Problem z mieszkaniem - Strona 4 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-05-30, 16:22   #91
Sinobroda
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 403
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez ukrycior Pokaż wiadomość
Ja sobie tylko myślę o jednym. Załóżmy zupełnie hipotetycznie, że nie decydujemy się na zamieszkanie w kawalerce, czekamy na komfortowe warunki lokalowe. Oczywiście miłość wielka, cuda wianki. I przychodzi taki moment, że jesteśmy gotowi na zamieszkanie, jesteśmy gotowi lokalowo, mieszkamy, jest cudnie. I dzieje się COŚ. Cokolwiek. Życie niesie ze sobą wiele różnych okoliczności. I bach, lądujemy w ciasnej klitce, przysłowiowym już i przywoływanym w wątku schowku na szczotki. I co - miłość się kończy? Bo brak przestrzeni na własne JA. Bo brudna skarpetka ukochanego jest wprawdzie w koszu na bieliznę ale tuż pod nosem. Tak mi się zebrało na refleksje. Bo miłość to dla mnie ta na dobre i złe, a nie tylko w cudnym mieszkanku, odpowiedniej przestrzeni, miejscu na własne ego i przyzwyczajenia.

Dodajmy, że ja swój etap schowka na szczotki przeszłam. Najpierw przez 1.5 miesiąca wakacji, potem przez 3 lata studiów w kawalerce. Nie zabiliśmy się nawzajem, starczyło miejsca nawet dla kota.
Wszystko ładnie pięknie, ale nie każdy decyduje się od razu na wspólne życie. Jak dla mnie 22 lata to bardzo niewiele. Oboje są na studiach, nie mają pracy ani własnej kasy. Nie weszli jeszcze na ten etap znajomości, bo skoro jedno z nich (Autor wątku) nie jest gotowe na wspólne zamieszkanie to znaczy, ze nie weszli i już.
Nie ma co zbyt wcześnie bawić się w dom. Moim zdaniem zamieszkuje się z kimś wtedy, kiedy chce się z nim tworzyć rodzinę i tyle. Kiedy człowiek jest gotowy na wspólne pranie, sprzątanie i spędzanie z ukochanym/ukochaną większości czasu. Do tego trzeba być dorosłym, dojrzałym i samodzielnym. Ja po 22letnim chłopcu nie oczekiwałabym dorosłości - zwyczajnie, ze względów metrykalnych. uważam, że problem tkwi w fakcie, że on chce mieć dziewczynę, a ona chce mieć męża. Zaś co do porad: tylko szczera rozmowa, bez fochów i obrażania się.
Sinobroda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 19:12   #92
emer
Rozeznanie
 
Avatar emer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez ukrycior Pokaż wiadomość
Ja sobie tylko myślę o jednym. Załóżmy zupełnie hipotetycznie, że nie decydujemy się na zamieszkanie w kawalerce, czekamy na komfortowe warunki lokalowe. Oczywiście miłość wielka, cuda wianki. I przychodzi taki moment, że jesteśmy gotowi na zamieszkanie, jesteśmy gotowi lokalowo, mieszkamy, jest cudnie. I dzieje się COŚ. Cokolwiek. Życie niesie ze sobą wiele różnych okoliczności. I bach, lądujemy w ciasnej klitce, przysłowiowym już i przywoływanym w wątku schowku na szczotki. I co - miłość się kończy? Bo brak przestrzeni na własne JA. Bo brudna skarpetka ukochanego jest wprawdzie w koszu na bieliznę ale tuż pod nosem. Tak mi się zebrało na refleksje. Bo miłość to dla mnie ta na dobre i złe, a nie tylko w cudnym mieszkanku, odpowiedniej przestrzeni, miejscu na własne ego i przyzwyczajenia.

Dodajmy, że ja swój etap schowka na szczotki przeszłam. Najpierw przez 1.5 miesiąca wakacji, potem przez 3 lata studiów w kawalerce. Nie zabiliśmy się nawzajem, starczyło miejsca nawet dla kota.
Nie koniecznie miłość się kończy, ale jeśli jedna (lub nawet obie) osoby będą się czuły niekomfortowo w takiej sytuacji, np. przez potrzebę przestrzeni etc, to może to bardzo poważnie wpłynąć na związek, negatywnie oczywiście. Czy miłość się skończy? To skomplikowane pytanie, bo równie dobrze można zapytać czym jest miłość? Na pewno stosunki między tymi osobami mogą się bardzo pogorszyć. Nie bez przyczyny przecież pary dość często się rozstają po wspólnym zamieszkaniu właśnie. Ja wspólne mieszkanie traktuję jako niezwykle ważną próbę dla związku, czy naprawdę pasujemy do siebie, dogadujemy, potrafimy łagodzić konflikty.

Cytat:
Napisane przez CytrynowaPannica Pokaż wiadomość
Dyskusja z Emer już się przecież zakończyła.
Właśnie, więc po co ją wznawiać? Poza tym nie jest to jedyny wątek na tym forum, gdzie toczyła się wymiana zdań między dwoma (lub kilkoma) osobami, taki urok forum,

---------- Dopisano o 20:12 ---------- Poprzedni post napisano o 20:11 ----------

Cytat:
Napisane przez Sinobroda Pokaż wiadomość
Wszystko ładnie pięknie, ale nie każdy decyduje się od razu na wspólne życie. Jak dla mnie 22 lata to bardzo niewiele. Oboje są na studiach, nie mają pracy ani własnej kasy. Nie weszli jeszcze na ten etap znajomości, bo skoro jedno z nich (Autor wątku) nie jest gotowe na wspólne zamieszkanie to znaczy, ze nie weszli i już.
Nie ma co zbyt wcześnie bawić się w dom. Moim zdaniem zamieszkuje się z kimś wtedy, kiedy chce się z nim tworzyć rodzinę i tyle. Kiedy człowiek jest gotowy na wspólne pranie, sprzątanie i spędzanie z ukochanym/ukochaną większości czasu. Do tego trzeba być dorosłym, dojrzałym i samodzielnym. Ja po 22letnim chłopcu nie oczekiwałabym dorosłości - zwyczajnie, ze względów metrykalnych. uważam, że problem tkwi w fakcie, że on chce mieć dziewczynę, a ona chce mieć męża. Zaś co do porad: tylko szczera rozmowa, bez fochów i obrażania się.
Zgadzam się z tym.
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.'
'Under the Tuscan Sun'
emer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 19:32   #93
ukrycior
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez Sinobroda Pokaż wiadomość
Wszystko ładnie pięknie, ale nie każdy decyduje się od razu na wspólne życie. Jak dla mnie 22 lata to bardzo niewiele. Oboje są na studiach, nie mają pracy ani własnej kasy. Nie weszli jeszcze na ten etap znajomości, bo skoro jedno z nich (Autor wątku) nie jest gotowe na wspólne zamieszkanie to znaczy, ze nie weszli i już.
Nie ma co zbyt wcześnie bawić się w dom. Moim zdaniem zamieszkuje się z kimś wtedy, kiedy chce się z nim tworzyć rodzinę i tyle. Kiedy człowiek jest gotowy na wspólne pranie, sprzątanie i spędzanie z ukochanym/ukochaną większości czasu. Do tego trzeba być dorosłym, dojrzałym i samodzielnym. Ja po 22letnim chłopcu nie oczekiwałabym dorosłości - zwyczajnie, ze względów metrykalnych. uważam, że problem tkwi w fakcie, że on chce mieć dziewczynę, a ona chce mieć męża. Zaś co do porad: tylko szczera rozmowa, bez fochów i obrażania się.
Tak. Ale to, co Ty napisałaś tyczy się sytuacji autora wątku. A ja napisałam hipotetycznie, do wielu osób z wątku, które sobie nie wyobrażają. I Emer mi odpowiedziała, dziękuję. Ja sobie to wyobrażam totalnie inaczej, ale ja mam spaczone spojrzenie na miłość związki i chęć bycia razem w klitce. Bo przeszłam na ten etap dużo szybciej niż autor wątku jest w tej chwili. Jestem w związku, w którym jedna osoba oddycha drugą.
ukrycior jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 19:49   #94
emer
Rozeznanie
 
Avatar emer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez ukrycior Pokaż wiadomość
Tak. Ale to, co Ty napisałaś tyczy się sytuacji autora wątku. A ja napisałam hipotetycznie, do wielu osób z wątku, które sobie nie wyobrażają. I Emer mi odpowiedziała, dziękuję. Ja sobie to wyobrażam totalnie inaczej, ale ja mam spaczone spojrzenie na miłość związki i chęć bycia razem w klitce. Bo przeszłam na ten etap dużo szybciej niż autor wątku jest w tej chwili. Jestem w związku, w którym jedna osoba oddycha drugą.
To nie jest spaczone podejście, ono jest po prostu Twoje. Ja mam odmienne, a ktoś trzeci będzie miał jeszcze inne. Taki jest świat. Sztuką jest znaleźć osobę, którą nie tylko będziemy kochać z wzajemnością, ale też taką, która ten świat postrzega w podobny sposób jak my. Ja gdzieś tam w głębi może i bym chciała umieć przebywać z TŻ na tak małej przestrzeni i spędzać razem bardzo dużo czasu, ale niestety (?) nie jestem taką osobą, potrzebuję przestrzeni dla siebie (choćby własny pokój). Mój TŻ jest dla mnie najukochańszą osobą na świecie i czas który spędzamy razem jest dla mnie najważniejszy - cieszę się, że trafiłam na mężczyznę, który doskonale to rozumie (co na pewno ułatwia mu fakt, że sam też jest osobą dość niezależną).

Ja jak słyszę, że ktoś pracuje razem, mieszka i spędza cały wolny czas ze sobą, to aż nie wierzę, że tak można funkcjonować, ale jednocześnie szanuję to, że ktoś żyje w ten sposób i jest mu dobrze.
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.'
'Under the Tuscan Sun'
emer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 20:06   #95
ukrycior
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez emer Pokaż wiadomość
To nie jest spaczone podejście, ono jest po prostu Twoje. Ja mam odmienne, a ktoś trzeci będzie miał jeszcze inne. Taki jest świat. Sztuką jest znaleźć osobę, którą nie tylko będziemy kochać z wzajemnością, ale też taką, która ten świat postrzega w podobny sposób jak my. Ja gdzieś tam w głębi może i bym chciała umieć przebywać z TŻ na tak małej przestrzeni i spędzać razem bardzo dużo czasu, ale niestety (?) nie jestem taką osobą, potrzebuję przestrzeni dla siebie (choćby własny pokój). Mój TŻ jest dla mnie najukochańszą osobą na świecie i czas który spędzamy razem jest dla mnie najważniejszy - cieszę się, że trafiłam na mężczyznę, który doskonale to rozumie (co na pewno ułatwia mu fakt, że sam też jest osobą dość niezależną).

Ja jak słyszę, że ktoś pracuje razem, mieszka i spędza cały wolny czas ze sobą, to aż nie wierzę, że tak można funkcjonować, ale jednocześnie szanuję to, że ktoś żyje w ten sposób i jest mu dobrze.

Można. My tak mamy. Od 13 lat. Może dlatego, że przez półtora roku mieliśmy do siebie prawie 100 km. I tęskniłam tak, że tak już więcej nie chcę.

Masz rację. Każdy z nas jest inny. Grunt, żeby to zrozumieć. O ile rozumiem postawę autora wątku, umiem zrozumieć potrzeby jego dziewczyny. Sęk w tym, że to rozbieżne potrzeby. I co oni z tym fantem zrobią?
ukrycior jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 20:33   #96
emer
Rozeznanie
 
Avatar emer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez ukrycior Pokaż wiadomość
Można. My tak mamy. Od 13 lat. Może dlatego, że przez półtora roku mieliśmy do siebie prawie 100 km. I tęskniłam tak, że tak już więcej nie chcę.
Doskonale rozumiem taką odległość, jednak wiem, że równie niedobre dla mnie (nas) byłoby mieszkanie w kawalerce, bo za mała przestrzeń prawdopodobnie źle by się odbiła na związku. Można powiedzieć, że dla mnie przebywanie z TŻ jest jak tlen, jednak musi być trochę wymieszany z innymi pierwiastkami, czyli np. przebywaniem tylko w swoim towarzystwie (w końcu powietrze nie jest monopierwiastkowe ).

Cytat:
Napisane przez ukrycior Pokaż wiadomość
Masz rację. Każdy z nas jest inny. Grunt, żeby to zrozumieć. O ile rozumiem postawę autora wątku, umiem zrozumieć potrzeby jego dziewczyny. Sęk w tym, że to rozbieżne potrzeby. I co oni z tym fantem zrobią?
To samo co każdy związek, w którym pojawiają się takie lub tego typu rozbieżności - albo się dogadają, albo rozstaną (albo związek sam się rozleci).
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.'
'Under the Tuscan Sun'
emer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 20:37   #97
ukrycior
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
Dot.: Problem z mieszkaniem

Otóż to.

No ja dziś na brak przestrzeni nie narzekam. Mamy olbrzymią przestrzeń. Ale męża kocham tak, jak wtedy na 24 metrach.
ukrycior jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-05-30, 20:54   #98
emer
Rozeznanie
 
Avatar emer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez ukrycior Pokaż wiadomość
Otóż to.

No ja dziś na brak przestrzeni nie narzekam. Mamy olbrzymią przestrzeń. Ale męża kocham tak, jak wtedy na 24 metrach.
Tylko pozazdrościć zgodnego związku i braku czynników (cech, przyzwyczajeń), które uniemożliwiłyby wspólne mieszkanie na małej przestrzeni będące przyjemnością.
Mnie i TŻ też marzy się spora przestrzeń tylko dla nas, może kiedyś się spełni
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.'
'Under the Tuscan Sun'
emer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 21:00   #99
ukrycior
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
Dot.: Problem z mieszkaniem

Najśmieszniejsze, że my mieliśmy wszelkie zadatki na to, by kochać przestrzeń. Ja jedynaczka, duży dom, dookoła pola, lasy. On z siostrą - chałupa jeszcze większa. A jak spotykaliśmy się w kuchni, która miała 1.5 na 1.5 m (słownie) to nam było zawsze wesoło i kici nie deptaliśmy, mimo że się kręciła pod nogami szczęśliwa. Uczyłam się czytając głośno, bo inaczej nie umiem. On załatwiał sprawę słuchawkami. Uczyłam się też w czytelni. Wszystko było na jednej kupie, jedzenie, spanie, nauka, praca, seks, przyjaźnie, imprezy i dwa rowery. Może dziś bym tak już nie chciała, kocham moje metraże w domu i w ogrodzie. Ale jakby mi przyszło to wolę z nim na dwudziestu metrach niż sama w pałacu z ogrodami...
ukrycior jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 21:08   #100
anannke
Zakorzenienie
 
Avatar anannke
 
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: śląsko-małopolskie:)
Wiadomości: 3 619
Dot.: Problem z mieszkaniem

Hmm.. myślę że może to wynikać z chęci pogłębienia związku.. 2 lata to dla jednych mało dla drugich dużo... może dziewczyna jest już dojrzała i chciałaby aby związek był dojrzalszy a nie na etapie powiedzmy nastolatków... myślę że zmuszanie się do zamieszkania razem to beznadziejny pomysł... ale z tej sytuacji wyjścia dobrego nie ma... bo albo zamieszkają razem i zacznie się psuć coś skoro facet jest nastawiony anty, albo jak odmówi i dziewczynie będzie na pewno bardzo przykro... bo ona jest gotowa i nie bardzo umie zrozumieć dlaczego on nie. myśli że może nie kocha jej tak bardzo, nie jest pewny nie chce się zaangażować bardziej woli np studencki styl życia kumpli...myślę że szczera rozmowa powinna się odbyć.. może spróbujcie wymyślić coś co pogłębi wasz związek i nie będzie to wspólne zamieszkanie choć przyznam że sama nie wiem co by to mogło być..

PS. Łatwo powiedzieć jak kocha to zrozumie i poczeka.. czasem takie czekanie też jest trudne... z wyżej wymienionych przeze mnie powodów...
anannke jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 21:28   #101
emer
Rozeznanie
 
Avatar emer
 
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez ukrycior Pokaż wiadomość
Najśmieszniejsze, że my mieliśmy wszelkie zadatki na to, by kochać przestrzeń. Ja jedynaczka, duży dom, dookoła pola, lasy. On z siostrą - chałupa jeszcze większa. A jak spotykaliśmy się w kuchni, która miała 1.5 na 1.5 m (słownie) to nam było zawsze wesoło i kici nie deptaliśmy, mimo że się kręciła pod nogami szczęśliwa. Uczyłam się czytając głośno, bo inaczej nie umiem. On załatwiał sprawę słuchawkami. Uczyłam się też w czytelni. Wszystko było na jednej kupie, jedzenie, spanie, nauka, praca, seks, przyjaźnie, imprezy i dwa rowery. Może dziś bym tak już nie chciała, kocham moje metraże w domu i w ogrodzie. Ale jakby mi przyszło to wolę z nim na dwudziestu metrach niż sama w pałacu z ogrodami...
Tym bardziej zazdroszczę

Ja bym mogła mieszkać sama w pałacu z ogrodem, gdyby zaraz obok w pałacu mieszkał mój TŻ (pałace można zamienić na kawalerki) Myślę, że średniej wielkości domek rozwiązałby u nas kwestię potrzeby prywatności oraz jednocześnie bycia blisko
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.'
'Under the Tuscan Sun'
emer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-05-30, 21:33   #102
pumas
Zakorzenienie
 
Avatar pumas
 
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: z mojego przytulnego kąta
Wiadomości: 8 809
Dot.: Problem z mieszkaniem

Heh, jesli ludzie sie kochaja, to mimo wszelkich niedogodnosci, moga zyc na kilkunastu metrach ze soba, bo ciesza sie tym, co maja.

z jednej strony widze, ze chlopak jest troche rozpieszczony, widac, ze jedynak, synus mamusi, rodzice go utrzymuja, kupili mu nawet chate, pewne z racji studiow, zeby bidulek nie tulal sie po akademikach lub wynajmowanych norach (nie pisze tego z zazdrosci, bo moi rodzice rowniez zapewnili mi pewne rzeczy na start, huhali, dmuchali, chcieli jak najlepiej itd.)
Z drugiej strony moge zrozumiec chec posiadania wlasnej przestrzeni - no ale jesli kocha sie swoja dziewczyne, traktuje sie ja powaznie, to dla mnie bylaby to sama radosc, zamieszkanie w ciasnym, ale "wlasnym".
Ja bylam wychowywana najpierw w duzym mieszkaniu, ale z cala rodzina, wiec bylo dosc ciasno. Potem, ze wzgledu na wygode, przeprowadzilismy sie do ogromnego domu, w ktorym kazdy mial az nadto swojej przestrzeni - do tego stopnia, ze domownicy sie mijali, nie widzac calymi dniami. Teraz mieszkam w 60 metrach i planuje zamieszkac ze swoim chlopakiem. Obawiam sie, czy sie nie zabijemy na tej przestrzeni, ktora jednym wydaje sie duza, dla mnie natomiast jest niewielka w porownaniu do mojego domu. Kazdy potrzebuje swojego kąta, ale w milosci pewne rzeczy ida na dalszy plan.

Drogi kolego, mysle, ze powinienes wprost powiedziec o swoich obawach swojej dziewczynie, powinna je zrozumiec. Ja nie raz przeprowadzalam takie rozmowy i nie raz slyszalam odmowe, z roznych wzgledow. Na poczatku bylo mi troche przykro, a potem normalnie te slowa przyjmowalam, bo wiedzialam, ze nie mozna nikogo do niczego zmusic i jesli bedzie chcial ze mna zamieszkac, to kiedys sam to zaproponuje. I zaproponowal )))

A tak na marginesie - znam identyczny przypadek Skonczyl sie rozstaniem, a mamunia dalej przyjezdzala i dyrygowala synkowi, jak ma zyc.

Pozdrawiam
pumas jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 21:53   #103
13_minut
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 166
Dot.: Problem z mieszkaniem

Chłopak nie jest gotowy, żeby z nią zamieszkać. I poza tym rodzice też mogą mieć wiele do powiedzenia. Są rodziny, w których tego rodzaju sprawy stawia się na ostrzu noża. Mam znajomych, którzy żeby móc ze sobą mieszkać (ona miała tylko 20 lat) pobrali się! Bo innej opcji nie było.
Na szczęście są do dziś szczęśliwym małżeństwem
__________________
Zbieram gwiazdki (prawy górny róg) na czajnik w konkursie Electrolux:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=432199
13_minut jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 22:18   #104
Sondrina
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Opole
Wiadomości: 4 888
Dot.: Problem z mieszkaniem

W ogóle ja Ciebie w pewnym stopniu rozumiem. Po prostu nie jesteś gotowy jeszcze na wspólne zamieszkanie, poza tym to mieszkanie rodziców, oni Cię utrzymują, wiec nie chcesz popaść z nimi w konflikt. Powiedz to wprost swojej dziewczynie, te argumenty by do mnie trafiły.
Sama mieszkam z rodzicami i czasami mój facet śpi u mnie w pokoju, bo nie chce mu się w nocy wracać do akademika, jest mi przyjemnie. Ale rozumiem osoby, które muszą mieć spokój do nauki. Sama takiego również potrzebuję, bo zwyczajnie nie wiem o czym czytam.
Sondrina jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-30, 23:18   #105
Sinobroda
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 403
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez pumas Pokaż wiadomość
Heh, jesli ludzie sie kochaja, to mimo wszelkich niedogodnosci, moga zyc na kilkunastu metrach ze soba, bo ciesza sie tym, co maja.

z jednej strony widze, ze chlopak jest troche rozpieszczony, widac, ze jedynak, synus mamusi, rodzice go utrzymuja, kupili mu nawet chate, pewne z racji studiow, zeby bidulek nie tulal sie po akademikach lub wynajmowanych norach (nie pisze tego z zazdrosci, bo moi rodzice rowniez zapewnili mi pewne rzeczy na start, huhali, dmuchali, chcieli jak najlepiej itd.)
Z drugiej strony moge zrozumiec chec posiadania wlasnej przestrzeni - no ale jesli kocha sie swoja dziewczyne, traktuje sie ja powaznie, to dla mnie bylaby to sama radosc, zamieszkanie w ciasnym, ale "wlasnym".
Moim zdaniem "kochanie" nie przekłada się bezpośrednio na "wspólne mieszkanie". Kurde, przecież to ostatnie to jest duży krok! Jakoś mnie mierzi, że tyle dziewczyn w wątku to bagatelizuje... Jak dla mnie wspólne mieszkanie oznacza co najmniej stabilizację i wstęp do ślubu i założenia rodziny. Ona teraz ciśnie Autora o wspólne mieszkanie to może za rok będzie mu kołki na głowie strugała o pierścionek....
Ja tam uważam, że wszystko w życiu ma swój czas. I kiedy nastolatki zakładają na Wizażu tematy o tym, że źli rodzice zabraniają im imprezować całe noce tylko każą się uczyć moje zdanie brzmi: ucz się, zdaj maturę a na włóczenie się po klubach będzie czas, gdy będziesz na studiach. Bo taka jest prawda. Studia to z jednej strony okres nauki, ale z drugiej strony (dla większości) to pierwszy czas bez rodziców nad głową, kiedy każdy musi sam za siebie brać odpowiedzialność, można szlajać się do białego rana po mieście, pić w nadmiernych ilościach, imprezować i poznawać nowych ludzi. W naszej kulturze dojrzewamy później niż w innych. Dla Autora teraz jest czas na trochę inny model życia niż chciałaby jego dziewczyna, bo nie dojrzał jeszcze do odpowiedzialności (za siebie i drugą osobę) i gotowania sobie obiadków. I mnie to wcale nie dziwi.
Zaś co do wyboldowanego: nie rozumiem tej złośliwości. Gdybym mieszkała poza miastem, a moje dziecko studiowałoby w mieście i stać by mnie było na kupienie mu kawalerki to bym kupiła bez mrugnięcia okiem. Raz: opłaca się inwestować w nieruchomości. Dwa: to chyba logiczne, że lepiej mieszkać we własnym mieszkaniu. Po pięciu latach nauki wyprowadzisz się z akademika (który notabene niekiedy bardzo trudno jest dostać), albo wynajmowanego (za grubą kasę) mieszkania i dalej nie masz gdzie mieszkać, za to jesteś kilkadziesiąt tysięcy za wynajem w plecy. Mówić: "widac, ze jedynak, synus mamusi, rodzice go utrzymuja, kupili mu nawet chate, pewne z racji studiow, zeby bidulek nie tulal sie po akademikach" to tak jakby wyśmiewać się z kogoś, że nie wziął mieszkania na kredyt z banku tylko kupił za gotówkę. Gdzie tu logika?
Zresztą, co złego w tym, ze rodzice go utrzymują, skoro studiuje? Mają taki obowiązek do 25 roku życia. Zazdrość aż cieknie z tych wypowiedzi.

Edytowane przez Sinobroda
Czas edycji: 2010-05-31 o 00:33
Sinobroda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-31, 00:05   #106
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: Problem z mieszkaniem

Wydaje mi się, że lepiej, iż facet jest szczery i nie ma myślenia pt. "a spróbujmy, co nam zależy", niż miałby się rzucić na głęboką wodę, a potem powiedzieć dziewczynie po pół roku "sorry, jednak nie jestem jeszcze gotowy". Przecież na Intymnym co jakiś czas pojawia się wątek "pobawił się ze mną w dom, a teraz chce się wycofać", "zamieszkaliśmy razem za szybko, jest ****, co ja mam teraz robić?!". Zastanawianie się x lat nad mieszkaniem razem - niefajne, ale robienie z mieszkania razem zabawy i czegoś mało poważnego - tym bardziej niefajne, a dużo osób to ostat nio traktuje jako "a tam, pobawmy się w dom, jakoś to będzie". Może on nie chce żyć "jakoś". Poza tym wyżej ktoś bardzo dobrze napisał (doczytała: Sinobroda ) - "kocham" nie oznacza automatycznie "chcę mieszkać z Tobą". Powinni o tym rozmawiać, mogą coś wstępnie zaplanować (a po dwóch latach raczej powinni), ale nie robi to z niego złego, rozpieszczonego faceta, że on jeszcze tego nie czuje i nie chce.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-31, 10:13   #107
ukrycior
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez Sinobroda Pokaż wiadomość
Moim zdaniem "kochanie" nie przekłada się bezpośrednio na "wspólne mieszkanie". Kurde, przecież to ostatnie to jest duży krok! Jakoś mnie mierzi, że tyle dziewczyn w wątku to bagatelizuje... Jak dla mnie wspólne mieszkanie oznacza co najmniej stabilizację i wstęp do ślubu i założenia rodziny. Ona teraz ciśnie Autora o wspólne mieszkanie to może za rok będzie mu kołki na głowie strugała o pierścionek....
Ja tam uważam, że wszystko w życiu ma swój czas. I kiedy nastolatki zakładają na Wizażu tematy o tym, że źli rodzice zabraniają im imprezować całe noce tylko każą się uczyć moje zdanie brzmi: ucz się, zdaj maturę a na włóczenie się po klubach będzie czas, gdy będziesz na studiach. Bo taka jest prawda. Studia to z jednej strony okres nauki, ale z drugiej strony (dla większości) to pierwszy czas bez rodziców nad głową, kiedy każdy musi sam za siebie brać odpowiedzialność, można szlajać się do białego rana po mieście, pić w nadmiernych ilościach, imprezować i poznawać nowych ludzi. W naszej kulturze dojrzewamy później niż w innych. Dla Autora teraz jest czas na trochę inny model życia niż chciałaby jego dziewczyna, bo nie dojrzał jeszcze do odpowiedzialności (za siebie i drugą osobę) i gotowania sobie obiadków. I mnie to wcale nie dziwi.
Zaś co do wyboldowanego: nie rozumiem tej złośliwości. Gdybym mieszkała poza miastem, a moje dziecko studiowałoby w mieście i stać by mnie było na kupienie mu kawalerki to bym kupiła bez mrugnięcia okiem. Raz: opłaca się inwestować w nieruchomości. Dwa: to chyba logiczne, że lepiej mieszkać we własnym mieszkaniu. Po pięciu latach nauki wyprowadzisz się z akademika (który notabene niekiedy bardzo trudno jest dostać), albo wynajmowanego (za grubą kasę) mieszkania i dalej nie masz gdzie mieszkać, za to jesteś kilkadziesiąt tysięcy za wynajem w plecy. Mówić: "widac, ze jedynak, synus mamusi, rodzice go utrzymuja, kupili mu nawet chate, pewne z racji studiow, zeby bidulek nie tulal sie po akademikach" to tak jakby wyśmiewać się z kogoś, że nie wziął mieszkania na kredyt z banku tylko kupił za gotówkę. Gdzie tu logika?
Zresztą, co złego w tym, ze rodzice go utrzymują, skoro studiuje? Mają taki obowiązek do 25 roku życia. Zazdrość aż cieknie z tych wypowiedzi.
A moim zdaniem Ty z kolei generalizujesz. Ani nie ma takiego wieku, który by mówił: o teraz to jestem gotowy na zamieszkanie, ani wspólne zamieszkanie nie musi być wstępem do zakładania rodziny, ślubu, czy naszej małej stabilizacji w kapciach. Co za zaściankowe myślenie. Są ludzie, którzy nie chcą ślubu, nie chcą dzieci, nie chcą rodziny, a mieszkają razem, bo się kochają i pragną bliskości z tą kochaną osobą. I nie ma znaczenia ile mają lat. Ja miałam 18 i nie oznaczało to dla mnie ślubu, rodziny i innych takich.
ukrycior jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-05-31, 20:51   #108
pumas
Zakorzenienie
 
Avatar pumas
 
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: z mojego przytulnego kąta
Wiadomości: 8 809
Dot.: Problem z mieszkaniem

Cytat:
Napisane przez Sinobroda Pokaż wiadomość
Moim zdaniem "kochanie" nie przekłada się bezpośrednio na "wspólne mieszkanie". Kurde, przecież to ostatnie to jest duży krok! Jakoś mnie mierzi, że tyle dziewczyn w wątku to bagatelizuje... Jak dla mnie wspólne mieszkanie oznacza co najmniej stabilizację i wstęp do ślubu i założenia rodziny. Ona teraz ciśnie Autora o wspólne mieszkanie to może za rok będzie mu kołki na głowie strugała o pierścionek....
Dla Autora teraz jest czas na trochę inny model życia niż chciałaby jego dziewczyna, bo nie dojrzał jeszcze do odpowiedzialności (za siebie i drugą osobę) i gotowania sobie obiadków. I mnie to wcale nie dziwi.

Zaś co do wyboldowanego: nie rozumiem tej złośliwości. Gdybym mieszkała poza miastem, a moje dziecko studiowałoby w mieście i stać by mnie było na kupienie mu kawalerki to bym kupiła bez mrugnięcia okiem. Raz: opłaca się inwestować w nieruchomości. Dwa: to chyba logiczne, że lepiej mieszkać we własnym mieszkaniu. Po pięciu latach nauki wyprowadzisz się z akademika (który notabene niekiedy bardzo trudno jest dostać), albo wynajmowanego (za grubą kasę) mieszkania i dalej nie masz gdzie mieszkać, za to jesteś kilkadziesiąt tysięcy za wynajem w plecy. Mówić: "widac, ze jedynak, synus mamusi, rodzice go utrzymuja, kupili mu nawet chate, pewne z racji studiow, zeby bidulek nie tulal sie po akademikach" to tak jakby wyśmiewać się z kogoś, że nie wziął mieszkania na kredyt z banku tylko kupił za gotówkę. Gdzie tu logika?

Zresztą, co złego w tym, ze rodzice go utrzymują, skoro studiuje? Mają taki obowiązek do 25 roku życia. Zazdrość aż cieknie z tych wypowiedzi.
Jasne, ze kochanie nie znaczy od razu zamieszkanie ze soba, tez nie jestem zwolenniczka takiego modelu, ale w dzisiejszych czasach mieszkanie ze soba nie prowadzi od razu do zakladania rodziny i brania slubu, nie te czasy. Ludzie sie wprowadzaja, wyprowadzaja i zycie jakos leci... Jednak, skoro uwazasz, ze taki krok prowadzi do zalozenia rodziny i tych wszystkich ceregieli, to dziewczyna mialaby racje, nudząc go o pierscionek Moze tez ma podobne podejscie do Twojego...

Moze to i zlosliwosc z mojej strony, jednak nie lubie takich "synków", bo zwykle takie dzieci sa paradoklsanie krzywdzone przez wlasnych rodzicow. I absolutnie nie mowie tu o kupnie mieszkania, bo to swietne z ich strony - raczej bez pomocy banku, rodzicow, mlody czlowiek nigdy by sobie na nie nie mogl pozwolic... Mowie tu o uleglosci chlopaka wobec rodzicow, ich konserwatywnym podejsciu, utrzymywaniu go itd. Mimo, ze ten chlopak mieszka sam i jakby moglo sie wydawac, wiedzie dorosle zycie, ma dziewczyne, studiuje sobie, to jednak tak naprawde w 100% jest od nich zalezny !!!!!

Nie zazdroszcze, ze rodzice go utrzymuja. Moga to robic, ale nie musza. Mnie nigdy niczego nie brakowalo, rodzice zawsze o mnie dbali, jednak dali mi mozliwosc zarowno wyboru, jak i przezycia wlasnego zycia tak, jak ja bym tego chciala. Wiec mimo dawania mi pieniedzy, nie wymagali niczego wiecej, procz skonczenia studiow. Nie narzucali mi swojej woli, nie urzadzali mi mieszkania ani nie mowili, z kim moge mieszkac, a z kim nie.
Uwazam, ze zrobili dobrze, bo dali mi pewne zaplecze, ktorego moi rowiesnicy na starcie nie mieli, a decyzje, co ja z tym dalej zrobie, zostawili w 100% mnie. Teraz zapewne ciesza sie z efektow swojej dlugoletniej pracy

Jak pisalam wczesniej, znam przypadek niemal identycznej osoby, stad takie moje oburzenie. Chlopakowi rodzice kupili mieszkanie, mamusia je urzadzila po swojemu oraz decydowala, kto w nim moze mieszkac, a kto nie. do tego syncia utrzymywali przez 7 lat studiow, bo tyle mu zeszlo, a jak juz skonczyl, to wynajmowali gosposie, zeby ugotowala bidulkowi obiad, bo ten niestety po 7 latach obijania musial isc do pracy i wracal taaaaaaaaaaaki zmeczony, ze nie mogl nawet do lodowki zajrzec. Chlop ten byl/jest taki od nich zalezny, ze decyzyjnosc jego ograniczala sie do tego, w co sie ubrac. Rodzice pozniej, zeby uszczesliwic syna i jeszcze bardziej zacisnac petle na jego szyi, kupili mu nówkę auto z salonu, a on, nauczony przez lata, stal sie ich szoferem, jezdzil na kazde zawolanie do domu na obiady i czul sie dozgonnie wdzieczny za to kalectwo, jakie mu urzadzili kochani rodzice, z premedytacja niestety.

Pozdrawiam
pumas jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:50.