2010-05-30, 16:22 | #91 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 403
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
Nie ma co zbyt wcześnie bawić się w dom. Moim zdaniem zamieszkuje się z kimś wtedy, kiedy chce się z nim tworzyć rodzinę i tyle. Kiedy człowiek jest gotowy na wspólne pranie, sprzątanie i spędzanie z ukochanym/ukochaną większości czasu. Do tego trzeba być dorosłym, dojrzałym i samodzielnym. Ja po 22letnim chłopcu nie oczekiwałabym dorosłości - zwyczajnie, ze względów metrykalnych. uważam, że problem tkwi w fakcie, że on chce mieć dziewczynę, a ona chce mieć męża. Zaś co do porad: tylko szczera rozmowa, bez fochów i obrażania się. |
|
2010-05-30, 19:12 | #92 | ||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
Właśnie, więc po co ją wznawiać? Poza tym nie jest to jedyny wątek na tym forum, gdzie toczyła się wymiana zdań między dwoma (lub kilkoma) osobami, taki urok forum, ---------- Dopisano o 20:12 ---------- Poprzedni post napisano o 20:11 ---------- Cytat:
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.' 'Under the Tuscan Sun' |
||
2010-05-30, 19:32 | #93 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
|
|
2010-05-30, 19:49 | #94 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
Ja jak słyszę, że ktoś pracuje razem, mieszka i spędza cały wolny czas ze sobą, to aż nie wierzę, że tak można funkcjonować, ale jednocześnie szanuję to, że ktoś żyje w ten sposób i jest mu dobrze.
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.' 'Under the Tuscan Sun' |
|
2010-05-30, 20:06 | #95 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
Można. My tak mamy. Od 13 lat. Może dlatego, że przez półtora roku mieliśmy do siebie prawie 100 km. I tęskniłam tak, że tak już więcej nie chcę. Masz rację. Każdy z nas jest inny. Grunt, żeby to zrozumieć. O ile rozumiem postawę autora wątku, umiem zrozumieć potrzeby jego dziewczyny. Sęk w tym, że to rozbieżne potrzeby. I co oni z tym fantem zrobią? |
|
2010-05-30, 20:33 | #96 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
To samo co każdy związek, w którym pojawiają się takie lub tego typu rozbieżności - albo się dogadają, albo rozstaną (albo związek sam się rozleci).
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.' 'Under the Tuscan Sun' |
|
2010-05-30, 20:37 | #97 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Otóż to.
No ja dziś na brak przestrzeni nie narzekam. Mamy olbrzymią przestrzeń. Ale męża kocham tak, jak wtedy na 24 metrach. |
2010-05-30, 20:54 | #98 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
Mnie i TŻ też marzy się spora przestrzeń tylko dla nas, może kiedyś się spełni
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.' 'Under the Tuscan Sun' |
|
2010-05-30, 21:00 | #99 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Najśmieszniejsze, że my mieliśmy wszelkie zadatki na to, by kochać przestrzeń. Ja jedynaczka, duży dom, dookoła pola, lasy. On z siostrą - chałupa jeszcze większa. A jak spotykaliśmy się w kuchni, która miała 1.5 na 1.5 m (słownie) to nam było zawsze wesoło i kici nie deptaliśmy, mimo że się kręciła pod nogami szczęśliwa. Uczyłam się czytając głośno, bo inaczej nie umiem. On załatwiał sprawę słuchawkami. Uczyłam się też w czytelni. Wszystko było na jednej kupie, jedzenie, spanie, nauka, praca, seks, przyjaźnie, imprezy i dwa rowery. Może dziś bym tak już nie chciała, kocham moje metraże w domu i w ogrodzie. Ale jakby mi przyszło to wolę z nim na dwudziestu metrach niż sama w pałacu z ogrodami...
|
2010-05-30, 21:08 | #100 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: śląsko-małopolskie:)
Wiadomości: 3 619
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Hmm.. myślę że może to wynikać z chęci pogłębienia związku.. 2 lata to dla jednych mało dla drugich dużo... może dziewczyna jest już dojrzała i chciałaby aby związek był dojrzalszy a nie na etapie powiedzmy nastolatków... myślę że zmuszanie się do zamieszkania razem to beznadziejny pomysł... ale z tej sytuacji wyjścia dobrego nie ma... bo albo zamieszkają razem i zacznie się psuć coś skoro facet jest nastawiony anty, albo jak odmówi i dziewczynie będzie na pewno bardzo przykro... bo ona jest gotowa i nie bardzo umie zrozumieć dlaczego on nie. myśli że może nie kocha jej tak bardzo, nie jest pewny nie chce się zaangażować bardziej woli np studencki styl życia kumpli...myślę że szczera rozmowa powinna się odbyć.. może spróbujcie wymyślić coś co pogłębi wasz związek i nie będzie to wspólne zamieszkanie choć przyznam że sama nie wiem co by to mogło być..
PS. Łatwo powiedzieć jak kocha to zrozumie i poczeka.. czasem takie czekanie też jest trudne... z wyżej wymienionych przeze mnie powodów... |
2010-05-30, 21:28 | #101 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 509
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
Ja bym mogła mieszkać sama w pałacu z ogrodem, gdyby zaraz obok w pałacu mieszkał mój TŻ (pałace można zamienić na kawalerki) Myślę, że średniej wielkości domek rozwiązałby u nas kwestię potrzeby prywatności oraz jednocześnie bycia blisko
__________________
'Signora, please stop being so sad. If you continue like this, I will be forced to make love to you. And I've never been unfaithful to my wife.' 'Under the Tuscan Sun' |
|
2010-05-30, 21:33 | #102 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: z mojego przytulnego kąta
Wiadomości: 8 809
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Heh, jesli ludzie sie kochaja, to mimo wszelkich niedogodnosci, moga zyc na kilkunastu metrach ze soba, bo ciesza sie tym, co maja.
z jednej strony widze, ze chlopak jest troche rozpieszczony, widac, ze jedynak, synus mamusi, rodzice go utrzymuja, kupili mu nawet chate, pewne z racji studiow, zeby bidulek nie tulal sie po akademikach lub wynajmowanych norach (nie pisze tego z zazdrosci, bo moi rodzice rowniez zapewnili mi pewne rzeczy na start, huhali, dmuchali, chcieli jak najlepiej itd.) Z drugiej strony moge zrozumiec chec posiadania wlasnej przestrzeni - no ale jesli kocha sie swoja dziewczyne, traktuje sie ja powaznie, to dla mnie bylaby to sama radosc, zamieszkanie w ciasnym, ale "wlasnym". Ja bylam wychowywana najpierw w duzym mieszkaniu, ale z cala rodzina, wiec bylo dosc ciasno. Potem, ze wzgledu na wygode, przeprowadzilismy sie do ogromnego domu, w ktorym kazdy mial az nadto swojej przestrzeni - do tego stopnia, ze domownicy sie mijali, nie widzac calymi dniami. Teraz mieszkam w 60 metrach i planuje zamieszkac ze swoim chlopakiem. Obawiam sie, czy sie nie zabijemy na tej przestrzeni, ktora jednym wydaje sie duza, dla mnie natomiast jest niewielka w porownaniu do mojego domu. Kazdy potrzebuje swojego kąta, ale w milosci pewne rzeczy ida na dalszy plan. Drogi kolego, mysle, ze powinienes wprost powiedziec o swoich obawach swojej dziewczynie, powinna je zrozumiec. Ja nie raz przeprowadzalam takie rozmowy i nie raz slyszalam odmowe, z roznych wzgledow. Na poczatku bylo mi troche przykro, a potem normalnie te slowa przyjmowalam, bo wiedzialam, ze nie mozna nikogo do niczego zmusic i jesli bedzie chcial ze mna zamieszkac, to kiedys sam to zaproponuje. I zaproponowal ))) A tak na marginesie - znam identyczny przypadek Skonczyl sie rozstaniem, a mamunia dalej przyjezdzala i dyrygowala synkowi, jak ma zyc. Pozdrawiam |
2010-05-30, 21:53 | #103 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 166
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Chłopak nie jest gotowy, żeby z nią zamieszkać. I poza tym rodzice też mogą mieć wiele do powiedzenia. Są rodziny, w których tego rodzaju sprawy stawia się na ostrzu noża. Mam znajomych, którzy żeby móc ze sobą mieszkać (ona miała tylko 20 lat) pobrali się! Bo innej opcji nie było.
Na szczęście są do dziś szczęśliwym małżeństwem
__________________
Zbieram gwiazdki (prawy górny róg) na czajnik w konkursie Electrolux: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=432199 |
2010-05-30, 22:18 | #104 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Opole
Wiadomości: 4 888
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
W ogóle ja Ciebie w pewnym stopniu rozumiem. Po prostu nie jesteś gotowy jeszcze na wspólne zamieszkanie, poza tym to mieszkanie rodziców, oni Cię utrzymują, wiec nie chcesz popaść z nimi w konflikt. Powiedz to wprost swojej dziewczynie, te argumenty by do mnie trafiły.
Sama mieszkam z rodzicami i czasami mój facet śpi u mnie w pokoju, bo nie chce mu się w nocy wracać do akademika, jest mi przyjemnie. Ale rozumiem osoby, które muszą mieć spokój do nauki. Sama takiego również potrzebuję, bo zwyczajnie nie wiem o czym czytam. |
2010-05-30, 23:18 | #105 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 403
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
Ja tam uważam, że wszystko w życiu ma swój czas. I kiedy nastolatki zakładają na Wizażu tematy o tym, że źli rodzice zabraniają im imprezować całe noce tylko każą się uczyć moje zdanie brzmi: ucz się, zdaj maturę a na włóczenie się po klubach będzie czas, gdy będziesz na studiach. Bo taka jest prawda. Studia to z jednej strony okres nauki, ale z drugiej strony (dla większości) to pierwszy czas bez rodziców nad głową, kiedy każdy musi sam za siebie brać odpowiedzialność, można szlajać się do białego rana po mieście, pić w nadmiernych ilościach, imprezować i poznawać nowych ludzi. W naszej kulturze dojrzewamy później niż w innych. Dla Autora teraz jest czas na trochę inny model życia niż chciałaby jego dziewczyna, bo nie dojrzał jeszcze do odpowiedzialności (za siebie i drugą osobę) i gotowania sobie obiadków. I mnie to wcale nie dziwi. Zaś co do wyboldowanego: nie rozumiem tej złośliwości. Gdybym mieszkała poza miastem, a moje dziecko studiowałoby w mieście i stać by mnie było na kupienie mu kawalerki to bym kupiła bez mrugnięcia okiem. Raz: opłaca się inwestować w nieruchomości. Dwa: to chyba logiczne, że lepiej mieszkać we własnym mieszkaniu. Po pięciu latach nauki wyprowadzisz się z akademika (który notabene niekiedy bardzo trudno jest dostać), albo wynajmowanego (za grubą kasę) mieszkania i dalej nie masz gdzie mieszkać, za to jesteś kilkadziesiąt tysięcy za wynajem w plecy. Mówić: "widac, ze jedynak, synus mamusi, rodzice go utrzymuja, kupili mu nawet chate, pewne z racji studiow, zeby bidulek nie tulal sie po akademikach" to tak jakby wyśmiewać się z kogoś, że nie wziął mieszkania na kredyt z banku tylko kupił za gotówkę. Gdzie tu logika? Zresztą, co złego w tym, ze rodzice go utrzymują, skoro studiuje? Mają taki obowiązek do 25 roku życia. Zazdrość aż cieknie z tych wypowiedzi. Edytowane przez Sinobroda Czas edycji: 2010-05-31 o 00:33 |
|
2010-05-31, 00:05 | #106 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Wydaje mi się, że lepiej, iż facet jest szczery i nie ma myślenia pt. "a spróbujmy, co nam zależy", niż miałby się rzucić na głęboką wodę, a potem powiedzieć dziewczynie po pół roku "sorry, jednak nie jestem jeszcze gotowy". Przecież na Intymnym co jakiś czas pojawia się wątek "pobawił się ze mną w dom, a teraz chce się wycofać", "zamieszkaliśmy razem za szybko, jest ****, co ja mam teraz robić?!". Zastanawianie się x lat nad mieszkaniem razem - niefajne, ale robienie z mieszkania razem zabawy i czegoś mało poważnego - tym bardziej niefajne, a dużo osób to ostat nio traktuje jako "a tam, pobawmy się w dom, jakoś to będzie". Może on nie chce żyć "jakoś". Poza tym wyżej ktoś bardzo dobrze napisał (doczytała: Sinobroda ) - "kocham" nie oznacza automatycznie "chcę mieszkać z Tobą". Powinni o tym rozmawiać, mogą coś wstępnie zaplanować (a po dwóch latach raczej powinni), ale nie robi to z niego złego, rozpieszczonego faceta, że on jeszcze tego nie czuje i nie chce.
|
2010-05-31, 10:13 | #107 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Wiadomości: 9 504
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
|
|
2010-05-31, 20:51 | #108 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-05
Lokalizacja: z mojego przytulnego kąta
Wiadomości: 8 809
|
Dot.: Problem z mieszkaniem
Cytat:
Moze to i zlosliwosc z mojej strony, jednak nie lubie takich "synków", bo zwykle takie dzieci sa paradoklsanie krzywdzone przez wlasnych rodzicow. I absolutnie nie mowie tu o kupnie mieszkania, bo to swietne z ich strony - raczej bez pomocy banku, rodzicow, mlody czlowiek nigdy by sobie na nie nie mogl pozwolic... Mowie tu o uleglosci chlopaka wobec rodzicow, ich konserwatywnym podejsciu, utrzymywaniu go itd. Mimo, ze ten chlopak mieszka sam i jakby moglo sie wydawac, wiedzie dorosle zycie, ma dziewczyne, studiuje sobie, to jednak tak naprawde w 100% jest od nich zalezny !!!!! Nie zazdroszcze, ze rodzice go utrzymuja. Moga to robic, ale nie musza. Mnie nigdy niczego nie brakowalo, rodzice zawsze o mnie dbali, jednak dali mi mozliwosc zarowno wyboru, jak i przezycia wlasnego zycia tak, jak ja bym tego chciala. Wiec mimo dawania mi pieniedzy, nie wymagali niczego wiecej, procz skonczenia studiow. Nie narzucali mi swojej woli, nie urzadzali mi mieszkania ani nie mowili, z kim moge mieszkac, a z kim nie. Uwazam, ze zrobili dobrze, bo dali mi pewne zaplecze, ktorego moi rowiesnicy na starcie nie mieli, a decyzje, co ja z tym dalej zrobie, zostawili w 100% mnie. Teraz zapewne ciesza sie z efektow swojej dlugoletniej pracy Jak pisalam wczesniej, znam przypadek niemal identycznej osoby, stad takie moje oburzenie. Chlopakowi rodzice kupili mieszkanie, mamusia je urzadzila po swojemu oraz decydowala, kto w nim moze mieszkac, a kto nie. do tego syncia utrzymywali przez 7 lat studiow, bo tyle mu zeszlo, a jak juz skonczyl, to wynajmowali gosposie, zeby ugotowala bidulkowi obiad, bo ten niestety po 7 latach obijania musial isc do pracy i wracal taaaaaaaaaaaki zmeczony, ze nie mogl nawet do lodowki zajrzec. Chlop ten byl/jest taki od nich zalezny, ze decyzyjnosc jego ograniczala sie do tego, w co sie ubrac. Rodzice pozniej, zeby uszczesliwic syna i jeszcze bardziej zacisnac petle na jego szyi, kupili mu nówkę auto z salonu, a on, nauczony przez lata, stal sie ich szoferem, jezdzil na kazde zawolanie do domu na obiady i czul sie dozgonnie wdzieczny za to kalectwo, jakie mu urzadzili kochani rodzice, z premedytacja niestety. Pozdrawiam |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:50.