Paniczny strach TŻ do ślubu - nie mam już siły...

[thirky]

Napisane przez Hultaj

Będę szczera, na tym forum panuje pogląd, że śluby są dla frajerów, nic nie znaczące drobnomieszczańskie badziewie, więc zrozumienia dla siebie nie znajdziesz.
.

A to to skąd wzięłaś?

[Vampi_z_piekla_rodem]

Napisane przez faza_delta

Oczywiście, nie liczyłam, ze ktoś poda mi złotą receptę i nagle problem się rozwiąże, no ale zeby takie bóldupie, absurdalne zarzuty i tyle jadu? Gwoli ścisłości - dziecka nie planuje jeszcze miec przez jakiś czas bo poprostu póki co nie jestem na to gotowa. Chciała bym poprostu żyć w formalnym związku i cieszyć się z bycia żoną.

Ty nie jesteś gotowa na dziecko, on na ślub i każde z Was ma prawo czuć, że jeszcze jest na coś za wcześnie. Ja cieszyłabym się fajnym, młodym związkiem i dała sobie czas na poznawanie się w codziennym życiu. Jak dla mnie pół roku wspólnego mieszkania to niewiele.
Wydaje mi się, że jesteś jednak trochę rozgoryczona, że wniosłaś więcej zaangażowania w Waszą relację (patrz przeprowadzka), ale to tylko moja opinia, w końcu Cię nie znam.

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Napisane przez Hultaj

Będę szczera, na tym forum panuje pogląd, że śluby są dla frajerów, nic nie znaczące drobnomieszczańskie badziewie, więc zrozumienia dla siebie nie znajdziesz.

Ja zauważyłam na forum raczej tendencję, że śluby są dla ludzi ogarniętych, którzy potrafią rozmawiać z partnerem i tworzą jakiś sensowny związek.

[Hultaj]

Ależ oni umieją ze sobą rozmawiać.
Sęk w tym, że ona chce. A on nie. Jakiś kompromis? Pół ślubu?

W świecie prawdy taki delikwent powiedziłaby tak: wiesz co mała, jestem z tobą z braku laku, fajna z ciebie dupa, no raczej, byle kaszalota bym nie posuwał , ale to jeszcze nie to. Poczekaj, może za 2 lata zmienię zdanie. Wtedy będzie można o mnie mówić, że dojrzałem do związku.
Ale może znajdę tą jedyną. Mam nadzieję.


---------- Dopisano o 17:28 ---------- Poprzedni post napisano o 17:26 ----------

autorko

w Twoich postach uderza
ja
ja kocham, ja poznałam świetnego faceta, ja jestem zachwycona związkiem i ja złapałam pana B za nogi

niestety, on, chłopiec, nie pan B , musi czuć w stosunku do Ciebie to samo.

[tarkowska]

Napisane przez Hultaj

Ależ oni umieją ze sobą rozmawiać.

Po czym wnosisz? Nie odpowiedziała nigdzie na pytanie dotyczące ich normalnych rozmów.

Napisane przez Hultaj

Sęk w tym, że ona chce. A on nie. Jakiś kompromis? Pół ślubu?

Ślub bez pompy. On się zgodził.

Napisane przez Hultaj

W świecie prawdy taki delikwent powiedziłaby tak: [I]wiesz co mała, jestem z tobą z braku laku, fajna z ciebie dupa, no raczej, byle kaszalota bym nie posuwał , ale to jeszcze nie to. Poczekaj, może za 2 lata zmienię zdanie. Wtedy będzie można o mnie mówić, że dojrzałem do związku.
Ale może znajdę tą jedyną. Mam nadzieję.

Ślub po półrocznym mieszkaniu razem, w dobie rozwodów (chcąc nie chcąc widzisz to dookoła), w wieku lat 25., przy złych doświadczeniach rodzinnych, przy jej ciągłym nacisku, to dla części trochę za szybko. Nie wiązałabym tego od razu z oczekiwaniem na "tę jedyną", choć i tego nie można wykluczyć.

[Arsonist]

Napisane przez carolina662

Co wy macie z tą konkubiną?

No niektóre dziewczyny nie chcą być takową i tyle.

[Kolor Bzu]

Mnie zawsze rozwala szukanie argumentów antyślubnych. jasne która może nie chcieć bo nie i tyle. Ale racjonalnie noc za tym nie stoi. No bo skoro już się mieszka z kimś x czasu i i tak wszystko jest wspólne i razem, to co komu szkodzi ten ślub? Taniej niż umowy notarialne a i ponoć ukochanej osobie się sprawi radość. Z kościelnym to w ogóle nie kumam bo są sluby jednostronne, pasują wierzącą dostaje sakrament, a nie wierząca poświęca godzinę życia by wystać na mszy, bo istny koszmar.
A jakieś tłumaczenia że DDA, że rozwody w rodzinie, a przyjaciel brata żony wujka Gienka został przez eks puszczony w skarpetach i garaż ma się traumę wielką jak stąd do Jowisza to nie wytłumaczenie, tylko znak że czas na terapię i rozprawienie się z jakimiś lękami.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[ellen72]

Niefajne jest to, ze ten facet nie jest szczery i rzuca aluzje (co gorsza bardzo metne), ze mu nie zalezy.

Nie jest szczery, bo mowi, ze slub nie ma znaczenia dla niego. Ma ogromne znaczenie, bo inaczej od razu by na niego przystal widzac jak jej zalezy. Zreszta slub to w ogole powazna sprawa i ma ogromne znaczenie. Jest to tez cos czego nie mozna wymazac z zycia (taka ciekawostka: bank przy dawaniu kredytu potrafi poprosic o udokumentowanie rozwodu, ktory mial miejsce 20 lat temu). Przed nowa dziewczyna moglby zataic fakt istnienia poprzedniej, ale nie powiedziec o bylej zonie juz byloby bardzo nie fair.


I druga sprawa: mowi, ze slub nie ma sensu, bo "po co obiecywac, jak sie nie ma zamiaru dotrzymac slowa". Co on chce przez to powiedziec? Ze on nie mialby dotrzymac slowa? Ze watpi w jej intencje? Ze zyje chwila i "co ma byc, to bedzie"? Po co jej tak gada?

[Arsonist]

Napisane przez Kolor Bzu

Mnie zawsze rozwala szukanie argumentów antyślubnych. jasne która może nie chcieć bo nie i tyle. Ale racjonalnie noc za tym nie stoi. No bo skoro już się mieszka z kimś x czasu i i tak wszystko jest wspólne i razem, to co komu szkodzi ten ślub? Taniej niż umowy notarialne a i ponoć ukochanej osobie się sprawi radość. Z kościelnym to w ogóle nie kumam bo są sluby jednostronne, pasują wierzącą dostaje sakrament, a nie wierząca poświęca godzinę życia by wystać na mszy, bo istny koszmar.
A jakieś tłumaczenia że DDA, że rozwody w rodzinie, a przyjaciel brata żony wujka Gienka został przez eks puszczony w skarpetach i garaż ma się traumę wielką jak stąd do Jowisza to nie wytłumaczenie, tylko znak że czas na terapię i rozprawienie się z jakimiś lękami.

Dokładnie.

Argument o traumie z powodu małżeństwa rodziców też kompletnie do mnie nie trafia. Moi rodzice bynajmniej nie są wzorem udanego małżeństwa, a jakoś nie stanowi to dla mnie przeszkody w chceniu ślubu z TŻ, z którym zamierzam małżeństwo budować zupełnie inaczej. Jeśli facet naprawdę ma aż taką traumę z powodu rozwodu rodziców i nie widzi możliwości niepowielania złych wzorców ze swoją partnerką, to tu jest serio potrzebny specjalista.

[201607040946]

Niektórzy po prostu nie chcą ślubu, co w tym dziwnego?

[ellen72]

A rozmowa czesto nie rozwiazuje zadnych problemow, bo ludzie nie chca/ boja sie / nie potrafia mowic prawdy.

[201607111028]

Przypominam, że TZ autorki ZGODZIŁ się na ślub, on tylko się nim nie jara!

[Kolor Bzu]

Napisane przez kaguya

Niektórzy po prostu nie chcą ślubu, co w tym dziwnego?

Nic. ale niech nie dorabiają do tego jakiś wielkich teorii. Nie bo nie po prostu.
Choć i tak ciężko mi zrozumieć co po np. 10 latach mieszkania razem może tak w ślubie przerażać że nawet jak się wie że dla drugiej osoby to dużo znaczy, to się człowiek uprze, że w życiu nie podpusze papuerka w USC albo nie wystoi godziny na mszy...

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[tarkowska]

Napisane przez Arsonist

Dokładnie.

Argument o traumie z powodu małżeństwa rodziców też kompletnie do mnie nie trafia. Moi rodzice bynajmniej nie są wzorem udanego małżeństwa, a jakoś nie stanowi to dla mnie przeszkody w chceniu ślubu z TŻ, z którym zamierzam małżeństwo budować zupełnie inaczej. Jeśli facet naprawdę ma aż taką traumę z powodu rozwodu rodziców i nie widzi możliwości niepowielania złych wzorców ze swoją partnerką, to tu jest serio potrzebny specjalista.

Dla Ciebie nie stanowi, a dla niego tak - czy tak ciężko to zrozumieć, że może podczas rozwodu "oberwało" mu się co nie co? Niekoniecznie potrzebny mu od razu specjalista. Może po prostu wie, że pół roku to wcale nie x czasu, a tak naprawdę to dopiero się docierają. Ja rozumiem też, że ona ślubu chce i, przypominam, że on się zgodził dla niej. Jak chce w nim wybudzić entuzjazm co do tej decyzji, to według mnie obrała zły kierunek. Ciągle rozpacza nad swoją rozwaloną wizją, a tak naprawdę mieszkają razem PÓŁ roku. Nie odpowiada na pytania dotyczące sposobu ich rozmów, na pierwszych stronach podawała bzdurne "pomysły", obraża się na komentarze nie po jej myśli.

[Arsonist]

Napisane przez kaguya

Niektórzy po prostu nie chcą ślubu, co w tym dziwnego?

A możesz napisać, czemu? Serio pytam, nie złośliwie. Ciekawa jestem. Chodzi o samą instytucję małżeństwa czy o otoczkę ślubu, wesela? Pomijam kwestię wesela (które też chcę mieć ), ale sam związek małżeński chcę zawrzeć dla uregulowania spraw majątkowych, urzędowych, spadkowych itp. Jak rozwiązują to ludzie, którzy koniecznie nie chcą "papierka"? Serio umowa u notariusza? Ale to przecież też papierek.

[ellen72]

Bo Autorce nie chodzi o to, zeby sie zgodzil, tylko o to, zeby chcial tego slubu. Oczywiscie nie da sie osiagnac takiego efektu, ale ja sie jej nie dziwie, ze nie chce brac slubu z kims, kto nie chce wziac slubu z nia. To przeciez kompletnie bez sensu.

[tarkowska]

Napisane przez Kolor Bzu

Nic. ale niech nie dorabiają do tego jakiś wielkich teorii. Nie bo nie po prostu.
Choć i tak ciężko mi zrozumieć co po np. 10 latach mieszkania razem może tak w ślubie przerażać że nawet jak się wie że dla drugiej osoby to dużo znaczy, to się człowiek uprze, że w życiu nie podpusze papuerka w USC albo nie wystoi godziny na mszy...

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

Ale te teorie to dorabiała ona w pierwszym poście, a nie on...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Kolor Bzu

Z kościelnym to w ogóle nie kumam bo są sluby jednostronne, pasują wierzącą dostaje sakrament, a nie wierząca poświęca godzinę życia by wystać na mszy, bo istny koszmar.

To nie jest tylko takie tam sobie wystać godzinę. Tzn. może dla niektórych tak, ale bardzo często nawet takie ustępstwo jak ślub jednostronny jest mocno niezgodne ze światopoglądem.

[201607111028]

Napisane przez ellen72

Bo Autorce nie chodzi o to, zeby sie zgodzil, tylko o to, zeby chcial tego slubu. Oczywiscie nie da sie osiagnac takiego efektu, ale ja sie jej nie dziwie, ze nie chce brac slubu z kims, kto nie chce wziac slubu z nia. To przeciez kompletnie bez sensu.

No ale w tym momencie koło się zamyka i nie ma żadnego rozwiązania

[201607040946]

Napisane przez Arsonist

A możesz napisać, czemu? Serio pytam, nie złośliwie. Ciekawa jestem. Chodzi o samą instytucję małżeństwa czy o otoczkę ślubu, wesela? Pomijam kwestię wesela (które też chcę mieć ), ale sam związek małżeński chcę zawrzeć dla uregulowania spraw majątkowych, urzędowych, spadkowych itp. Jak rozwiązują to ludzie, którzy koniecznie nie chcą "papierka"? Serio umowa u notariusza? Ale to przecież też papierek.

Tak samo jak niektórzy nie chcą nieć dzieci i nie dorabiają do tego żadnej ideologii. To nie jest wątek o mnie facet autorki się zgodził, ale bez entuzjazmu i ja go rozumiem.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez ellen72

Bo Autorce nie chodzi o to, zeby sie zgodzil, tylko o to, zeby chcial tego slubu. Oczywiscie nie da sie osiagnac takiego efektu, ale ja sie jej nie dziwie, ze nie chce brac slubu z kims, kto nie chce wziac slubu z nia. To przeciez kompletnie bez sensu.

Ale ona chce z nim brać ślub, a on powiedział, że weźmie. Teraz ja już nie wiem czego ona właściwie oczekuje, bo to jest ten moment, kiedy załatwia się papiery, a ona palcem nie kiwnie.

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Napisane przez ellen72

Bo Autorce nie chodzi o to, zeby sie zgodzil, tylko o to, zeby chcial tego slubu. Oczywiscie nie da sie osiagnac takiego efektu, ale ja sie jej nie dziwie, ze nie chce brac slubu z kims, kto nie chce wziac slubu z nia. To przeciez kompletnie bez sensu.

No to trzeba było na początku związku ustalić podstawowe kwestie, a nie po dwóch latach histeryzować

[Kolor Bzu]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;59192301]To nie jest tylko takie tam sobie wystać godzinę. Tzn. może dla niektórych tak, ale bardzo często nawet takie ustępstwo jak ślub jednostronny jest mocno niezgodne ze światopoglądem.[/QUOTE]
No ale na mnie ogarniam jak pozwolenie ukochanej osobie na wzięcie sakramentu, ma być niezgodne ze światopoglądem. Jeśli komuś światopogląd zabrania przekroczenia progu kościoła, to raczej zagrania też wiązania się z osobą w jakikolwiek sposób religijna...

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[ellen72]

No w takiej sytuacji, to juz lepiej nie brac slubu wcale. Trudno zeby cieszyla sie slubem, ktorego on nie chce. Slub to nie prezent urodzinowy, zeby ona go przyjela i cieszyla sie nim, a faceta to on nie bedzie obchodzil - prezent doreczony.

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Napisane przez Kolor Bzu

No ale na mnie ogarniam jak pozwolenie ukochanej osobie na wzięcie sakramentu, ma być niezgodne ze światopoglądem. Jeśli komuś światopogląd zabrania przekroczenia progu kościoła, to raczej zagrania też wiązania się z osobą w jakikolwiek sposób religijna...

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

Zdaje się, że w ślubie jednostronnym wciąż jest np. obietnica wychowania dzieci w wierze katolickiej. Dla niekatolika może to być jeden z powodów by takiego ślubu nie brać.

[201607111028]

Napisane przez ellen72

Slub to nie prezent urodzinowy, zeby ona go przyjela i cieszyla sie nim, a faceta to on nie bedzie obchodzil - prezent doreczony.

No super zarąbiscie, ale "widziały gały, co brały". Jak zmusić kogoś, żeby czuł to, czego nie czuje? Zweryfikowanie nierealnych marzeń albo rozstanie. Trzeciego wyjścia nie ma

[201607040946]

Napisane przez Kolor Bzu

No ale na mnie ogarniam jak pozwolenie ukochanej osobie na wzięcie sakramentu, ma być niezgodne ze światopoglądem. Jeśli komuś światopogląd zabrania przekroczenia progu kościoła, to raczej zagrania też wiązania się z osobą w jakikolwiek sposób religijna...

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

Bzie, bo o tym rozmawia się na początku (religia, światopogląd itd.), a nie wyskakuje po kilku latach, że ja chcę ślub w kościele, a on nie.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Kolor Bzu

No ale na mnie ogarniam jak pozwolenie ukochanej osobie na wzięcie sakramentu, ma być niezgodne ze światopoglądem. Jeśli komuś światopogląd zabrania przekroczenia progu kościoła, to raczej zagrania też wiązania się z osobą w jakikolwiek sposób religijna...

Na przykład tak, że ślub jednostronny wymaga zgody na wychowanie dzieci w wierze katolickiej. Jeśli ktoś nie chce w ten sposób wychowywać dzieci, a bierze udział w takim ślubie, to jest zmuszony kłamać, żeby ten ślub doszedł do skutku. Pozostają jeszcze niuanse, które mogą, ale nie muszą się wydarzyć. Na przykład nauki przedmałżeńskie albo jakieś mocno niefortunne kazanie pana księdza. Gdybym miała np. bez zastrzeżeń słuchać o rolach kobiety i mężczyzny albo o zakazie aborcji, to wyszłabym nawet z własnego ślubu.

[ellen72]

Autorka pisze, ze on wcale nie ujawnial antyslubowego nastawienia wczesniej, a nawet bylo przeciwnie.

Zreszta, gdyby facet oswiadczyl sie kobiecie, a ona nie przyjelaby pierscionka i powiedzialaby, ze to dla niej nic nie znaczy, i w ogole bez sensu, bo sa rozwody, to tez zostalby niezrozumiany ze swoim rozzaleniem?

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Napisane przez ellen72

Autorka pisze, ze on wcale nie ujawnial antyslubowego nastawienia wczesniej, a nawet bylo przeciwnie.

Zreszta, gdyby facet oswiadczyl sie kobiecie, a ona nie przyjelaby pierscionka i powiedzialaby, ze to dla niej nic nie znaczy, i w ogole bez sensu, bo sa rozwody, to tez zostalby niezrozumiany ze swoim rozzaleniem?

Była mowa o zaręczynach, aone =/= ślub. Dla niektórych zaręczyny mogą trwać i całe życie, parę lat, czy tylko kilka tygodni. Więc, trzeba takie kwestie mieć obgadane.
Co do drugiego, zależy jak wyglądałaby sprawa i czy laska mówiła mu, że tego ślubu nie chce/chce poczekać etc.