Mam kupę KASY pracuję, studiuję i stać mnie na wszystko !

[ViLLeMkA]

elizka1987, głównie w korporacjach, Ernst&Young, PWC, Credit Suisse, Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych itp.

[201607280909]

Napisane przez ViLLeMkA

elizka1987, głównie w korporacjach, Ernst&Young, PWC, Credit Suisse, Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych itp.

elizka1987, miałam praktyki właśnie w jednej z wymienionych przez Villemkę firm

[kennedy]

Napisane przez vilandre

elizka1987, miałam praktyki właśnie w jednej z wymienionych przez Villemkę firm

oni przyjmuja od 3 roku na praktyki tak?

[201607280909]

Napisane przez kennedy

oni przyjmuja od 3 roku na praktyki tak?

te praktyki, na których byłam są dla studentów 4-5 roku, bo przygotowują do pracy w firmie - po skończeniu studiów (i praktyk) jest się tam zatrudnianym na umowę o pracę.
ale wiem, że firma ma też różne programy praktyk dla niższych roczników. na pewno dla 3 roku, z tego co pamiętam jest też, a przynajmniej był, specjalny program praktyk dla studentów studiów licencjackich (3 lata praktyk w trakcie trwania studiów licencjackich, już od 1 roku studiów).

[kobietasukcesu]

Napisane przez visionAM

Zgadzam się, tym bardziej że mi podkład starcza na pół roku minimalnie

przy codziennym używaniu?

Ja wszystkiego sporo używam- i podkładów i tuszy. Chyba mi to ktoś podjada czy coś

Już nie mówiąc o balsamach i żelach pod prysznic, ja nie wiem ludziom na miesiąc styka żel pod prysznic. mycie 2 razy dziennie=60 myc, 250 ml zelu=4 ml na mycie. Przecież to parę krolki

---------- Dopisano o 19:51 ---------- Poprzedni post napisano o 19:48 ----------

Napisane przez _chocolate

Dokładnie, droższe podkłady są też bardziej wydajne. Zdecydowanie się opłaca.
Koleżanka miała naprawdę poważny trądzik, wydawała majątek na antybiotyki i leczenie, a okazało się, że wystarczyło zmienic podkład na lepszy i od razu jej się poprawiło.

mojej cerze np szkodzi talk na początku składu, a ma go zdecydowana większość podkładów. I jest jeszcze parę takich składników. Tanie czy drogie podkłady=nie ma różnicy w tej kwestii
ale udało mi się znaleźć coś co mi nie szkodzi

[Elfia4]

Napisane przez kobietasukcesu

Ja wszystkiego sporo używam- i podkładów i tuszy. Chyba mi to ktoś podjada czy coś

Już nie mówiąc o balsamach i żelach pod prysznic, ja nie wiem ludziom na miesiąc styka żel pod prysznic. mycie 2 razy dziennie=60 myc, 250 ml zelu=4 ml na mycie. Przecież to parę krolki [COLOR="Silver"]

Może pompujesz powietrze do tuszu? To powoduje szybsze wysychanie. Ja codziennie maluję rzęsy dwoma warstwami tuszu, a i tak jeden wystarcza mi średnio na pół roku. Podkład to inna bajka, bo używam 2-3 zamiennie w zależności od potrzeby krycia lub nawilżenia, więc jednno opakowanie zużywam w rok.

Podobnie z żelami - nie potrzebuję tonąć w pianie, więc wylewam niewielką ilość w zagłębienie dłoni (porcja może wielkości monety 5 zł). Mi tyle wystarczy do spienienia lub zemulgowania i umycia
Czasem wręcz chciałabym żeby jakiś zel się skończył, bo mam ochotę na wypróbowanie innego, a nie chcę robić nadmiernych zapasów.

[visionAM]

przy codziennym używaniu?

Ja wszystkiego sporo używam- i podkładów i tuszy. Chyba mi to ktoś podjada czy coś

Już nie mówiąc o balsamach i żelach pod prysznic, ja nie wiem ludziom na miesiąc styka żel pod prysznic. mycie 2 razy dziennie=60 myc, 250 ml zelu=4 ml na mycie. Przecież to parę krolki

na dzień dzisiejszy mam Revlona, zużyte mniej niż pół buteleczki, kupiony jakoś w lutym
Podkłady MACa też mi na długo wystarczają. Puder w kamieniu na dwa miesiące, bo w środku dnia często poprawiam makijaż.

Żel pod prysznic mi też wystarcza na miesiąc, a na przykład taka Nivea
http://a01.cdn.a.pl/zdjecie-561911/n...250ml-Full.jpg
która się pieni jak szalona to chyba nawet więcej niż na miesiąc była I tak, myję się codziennie

Podobnie z żelami - nie potrzebuję tonąć w pianie, więc wylewam niewielką ilość w zagłębienie dłoni (porcja może wielkości monety 5 zł). Mi tyle wystarczy do spienienia lub zemulgowania i umycia

także mniej więcej tyle zużywam.

[fankapsychiatrii]

Ja zużywam min.2 żele miesięcznie...Tak samo 2 pasty do zębów

[elizka1987]

Mi też kosmetyki na sporo czasu starczają. I to pielęgnacja jak i kolorówka mimo, że regularnie używam. Mojej siostrze/ koleżankom dużo szybciej schodzą niż mi.
Co do tytułu wątku to miałam tak przez pewnie czas na studiach z tym, że nie pracowałam, bo po prostu dostawałam kupę kasy z uczelni - stypendia socjalne i naukowe. Trochę się szalało i teraz żałuję, że więcej nie zaoszczędziłam .

[visionAM]

Napisane przez fankapsychiatrii

Ja zużywam min.2 żele miesięcznie...Tak samo 2 pasty do zębów

O, pasta do zębów to też mi na miesiąc nie starcza.

Wszystko jest kwestią indywidualną. Ale mimo wszystko z tymi droższymi podkładami to zauważyłam, że na prawdę są wydajniejsze i jednak wg mnie to jest inwestycja na kilka miesięcy. Ale jeśli ktoś zużywa taki podkład w miesiąc no to kurde trudno, najwidoczniej ja się jakoś oszczędnie maluję?

[ciri15]

Napisane przez fankapsychiatrii

Ja zużywam min.2 żele miesięcznie...Tak samo 2 pasty do zębów

Żartujesz? Ja zużywam ze 4-5 past rocznie... I myję zęby 2 razy dziennie standardowo.

Revlon starczył mi na ponad 3 miesiące.

[Vivienne]

A mi Revlon (Colorstay) wystarcza zupełnie na PONAD pół roku, jak nie więcej, a maluję się codziennie.

Żeli i past nie wiem ile zużywam, bo zawsze kupuję jak są jakieś promocje i mam po kilka i trudno mi to zmierzyć.

[kennedy]

:O 4-5 past na rok ?
ja mieszkam z druga osoba i zuzywamy 2 na miesiac

[ellish]

Napisane przez Vivienne

A mi Revlon (Colorstay) wystarcza zupełnie na PONAD pół roku, jak nie więcej, a maluję się codziennie.

podobnie.

[Elfia4]

Napisane przez kennedy

:O 4-5 past na rok ?
ja mieszkam z druga osoba i zuzywamy 2 na miesiac

A jak duże?
U mnie pasta 125 ml na dwie osoby wystarcza na 1,5-2 miesiące.
Pastę nakładam w ilości ok 1/3 długości główki szczoteczki, czyli trochę więcej, niż tylko na czubku. Zbyt wiele pasty powoduje, że muszę ją wypluwać w trakcie mycia, bo mam nadmiar piany. Kiedyś przeczytałam, że do umycia zębów wystarczy ilość odpowiadająca ziarnku grochu. Ja używam trochę więcej

[kennedy]

Napisane przez Elfia4

A jak duże?
U mnie pasta 125 ml na dwie osoby wystarcza na 1,5-2 miesiące.
Pastę nakładam w ilości ok 1/3 długości główki szczoteczki, czyli trochę więcej, niż tylko na czubku. Zbyt wiele pasty powoduje, że muszę ją wypluwać w trakcie mycia, bo mam nadmiar piany. Kiedyś przeczytałam, że do umycia zębów wystarczy ilość odpowiadająca ziarnku grochu. Ja używam trochę więcej

100 ml colgate ( a moze to 125? ) nakladam na cala dl szczoteczki.

[ciri15]

Napisane przez Elfia4

A jak duże?
U mnie pasta 125 ml na dwie osoby wystarcza na 1,5-2 miesiące.
Pastę nakładam w ilości ok 1/3 długości główki szczoteczki, czyli trochę więcej, niż tylko na czubku. Zbyt wiele pasty powoduje, że muszę ją wypluwać w trakcie mycia, bo mam nadmiar piany. Kiedyś przeczytałam, że do umycia zębów wystarczy ilość odpowiadająca ziarnku grochu. Ja używam trochę więcej

Ja nakładam na pół szczotki. I 1 pasta na 3 miesiące wystarcza, ale tylko ja z niej korzystam.

[Maggie93]

Napisane przez kennedy

:O 4-5 past na rok ?
ja mieszkam z druga osoba i zuzywamy 2 na miesiac

U mnie są 4 osoby w mieszkaniu, myjąc zęby 3 razy dziennie, zużywamy jedną, dwie tubki (125ml) miesięcznie.

[fankapsychiatrii]

zęby myję 8-10 razy dziennie, po 3-5 razy w trakcie mycia nakładam ilośc wielkości ziarnka grochu (nosze aparat i jedzenie obkleja mi zęby wiec pierwsze dwa czyszczenia to wywalanie resztek

[soonik]

Napisane przez fankapsychiatrii

zęby myję 8-10 razy dziennie, po 3-5 razy w trakcie mycia nakładam ilośc wielkości ziarnka grochu (nosze aparat i jedzenie obkleja mi zęby wiec pierwsze dwa czyszczenia to wywalanie resztek

zużywasz minimum 8 past miesięcznie? dobrze że z Tobą nie mieszkam xD

[Elfia4]

Napisane przez fankapsychiatrii

Ja zużywam min.2 żele miesięcznie...Tak samo 2 pasty do zębów

Napisane przez soonik

zużywasz minimum 8 past miesięcznie? dobrze że z Tobą nie mieszkam xD

Raczej około dwóch, co pozwoliłam sobie zacytować. 8 razy to koleżanka fanka myje zęby. Nie dziwi mnie to, bo przy stałym aparacie na zębach człowiek wpada w manię mycia zębów, żeby nie straszyć ludzi przeglądem resztek ze śniadania

[kobietasukcesu]

Napisane przez Elfia4

Podobnie z żelami - nie potrzebuję tonąć w pianie, więc wylewam niewielką ilość w zagłębienie dłoni (porcja może wielkości monety 5 zł). Mi tyle wystarczy do spienienia lub zemulgowania i umycia
Czasem wręcz chciałabym żeby jakiś zel się skończył, bo mam ochotę na wypróbowanie innego, a nie chcę robić nadmiernych zapasów.

Nie pompuje powietrza do tuszu

zależy też jak kto się maluje- jedni dają odrobinę tuszu, ja lubię porządnie wytuszowane rzęsy mieć codziennie, nie tylko od święta (nie mówię oczywiście o sklejonych ala 'musze nóżki'

[visionAM]

tak sobie pomyślałam, że 4ml to jest prawie cała taka mała strzykawka, więc idealnie na jedno mycie, po co dawać więcej?
Jak jest normalny żel co się normalnie pieni to tyle w zupełności wystarcza

[inc0rrect]

temat przeszedł na kosmetyki widzę;p

A wracając do tematu to sytuacja jest taka, że u mnie na studiach ciężko pracować, bo zajęcia codziennie w godzinach zwykle 10-19, jakies okienka. Także duzo nauki więc, jak ktos pracuje weekendami to odbywa się to kosztem nauki. Osobiście znam tylko 2 osoby na roku ktore pracują, w tym jedna tylko co drugi tydzień w weekendy. Myślę że w ocenianiu typu "jestes nieporadny bo nie pracujesz na studiach" nalezy tez brac poprawkę na to kto CO studiuje i na jakiej uczelni.
Oczywiście są studia gdzie nauka jest głównie w sesji, a w ciągu semestru zaledwie jakies 4 kolokwia, są też studia, gdzie jest kilka kartkowek tygodniowa, a duze kolokwia co 1-2 tygodnie. I gdzie trzeba wszystko pozaliczac by byc dopuszczonym do sesji.

Może znalazłabym pracę taką, abym mogla ją połączyć ze studami (jakieś nocki, czy weekendy) ale odbyło by sie to tak kosztem studiów, że nawet nie warto dla tych kilku stów (gdyby płace były wyższe może byłoby warto). Nawet nie tylko studiow ale komfortu życia, studia to okres kiedy moge sie uczyc dodatkowo językow obcych, uprawiac sporty, brac udzial w akcach charytatywnych spotykac sie z chlopakiem , przyjaciolmi, gdybym pracowala nie znalazlabym na to czasu,

Uważam że na to żaden wstyd brać pieniądze od rodzicow, szczegolnie kiedy zależy im na tym, by je dawać. Rodzice dorabiają się glownie po to, by zapewnić swoim dzieciom start i nie ma co tego potępiać.

Tylko na wizazu spotykam takie potepienie, bo u mnie na uczelni ludzie nie oszczedzaja, maja fajne ubrania, dobrze sie odzywiaja, stac ich na drogie hobby, ale jakos nie pracuja - wiec to albo pieniadze rodzicow, ale jakis spadek

Rozumiem, że nie wszyscy mają rodziców zamożnych czy takich którzy chętnie dają pieniądze swoim dzieciom. Ale Ci co mają, nie powinni się wstydzic tego, że je przyjmują, a wolny czas wykorzystywać na swój rozwój. Jak to mówią moi rodzice, ja będę ciężko pracowała po 8h dziennie, żeby zarobic taką sumę jaką oni mogą mi dać lekką ręką jako dodatek do kieszonkowego.
Ale mimo to na 4 roku będę chciala isc do pracy- nie po pieniadze ale po doswiadczenie, bo rynek pracy bezlitosny, to że do tej pory mialam same wakacyjne zatrudnienia, pozostawia mnie daleko w tyle za tymi ktorzy pracuja calorocznie.

---------- Dopisano o 19:07 ---------- Poprzedni post napisano o 19:05 ----------

Napisane przez visionAM

tak sobie pomyślałam, że 4ml to jest prawie cała taka mała strzykawka, więc idealnie na jedno mycie, po co dawać więcej?
Jak jest normalny żel co się normalnie pieni to tyle w zupełności wystarcza

mam pipete 4ml w ręku i moim zdaniem też spokojnie starczy na cale ciało

[Elfia4]

Napisane przez kobietasukcesu

Nie pompuje powietrza do tuszu

zależy też jak kto się maluje- jedni dają odrobinę tuszu, ja lubię porządnie wytuszowane rzęsy mieć codziennie, nie tylko od święta (nie mówię oczywiście o sklejonych ala 'musze nóżki'

To nie mam pojęcia skąd te różnice w czasie na jaki wystarcza jeden tusz? Zostaje jeszcze kwestia pojemności. Tusz max factor, którego używam ma sporą pojemność, ale nawet ten najmniejszy (złoty masterpiece) też wystarczył mi na długo, a każdy tusz nakładam codziennie - 2 warstwy od nasady aż po końce rzęs, bo też lubię dobrze wytuszowane rzęsy

[mmm3m]

Napisane przez invisible_01

Ale jakie kupę kasy? Czy ktoś tu mówi o ogromnych sumach? Raczej młodzi narzekają na to, że z pensji nie da się wyżyć, a nie że, nie da się kupić samochodu Większość studentów nie ma co liczyć na zarobki pozwalające się samodzielnie utrzymać.

A w ofertach i tak najczęściej jest - oczekujemy wysokiej dyspozycyjności.
Lub- student studiów zaocznych --> w weekendy studiujesz a od pon do pt pracujesz od rana do wieczora, wracasz padasz na pysk i masz już wsyztsko gdzieś.. i to często za marne 7 zł netto.

---------- Dopisano o 21:24 ---------- Poprzedni post napisano o 21:19 ----------

Napisane przez Elfia4

Dokładnie, pieniądze nie biorą się znikąd i trzeba oszczędzać długofalowo, żeby mieć kupę kasy. Owszem zdarzają się super dochodowe biznesy, szybkie awanse związane z dużymi zarobkami, ale to nie jest aż tak powszechne.
Jakiś czas temu rozmawiałam z kimś z rodziny. Ten ktoś i jego brat mają mieszkania w dużym mieście kupione przez rodziców - wcale nie dlatego, że rodzice są obłędnie bogaci i mogą spełniać zachcianki dzieci, ale dlatego, że całą rodziną od dwóch dekad pracowali na to.
Rodzice tej osoby zaradnie gospodarowali pieniędzmi, nie trwonili ich na życie ponad stan, nigdy nie wybudowali sobie willi za miastem na kredyt który spłacaliby przecież z bieżących dochodów. Wręcz przeciwnie - dorabiali na kawałku rodzinnej ziemi. Na sezonowych uprawach przy których pracowali razem z dziećmi co roku zarabiali jakieś dodatkowe pieniądze, które odkładali i inwestowali, żeby móc kupić dzieciom mieszkania i zapewnić jakiś start w życiu.
To jest moim zdaniem racjonale podejście, którego często ludziom brakuje. Niejeden zamiast odłożyć dodatkowy grosz trwoni go na byle co, a później bierze kredyt, jeśli wyskoczy nieplanowany wydatek, bo nie mają nawet grosza oszczędności.

A stricte w temacie: co oznacza dla autorki "stać mnie na wszystko"? Mnie nigdy chyba nie będzie stać na wszystko co bym chciała, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia (w tym przypadku zarabiania).
Jeśli chodzi o swobodne życie, to dopiero jakiś czas po studiach i paru podwyżkach w pracy odczułam, że mogę w miarę normalnie żyć bez szaleństw, ale i bez odmawiania sobie drobnych przyjemności

Ale trzeba też wziąć pod uwagę, że jednak jest to bardzo przykre, że przez dwa czy tam jedno pokolenie, ktoś baardzo ciężko pracuje, bardzo oszczędza by dopiero jego wnuki mogły się tym w jakiś tam sposób cieszyć. Ja też chciałabym mieć jakoś radość z życia. Chociaż ten tydzień zagranicznych wakacji co roku, własny mały domek z dużym ogrodem.. eh... Oby moje dzieci miały lepiej.

---------- Dopisano o 21:50 ---------- Poprzedni post napisano o 21:24 ----------

Napisane przez mylady21

Jak nie spadną, to szybciej nastąpi rewolucja

Wiesz co, jak ja przeliczam CZAS poświęcony na zakupy w hipermarketach, a w sklepie osiedlowym, i koszt dojazdu, to cena jest mniej więcej podobna. Bo mogę ten czas przeznaczyć na zarabianie.
Zresztą moją kardynalną zasadą jest mniej a lepiej.
Jedna porządna bluzka czy spodnie, zamiast pięciu szmatek.
Mniej jedzenia a lepsze, dobrze rozplanowane, nie wyrzucać.

.

U mnie by się to nie sprawdziło, bo zostałabym z niczym.
Kupuję troc hę szmatek raz na jakieś 2 czy nawet 4 miesiące a i tak często mam niedobór. Aler to mnie nauczyło by nie podążać ślepo za trendami, by nie zachwycać się ślepo witrynami w galeriach i starac się kupowac tak by coś pasowało niemal do wszystkiego, by miec więcej możliwości łączenia.
Ja żyję za 330 zł stypendium. Tzn. jest tak, że mieszkam u rodziców ale wszelkie swoje potrzeby typu zachcianki, ubranie, kosmetyk, bilet miesięczny (95zł!) kupuję właśnie z tych stypendialnych groszy. Nie wiem co to będzie latem.. znając życie znowy znajde jakąś pracę we wrześniu, popracuję z miesiąc za marne grosze a potem studia i znowu stypendium .... Mam 22 lata, chciałabym się już jakoś usamodzielnić, ale nie widzę możliwości. Żyję skromnie, ale przynajmniej mam maminy obiadek, prąd, i dach nad głową. Przyjemny inkubator

---------- Dopisano o 21:54 ---------- Poprzedni post napisano o 21:50 ----------

Napisane przez Narrhien

Zamiast narzekać i narzekać to się zbierzcie i coś zróbcie, jak wam źle.


Ja tam i studiuję, i pracuję, zarabiam jak na takie warunki dobrze i nie narzekam na moje życie, stać mnie na to, czego potrzebuję i chcę, ale może dlatego, ze zamiast narzekać to od lat zakasuje rękawy i każdej pracy się imam. I nie kręcę nosem jak księżniczka, że olaboga, za 10zł/h to ja nie będę pracować,bo kiedyś pracowałam za 20zł/h.

Ludzie! - do czegoś w zyciu dochodzi się tylko ciężką pracą, a początek ciężkiej pracy to zwykle niska stawka. Zamiast gadać po próżnicy znajdźcie sobie pożyteczne zajęcie.

Jakoś wśród moich studiujących znajomych mało kto ma problemy finansowe, chociaż wiadomo, takie narzekacze jak tutaj równiez się znajdą, bo tak źle i źle i źle,i najlepiej siedzieć i narzekać.

Tyle, ze wiele z tych księżniczek utrzymuje się samodzielnie lub chce tego a jak ma to zrobic za 7 zł?

[Elfia4]

Napisane przez mmm3m

Ale trzeba też wziąć pod uwagę, że jednak jest to bardzo przykre, że przez dwa czy tam jedno pokolenie, ktoś baardzo ciężko pracuje, bardzo oszczędza by dopiero jego wnuki mogły się tym w jakiś tam sposób cieszyć. Ja też chciałabym mieć jakoś radość z życia. Chociaż ten tydzień zagranicznych wakacji co roku, własny mały domek z dużym ogrodem.. eh... Oby moje dzieci miały lepiej.

Ponieważ dotyczy to przytoczonego przeze mnie przykładu to doprecyzuję, że to nie jest tak, że oni nie mieli nic z życia, tylko, że nie przejadali wszystkich dodatkowych dochodów na bieżące zachcianki. Owszem mieszkają cały czas w bloku, ale prawie co roku wyjeżdżają na tydzień czy dwa nad morze, mają dobry samochód, korzystają z życia, więc to nie jest tak, że zaciskają pasa, żeby kupić dzieciom mieszkania. Po prostu nie szastają pieniędzmi na prawo i lewo.
Z drugiej strony to faktycznie przykre, kiedy ludzie muszą sobie odmawiać wszystkiego, żeby tylko oszczędzić jakiś grosz na lepszy start dzieci. Niestety większość mimo zaciskania pasa niewiele da radę oszczędzić, bo często nie ma z czego.

[mmm3m]

Napisane przez mylady21

Uwierz mi, że większość jest. Co oczywiście nie oznacza, że nie zdarzaja się 30-stki trzymane przez mamusie za rączkę.

Nie rozumiem argumentu, że nie stać was na nic innego niż chińszczyzna.

Kiedyś tez byli biedni ludzie, ale kupowali sobie porządniejsze rzeczy w których chodzili po kilka lat.

Nigdy nie pracowałam za 1200zł, ale pracowałam za 1000.
No to powiedzmy, że kilka lat temu to na to samo wychodzi.

Mimo to potrafiłam kupić sobie np. sandały z 700zł, przecenione na 350zł. Chodziłam w nich ponad 7 lat, lato w lato, raz tylko szewc podłożył mi nowe podeszwy za 20zł. Wychodzi 52zł rocznie

Teraz dam droższy przykład, trochę z dupy, ale np. ekspres do kawy.
Tani na kapsułki - 350zł kapsułka 1,60
Drogi ekspres kosztuje 2000zł ale kawa 60gr( i to już z mlekiem)
Przy dwóch osobach, które piją 2-3 kawy dziennie, inwestycja zwraca się przez półtora roku.
A takie droższe ekspresy mają serwis i sa nieawaryjne.
Tani na kapsułki, nie dość , że przez rok kosztuje 2848zł +350 = 3200zł
to jeszcze, zaraz się roz....
A co do ciuchów -
Przecież korporacje produkujące ubrania robią tak tanie i zarazem kiepskie rzeczy,żeby co chwila kupować nowe!
Myślicie, że robią to dlatego, że im się to nie opłaca?


A co doPań, które 15 lat siedzą na kasie, to nie wiem, ale znam osobiście np. 2 dobre krawcowe, które pracują w szwalni za grosze, są źle traktowane, oferowałam im pracę, ale nie chciały jej zmienić bo się bały.

I to jest bardzo częsty przypadek.

Kto nie ryzykuje ten nie wygrywa.

Ja podsumuję tylko tak - może miałam pecha, ale mnie doświadczenie życiowe nauczyło, ze drogie potrafi się zniszczyć również szybko co te chińskie. Bałabym się wydać kupę kasy co po paru miesiącach będzie wyglądac jak szmata lub sie rozwali. Niby plusem jets to, ze można zgłosić do reklamacji, ale i tak nie jara mieć jedną rzecz za 300 zł a w szafie pusto Sorry, ale mnie nie stać nawet by sobie coś odkładać. Może jak w wakacje znajdę prace to sobie coś odłożę, ale na pewno nie wydam tego na drogie ciuchy i dodatki tylko zainwestuję w naukę i podróże.

---------- Dopisano o 22:21 ---------- Poprzedni post napisano o 22:14 ----------

Napisane przez mylady21

W dzisiejszych czasach ludzie w tym wieku są potwornie niedojrzali.
W mniejszym stopniu kobiety, w większym mężczyźni.

Co nie oznacza, że kobiety nie mają silnego instynktu macierzyńskiego, i że "w trakcie" nie robią się dojrzalsze. Ale instynkt i chęc posiadania dziecka a dojrzałość to dwie różne sprawy.

Osobiście znam jeden przypadek mamy 20-letniej, która ma świadome i dojrzałe podejście do tematu.

A stać ją chociaz na to podejście do tematu? Według mnie nie tylko wazne jest bycie dobrą mamą, trzeba jeszcze mieć jak utrzymać takie dziecko. Ja pewnie też byłam bym doskonałą mamusią dla mojego dziecka, ale głupota byłoby teraz zakładac rodzinę skoro mam jedno wielkie NIC.
I niestety wiele moich koleżanek, które niby sa dojrzałe, zostało mamusiami bez żadnej pewności bytu- to dopiero głupota.

[_chocolate]

Z tymi ciuchami to różnie jest, wyższa cena nie musi oznaczać wyższej jakości. W takiej Zarze są marże 600 procent, więc nie płacisz za jakość, tylko za metkę (na której też widnieje made in china by the way), czynsze liczone w euro, marmury w sklepie, itd.

A z kosmetykami podobnie, nawet przed chwilą wpadł mi w oko artykuł, że koszt wytworzenia kremu sprzedawanego po 300zł to 10zł
http://www.fakt.pl/Ile-kosztuje-prod...,158065,1.html

[Elfia4]

Napisane przez _chocolate

A z kosmetykami podobnie, nawet przed chwilą wpadł mi w oko artykuł, że koszt wytworzenia kremu sprzedawanego po 300zł to 10zł
http://www.fakt.pl/Ile-kosztuje-prod...,158065,1.html

Czytałam cały artykuł w Wysokich Obcasach. Warto przeczytać jaki jest koszt produktów w kremie, ile kosztują laboratoria i nadzór nad produkcją, sieć sprzedaży, a i ile to marże i zarabianie na naszych marzeniach o pięknej skórze.