodwzajemniona oczywiście...

on też ma 18 lat, wiem jeszcze gówniarz...

i jestem świadoma, że ja sama zachowuję się dziwnie. na początku tak nie było, ale kiedy cierpiałam z jego powodu zbyt bardzo poprostu uważałam, że najlepszym wyjściem będzie przerwanie tej sytuacji, a w praktyce okazywało się to nie takie łatwe... nie chcę go ranić, męczyć w ten sposób...
nie czekam na to zeby powiedział kocham, albo chciał być ze mną. chciałabym być obok niego ja najwięcej, spędzać z nim tyle czasu ile kiedyś i móc dać mu swoją miłość... chciałabym żeby przytulił tak jak kiedyś... i nie wiem czy to się da jeszcze zrobić. czasami sobie nawet myślę, że może to ja wszystko zepsułąm tym swoim "kocham"? albo za szybko mu to powiedziałam? bo może wtedy to by się tak nie skończyło... może to wszystko przez to że jestem taka bezpośrednia?
czyli uważacie, że powinnam sobie dać z nim spokój? że nie mam już żadniej szansy?
*wisienka* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-11-15, 15:59   #5
*wisienka*
Rozeznanie
 
Avatar *wisienka*
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 613
Dot.: pierwsza miłość. nieodwzajemniona oczywiście...

no dziewczynki pomóżcie...
bo rozsądek podpowiada żeby sobie odpuścić, a serce mówi swoje

---------- Dopisano o 16:59 ---------- Poprzedni post napisano o 16:49 ----------

a może próbować go zdobyć? a może to nie ma sensu, bo jak on mnie nie kocha teraz to już nie pokocha?
jeju ja nawet nie rozumiem tego co się ze mną dzieje...
*wisienka* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-11-16, 22:03   #6
*wisienka*
Rozeznanie
 
Avatar *wisienka*
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 613
Dot.: pierwsza miłość. nieodwzajemniona oczywiście...

aj proszę doradźcie niedoświadczonej dziewczynie
*wisienka* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-11-17, 16:03   #7
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: pierwsza miłość. nieodwzajemniona oczywiście...

On cię lubi, podobasz mu się, ale cię nie kocha i twoje wyznania go peszą, bo woli się pieścić bez zobowiązań. I to tyle. Pytanie - ile ma takich kolezanek, jak ty?
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-11-18, 22:22   #8
*wisienka*
Rozeznanie
 
Avatar *wisienka*
 
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 613
Dot.: pierwsza miłość. nieodwzajemniona oczywiście...

jeżeli nie jestem (byłam?) jedyna to musiałby dobrze się ukrywać... ale z drugiej strony o nas też nikt nie wiedział...

ostatno staram się zachowywać tak jak jeszcze parę miesięcy temu i wydaje mi się, że nam obojgu jest z tym łatwiej. szkoda tylko, że ten miły wakacyjny czas się nie powtórzy...

chciałabym przestać do niego czuć to co czuję, ale tam głęgoko jeszcze się tli jakaś nadzieja. głupia baba ze mnie!
*wisienka* jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:15.