Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-12-28, 20:04   #1
mnt22
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 11

Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci


Witam Szanowne Forumowiczki,

Zwracam się do Was, ponieważ nie ogarniam logiki mojej dziewczyny, która odeszła ode mnie z powodu różnic światopoglądowych.

Na początku naświetlę problem, a potem "tło".
Ponad dwa miesiące temu zupełnie przypadkowo, prowadzona "na luzaka" nasza rozmowa zboczyła na temat chrztu w wierze katolickiej naszych planowanych dzieci (ale planowanych bez konkretnych dat, po prostu od dawna o tym myślimy). Otóż ja, jako ateista, nie chcę chrzcić dzieci, ona jako katoliczka - chce Rozmowa dość burzliwa, ale kulturalna. Po kilku cichych dniach ona odchodzi wobec braku perspektyw wspólnej przyszłości (bo nie chce tworzyć rodziny skoro nie może mieć dzieci, które będzie mogła ochrzcić), ale to nie jest zerwanie i spalenie za sobą mostów. To było coś między jej odejściem a "rozwiązaniem umowy za porozumieniem stron". Do dziś ze sobą rozmawiamy, z dobrą miną do złej gry. Ja nie mogę się z tym pogodzić, ona - na ile ją znam - też nie przeszła nad tym do porządku dziennego.

A oto tło całej sytuacji.

My - para z blisko trzyletnim stażem, bardzo szczerzy wobec siebie i rozmawiający dosłownie o wszystkim. Nigdy między nami nie było tabu. Od blisko dwóch lat współżyliśmy seksualnie. Poznaliśmy się na studiach w jej mieście, mieszkałem kilkaset metrów od niej. Obecnie wróciłem do rodzinnej miejscowości, skąd mam bliżej do pracy, którą dostałem będąc na ostatnim roku. Obecnie mieszkamy w odległości 80 km od siebie. Odwiedzaliśmy się co tydzień-dwa lub gdzieś wspólnie wyjeżdżaliśmy.
Ona, nazwijmy ją Marta, wychowana w wierze katolickiej, ukończone studia, mieszka z rodzicami w dużym mieście wojewódzkim. Wyznaje zasadę, że przed wyjściem za mąż, trzeba co najmniej kilka miesięcy z delikwentem pomieszkać. Podejście do wiary - w moich oczach nieco lekceważące. Deklaruje się jako katoliczka. Gdy ja do niej przyjeżdżałem na weekend, już po wszystkich szaleństwach, w niedzielę prawie za każdym razem odprowadzała mnie na ostatni pociąg/autobus do domu późnym popołudniem, po czym szła na wieczorną mszę. OK. Fajnie. Miała swoje wierzenia, nie ingerowałem, nie miałem pretensji, że np. mógłbym przyjeżdżać samochodem i zostawać 2-3 godziny dłużej bez obawy o to, że nie zdążę na ostatnie połączenie do domu (wolałem tym autobusem czy pociągiem, bo różnie bywało - a to gdzieś ze znajomymi wyskoczyliśmy do baru, a to "teściu" nalewką się pochwalił"). Taki niepisany układ - niedziela, ostatni autobus, odprowadzenie mnie/msza Marty i koniec weekendu.
Gdy przyjeżdżała do mnie lub gdzieś razem wyjeżdżaliśmy, było już inaczej. W niedzielę za nic nie chciała iść do kościoła. Sam jej to proponowałem. OK, z moimi rodzicami ciężko jej było się wybrać, bo oni na ósmą rano zasuwają, a Marta to śpioch, więc rozumiem. Na dziesiątą - no dobra, niech sobie pośpi dalej Na jedenastą trzydzieści - msza dla dzieci - OK, też nie lubiłem :P Na popołudniowe nigdy nie chodziłem w życiu, no ale ze dwie były i spokojnie dziewczyna mogła się wybrać. Gdyby chciała...
Niby mówiła, że chciała się mną nacieszyć, mówiła że nie ma problemu jeśli nie pójdzie. Rodzicom też odmawiała. No OK, myślę sobie, proponowałem, dobrowolnie rezygnuje, więc nie ma problemu.
Marta nigdy się nie modli, a przynajmniej ja tego nie widzę. Tylko będąc na ślubach pod nosem mówiła regułki ze wszystkimi oraz "Ojcze Nasz" po wejściu i przed wyjściem z kościoła. Mam wrażenie, że wstydzi się przede mną wiary. Mimo że jej nie "nawracam", nie krytykuję. Zresztą, same wiecie, że kwestie religijne są bardzo trudne.

No dobrze - to teraz ja. Wychowany w wierze katolickiej. Odszedłem od wiary 5 lat temu. Nie dokonałem apostazji. Nie wierzę w boga, ani jako siłę nadprzyrodzoną, ani "osobę", jego autorytet. Ani tym bardziej w Kościół jako wspólnotę, ani klerowi/administracji kościelnej. Jestem racjonalistą. Nie jestem bojownikiem o "wolność umysłów ludzi zaślepionych religią", nie chodzę za ludźmi i im niczego nie tłumaczę. Zdarza się, że w rozmowie wśród znajomych powiem swoje zdanie i tyle.
Marta znała mnie wcześniej, wiedziała że jestem na bakier z religią. W kościele jestem tylko na pogrzebach i ślubach, zdarzyło się ze 2 razy, że na pasterkę poszedłem, bo lubię muzykę organową, a na pasterce organista przeważnie daje czadu (we Fromborku bardzo mi się podobało, chcę się też wybrać do "katolickiego disneylandu", czyli Lichenia - ponoć znakomite organy tam mają ).
Nie mam problemów z religią pod tym względem, że unikam tego tematu czy mam potrzebę ostentacyjnie go bojkotować. Bo nie mam takiej potrzeby. Chociaż w duchu irytuje mnie hipokryzja wielu katolików których znam, powierzchowne podejście do swojej wiary, czy wręcz dulszczyzna (jak u mojej matki). Nie podoba mi się też kwestia afer w instytucjach kościelnych (i to nawet nie sam fakt ich istnienia, ale ich rozwiązywanie - zamiatanie sprawy pod dywan) oraz olbrzymi i rosnący majątek tej organizacji (jak to się ma do ciągłych kazań o dążeniu do skromnego ale godnego życia). Jednak jestem przy tym ideologicznie bardzo konserwatywny - rodzina bardzo dużo dla mnie znaczy, nie wyobrażam sobie być w tzw. otwartym związku, wierność i miłość dla ukochanej osoby, żony ma znaczenie pierwszorzędne.

Dlaczego Marta odeszła - jej koronnym argumentem było to, że chcę wychować dzieci na ateistów No ręce opadają... Ja tego wcale nie chcę. Uważam, że każdy powinien decydować za siebie. Jeżeli mój dzieciak osiągnie dojrzałość, to może się ochrzcić, nie ma problemu. Może zostać buddystą. OK. Jego sprawa. Jego decyzja. Ale - INDYWIDUALNA i SAMODZIELNA decyzja.
Nie mam nic przeciwko pokazaniu dzieciom czym jest kościół, zaprowadzeniu na parę mszy, wytłumaczeniu że ich mama wierzy w boga i dlatego chodzi do kościoła, a tata nie wierzy i nie chodzi. Nie rozumiem, gdzie ona widzi problem. W naszej rozmowie wielokrotnie poruszyłem ten wątek, zagwarantowałem wręcz pełną swobodę światopoglądową dla każdego przyszłego domownika
Marta przyznała się do tego, że boi się opinii swojej rodziny, zwłaszcza babci. Babcię Marty osobiście wizytowałem kilka razy, niemniej jednak ani razu nie rozmawialiśmy o kwestiach światopoglądowych. Miałem jednak okazję przekonać się, że reprezentuje odłam "rydzykowy". Marta potwierdziła. Matka Marty jest spoko, wątpie żeby robiła problemy. Marta jednak wie lepiej, spodziewa się problemów. Rodzice Marty wiedzą o moim stosunku do religii. Nigdy nie było z tego powodu żadnych zgrzytów. Moje zdanie jest takie, że nie należy się oglądać w tej kwestii na rodzinę, tylko postępować po swojemu. Mieć swoje zdanie. A już nie wyobrażam sobie rzucić kogoś po trzech latach z powodu ZALEDWIE podejrzeń o to, że rodzina mogłaby być niezadowolona Tymczasem mam autentyczne przeczucie, że tego problemu by nie było. Jestem bardzo otwarty na dalszą dyskusję, z rodzicami, babcią, w obecności ksiądza, z asystą znajomych z KSM-u (tak tak, mam takich znajomych). Nie jestem pieniaczem, bardzo spokojnie bronię w rozmowie swoich argumentów i nie stosuję niedozwolonych argumentów w dyskusji. Kto uczył się o sztuce dyskusji (chociażby na zajęciach pedagogiczno-psychologicznych na studiach dających uprawnienia do nauczania w szkole) ten wie, o co chodzi.

Wobec powyższego zwracam się do Was, Drogie Forumowiczki, ponieważ nie ogarniam. Wytłumaczcie mi, dlaczego ona odeszła? Dlaczego przez 3 lata mój ateizm był akceptowalny, a w tej jednej kwestii już jest "be" i pozwala wyrzucić w błoto wspólne uczucia, doświadczenia, przeżycia, plany? Nie rozumiem, w obronie czego ona odeszła? Bo na pewno nie wiary, której ja nikomu nie zabraniam, a która u niej jest bardzo licha, że tak powiem.

Dziwi mnie ogromnie jej brak konsekwencji. Z jednej strony traktuje wiarę bardzo luźno, nic sobie nie robi z opuszczania mszy, uprawiania seksu, planów wspólnego mieszkania przedmałżeńskiego, a z drugiej chce przed swoją rodziną wyglądać na religijną dziewczynę. Oczywiście ona sobie zdaje sprawę z tego, jak ja postrzegam jej wiarę (oceniam ją raczej jako mało wartościową z punktu widzenia jej boga czy wspólnoty). Nie wiem, dlaczego mi nie wierzy. Nie mam zamiaru nikogo nakierowywać na ateizm, ale i nie mam zamiaru narzucać naszym dzieciom określonego wyznania.

Nie widzę sensu w tym, że dzieci przyjmują sakrament pierwszej komunii w wieku 8-9 lat (nie dość, że tego nie rozumieją, to jeszcze dzisiejszy świat spycha całą uroczystość w konsumpcyjny taniec wokół prezentów, sukienek, fryzjerów i drogich przyjęć z wódką polewaną do kieliszków pod stołem; mam w rodzinie sporo dzieci i za każdym razem widzę ten sam bal próźności zamiast przeżyć religijnych), nie widzę sensu również w bierzmowaniu (14-15 lat, to nie jest wiek, w którym dzieciak jest dojrzały, po swoich doświadczeniach wiem, że to była wola rodziców, a nie moja). Wolę, aby moje dzieci same wybierały swoją drogę, chrzciły się jeśli będą chciały i przyjmowały inne sakramenty. Ale same i świadomie, a nie gdy są na świecie 3 miesiące i nie mogą zaprotestować.

Chciałbym, aby Marta do mnie wróciła. Chciałbym mieć z nią dzieci, ożenić się z nią i tworzyć rodzinę. Ale jak ją przekonać? Marta jest niesamowicie uparta i o ile na inne tematy rozmawiamy swobodnie i dochodzimy do konsensusu, tak w tej sprawie ona zupełnie odrzuca moje argumenty. Kocham ją. Nie chcę rezygnować, wiem że to ta jedyna i koniec

Z góry dzięki za pomoc i odpowiedzi Bardzo proszę o zadawanie pytań, jeśli będzie taka potrzeba pogrzebania w naszej psychice i poszukania tam odpowiedzi na moje pytania.
mnt22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 20:12   #2
muszynianka
Zakorzenienie
 
Avatar muszynianka
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 19 347
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

chodzi o to że nie chcesz wychowywać dzieci w wierze katolickiej tak?:P w wielkim skrócie.

Cytat:
Dziwi mnie ogromnie jej brak konsekwencji. Z jednej strony traktuje wiarę bardzo luźno, nic sobie nie robi z opuszczania mszy, uprawiania seksu, planów wspólnego mieszkania przedmałżeńskiego, a z drugiej chce przed swoją rodziną wyglądać na religijną dziewczynę.
i ty chcesz się z taką obłudnicą wiązać?

i biorąc to wszystko pod uwagę ona ma do ciebie pretensje?
wybacz, ale zabiłabym ją śmiechem i odeszła pierwsza.
'ona jako katoliczka chce chrzcić dzieci' ... chodzenie do kościoła nie czyni z ciebie katolika, stanie w garażu nie czyni z ciebie samochodu

Cytat:
Gdy przyjeżdżała do mnie lub gdzieś razem wyjeżdżaliśmy, było już inaczej. W niedzielę za nic nie chciała iść do kościoła. Sam jej to proponowałem.


Cytat:
Marta nigdy się nie modli, a przynajmniej ja tego nie widzę.
a kiedykolwiek miała biblię w rękach?

Cytat:
Dlaczego Marta odeszła - jej koronnym argumentem było to, że chcę wychować dzieci na ateistów No ręce opadają...
mi opadły ręce nogi i organy wewnętrzne

Cytat:
Marta przyznała się do tego, że boi się opinii swojej rodziny, zwłaszcza babci.
bierzesz ślub z nią nie z jej babcią, ale ona ma problemy...

Cytat:
Wytłumaczcie mi, dlaczego ona odeszła?
bo jest naiwna? chce mieć ciastka i żreć ciastka, chce akceptacji rodziny i męża pantofla, chce dzieci wychować po swojemu nie licząc się ze zdaniem mężczyzny - gdyby była faktycznie wierząca, to ba, darzyłabym ją wielkim szacunkiem że ceni sobie takie wartości. ale taka z niej wierząca katoliczka jak ze mnie wojowniczy żółw ninja
muszynianka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 20:16   #3
Luba
Zakorzenienie
 
Avatar Luba
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 548
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
Napisane przez mnt22 Pokaż wiadomość
Witam Szanowne Forumowiczki,

Zwracam się do Was, ponieważ nie ogarniam logiki mojej dziewczyny, która odeszła ode mnie z powodu różnic światopoglądowych.

Na początku naświetlę problem, a potem "tło".
Ponad dwa miesiące temu zupełnie przypadkowo, prowadzona "na luzaka" nasza rozmowa zboczyła na temat chrztu w wierze katolickiej naszych planowanych dzieci (ale planowanych bez konkretnych dat, po prostu od dawna o tym myślimy). Otóż ja, jako ateista, nie chcę chrzcić dzieci, ona jako katoliczka - chce Rozmowa dość burzliwa, ale kulturalna. Po kilku cichych dniach ona odchodzi wobec braku perspektyw wspólnej przyszłości (bo nie chce tworzyć rodziny skoro nie może mieć dzieci, które będzie mogła ochrzcić), ale to nie jest zerwanie i spalenie za sobą mostów. To było coś między jej odejściem a "rozwiązaniem umowy za porozumieniem stron". Do dziś ze sobą rozmawiamy, z dobrą miną do złej gry. Ja nie mogę się z tym pogodzić, ona - na ile ją znam - też nie przeszła nad tym do porządku dziennego.

A oto tło całej sytuacji.

My - para z blisko trzyletnim stażem, bardzo szczerzy wobec siebie i rozmawiający dosłownie o wszystkim. Nigdy między nami nie było tabu. Od blisko dwóch lat współżyliśmy seksualnie. Poznaliśmy się na studiach w jej mieście, mieszkałem kilkaset metrów od niej. Obecnie wróciłem do rodzinnej miejscowości, skąd mam bliżej do pracy, którą dostałem będąc na ostatnim roku. Obecnie mieszkamy w odległości 80 km od siebie. Odwiedzaliśmy się co tydzień-dwa lub gdzieś wspólnie wyjeżdżaliśmy.
Ona, nazwijmy ją Marta, wychowana w wierze katolickiej, ukończone studia, mieszka z rodzicami w dużym mieście wojewódzkim. Wyznaje zasadę, że przed wyjściem za mąż, trzeba co najmniej kilka miesięcy z delikwentem pomieszkać. Podejście do wiary - w moich oczach nieco lekceważące. Deklaruje się jako katoliczka. Gdy ja do niej przyjeżdżałem na weekend, już po wszystkich szaleństwach, w niedzielę prawie za każdym razem odprowadzała mnie na ostatni pociąg/autobus do domu późnym popołudniem, po czym szła na wieczorną mszę. OK. Fajnie. Miała swoje wierzenia, nie ingerowałem, nie miałem pretensji, że np. mógłbym przyjeżdżać samochodem i zostawać 2-3 godziny dłużej bez obawy o to, że nie zdążę na ostatnie połączenie do domu (wolałem tym autobusem czy pociągiem, bo różnie bywało - a to gdzieś ze znajomymi wyskoczyliśmy do baru, a to "teściu" nalewką się pochwalił"). Taki niepisany układ - niedziela, ostatni autobus, odprowadzenie mnie/msza Marty i koniec weekendu.
Gdy przyjeżdżała do mnie lub gdzieś razem wyjeżdżaliśmy, było już inaczej. W niedzielę za nic nie chciała iść do kościoła. Sam jej to proponowałem. OK, z moimi rodzicami ciężko jej było się wybrać, bo oni na ósmą rano zasuwają, a Marta to śpioch, więc rozumiem. Na dziesiątą - no dobra, niech sobie pośpi dalej Na jedenastą trzydzieści - msza dla dzieci - OK, też nie lubiłem :P Na popołudniowe nigdy nie chodziłem w życiu, no ale ze dwie były i spokojnie dziewczyna mogła się wybrać. Gdyby chciała...
Niby mówiła, że chciała się mną nacieszyć, mówiła że nie ma problemu jeśli nie pójdzie. Rodzicom też odmawiała. No OK, myślę sobie, proponowałem, dobrowolnie rezygnuje, więc nie ma problemu.
Marta nigdy się nie modli, a przynajmniej ja tego nie widzę. Tylko będąc na ślubach pod nosem mówiła regułki ze wszystkimi oraz "Ojcze Nasz" po wejściu i przed wyjściem z kościoła. Mam wrażenie, że wstydzi się przede mną wiary. Mimo że jej nie "nawracam", nie krytykuję. Zresztą, same wiecie, że kwestie religijne są bardzo trudne.

No dobrze - to teraz ja. Wychowany w wierze katolickiej. Odszedłem od wiary 5 lat temu. Nie dokonałem apostazji. Nie wierzę w boga, ani jako siłę nadprzyrodzoną, ani "osobę", jego autorytet. Ani tym bardziej w Kościół jako wspólnotę, ani klerowi/administracji kościelnej. Jestem racjonalistą. Nie jestem bojownikiem o "wolność umysłów ludzi zaślepionych religią", nie chodzę za ludźmi i im niczego nie tłumaczę. Zdarza się, że w rozmowie wśród znajomych powiem swoje zdanie i tyle.
Marta znała mnie wcześniej, wiedziała że jestem na bakier z religią. W kościele jestem tylko na pogrzebach i ślubach, zdarzyło się ze 2 razy, że na pasterkę poszedłem, bo lubię muzykę organową, a na pasterce organista przeważnie daje czadu (we Fromborku bardzo mi się podobało, chcę się też wybrać do "katolickiego disneylandu", czyli Lichenia - ponoć znakomite organy tam mają ).
Nie mam problemów z religią pod tym względem, że unikam tego tematu czy mam potrzebę ostentacyjnie go bojkotować. Bo nie mam takiej potrzeby. Chociaż w duchu irytuje mnie hipokryzja wielu katolików których znam, powierzchowne podejście do swojej wiary, czy wręcz dulszczyzna (jak u mojej matki). Nie podoba mi się też kwestia afer w instytucjach kościelnych (i to nawet nie sam fakt ich istnienia, ale ich rozwiązywanie - zamiatanie sprawy pod dywan) oraz olbrzymi i rosnący majątek tej organizacji (jak to się ma do ciągłych kazań o dążeniu do skromnego ale godnego życia). Jednak jestem przy tym ideologicznie bardzo konserwatywny - rodzina bardzo dużo dla mnie znaczy, nie wyobrażam sobie być w tzw. otwartym związku, wierność i miłość dla ukochanej osoby, żony ma znaczenie pierwszorzędne.

Dlaczego Marta odeszła - jej koronnym argumentem było to, że chcę wychować dzieci na ateistów No ręce opadają... Ja tego wcale nie chcę. Uważam, że każdy powinien decydować za siebie. Jeżeli mój dzieciak osiągnie dojrzałość, to może się ochrzcić, nie ma problemu. Może zostać buddystą. OK. Jego sprawa. Jego decyzja. Ale - INDYWIDUALNA i SAMODZIELNA decyzja.
Nie mam nic przeciwko pokazaniu dzieciom czym jest kościół, zaprowadzeniu na parę mszy, wytłumaczeniu że ich mama wierzy w boga i dlatego chodzi do kościoła, a tata nie wierzy i nie chodzi. Nie rozumiem, gdzie ona widzi problem. W naszej rozmowie wielokrotnie poruszyłem ten wątek, zagwarantowałem wręcz pełną swobodę światopoglądową dla każdego przyszłego domownika
Marta przyznała się do tego, że boi się opinii swojej rodziny, zwłaszcza babci. Babcię Marty osobiście wizytowałem kilka razy, niemniej jednak ani razu nie rozmawialiśmy o kwestiach światopoglądowych. Miałem jednak okazję przekonać się, że reprezentuje odłam "rydzykowy". Marta potwierdziła. Matka Marty jest spoko, wątpie żeby robiła problemy. Marta jednak wie lepiej, spodziewa się problemów. Rodzice Marty wiedzą o moim stosunku do religii. Nigdy nie było z tego powodu żadnych zgrzytów. Moje zdanie jest takie, że nie należy się oglądać w tej kwestii na rodzinę, tylko postępować po swojemu. Mieć swoje zdanie. A już nie wyobrażam sobie rzucić kogoś po trzech latach z powodu ZALEDWIE podejrzeń o to, że rodzina mogłaby być niezadowolona Tymczasem mam autentyczne przeczucie, że tego problemu by nie było. Jestem bardzo otwarty na dalszą dyskusję, z rodzicami, babcią, w obecności ksiądza, z asystą znajomych z KSM-u (tak tak, mam takich znajomych). Nie jestem pieniaczem, bardzo spokojnie bronię w rozmowie swoich argumentów i nie stosuję niedozwolonych argumentów w dyskusji. Kto uczył się o sztuce dyskusji (chociażby na zajęciach pedagogiczno-psychologicznych na studiach dających uprawnienia do nauczania w szkole) ten wie, o co chodzi.

Wobec powyższego zwracam się do Was, Drogie Forumowiczki, ponieważ nie ogarniam. Wytłumaczcie mi, dlaczego ona odeszła? Dlaczego przez 3 lata mój ateizm był akceptowalny, a w tej jednej kwestii już jest "be" i pozwala wyrzucić w błoto wspólne uczucia, doświadczenia, przeżycia, plany? Nie rozumiem, w obronie czego ona odeszła? Bo na pewno nie wiary, której ja nikomu nie zabraniam, a która u niej jest bardzo licha, że tak powiem.

Dziwi mnie ogromnie jej brak konsekwencji. Z jednej strony traktuje wiarę bardzo luźno, nic sobie nie robi z opuszczania mszy, uprawiania seksu, planów wspólnego mieszkania przedmałżeńskiego, a z drugiej chce przed swoją rodziną wyglądać na religijną dziewczynę. Oczywiście ona sobie zdaje sprawę z tego, jak ja postrzegam jej wiarę (oceniam ją raczej jako mało wartościową z punktu widzenia jej boga czy wspólnoty). Nie wiem, dlaczego mi nie wierzy. Nie mam zamiaru nikogo nakierowywać na ateizm, ale i nie mam zamiaru narzucać naszym dzieciom określonego wyznania.

Nie widzę sensu w tym, że dzieci przyjmują sakrament pierwszej komunii w wieku 8-9 lat (nie dość, że tego nie rozumieją, to jeszcze dzisiejszy świat spycha całą uroczystość w konsumpcyjny taniec wokół prezentów, sukienek, fryzjerów i drogich przyjęć z wódką polewaną do kieliszków pod stołem; mam w rodzinie sporo dzieci i za każdym razem widzę ten sam bal próźności zamiast przeżyć religijnych), nie widzę sensu również w bierzmowaniu (14-15 lat, to nie jest wiek, w którym dzieciak jest dojrzały, po swoich doświadczeniach wiem, że to była wola rodziców, a nie moja). Wolę, aby moje dzieci same wybierały swoją drogę, chrzciły się jeśli będą chciały i przyjmowały inne sakramenty. Ale same i świadomie, a nie gdy są na świecie 3 miesiące i nie mogą zaprotestować.

Chciałbym, aby Marta do mnie wróciła. Chciałbym mieć z nią dzieci, ożenić się z nią i tworzyć rodzinę. Ale jak ją przekonać? Marta jest niesamowicie uparta i o ile na inne tematy rozmawiamy swobodnie i dochodzimy do konsensusu, tak w tej sprawie ona zupełnie odrzuca moje argumenty. Kocham ją. Nie chcę rezygnować, wiem że to ta jedyna i koniec

Z góry dzięki za pomoc i odpowiedzi Bardzo proszę o zadawanie pytań, jeśli będzie taka potrzeba pogrzebania w naszej psychice i poszukania tam odpowiedzi na moje pytania.
Bo już Cię nie kocha i nawet ewentualnie ma już na oku jakiegoś Twojego następcę.
__________________
Nie jestem na tyle młody żeby wiedzieć wszystko
J.M. Barrie


Afazja, darmowa strona z cwiczeniami!
Luba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 20:19   #4
TmargoT
Zakorzenienie
 
Avatar TmargoT
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Neverland
Wiadomości: 25 334
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

czuje,że to będzie ciekawy wątek i oczywiście burzliwy.

zanim zaczną się przepychanki odnośnie wiary postaram się zrozumieć istotę problemu.

na początek wielki ukłon za długość wypowiedzi.
przede wszystkim,jakoś nie wydaje mi się,aby tylko ten jedne problem był głónym powodem rozstania.może ty jako facet tylko to zapamiętałeś.nie widziałeś subtelnych przekazów,ale ok.przyjmuje ,że tylko to.
jeśli ona jest katoliczką,choć według ciebie zbacza momentami z drogi wiary (powinieneś być jej wdzięczny),bo nie jest religijną fanatyczką to powinieneś zaakceptować główne założenia wiary.
jeśli jesteś ateistą i również nie fanatycznym ateistą to cóż za problem pójść na kompromis.
czy wiara i jej brak jest tak silna,żeby burzyć cały związek?
dlaczego?
ja myślę,że tu bardziej chodzi o to kto ma rację i czyje ma być na wierzchu.
nie religia,nie chrzest (dla niej sakrament,dla ciebie chwilka nudy),ale kto rządzi w domu.

Edytowane przez TmargoT
Czas edycji: 2010-12-28 o 20:20
TmargoT jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 20:20   #5
tennyo4
Zadomowienie
 
Avatar tennyo4
 
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 571
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Bo już Cię nie kocha i nawet ewentualnie ma już na oku jakiegoś Twojego następcę.
Popieram

Bo normalna kochająca kobieta walczyła by zaciekle - albo o zmianę Twojego zdania albo o akceptację pomysłu przez rodzinę.
Ale nie odeszłaby z tak (wybacz) durnego powodu jak chrzciny przyszłych niedoszłych dzieci, które są gdzieś w planach. Zwłaszcza, że żadna z niej katoliczka.
__________________
Jeśli ludzie koniecznie chcą pouczać innych ludzi, to powinni pamiętać, że inni ludzie też wiedzą to i owo o ludziach.

Terry Pratchett
Maskarada
tennyo4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 20:23   #6
muszynianka
Zakorzenienie
 
Avatar muszynianka
 
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 19 347
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
(powinieneś być jej wdzięczny), bo nie jest religijną fanatyczką



według mnie babka sobie odchodzi bez słowa bo chce żeby wszystko było po jej myśli. chociaż faktycznie, może cie już nie kochać, bo by walczyła.
to nie jest tak że albo ona albo on powinni ustąpić, ale on może mieć coś do powiedzenia w tej kwestii. jeśli da się ochrzcić dzieci bez uczestnictwa ojca, to czemu tak nie zrobić? niech będą ochrzczone i pójdą do komunii a potem zdecydują same. to dla babki pewnie ważne. chociaż twoje argumenty nadal wydają mi się bardziej logiczne niż, bo babunia powie że źle, bo sąsiedzi się będą śmiać.
Nie wiem, ja bym na twoim miejscu troszeczkę spuściła z tonu, choć nie musisz. Jakoś musicie dojść do porozumienia. Porozumienie to nie będzie wtedy kiedy ona całkowicie zrezygnuje a ty postawisz na swoim, albo na odwrót.
W tym związku ona jest wierząca, a ty nie. Dzieciom się krzywda nie stanie jeżeli zostaną ochrzczone za młodu a potem będą mieć prawo wyboru. Mama wykorzysta swoją szansę wychowywania ich w wierze.
Jakkolwiek dziwne by to nie było w jej przypadku
muszynianka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 20:23   #7
panierrka
Zadomowienie
 
Avatar panierrka
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 1 323
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Bardzo rozsądny z Ciebie człowiek Bardzo, bardzo podoba mi się Twoje podejście

A co "Marty", to może ona boi się inności. Zauważyłam to niejednokrotnie (jestem akurat w wieku, gdy nadchodzą pierwsze poważne decyzje wśród znajomych i nie), że ludzie boją się nie podążać udeptanymi, dobrze znanymi ścieżkami. Padają pytania: Co z Bożym Narodzeniem? Jak dziecko będzie się czuło, gdy wszyscy będą szli do komunii? (bo niestety, ale Kościół wpycha się do szkół wraz z częścią przygotowań itp, a dziecko nieochrzczone jest wykluczone z grupy rówieśników, co jest bardzo nieprzyjemne w tym wieku).

To nie jest kwestia wiary, tylko strachu. Dobrze sobie uświadomić, że ateistów jest coraz więcej i przypuszczalnie za kilka, kilkanaście lat będzie lepiej pod tym względem.
__________________
1. Anonimowość w internecie to mit.
2. Wszystko wrzucone do internetu zostanie w nim na zawsze.
3. Jeżeli wyśmiewasz czyjś błąd ortograficzny to znaczy, że nie masz argumentów.

Rozsądek przede wszystkim.

Pisz poprawnie zamiast szukać wymówek...!
...albo chociaż się staraj - tak jak ja
panierrka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-12-28, 20:25   #8
c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 4 727
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Bo już Cię nie kocha i nawet ewentualnie ma już na oku jakiegoś Twojego następcę.
O to, to!

Akurat uwierzę, że odeszła przez tą jedną kwestię chrztu skoro nie jest tak naprawdę wierząca. Jasne Oszukuj się dalej.
c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 20:26   #9
CzerwonaKokarda
Zakorzenienie
 
Avatar CzerwonaKokarda
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 10 117
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

A jesteś pewny, że odeszła właśnie z tego powodu, a nie była to jedynie wymówka?
CzerwonaKokarda jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 20:27   #10
tennyo4
Zadomowienie
 
Avatar tennyo4
 
Zarejestrowany: 2008-12
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 571
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Czy kiedykolwiek padło z Twojej strony twarde "NIE" czy to dla Ciebie była raczej kwestia do dyskusji?
__________________
Jeśli ludzie koniecznie chcą pouczać innych ludzi, to powinni pamiętać, że inni ludzie też wiedzą to i owo o ludziach.

Terry Pratchett
Maskarada
tennyo4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 20:32   #11
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Pewnie liczyla na to, ze ugniesz sie pod tzw presja (otoczenia? Jej babcia, jej mama i ona). Zachowala sie wrecz szczeniacko i nie fair, bo wiedziala od samego poczatku z czym sie wiaze bycie z Ateista. Odpusc ja sobie, nie warto.
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-12-28, 20:42   #12
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

dla wyjaśnienia-
najważniejszej chyba dla "Marty" kwestii:
chrzest w religii chrzescijańskiej (a tym własnie jest katolik- chrzescijaninem) to dobrowolny i ŚWIADOMY akt przystąpienia do wspólnoty tak zwanych dzieci bożych.
Świadomy- to słowo klucz.
Dzieci są chrzczone bez świadomości, a jedynie za zgodą rodziców- pogadaj z jakimkolwiek katolikiem uczonym (ale światłym, a nie księdzem z parafii zabitej dechami) to ci powie dokładnie to co ja piszę- chrzest aby był wazny musi być świadomy.
Dlatego Jezus ochrzcił się jako dorosły facet i dlatego niektóre odłamy chrześcijańskie też uznają chrzest tylko osób które świadomie godzą się i chcą w tym sakramencie wziąć udział.
to tyle w kwestii koronnego argumentu twej panny.
Ona nie chce wychowywać dzieci w wierze, ona chce wychowywać dzieci w tradycji. A to co innego.
Myślę, ze odeszła z zupełnie innego powodu, bo sorry, takie rzeczy na temat chrztu to wiem nawet ja- osoba która z kościołem katolickim jest na bakier.
Ale Stary i Nowy Testament i nawet przypisy czytałam.
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 21:02   #13
Monte Christo
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Paryż, Rzym, Marsylia, Stambuł, Monte Christo
Wiadomości: 209
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Osobiście uznaję, że chrzest powinien być najwcześniej wtedy, kiedy jest bierzmowanie. Dla mnie chrzest nie byłby aż takim problemem, jak pokocha mnie katoliczka, mogę dla niej udawać, że wierzę. Z tym, że na przykład niech nie wymaga ode mnie podchodzenie do komunii, bo to jest hipokryzja, jak nie wierzący idzie po nią. Nie jestem ateistą, który walczy z Kościołem, religia jest mi obojętna, a nie wroga.

A do głównego wątku - moim zdaniem twoja dziewczyna szukała powodu. Z powodu dyskusji nikt się nie rozchodzi, chyba, że u was były kłótnie z tego powodu.

Edytowane przez Monte Christo
Czas edycji: 2010-12-28 o 21:05
Monte Christo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 21:07   #14
zupa_grochowa
Rozeznanie
 
Avatar zupa_grochowa
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 906
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Idź do Marty i powiedz, że zmieniłeś zdanie, będziesz chrzcił, będziesz się żenił, msza co niedziela i spowiedź co piątek. A Marta i tak do Ciebie nie wróci bo:
Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Bo już Cię nie kocha i nawet ewentualnie ma już na oku jakiegoś Twojego następcę.
I nawet zuchwale dodam, że jak miałam 15 lat, to zrobiłam tak samo!
zupa_grochowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 21:22   #15
aaricia8
Zakorzenienie
 
Avatar aaricia8
 
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: WAW
Wiadomości: 3 663
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Mam identyczne jak Ty podejście do sprawy. Na szczęście mój TŻ myśli podobnie, w pewnym sensie też za moją sprawą. I też będziemy mieli przejścia z babciami, na mur beton, już były przy ślubie cywilnym bez kościelnego ale właśnie, "będziemy mieli". A tu wygląda na to, że Ty możesz jak na razie pisać "będę miał".

Nie chcę być niegrzeczna, ale ta Twoja "Marta" jest strasznie żałosna. Rozumiem i darzę szacunkiem osoby mocno wierzące, które chcą ochrzcić swoje dzieci, i rozumiem ich argumenty. Ale tu jest tylko "co rodzina powie". Tragedia. Jestem bardzo zdziwiona jej odejściem bez próby przekonania Cię. Jak dla mnie jakieś drugie dno tu jest,
aaricia8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 21:45   #16
evoonia86
Zakorzenienie
 
Avatar evoonia86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 3 589
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

zgadzam się w kwestii, ze to tylko głupia wymówka. gdyby jej zależało to na pewno udało by się wam dojść do porozumienia. sama słyszałam ostatnio podobny przypadek(dziewczyna katoliczka, chłopak wyznania protestanckiego) i stanęło na tym, ze para bierze 2 śluby. nie wiem co w kwestii chrztu dzieci, ale jeśli jest prawdziwa miłość to idzie się dogadać.
ja też bym sobie takiej dwulicowej katoliczki nie brała za żoną- widać, że jej wiara jest na pokaz jej rodziny.
__________________
Jako mąż i żona
evoonia86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 21:49   #17
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

mi się wydaje - ale naciskam na to słowo "wydaje" - że w jej rodzinie ktoś musi na ciebie ostro nadawać i zaczęła mieć mętlik w głowie. Ciekawa jestem ile macie lat, ale sądzę, że koło 23-25, bo jeszcze nadal zacięty jesteś, że nie chcesz chrztu. Bo w sumie co ci szkodzi by chrzest był? Jeśli dzieci jak podrosną uznają, że z tą religią "im nie po drodze", to zrobią to samo, co ty przecież. Chrzest i bierzmowanie im w tym wcale nie przeszkodzi. Dziewczyna będzie miała to, czego chce, a ty niczego nie tracisz. Rozumiem twoje podejście. Ja sama nie jestem religijna i nie rozwijam tego tematu, bo wiem, że jeśli miałabym być prawdziwą katoliczką, to 'po bandzie': czyli naprawdę stosować się do tego, co wyznaję. A na razie nie mam takiej mocnej woli w sobie, widzę ciagle przeszkody. Więc twoje podejście mogę zrozumieć, ale co ci szkodzi ochrzcić dzieci? Jeśli mają wyznawać inną religię, albo wcale tego nie robić - chrzest w niczym im nie przeszkodzi.

Ten temat musi być dla ciebie żywy, i piszę to pomimo twojego bardzo wyważonego postu (rzadko się czyta tak rozsądkowe podejście i rozpatrywanie, aż przyjemność to poczytać), czyli coś w tobie mocno się sprzeciwia tym obrzędom i hucpie bo "co ludzie powiedzą". Zresztą -tak mi sie wydaje - z tobą trudno pewnie emocjonalnie rozmawiać, bo ty sprowadzisz rozmowę na drogę myślenia, a nie rojeń i przypuszczeń.

Jak przeczytałam odpowiedzi osób powyżej, to jest w tym sporo racji. To jej odejście pod tym pozorem jest spowodowane o wiele więksą ilością problemów, a nie tylko tym jednym i w sumie drobnym [chociaż powinnam tu dodać, że to nie jest drobny powód, tylko wierzchołek góry lodowej; moja matka przed tym, jak wzięli ślub, na pewien czas rozstała się z ojcem właśnie z takich powodów: jego planowania wychowania dzieci w duchu ateistycznym; ty musisz przyznać przed sobą, że też tego chcesz; dla pewnych osób to jest duży problem i może stać się problemem przełomowym, konkludującym: bo dziewczyna ma wizję ojca swoich dzieci, który będzie podburzał je przeciw religii]. Czy jej słuchałeś, czy też najczęściej starałeś sie wykładać swoje racje? Bo słuchanie jej, ale przy tym takie, które nie polega na tym, że słuchasz i w wypowiadanych przez nią zdaniach szukasz czegoś, co można by zmienić, co jest nielogiczne. Takie słuchanie is a no-no! Nie rozwiążesz wszystkiego twardą logiką. A coś mi się zdaje, że jesteś jednym z tych, co to i diabła by ograli swoimi argumentami. Ale z kobitą nie trzeba ciągle dyskutować. Trzeba też jej posłuchać, co ona tam ma do powiedzenia, nawet jak ci się to będzie wydawało kosmicznymi bzdurami.

W sumie, to po prostu teraz przejdź z fazy dyskusji w fazę słuchania. Słuchania z przytakiwaniem, ze słuchaniem dalszego ciągu. A samemu zamknij japę, jeśli mam się wyrażać (ale wyrażam się z dobrymi pobudkami! bardzo cenię takie osoby jak ty) i zacznij SŁUCHAĆ. Wyobraź sobie, że masz przed sobą płaczącą kobietę: ty byś zaraz chciał racjonalizować jej lęki, rozłożyć wszystko na czynniki pierwsze - a wszystko to w nadziei, że to osłabi, wystudzi jej emocje. Tymczasem: baby tak nie działają, że im żelazna logika i twarda argumentacja w wywodzie wszystko rozwiążą. Pomoże, ale tylko na chwilę.
Natomiast ty: szukasz w jej zachowaniu logiki jakiejś, oceniasz jej niechodzenie do kościoła, brak konsekwencji - ale sam zapytaj siebie, czy każdy musi być logiczny do bólu? Gdybyśmy tacy byli, to bylibyśmy podobni do robotów, bez-emocjonalni, bez wyskoków i odstąpień od reguły.

Więc teraz postaraj się dowiedzieć, o co jej chodzi, co to za powody (bo jest ich więcej niż ten, to pewne) jej zachowania są, ale rób to tak, by ona czuła się bezpiecznie: czyli, że może się wygadać nie narażając się na twoją argumentację! Tym razem po prostu jej posłuchaj. Trzeba wszystkich rzeczy spróbować, więc tym razem niech ci się ten odruch dyskutowania wyłączy. Na pewien czas, na ten czas, czyli NA RAZIE. To na dobry początek. Dzięki temu masz szansę się dowiedzieć o co biega.

Edytowane przez JanePanzram
Czas edycji: 2010-12-28 o 22:20
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 21:50   #18
niezdara
Rozeznanie
 
Avatar niezdara
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 639
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Nie sądzę żeby to było powodem rozstania i to w sumie nagle. Skoro wcześniej chciała być z Tobą wiedząc jak wygląda Twoja "wiara" to chyba domyślała się z czym to się wiąże??

Stoje w podobnej sytuacji - ja chce ślubu kościelnego ( nie ze względu twardych zasad kościoła tylko jak do mnie po czasie dotarło wybranych elementów wiary i tradycji), chrzest wydaje się czymś naturalnym choć fakt faktem dziecko nie ma tak naprawdę prawa wyboru, jest tyle wiar i wg. mnie każda w jakiś sposób jest dobra. A mój Tż nie zgadza się na ślub kościelny ani chrzest.
Częściowo go rozumiem i nie chcę zmuszać, a z drugiej strony jest to dla mnie naturalne i nie wiem, czy umiałabym funkcjonowac bez tego.
Ale kocham Tż'ta i nie chcę go dlatego zostawiać. Chociaż to wszystko jest dla mnie trudne
__________________
Kliknij i zobacz jak staram się żyć, codziennie lepiej niż wczoraj
www.dailybetter.com.pl

Polub mnie https://www.facebook.com/dailybetterblog/
niezdara jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 21:52   #19
magica
Wtajemniczenie
 
Avatar magica
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: mój własny świat
Wiadomości: 2 222
GG do magica
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
Napisane przez muszynianka Pokaż wiadomość
chodzi o to że nie chcesz wychowywać dzieci w wierze katolickiej tak?:P w wielkim skrócie.



i ty chcesz się z taką obłudnicą wiązać?

i biorąc to wszystko pod uwagę ona ma do ciebie pretensje?
wybacz, ale zabiłabym ją śmiechem i odeszła pierwsza.
'ona jako katoliczka chce chrzcić dzieci' ... chodzenie do kościoła nie czyni z ciebie katolika, stanie w garażu nie czyni z ciebie samochodu





a kiedykolwiek miała biblię w rękach?


mi opadły ręce nogi i organy wewnętrzne


bierzesz ślub z nią nie z jej babcią, ale ona ma problemy...


bo jest naiwna? chce mieć ciastka i żreć ciastka, chce akceptacji rodziny i męża pantofla, chce dzieci wychować po swojemu nie licząc się ze zdaniem mężczyzny - gdyby była faktycznie wierząca, to ba, darzyłabym ją wielkim szacunkiem że ceni sobie takie wartości. ale taka z niej wierząca katoliczka jak ze mnie wojowniczy żółw ninja
Nic dodać, nic ująć. Wielka mi katoliczka, jak mnie denerwuje taka hipokryzja!
__________________
http://pustamiska.pl/

JESTEŚ PIĘKNIEJSZA NIŻ CI SIĘ WYDAJE-klik

to słowo(nie "te słowo")
bynajmniej=wcale, w ogóle
magica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-12-28, 22:08   #20
krolowazimy
Wtajemniczenie
 
Avatar krolowazimy
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 2 418
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
Napisane przez muszynianka Pokaż wiadomość

według mnie babka sobie odchodzi bez słowa bo chce żeby wszystko było po jej myśli. chociaż faktycznie, może cie już nie kochać, bo by walczyła.
A moim zdaniem Marta wie, że ma silną pozycję w związku z naszym Panem Autorem i zastosowała standardowy szantaż.

Autor się ugnie, Marta powróci, dzieci będą ochrzczone. Wcześniej ślub w kościele. Później komunia, obowiązkowo z ciotkami, wujami i wszystkimi, którzy się zmieszczą w M4.

Zakład?
krolowazimy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 22:12   #21
JanePanzram
Zakorzenienie
 
Avatar JanePanzram
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 5 479
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
Napisane przez magica Pokaż wiadomość
Nic dodać, nic ująć. Wielka mi katoliczka, jak mnie denerwuje taka hipokryzja!
ale taka hipokryzja obejmuje prawdopodobnie 70% katolików, więc takie rzucanie zdań po bandzie to jest za duże uproszczenie. Jeśli nie chce chodzić - to nie chodzi. Piszę to, bo post muszynianki to łatwe skrócenie. Nie każdy jest prawdziwym katolikiem, jest takich osób bardzo mało i na co się tu rzucać?

Ale jeślibym miała ciągnąć dalej ten post, to powstanie tylko z tego OT, więc na tym zakończę.
JanePanzram jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 22:26   #22
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
Napisane przez JanePanzram Pokaż wiadomość
ale taka hipokryzja obejmuje prawdopodobnie 70% katolików, więc takie rzucanie zdań po bandzie to jest za duże uproszczenie. Jeśli nie chce chodzić - to nie chodzi. Piszę to, bo post muszynianki to łatwe skrócenie. Nie każdy jest prawdziwym katolikiem, jest takich osób bardzo mało i na co się tu rzucać?

Ale jeślibym miała ciągnąć dalej ten post, to powstanie tylko z tego OT, więc na tym zakończę.
kurcze, ale to jest nieznajomość podstawowych wykładni własnej wiary!
niby deklaruje że w coś wierzy, ale jak przychodzi co do czego- to wierzy w coś innego
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 22:46   #23
kolorowatecza
Zakorzenienie
 
Avatar kolorowatecza
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 244
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Dawno z takim zacięciem nie czytałam tak długiego postu - napisany świetnie, rzeczowo i przejrzyście Ale tu nie o tym...

Twoja dziewczyna odeszła, ponieważ poza kwestią wiary coś jeszcze przeszkadzało jej w Waszym związku. Nie przekreśla się uczucia, planów i marzeń z mężczyzną z którym jest się 4 lata ze względu na różnice światopoglądowe. Zwłaszcza, że do katoliczki jej daleko, więc jej argumenty są zwyczajnie śmieszne.
Przykro mi to mówić, bo Twój ostatni akapit napawa Cię strasznym optymizmem, że wrócicie, miłością do niej i w ogóle, jednak chyba niestety będziesz musiał się pogodzić z jej stratą.
Może różnica w wychowaniu dzieci była tylko pretekstem, pod którym łatwo mogła ukryć wygasające do Ciebie uczucie? Nie było tak, że spotykaliście się rzadziej, seks uprawialiście już nie tak często jak kiedyś?
__________________
Jesteś architektem moich snów, projektantem uśmiechu, wynalazcą szczęścia


cel na ten rok - rzucić palenie. Raz na zawsze!
kolorowatecza jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 22:49   #24
Paulinozaur
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 156
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Ten motyw z chrzczeniem niedoszłych dzieci to na 99% tylko wymówka.
Jestes pewien ze nie dawala zadnych 'znakow ostrzegawczych' ze cos jest nie tak i chce odejść?
Paulinozaur jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-28, 22:50   #25
mnt22
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 11
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
Napisane przez muszynianka
a kiedykolwiek miała biblię w rękach?
Ja miałem. I o niczym to nie świadczy chyba
No dobra, ta kwestia wymaga pewnego uzupełnienia. Z mojego tekstu wynika bowiem, że bije z niej hipokryzja na kilometr. Otóż tej wiary ona trochę posiada. To że nie widzę, jak odmawia w klęczki pacierz, nie oznacza, że się nie modli. Tak jak wiele innych znanych mi osób ona rozmawia sobie z bogiem. Wiem, że to może brzmieć dziwnie. Ale ja to akceptuję i wierzę, że to może jej pomagać. Na pewno taka rozmowa w kościele na tygodniu czy późną nocą, gdy nie może zasnąć jest lepsza, niż dukanie wierszyków z książki.

Cytat:
Napisane przez Luba
Bo już Cię nie kocha i nawet ewentualnie ma już na oku jakiegoś Twojego następcę.
Hmm. Nawet ma to sens. Z Martą będę oczywiście jeszcze rozmawiać, postaram się relacjonować to w tym wątku. Na chwilę obecną powyższą tezę odłóżmy na bok, ale o niej nie zapominajmy

Cytat:
Napisane przez TmargoT
czuje,że to będzie ciekawy wątek i oczywiście burzliwy.
Nie taki był cel, no ale dobra
Cytat:
jeśli jesteś ateistą i również nie fanatycznym ateistą to cóż za problem pójść na kompromis.
czy wiara i jej brak jest tak silna,żeby burzyć cały związek?
Coraz częściej przychylam się do opcji pójścia na ten kompromis i faktycznie się dowiedzieć, czy chrzest był pretekstem, czy nie.
Dlaczego nie chcę chrztu, skoro nie uważam się za fanatyka? Z jednej strony nie chcę, żeby nieświadome dzieciaki "powpadały do kościelnych statystyk", po drugie skoro ja z religii nie jestem klasyfikowany, a Marta ma co najwyżej dwóję z plusem, to nie widzę powodu, żeby owoce tego związku były świętsze od papieża Po trzecie, nie chcę iść z prądem, wiem że moja rodzina będzie protestować, ale dla mnie to nie problem, gorzej z Martą...
Cytat:
ja myślę,że tu bardziej chodzi o to kto ma rację i czyje ma być na wierzchu.
nie religia,nie chrzest (dla niej sakrament,dla ciebie chwilka nudy),ale kto rządzi w domu.
Ja jednak nie dopatrywałbym się próby ustawiania jednego przez drugie przed wspólnym zamieszkaniem. Kwestia dominacji w domu odpada - to ja raczej dominuję i najczęściej podejmuje decyzja (a raczej spada on na mnie). Musiałbym wiele jeszcze opowiedzieć, żeby to udowodnić, ale uwierzcie mi na słowo

Cytat:
Napisane przez tennyo4
Bo normalna kochająca kobieta walczyła by zaciekle - albo o zmianę Twojego zdania albo o akceptację pomysłu przez rodzinę.
Walczyła długo O zmianę mojego zdania.

Cytat:
Napisane przez muszynianka
bo babunia powie że źle, bo sąsiedzi się będą śmiać.
Może bez tego sarkazmu. Z tą rodziną to jest pewien problem, ale ja tu widzę inny, poważniejszy - że to dąży w kierunku samospełniającej się przepowiedni: rodzice i babcia "na pewno będą na NIE, więc nie ma sensu robić dzieci z nim.
Tak jak pisałem - Marta tylko zgaduje, jaka będzie ich reakcja, znając ich lepiej ode mnie być może faktycznie się nie myli. Minęło ponad 10 tygodni, myślę że rodzina wyciągnęła z niej już przyczyny rozstania, być może odbyli już tą ważną rozmowę. Ale myślę, że powiedziałaby mi, niezależnie od tego, co by usłyszała...

Cytat:
Napisane przez panierrka
To nie jest kwestia wiary, tylko strachu.
To też jest prawdopodobne. Martwi to, że nie znajduje we mnie oparcia, które przeprowadzi przez tą zawieruchę na tej "terra incognita".

Cytat:
Napisane przez CzerwonaKokarda
A jesteś pewny, że odeszła właśnie z tego powodu, a nie była to jedynie wymówka?
Oczywiście, że nie. Dlatego pytam kobiet Oj, jak ja bym chciał, żeby ona w tej dyskusji uczestniczyła, żeby mnie konstruktywnie skrytykowała (za mało męski, za mało zdecydowany, za biedny, za dobry, za wysoki, za niski, za śmaki-owaki), chociaż jak zaznaczyłem w pierwszym poście - nie ma dla nas tabu i mówimy sobie szczerze wiele rzeczy. Ale może jakby ją tak nabuzować, zdenerwować i wyprowadzić z równowagi, wtedy wymsknęłoby jej się nieco więcej? Ten prawdziwy powód...

Cytat:
Napisane przez tennyo4
Czy kiedykolwiek padło z Twojej strony twarde "NIE" czy to dla Ciebie była raczej kwestia do dyskusji?
Tak, i to zarówno w tej sprawie, jak i w wielu innych przez te 3 lata. Gdy kwestia chrztu wyszła w rozmowie i powiedziałem że nie ma mowy, to skończyło się właśnie cichymi dniami. Kolejna rozmowa była po jakimś tygodniu, kiedy ona stwierdziła, że przyszłości nie widzi nie mogąc mieć ze mną dzieci, i że gdyby wcześniej znała moje stanowisko w tej sprawie, to też od razu by odeszła.

No ale problemem jest właśnie to, że ja nie rozumiem, jak można się obrócić na pięcie i powiedzieć, że niezgoda na jakiś sakrament uzasadnia zdeptanie 3 lat związku. Poważnego związku, opartego na szczerości i szacunku.

Cytat:
Napisane przez Merys
Pewnie liczyla na to, ze ugniesz sie pod tzw presja (otoczenia? Jej babcia, jej mama i ona).
Jedno jest pewne - tylko Marta może spowodować się moje ugięcie I ona dobrze wie, że ani moja rodzina, ani jej rodzina mnie do niczego nie byłaby w stanie zmusić. Co innego Marta, ona nie musi być przez rodzinę nagabywana, żeby ustąpić Bo przecież ona już wie, że jej rodzice będą wywierać presję.

Cytat:
Napisane przez La'Mbria
chrzest w religii chrzescijańskiej (a tym własnie jest katolik- chrzescijaninem) to dobrowolny i ŚWIADOMY akt przystąpienia do wspólnoty tak zwanych dzieci bożych.
Świadomy- to słowo klucz.
Dzieci są chrzczone bez świadomości, a jedynie za zgodą rodziców- pogadaj z jakimkolwiek katolikiem uczonym (ale światłym, a nie księdzem z parafii zabitej dechami) to ci powie dokładnie to co ja piszę- chrzest aby był wazny musi być świadomy.
Dlatego Jezus ochrzcił się jako dorosły facet i dlatego niektóre odłamy chrześcijańskie też uznają chrzest tylko osób które świadomie godzą się i chcą w tym sakramencie wziąć udział.
to tyle w kwestii koronnego argumentu twej panny.
Ona nie chce wychowywać dzieci w wierze, ona chce wychowywać dzieci w tradycji. A to co innego.
Myślę, ze odeszła z zupełnie innego powodu, bo sorry, takie rzeczy na temat chrztu to wiem nawet ja- osoba która z kościołem katolickim jest na bakier.
Ale Stary i Nowy Testament i nawet przypisy czytałam.
Ja to wiem. Drobną nieścisłość tylko w Twojej wypowiedzi znalazłem - otóż chrzest nieświadomego dziecka jest ważny z punktu widzenia prawa kanonicznego czy jak to się tam nazywa. Oczywiście każdy rozsądny człowiek wie, że ma to wartość zerową z punktu widzenia zwykłej logiki, bo jak można przyjąć wiarę, skoro przez najbliższe kilka lat jej tajemnice będą zupełną abstrakcją...

Cytat:
Napisane przez Zupa_Grochowa
I nawet zuchwale dodam, że jak miałam 15 lat, to zrobiłam tak samo!
Hehe Ale Marta ma 25 lat i możemy naprawdę spokojnie uznać, że to nie jest szczeniacki wybryk. Nie doszukiwałbym się upatrzeniem sobie przez nią mojego następcy, prędzej już to może być konsekwencja jej dołka psychicznego związanego z bezrobociem oraz jesienno-zimową porą.

Cytat:
Napisane przez aaricia8
Jestem bardzo zdziwiona jej odejściem bez próby przekonania Cię. Jak dla mnie jakieś drugie dno tu jest,
Może faktycznie nie zaakcentowałem tego w moim poście, ale zapewniam, że próbowała mnie przekonać, aczkolwiek to jej brakowało częściej argumentów.

Dzięki wielkie za dotychczasowe odpowiedzi. Pogadam jeszcze z nią, zobaczymy co z tego wyjdzie.

Ale naprawdę jestem smutny z powodu całej tej sytuacji... Nieraz wznosiłem toasty "za frajerów, którzy marzą o dziewczynie takiej jak ona". No i mnie pokarało. Grzech pychy chyba
mnt22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-29, 00:10   #26
Mircalla
Rozeznanie
 
Avatar Mircalla
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 799
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Cytat:
Napisane przez muszynianka Pokaż wiadomość
chodzenie do kościoła nie czyni z ciebie katolika, stanie w garażu nie czyni z ciebie samochodu
muszynianka - jesteś wielka

Cytat:
Napisane przez Luba Pokaż wiadomość
Bo już Cię nie kocha i nawet ewentualnie ma już na oku jakiegoś Twojego następcę.
Też tak myślałam, ale jak napisałeś, że ona walczyła długo o zmianę Twojego zdania... Dlaczego Ty nie chcesz ustąpić? Może to byłby test na prawdziwość cytowanej powyzej tezy?
__________________
Małymi krokami do dużych celów...


- tym, co stymuluje człowieka najskuteczniej, jest egoizm.
- a miłość?
- miłość wynika z pragnienia, żeby ktoś nas kochał. A to znowu egoizm.
Mircalla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-29, 00:24   #27
eyo
Zakorzenienie
 
Avatar eyo
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 16 988
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

mam pytanie do autora - jesteś po chrzcie?
Pytam z ciekawości bo usilnie wciskasz w swoim poście informacje o braku konsekwencji u Twojej partnerki wiec jestem ciekawa czy jesteś po chrzcie/bierzmowaniu a jeżeli jesteś to czy masz za sobą akt apostazji ?


a w temacie
1. Przychylam się do wersji w której twoja partnerka sobie ubzdurała że jak postawi sprawę na ostrzu noża to się "posłuchasz" i będziesz "grzeczny" i jak tradycja każe na wszystko pozwolisz. Ja tak to widzę.
2. Co Cię obchodzi jaka z niej katoliczka? Naprawdę nie uważam żeby to stanowiło jakąś wartość tej dyskusji. Jest sobie jaka jest i ma prawo, co Ci za różnica czy trzyma się każdej jednej regułki czy wierzy tak jak jej wygodnie? Niech robi sobie co chcę i nazywa sobie to jak chce.
3. Tak naprawdę - co Ci za różnica czy dzieci zostaną pokropione wodą czy nie skoro w to wszystko nie wierzysz?
Bardzo podkreślasz fakt że żeby być porządnie ochrzczonym potrzeba do tego świadomości i dlatego uważasz że ten chrzest nic Twoim ewentualnym dzieciom nie da - bo nie będą go świadome. I w efekcie tego nie chcesz chrztu.
No ale - co Ci za różnica skoro jak sam zauważasz dzieci nie będą wtedy świadomo i faktem jest że sam chrzest nie uczyni z nich katolików a jedynie w twoich ateistycznych oczach będą one dziećmi pochlapanymi wodą po głowie, nic więcej.

Nie chcę tutaj absolutnie namawiać cię do "ugięcia" się przed partnerka bo nie o to chodzi... ale zwyczajnie sam akt chrztu robi różnicę tylko twojej partnerce - bo skoro Ty nie wierzysz, dzieci i tak nie są w stanie zrozumieć to tak naprawdę tylko "Marta" z tego ma jakąś korzyść podczas gdy reszta nic nie traci.
Tak samo jak o byciu katolikiem można zdecydować będą dojrzałym i świadomym tak pochlapaniem wodą po czole w okresie niemowlęcym z nikogo nie uczyni katolika.
Zaznaczę jeszcze raz - absolutnie nie chcę w tej chwili sugerować że Ty coś źle robisz i że powinieneś ustąpić. Ot zwyczajnie - podaje ci samą kwestie do przemyślenia.
Gdyby napisała tutaj twoja partnerka to bym tak samo się jej pytała co jej szkodzi poczekać aż dzieci podejmą decyzje samodzielnie. Rozumiesz? Uznaję twoją postawę za dojrzałą i rozsądną ale tylko chce zwrócić uwagę na fakt że wszystko ma więcej niż jedną stronę. Nic wiecej.
__________________
...

Prędzej czy później cmentarze są pełne wszystkich.

15.02.2017 ♥

Edytowane przez eyo
Czas edycji: 2010-12-29 o 00:26
eyo jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-29, 00:32   #28
Irmina9891
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 216
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Nie jesteś ateistą. Nie 'wymiksowałeś' się z kościoła (z tego co przeczytałam, może coś przeoczyłam) więc nie jesteś ateistą.
Jesteś kimś takim jak ja. Przeżyłam chrzest choć go nie pamiętam, w wieku 8 lat komunię, do której przygotowanie było dla mnie udręką (nauczenie się na pamięć regułek, których nie rozumiałam...) i bierzmowanie, które właściwie nie wiem po co było. Ale to przeżyłam. Jak niemalże 100% naszego społeczeństwa.
A teraz do kościoła nie chodzę, w boga nie wierzę. Jestem agnostykiem biernym - nie wiem czy bóg istnieje czy nie i szczerze mówiąc nie za bardzo mnie to interesuje. Nie jest mi to do szczęścia potrzebne.
Chociaż apostazji nie dokonałam.
Mogłabym zachowywać się jak Ty, ale po co? Musisz mi wybaczyć jeśli Cię to urazi, ale Twoja postawa kojarzy mi się ze zbuntowanym nastolatkiem. F*ck the system!

Chcemy czy nie, żyjemy w państwie katolickim. Religia towarzyszy nam wszędzie. Jak do tego przywykłam i machnęłam ręką. Zrobię tak jak wszyscy - wezmę ślub kościelny, ochrzczę dzieci, przejdę przez ich wszystkie sakramenty. A po bierzmowaniu niech robią co chcą, mogą się wypisać z religii (jak mój brat).
Powiesz, że jestem barankiem, który idzie za tłumem. Może. Ale ja na to patrzę inaczej - dla mnie to wszystko to bardziej tradycja niż religia. Tak jak wigilia jest dla mnie tradycyjnym, rodzinnym obiadem, częścią kultury. Nie wierzę w żadnego boga, a ją obchodzę.
To wszystko jest tak bardzo zakorzenione w naszej kulturze, że nie wyobrażam sobie inaczej.
No bo jak tu iść do ślubu do znudzonego urzędnika, nie zakładając białej sukni?

Może rzeczywiście buntujesz się nie wiadomo po co?
Weź pod uwagę to co napisałam i przemyśl to.

Edytowane przez Irmina9891
Czas edycji: 2010-12-29 o 00:44
Irmina9891 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-29, 00:35   #29
Damian17
Raczkowanie
 
Avatar Damian17
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Częstochowa
Wiadomości: 192
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Jaaa ! Cudowny tekst , czytałem go z fascynacją ! Piszesz tak że juz sie nie mogłem doczekać następnej linijki.
Damian17 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-12-29, 00:38   #30
mimi_kuku
Raczkowanie
 
Avatar mimi_kuku
 
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: francja
Wiadomości: 41
Dot.: Dziewczyna odeszła, bo nie chcę chrzcić planowanych dzieci

Ja się z Tobą zgadzam

Rozumiem, że nie chcesz ochrzcić swoich dzieci i myślę że to dobrze że obydwoje postawiliście sprawę jasno, dużo bardziej podoba mi się to, niż fakt że ludzie często idą na kompromis mimo że ani nie zgadzają się z naukami Kościoła, ani ich nie praktykują...
Moim zdaniem kwestie światopoglądowe mogą bardzo, bardzo zaleźć za skórę. Nie przesadzam, nie żartuję. Mogą być dwie osoby które się ze sobą fantastycznie czują, ale kiedy nie mogą dojść do porozumienia w sprawie ślubu kościelnego albo chrztu dzieci, albo kiedy religia zabrania im się kochać przed ślubem itd., to może często prowadzić do dalszych konfliktów...

A może Marta, sorry że tak wprost, mniej Cię kocha? I skorzystała z okazji, żeby się od Ciebie trochę odsunąć, wybadać swoje uczucia? Nadarzył się pretekst i z niego skorzystała?
__________________
nauka
mimi_kuku jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:38.