Maria Antonina

[Margarita]

Maria Antonina to film, który zasługuje na oddzielny wątek i warto go zobaczyć. To bardzo piękny film oparty na najlepiej udokumentowanej biografii Marii Antoniny autorstwa A. Fraser. Zwolenników kina w typie Bonda ten film z pewnością rozczaruje, jest on zrealizowany w bardzo spokojnym tempie, bez dodatkowych atrakcji mających dodawać dramatyzmu.
Maria Antonina przedstawiona została nieomal jako dziewczyna z sąsiedztwa, z
natury pogodna, w obliczu narastających rozczarowań rozładowująca swoją
frustrację w rozrzutnym trybie życia. Jej zachowania nie są jednak tak
demoniczne jak chciałby niechętny jej lud francuski. Możemy zrozumieć czy nawet usprawiedliwić tę nieszczęsną dziewczynę, którą los skazał na życie na obcej ziemi, u boku niezaradnego choć poczciwego męża, który doprowadził do ruiny finanse państwa. Który przez pierwsze siedem lat małżeństwa nie był w stanie uczynić nic, by Francja doczekała się delfina. Wina za nieudolność i porażki Ludwika spadała zazwyczaj na Marię Antoninę...

Rozczarowanym sceną ze sławetnym powiedzeniem "nie mają chleba, niech jedzą ciastka" pragnę uświadomić, że to legendarne zdanie padło z ust pewnej
władczyni kilka pokoleń przed Marią Antoniną i na długo przed jej panowaniem
było cytowane w różnych źródłach historycznych. Ponieważ przypisuje się je
Antoninie reżyserka bardzo zręcznie umieściła tę scenkę w filmie pozwalając
Marii Antoninie na słowa wyjaśnienia: "ja nigdy bym tak nie powiedziała"

Warto też zapoznać się z książką A. Fraser "Maria Antonina. Podróż przez zycie" - staranna biografia, oparta na dużej liczbie źródeł, co ma uczynić ją bardzo wiarygodną i bliską prawdy. Nie jest to łatwe, bo postać Marii Antoniny stała się legendą, a trudno jest mierzyć się z legendą i mitami. Dla wielu ta królowa stała się synonimem pustoty, próżności i beztroski, czego ukoronowaniem jest przypisanie jej sławetnego powiedzenia o chlebie i ciasteczkach. Zapewne niełatwo przyjdzie spojrzeć na nią jak na zwykłą piętnastolatkę, która stanęła pewnego dnia na francuskiej ziemi i musiała się zmierzyć z rolą, do której nikt jej nie przygotował.
BTW zadziwiające jest, że Maria Teresa tak słabo przygotowała swa najmłodszą córkę do roli królowej. Jeszcze dziwniejsze jest to, że Ludwik XV nie pomyślał o edukacji wnuka jako przyszłego króla. I kiedy ta dwójka pewnego dnia stanęła na czele Francji to droga do upadku monarchii francuskiej stała się równią pochyłą zmierząjącą bez odwrotu w kierunku rewolucji.

[lain]

Napisane przez Margarita

Który przez pierwsze siedem lat małżeństwa nie był w stanie uczynić nic, by Francja doczekała się delfina.

bo podobno mial stulejke

dla mnie to nie byl jakis wybitny film. ot taki lekki, latwy i przyjemny film raczej dla mlodszego wiekiem widza. chociaz tyle, ze sie nie dluzyl...

[Margarita]

Napisane przez lain

bo podobno mial stulejke

W biografii A. Fraser ta teoria jest poddana w wątpliwość W czasie kiedy miałby być porzeprowadzany zabieg Ludwik bywał codziennie konno na polowaniu. Autorka uznała, że gdyby przeprowadzono zabieg ( w owych czasach chirurgia nie stała zbyt wysoko ) to obolały Ludwik nie dałby rady jeździć konno

Film na pewno nie jest super wybitny, ale podoba mi się, że mierzy się z legendami i przesądami nt. Marii Antoniny

[Monka_tort]

Film przyjemny i... tyle. Nie żałuję, że się na niego wybrałam, bo cały przepych Wersalu pokazany w sposób ciekawy i baardzo estetyczny. No i bardzo przekonująca rola Kirsten.

[kaileight]

bardzo ciepłe subtelne kobiece kino nic dodac nic ująć

[wredziulek]

Bardzo fajny film, może nie arcydzieło, ale dobrze się na nim bawiłam. A ten szwedzki hrabia

[lain]

Napisane przez wredziulek

A ten szwedzki hrabia

nioooo... tez zwrocilam na niego uwage... przystojniacha

[jowisia]

Film - zawod na calej linii. Sama biografia M.A. napisalaby lepszy scenariusz, rezyser jednak uparl sie, zeby go spieprzyc. Liczylam na dobre kino - nie moglam doczekac sie konca, choc i on mial mnie czyms ostatnim zaskoczyc - potwierdzil tylko, ze lepiej bylo zamknac plik po polowie. Dotrwalam jednak do finiszu, dla ulubionej i niezwyklej w calej swej prostocie Kristen. I dziwie sie, ze role przyjela
Porazka.

[wredziulek]

lain:

[fjorgynn]

Napisane przez Monka_tort

Film przyjemny i... tyle

Tak, poza tym ja w ogóle bardzo lubię filmy kostiumowe. Gdybym nie znała historii Marii Antoniny to po obejrzeniu filmu nie znałabym jej nadal . Słabo opowiedziana historia. Brak tu jakiejś myśli przewodniej, czegoś, co reżyserka chciałaby przekazać.
Nie zmienia to jednak faktu, że film przyjemny i do obejrzenia.

A widziałyście te niebieskie trampki?

[jowisia]

Napisane przez fjorgynn

Gdybym nie znała historii Marii Antoniny to po obejrzeniu filmu nie znałabym jej nadal . Słabo opowiedziana historia. Brak tu jakiejś myśli przewodniej, czegoś, co reżyserka chciałaby przekazać.

Dokladnie to chcialam powiedziec....

Napisane przez fjorgynn

A widziałyście te niebieskie trampki?

nie

[patrycja1801]

Hmm... film nie zrobił na mnie większego wrażenia. Nie był zły, ale jakiś specjalnie godny polecenia tez nie...początek mnie zaintereoswał, ale końcówka jakoś mi się dłużyła...

[fjorgynn]

http://kinoman.wordpress.com/2007/01...ette-recenzja/ bardzo fajna recenzja

[Vielebny]

W generalnej ocenie przyznać muszę, że nudny... a druga połowa filmu nudna do potęgi.
Nie wiem czy świadomie czy nieświadomie pokaleczony częściami składowymi... zbyt jasny, kręcony jakby VHSem przez pana Mietka a muzyka oderwana od tematu, niepasująca zupełnie... jedno, co wpływa na "+", to to, że wykorzystano fragmenty dwóch utworów The Cure (choć kto wie czy to dla Roberta powód do dumy).

[Claire-K]

Mnie w tym filmie zasoczyło połączenie muzyki z obrazem. Panna Dunst jak zwykle świetna, kostiumy piękne, muzyka przebojowa. Szkoda, tylko, że Sophia Copola prawdopodobnie za mało radziła się swojego faceta - Tarantino - w sprawie scenariusza... Byłoby znacznie lepiej

Ps. A ten hrabia! mmm

[black_prinsess]

muzyka była świetna, film zresztą też

[Camomile]

Napisane przez Vielebny

W generalnej ocenie przyznać muszę, że nudny... a druga połowa filmu nudna do potęgi.
Nie wiem czy świadomie czy nieświadomie pokaleczony częściami składowymi... zbyt jasny, kręcony jakby VHSem przez pana Mietka a muzyka oderwana od tematu, niepasująca zupełnie... jedno, co wpływa na "+", to to, że wykorzystano fragmenty dwóch utworów The Cure (choć kto wie czy to dla Roberta powód do dumy).

Dokladnie, za duzo w filmie przeskokow, sciezka dzwiekowa tez kompletnie mi nie pasowala . Mialo byc zapewne ciekawie i oryginalnie, ale wyszedl plytki, nudny film. A szkoda, bo widac, ze naklady byly spore: Kunst, piekne kostiumy i scenografia.

[2016070150903]

film obejrzałam wczoraj i cóż.. nie uważam, ze to był czas stracony. nie jest to dzieło, ale obejrzeć można, jak najbardziej. chociażby dla pięknych obrazków.

[paulinnamalinna]

Napisane przez Vielebny

W generalnej ocenie przyznać muszę, że nudny... a druga połowa filmu nudna do potęgi.
Nie wiem czy świadomie czy nieświadomie pokaleczony częściami składowymi... zbyt jasny, kręcony jakby VHSem przez pana Mietka a muzyka oderwana od tematu, niepasująca zupełnie... jedno, co wpływa na "+", to to, że wykorzystano fragmenty dwóch utworów The Cure (choć kto wie czy to dla Roberta powód do dumy).

Zgadzam się z Vielebnym, ale tylko w połowie.
Według mnie muzyka pasowała do filmu, denerwowało mnie tylko to, że pojawiała się w nieodpowiednich momentach, jakoś za bardzo "wcinała się", odwracała uwagę od samego obrazu.
Było w "M. A." kilka scen, które zasługują na pochwałe - podobała mi sie scena odpoczynku z córeczką na łące, powieszenie obrazu z zamalowanym zmarłym dzieckiem, motyw "grania" na brzegach kieliszków.

Ale...ogolnie film był kiepski. W końcu nazwisko zobowiązuje i Sofia Coppola powinna nakręcić film, który nazwać by można przynajmniej dobrym.
Ten był nieposkładany i nieprzemyślany, taki trochę "studencki".


PS. Tak wogóle, to ja mam słabość do Marii Antoniny od dawna i i tak oceniłam ten film "łaskawie" .

[katie-lee]

Film całkiem przyjemny, nic szczególnego. Jednak jestem na tak

Lekki, łatwy i przyjemny - tak bym go oceniła

[Aggie125]

Film miły i kolorowy, ale raczej dla fanek bajecznych strojów. Ja czytałam biografię M.A. napisaną przez Zweiga i oczekiwałam czegoś podobnego. Zakończenie mnie "powaliło" i to w sensie negatywnym.

[Suomi6]

ktoś wcześniej wspominał o trampkach .... tak tak ja zauważyłam . Moim zdaniem film był zbytnio "przeróżowiony" , spodziewałam się zupełnie czegoś innego . Ogólnie uwielbiam filmy które umiejscowione są w tamtych czasach i scenerii , choć ten na całej linii mnie zawiódł ( a tak chciałam go obejżeć ) .

[Nymphetamina]

Ja też zauważyłam te trampki i zastanawiam się czemu miało służyć umieszczenie ich tam
Hm co do filmu. Mnie się podobał ze strony wizualnej, jestem fanką długich sukni, fantazyjnych fryzur, dawnych obyczajów i tym podobnych smaczków. Połączenie nowoczesnej muzyki z filmem, który miał przedstawiać wydarzenia wieku XVIII, też mnie trochę zaskoczyło. Nie wiem tylko czy mi się to podobało czy nie ( ), z jednej strony fajny pomysł ale z drugiej, no właśnie... jeśli oglądamy na ekranie wydarzenia tak odległe bardziej pasowałaby muzyka, która pozwoliłaby bardziej się nam wczuć w epokę. ^^
Jeśli jednak chodzi sposób opowiedzenia historii... Po obejrzeniu filmu byłam tylko trochę bogatsza w wiedzę o Marii Antoninie. Bardzo mnie negatywnie zaskoczył i rozczarował koniec filmu. Gdybym wcześniej już nie wiedziała, że MA została ścięta, pewno zastanawiałbym się o co chodziło... najpierw gdzieś jadą, później pokazana jest sypialnia i... koniec? Trochę dziwny sposób na zakończenie, pozostawiający uczucie niedosytu.

Jeśli jednak ten film miał widza zaiteresować i przybliżyć, chociaż trochę, historię Marii Antoniny to spełnił swe zadanie. ( jeśli chodzi o mnie oczywiście )

[Eleanor Rigby]

Tak się właśnie zastanawiam nad tym co pisałyście i przez cały czas chciałam napisać, że jeśli weźmie się pod uwagę, że film robiła Sofia Coppola to przestaje zaskakiwać jego forma. "Marię Antoninę" oglądałam z ogromnym kredytem zaufania i wyrozumiałością dla reżyserki, bo gdzieś głęboko do mnie trafiło jej "Między słowami". Długo broniłam jej drugiego autorskiego dzieła (drugi scenariusz), czyli MA i po kilku miesiącach powiem Wam, że mam nadal ambiwalentne uczucia co do tego czy udźwignęła ten film czy nie. Nastrój, odmienność, pewne zblazowanie bijące z ekranu. Trudno ocenić czy ten efekt był zamierzony czy nie. Czy reżyserka chciała całkiem słusznie pokazać pewną monotonie, nudę, bezsens dworskiego życia MA i dekadencję czy nie miała jakiegoś wyraźnego pomysłu na film? Tak czy inaczej uważam, że film warto zobaczyć, bo jest inny od historycznych produkcji i taki miał być. Dodatkowo piękny estetycznie. Mi dał do myślenia, choć paradoksalnie wydaje się ubogi fabularnie.

[paulinka3110]

Mnie ten film się nie podobał za bardzo!
Jestem ogromną fanką filmów kostiumowych i historycznych, ale tego "cyrku" nie mogłam obejrzeć do końca...
Jak na moje oko zbyt ładnie, miło itp. Nawet tragizm jej małżeństwa na mnie nie podziałał!

łeee

[Kulfon]

Za dużo różu i za dużo ciastek jak dla mnie. W takich dawkach wywoływały mdłości.
Ścieżka dźwiękowa generalnie fajnie dobrana, nie pasowała mi tylko w scenie powrotu z balu taka piosenka ze słowami "Fools rush in where angels fear to tread" czy coś. Jakoś tak za głośno to dla mnie było (wiem, że to miało pozwolić na wybicie się tekstu, ale mnie raziło).
Niestety, za Dunst nie przepadam, nie gra źle, ale mnie nie urzeka. Ogólnie, można obejrzeć, ale wiele nie wnosi.

[Eleanor Rigby]

Napisane przez Kulfon

nie pasowała mi tylko w scenie powrotu z balu taka piosenka ze słowami "Fools rush in where angels fear to tread" czy coś. Jakoś tak za głośno to dla mnie było (wiem, że to miało pozwolić na wybicie się tekstu, ale mnie raziło).

Dokładnie takie same wrażenia miałam, kiedy ta scena wyskoczyła

[paulinka3110]

Ja jeszcze oglądając ten film miałam wrażenie, że MA pojawi się na ekranie na motorze i pojedzie na przejażdżkę! Wcale by mnie to nie zdziwiło!?

[Nija_]

Filmu nie widziałam, niestety

Napisane przez Margarita

Warto też zapoznać się z książką A. Fraser "Maria Antonina. Podróż przez zycie"

Ja akurat czytam książkę "Maria Antonina" Stefana Zweiga i bardzo polecam, nawet nie jako książkę historyczną, ale jako ciekawą, fascynującą opowieść o życiu słynnej królowej

Do tej pory miałam zakodowane w głowie - z lekcji historii - zła, rozrzutna, pusta Maria Antonina, nie interesowała się swoim ludem itd.
A czytając książkę (jestem mniej więcej w połowie), spojrzałam na nią zupełnie inaczej, 14 czy 15-letnia dziewczynka, najmłodsze dziecko swej matki, zupełnie nieprzygotowane do roli przyszłej królowej Francji przyjeżdża na dwór królewski do obcego kraju, przecież to jeszcze dziecko.
Do tego jej mąż przez pierwsze 7 lat małżeństwa nie potrafi jej zaspokoić, co jak pisze autor (i jak można się domyślić) okropnie upokarza ją jako kobietę, dopiero po 7 latach w czasie wizyty Józef II(?) namawia Ludwika na operację i potem Maria Antonina zostaje matką.
Z każdą kolejną kartką, którą czytam, jest mi coraz bardziej żal Marii Antoniny, w słynnej aferze z naszyjnikiem, jak pisze autor, Maria Antonina była zupełnie bez winy, a wyrok uniewinniający zupełnie Rohana był dla niej ciosem, bo tym samym przyznano, że ponosi ona winę moralną, przez jej złe prowadzenie się, zamiłowanie do zabaw, powszechnie znaną beztroskę i lekkomyślność można by uznać te wszystkie niesamowite przypadki za prawdziwe (jak np. spotkanie niby Marii Antoniny - a w rzeczywistości wynajętej prostytutki - z Rohanem z parku, nocą...) Nie usprawiedliwiam jej całkowicie, ale jednak pomimo jej niezainteresowania ludem, zamiłowania do bezustannej zabawy, odczuwam do niej sympatię
A Ludwik XVI to już w ogóle inna historia Ale mi król, władca absolutny z ciekawostek - podobno 14 lipca, w dniu szturmu na Bastylię, napisał w swym notatniku, że nic się nie zdarzyło, co miało znaczyć, że nie był na polowaniu i nie upolował żadnego jelenia

[Carmenka001]

Babka super jak dla mnie. Ona i Kleopatra to najfajniejsze i najciekawsze babki w historii.