Związek a wyjazd ze znajomymi.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez szugarbejb

No ja tam nie wiem, może jestem jakaś nienormalna, ale miałabym mega focha jakby koleś z którym jestem ROK a nie miesiąc wyjechał na narcioszki ze znajomymi nawet mi nie proponując wyjazdu. Ze znajomymi, nie na wyjazd integracyjny z pracy, nie na męski kawalerski, nie z jednym kolegą, tylko normlanie wyjazd towarzyski. i co z tego że dziewczyna nie jeździ, no to by się nauczyła przecież to nie jest fizyka kwantowa. I chłopak czułby się zobowiązany nią zajmować? A co by mu się stało jakby godzinkę dziennie poświęcił jeździe razem z nią? Umarłby?

Generalnie bardzo słabo, i ja też bym sama nie poruszyła tematu, oczekiwałabym zaproszenia jednak i nie uważam tego za dziecinadę i bluszczostwo.

Jestem daleka od "bluszczowania" każdej kobiety mające wobec własnego faceta jakieś oczekiwania i wymagania, ale tutaj serio nie jest czarne - białe". Po pierwsze: ona się mogła odezwać w tej sprawie, jeżeli rzeczywiście chciała jechać z nim. Po drugie: facet może być święcie przekonany, że takie mają zasady, skoro wcześniej jechała z koleżanką sama, niczego w planie nie zmieniając. Po trzecie: jednak wyjazd na narty, w celu jeżdżenia pół dnia, to wyjazd na narty, a nie poleżenie przy basenie z drinkiem.

Pogrubione: a nie mogą czegoś takiego przeprowadzić na osobnym wyjeździe, a nie na wyjeździe, na który on cały rok czekał i pewnie chce z niego wycisnąć maksimum? Czemu on nie ma prawa mieć nieco czasu po prostu tylko dla siebie, bez "poświęcania" godzinek dziewczynie, z którą i tak spędza sporo czasu. Medal ma dwie strony.

[LadyChatterbox]

Napisane przez Ellen_Ripley

A ja rozumiem te argumenty. Sama byłam na takim wyjeździe. Facet jeździł, ja posiedziałam w schronisku, pospacerowałam, poczytałam książkę. Po kilku godzinach miałam dosyć, co dopiero po kilku dniach. Jeden - dwa dni fajnie, potem idę o zakład, że jednak byłaby znudzona, albo byłoby "dzisiaj odpuść jeżdżenie, chcę z Tobą spędzić czas". Facet po nartach może mieć ochotę robić dosłownie nic, a tu czekałby na niego ktoś, kto kilka godzin odpoczywał i może też nieco się nudził. Co innego, gdyby ktoś z tej grupy był w podobnej sytuacji, a z tego, co on jej powiedział wszyscy tam jadą z myślą o maksymalnym wykorzystaniu czasu na stoku.

Potwierdzam w 100% obydwoje z ojcem cale zycie jeździmy na nartach, mama z powodu kontuzji za dziecka nie jeździ w ogole. Oczywiście musiala jeździć z nami na każdy narciarski wyjazd, dzwonic po 4 razy gdy byliśmy na stoku i nikt nie ma czasu odbierać telefonu, a gdy my wracaliśmy ledwo żywo ze zmęczenia ona była w pełni sił i liczyła na jakies atrakcje. Dlatego takie wyjazdy zawsze będę uważać za mega męczące jesli jedna strona w ogole nie jeździ.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[cava]

Napisane przez LadyChatterbox

Potwierdzam w 100% obydwoje z ojcem cale zycie jeździmy na nartach, mama z powodu kontuzji za dziecka nie jeździ w ogole. Oczywiście musiala jeździć z nami na każdy narciarski wyjazd, dzwonic po 4 razy gdy byliśmy na stoku i nikt nie ma czasu odbierać telefonu, a gdy my wracaliśmy ledwo żywo ze zmęczenia ona była w pełni sił i liczyła na jakies atrakcje. Dlatego takie wyjazdy zawsze będę uważać za mega męczące jesli jedna strona w ogole nie jeździ.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ona nie jest twoją mamą i nie wszyscy mają tak, ze nudzą się sami ze sobą i nie umiejąc się sobą zająć wydzwaniają po innych.



ja np. bardzo chętnie jeżdżę z mężem na jego "kursy".
On sobie chodzi na zajęcia od rana do popołudnia, a ja robię co chcę sama i właśnie dlatego tak dobrze wtedy sobie odpoczywam.


Nie każdy potrzebuje towarzystwa od rana do rana.


Te akurat argumenty: że ona nie umie na nartach a oni umieją, że on będzie pół dnia jeździł, że potem będzie olaboga zmęczony - są z palca wyssane jako powody niezapytania jej nawet, czy może by miała ochotę jechać choć na przyszły raz, albo powiedzenia że niestety załatwili to wcześniej i nie ma po prostu dla niej zabukowanego miejsca.

[szugarbejb]

No dla mnie to jest trochę dziwne po prostu, nie raz byłam na wyjeździe albo jak o osoba towarzysząca albo z osobą towarzyszącą poza tematem kompletnie i mam totalnie inne doświadczenia. Na wyjeździe snowboardowym pojechałam zielona, wróciłam nauczona tak przez instruktora jak i przez mojego ówczesnego eksa - ogromną przyjemność sprawiło mu uczenie mnie przez cały jeden dzień, w życiu ani on nie traktował tego jako nie wiem jakie poświęcenie, dzień pełen śmiechu i zabawy. Tak samo on był ze mną na wyjeździe tanecznym, zapisał się na wrsztaty początkujących, ja go douczałam wieczorami, było super.

Tak samo nie raz byłam na wyjeździe kitesurfingowym, za tym sportem nie przepadam, ale spokojnie czas spędzałam sama na plaży i zwiedzając.

Dlatego nie kumam jak można nawet nie zaproponować komuś z kim jest się rok albo postrzegać taki wspólny wyjazd jako problem.

[peopeo]

Najlepiej takie rzeczy od razu wyjaśnić, bo w dłuższej perspektywie będą z tego problemy. Mnie by okropnie bylo przykro, gdyby facet kilka dni urlopu spędzał gdzieś, z kimś, zamiast cieszyć się wspólnie wolnym czasem. Ale to może ze względu na fakt, że mój mąż tego wolnego ma bardzo mało i to czas na wagę zlota

[lady666macbeth]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ona wcześniej była na wyjeździe z koleżanką i również mu nie proponowała, aby dołączył. Pewnie uznał, że w takim razie tak jest ok. Jeszcze raz: nie napisała nigdzie, że narty, czy ogólniej góry ją w jakikolwiek sposób interesują.

no właśnie. On sugerował się może tym że ona mu nie proponowała wcześniej wspólnego wyjazdu jak jechała z przyjaciółką. Tak czy siak, uważam że nie zrobił nic złego !
Nie napisała że narty ją interesują.. wręcz przeciwnie napisała że nie jeździ na nartach.
Sama uważam że zapraszanie kogoś na narty, kto na nich nie jeździ było by po prostu bezsensowne.

---------- Dopisano o 16:24 ---------- Poprzedni post napisano o 16:23 ----------

może po prostu chciał pojechać sam ze znajomymi...

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

Napisane przez lady666macbeth

no właśnie. On sugerował się może tym że ona mu nie proponowała wcześniej wspólnego wyjazdu jak jechała z przyjaciółką. Tak czy siak, uważam że nie zrobił nic złego !
Nie napisała że narty ją interesują.. wręcz przeciwnie napisała że nie jeździ na nartach.
Sama uważam że zapraszanie kogoś na narty, kto na nich nie jeździ było by po prostu bezsensowne.

---------- Dopisano o 16:24 ---------- Poprzedni post napisano o 16:23 ----------

może po prostu chciał pojechać sam ze znajomymi...

No ale ona jechała tylko z przyjaciółką, a on z całą grupą, może też z kolegami, którzy zabrali swoje dziewczyny

[Ellen_Ripley]

[1=0f78e7ab4a87196fb8e6ee2 746a5f35dfd845f1c_5ee6abf 249ce5;86405078]No ale ona jechała tylko z przyjaciółką, a on z całą grupą, może też z kolegami, którzy zabrali swoje dziewczyny[/QUOTE]

On pewnie tak nie rozkminia tylko "wyjazd to wyjazd".

[lady666macbeth]

Napisane przez Ellen_Ripley

On pewnie tak nie rozkminia tylko "wyjazd to wyjazd".

też tak myślę.

[blvckmagic]

Ona była na wyjeździe z koleżanką. Dla mnie byłby to jasny sygnał, że druga strona dopuszcza wyjazdy oddzielnie i nie trzeba się razem wszędzie tarabanić

A poza tym zastanawiam się, czy to jest kwestia tego, że autorka naprawdę miałaby ochotę tam pojechać czy tylko tego, że nie zapytał.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez blvckmagic

Ona była na wyjeździe z koleżanką. Dla mnie byłby to jasny sygnał, że druga strona dopuszcza wyjazdy oddzielnie i nie trzeba się razem wszędzie tarabanić

A poza tym zastanawiam się, czy to jest kwestia tego, że autorka naprawdę miałaby ochotę tam pojechać czy tylko tego, że nie zapytał.

O to to.

[ponton_powietrzny]

Ja bym nie była zachwycona. Znaczy, super, że sobie jedzie, ale fajnie by było, jakby pogadał ze mną o tym, że to jedzie i tradycja, i zawsze, i blebleble. I albo zaproponował, żebym też jechała (ja bym pewnie zaproponowała swojemu chłopakowi), albo powiedział, że oni stałą paczką i od zawsze, ale żebym się nie przejmowała. I tyle.