2012-05-29, 15:24 | #31 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: nie mam po co żyć
Ja Cie troche rozumiem, bo sama cierpie na nerwice. Po raz pierwszy mialam ja jako 9-letnia dziewczynka, bo bylam bardzo ambitna i balam sie matematyki w szkole z ktorej zaczelo mi gorzej isc. Wyleczylam sie z niej wtedy i wrocila do mnie niedawno po, 18 latach. Wiem jak okropnie moze to rzutowac na zycie. Ja mam nerwice lekowa i dostaje ataki paniki czasami, w szczegolnosci w pracy. Jestem bardzo pogodna, spokojna, usmiechnieta - ludzie naookolo kompletnie niczego nie podejrzewaja, ze mam jakiekolwiek problemy, a w srodku nie raz przechodze dramat w postaci przyspieszonego bicia serca, trzesacych sie dloni, panicznego strachu i leku, ze zaraz cos mi sie stanie, gula w gardle (tzw. globus histericus), suchosc w ustach, problemy z oddychaniem, dziwne skurcze na calym ciele - no masakra! Staram sie z tym zyc, bo postanowilam sobie, ze nic nie bedzie nade mna mialo az takiej kontroli. Raz jest lepiej, raz gorzej. Tyle, ze u mnie to jakas fanaberia chyba troche - nadwrazliwosc, bo ja nie mam jakichs konkretnych powodow do tej nerwicy (chyba, ze leza gdzies w podswiadomosci).
Tak czy inaczej, koniecznie do lekarza! Porozmawiaj z mama - a jak sie boisz, to wyslij do niej list. Przepros w nim, wytlumacz... napisz jak Ci ciezko. Mama przemysli, przeczyta na spokojnie - zlosc jej przejdzie i akurat do domu wrocisz na rozmowe. Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 Czas edycji: 2012-05-29 o 15:26 |
2012-05-29, 15:30 | #32 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 5 308
|
Dot.: nie mam po co żyć
A ja nie będę taka łagodna w stosunku do Ciebie.
Rzuciłaś studia bo się przestraszyłaś, bo Ci się wydawało, że nie nadążasz. Ok zdarza się. Natomiast teraz to i owszem, masz nerwicę. Powodem jest to, że boisz się, że wszystkie Twoje kłamstwa wyjdą na jaw. Ja jestem OBURZONA Twoim pasożytnictwem i lenistwem. Tak LENISTWEM!!! Mieszkasz w studenckim mieście. Żeby przez cały rok nie znaleźć JAKIEJKOLWIEK chociażby dorywczej pracy to jest wyższa forma lenistwa i obijania się. Poza tym nie jest ci zwyczajnie w świecie wstyd? W domu z kasą ciężko, a Ty sobie spokojnie na nich żerujesz nie robiąc totalnie NIC, nawet głupich ulotek nie roznosząc. Teraz trzęsiesz portkami i masz nerwicę bo się boisz konsekwencji swojego zachowania i słusznie. Matka głupia nie jest. Studia trwają albo dwa lata, albo 5, tak czy siak kłamstwa wyjdą na jaw. Szkoda, że po prawie ROKU dopiero o tym zaczęłaś myśleć |
2012-05-29, 15:44 | #33 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 3 755
|
Dot.: nie mam po co żyć
Zgadzam się z Andzią... Coś wydaje mi się, że nerwica wynika z ukrywania faktu że nie studiujesz, a nie z samego strachu przed studiami... Też zadziwia mnie, że nie znalazłaś żadnego zajęcia, nie nudziło Ci się przez rok?
|
2012-05-29, 15:50 | #34 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 14
|
Dot.: nie mam po co żyć
Mnie chodzi o te pieprzone studia. Przerwałam je ze strachu i nie wiem czy na nie wracać, czy szukać czegoś innego, czy może po prostu szukać pracy i nie iść na żadne studia.
Macie rację, jestem leniem. |
2012-05-29, 15:53 | #35 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-08
Lokalizacja: Wizaż. Tu mnie zawsze znajdziesz! :)
Wiadomości: 14 119
|
Dot.: nie mam po co żyć
po co zakladasz watek skoro nie chcesz pomocy i za chwile kasujesz/edytujesz posty??
ban tymczasowy za edycje.
__________________
♪♪♪♪♪♪ ★ ♪♪♪♪♪♪
Edytowane przez Pomadka Czas edycji: 2012-05-29 o 15:54 |
2012-05-29, 16:07 | #36 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 3 755
|
Dot.: nie mam po co żyć
Coraz częściej myślę o tym, że powinien powstać jakiś leksykon postaw wizażowych... Na przykład tutaj :
Typ : wizażanka obrażalska (visages majestatus obrażalskus). Charakterystyka : po skrytykowania osobnik reaguje usunięciem treści posta, oraz obrażeniem się. Zalecenia : cytowanie treści pierwszego posta w pierwszej odpowiedzi na założony wątek. |
2012-05-29, 16:19 | #37 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 6
|
Dot.: nie mam po co żyć
Nie naskakujcie na dziewczynę.
Zrobiłaś już pierwszy krok-poszłaś do psychiatry. Czy psychiatra zalecił wizytę u psychologa, psychoterapię? Przykro mi to mówić, ale Twoja sytuacja jest na tyle poważna, że sama już sobie nie radzisz, dlatego musisz skorzystać z pomocy innych, nie bój się. Poszukaj psychologa, jeśli nie wiesz od czego zacząć idź nawet do lekarza rodzinnego, powiedz w jakiej sytuacji się znalazłaś, że sama nie dajesz rady, powinien Cię skierować do jakiejś poradni. Rozumiem, że jesteś w obcym mieście i sama do końca nie wiesz gdzie się udać. Sytuacja nie jest bez wyjścia, walcz o siebie. To, że nic Cię nie cieszy, nic Cię nie interesuje, nie dasz rady się uczyć, nie zapamiętujesz, nauka Ci przychodzi z trudem, to wynika z Twojego stanu, nie, że jesteś beznadziejna!!! Jak ktoś kto żyje w takim stresie i napięciu może czymkolwiek się zainteresować, czy czytać ze zrozumieniem. To tak jakby komuś w żałobie dać książkę i powiedzieć "zajmij się czymś, poczytaj" myślę, że po przeczytaniu strony nie umiałaby powiedzieć o czym była. Wzięłaś dziekankę bo już dłużej nie dawałaś rady, nie powiedziałaś mamie, bo nie chciałaś jej zawieść, bałaś się i dalej boisz, dlatego brniesz w te kłamstwa. Mamie może być ciężko to zrozumieć na początku, co jak co mówiłaś nieprawdę przez cały rok, ale inaczej nie potrafiłaś. Może krzyczeć, będzie zła, Ci też będzie źle bo przecież nie chciałaś żeby tak się stało, ale zobaczysz, że z upływem czasu jakoś się dogadacie. Ważne jest to, żebyś miała jakąś osobę na którą możesz liczyć, jeśli w tym momencie czujesz że jesteś sama, wal na wizaż, jedne opinie mogą być nie przychylne, drugie będą już inne. 1 krok już zrobiłaś-poszłaś do psychiatry, super! 2 krok jest takim wołaniem o pomoc tutaj na wizażu Teraz będą wakacje, z jednej strony poczujesz się lepiej, bo nie będzie tego napięcia i spiny zwiazanej z uczelnią, ale wszystko powróci wraz z nowym rokiem akademickim, więc nie odkładaj tego, nie myśl że się polepszy, szukaj pomocy u psychologa. |
2012-05-29, 16:26 | #38 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 6
|
Dot.: nie mam po co żyć
Nie naskakujcie na dziewczynę.
Zrobiłaś już pierwszy krok-poszłaś do psychiatry. Czy psychiatra zalecił wizytę u psychologa, psychoterapię? Przykro mi to mówić, ale Twoja sytuacja jest na tyle poważna, że sama już sobie nie radzisz, dlatego musisz skorzystać z pomocy innych, nie bój się. Poszukaj psychologa, jeśli nie wiesz od czego zacząć idź nawet do lekarza rodzinnego, powiedz w jakiej sytuacji się znalazłaś, że sama nie dajesz rady, powinien Cię skierować do jakiejś poradni. Rozumiem, że jesteś w obcym mieście i sama do końca nie wiesz gdzie się udać. Sytuacja nie jest bez wyjścia, walcz o siebie. To, że nic Cię nie cieszy, nic Cię nie interesuje, nie dasz rady się uczyć, nie zapamiętujesz, nauka Ci przychodzi z trudem, to wynika z Twojego stanu, nie, że jesteś beznadziejna!!! Jak ktoś kto żyje w takim stresie i napięciu może czymkolwiek się zainteresować, czy czytać ze zrozumieniem. To tak jakby komuś w żałobie dać książkę i powiedzieć "zajmij się czymś, poczytaj" myślę, że po przeczytaniu strony nie umiałaby powiedzieć o czym była. Wzięłaś dziekankę bo już dłużej nie dawałaś rady, nie powiedziałaś mamie, bo nie chciałaś jej zawieść, bałaś się i dalej boisz, dlatego brniesz w te kłamstwa. Mamie może być ciężko to zrozumieć na początku, co jak co mówiłaś nieprawdę przez cały rok, ale inaczej nie potrafiłaś. Może krzyczeć, będzie zła, Ci też będzie źle bo przecież nie chciałaś żeby tak się stało, ale zobaczysz, że z upływem czasu jakoś się dogadacie. Ważne jest to, żebyś miała jakąś osobę na którą możesz liczyć, jeśli w tym momencie czujesz że jesteś sama, wal na wizaż, jedne opinie mogą być nie przychylne, drugie będą już inne. 1 krok już zrobiłaś-poszłaś do psychiatry, super! 2 krok jest takim wołaniem o pomoc tutaj na wizażu 3 krok psychoterapia Teraz będą wakacje, z jednej strony poczujesz się lepiej, bo nie będzie tego napięcia i spiny zwiazanej z uczelnią, ale wszystko powróci wraz z nowym rokiem akademickim, więc nie odkładaj tego, nie myśl że się polepszy, szukaj pomocy u psychologa. Teraz doczytałam, do września jest daleko, idź do lekarza rodzinnego nawet, powiedz, że boisz się bo do września to długi okres czasu jeszcze i czujesz że sobie nie radzisz już z tym wszystkim, że w domu nie wiedzą o Twojej sytuacji i że jesteś z tym sama, i że prosisz o pomoc. |
2012-05-29, 17:31 | #39 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 5 308
|
Dot.: nie mam po co żyć
Ja jeszcze coś dopiszę.
Moim zdaniem autorka też nieco koloryzuje swoją postawę by się sama usprawiedliwic. KIEDY ona poszła do specjalisty? Nie jak zrezygnowała ze studiów, nie jak nie poszła na rozmowę kwalifikacyjną... Dopiero jak ma wizję, że wraca do domu i może się wydac łganie i lebrowanie... Sorry, ale ja tego nie kupuję. Jak dla mnie panna zrezygnowała po kilku!! zajęciach, poleniła się cały rok, a teraz panika i kombinowanie i latanie po specjalistach i próba robienia z siebie strasznej ofiary. |
2012-05-29, 17:59 | #40 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 343
|
Dot.: nie mam po co żyć
Może tak być, ale może też tak być, że już w domu była pomiatana, wyśmiewana, że zawsze była nieśmiała i bała się odezwać przed grupą i po prostu na studiach to wybuchło, załamała się i ze strachu przed reakcją rodziny wolała to ukrywać. Jeśli naprawdę jest chora, to takiej osobie nie wystarczy powiedzieć "ogarnij się", bo to tak jakby mówić do kaleki "weź k****a wstań i zacznij chodzić". Potrzebny jest wtedy psychiatra i psycholog, żeby stanąć na nogi. A depresja i nerwica zawsze są odbierane przez zdrowych jako lenistwo - to akurat norma.
__________________
Edytowane przez _chocolate Czas edycji: 2012-05-29 o 19:25 |
2012-05-29, 19:59 | #41 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-05
Lokalizacja: Szczecin/Malmö
Wiadomości: 282
|
Dot.: nie mam po co żyć
Autorko, jako osoba ucząca się aktualnie nowego języka, chciałabym ci podsunąć metodę na przełamanie bariery językowej - nie mów, że nie potrafisz, nie myśl, że nie potrafisz - potrafisz, to tylko kwestia rozluźnienia się. Ja co prawda nie mdlałam ani nie wymiotowałam, gdy miałam rozmawiać w obcym języku, ale w momencie, gdy ktoś zagadywal mnie po angielsku do głowy przychodziły mi wyłącznie niemieckie zwroty i na odwrót - zong. Nie bój się popełniać błędów - to normalne. A druga rada - nie wiem jaki język studiujesz, ale znajdź jakieś miłe dla ucha piosenki w tym języku i śpiewaj na głos, w domu na całe gardło, a na ulicy możesz nucić pod nosem - to naprawdę pomaga.
|
2012-05-29, 20:34 | #42 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: nie mam po co żyć
Ale dziewczyna pisze, że ona język studiuje; nie wiem, ale ponieważ mam w rodzinie osoby po anglistyce, to wiem,że język obcy studiuje się, nieźle już język znając; a tu dziewczyna pisze, ze ona po technikum i "się nie przykładała"- to JAK ma się na tych studiach utrzymać? Nie ma takiej opcji.
|
2012-05-29, 22:06 | #43 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: Toruń
Wiadomości: 5 725
|
Dot.: nie mam po co żyć
autorko to nie miejsce dla Ciebie szukaj pomocy w realu moim zdaniem bardzo jej potrzebujesz znajdź swoją drogę i wtedy wróć na wizaż dla przyjemności odskoczni i relaksu
__________________
Apolonia rośnie poza brzuchem od 03.09.2007'
Bruno dołączył do nas 28.02.2011' |
2012-05-30, 00:09 | #44 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
|
Dot.: nie mam po co żyć
Cytat:
Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 Czas edycji: 2012-05-30 o 00:19 |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:02.