Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt? - Strona 5 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2015-12-15, 07:54   #121
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Autorko, przeczytałam wszystkie twoje wypowiedzi. Bardzo ci współczuję.
Słuszna decyzja w sprawie tego d...pka - nigdy więcej kontaktu z nim, to cię niszczy.
Nie chcesz - nie uciekaj, idź, wreszcie bierzesz się za siebie. Dziewczyno, żebyś ty wiedziała, jak brzmi opowieść o tym facecie w oczach szanującej się kobiety! Ale ty chyba wiesz, strasznie się poniżyłaś, musiałaś się tego bardzo wstydzić, dobrze, że powoli zaczynsz coś zmieniać. Trzymam kciuki.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-16, 11:05   #122
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Ona nawet w moich oczach wygląda żałośnie z bieganiem z wywieszonym językiem za kimś, kto ma mnie totalnie gdzieś. Mnie tylko jest przykro, że oni mnie zawsze mają gdzieś, jakbym ja nic nie znaczyła i nie była ważna. Pewnie sama do tego doprowadzam, ale w moim umyśle w trakcie takiej relacji to ja robię wszystko, żebym właśnie była ważna dla kogoś. A nigdy nie jestem. W kółko gonię za swoim ogonem i chcę usłyszeć od nich wszystkich, że jestem super i że zasługuję na coś dobrego, że mam znaczenie. A za każdym razem kończę z poczuciem, że właśnie nie.

I oni nie są jacyś też nieziemscy, bo jak mi przechodzi z jednego na drugiego, to ja wtedy widzę, że bez sensu to było, ale kiedy jestem "pod wpływem", to za każdym razem wierzę, że on jest cudowny, jedyny na świecie i jak on mi powie, że ja też jestem fajna i że warto się o mnie było postarać, to nagle wszystko się cudownie ułoży, ja będę szczęśliwa, on, a życie w całości będzie mieć jakiś sens.
Wiem już, że żaden z nich mi tego nigdy nie da. Nawet jeśli by to zrobił, to uznam, że za łatwo i nie dość i że nie chcę. Ja mam przecież kolegów, którzy mi sugerowali, że jestem taka właśnie, albo mówili wprost i to nie działało.

To ma chyba naprawdę dużo wspólnego z uzależnieniem. Bo ja nawet jak bywałam kiedyś w takim stanie, to przechodziło tylko jesli zmienilam jednego faceta na drugiego i za nim się uganiałam. Że to ciśnienie jakby cały czas jest we mnie za tym gonieniem i staraniem, tylko obiekty się zmieniają.
Obecnie nie pozwalam sobie na myślenie o nim. On też nie pisze, nie dzwoni, jest jakby spokój, więc zaczęłam się bardzo źle czuć. Może to jest związane z hormonami, bo po trzech tygodniach brania leków mam gorsze wyniki niż na początku -_-
Dość, że jak nie ma nikogo, komu mogłabym wszystkie siły poświęcić i muszę zajmować się sama sobą, to jestem strasznie rozdrażniona, zmęczona, nie mogę spać, dostałam nawet leki nasenne od lekarki, bo śpię po 2-3h i ledwie żyję. Jeśli to potraktować jako odstawienie to jest chyba gorzej niż przy alkoholu.

Dodatkowo łapię się na tym, że ten klient, z którym się umówiłam obiecał ostatnio telefon w ciągu kilku dni i że ponieważ nie zadzwonił jeszcze, zaczynam się wkurzać i chociaż facet jest w wieku mojego ojca i nie jest w moim typie, to najchętniej przerzuciłabym teraz na niego te wszystkie emocje szalone i bardzo pilnuję się, żeby tego nie zrobić i zachować zdrowy rozsądek.
Dziwnie reaguję i dopóki będzie we mnie to ciśnienie na chore rzeczy, to na serio powinnam unikać wszelkich kontaktów z facetami, bo nie umiem ich ogarnąć i nie reaguję jak ja normalnie w stosunku do znajomych czy facetów, którzy są dla mnie normalni, a kiedy ktoś mnie odsuwa albo ignoruje, to aż mnie skręca z potrzeby udowadniania.
Ciężko to kontrolować, tyle wam powiem, bo to nie jak alko, że mogę powyrzucać i nie ma. Faceci są wszędzie i muszę się z nimi kontaktować, a co więcej nawet dla wszystkich jest wskazane, żebym nie była sama, itd. Ale ja wiem, że zrobiłabym sobie krzywdę znów. No i takie piwo nie stanie mi na klatce ani nie napisze smsa, a faceci to robią i wtedy trudno udawać, że nie istnieją.
Jutro mam iśc na to spotkanie, jestem tak przerażona, że powoli mi się zaczyna robić wszystko jedno, więc może się przełamię jednak, żeby mieć to za sobą.
__________________
Królewna z drewna
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-16, 11:33   #123
koniczyna82
Rozeznanie
 
Avatar koniczyna82
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 646
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Mam koleżankę. Jej mama kochała braciszka a tata siostrzyczkę. Ona od małego było ta 3cią uslugującą...np przed wyjsciem do szkoły do jej obowiązków między innymi należało uczesanie włosów i sobie i o jeden rok młodszej siostrzczce Księżniczce. No masakra. Ponad 10 lat temu przyjechała uczyć się w większym mieście. Wynajmuje od tego czasu pokój w mieszkaniach w którym zawsze mieszkają inni ludzie w innych pokojach. Z biegiem lat zmieniają się pokoje, mieszkania, lokatorzy i nawet kraje bo teraz jest poza Pl. I zawsze ten sam schemat. Na początku jest fajnie i miło. Cieszy się że ja lubią.żeby lubili bardziej załatwia wszystko. Robi za etatową sprzątaczkę, załatwia rachunki, dba o wszystkie durnoty typu płyn do mycia naczyń. Zmywa po wszystkich, tacha zakupy. Zazwyczaj jest jakiś "kolega" którego lubi szczególnie. Prasuje mu ciuchy, robi pranie i wychodzi z nim na piwo. I wzdycha po cichu. Ludzie są ciągle nowi ale zawsze wygląda to tak samo. Przestają ją szanować. Syfią na potęgę bo ona wszystko posprząta i umyje ich gary kupionym przez siebie i przytachanym przez siebie plynem. Ona dusi frustrację ale zamiast przestać podcierać im tyłki robi z siebie cierpiętnicę na zasadzie "no przecież nie zjem śniadania w brudnej kuchni,oni są ?...(* wiązka frustracji), no ale przecież musiałam od razu jak wstałam ogarnąć ten sajgon" . Często też pożycza takiemu ulubionemu wspóllokatorowi kasę albo zakłada za niego za czynsz. Jak próbuje odzyskać pieniądze przestają być dla niej mili. Robi sie straszna atmosfera, zmienia mieszkanie i od początku to samo. Bo chociaż ludzie się zmieniają jak w kalejdoskopie to ona nie.
koniczyna82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-16, 11:56   #124
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Heh...takie to prawdziwe bardzo.
Ja nawet wiem, w którym momencie się zmienia ten "układ sił", do kiedy jesteśmy jakby na równych prawach z kimś kogo poznaję, a od kiedy ja jestem piętro niżej i potem coraz dalej. Ja się zastanawiam, czy nie zrobiłam czegoś nienormalnego, czy np. nie mówię za dużo, za często, czy nie jestem zbyt usłużna wobec nich, czy jeszcze nie zobaczyli, jaka jestem walnięta. Jak jest jakikolwiek zgrzyt, to łagodzę, bo przecież nie mogę wyjść na wariatkę i jak oni zauważą, że tego się boję, to się posuwa coraz dalej i w razie mojego niezadowolenia jest, że dziwnie reaguję, czy ja na pewno jestem normalna? A ja nie wiem. Pewnie nie. I do tego tkwię w przekonaniu, że być może we mnie nic nie ma po prostu co by interesowało facetów. Tylko, że póki mnie poznają, to wydaje się inaczej. No i te wszystkie brzydkie rzeczy, które narobiłam w życiu. I potem koniec konców mi wychodzi, że ja na takiego faceta nie zasługuję, więc się podkładam, kończy się tak jak teraz, z poczuciem, że nie dałam rady i że pewnie na serio jestem walnięta, a oni to widzą, a każdym następnym razem jest mi trudniej.
I ja się nawet pilnuję, żeby nie przepraszać kiedy mam rację, żeby nie czekać przyrośnięta do telefonu aż się ktoś odezwie i nie lecieć na każde zawołanie, ale no słaba w tym jeszcze jestem ogólnie.
Jeśli może mi w tym pomóc to jutrzejsze spotkanie, to ja się muszę odważyć, bo ja też jestem zmęczona życiem, w którym się zmuszam do tego, że na coś tam zasługuję. I że zawsze kończę tak samo. Wiem, że nie w nich jest problem, ale we mnie i chciałabym się tego pozbyć, żyć jak wszyscy ludzie i być zadowoloną.
__________________
Królewna z drewna

Edytowane przez durnababa
Czas edycji: 2015-12-16 o 11:58
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-16, 12:46   #125
koniczyna82
Rozeznanie
 
Avatar koniczyna82
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 646
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Ona stara się udowodnić, że warto ją lubić. Stara się zasłużyć na uczucia. Tak jak mówisz w sytuacjach spornych zamiast powiedzieć z przyjacielskim uśmiechem "no co ty, chyba jaja sobie robisz, mowy nie ma" (co było by zupełnie oki) wlaśnie "zalagadza sytuację"ticzy że za to czeka ją nagroda ale że nagroda, docenienie ale że one nie nadchodzą tłumi frustrację. Frustracja wybucha po bardzo długim czasie w warunkach niekontrolowanych o coś, co ludzie się przyzwyczaili że mogą więc faktycznie wychodzi na wariatkę bo robi nagle jazdę nie wiadomo o co. Poza tym ciężko jest lubić osobę chodzącą z taką ilaścią frustracji w sobie nawet jak stara się ją tłumić. Podstawową wadą mojej koleżanki jest to, że niesamowicie narzeka. Narzeka na potęgę, marudzi, opowiada jakie jazdy ma ze współlokatorami, jaka pogoda jest okropna i jaka to ona jest za gruba. Wszystko przez te rzeczy które w sobie dusi.
koniczyna82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-16, 12:53   #126
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

A ja też kiedyś narzekałam! I to tak na potęgę i wszystko było źle. To, co piszesz o niej ma dużo wspólnego ze mną
Ja przestałam marudzić i narzekać tak non stop, bo sama miałam taką koleżankę, denerwowała mnie i nie chciałam taka być, więc teraz po prostu czuję, że jest nie tak, kiedy strasznie rzucam mięsem w myślach na wszystkich dookoła. Głupio mi, ale tylu ludzi zwyzywałam w głowie za nic, że to aż żal.
__________________
Królewna z drewna
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-16, 13:02   #127
koniczyna82
Rozeznanie
 
Avatar koniczyna82
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 646
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Ja ją bardzo lubię, paczka znajomych też A jak za bardzo przy mnie marudzi to ją objeżdzam żeby przestała, wyciągam na porobienie czegoś fajnego i jest ok. Problemem są ci współlokatorzy, zwłaszcza faceci, którym zaczyna usługiwać. Mam wrażenie że przenosi na to relacje z domu, gdzie od niej tylko wymagano a rodzeństwo rozpieszczano. A ona się starała zasłużyć...
koniczyna82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2015-12-16, 13:15   #128
pseudofeministka
Zakorzenienie
 
Avatar pseudofeministka
 
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 7 336
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Cytat:
Napisane przez koniczyna82 Pokaż wiadomość
Ja ją bardzo lubię, paczka znajomych też A jak za bardzo przy mnie marudzi to ją objeżdzam żeby przestała, wyciągam na porobienie czegoś fajnego i jest ok. Problemem są ci współlokatorzy, zwłaszcza faceci, którym zaczyna usługiwać. Mam wrażenie że przenosi na to relacje z domu, gdzie od niej tylko wymagano a rodzeństwo rozpieszczano. A ona się starała zasłużyć...
Dlatego ja uwazam , ze wiekszosc problemow w pozniejszym zyciu wynika wlasnie z tego, ze tej milosci i uwagi zabraklo w domu. Albo doswiadczalo " milosci" warunkowej.Pozniej takie dziecko wyrasta z nieuswiadomionym poczuciem pustki i braku ktore chce w rozny sposob sobie zapelnic. Mysli, ze musi na cos zasluzyc swoim dzialaniem i postawa. Pozwala zle sie traktowac byleby miec znajomych, usmiech, cieple slowo, chwile zainteresowania. Tylko, ze to ejst wlasnie bledne kolo, jezeli czlowiek bedzie przesuwal granice i pozwoli siebie zle traktowac to nigdy w zyciu nie dostanie to o co mu chodzi.
__________________
Wymiankowy:

Dokładka: Perfumy, minerały, podkłady, hybrydy, kosmetyki do włosów:Jantar, Anwen, Oleje.

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=795843
pseudofeministka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-16, 13:43   #129
koniczyna82
Rozeznanie
 
Avatar koniczyna82
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 646
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Pseudofeministka
Dokładnie tak. I uzależnienia, działania destukcyjne tak samo. Np tamta dziewczyna miala problem najpierw z anoreksją. Już się zaczela ogarniac, po woli akceptować, przybierać na wadze. Chodziła do psychologa i było coraz lepiej. No ipojechala do domu w odwiedziny na wakacje a mamusia jak ją zobaczyła poczula w sobie instynkt macierzyński nagle zaciągneli ją na siłę do szpitala, dostała jakieś końskie dawki hormonów. Wyjechała dziewczyna wychodząca z anoreksji o wadze 52. Wrócilo zombi o wadze 72 i z rozpaczy wpadło w bulimię. I trochę w alkohol. Nie muszę chyba mówić co czuje osoba z zaburzeniami anorektyczki ktora waży 50 i widzi grubasa (wcześniej ważyła mniej ale dzielnie starała sie wychodzić na prostą) jak po wakacjach pratrzy na siebie +20 kg...
koniczyna82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-17, 22:32   #130
201705080934
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 1 635
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Jak było na spotkaniu?
201705080934 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-18, 22:05   #131
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

hej,

byłam. Dopiero weszłam na wizaż. Jestem mocno skołowana, muszę sobie dużo rzeczy nowych poukładać w głowie. Najdziwniejsze, że ci ludzie wyglądali zupełnie normalnie. W życiu bym nie pomyślała jakie mają problemy.A ja mam po prostu kocioł w głowie.
__________________
Królewna z drewna
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-12-18, 22:14   #132
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Dobrze, ze byłaś! Gratulacje! Jak kocioł przestanie dymić, napisz, coś, dziewczyno.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-19, 09:38   #133
201705080934
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 1 635
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Hej,
A jacy mają być, nienormalni? Spodziewałaś się potworów z kreskówki? Uzależnienia to bardzo powszechny problem.
Odezwij się, jak będziesz miała siłę.
201705080934 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-19, 15:18   #134
koniczyna82
Rozeznanie
 
Avatar koniczyna82
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 646
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Też gratuluję
A uzależnienia... Naprawdę mało kto ich nie ma. Tyle że niektóre są bardziej destruktywne i rzucające się w oczy. Wiele jest sposobów na uciekanie od rzeczywistości. Ja jak miałam 17 latbyłam zapisana chyba do 5 publicznych bibliotek. Raz na miesiąc robilam rundkę i z każdej brałam maxymalne 3. Nie wiem jak miałam czas na cokolwiek poza czytaniem, ale chyba chodziło właśnie o ucieczkę bo nie wpasowałam się w klasę w LO. Miałam mala traumę na początku, ktoś mnie mocno zranił i zamknełam się w sobie. Ja pamiętam, że nie potrafiłam przestać czytać książkę, którą zaczełam, czytalam zwykle aż się skończyła. Nie raz o powiedzmy 2 w nocy jak mi się książka kończyła a miała c.d. to brałam kolejny tom. Ja nawet na wagary potrafiłam chodzić do Biblioteki Narodowej ( bo czasem nie mogłam nigdzie dostać jakiegoś tomu z seri, którą czytałam to po skończeniu 18 chodziłam do Narodowej bo tam teoretycznie są wszystkie książki wydawane w Pl, tyle że trzeba było czytać na miejscu). Dopiero na studiach mi przeszło jak pojawili się nowi ludzie, no i czasu zrobiło się mniej. Ale całe LO przeżyłam w hibernacji. Do tej pory jeśli sięgam po książkę to muszę przemyśleć czy na prwno mam na to czas bo nie potrafię przerwać, chyba że usnę. Nie umiem zliczyć ile w życiu rzeczy zawaliłam, bo w sytuacjach stresowych kiedy trzeba się było spiąć i działać (typu wieczór przed egzaminem) nie wytrzymalam napięcia, otwierałam książkę i nie było mnie, nie było nauki, nie bylo spania a rano na egzamin szedł niedouczony wrak z worami pod oczyma...albo i nie szedł

Edytowane przez koniczyna82
Czas edycji: 2015-12-19 o 15:21
koniczyna82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-26, 18:19   #135
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Kochane,

wróciłam po nieobecności. Ech..>Ciężko jest, leki na tarczycę jeszcze nie zaczęły działać. Doszedł PMS (chyba, mam nadzieję, że to to zamiast tego okropnego uczucia pustki, braku chęci do życia) i macie rację co do uzależnień, rzeczywiście nie powinno sie być głodnym, zmęczonym, samotnym i złym. Te trzy ostatnie to praktycznie ja ciagu ostatnich dni i niepokojąco zaczęły mi powracać natrętne myśli, które jego dotyczą. Odganiam je, ale zawsze kiedy doświadczam tego cierpienia znikąd przecież, to mnie one przygniatają. To jest bardzo duże napięcie, które odczuwam i nie umiem go rozładować ani odreagować więc albo płaczę albo się złoszczę, mam chęć rzucać wszystkim. Do ludzi się staram zachowywać jak normalna, ale przecież nie mogę cały czas, w końcu wybucham, po czym mam wyrzuty sumienia, że jestem pscyhol. Nie sądzę, że te wahania są tylko od tarczycy, zresztą nie wiem, nie mam siły myśleć o tym. Błagam, żeby to był PMS, a nie nawró tych strasznych stanów depresyjnych, kiedy nie miałam siły wstawać z łóżka tygodniami.
Napisałam do was, bo strasznie w takim stanie ciśnie mnie myśl, żeby zrobić coś krzywdzącego właśnie, napisać do niego, że wtedy ze mnie zejdzie, że poczuję ulgę, do alko np. mnie nie ciągnie w takiej sytuacji już, chociaż kiedy chciałam złożyć święte postanowienie, że w 2016 ani kropli, to się złapałam na wahaniu.
Nie chcę napisać do niego. Wiem, że pomogłoby mi to na chwilkę, a potem znów bym musiała sobie z tym nie radzić, więc napisałam tutaj zeby to wszystko z siebie wyrzucić i nie zrobić tego błędu.
Na całe święta zabunkrowałam się w pokoju bo rodzice mają pretensje o moje "chimery". Kiedy powiedziałam, że chcę wracac do siebie wczesniej, to jest znow problem, że ja stale zmieniam zdanie i stwarzam jakieś nie wiadomo co. W ogóle wszyscy tu piją, wszyscy. I źle się czuje siedząc w domu, nie umiem sobie znaleźć miejsca, więc bardzo chcę, żeby to mi jakoś przeszło.
Wcześniej chyba czekałam do tego spotkania w ośrodku, po świętach znów mam, potem do świąt, a teraz to nie wiem do czego mam czekać, przede mną jest wielka pustka, w której nic nie widzę, a którą mam jakoś zaplanować, kiedy nie mam totalnie siły przez to głupie chorowanie. Mam nadzieję, że to chwilowy kryzys bo ja czasem myślę, że zwariuję, a czasem że już zwariowałam i że nie ma dla mnie ratunku chyba, bo normalni ludzie nie mają takich napadów pustki. Jakoś sobie żyją.
__________________
Królewna z drewna
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-26, 22:31   #136
koniczyna82
Rozeznanie
 
Avatar koniczyna82
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 646
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Hej
Nie mam za dużego doświadczenia z alkoholem ale uważam że rodzina w jakiś sposób powinna cię wspierać. Skoro wiedzą że masz taki problem i upierają się żeby cię gościć zwłaszcza na początku drogi to naprawdę mogli by się pohamować.

Co do tarczycy to serio można robić niezłe akce przez te hormony. Miałam w pracy koleżankę bardzo bliską. Raz na parę miesięcy/ rok robiła się ńieznośna, czepialska, zaczynała wymyślać jakieś problemy z d*py albo naskakiwała na mnie może ńie bez powodu ale o drobiazgi które normalnie by jej nie zdenerwowaly. I zawsze jak się pokliciłyśmy pytałam czy bierze leki - i co się okazywało? A to nie bierze bo jej się skończyły recepty i nie miała czasu pójsć, a to faktyczńie nie bierze bo poszła do przychodni i tam się okazało że nie pracuje już jej lekarka i musi sobie znaleźć nowego endokrynologa a leki się skończyły - ZAWSZE była bez leków (ona faktycznie była niesamowicie zabiegana, w trakcie rozwodu, zero pomocy od ex, dwoje malych dzieci, nagle sama musiała finansowo sobie poradzić, stawała na głowie dla tych dzieci i zaniedbywała swoje zdrowie). Poza tym ona jest DDA więc w ogole mieszanka wybuchowa była ja tą tarczycę zaniedbała.

Wiesz, coś ci powiem. Nie jesteś w stanie być super dobra i miła, poprawna i opiekuńcza dla całego świata. Mam na myśli, że jeśli czujesz, że jesteś w tej chwili słaba nie bierz sobie na barki emocji i problemow innych osób. Tzn. Absolutnie nie namawiam cię do mówienia ludziom świnstw i bycia gruboskórną ale to jest czas, kiedy dla ciebie najważniejsza powinnaś być dla ciebie TY. I przede wszystkim troszcz się o siebie - jak już ze sobą dojdziesz do ładu, staniesz się silniejsza to będziesz mogła coraz bardziej troszczyć się o innych, mamę itd. A jak teraz ledwo dychasz, jak zaczniesz się rozdrabniać to nie dasz rady ani zatroszczyć się o siębie ani dawać dobra innym. Wiec powolutku, krok za krokiem, a w tym momencie najważniejsze są TWOJE uczucia. Jak czujesz, że coś cię krzywdzi, jest zagrożeniem, osłabia - rób to, co czujesz że dla ciebie będzie dobre. A sory...nie raz okazuje się że za długie wizyty w rodzinnym domu i mocnego jak dąb psychicznie wpędzi w paranoje. Zwłaszcz, że mam wrażenie, że cię tam w domu wpędzają w notoryczne poczucie winy, niskiej wartości i trąci mi to takim permanentnym szantażem emocjonalnym. Nabierz troszkę zdrowego egoizmu i myśl o sobie a nie o tym żeby zadowalać oczekiwania innych.

Edytowane przez koniczyna82
Czas edycji: 2015-12-26 o 22:33
koniczyna82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-27, 07:35   #137
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Bardzo Ci dziękuję, bo ja się już i tak czuję po tych świętach winna, że wszyscy mają taki przeze mnie humor zepsuty. Jestem chora, więc się niby martwią, ale są po prostu źli. Tata uważa, że sobie wymyślam, że nie mam siły siedzieć z tymi wszystkimi ciotkami, mama jest w ogóle bardzo despotyczna, stale mówi krzykiem, nie potrafi normalnie odpowiedzieć ani przez chwilę, przysięgam. Przykładowo:
-Jedziemy samochodem? ( no trudno powiedzieć: tak albo nie)
-A czym niby chcesz jechać? Kto ma kierować? Może Ty? Ty nigdy nie pojedziesz bo nie umiesz.
I tak to wygląda.
Oni są mili dla mnie, bo jak mówiłam - choruję, ale tak ogólnie to źle się tu czuję z nimi, a mam z tego powodu, że chcę wracać do siebie ogromne wyrzuty sumienia, ze jak zawsze to ja wszystko psuję. Psycholog mi mówił, że u mnie w domu zawsze było podważane co ja czuję i że to niewłaściwe i dlatego mam problemy między innymi z facetami i łatwo mi wmówić, ze się nad sobą użalam albo, że stwarzam albo mam jakieś kaprysy. Kurcze, musielibyście znać moją mamę, ona uważa, że wszystkim trzeba rządzić i my jesteśmy nieudani, ja wieczna beksa i mam swoje "chimery" i mój brat "cielon". Już jej parę razy mówiłam, że ma tak o nim nie mówić, bo stale od niego tylko wymaga, a to jest dobry chłopak, to może czasem by go pochwaliła, ale mówi, ze z czego ona ma być z niego zadowolona jak on wiecznie nie ma kasy i nic nie pomaga, że wszystko trzeba za niego załatwiać bo nic nie umie, w ogóle moja mama to temat rzeka jest. Mnie też się obrywa. A dodatkowo w domu jest taki przykaz, że trzeba rodziców szanować i najgorsza to zbrodnia jak nie, bo stale jest wyliczane, ile dla mnie zrobili i ile od nich dostałam i że jestem niewdzięczna, bo mi wiecznie coś nie pasuje.
A mój tata to chyba po prostu za dużo pije. Nawet nie mam komu za bardzo powiedzieć, bo on dla wszystkich jest fajny, w porządku i w ogóle ale u nas jest picie CODZIENNIE. Każdy powie, że ja przesadzam tutaj. Ale wydaje mi się, że ma mega problem, tu nawet nie o świętach mowa, w swięta nie pamieta co do niego mówiłam dzień wczesniej, ale normalnie w tygodniu jakieś drinki z pół szklanki wódki, codziennie chyba. I ostatnio jest coraz bardziej nerwowy. O wszystko się wkurza. Ja tu się po prostu strasznie męczę, bo oni na siebie non stop warczą, mama pokrzykuje, a tata potrafi być ostatnio bardzo nieprzyjemny i ja już na samo brzmienie ich głosów, tego tonu takiego szyderczego mam mdłości. I znów jak chcę jechać do siebie to jest mega problem, który ja stwarzam i muszę mieć wyrzuty sumienia.
Nie wiem, jak mam podejść do kwestii rodziców, ale to nie są dla mnie jakoś bliscy ludzie, raczej mnie męczą i czuję się niezręcznie w ich towarzystwie.
Dziękuję, za to co powiedziałaś bo od dwóch dni słucham jaki to provlem robię, że wyjeżdżam.
Co do mojego picia - tutaj chyba traktowane to jest jako fanaberia moja. To samo psycholog. Mój wymysł. Bo jestem za miękka i w dodatku sie nie udałam. No i ze święta są i trzeba się przemęczyć.

Straszne, że on mi się tak wkręca do glowy kiedy się źle czuję.
__________________
Królewna z drewna

Edytowane przez durnababa
Czas edycji: 2015-12-27 o 10:14
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-27, 10:36   #138
koniczyna82
Rozeznanie
 
Avatar koniczyna82
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 646
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

To jakby nie mam już zagwostki co miało wpływ na twoje relacje z facetami. Osoby na których miłości i dumie ci zależało od zawsze cię krytykują, wpędzają w poczucie winy i wmawiają że jesteś nie dość warta, nie spełniasz oczekiwań.

Co do ojca - skoro tyle pije to tak z ciekawości KIEDY jest drażliwy i wybuchowy? Bo dam głowę że ZANIM zrobi sobie tego drinka albo naleje wódeczki a kiedy jusz dostanie szklaneczkę to się jakby rozpogadza, pożartuje itd. Okazywał ci zainteresowanie jak byłaś dzieckiem czy raczej musiałaś zabiegać o strzępki uwagi? Ja cała dzieciństwo czułam, że bawił by się ze mną gdybym była fajniejsza bystrzejsza a tak to zawodzę i to moja wina że nie sadysfakcjonuje go spędzanie ze mną czasu. Np jak grał ze mną w warcaby wykazywałam za mało przenikliwości i aż go roznosiło że nie zauważam dobrych ruchów. Pamiętam, że kiedyś się tak zdenerwował że mnie zostawił w trakcie gry bo tak go to irytowało, mialam z 7 lat. Tekstów w stylu że mam przestać pytać i myśleć bo do tego się nie nadaję tylko robić co mi każe robić nie zliczę...

A twoja mama wygląda mi na typowego szantarzystę emcjonalnego. A to jeszcze bardziej trudne. O tym jest masa informacji w necie, poczytaj sobie czy to pasuje.

Tak czy inaczej dbaj o siebie i rób to co dla ciebie dobre, bez tłumaczeńdlaczego skoro nie rozumieją. Jak staniesz troszkę na nogi, przepracujesz temat z terapeutą i będziesz czuła się na siłach wtedy możesz wrócić do leczenia relacji z rodzicami ale myślę, że to nie ten moment.

Trzymaj się, myśl o tym że ty jesteś na ścieżce samodoskonalenia, pracujesz nad sobą, zaczynasz rozumieć różne mechanizmy a rodzice niestety są w zamkniętym emocjonalnym toksycznym grajdołku, nie mają świadomości co się dzieje. Powielają toksyczne schematy, może kiedyś uda sie z nimi zacząć pracować, może nie. Ważne że ty idziesz do przodu. Dlatego musisz być asertywna i nie pozwalać by wpływali na twoje decyzje, podkopywali dobre i mądre działania. Trzymaj się, idziesz w dobrym kierunku

Edytowane przez koniczyna82
Czas edycji: 2015-12-27 o 10:38
koniczyna82 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-27, 11:20   #139
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Wiesz co, mnie już na nich chyba nie zależy, ja sobie żyję w swoim mieście i mam po prostu święty spokój, niczego przecież od nich już nie chcę.Ja chcę tylko spokoju. A i tak przed chwilą słyszałam, że dziwne mam podejście do życia i traktuję ich jakbym do jakiejś zapadłej dziury wracała a nie do domu, a wszystko to dlatego, że powiedziałam, że mam swoje życie tam, nie mam tu już znajomych i nie czuję się tu dobrze. No i bo wracam dziś po południu a nie jutro rano, o piątej. Mam już naprawdę dość, a jeszcze muszę z nimi do kina iść u mnie bo obiecałam tacie te Gwiezdne wojny :/

Tata jest spokojny jak wypije. Znaczy jest wtedy wkurzający bo nagle zbiera mu się na gadki typu, że on cierpi jak widzi, że się źle czuję i inne i robi mi się niedobrze. W ogóle u nas się nigdy o uczuciach nie mówiło i wszelkie płacze czy inne to były wyśmiewane i się było beksą, wyjcem, cielonem, gamoniem, ofiarą, no ogólnie jeśli mówiłam że coś mnie boli, to przecież ludzie mają większe problemy i życia nie znam, co ja mam za pojęcie w ogóle o czymkolwiek. Wszystko co zrobiłam dobrze, to był mój psi obowiązek i co ze mną jest nie tak, że stale mnie trzeba chwalić i dziwna jestem, że może mi mają za wszystko dziękować, że naczynia umyłam, że to wszystko mam robić z pocałowaniem w rękę bo to ich dom.
To jak tata po pijaku się bierze na zwierzenia to robi mi się niedobrze, my nie jesteśmy ze sobą blisko i ja się czuję z nimi skrępowana. Cały czas udaję, że mnie nie boli, zeby nie uznali, że jestem walnięta albo, ze cos nie tak, ale to męczy jeszcze bardziej.
Zresztą mama wiele lat zasuwała z każdym moim wybuchem po wszystkich ciotkach i opowiadała jaki to ma krzyż ze mną i w ogóle to lepiej jak nie przyjeżdżam bo ma święty spokój. Dla mnie też. Tylko po co ta szopka. Wolałabym świeta sama spędzić, ale co by sąsiedzi powiedzieli, prawda? Albo babcia. Tu jest wszystko na pokaz. Ja jestem niewierząca a jestem zmuszana do kościoła bo inaczej nie odzywają sie do mnie przez całą wizytę (raz na parę miesiecy), albo się mnie mogą wyrzec i znów jestem niewdzieczna, że jak jestem w ich domu, mam robić co oni chcą.
Tata pił w dzieciństwie i chyba go lubiłam wtedy bo się z nami bawił jak pił, ale kurcze, ja jestem oficjalnie z dobrego domu, nawet moi znajomi mówią, że przecież ludzie mają gorzej. Co chcę, to zawsze dostanę, nawet ak planuję sobie sama kupić, oni mi dadzą. a potem mam lata wyrzygiwane ile mi dali, łącznie z kasą na studia i ze teraz się wypinam i nawet nie przyjeżdżam.
Jak zachorowałam to są mili, dzwonią, chcą wiedzieć, czy wszystko gra, myślałam, że jak przyjadę to będzie okej, ale tutaj mama wiecznie pokrzykuje, tata się obraża, że wyjeżdżam. Nie są mi bliscy, męczy mnie ich twoarzystwo i męczy mnie to, że powinnam tu udawać, ze wszystko jest super i czuję się świetnie, żeby to jakoś przetrzymało przez wizytę. Bo rpzecież już ostatnio było lepiej ze mną, a teraz znów mi odbija. Ja dla nich jestem psychiczna. To jest rzeczywiście mała miejscowość i tutaj to, że mam psychologa to jest wielki wstyd dla rodziców, ja chyba w ogóle jestem dla nich problemem, o który teraz sie trzeba martwić.
Dziękuję Ci, bo mi jest bardzo łatwo wpaść w poczucie winy, ktore we mnie zresztą oboje wmawiają. O to, że chcę wracać dziś do siebie. Chciałam jechać z kolegą, ale uparli się, ze mnie odwiozą i teraz też nie wiem, odliczam godziny do wieczora, kiedy zostanę sama wreszcie, bo za moment znów usłyszę, że są na moje usługi.
A przecież to są rodzice, oni nie chca dla mnie źle, wychowali mnie i w ogóle tyle lat z nnimi spędziłam i wiem, ze im przykro, ale oni są dla mnie obcymi ludźmi od jakiegoś czasu. Babcia z dziadkiem są mi bliżsi. Moja przyjaciółka. A oni są moimi rodzicami i przykro mi, że powinnam się z nimi zgadzać i w ogóle starać, żeby było w porządku, a nie jest przecież. I nawet rpzykro mi, że to wszystko tutaj mówię, bo to tak jakbym się na nich skarżyła.

Dziękuję Ci, bo ja naprawdę czasem zwątpię, czy dobrze robię. Wczoraj mnie tak już wszystko przygniotło, że leżałam u siebie i płakałam i myślałam o tych proszkach nasennych które mam przecież albo o powrocie do picia albo o napisaniu do niego, o czymkolwiek, żeby znów sobie zrobic krzywdę jakąś, do której przywykłam, bo czuję wielki ścisk i napiecie, którego nie umiem odreagować, zwłaszcza w domu. Dziękuję Ci, że napisałaś, co napisałaś, że jestem na dobrej drodze, że trzeba tylko trochę konsekwencji, postaram sie dać radę, to kilka ostatnich godzin przecież.
__________________
Królewna z drewna

Edytowane przez durnababa
Czas edycji: 2015-12-27 o 11:28
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-12-27, 11:30   #140
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

bardzo ci się dziwię, że jako dorosła, niezależna finansowo osoba, dajesz sobą tak manipulować rodzicom i poddajesz się szantażom emocjonalnym. Po co w ogóle pojechałaś do domu? powinnaś była całą energię skupić na własnej terapii i twoim nałogu, przebywanie w towarzystwie pijącego ojca zwyczajnie Ci szkodzi, na psychikę i na walkę z własnym uzależnieniem.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-27, 12:01   #141
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Przecież zrobiliby ze mnie do końca wariatkę co nie przyjedzie na święta bo ma jakiś kaprys. Oni tego nie rozumieją co się ze mną dzieje, bagatelizują, ja sama dopiero niedawno dzięki wam przestalam to robić. Jestem z malej wsi, tu wszyscy pija, każdy. Ja ich nie tłumacze. Dla nich moj alkoholizm to zwykły wymysł. A ja po prostu jestem nienormalna. Jakbym nie przyjechała to w ogóle czub. No i ja nie mamw ogóle nikogo, faceta, brat stanie za rodzicami, reszta rodziny też uzna że jestem nienormalna ze nie przyjadę, a ja nie jestem gotowa umieć myśl ze zwiodłam wszystkich i zostałam sama, bez nikogo na świecie, pytasz czemu, jak to możliwe że jestem niezależna i dorosla i tu jestem, bo tak mnie wychowali. Ja tu
__________________
Królewna z drewna
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-27, 12:04   #142
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

ALE CO CIEBIE OBCHODZI CO ONI SOBIE MYŚLĄ???
Ty masz dbać o siebie, o swoje dobro, o swoje leczenie. Powinnaś mieć w dupie opinie osób, które cię szantażują emocjonalnie i mają zły wpływ na twoje samopoczucie.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-27, 12:15   #143
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

To nie jest tak ze relacja z rodzicami jest najważniejsza w życiu? Nie jestem w stanie teraz wziąć odpowiedzialności za zerwanie jej a gdybym nie przyjechała to tak właśnie by bylo, skoro pół roku jest milczenie bo nie poszłam do kościoła. Nie wybaczyliby mi, uznaliby ze ich nie kocham, nie szanuje ze jestem psychiczna i to mój nowy wymysł a ja nie d dam rady wziąć tego na głowy teraz więc robię tak byle się trzymało. Reszta rodziny też by nie zrozumiała. Byłabym odmieńcem, którym i tak się tu już czuje.
__________________
Królewna z drewna
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-27, 12:21   #144
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Nie, relacja z rodzicami nie jest najważniejsza w życiu. Najważniejsze powinny być dobre relacje z ludźmi, to, że ktoś jest z tobą spokrewniony nie oznacza, że będzie dla Ciebie dobry.
teraz to wygląda tak, że dajesz sobą manipulować, szantażować psychicznie i emocjonalnie. Rozpaczliwie potrzebujesz terapii żeby się uwolnić od poczucia winy i obowiązku wobec ludzi, których towarzystwo jest dla ciebie szkodliwe.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-27, 12:58   #145
201705080934
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 1 635
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Cytat:
Napisane przez durnababa Pokaż wiadomość
Cytat:
Wiesz co, mnie już na nich chyba nie zależy, ja sobie żyję w swoim mieście i mam po prostu święty spokój, niczego przecież od nich już nie chcę.Ja chcę tylko spokoju. A i tak przed chwilą słyszałam, że dziwne mam podejście do życia i traktuję ich jakbym do jakiejś zapadłej dziury wracała a nie do domu, a wszystko to dlatego, że powiedziałam, że mam swoje życie tam, nie mam tu już znajomych i nie czuję się tu dobrze.
Tego się trzymaj i to im też powtarzaj, kiedy będą się za bardzo wtrącać. Jesteś dorosłą, odrębną jednostką. Twoje podejście do życia jest Twoje. Jeśli nie są w stanie tego uszanować, to niech z niego spadają.

Cytat:
W ogóle u nas się nigdy o uczuciach nie mówiło i wszelkie płacze czy inne to były wyśmiewane i się było beksą, wyjcem, cielonem, gamoniem, ofiarą, no ogólnie jeśli mówiłam że coś mnie boli, to przecież ludzie mają większe problemy i życia nie znam, co ja mam za pojęcie w ogóle o czymkolwiek.
Nie dawaj się wciągać w taką licytację. Jakieś dziecko bez nogi może mieć wbrew pozorom łatwiej w życiu niż Ty. Jemu przynajmniej nikt nie każe brać dupy w troki i pobiegać.

Cytat:
To jak tata po pijaku się bierze na zwierzenia to robi mi się niedobrze, my nie jesteśmy ze sobą blisko i ja się czuję z nimi skrępowana. Cały czas udaję, że mnie nie boli, zeby nie uznali, że jestem walnięta albo, ze cos nie tak, ale to męczy jeszcze bardziej.
Zresztą mama wiele lat zasuwała z każdym moim wybuchem po wszystkich ciotkach i opowiadała jaki to ma krzyż ze mną i w ogóle to lepiej jak nie przyjeżdżam bo ma święty spokój. Dla mnie też. Tylko po co ta szopka. Wolałabym świeta sama spędzić, ale co by sąsiedzi powiedzieli, prawda? Albo babcia. Tu jest wszystko na pokaz. Ja jestem niewierząca a jestem zmuszana do kościoła bo inaczej nie odzywają sie do mnie przez całą wizytę (raz na parę miesiecy), albo się mnie mogą wyrzec i znów jestem niewdzieczna, że jak jestem w ich domu, mam robić co oni chcą.
Wiesz, to nie tylko ich zasługa z tą szopką, bo Ty w niej też uczestniczysz i współtworzysz. No właśnie - po co?

Cytat:
Nie są mi bliscy, męczy mnie ich twoarzystwo i męczy mnie to, że powinnam tu udawać, ze wszystko jest super i czuję się świetnie, żeby to jakoś przetrzymało przez wizytę. Bo rpzecież już ostatnio było lepiej ze mną, a teraz znów mi odbija. Ja dla nich jestem psychiczna. To jest rzeczywiście mała miejscowość i tutaj to, że mam psychologa to jest wielki wstyd dla rodziców, ja chyba w ogóle jestem dla nich problemem, o który teraz sie trzeba martwić.
Niech oni się odwalą od Ciebie i zajmą własnymi problemami, których, zdaje się, mają niemało. I Ty też się od siebie odwal z oskarżeniami i robieniem sobie celowej krzywdy. Taką krzywdą jest też wystawianie się na ich ataki. To wygląda tak, jakbyś się w rodzinie też podstawiała i prosiła o wâ˜☠â˜☠â˜☠â˜☠â˜☠â˜☠â˜☠. Ty się weź za załatwianie swoich spraw, a oni niech sobie żyją w cyrku, byle bez Ciebie.

Cytat:
A przecież to są rodzice, oni nie chca dla mnie źle, wychowali mnie i w ogóle tyle lat z nnimi spędziłam i wiem, ze im przykro, ale oni są dla mnie obcymi ludźmi od jakiegoś czasu. Babcia z dziadkiem są mi bliżsi. Moja przyjaciółka. A oni są moimi rodzicami i przykro mi, że powinnam się z nimi zgadzać i w ogóle starać, żeby było w porządku, a nie jest przecież. I nawet rpzykro mi, że to wszystko tutaj mówię, bo to tak jakbym się na nich skarżyła.
Żeby było w porządku, to obie strony muszą się starać. Staranie to nie pokorne podkładanie się z jednej i rąbanie po łbie z drugiej strony.

Cytat:
Wczoraj mnie tak już wszystko przygniotło, że leżałam u siebie i płakałam i myślałam o tych proszkach nasennych które mam przecież albo o powrocie do picia albo o napisaniu do niego, o czymkolwiek, żeby znów sobie zrobic krzywdę jakąś, do której przywykłam, bo czuję wielki ścisk i napiecie, którego nie umiem odreagować, zwłaszcza w domu.
Znam to uczucie bezsilności. W takiej chwili najlepiej zadzwonić do swojego terapeuty/wygadać się przyjacielowi/napisać tutaj/napisać coś w dzienniku (prowadzisz dziennik? choćby niegramotny, sporo daje)/iść na spacer albo pobiegać. Ostatnio zaczęłam ćwiczyć, żeby sobie lepiej radzić ze stanami napięcia. Próbowałaś? Wiem, wiem, że jest ciężko. Naprawdę Cię rozumiem, także dlatego, że u mnie w rodzinie bywało podobnie. Przyjechałam teraz na święta do swojego miasta po raz pierwszy od kilku lat. Na pytanie "jak mogę zostawiać ich w święta" odpowiadałam co roku "zwyczajnie, mam sympatyczniejsze towarzystwo na te dni".

---------- Dopisano o 13:58 ---------- Poprzedni post napisano o 13:50 ----------

Cytat:
Napisane przez durnababa Pokaż wiadomość
To nie jest tak ze relacja z rodzicami jest najważniejsza w życiu? Nie jestem w stanie teraz wziąć odpowiedzialności za zerwanie jej a gdybym nie przyjechała to tak właśnie by bylo, skoro pół roku jest milczenie bo nie poszłam do kościoła. Nie wybaczyliby mi, uznaliby ze ich nie kocham, nie szanuje ze jestem psychiczna i to mój nowy wymysł a ja nie d dam rady wziąć tego na głowy teraz więc robię tak byle się trzymało. Reszta rodziny też by nie zrozumiała. Byłabym odmieńcem, którym i tak się tu już czuje.
A może właśnie weźmiesz wreszcie odpowiedzialność za swoje życie? Tu nie o nich chodzi, ale o Ciebie, pojmij to wreszcie. Bycie odmieńcem w takiej rodzince nie wydaje się wcale złym rozwiązaniem... Niech się bujają do woli w swojej krzywej "normalności" z alkoholem, nieszczerością, krzywdzeniem najbliższych i obciachowym pozerstwem (vide: obraza za kościół).

Edytowane przez 201705080934
Czas edycji: 2015-12-27 o 12:52
201705080934 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-29, 10:37   #146
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Na szczęście już pojechali, a ja od dwóch dni jestem sama i właściwie non stop ryczę albo się miotam. Właśnie odmówiłam wyjazdu na sylwestra ze znajomymi, który planowaliśmy od bardzo dawna i który jest w zasadzie opłaconym bo nie chcę znów się "przemęczać" z ludźmi, bo znów mam napad bycia aspołecznym dziwakiem.
Wczoraj miałam rozmowę z kumplem na ten temat, że kiedyś myśleli, że to alkohol we mnie te spadki nastroju straszne powoduje, potem że tarczyca, a teraz że on już sam nie wie i może rzeczywiście powinnam iść do psychiatry jak radzi mój psycholog i moja własna lekarka.
I w sumie jak radziła część dziewczyn w poprzednim wątku.
Od lat już się to przecież ciągnie, takie straszne poczucie beznadziejności, braku sensu i ochoty na jakiekolwiek czynności życiowe. Rany Koguta pisała o bieganiu czy sporcie. Tylko kiedy wychodziłam z tego, udawało mi się, a wychodziłam kiedy spotykałam jakiegoś faceta np. i było dobrze, albo od imprezy do imprezy. Wtedy miałam więcej energii, miałam motywację, żeby się podnieść, bo na coś tam sobie czekalam i tak się ciągnęło to życie od jednego razu do drugiego. Jak ich nie ma, jak jest taki "spokój", czuję się jak zwłoki, jakbym była za szybą i jakby w ogóle nic nie było mnie w stanie zainteresować na świecie, nic mnie nie cieszy totalnie, a każda czynność wydaje mi się po prostu odwracaniem uwagi od tej pustki. Tyle się mówi, żeby się nauczyć z sobą samą być i w ogóle, ja już byłam tyle lat, jak czuję się lepiej, to nie przeszkadza, ale kiedy mam spadek jak teraz, to nigdzie nie mogę wytrzymać, ani ze sobą, ani z kimś. Nie wiem, kiedy to się skończy, ale znów mi się wkręcają brzydkie myśli, żeby zrobić krzywdę sobie, całe dni są dla mnie nieznośne i najchętniej bym je przespała gdybym mogła, a tak to po prawdzie czekam aż przeleci czas i nie wiem na co dalej. Wszystko co lubiłam robić, wydaje mi się bezsensowne i bezcelowe, to takie podłe uczucie, że mogę robić mnóstwo rzeczy, ale wszystko po nic, bo jaki to ma sens ostatecznie poza robieniem? Przepraszam za te filozoficzne gadki, ale to jest właśnie bardzo podłe uczucie, które mi od wielu lat towarzyszy i przez które nie za bardzo mam chęci wstawać, a o wysiłku fizycznym nawet nie myślę. Męczy mnie pójście do kuchni. Tego chyba się bałam, ciągnąc tamtą znajomość, że znów wyląduję w tym stanie, gdzie nic dla mnie w ogóle nie ma znaczenia: ani ludzie (no bo kto, ludzie zawodzą), ani rzeczy, ani zajęcia. Taka wegetacja, co jest przykre bo jestem względnie młoda i przelatują mi najlepsze lata między palcami.
I właśnie przez to moje kolejne załamanie i spadek, na serio zastanawiam się nad tym psychiatrą, ale to by znaczyło, że chyba ze mną jest aż tak źle. Że gorzej niż myślałam albo niż wszyscy myślą. Ja to niby wiem, że lekarz jak każdy inny, ale boję się bardziej niż nawet wizyty w ośrodku leczenia uzaleznień. Bo psychiatra to już coś bardzo poważnego. Tyle osób mnie namawia na to. A ja się czuję jak wariatka. I np., że on się zacznie śmiać, że przychodzę z takimi pierdołami, że ludzie mają gorsze problemy i że od takich rzeczy to się ma koleżanki a nie psychiatrów.
Przeczytałam to i widzę, że brzmi to cokolwiek głupio, ale chyba tak myślę. Jedno co dobre, że dzięki wam tutaj, nie napisałam do tego kolesia na nowo i nie zaczęła się ta historia od początku.
Mój kumpel mówi, że może ja za spokojne zycie teraz prowadzę, że kiedyś stale się coś działo, a ja nawet nie mam energii na niespokojne tak na serio.
Generalnie: macie doświadczenie z psychiatrami? Myślicie, że z takim problemem jak ja mam, to się w ogóle kwalifikuję na taką rozmowę, czy szkoda zawracania głowy komuś i sobie?
Po lekach na tarczycę nie czuję się psychicznie w ogóle lepiej, nawet gorzej bym powiedziała i straciłam już nadzieję, a nie chcę być ciągle smutna, zmęczona i niemiła.
__________________
Królewna z drewna
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-29, 10:55   #147
zlotniczanka
plum plum
 
Avatar zlotniczanka
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 4 384
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Idź do psychiatry, to raz.
Dwa - te podłe samopoczucie to nie jest tak, że ono będzie wieczne. jesteś w trakcie terapii, więc wypływa z Ciebie w wzmożonych ilościach. Odstawiłaś bodźce, imprezy, facetów - i teraz nie masz gdzie uciec, zostałaś sama ze sobą. A to boli, bo siedzą w Tobie rzeczy spychane w głąb przez lata. Twoi rodzice nauczyli Cię, że niebezpiecznie czuć pewne emocje - gniew, złość, być niedobrym itp. Więc nauczyłaś się je spychać gdzieś w głąb, nie przeżywać. A to siedziało w Tobie. I teraz domaga się uwagi. To jest paskudny stan, ale do przejścia. Ja w podobnym okresie czułam się, jakbym miała wnętrze wypełnione szpilkami, umiałam tylko płakać, też wolałam być sama. Byłam strasznie zdezorientowana, nie wiedziałam co się dzieje.
Przytulam, bo wiem, jak się czujesz, ale z czasem ten stan będzie się rozrzedzał i rozpływał. I powoli wyłoni się z niego jednak chęć do życia. Tylko trzymaj kurs i bądź dzielna.
edit: ja mam doświadczenia z psychiatrami, poszukaj kogoś z dobrą opinią, bo jak wszędzie, tu także zdarzają się ofajkowywacze. Jest tu cały wątek o wizycie u psychiatry. To psychiatra oceni, czy potrzebujesz pomocy czy nie. Pierwsza wizyta to najczęściej wywiad plus podstawowe badanie, np równowagi itp. Generalnie na pewno pójście Ci nie zaszkodzi.
__________________
May the Force be with You!


Edytowane przez zlotniczanka
Czas edycji: 2015-12-29 o 10:58
zlotniczanka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-29, 20:42   #148
201705080934
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 1 635
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Cytat:
Napisane przez durnababa Pokaż wiadomość
Cytat:
Na szczęście już pojechali, a ja od dwóch dni jestem sama i właściwie non stop ryczę albo się miotam. Właśnie odmówiłam wyjazdu na sylwestra ze znajomymi, który planowaliśmy od bardzo dawna i który jest w zasadzie opłaconym bo nie chcę znów się "przemęczać" z ludźmi, bo znów mam napad bycia aspołecznym dziwakiem.
Zrobiłam dzisiaj to samo.

Cytat:
Tylko kiedy wychodziłam z tego, udawało mi się, a wychodziłam kiedy spotykałam jakiegoś faceta np. i było dobrze, albo od imprezy do imprezy. Wtedy miałam więcej energii, miałam motywację, żeby się podnieść, bo na coś tam sobie czekalam i tak się ciągnęło to życie od jednego razu do drugiego. Jak ich nie ma, jak jest taki "spokój", czuję się jak zwłoki, jakbym była za szybą i jakby w ogóle nic nie było mnie w stanie zainteresować na świecie, nic mnie nie cieszy totalnie, a każda czynność wydaje mi się po prostu odwracaniem uwagi od tej pustki. Tyle się mówi, żeby się nauczyć z sobą samą być i w ogóle, ja już byłam tyle lat, jak czuję się lepiej, to nie przeszkadza, ale kiedy mam spadek jak teraz, to nigdzie nie mogę wytrzymać, ani ze sobą, ani z kimś.
Znów podobnie.

Cytat:
Nie wiem, kiedy to się skończy, ale znów mi się wkręcają brzydkie myśli, żeby zrobić krzywdę sobie, całe dni są dla mnie nieznośne i najchętniej bym je przespała gdybym mogła, a tak to po prawdzie czekam aż przeleci czas i nie wiem na co dalej. Wszystko co lubiłam robić, wydaje mi się bezsensowne i bezcelowe, to takie podłe uczucie, że mogę robić mnóstwo rzeczy, ale wszystko po nic, bo jaki to ma sens ostatecznie poza robieniem? Przepraszam za te filozoficzne gadki, ale to jest właśnie bardzo podłe uczucie, które mi od wielu lat towarzyszy i przez które nie za bardzo mam chęci wstawać, a o wysiłku fizycznym nawet nie myślę. Męczy mnie pójście do kuchni. Tego chyba się bałam, ciągnąc tamtą znajomość, że znów wyląduję w tym stanie, gdzie nic dla mnie w ogóle nie ma znaczenia: ani ludzie (no bo kto, ludzie zawodzą), ani rzeczy, ani zajęcia. Taka wegetacja, co jest przykre bo jestem względnie młoda i przelatują mi najlepsze lata między palcami.
Opisujesz ciężką depresję, też znam, wciąż przerabiam raz na jakiś czas.

Cytat:
I właśnie przez to moje kolejne załamanie i spadek, na serio zastanawiam się nad tym psychiatrą, ale to by znaczyło, że chyba ze mną jest aż tak źle. Że gorzej niż myślałam albo niż wszyscy myślą. Ja to niby wiem, że lekarz jak każdy inny, ale boję się bardziej niż nawet wizyty w ośrodku leczenia uzaleznień. Bo psychiatra to już coś bardzo poważnego. Tyle osób mnie namawia na to. A ja się czuję jak wariatka. I np., że on się zacznie śmiać, że przychodzę z takimi pierdołami, że ludzie mają gorsze problemy i że od takich rzeczy to się ma koleżanki a nie psychiatrów.
Ale to już, wybacz, jakby jakiś wiejski głupek napisał. Przeczytaj powoli, coś nawypisywała. Doradziłabyś mi takie podejście w mojej depresji?

Cytat:
Przeczytałam to i widzę, że brzmi to cokolwiek głupio, ale chyba tak myślę.
Chwała bogu, jest refleksja

Cytat:
Generalnie: macie doświadczenie z psychiatrami? Myślicie, że z takim problemem jak ja mam, to się w ogóle kwalifikuję na taką rozmowę, czy szkoda zawracania głowy komuś i sobie?
Mamy. Zerknij na wątek "Psychiatra" i "Nerwica, depresja - grupa wsparcia" czy jakoś tak. Kwalifikuje się każdy, kto potrzebuje pomocy. Ty potrzebujesz.

Cytat:
Po lekach na tarczycę nie czuję się psychicznie w ogóle lepiej, nawet gorzej bym powiedziała i straciłam już nadzieję, a nie chcę być ciągle smutna, zmęczona i niemiła.
Rób badania na bieżąco, nie opuszczaj wizyt u endo, zapisz się też do gina i przetrzymaj to. Wyregulowanie hormonów trwa czasem długo.
Do AA się zapisałaś?

---------- Dopisano o 21:42 ---------- Poprzedni post napisano o 21:02 ----------

Przy okazji polecam Ci książkę Małgorzaty Halber "Najgorszy człowiek na świecie". Świetnie opisane rozterki przed rozpoczęciem terapii AA i w trakcie.
201705080934 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-29, 22:30   #149
durnababa
Raczkowanie
 
Avatar durnababa
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 377
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Zapisałam się do AA, ale nadal ciężko to do mnie dociera i dużo emocji budzi. W przyszłym tygodniu znów idę, no i w ośrodku jest psycholog, z którym rozmawiałam ostatnio, ja generalnie nie chcę już tego wszystkiego zaniedbywać i bagatelizować, tylko na nowy rok mam postanowienie, że się solidnie przyłożę do leczenia.
Czytałam książkę Halber, też ryczałam. Ogólnie dużo ryczę kiedy idzie temat alkoholu.
A wczoraj bez powodu. A dziś już miałam interwencję ze znajomych, którzy martwią się moim kolejnym załamaniem.
W każdym razie zamierzam spróbować też z tym psychiatrą jeśli się odważę tam zadzwonić i umówić, mam numer od kumpla, ale ostatnio sie na różne rzeczy odważyłam. I dalej żyję.
__________________
Królewna z drewna
durnababa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-12-29, 22:52   #150
3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 3 663
Dot.: Czy to naprawdę trzeba ucinać kontakt?

Poszłam do psychiatry z problemami sto razy mniejszymi od Twoich, tylko dlatego, że miałam parę miesięcy typowych objawów depresji - mimo że nie zdążyły jeszcze spowodować w moim życiu spustoszenia większego, niż trochę zmarnowanego czasu.
I chociaż cała moja historia to było "wszystko jest idealnie, a ja czuję się beznadziejnie" to zostałam potraktowana całkowicie poważnie, biorę leki, jest lepiej, nie żałuję.
Więc niech te obawy Cię nie powstrzymują, znajdź kogoś dobrego i leć do niego. Będzie dobrze!
3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-01-04 12:20:40


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:22.