Co rodzice powinni zapewnić dziecku?

[Varga]

Napisane przez OYE

to takie przyklady ktore znasz czy tylko skarjne teorie?

Ja takie przykłady znam

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Napisane przez OYE

niech nawet bedzie praca w McDonaldzie, to zadna charowa

zreszta tutaj uczelnie tez chce wiedziec jaki wolontariat studenci robily

A pracowałaś w Macu, że się potrafisz wypowiedzieć na ten temat? Bo całodzienne smażenie 'mięsa' na burgery w gorącu, w tłumie ludzi, kiedy wszystko masz na już, albo kasa cały dzień, do której wiecznie ktoś podchodzi i często marudzi, a w tle cały czas fuczenie i wieczny hałas, to nie są wymarzone posady. Poczytaj sobie wypowiedzi jakichś osób, które w Macu pracowały i zobacz czy to taki raj i żadna harówa.

Ale my chyba nie mówimy o wolontariacie, prawda? Wolontariat, jak sama nazwa wskazuje jest mało tego, że dobrowolny, to bezpłatny, pomoc w schronisku dla zwierząt, hospicjum. Ja też biorę i brałam udział w wolontariacie typu WOŚP, pomoc przy organizacji różnych eventów, zbiórek, mam tego na pęczki (choć tak naprawdę pracodawcy to przecież zupełnie nie interesuje, uczelni też nie, CV im przecież nie składasz).

---------- Dopisano o 16:49 ---------- Poprzedni post napisano o 16:43 ----------

Napisane przez a34

[FONT=Verdana]Naprawdę sporo atrakcji jest darmowych bądź nie kosztują dużo, ale piszę o Warszawie czy Krakowie. Jakieś niedzielne kino połączone ze spotkaniem z animatorem (nie piszę tylko o multipleksach), przedstawienia teatralne dla dzieci, animowane zabawy przy okazji różnych wydarzeń typu targi książki, pikników organizowanych w różnych dzielnicach, targów tego i owego, ale do tego potrzebna jest chęć i zaangażowanie rodziców, bo kilkulatek sam tego nie wymyśli i tam nie pójdzie, trzeba mu to pokazać i poświęcić na to czas. Podobnie jest z pójściem na basen, do parku, na rower czy rolki, czytaniem książek i innymi zajęciami.

Jak ja bardzo bym chciała mieć w przyszłości taką możliwość, pokazywania dziecku świata, spędzenia z nim dużo czasu, po prostu wychowania, chciałabym np. przez te kilka pierwszych lat po urodzeniu dziecka kiedyśtam w przyszłości zająć się domem i dzieckiem, jego rozwojem, ale w naszej rzeczywistości to niestety tylko bardzo pobożne życzenia, raczej mój TŻ nie będzie trzaskał 20 000 miesięcznie na rękę

[201705250955]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;46681765]A pracowałaś w Macu, że się potrafisz wypowiedzieć na ten temat? Bo całodzienne smażenie 'mięsa' na burgery w gorącu, w tłumie ludzi, kiedy wszystko masz na już, albo kasa cały dzień, do której wiecznie ktoś podchodzi i często marudzi, a w tle cały czas fuczenie i wieczny hałas, to nie są wymarzone posady. Poczytaj sobie wypowiedzi jakichś osób, które w Macu pracowały i zobacz czy to taki raj i żadna harówa.
[/QUOTE]

Btw. byłam tydzień temu w Macu właśnie, w Płońsku, przy wylotówce na Bydgoszcz-Warszawę. Godzina 16-18, piątek. Ponad 25 stopni, przez słońce odczuwalnie dużo więcej. W Macu tłumy. Zakup loda graniczy z trudem. Na raz obsługują z 3 autokary plus multum samochodów z rejestracjami ze wszystkich stron kraju. Po kwadransie kupiłam sobie kawę w kawiarni. Czekałam na siostrę, za jakąś godzinę przyjechała. Myślałam, że może wtedy kupimy sobie jakiegoś loda czy coś. Niestety w tzw. międzyczasie wpadły z 3-4 kolejne autokary. Kolejka na pewno ponad 100 osób. Krzyczące dzieciaki, nieogarniające nauczycielki, spoceni przyjezdni, wszyscy wkurzeni. Strasznie współczułam pracownikom, bo non stop musieli tam pracować, a żeby te dzieciaki jeszcze lody brały... ;/ U mnie w mieście to jest pełna kultura i luz w Macu, tam jednak byłam przerażona ilością klientów ;/ Współczuję wszystkim tam pracującym.

[CzarnyElf]

Napisane przez asia_aisa

Btw. byłam tydzień temu w Macu właśnie, w Płońsku, przy wylotówce na Bydgoszcz-Warszawę. Godzina 16-18, piątek. Ponad 25 stopni, przez słońce odczuwalnie dużo więcej. W Macu tłumy. Zakup loda graniczy z trudem. Na raz obsługują z 3 autokary plus multum samochodów z rejestracjami ze wszystkich stron kraju. Po kwadransie kupiłam sobie kawę w kawiarni. Czekałam na siostrę, za jakąś godzinę przyjechała. Myślałam, że może wtedy kupimy sobie jakiegoś loda czy coś. Niestety w tzw. międzyczasie wpadły z 3-4 kolejne autokary. Kolejka na pewno ponad 100 osób. Krzyczące dzieciaki, nieogarniające nauczycielki, spoceni przyjezdni, wszyscy wkurzeni. Strasznie współczułam pracownikom, bo non stop musieli tam pracować, a żeby te dzieciaki jeszcze lody brały... ;/ U mnie w mieście to jest pełna kultura i luz w Macu, tam jednak byłam przerażona ilością klientów ;/ Współczuję wszystkim tam pracującym.

Zgadzam sie.Mialam nieprzyjemnosc pracowac w tym miejscu (wPolsce)i nie polecam nikomu.Miejsce to strasznie kojarzylo mi sie z obozem pracy- praca byla wyczerpujaca fizycznie i psychicznie i nie dawala zadnej satysfakcji.To juz zbiory truskawek gdy bylam nastolatka wspominam 100 razy lepiej bo przynajmniej na swiezym powietrzu i bez glupich zasad.Ogolnie jestem za jezeli chodzi o prace w nastoletnim wieku ale nie za wszelka cene i nie w takich kolchozach jak Mac.

A w temacie:Uwazam ze rodzice powinni zapewnic jak najwiecej jezeli ich na to stac

---------- Dopisano o 08:56 ---------- Poprzedni post napisano o 08:37 ----------

Napisane przez a34

Naprawdę nie ma sensu porównywać amerykańskich realiów do polskich.

Musze sie z tym zgodzic.Zycie,praca studia nastolatka w Usa a w Polsce rozni sie i to bardzo.Ja pracowalam i tu i tu i musze powiedziec ze jezeli chodzi np o prace to amerykanskie warunki pracy dla nastolatkow sa znacznie lepsze niz polskie.Poprostu inne realia.

[019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6]

Napisane przez asia_aisa

Gdybym miała skaner to wrzuciłabym te artykuły Może właśnie niektórzy otrzeźwieliby.

Czytałam. wersja luksus- poród za 10 tysiaków itd.

Napisane przez Varga

Nie miałam, zaczynałam studia, miałam inne wydatki niż komputer W akademiku niewielu studentów miało komputery, bum się zaczął dopiero w 2004-2005

Mam czuć się niedorozwinięta bo komputer kupiłam na 2 roku studiów a internet podłączyłam na 3 roku. I nawet do głowy mi nie przyszło, żeby wziąć chociaż a to złotówkę od rodziców. Gdyby mieli to pewnie by mi dali, ale nie śmiałam prosić bo wiedziałam że jest bida.
To młode pokolenie jest strasznie rozczeniowe- należy im sie i koniec.

Napisane przez drabineczka

no, do 12 roku życia jest okres gdzie najlepiej wtłaczać w dzieci język, a po 21 roku życia to już ogólnie padaka :P

To ja jestem dziwna bo nauczyłam się języka obcego po 21 roku życia.




[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;46681765]A pracowałaś w Macu, że się potrafisz wypowiedzieć na ten temat? Bo całodzienne smażenie 'mięsa' na burgery w gorącu, w tłumie ludzi, kiedy wszystko masz na już, albo kasa cały dzień, do której wiecznie ktoś podchodzi i często marudzi, a w tle cały czas fuczenie i wieczny hałas, to nie są wymarzone posady. Poczytaj sobie wypowiedzi jakichś osób, które w Macu pracowały i zobacz czy to taki raj i żadna harówa.
[/QUOTE]
harówka to w kopalni. Znów demonizujecie, niektórzy się po prostu nie nadają do pracy fizycznej i tyle.

Była mowa o imigrantach. A kto o zdrowych zmysłach tu przyjedzie pracować? Polska to jest tylko kraj przejściowy dla imigrantów

---------- Dopisano o 17:58 ---------- Poprzedni post napisano o 17:57 ----------

http://wyborcza.pl/1,87648,15900402,...je___CYKL.html

pomyłka poród 17 tysi kosztuje

[mikia20]

edyta_13 zaczynasz głupio trollować. A z tym porodem to już wyskoczyłaś bez sensu :/

Praca to tylko w kopalni. Powtórzę setny raz - mnie się zdarzało robić fizycznie w polu i strasznie nie lubię tego wartościowania co lepsze a co gorsze. A już tym bardziej stawiania koło siebie pracy w kopalni i nauki.

[greenlemon]

Napisane przez ama

Bzdura. Znam masę osob, które nauczyły sie języków (i to nie angielskiego) będąc juz dorosłymi. To mit, ze tylko jako dziecko przyswajamy łatwo język. Sa dzieci, którym języki idą źle, sa dorośli, którym idą swietnie. To kwestia zdolności i włożonego wysiłku w naukę. Dzieci dwujęzyczne to tez nie taka sielanka, bo większość musi chodzić na dodatkowe zajęcia wyrównawcze. o ile mówią w obu językach, to z pisaniem jest juz dramat (duzo dzieci polsko-angielskich nie umie zrozumieć dlaczego ta samą głoskę raz zapisuje sie jak "k"', a raz jak "c". Albo co gorsza dzieci łącza sobie w mowie oba języki (dziecku nie jest tak łatwo rozgraniczyć jeden od drugiego), co sprawia, ze inne dzieci ich nie rozumieją.

Bzdura.

Mówisz o wyjątku, kory potwierdza regułę. Języka naturalnie uczą się małe dzieci, potem jeszcze nieźle te starsze. Proces wyhamowuje ok 12-13 roku życia i pewnych rzeczy już się nie przeskoczy.
To że znasz jakaś osobę, która dala radę nie znaczy że każdy da. Reszta się rozłoży.

[kiniaczeq]

czytając ten wątek to powinnam złożyć gdzieś reklamacje w sprawie mojego dzieciństwa... tylko pytanie brzmi do kogo

[019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6]

Napisane przez mikia20

edyta_13 zaczynasz głupio trollować. A z tym porodem to już wyskoczyłaś bez sensu :/

to na temat artykułu z gazety, który był wcześniej wspomniany, o kosztach posiadania dziecka

Napisane przez mikia20

Praca to tylko w kopalni. Powtórzę setny raz - mnie się zdarzało robić fizycznie w polu i strasznie nie lubię tego wartościowania co lepsze a co gorsze. A już tym bardziej stawiania koło siebie pracy w kopalni i nauki.

ale postawiłam koło siebie maca i kopalnie, nie kopalnię i nauke

Z tego co widzę to wiżażanki są jednocześnie księżniczkami, dla których każdy wysiłek to harówa, a jednocześnie utrzymują że doszły same do wszystkiego w myśl tego głupiego powiedzonka : Da się! Da się! Poglądy zależne od tego, z której strony wieje wiatr.

---------- Dopisano o 18:21 ---------- Poprzedni post napisano o 18:20 ----------

Napisane przez kiniaczeq

czytając ten wątek to powinnam złożyć gdzieś reklamacje w sprawie mojego dzieciństwa... tylko pytanie brzmi do kogo

rzecznika praw dziecka

[OYE]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;46681765]A pracowałaś w Macu, że się potrafisz wypowiedzieć na ten temat? Bo całodzienne smażenie 'mięsa' na burgery w gorącu, w tłumie ludzi, kiedy wszystko masz na już, albo kasa cały dzień, do której wiecznie ktoś podchodzi i często marudzi, a w tle cały czas fuczenie i wieczny hałas, to nie są wymarzone posady. Poczytaj sobie wypowiedzi jakichś osób, które w Macu pracowały i zobacz czy to taki raj i żadna harówa.

Ale my chyba nie mówimy o wolontariacie, prawda? Wolontariat, jak sama nazwa wskazuje jest mało tego, że dobrowolny, to bezpłatny, pomoc w schronisku dla zwierząt, hospicjum. Ja też biorę i brałam udział w wolontariacie typu WOŚP, pomoc przy organizacji różnych eventów, zbiórek, mam tego na pęczki (choć tak naprawdę pracodawcy to przecież zupełnie nie interesuje, uczelni też nie, CV im przecież nie składasz).

[/QUOTE]

Klienci czesto marudza i przewaznie cos chca jak ida cos kupic....taki rodzaj tego biznesu
to fakt moze korona z glowy spasc jak trzeba 20 godzin tyg pracowac w Macu (zreszta chyba wiekszosc Macow ma klime i jedzenie jest juz pol zrobione)
Znam ludzi ktorzy tam pracowali, nikt tego do harowy nie zaliczal, zreszta widac jak sie ludzi w tych miejscach ruszaja, nie widac zeby charowali

Wolontariat tez moze byc, to tez praca tylko nie platne i wiele razy moze byc o wiele wiekszym wysilkiem niz platna. Kolezanki corka robila wolontariat w szpitalu bo chce isc na medycyne, to dopiero moze byc ciezka praca przy ludziach ktorzy z lozka nie moga sie ruszyc
U nas na dobre studia wolontariat jest praktycznie wymagany

Napisane przez CzarnyElf

Musze sie z tym zgodzic.Zycie,praca studia nastolatka w Usa a w Polsce rozni sie i to bardzo.Ja pracowalam i tu i tu i musze powiedziec ze jezeli chodzi np o prace to amerykanskie warunki pracy dla nastolatkow sa znacznie lepsze niz polskie.Poprostu inne realia.

realia mozna zmienic, moj TZ jako student w PL jezdzil w wakacje na zbiory winogrona do Portugali. Owszem praca nie byla latwa ale nie tylko zwiedzil, nauczyl sie jezyka to dobrze zarobil. BArdzo dobrze wspomina ten czas, i w nauce mu to nie przeszkodzilo

[mikia20]

OYE bajesz aż miło. Wyjechanie na zbiory czegoś_tam za granicę to super wakacje, wycieczki, zwiedzanie a z tym językiem to pojechałaś aż miło. Jedzie się w innymi Polakami, zapiernicza się po 12h, mieszka w surowych warunkach i oszczędza się jak może żeby jak najwięcej pieniędzy przywieźć z powrotem do PL. Znam osoby które jeździły do Niemiec co roku i nie znają niemieckiego, za to znają angielski którego się uczyło normalnie na studiach.

A do życia nastolatka/studenta w USA oprócz za☠☠☠istej pracy i samodzielnego utrzymania, nauki z świetnymi wynikami doszedł jeszcze ciężki wolontariat...

[invisible_01]

Napisane przez ama

16 latek to JEST dziecko, czy ci sie to podoba czy nie.

Chyba nie czytałaś dokładnie moich wypowiedzi

[OYE]

Napisane przez mikia20

OYE bajesz aż miło. Wyjechanie na zbiory czegoś_tam za granicę to super wakacje, wycieczki, zwiedzanie a z tym językiem to pojechałaś aż miło. Jedzie się w innymi Polakami, zapiernicza się po 12h, mieszka w surowych warunkach i oszczędza się jak może żeby jak najwięcej pieniędzy przywieźć z powrotem do PL. Znam osoby które jeździły do Niemiec co roku i nie znają niemieckiego, za to znają angielski którego się uczyło normalnie na studiach.

..

Przepraszam on jezdzil do Austrii nie Portugalii, Portugalia byla pozniej, ale to jzu inny rodzaj pracy i wyjazdu
no coz TZ mnie klamie, zdjecia zreszta tez co ma to bajka.....trzeba wiedziec gdzie trafic. Oczywiscie praca byla ciezka ale tylko do 17, po 17 i weekendy czas wolny. U rodziny ktorej mieszkal jedzenie za darmo. Tak jezyk podszkolil bo tam gdzie jezdzil to nie mase polakow, jak dobrze pamietam to mowil ze duzo wegrow bylo. Ale on nei pracowal w masowce.
Wiesz swiat jest ogromny i rozne sa mozliwosc ale zeby cs wiedziec na ten temat trzeba czasem nos z ksiazek wyciagnac.

---------- Dopisano o 18:16 ---------- Poprzedni post napisano o 18:15 ----------

Napisane przez mikia20

A do życia nastolatka/studenta w USA oprócz za☠☠☠istej pracy i samodzielnego utrzymania, nauki z świetnymi wynikami doszedł jeszcze ciężki wolontariat...

a kto pisal ze nastolatki sie same utrzymuja?

i tak nie tylko szkola, ale tez prace, i tak jak chcesz sie dostac na super uczelnie do wolontariat tez musi byc.
Nie wystarczy kuc material po nocach

[201604181004]

akurat pracowałam w macu i to była najgorsza robota świecie. psychicznie byłam wykończona jak w koreańskiej fabryce. każda inna praca nawet ta związana ze sprzątaniem była 150 razy lepsza klima w macu jest, ale nie na kuchni. heloł

[OYE]

Napisane przez drabineczka

akurat pracowałam w macu i to była najgorsza robota świecie. psychicznie byłam wykończona jak w koreańskiej fabryce. każda inna praca nawet ta związana ze sprzątaniem była 150 razy lepsza klima w macu jest, ale nie na kuchni. heloł

no nie wiem u nas jest w calym macu....kuchnia jest otwarta i widac jak robia kanapki

ale chodzby nawet nie bylo...to naprawde starszne jak sie nastolatke spoci troche

[201604181004]

to fajnie. u nas nie. i nie ma klimy na kuchni. i stoisz 12 godzin w temperaturze 30 stopni i smażysz po 16 kotletów na raz (jak pamiętam na grillu pod jednego wchodziło osiem kotletów max, pod drugiego tak samo). i nie możesz rozmawiać. tylko osiem kotletów proszę osiem kotletów dziękuję. i smażysz. smażysz. i myjesz ręce i smażysz. i słyszysz od koordynatora tempo trzecie, a ty mówisz tempo trzecie dziękuję.

każda praca była od tego lepsza, bo fizycznie jak fizycznie, wiele prac męczy, ale psychicznie czułam się wypluta jak zwłoki gazeli na sawannie.

[OYE]

Napisane przez drabineczka

to fajnie. u nas nie. i nie ma klimy na kuchni. i stoisz 12 godzin w temperaturze 30 stopni i smażysz po 16 kotletów na raz (jak pamiętam na grillu pod jednego wchodziło osiem kotletów max, pod drugiego tak samo). i nie możesz rozmawiać. tylko osiem kotletów proszę osiem kotletów dziękuję. i smażysz. smażysz. i myjesz ręce i smażysz. i słyszysz od koordynatora tempo trzecie, a ty mówisz tempo trzecie dziękuję.

każda praca była od tego lepsza, bo fizycznie jak fizycznie, wiele prac męczy, ale psychicznie czułam się wypluta jak zwłoki gazeli na sawannie.

z pewnoscia ta praca do przyjemnych nie nalezy pytanie czy to harowa...watpie
do harowy zaliczylabym budowe i 12 godzin w sloncu z temp 30+

zreszta nastolatki nie pracuja na pelen etat tylko na pol

[201604181004]

wiesz, rozróżnij jedno. harówa którą lubisz, czyli praca której się poświęcasz, lubisz, albo po prostu się z nią pogodziłeś, a praca która cię potrafi zaorać psychicznie. jednak ten przykład był po prostu głupi, bo z młodocianych prac tę wspominam najgorzej. polecałabym raczej coś innego.

[mikia20]

Napisane przez OYE

no nie wiem u nas jest w calym macu....kuchnia jest otwarta i widac jak robia kanapki

ale chodzby nawet nie bylo...to naprawde starszne jak sie nastolatke spoci troche

OYE, mam naprawdę poważne podejrzenia że Ty się w życiu za dużo nie napociłaś, skoro wszystko takie proste, przyjemne i wogle.

Przy ciężkiej pracy fizycznej można też sobie poważną krzywdę zrobić, nawet jeśli nie odczujesz tego od razu, to w wieku 40/50 lat od razu będą siadać stawy i kręgosłup. Mam porównanie zdrowia kogoś kto pracuje w kopalni a kto wykonywał pracę przy biurku np. Wiem, przerabiam to we własnym domu.
W życiu nie chciałabym żeby moje dziecko było zmuszone do ciężkiej fizycznej pracy. Może się trochę spocić bardzo okazyjnie, ale OYE wyskakujesz z kopalnią chociaż wątpię czy na oczy ją widziałaś

Moi rodzice chcieli żebym ja miała lepiej niż oni. I ja chcę moim dzieciom dać to samo - żeby miały jak najlepiej.

[OYE]

Napisane przez drabineczka

wiesz, rozróżnij jedno. harówa którą lubisz, czyli praca której się poświęcasz, lubisz, albo po prostu się z nią pogodziłeś, a praca która cię potrafi zaorać psychicznie. jednak ten przykład był po prostu głupi, bo z młodocianych prac tę wspominam najgorzej. polecałabym raczej coś innego.

zaorac psychicznie moze kazda praca ktorej sie nie lubi

---------- Dopisano o 18:56 ---------- Poprzedni post napisano o 18:55 ----------

Napisane przez mikia20

OYE, mam naprawdę poważne podejrzenia że Ty się w życiu za dużo nie napociłaś, skoro wszystko takie proste, przyjemne i wogle.

Przy ciężkiej pracy fizycznej można też sobie poważną krzywdę zrobić, nawet jeśli nie odczujesz tego od razu, to w wieku 40/50 lat od razu będą siadać stawy i kręgosłup. Mam porównanie zdrowia kogoś kto pracuje w kopalni a kto wykonywał pracę przy biurku np. Wiem, przerabiam to we własnym domu.
W życiu nie chciałabym żeby moje dziecko było zmuszone do ciężkiej fizycznej pracy. Może się trochę spocić bardzo okazyjnie, ale OYE wyskakujesz z kopalnią chociaż wątpię czy na oczy ją widziałaś

Moi rodzice chcieli żebym ja miała lepiej niż oni. I ja chcę moim dzieciom dać to samo - żeby miały jak najlepiej.

ja pisze zeby studenci szli do kopalni pracowac
a tak na marginesie moje dzieci maja wspaniale zycie nie tylko sie ucza, ale zwiedzaja swiat, chdoza na zajecia typu gimnastyka, tenis, pianino i tez nie chce zeby pracowali tyle co ja pracowalam, ale chce zeby jako nastolatki doswiadczyli pracy. Nie musi to byc praca platna, moze to byc wolontariat. Sadze ze sama nauka nie ksztalci obytego czlowieka, wrecz ogranicza swiatopoglad

[201604181004]

najlepiej dzieci mają wtedy gdy mają wszystkie podstawowe rzeczy - wyjazdy, ciepły dom, kursy językowe, ale fanaberie typu piętnasta para butów czy samochód w wieku 18 lat, fundują sobie same. myślę że mimo kilku błędów jakie moi rodzice popełnili w wychowaniu to powiedzenie "chcesz kopcić fajki, to proszę bardzo, poroznoś sobie przez dwa dni ulotki*" albo "chcesz auto? no to ciekawe co do niego wlejesz, proszę bardzo, bierz, masz na własność ale ubezpieczenie kosztuje".
*wtedy za dwa dni pracy czyli liczmy 120 zł miałabym palenia fajek na pół roku
także no, jak sobie dziecko tak jak ja zamarzy fanaberię, to uważam że to wręcz zdrowo że sam je sobie spełnia i roznosiłam te ulotki kilka razy, a potem wpadło coś lepszego. zależy po prostu co kto chce nie i na co pracuje. nie popieram wysyłania dziecka do pracy żeby zarabiało na podstawowe potrzeby albo o zgrozo, dokładało się do rachunków. ale jak ma jakieś swoje zachcianki czy fantazje które wykraczają poza normę, to czemu miałoby nie pracować na to?

---------- Dopisano o 19:57 ---------- Poprzedni post napisano o 19:57 ----------

Napisane przez OYE

zaorac psychicznie moze kazda praca ktorej sie nie lubi

sie zgadzam. dlatego podziwiam ludzi którzy polubili mcdonalds

---------- Dopisano o 19:59 ---------- Poprzedni post napisano o 19:57 ----------

Napisane przez mikia20

Wydaje mi się, że gdyby ten Egipt czy Turcja nie były dostępne to dzieciaki by siedziały na tyłku w domu albo u jakiejś babci na wsi po prostu. Na pewno by nie zwiedziły kulturalnie Warszawy.

no wiem. to mówię. że to nie kwestia pieniędzy. bo są rodziny gdzie jest dobrobyt, tyle że dobrobyt z wielkiej płyty i telewizora, zamienili na dobrobyt w domu i wakacje w polskim getcie.

[invisible_01]

Napisane przez OYE

ale chodzby nawet nie bylo...to naprawde starszne jak sie nastolatke spoci troche

Chyba jesteś jedną z tych osób, która na wszystko ma odpowiedź: "Wielka rzecz, stało Ci się coś od tego?". Jasne, że nastolatek w 2 klasie liceum może iść pracować w Macu 20 godz tygodniowo (mówisz o połowie etatu), ale mam pytanie, po co? Ja bym chciała, żeby moje dziecko miało podczas lat szkolnych czas na zainteresowania, kolegów, wycieczki, spędzanie fajnie czasu, choćby kurczę z rodziną. A nie tygodniowo 45 godz w szkole (w liceum jak dochodzą fakultety do matury po lekcjach, to jest to norma), 20 godz w pracy i poza tym jeszcze nauka. Jeśli chce dorobić na coś, OK, niech poroznosi jeden czy dwa weekendy ulotki. Ale nie stała praca weekend w weekend czy popołudniami, bo na pracę moim zdaniem czas przyjdzie - choćby na studiach.

[OYE]

Napisane przez drabineczka

---------- Dopisano o 19:57 ---------- Poprzedni post napisano o 19:57 ----------


sie zgadzam. dlatego podziwiam ludzi którzy polubili mcdonalds

---------- Dopisano o 19:59 ---------- Poprzedni post napisano o 19:57 ----------

niektorzy maja bardzo male wymagania.....jak bys widziala niektory tych pracownikow w naszych mcdonaldach zaczym przejdzie od kasy po picie to 5 minut zejdzie

[201604181004]

Napisane przez OYE

niektorzy maja bardzo male wymagania.....jak bys widziala niektory tych pracownikow w naszych mcdonaldach zaczym przejdzie od kasy po picie to 5 minut zejdzie

nie, ja naprawdę znosiłam wiele, ale w macu i tak zawsze błagałam by mnie rzucali na nocki, bo wtedy kamery na kuchni były wyłączone i można było normalnie rozmawiać w tych śmiesznych gumowcach

[OYE]

Napisane przez invisible_01

Chyba jesteś jedną z tych osób, która na wszystko ma odpowiedź: "Wielka rzecz, stało Ci się coś od tego?". Jasne, że nastolatek w 2 klasie liceum może iść pracować w Macu 20 godz tygodniowo (mówisz o połowie etatu), ale mam pytanie, po co? Ja bym chciała, żeby moje dziecko miało podczas lat szkolnych czas na zainteresowania, kolegów, wycieczki, spędzanie fajnie czasu, choćby kurczę z rodziną. A nie tygodniowo 45 godz w szkole (w liceum jak dochodzą fakultety do matury po lekcjach, to jest to norma), 20 godz w pracy i poza tym jeszcze nauka. Jeśli chce dorobić na coś, OK, niech poroznosi jeden czy dwa weekendy ulotki. Ale nie stała praca weekend w weekend czy popołudniami, bo na pracę moim zdaniem czas przyjdzie - choćby na studiach.

nie koniecznie musi to byc Mac, ale praca dorywcza, nie koniecznie w roku szkolnym (zalerzy od studenta jedni siedza i ucza sie godzinami inni wiekszosc czasu graja w gry) ale napewno w wakacje, 20 godzin tyg w wakcje to zaden wyczyn. Praca uczy odpowiedzialnosci, wartosci pieniedzy, organizacji, moze pomuc ukierowac co sie w zyciu chce robic itp

Sadze ze programy work and travel tez sa bardzo fajne

[mikia20]

Napisane przez drabineczka

najlepiej dzieci mają wtedy gdy mają wszystkie podstawowe rzeczy - wyjazdy, ciepły dom, kursy językowe, ale fanaberie typu piętnasta para butów czy samochód w wieku 18 lat, fundują sobie same. myślę że mimo kilku błędów jakie moi rodzice popełnili w wychowaniu to powiedzenie "chcesz kopcić fajki, to proszę bardzo, poroznoś sobie przez dwa dni ulotki*" albo "chcesz auto? no to ciekawe co do niego wlejesz, proszę bardzo, bierz, masz na własność ale ubezpieczenie kosztuje".
*wtedy za dwa dni pracy czyli liczmy 120 zł miałabym palenia fajek na pół roku
także no, jak sobie dziecko tak jak ja zamarzy fanaberię, to uważam że to wręcz zdrowo że sam je sobie spełnia i roznosiłam te ulotki kilka razy, a potem wpadło coś lepszego. zależy po prostu co kto chce nie i na co pracuje. nie popieram wysyłania dziecka do pracy żeby zarabiało na podstawowe potrzeby albo o zgrozo, dokładało się do rachunków. ale jak ma jakieś swoje zachcianki czy fantazje które wykraczają poza normę, to czemu miałoby nie pracować na to?(...)

Hmm, no ale co jest zachciewajką a co podstawą? Druga para spodni? Ciepła kurtka na zimę? Czy fefnasta para butów? Skrajności, ale naprawdę - myślenie mam, ale nie dam za chiny ludowe, żeby gwniarzowi nie było za dobrze wydaje mi się chore. A jak będę miała kasę żeby wysłać nastolatka czy studenta na wypaśne wakacje zamiast wysyłać go do roboty to mu zrobię krzywdę? Jedyne do czego będę zachęcać i wspierać do wszelkie staże czy prace związane z zawodem/studiami/ewentualnie pasją.

Za to bardzo ważne są dla mnie obowiązki w domu - pomóż posprzątać, umyć, zrobić jakieś większe prace (np. full serwis sprzątanie samochodu, dłubanina na pół dnia ), żarcie się samo nie robi, zakupy nie przychodzą same ze sklepu i takie tam.

Autentycznie znam rodziców którym szkoda było kasy (nie że nie mieli) na dentystę dla studenta (bo od tego się nie umiera), fizjoterapię po złamaniu ręki czy coś w tym rodzaju. Bo on niby już zarabia na siebie, coś tam z socjalu wyciąga i ani złotówki do gaci mu już nie dołożę.

[201604181004]

a z resztą, czemu od razu 20 godzin w tygodniu? ja pracowałam czasem i 10, na 1/4 etatu. miałam płacone 11,5 zł za godzinę, niecałe 500 zł sobie dorabiałam, to było tak naprawdę 1,5 dnia pracy...

[invisible_01]

Tak się zastanawiam, jak można być rodzicem z podejściem, "żeby moje dziecko nie miało lepiej niż ja" i wymagać, że jak samemu się miało pod górkę, to dziecku też nic nie może przyjść łatwo.

[mikia20]

Napisane przez drabineczka

a z resztą, czemu od razu 20 godzin w tygodniu? ja pracowałam czasem i 10, na 1/4 etatu. miałam płacone 11,5 zł za godzinę, niecałe 500 zł sobie dorabiałam, to było tak naprawdę 1,5 dnia pracy...

o.o moja pierwsza robota to była 5 zł na godzinę, nie chce mi się tego nawet wspominać...

[201604181004]

Napisane przez mikia20

Hmm, no ale co jest zachciewajką a co podstawą? Druga para spodni? Ciepła kurtka na zimę? Czy fefnasta para butów? Skrajności, ale naprawdę - myślenie mam, ale nie dam za chiny ludowe, żeby gwniarzowi nie było za dobrze wydaje mi się chore. A jak będę miała kasę żeby wysłać nastolatka czy studenta na wypaśne wakacje zamiast wysyłać go do roboty to mu zrobię krzywdę? Jedyne do czego będę zachęcać i wspierać do wszelkie staże czy prace związane z zawodem/studiami/ewentualnie pasją.

Za to bardzo ważne są dla mnie obowiązki w domu - pomóż posprzątać, umyć, zrobić jakieś większe prace (np. full serwis sprzątanie samochodu, dłubanina na pół dnia ), żarcie się samo nie robi, zakupy nie przychodzą same ze sklepu i takie tam.

to już chyba sama jak będziesz miała starsze dziecko zobaczysz i zdecydujesz co je zachciewajką. w biednym domu trzecia para butów będzie fantazją, a w bogatym dopiero dwudziesta. albo dwudziesta pierwsza ale za 400 zł nie 40. zależy zależy i jeszcze raz zależy. i dla mnie tutaj już się totalnie bujasz "a jak będę miała kasę by..." a masz na to kasę? masz tego nastolatka? a wyślesz go na bite 2 miechy do tropików czy tylko na dwa czy trzy?

a co do obowiązków domowych to nie wiem, dla mnie to żadna magia ;p jak się nie zrobi to nie będzie chociaż fakt, nie wszystkie dzieci o tym wiedża.

---------- Dopisano o 20:18 ---------- Poprzedni post napisano o 20:16 ----------

Napisane przez mikia20

o.o moja pierwsza robota to była 5 zł na godzinę, nie chce mi się tego nawet wspominać...

no moja pierwsza była 5 gr od ulotki lata świetlne temu, ulotek na dwa dni rozniosłam ok 1500.
potem była praca jako hostessa za 9 zł, a potem już jako promotor za 11,5 na rękę. nie musiałam, chciałam, piszę przecież że gdybym miała kuć skały za 3 zł na godzinę to bym to osmarkała. do maca poszłam po liceum, bo musiałam i nic innego nie było. serio dla mnie za dużo tutaj dramatów, no mówię, pół roku w liceum przepracowałam po 10 godzin w tygodniu - 6 godzin w sobotę i 4 godziny najczęściej w pt (co i tak kończyłam pracę o 20 ) i nikt mi nie powie że niefajnie jest mieć pół tysiaczka do wymemlania na swoje gdy rodzice i tak cię utrzymują i ci dorzucają. szkołę skończyłam i jakoś żyję. po pół roku skończyła się praca, dałam sobie na luz i w wakacje poszłam znowu gdzieś indziej.