W drodze do minimalizmu, czyli kiedy mniej znaczy więcej - cz. III

[nelyen]

Napisane przez favianna

ten artykul nawet lepszy od tego co ja znalazlam

co do przekrecania, to nastawilam sie na cc i teraz zaczynam drzec ze mi mlody niespodzianke zaserwuje i bedzie tradycyjne rozpakowanie

hihihi, jak to mówią "kobiety nie zadowolisz"
a mataję polecam, dużo mądrych rzeczy pisze

Napisane przez Terha

Moim zdaniem super artykuł.
Mnie osobiście zawsze drażni jak wymaga się ode mnie kupna czegoś tylko dlatego, że idę w goście do osób z małymi dziećmi. I to nie jest kwestia oszczędności. To raczej kwestia tego, że dzieciaki potem przyzwyczajają się, że zawsze muszą coś dostać i mają w konsekwencji tyle zabawek że już nic ich nie cieszy.

A już te grające zabawki doprowadzają mnie do szewskiej pasji .

o tak, bardzo się z Tobą zgadzam! kuzynka ma fajnego syna, ale właśnie tak został przyzwyczajony, że ktokolwiek przychodzi z jakiegokolwiek powodu to on się od razu pyta "a co masz dla mnie?". tak więc przy okazji imienin kuzynki musieliśmy młodemu wytłumaczyć, że prezent jest dla jego mamy, bo to ona świętuje tego dnia. na szczęście szybko ogarnął
ale z drugiej strony - jak wychować sobie otoczenie, żeby nie znosiło prezentów z byle okazji? jeszcze trochę i będę się musiała z tym zmierzyć... ciekawe czy myk z listą życzeń zadziała, byłoby super

[favianna]

Napisane przez nelyen

hihihi, jak to mówią "kobiety nie zadowolisz"
a mataję polecam, dużo mądrych rzeczy pisze



o tak, bardzo się z Tobą zgadzam! kuzynka ma fajnego syna, ale właśnie tak został przyzwyczajony, że ktokolwiek przychodzi z jakiegokolwiek powodu to on się od razu pyta "a co masz dla mnie?". tak więc przy okazji imienin kuzynki musieliśmy młodemu wytłumaczyć, że prezent jest dla jego mamy, bo to ona świętuje tego dnia. na szczęście szybko ogarnął
ale z drugiej strony - jak wychować sobie otoczenie, żeby nie znosiło prezentów z byle okazji? jeszcze trochę i będę się musiała z tym zmierzyć... ciekawe czy myk z listą życzeń zadziała, byłoby super

Ja też już miałam styczność z tak wychowanymi dziećmi i jest to dość krepujace niestety.

Co masz na liście prezentowej? Ja chce zrobić listę pieluch wielorazowych i książeczek i jeśli ktoś będzie chciał to będę udostępniać listę w internecie ;>

---------- Dopisano o 19:14 ---------- Poprzedni post napisano o 18:54 ----------

A w ogóle to się pochwalę że pojechaliśmy zrobić sesję brzuszkowa, dopiero teraz bo wcześniej nie było czasu. Teraz musimy wywołać klisze i dopiero zobaczę jaka wielka jestem
Tz w nagrodę zaholowal mnie do restauracji i oboje się odstresowalismy nad deserami
12 dni... a pamiętam jak był na początku 8 tydzień i 7 miesięcy przed nami. Nawet nie wiem jak to się stało że tak szybko przeleciało

[ZamyslonaRoztargniona]

Favianna coraz mniejsza szansa ze się obróci.
Trzymam kciuki! I ciekawa jestem jak cesarka w Irlandii różni się od tej w Polsce.

Napisane przez Terha

Moim zdaniem super artykuł.
Mnie osobiście zawsze drażni jak wymaga się ode mnie kupna czegoś tylko dlatego, że idę w goście do osób z małymi dziećmi. I to nie jest kwestia oszczędności. To raczej kwestia tego, że dzieciaki potem przyzwyczajają się, że zawsze muszą coś dostać i mają w konsekwencji tyle zabawek że już nic ich nie cieszy.

A już te grające zabawki doprowadzają mnie do szewskiej pasji .

My mamy w rodzinie taka zasadę, że odwiedzamy sie po to, żeby się spotkać, a nie wykosztowywać na prezenty.
Ja nie oczekuje ze jak ktoś do mnie wpada, to musi mi coś dać, i podobnie ciesze się ze do kogoś jadę, a nie musze myśleć nad drobiałkami dla dzieci. Myślę że ten czas który ciotka z nimi spędzi na budowaniu z klocków jest cenniejszy niż kolejny resorak. Na szczęście udało nam się, że dzieci nie kojarzą odwiedzin z prezentami.

Co do grających zabawek to się nie zgodzę. One stymulują dziecko. Często mają regulacje głośności. I albo ja się do nich przyzwyczaiłam, albo nie są tak irytujące, albo na tle dzwieków wydawanych przez dzieci, te melodyjki działają kojąco. Jest jeszcze jedna opcja. Ze się wyłączam i ich nie słyszę.



Byliśmy dziś na chrzcinach czwartego syna mojej młodszej siostry. I nie było ani gigantycznych prezentów ani wypchanych kopert.
Jedna z osób była na pieszej pielgrzymce do Częstochowy w imieniu chrzczonego dziecka, inna zamówiła w Częstochowie jakaś msze czy kilka mszy (nie wiem jak to się nazywa) w jego intencji.
My zgodnie z zamówieniem kupiliśmy pieluchy jednorazowe w ilości jaka uznaliśmy za stosowną i daliśmy jeszcze kilka nowych ubranek, ktore kupiłam dla swojego syna, a których nie zdążył założyć.

[favianna]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Favianna coraz mniejsza szansa ze się obróci.
Trzymam kciuki! I ciekawa jestem jak cesarka w Irlandii różni się od tej w Polsce.

Nie wiem jak w Polsce, ale np tu kangurowanie jest na tacie, bo na sali operacyjnej podobno jest za chłodno dla dziecka. Tak więc już mój Tz wie że będzie pierwszym człowiekiem dla naszego ludzika

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

My mamy w rodzinie taka zasadę, że odwiedzamy sie po to, żeby się spotkać, a nie wykosztowywać na prezenty.
Ja nie oczekuje ze jak ktoś do mnie wpada, to musi mi coś dać, i podobnie ciesze się ze do kogoś jadę, a nie musze myśleć nad drobiałkami dla dzieci. Myślę że ten czas który ciotka z nimi spędzi na budowaniu z klocków jest cenniejszy niż kolejny resorak. Na szczęście udało nam się, że dzieci nie kojarzą odwiedzin z prezentami.

Co do grających zabawek to się nie zgodzę. One stymulują dziecko. Często mają regulacje głośności. I albo ja się do nich przyzwyczaiłam, albo nie są tak irytujące, albo na tle dzwieków wydawanych przez dzieci, te melodyjki działają kojąco. Jest jeszcze jedna opcja. Ze się wyłączam i ich nie słyszę.

Bardzo zdrowa zasada.
Z grajacymi zabawkami ja mam gigantyczny problem, bo ja zawsze wszystko słyszę i nie mogę się wyłączyć. To dotyczy tv, rozmów, radia. Zawsze słyszę i nie umiem zignorować, więc te grajki doprowadzają mnie do obłędu.

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Byliśmy dziś na chrzcinach czwartego syna mojej młodszej siostry. I nie było ani gigantycznych prezentów ani wypchanych kopert.
Jedna z osób była na pieszej pielgrzymce do Częstochowy w imieniu chrzczonego dziecka, inna zamówiła w Częstochowie jakaś msze czy kilka mszy (nie wiem jak to się nazywa) w jego intencji.
My zgodnie z zamówieniem kupiliśmy pieluchy jednorazowe w ilości jaka uznaliśmy za stosowną i daliśmy jeszcze kilka nowych ubranek, ktore kupiłam dla swojego syna, a których nie zdążył założyć.

Właśnie pieluchy to moim zdaniem najlepszy prezent dla rodziców. To zawsze się przyda, tylko trzeba dopytać o rozmiar i markę, ale gwarancja zadowolenia u rodziców 100%

[ZamyslonaRoztargniona]

Nie wyświetla mi się do rzeczywistości blog mataja, ale wcale nie uważam ze przez pierwsze 3 miesiące życia dziecko ma tylko leżeć i patrzec w sufit. Uważam że karuzela i mata edukacyjna oczywiście nie są niezbędne, ale stymulują dziecko. Podobnie jak duże zabawki z różnymi fakturami czy bialo-czarne książeczki.
Ze względu na system jaki mamy w domu, wolałam żeby goście przynosili mleko czy pieluchy, a nie zabawki. Te wolałam wybierać dla moich dzieci sama. Wlasnie po to zeby nie zginąć pod sterta badziewnych nich nie wnoszących kawałków plastiku.
Sugerując gościowi konkrenta zabawkę wymagam od niego wydania konkretnie iluś tam zł. A mówiąc jakie mleko czy pieluchy używamy, gość sam decyduje czy kupi jedno najmniejsze opakowanie czy gigapake.


Stosuje metodę powszechna wśród rodziców, że co jakiś czas cześć zabawek chowam i jak te które zostały opatrza się, robię wymianę.
Był czas ze mój syn miał mało, za mało zabawek. Teraz myślę że mają wystarczająca ilość. Zabawki są tylko w pokoju dziecięcym. Oczywiście w ciągu dnia noszą je po calym domu, ale przed snem wszystkie odnoszą na półki do swojego pokoju.

[Terha]

Z tymi grającymi zabawkami oczywiście trochę uprościłam. Ale najgorsze są zabawki świetlne (oczywiście nie wszystkie). Najczęsciej mnie samą bolą od tego wszystkiego oczy. A co dopiero dać coś takiego dziecku. Nie wiem, może się nie znam. Ale jak widzę w ręku niemowlaka jeżykowe piłeczki (takie powiedzmy dla psa), które świecą jak dyskoteka tysiącem kolorów to dla mnie to masakra.

[Cindy28]

Napisałam długaśnego posta i zżarło;/.
Odniosę się więc tym razem krócej.

W temacie zwierząt w domu : jeśli kot, to jak najbardziej w dwupaku. To zwierzęta stadne + jeśli okaże się, że nie ma nas cały dzień w domu, zajmą się sobą. Co nie oznacza oczywiście, że wtedy nie trzeba się z nimi bawić etc.

Moja kuzynka miała ostrą postać alergii, ale ciocia nie pozbyła się kota, N. brała odpowiednie leki, aktualnie alergii niet .

Wychowałam się z razem z kotami, przez chwilę był też pies i papużki faliste - uważam, że dom bez zwierząt to nie dom .

Obserwuję teraz relacje roczniaka z kotami - pięknie widać zarówno charakter dziecka, jak i poszczególnych zwierząt .


Wybieranie imienia z kolei, to orka na ugorze :P.
U nas jest Marcel - nad czym aktualnie trochę ubolewamy, bo okazało się, że to bardzo popularne imię ;/ - nam podobało się zawsze, był wujek Marcel w rodzinie i ogólnie wywołuje ono pozytywne konotacje; szkoda tylko, że teraz Marcelów jak psów .
Podobnie jest z Julianami, Natanami, Oliwierami, Frankami, Nadiami i Lenami.
Z kolei kiedyś był boom na Oliwki, Amelki i Zosie .

Co do zabawek, to Mały nie ma ich zbyt dużo, głównie inwestujemy w książeczki właśnie , goście z kolei jeśli chcą przynoszą pieluchy i chusteczki.
Do tej pory z ubrań kupiliśmy jedną siatkę wyprawkową w lumpie [niecałe 2 kg ] i 4 większe pajace, reszta od znajomych - dalszych i bliższych .

Fav, trzymam kciuki, żeby wszystko poszło zgodnie z planem .
Kilka dni temu widziałam się z psiapsiółą, która też jest w ciąży [termin na styczeń] - będzie trzeci chłopak, żywcem pójdzie do nieba dziewczyna .

Dzięki za kciuki za moje koteły : 2 zdrowe, 2 niestety nie , a Borysiu nie dał sobie nawet pobrać krwi, więc nie wiem czy zdecyduję się na kolejną próbę i dawkę stresu czy będzie leczony 'na pałę'.
Jutro będę dyskutować z wetem.

A w czwartek byłam nad morzem i stwierdzam, że kocham Bałtyk nadal, ale jednak woda o temp. 18'C nie pozwala na długie kąpiele tak, jak kiedyś . Podczas pływania powtarzałam jak mantrę 'cellulicie giń' i tylko ta myśl pozwoliła mi przetrwać, i w ogóle się zanurzyć .

[scarlett26]

Napisane przez Cindy28

A w czwartek byłam nad morzem i stwierdzam, że kocham Bałtyk nadal, ale jednak woda o temp. 18'C nie pozwala na długie kąpiele tak, jak kiedyś . Podczas pływania powtarzałam jak mantrę 'cellulicie giń' i tylko ta myśl pozwoliła mi przetrwać, i w ogóle się zanurzyć .

dzisiaj byłam 3ci raz w tym roku, dziecię się do pasa skąpało i stwierdziło że wcale nie zimno

[Cindy28]

Napisane przez scarlett26

dzisiaj byłam 3ci raz w tym roku, dziecię się do pasa skąpało i stwierdziło że wcale nie zimno

Dzieci nie są wyznacznikiem, a jeśli nawet - to złym , sama kąpałam się w Bałtyku 8 czy 12 stopniowym, powoli siniałam i szczękałam zębami, ale wcale nie było mi zimno i nie chciałam wychodzić, więc tego .

[CptCook]

U mnie wsród znajomych jest zwyczaj ze gdy idzie sie w odwiedziny do "dziecka" to prezent kupuje sie matce . Bo przecież nie wiadomo co taki bachor ma czy potrzebuje, a jednak z koleżankami znamy sie dobrze i wiemy ze np dobry kosmetyk, masaż czy książka sprawia im radość.

Kupiłam wianek na ślub czyli mam juz wszystko

[Terha]

Kurcze, też bym chciała w przyszłości dostawać od odwiedzających nas ludzi np. pampersy. Ale w naszych kręgach nie spotkałam się, żeby się pytać mamusi co kupić dziecku. Co innego na urodziny. Ale tak bez okazji to raczej nie.

[ZamyslonaRoztargniona]

Terha u nas akurat na tą piłkę z kolcami, która świeci się po odbiciu od podłogi był szał. Tylko to zachęcało dziecko na rehabilitacji do podejmowania prób raczkowania.

[Terha]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Terha u nas akurat na tą piłkę z kolcami, która świeci się po odbiciu od podłogi był szał. Tylko to zachęcało dziecko na rehabilitacji do podejmowania prób raczkowania.

Może lekarz powinien mnie poprawić, ale ja bym stawiała że takie światło (zwłaszcza dla małych dzieci) bardzo niszczy wzrok. Jeśli u Ciebie taka piłka była środkiem to wyższych celów to ok, ale po prostu dać dziecku to zabawy to nie wydaje mi się to bezpieczne.

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez Terha

Może lekarz powinien mnie poprawić, ale ja bym stawiała że takie światło (zwłaszcza dla małych dzieci) bardzo niszczy wzrok. Jeśli u Ciebie taka piłka była środkiem to wyższych celów to ok, ale po prostu dać dziecku to zabawy to nie wydaje mi się to bezpieczne.

Tą piłka trzeba dość mocno walnąć o podłogę żeby się zaświeciła. Moja 2latka tego nie potrafi.

[201609050930]

Długo już myślałam o minimalizmie - niby wiedziałam co to jest, ale dopiero dzięki kanałowi na YT MayaTheBee zaczęłam się nad tym poważnie zastanawiać. Jestem na samym początku drogi; ważne, że w głowie zaszły już odpowiednie zmiany. Właśnie wystawiam masę książek na sprzedaż. Płyt całe szczęście nie mam w ogóle, potem wezmę się za ubrania, a na sam koniec te wszytskie popierdółki, które się kurzą - na śmietnik..

[favianna]

Napisane przez histeryczka_sztuki

Długo już myślałam o minimalizmie - niby wiedziałam co to jest, ale dopiero dzięki kanałowi na YT MayaTheBee zaczęłam się nad tym poważnie zastanawiać. Jestem na samym początku drogi; ważne, że w głowie zaszły już odpowiednie zmiany. Właśnie wystawiam masę książek na sprzedaż. Płyt całe szczęście nie mam w ogóle, potem wezmę się za ubrania, a na sam koniec te wszytskie popierdółki, które się kurzą - na śmietnik..

Witaj
Jak się wciagniesz, to zobaczysz jaka to frajda mieć tylko to co jest potrzebne i lubiane. Powodzenia!

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez histeryczka_sztuki

Długo już myślałam o minimalizmie - niby wiedziałam co to jest, ale dopiero dzięki kanałowi na YT MayaTheBee zaczęłam się nad tym poważnie zastanawiać. Jestem na samym początku drogi; ważne, że w głowie zaszły już odpowiednie zmiany. Właśnie wystawiam masę książek na sprzedaż. Płyt całe szczęście nie mam w ogóle, potem wezmę się za ubrania, a na sam koniec te wszytskie popierdółki, które się kurzą - na śmietnik..

Oo przypomniałaś mi co jeszcze mnie czeka.
Przegląd płyt. Mam ich mnóstwo. I mam problem zeby się z nimi rozstać mimo ze ich nie słucham. To znaczy zakładam że nie słucham z braku czasu i ze względu na zmieniony tryb życia.
Kiedyś słuchałam, bo nie mogłam znieść ciszy w domu.
Teraz mam dość hałasu na co dzień i cieszę się z ciszy.

Książki takie które były zbędne, oddałam już.
Kurzołapów zostął mi z pokaźnej kolekcji tylko jeden karton. Dawno już do niego nie zaglądałam.
Jak uporam się z wystawianiem ciuchów, wezmę się ponownie za to.

[scarlett26]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Oo przypomniałaś mi co jeszcze mnie czeka.
Przegląd płyt. Mam ich mnóstwo. I mam problem zeby się z nimi rozstać mimo ze ich nie słucham. To znaczy zakładam że nie słucham z braku czasu i ze względu na zmieniony tryb życia.
Kiedyś słuchałam, bo nie mogłam znieść ciszy w domu.
Teraz mam dość hałasu na co dzień i cieszę się z ciszy.

Książki takie które były zbędne, oddałam już.
Kurzołapów zostął mi z pokaźnej kolekcji tylko jeden karton. Dawno już do niego nie zaglądałam.
Jak uporam się z wystawianiem ciuchów, wezmę się ponownie za to.

Mam podobnie - kiedyś słuchałam, jak zdarzało się, że miałam ochotę. Teraz też najlepszą muzyką jest cisza. Płyt mamy sporo, ale większość TŻta w sumie, za to ja chyba dojrzałam żeby przenieść moją kolekcję kaset do samochodu, w sumie w domu nie mam na czym ich słuchać, a w samochodzie tak.

Z książkami się rozprawiam o tyle, że maleje moja lista planowanych zakupów. Już kilkanaście z listy przeczytałam z biblioteki i chcę mieć na własność w sumie chyba tylko 2.

Ciuchów znów muszę się popozbywać, bo znowu schudłam i znów muszę spodnie kupować.

[Terha]

Napisane przez scarlett26

Ciuchów znów muszę się popozbywać, bo znowu schudłam i znów muszę spodnie kupować.

Czyli czasami minimalizm nie popłaca, bo teraz musisz znowu tracić kasę i czas na kupno czegoś nowego.

[MyNameIsSophie]

Napisane przez histeryczka_sztuki

Długo już myślałam o minimalizmie - niby wiedziałam co to jest, ale dopiero dzięki kanałowi na YT MayaTheBee zaczęłam się nad tym poważnie zastanawiać. Jestem na samym początku drogi; ważne, że w głowie zaszły już odpowiednie zmiany. Właśnie wystawiam masę książek na sprzedaż. Płyt całe szczęście nie mam w ogóle, potem wezmę się za ubrania, a na sam koniec te wszytskie popierdółki, które się kurzą - na śmietnik..

Sama zobaczysz, ile Ci to radości sprawi

[scarlett26]

Napisane przez Terha

Czyli czasami minimalizm nie popłaca, bo teraz musisz znowu tracić kasę i czas na kupno czegoś nowego.

mam i tak dość niewiele, nie inwestuję też w nie jakoś specjalnie (głównie wyprzedaże i sh), kupię coś lepszego jak już waga mi się ustabilizuje, póki co w 14m-cy -17kg

czasu i kasy faktycznie szkoda, ale tu minimalizm popłaca, bo jak niewiele masz, to niewielkiej ilości tych ciuchów musisz się pozbyć

[ZamyslonaRoztargniona]

Scarlett w tej diecie są ograniczenia ilościowe, że tak chudniesz? Masz z czego zrzucać czy zaraz znikniesz?

[CptCook]

Scarlet - kup sobie wygodną sukienkę, nie będziesz miała problemów ze spodniami .

[scarlett26]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Scarlett w tej diecie są ograniczenia ilościowe, że tak chudniesz? Masz z czego zrzucać czy zaraz znikniesz?

Do niewielu rzeczy są (poza tymi w ogóle zabronionymi), jeśli chodzi o wiele to nie ma ograniczeń ilościowych, ale większość to rzeczy niskokaloryczne. Mam z czego zrzucać, ale chudnąć bym już nie chciała, bo będę miała już konkretny nadmiar skóry na brzuchu.

Napisane przez CptCook

Scarlet - kup sobie wygodną sukienkę, nie będziesz miała problemów ze spodniami .

nie cierpię kiecek i spódnic, nawet do ślubu chciałam iść w spodniach

[Terha]

Napisane przez scarlett26

czasu i kasy faktycznie szkoda, ale tu minimalizm popłaca, bo jak niewiele masz, to niewielkiej ilości tych ciuchów musisz się pozbyć

To też prawda.
Wow... mnóstwo schudłaś. Zazdroszczę, bo wiem że jak u mnie przyjdzie co do czego to będzie mi ciężko się zmobilizować do diety, bo ja kocham jeść .

[scarlett26]

Napisane przez Terha

To też prawda.
Wow... mnóstwo schudłaś. Zazdroszczę, bo wiem że jak u mnie przyjdzie co do czego to będzie mi ciężko się zmobilizować do diety, bo ja kocham jeść .

ja też kocham jeść i ze względów estetycznych w życiu bym się na to nie zdecydowała, gdyby ktoś teraz udowodnił na 100%, że nie ma to wpływu na moją chorobę to lecę na miotle do McD natychmiast

[favianna]

Całkiem niezły artykuł o planowaniu garderoby (ang)
https://simplenotplain.wordpress.com...5/04/wardrobe/

Kulka osób tu pisało że się za to zabiera, więc może komuś pomoże.

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez scarlett26

Do niewielu rzeczy są (poza tymi w ogóle zabronionymi), jeśli chodzi o wiele to nie ma ograniczeń ilościowych, ale większość to rzeczy niskokaloryczne. Mam z czego zrzucać, ale chudnąć bym już nie chciała, bo będę miała już konkretny nadmiar skóry na brzuchu.

No to niefajna ta dieta.
Swego czasu schudłam ok 20-25kg, ale chyba w dłuższym okresie czasu niż Ty (nie pamiętam już). Żaden nadmiar skóry nie został, a nie ćwiczyłam, bo jestem na to za leniwa

---------- Dopisano o 08:39 ---------- Poprzedni post napisano o 08:20 ----------

Napisane przez favianna

Całkiem niezły artykuł o planowaniu garderoby (ang)
https://simplenotplain.wordpress.com...5/04/wardrobe/

Kulka osób tu pisało że się za to zabiera, więc może komuś pomoże.

Fajny artykuł
i napisany przystępnym językiem (mój angielski nie jest biegły)

[Terha]

Napisane przez scarlett26

Fajny artykuł
i napisany przystępnym językiem (mój angielski nie jest biegły)

Zarzućcie coś po hiszpańsku , bo jak widzę że artykuł jest po angielsku to nie chce mi się czytać. Niby nie jest to język którego nie lubię, ale przez naście lat uczenia się w szkole nigdy nie doszłam do sensownego poziomu. Oczywiście dużo rzeczy rozumiem i jak trzeba to w codziennym życiu jakoś się dogadam, ale to nie to .

A tak a propos języków... moja dyrektorka powiedziała, że zwrócą mi za kurs językowy . Może nie wszystko (bo maksymalnie jest chyba 1100 zł), ale i tak super . Tylko jeszcze muszę się dowiedzieć, czy mogą to być zajęcia indywidualne.

[favianna]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

No to niefajna ta dieta.
Swego czasu schudłam ok 20-25kg, ale chyba w dłuższym okresie czasu niż Ty (nie pamiętam już). Żaden nadmiar skóry nie został, a nie ćwiczyłam, bo jestem na to za leniwa

---------- Dopisano o 08:39 ---------- Poprzedni post napisano o 08:20 ----------


Fajny artykuł
i napisany przystępnym językiem (mój angielski nie jest biegły)

Ja kiedyś, kiedy walczyłam z nietolerancjami schudłam 12 kg i wróciłam w zasadzie do wagi studenckiej, ale po zmianie kraju skutecznie wszystko nadrobilam na przestrzeni 4 lat.
Teraz liczę, że po porodzie uda mi się znowu nad sobą popracować, zwłaszcza że przytyłam tylko 14 kg, więc liczę, że na samo cc zejdzie minimum połowa.

Napisane przez Terha

Zarzućcie coś po hiszpańsku , bo jak widzę że artykuł jest po angielsku to nie chce mi się czytać. Niby nie jest to język którego nie lubię, ale przez naście lat uczenia się w szkole nigdy nie doszłam do sensownego poziomu. Oczywiście dużo rzeczy rozumiem i jak trzeba to w codziennym życiu jakoś się dogadam, ale to nie to .

A tak a propos języków... moja dyrektorka powiedziała, że zwrócą mi za kurs językowy . Może nie wszystko (bo maksymalnie jest chyba 1100 zł), ale i tak super . Tylko jeszcze muszę się dowiedzieć, czy mogą to być zajęcia indywidualne.

Niestety nie znam hiszpańskiego
Znam jeszcze niemiecki, ale to bardzo nikła znajomość. Czasem myślę że powinnam nad nim posiedzieć, tylko czasu tak bardzo brak.

Super że firma chce ci opłacać języki. Jaki język chcesz wybrać?