Proszę o spojrzenie z boku na mój związek

[Liara_Tsoni]

Napisane przez januszpolak

Zgadzam się i tak samo myślę.

A to że ludzie często krzykną czy czymś rzucą wcale nie świadczy o normie. Sporo ludzi jest też alkoholikami, ma problemy psychiczne. Ja odradzam związek z takimi osobami, nie wróżę szczęśliwego życia tam gdzie są czyjeś nieprzepracowane problemy i próby ich rozwiązania przy pomocy agresji.

Całkiem normalna osoba, doprowadzona do skraju wyczerpania nerwowego również może być agresywna. Dla mnie bycie zazdrosnym o zaniesienie rzeczy choremu koledze to nie jest skrajnie wyczerpująca sytuacja. Za chwilę będzie się wściekał, bo jest korek na ulicy albo spadł deszcz. Jeśli się takiej osobie pozwoli, to potem widać jak to się kończy - mąż mnie nie szanuje, krzyczy i wyzywa, co zrobić?

To jest też różnica, czy rzuca się swoją rzeczą, w samotności żeby rozładować emocje, a cudzą rzeczą w miejscu publicznym. Dla mnie to drugie to demonstracja agresji i zwykła przemoc.

Bo oczywiście denerwują nas tylko konkretne sytuacje. W zdrowym człowieku frustracja nie narasta.
Nie ma tak, ze dziewczyna flirtuje, daje się łaskotać, otacza sid adoratorami, nie przedstawia chłopaka rodzinie ani tym rzekomym przyjaciołom, ale w facecie frustracja na pewno nie narastała. W końcu zdrowe są tylko jednostki nieemocjonalne, które oprócz mdlosci od rzygania tecza nie czuja zadnych negatywnych emocjo, juz nie daj buk takich, ktore sa nieadekwatne do sytuacji.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[201712140912]

Napisane przez Liara_Tsoni

Bo oczywiście denerwują nas tylko konkretne sytuacje. W zdrowym człowieku frustracja nie narasta.
Nie ma tak, ze dziewczyna flirtuje, daje się łaskotać, otacza sid adoratorami, nie przedstawia chłopaka rodzinie ani tym rzekomym przyjaciołom, ale w facecie frustracja na pewno nie narastała. W końcu zdrowe są tylko jednostki nieemocjonalne, które oprócz mdlosci od rzygania tecza nie czuja zadnych negatywnych emocjo, juz nie daj buk takich, ktore sa nieadekwatne do sytuacji.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

I naprawdę uważasz, że odpowiednią reakcją jest rzucanie cudzą rzeczą? A nie rozmowa na temat wzajemnych oczekiwań ewentualnie zerwanie?

[Liara_Tsoni]

Napisane przez mekare95

I naprawdę uważasz, że odpowiednią reakcją jest rzucanie cudzą rzeczą? A nie rozmowa na temat wzajemnych oczekiwań ewentualnie zerwanie?

Odpowiednia nie jest. Ale tez nie jest niezrozumiala. Tak samo jak krzykniecie nigdy nie jest odpowiednia rekacja ale ludzie czasami krzykna.
Rozmowa nic nie daje a zerwac.nie jest tak latwo. Poza tym autorka tez moze zwrwac a jakos tego nie robi.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[ef9f8e413e9eb165fadd201f4168adc65c42d03a]

Liara Tsoni, nie wygrasz. Facet jest przemocowcem i koniec.
Tak samo jak ja, ty, Hultaj.
Wszyscy idzmy na terapie.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez Hiiro

Liara Tsoni, nie wygrasz. Facet jest przemocowcem i koniec.
Tak samo jak ja, ty, Hultaj.
Wszyscy idzmy na terapie.

Ise na terapię bo ostatnio nakrzyczlam na tz ze nie sprząta i rzucilam jego skarpetkami o podloge.
Taki ze mnie przegryw

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[januszpolak]

Napisane przez Liara_Tsoni

Bo oczywiście denerwują nas tylko konkretne sytuacje. W zdrowym człowieku frustracja nie narasta.
Nie ma tak, ze dziewczyna flirtuje, daje się łaskotać, otacza sid adoratorami, nie przedstawia chłopaka rodzinie ani tym rzekomym przyjaciołom, ale w facecie frustracja na pewno nie narastała. W końcu zdrowe są tylko jednostki nieemocjonalne, które oprócz mdlosci od rzygania tecza nie czuja zadnych negatywnych emocjo, juz nie daj buk takich, ktore sa nieadekwatne do sytuacji.

Jak ktoś nie umie porozmawiać, powiedzieć o tym co go denerwuje w związku, i na końcu musi wszystko wyładować w akcie agresji, to tak samo nie nadaje się na partnera. Nie podejmuje rozmowy, najpierw wybucha, a dopiero potem Autorka coś próbuje mu tłumaczyć. Czyli jednym słowem o wszystkim się dziewczyna dowiaduje, jak już jest za późno i frustracja sięga zenitu. Jak sobie wyobrażasz funkcjonowanie w takim związku na co dzień? Bo z pewnością to nie jedyny problem, z jakim ta para będzie musiała się zmierzyć.

---------- Dopisano o 17:26 ---------- Poprzedni post napisano o 17:24 ----------

Napisane przez mekare95

I naprawdę uważasz, że odpowiednią reakcją jest rzucanie cudzą rzeczą? A nie rozmowa na temat wzajemnych oczekiwań ewentualnie zerwanie?

Niee, nakrzyczenie na partnera, rzucenie rzeczami o podłogę kluczem do szczęśliwego związku. Przecież agresja rozwiązuje wszystko.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez januszpolak

Jak ktoś nie umie porozmawiać, powiedzieć o tym co go denerwuje w związku, i na końcu musi wszystko wyładować w akcie agresji, to tak samo nie nadaje się na partnera. Nie podejmuje rozmowy, najpierw wybucha, a dopiero potem Autorka coś próbuje mu tłumaczyć. Czyli jednym słowem o wszystkim się dziewczyna dowiaduje, jak już jest za późno i frustracja sięga zenitu. Jak sobie wyobrażasz funkcjonowanie w takim związku na co dzień? Bo z pewnością to nie jedyny problem, z jakim ta para będzie musiała się zmierzyć.

Ja tam uważam że kłótnie w związku to nic złego o ile o nich się para godzi i próbuje rozmawiac. A facet autorki rozmawia tylko to nie przynosi skutku bo autorka fakt czas udaje niewinna lelije.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[januszpolak]

Napisane przez Liara_Tsoni

Ja tam uważam że kłótnie w związku to nic złego o ile o nich się para godzi i próbuje rozmawiac. A facet autorki rozmawia tylko to nie przynosi skutku bo autorka fakt czas udaje niewinna lelije.

Nie wiem jaki jest sens godzenia się i rozmowy skoro ciągle na nowo pojawiają się kłótnie. Jak widać u Autorki rozmowa nic nie wnosi. Pewnie że kłótnie się zawsze pojawią, ale po pierwsze kłótna nie równa się krzyk, agresja (może to być ostrzej poprowadzona dyskusja) oraz powinna prowadzić do pewnych wniosków. Jeśli pojawia się coraz to nowa kłótnia o tą samą sprawę to znaczy, że rozmowy nie przynoszą żadnego rezultatu a kłótnie będą tylko rujnować psychicznie.

[201705042038]

Napisane przez Liara_Tsoni

Nie mam tez za to jakiejs chorej fobii, ktora by sprawiala ze wszwdzie widze przemoc.

Nie wszędzie, tylko tam, gdzie ona jest.
Nie wierzę, że Wy nie widzicie, tylko w jakiś sposób Wam się wydaje, że wobec tej trzpiotki otoczonej facetami, która nie chce zrobić tego, co się od niej oczekuje, przemoc jest usprawiedliwiona. "Babska" zazdrość?

Napisane przez Liara_Tsoni

Bo oczywiście denerwują nas tylko konkretne sytuacje. W zdrowym człowieku frustracja nie narasta.
Nie ma tak, ze dziewczyna flirtuje, daje się łaskotać, otacza sid adoratorami, nie przedstawia chłopaka rodzinie ani tym rzekomym przyjaciołom, ale w facecie frustracja na pewno nie narastała. W końcu zdrowe są tylko jednostki nieemocjonalne, które oprócz mdlosci od rzygania tecza nie czuja zadnych negatywnych emocjo, juz nie daj buk takich, ktore sa nieadekwatne do sytuacji.

Zdrowy człowiek ucieknie ze związku, który go frustruje (chyba, że zjawią się doradcy, którzy zaczną go przekonywać, że nic lepszego się nie trafi i wydziwia, a w zasadzie sam jest sobie winien...).

Nie jest też zazdrosny o jednego faceta, o innych również:
"Była też taka sytuacja, że byliśmy na domówce u jego znajomych, a tam zaczepiało mnie paru chłopaków, któryś mnie połaskotał przedmiotem który trzymał w ręku. Po dwoch dniach mój chłopak wyrzucił z siebie, że okropnie mu się to nie podobało, że pozwalam sobie na za dużo ze strony innych, że powinnam była ich od razu pogonić."

Bardzo jestem ciekawa, jak wytłumaczycie jego nieadekwatne reakcje na temat jej przeszłości i podejścia do seksu.
"On o jedno i o drugie jest strasznie zazdrosny. Najpierw zrobił mi awanturę o te dziewczyny, że to nie przystoi i że chciałam się zabawić jakimkolwiek kosztem. Przegadaliśmy ten temat, zapewniłam go że nie będę tak robić będąc w związku (i nie mam zamiaru).
Potem zdenerwował się na mnie, gdy napisałam mu prowokującego smsa, w sensie seksualnym. Stwierdził że to też nie przystoi, że to się robi a nie pisze o tym smsy, tak po prostu, przy śniadaniu, jakby nigdy nic. "

Serio, nie dziwię się, że autorka nie spieszy się przedstawić go rodzinie.

Napisane przez Liara_Tsoni

Ja tam uważam że kłótnie w związku to nic złego o ile o nich się para godzi i próbuje rozmawiac. A facet autorki rozmawia tylko to nie przynosi skutku bo autorka fakt czas udaje niewinna lelije.

A jakich skutków oczekujesz? Rozmowa z nastawieniem na to, żeby kogoś zmusić do zmiany zachowania, to manipulacja.

[kalor]

Podsumowując: jako ze (prawie ) nikt nie jest idealny, 99% ludzi nie nadaje się do związku i powinnismy umrzeć w samotności. Jeśli kiedykolwiek rzucilyscie przedmiotem albo podnioslyscie głos albo poczuliście ukłucie zazdrości, to dla dobra innych ludzi odizolujcie się od społeczeństwa. Tako rzekł wizaż.

Moze to i dobrze, ziemia jest bardzo przeludniona.

[201705042038]

Napisane przez kalor

Podsumowując: jako ze (prawie ) nikt nie jest idealny, 99% ludzi nie nadaje się do związku i powinnismy umrzeć w samotności. Jeśli kiedykolwiek rzucilyscie przedmiotem albo podnioslyscie głos albo poczuliście ukłucie zazdrości, to dla dobra innych ludzi odizolujcie się od społeczeństwa. Tako rzekł wizaż.

Moze to i dobrze, ziemia jest bardzo przeludniona.

Nie kalor, 99% ludzi nie odwala takich akcji, jak ten chłopak.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez januszpolak

Nie wiem jaki jest sens godzenia się i rozmowy skoro ciągle na nowo pojawiają się kłótnie. Jak widać u Autorki rozmowa nic nie wnosi. Pewnie że kłótnie się zawsze pojawią, ale po pierwsze kłótna nie równa się krzyk, agresja (może to być ostrzej poprowadzona dyskusja) oraz powinna prowadzić do pewnych wniosków. Jeśli pojawia się coraz to nowa kłótnia o tą samą sprawę to znaczy, że rozmowy nie przynoszą żadnego rezultatu a kłótnie będą tylko rujnować psychicznie.

No cóż. Ja tam się kloce, krzyczę, mój tz też, ale przynajmniej oczyszcza to atmosfere.
Może to patologia ale jakoś nie wydaje mi się.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[sibin]

Melduję, że czytam wszystko to, co piszecie, choć dziwnie ustosunkować się do debaty nt. swoich własnych problemów.
Dużo teraz z chłopakiem rozmawiamy, mam wrażenie że coś pękło w końcu, obydwoje mamy duże poczucie winy, ja na pewno się mocno zaczęłam zastanawiać nad swoim zachowaniem, i wydaje mi się, że on też. Niemniej pewna zapalona lampka z żółtym światłem zostaje.

Też mnie zaciekawiło, co można mieć na myśli nazywając swojego mężczyznę cholerykiem, ale pisząc że on nie krzyczy i nie okazuje wściekłości (zakonna)? Nie do końca rozumiem.

Któraś z Was napisała, że spotykam się z chłopakiem, któremu się podobam - to nieprawda, nie spotykam się z nikim kto przejawia jakiekolwiek zainteresowania wobec mnie.

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Napisane przez Hultaj

ź
zastanów się czy byś chciała aby Twój chłopak
- otaczał się głównie kumpelami
- miał 2-3 bliskie przyjaciółeczki z którymi spędzałby czas sam na sam i był w zazyłych, cieplutkich, oczywiście przyjacielskich ! stosunkach.
- podmacywany niby to niewinnie przez laskę na imprezie szczerzyłby się głupio czyli olałby sprawę zamiast grzecznie i delikatnie wywinąć się z sytuacji (tak aby nie wyjśc na nadgorliwego idiotę który sobie za wiele wyobraża ale żeby zarazem jego dziewczynie nie było przykro)
- latał ze sprawunkami koleżaneczek i do koleżaneczek

chyba zartujesz. moj TZ robi wszystko z powyzszej listy i czulabym sie jak wariatka kazac mu wybierac sobie znajomych ze wzgledu na ich plec a nie osobowosc

[Liara_Tsoni]

Napisane przez anna87

Nie wszędzie, tylko tam, gdzie ona jest.
Nie wierzę, że Wy nie widzicie, tylko w jakiś sposób Wam się wydaje, że wobec tej trzpiotki otoczonej facetami, która nie chce zrobić tego, co się od niej oczekuje, przemoc jest usprawiedliwiona. "Babska" zazdrość?




Zdrowy człowiek ucieknie ze związku, który go frustruje (chyba, że zjawią się doradcy, którzy zaczną go przekonywać, że nic lepszego się nie trafi i wydziwia, a w zasadzie sam jest sobie winien...).

Nie jest też zazdrosny o jednego faceta, o innych również:
"Była też taka sytuacja, że byliśmy na domówce u jego znajomych, a tam zaczepiało mnie paru chłopaków, któryś mnie połaskotał przedmiotem który trzymał w ręku. Po dwoch dniach mój chłopak wyrzucił z siebie, że okropnie mu się to nie podobało, że pozwalam sobie na za dużo ze strony innych, że powinnam była ich od razu pogonić."

Bardzo jestem ciekawa, jak wytłumaczycie jego nieadekwatne reakcje na temat jej przeszłości i podejścia do seksu.
"On o jedno i o drugie jest strasznie zazdrosny. Najpierw zrobił mi awanturę o te dziewczyny, że to nie przystoi i że chciałam się zabawić jakimkolwiek kosztem. Przegadaliśmy ten temat, zapewniłam go że nie będę tak robić będąc w związku (i nie mam zamiaru).
Potem zdenerwował się na mnie, gdy napisałam mu prowokującego smsa, w sensie seksualnym. Stwierdził że to też nie przystoi, że to się robi a nie pisze o tym smsy, tak po prostu, przy śniadaniu, jakby nigdy nic. "

Serio, nie dziwię się, że autorka nie spieszy się przedstawić go rodzinie.





A jakich skutków oczekujesz? Rozmowa z nastawieniem na to, żeby kogoś zmusić do zmiany zachowania, to manipulacja.

Jasne jestem zazdrosna o powodzenie autorki bo sama wygladam jak kupa brzydkiego slonia z biegunka. To wszystko przez zazdrość.

Są paru ktore się spektakularnie kloca a nie sa przemocowe.
Poza tym skoro zmuszanie jak do zmiany zachowań to przemoc, to zmuszanie jego do zmiany zachowań to też przemoc.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[kalor]

Napisane przez anna87

Nie kalor, 99% ludzi nie odwala takich akcji, jak ten chłopak.

Ale odwala inne, krzyczy, jest zazdrosna, nie umie rozmawiać, stosuje "ciche dni". Czy tylko zachowanie tego chłopaka kwalifikuje się do zerwania? Moim zdaniem większość ludzi ma jakieś "okolozwiazkowe" problemy. Oni się może nie dobrali, ale nie wierze, ze on nie jest w stanie stworzyć normalnego związku. Może z kimś innym.

W tym wątku dochodzi już do absurdów typu "w związku nie wolno się kłócić", w takim razie nie znam ani jednej "normalnej" pary bez problemów.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez anna87

Nie kalor, 99% ludzi nie odwala takich akcji, jak ten chłopak.

Okropne akcje robi. Masz racje w twoim utppijnym świecie ludzkie pierdza na siebie fiolkami.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[zakonna]

Mój mąż jest cholerykiem, szybko się denerwuje i równie szybko jego złość wygasa. A krzyczy takie rzeczy, że z boku możemy się wydawać patologią.
Ale choleryk to nie to samo, co osoba, która próbuje kontrolować partnera i wymuszać na nim jakieś zachowania. A ty wyraźnie napisałaś, że czujesz się cały czas niepewnie, bo w najmniej spodziewanych momentach są afery i pretensje i różne wyrzuty.
Zarówno doświadczenie jak i teoria mówi, że z tego nie będzie nic dobrego i że jest jakieś 95 procent szans, że jesteś w związku skrzywionym.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez zakonna

Mój mąż jest cholerykiem, szybko się denerwuje i równie szybko jego złość wygasa. A krzyczy takie rzeczy, że z boku możemy się wydawać patologią.
Ale choleryk to nie to samo, co osoba, która próbuje kontrolować partnera i wymuszać na nim jakieś zachowania. A ty wyraźnie napisałaś, że czujesz się cały czas niepewnie, bo w najmniej spodziewanych momentach są afery i pretensje i różne wyrzuty.
Zarówno doświadczenie jak i teoria mówi, że z tego nie będzie nic dobrego i że jest jakieś 95 procent szans, że jesteś w związku skrzywionym.

Serio normalne jest to że będąc w związku nic się od partnera nie wymaga?
Bo jednak mam inne doświadczenia

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[zakonna]

Kontrola, wymuszanie zmian w zachowaniu, awantury znienacka, wprowadzanie niepewności w związek to nie jest dobry związek.
Owszem, możesz wymagać i związać się z osobą, która te wymagania spełnia. Nie masz natomiast prawa oczekiwać, że ktoś się zmieni pod twoje dyktando.

[201705042038]

Napisane przez sibin

Też mnie zaciekawiło, co można mieć na myśli nazywając swojego mężczyznę cholerykiem, ale pisząc że on nie krzyczy i nie okazuje wściekłości (zakonna)? Nie do końca rozumiem.

Temperament nie równa się agresja czy przemoc. Tak samo,jak nie trzeba być cholerykiem, żeby się krzyczeć.

[kalor]

Napisane przez Liara_Tsoni

Serio normalne jest to że będąc w związku nic się od partnera nie wymaga?
Bo jednak mam inne doświadczenia

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

Wydaje mi się, ze każda kłótnia to próba wymuszenia i przez to tez wymagania. Po co się kłócić, jeśli nie oczekujemy zmiany czegoś? Ja się nie kłócę o rzeczy mi obojętne. A skoro kłótnia coś wymuszamy, to każdy związek, w którym dochodzi do kłótni jest przemocowy, tak?

[Liara_Tsoni]

Napisane przez zakonna

Kontrola, wymuszanie zmian w zachowaniu, awantury znienacka, wprowadzanie niepewności w związek to nie jest dobry związek.
Owszem, możesz wymagać i związać się z osobą, która te wymagania spełnia. Nie masz natomiast prawa oczekiwać, że ktoś się zmieni pod twoje dyktando.

Dobrze ze nie jestem w związku z tak bezkompromisową osoba jak statystyczna wizazanka. Mogę poprosi faceta by coś zmienił w swoim zachowaniu i nie zostanę oskarżona o przemoc.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[Liara_Tsoni]

Napisane przez kalor

Wydaje mi się, ze każda kłótnia to próba wymuszenia i przez to tez wymagania. Po co się kłócić, jeśli nie oczekujemy zmiany czegoś? Ja się nie kłócę o rzeczy mi obojętne. A skoro kłótnia coś wymuszamy, to każdy związek, w którym dochodzi do kłótni jest przemocowy, tak?

Mi się wydaje że klotnia to raczej wypuszczanie emocji a nie wymuszenie, bo tym byłby szantaz, ale co ja tam wiem.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[ajah]

Napisane przez Liara_Tsoni

Okropne akcje robi. Masz racje w twoim utppijnym świecie ludzkie pierdza na siebie fiolkami.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

To przeciez nie o to chodzi. Zupełnie nie o to.
Nie rozumiem serio jak może nie docierać, ze zapędy despotyczne tego kolesia mogą byc niepokojące.
Świat jest złożony, ludzie mają różne charaktery i temperamenty. TUtaj jednak jasno widać dwie kwestie: facet dąży do ukrócenia pewnych zachowań partnerki i mimo tego, że ona mu nie pasuje, on usiłuje ją zmienić.

Kwestia taka jak się kłócą i godzą, bo z tego co autorka pisze, to ma niewielki zwiazek ze zdrową sprzeczką.

[zakonna]

możesz prosić, NIE MASZ PRAWA WYMUSZAĆ i nie masz prawa, jeśli prośba nie zostanie spełniona, robić awantury czy afery, wzbudzać poczucia winy.
Trudno to zrozumieć, serio? Skoro trudno, to może warto przemyśleć jednak swój związek.

[Liara_Tsoni]

Napisane przez zakonna

możesz prosić, NIE MASZ PRAWA WYMUSZAĆ i nie masz prawa, jeśli prośba nie zostanie spełniona, robić awantury czy afery, wzbudzać poczucia winy.
Trudno to zrozumieć, serio? Skoro trudno, to może warto przemyśleć jednak swój związek.

Ide przemyśleć swój związek, w którym ochotę jesteśmy szczęśliwi bo wizaz tak mówi. Paradne.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[kalor]

Napisane przez Liara_Tsoni

Mi się wydaje że klotnia to raczej wypuszczanie emocji a nie wymuszenie, bo tym byłby szantaz, ale co ja tam wiem.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

Czyli kłócisz się o coś, spuszczasz raz emocje i to wystarczy na całe życie i juz więcej ta sprawa cię nie rusza? Kłócisz się o coś, czego w sumie nie chcesz zmienić, ale jakimś cudem budzi to w tobie tak wielkie emocje?

[201705042038]

Napisane przez kalor

Ale odwala inne, krzyczy, jest zazdrosna, nie umie rozmawiać, stosuje "ciche dni". Czy tylko zachowanie tego chłopaka kwalifikuje się do zerwania? Moim zdaniem większość ludzi ma jakieś "okolozwiazkowe" problemy. Oni się może nie dobrali, ale nie wierze, ze on nie jest w stanie stworzyć normalnego związku. Może z kimś innym.

W tym wątku dochodzi już do absurdów typu "w związku nie wolno się kłócić", w takim razie nie znam ani jednej "normalnej" pary bez problemów.

Każde z tych zachowań jak najbardziej się kwalifikuje do zerwania, jeśli nie pasują drugiej osobie. Do tego nie trzeba żadnych wymówek.

I proszę zacytować, gdzie niby ktoś napisał, że w związku nie wolno się kłócić. Nie kojarzę też, żeby ktoś pisał, że chłopak nie nadaje się do związków.

Napisane przez Liara_Tsoni

Serio normalne jest to że będąc w związku nic się od partnera nie wymaga?
Bo jednak mam inne doświadczenia

Jak zakonna napisała - wymagania jak najbardziej mieć należy, nie z każdym przecież trzeba się wiązać. Natomiast wybieranie sobie kogoś, kto tych wymagań nie spełnia, a potem próby wymuszenia na nim czegoś, to co innego

[kalor]

Sorry, myślałam, ze uważacie, ze przemocowcy nie nadają się do związków, widzę, ze założyłam blednie. Rzeczywiście, nigdzie nie padły dokładnie słowa "on się do związków nie nadaje".