2005-01-31, 15:31 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-01
Wiadomości: 4
|
tatuś na porodówce???
Słuchajcie dziewczyny a powiedzcie jak wasz mąż/partner na obecność przy porodzie??? Mój zachowuje się jakoś dziwnie i mówi że jeśli ja chcę to on będzie a jeśli nie to nie będzie nalegać.Nie chcę go zmuszać i tak naprawdę nie wiem czy jego obecność mi pomoże czy będzie mnie denerwował i tylko przeszkadzał.Podzielcie się ze mną doświadczeniem lub tym jak wy planujecie swój poród, biorąc pod uwagę obecność ojca lub innej przyjaznej osoby.
|
2005-01-31, 15:49 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Re: tatuś na porodówce???
hey
my rodzilismy juz prawie 5 lat temu i nie było rozmowy na ten temat było to oczywiste ,że tatus bedzie przy mnie cały czas -oczywiscie gdyby poczuł sie słabo mógłby wyjśc ale w trakcie porodu nie ma szans na zastanawianie sie nad omdleniem bylismy razem i oboje sobie to chwalimy, taka okazja pierwsze dziecko zdarza sie raz w zyciu ,przeciecie pępowiny, TŻ pierwszy trzymał córke w ramionach (zesikała mu sie na rece . namawiamy wszytskich znajomych na wspólny poród i kazdy sobie to chwali. nie wyobrażam sobie byc tam sama nawet gdybym rodziła w najlepszych warunkach u najlepszej połoznej ,lekarza nic i nikt nie zastąpi ukochanego faceta ,takie porody dobrze wpływaja na relacje z dzieckiem ,tatus widzi ,że nie wzięlo sie z kapusty a narodziny to trudna droga dla mamy i dziecka -szkoda zeby nie było tam także ojca ,męża,partnera. rozsmieszyła mnie teoria ze niby jak mąz widzi taka zmęczoną spoconą żone to mają potem problemy z sexem,itp dla mnie obecnosc tatusia jest tak samo naturalna i oczywista jak sam poród . pzdr , paula |
2005-01-31, 16:00 | #3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-09
Wiadomości: 3 054
|
Re: tatuś na porodówce???
Słyszałam relację dwoch tatusiów z porodówki. Powiedzieli ze wzięcie dziecka na ręce to magiczna chwila, ze łzy cisną się do oczu
__________________
Przeznaczenie rozdaje karty, my tylko w nie gramy. |
2005-01-31, 17:33 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 63
|
Re: tatuś na porodówce???
Rodziłam prawie 2 lata temu. Mój mąż od samego początku był zdecydowany na wspólny poród, razem chodziliśmy również na wizyty do lekarza. Miałam wywoływany poród, bo synkowi nie spieszyło się na świat, mąż był ze mną od rana, ok 16.00 zielone wody i decyzja o cesarce. I niestety na salę operacyjną nie mógł wejść a bardzo mi go brakowało, musiałam ściskać rękę jakiejś pielęgniarki zamiast jego.
Córeczkę rodzę na początku maja i jestem zdecydowana na cesarkę, ale jeśli rodziłabym naturalnie to mąż byłby ze mną na 100%. Wiesz, mąż jest bardzo pomocny przy porodzie, dobrze mieć wsparcie kogoś bliskiego.Jest na kogo pokrzyczeć. Ty sama wiesz najlepiej jakie są relacje między wami i czy będziesz go potrzebować w tak trudnej chwili. Jeśli stwierdzisz, że bardzo byś chciała aby Ci toważyszył to go wałkuj - zrób to dla siebie. Jeśli tego nie chcesz, bądź nie jesteś pewna to zostaw decyzję jemu. |
2005-01-31, 17:58 | #5 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 977
|
Re: tatuś na porodówce???
ja mam termin za miesiac, ale od poczatku bylo dla mnie jasne ze maz rodzi ze mna. Rezem zrobilismy to malenstwo, planowalismy je ponad pol roku az wkoncu sie udalo, wiec i razem rodzimy. Do lekarza chodzi ze mna na kazda wizyte, nawet jak nie jest przewidziane USG i praktycznie nia ma na co patrzec. Moja mama na nasza decyzje zareagowala panika, jak to moja mama, ach kiedy ona sie zmieni i zacznie przyjmowac rzeczy takie jakie sa a nie robic z igly widly. Powiedziala ze to jest niebezpieczne, bo... i tu padlo to co powiedziala juz paula, ze zna osobe u ktorej malzenstwo sie rozpadlo, bo maz poczul obrzydzenie do zony itd. Dla mnie oznaczy to tylko jedno - ladny z niego maz byl, dla mnie taki facet to ostatnie dno. Do ☠☠☠☠☠☠☠.... byl pierwszy ale potem podjac konsekwencje tego to juz nie. Moglabym wypowiadac sie na ten temat i to w bardziej wulgarny sposob, ale tak sadze. Porod to najnaturalniejsza rzecz na swiecie. Wydaje mi sie ze jak facet widzi jak ciezko jest urodzic malenstwo ile kobieta cierpi, to wzmaga sie w nim szacunek do kobiet, a przynajmniej tak powinno byc. Oczywiscie facet nie powinien isc na porodowke od tak bez przygotowania. Jesli partnerzy nie chodzili do szkoly rodzenia to przynajmniej taki facet powinien tez przewertowac wszystkie kasiazki i czasopisma zeby wiedziec czego sie spodziewac i jak pomoc partnerce.
No i kolejny raz uwazam ze mam lepiej niz kobiety rodzace w PL. Moj maz, moze byc przy porodzie, nawet jak bedzie konieczna cesarka i to nie ma znaczenia czy ja bede znieczulona czesciowo czy calkowicie. jedyna roznica w tej kwesti to taka, ze jesli bede znieczulona calkowicie to on zobaczy synka pierwszego, a ja dopiero jak sie przebudze. Ja jestem za tym zeby facet byl przy porodzie, nie ma ze boli. Do przyjemnosci to oni pierwsi sa a potem co - mecz sie sama? Nie ma mowy, bez faceta nie ma dziecka wiec niech tez rodzi hihihihi. |
2005-01-31, 18:35 | #6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-01
Wiadomości: 11 837
|
Re: tatuś na porodówce???
Ja jestem zwolenniczka porodu rodzinnego. Jeśli kiedyś będę w ciązy to w ogole nie wyobrazam sobie abym rodziła sama. Nawet jesli mezczyzna się boi/ nie chce na to patrzeć/ nie chce być świadkiem tego "krwawego" wydarzenia to przecież dla nas kobiet to też nie jest przyjemnosć... Ale my musimy przez to przejść, a oni cały czas są jakby obok.
Wspólny poród to doskonale rozwiazanie- kobieta czuje ze ma wsparcie w tym waznym momencie, a mezczyzna uczestniczy w tym niezpomnianym dla rodziny wydarzeniu i jednoczesnie poglebia swoją więź z nowonarodzonym dzieckiem .
__________________
|
2005-01-31, 18:35 | #7 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2004-01
Wiadomości: 908
|
Re: tatuś na porodówce???
moni napisał(a):
> Oczywiscie facet nie powinien isc na porodowke od tak bez przygotowania. Jesli partnerzy nie chodzili do szkoly rodzenia to przynajmniej taki facet powinien tez przewertowac wszystkie kasiazki i czasopisma zeby wiedziec czego sie spodziewac i jak pomoc partnerce. Moj maz byl na porodowce, choc do szkoly rodzenia nie chodzil (zreszta tak jak i ja, dla mnie byl to zbednik), ksiazek i gazet o porodach nie czytal. Wystarczy, ze jest "przytomny", czego sie spodziewac bylo wiadomo i bez kursow (co nie oznacza, ze komus odradzam kurs). Porod byl szybki i bez omdlen . Jednym slowem polecam zabrac meza/partnera do porodu (ale nic na sile) niezaleznie czy byl na kursie czy nie . |
2005-01-31, 18:43 | #8 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 2 207
|
Re: tatuś na porodówce???
Bardzo ważne jest oczywiście, aby ojciec dziecka mógł uczestniczyć w tak doniosłej chwili... Jednak różne są sytuacje i rózni ludzie- nie stwarzajmy tutaj takiego "moralnego" wymogu na ojcu, jak i całej rodzinie
Nie dla wszystkich jednak jest jasne, że tatuś dziecka musi /?/ być przy porodzie. czasem wręcz odwrotnie- jasne jest że nie musi... Problem nie tkwi w tym, że rodząca kobieta może wyglądać źle- to nie do końca o to chodzi... Czasem ojciec po prostu boi się tej chwili, woli wejść w momencie, kiedy dziecko już leży na łonie matki... Niekiedy jest też tak, że rodząca po prostu czuje, ze o wiele bardziej pomocna w "rodzeniu" będzie jej własna mama lub najbliższa przyjaciółka. W momencie kiedy pojawia się komentarz w tonie oburzenia "jak to? tatuś nie widział jak rodzi sie jego dziecko?" po prostu powstaje niepotrzebne wymuszanie poczucia winy, które może niestety kiedys być przyczyną konfliktu...lub depresji. Kobiecie robi sie głupio i smutno, bo On nie był- pewnie jest zły, niewart lub nie gotów do bycia ojcem etc. Według mnie najwazniejszy jest oczywiście konfort psychiczny rodzącej- rzeczywiście kobiety czują sie lżej traktując rodzinny poród jak wspólny wysiłek- to jest oczywista racja... Niemniej jednak nie powinno sie stawiać sytuacji dość kategorycznie- jesli niepewna postawa ojca wynika ze strachu, można go powoli namawiać, wspólne chodzenie do szkoły rodzenia jest takim dobrym wstępem, ale nie radzę forsować tak kategorycznie wymogu stawienia się i sekundowania przy całym porodzie... Rodzącej nie pomoże ani przerażenie w oczach partnera, ani niesmak, ani sztuczny uśmiech. Znam kilka takich rodzin, w których tatuś czekal aż do rozwiązania na korytarzu, a rodzącej pomagała przyjaciółka- facet doskonale wczuł sie w rolę ojca, mimo, ze nie ciął pępowiny i nie przytrzymywał głowy / czy ud / partnerki. Rodząca zaś miała nazwijmy to "fachowe, bo kobiece" wsparcie / co nie znaczy że mężczyźni nie nadają się równie swietnie do roli połoznej/. Myślę jednak, ze warto czesto rozmawiać z ojcem dziecka o zblizającej sie chwili porodu, najlepiej wspólnie ustalić taką opcję abyście wszyscy mogli w pełni cieszyć sie ta radosną chwilą.
__________________
C'est la vie - cały twój Paryż dwie drogi na krzyż
Knajpa, kościół, widok z mostu |
2005-01-31, 18:55 | #9 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-01
Wiadomości: 11 837
|
Re: tatuś na porodówce???
Oczywiscie ze nikt faceta nie zmusi . I poki co to tylko "moda" a nie "wymóg".
Nadal dziwniejszy jest porod z facetem niż bez. A co do mamy albo przyjaciolki... Szczerze? Absolutnie nie wyobrazam sobie tego. Niektórym moze to odpowiada ale dla mnie najwazniejsza osobą byłby jednak mąż. I jesli ktokolwiek mialby mnie wspierac przy porodzie to tylko on .
__________________
|
2005-01-31, 19:05 | #10 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2002-03
Wiadomości: 7 624
|
Re: tatuś na porodówce???
ja chcę i myślę ze mi się nie odmieni, aby facet był przy porodzie. Nawet jesli nie bedzie chciał to będę starała sie go przekonać. Nie widzę powodu dlaczego facet ma pamietac tylko tę przyjemnośc na początku, a poźniej mam męczyć się sama... albo jeszcze pozniej powieże on się brzydzi kupki, brudnej pieluchy. (moj teść mówi ze żadnemu dziecku pupy nie wytarł bo się brzydził... extra!)
Mi tez kiedys tesciowa powiedziała, że facet może się zniechęcić do sexu. A kobieta nie może??? Jeśli ciążą i poród nie będą lekkie, to nie wiem czy z dziką rozkoszą będzie oddawała się facetowi i nie obawiała o ciążę kolejną. Zresztą... moja siostra ma koleżnakę, która właśnie z wymienionych przeze mnie powodów nie ma drugiego dziecka. |
2005-01-31, 19:07 | #11 |
Zakorzenienie
|
Re: tatuś na porodówce???
moni napisał(a):
i tu padlo to co powiedziala juz paula, ze zna osobe u ktorej malzenstwo sie rozpadlo, bo maz poczul obrzydzenie do zony itd. Dla mnie oznaczy to tylko jedno - ladny z niego maz byl, dla mnie taki facet to ostatnie dno. Do ☠☠☠☠☠☠☠.... byl pierwszy ale potem podjac konsekwencje tego to juz nie. Moglabym wypowiadac sie na ten temat i to w bardziej wulgarny sposob, ale tak sadze. Bardziej wulgarnie już się chyba nie da jednak?! Wiesz, słabo mi się czasem robi jak czytam Twoje posty. Doceniam szczerość ale mimo wszystko... aż skóra na mnie cierpnie! Porod to najnaturalniejsza rzecz na swiecie. Wydaje mi sie ze jak facet widzi jak ciezko jest urodzic malenstwo ile kobieta cierpi, to wzmaga sie w nim szacunek do kobiet, a przynajmniej tak powinno byc. Myślę że w dzisiejszych czasach, razem z postępem cywilzacji itd poród już dawno przestał być rzeczą w pełni naturalną. Coraz mniej kobiet rodzi naturalnie, coraz więcej ma komplikakcji ciążowych, coraz więcej planuje poród - znam przypadki, kiedy dziewczyna sobie zaplanowała tego i tego dnia - bo tak jej pasowało. Mozna urodzić przez cesarkę gdy nie ma wskazań, tylko trzeba za to zapłacić. Co do tego szacunku, to tylko Twoje zdanie. Wypowiadasz sie w tym wątku bardzo hmmm... autorytarnie. Moim zdaniem oglądanie cierpiącej i zwijającej się z bólu kobiety podczas porodu nie musi się wiązać z szacunkiem. To zupełnie różne kwestie. Już kiedyś toczyła sie na wizażu dyskusja na temat obecności mężczyzn przy porodzie - chyba dość długa i burzliwa. Bo jest jakiś przymus rodzenia razem, mam wrażenie - moze to kwestia mody? Dziecka na razie nie mam i nie planuję, ale wcale nie jestem pewna, czy chciałabym aby mój partner był przy porodzie. Moze byłby to dla mnie dodatkowy stres. Może wolałabym, żeby była ze mną mama. Albo przyjaciółka. Albo siostra czy zaufana położna... Nie wiem, nie będę gdybać. Ale drażnią mnie takie wypowiedzi jak cytowana przeze mnie. Troche tolerancji dla poglądów innych... Oczywiscie facet nie powinien isc na porodowke od tak bez przygotowania. Jesli partnerzy nie chodzili do szkoly rodzenia to przynajmniej taki facet powinien tez przewertowac wszystkie kasiazki i czasopisma zeby wiedziec czego sie spodziewac i jak pomoc partnerce. > No i kolejny raz uwazam ze mam lepiej niz kobiety rodzace w PL. Moj maz, moze byc przy porodzie, nawet jak bedzie konieczna cesarka i to nie ma znaczenia czy ja bede znieczulona czesciowo czy calkowicie. jedyna roznica w tej kwesti to taka, ze jesli bede znieczulona calkowicie to on zobaczy synka pierwszego, a ja dopiero jak sie przebudze. > Ja jestem za tym zeby facet byl przy porodzie, nie ma ze boli. Do przyjemnosci to oni pierwsi sa a potem co - mecz sie sama? Nie ma mowy, bez faceta nie ma dziecka wiec niech tez rodzi hihihihi.
__________________
|
2005-01-31, 20:15 | #12 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 977
|
Re: tatuś na porodówce???
Alez ja jak najbardziej jestem tolerancyjna. Nie mam nic przeciwko partenerom ktorzy zadecyduja, ze on nie bedzie przy porodzie, to ich decyzja. Dla mnie, porod rodzinny byl oczywisty ,jak jeszcze takiej "mody" nie bylo. Slyszalam jak to jest na zachodzie i liczylam ze i do PL to zawita i kobiety beda mogly rodzic w gronie kochajacych je osob, w tym przypadku rozmawiamy o mezczyznie. Ja nikomu moich pogladow nie narzucam, wypowiedzial sie tylko jak ja to widze i ciesze sie ze moj mezczyzna widzi to tak samo, ale jesli bym nagle zmienila zdanie , ze go nie chce przy sobie to uszanuje maja decyzje. Ja go do wspolnego porodu nie musze zmuszac. Oboje uwazamy ze nasz synek jest owocem naszej milosci i chcemy go oboje przywitac na tym swiece.
Uwazam ze nie slusznie mnie oskarzasz o brak tolerancji. Wiem wypowiadam sie dosc szczerze, bo nie lubie niedopowiedzianych sytuacji, gdzie mozna sie zle zrozumiec. Chodz widac, nawet takie szczere wypowiedzenie sie (a niechcialam nikogo urazic) moze byc zle odebrane lub zle zrozumiane. |
2005-01-31, 20:27 | #13 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2002-03
Wiadomości: 7 624
|
Re: tatuś na porodówce???
Smoczyca napisał(a):
> Bardziej wulgarnie już się chyba nie da jednak?! Wiesz, słabo mi się czasem robi jak czytam Twoje posty. Doceniam szczerość ale mimo wszystko... aż skóra na mnie cierpnie! Takie słowa na p.... nie są czyms nie spotykanym w dzisiejszym świecie, skoro słowo za☠☠☠isty, zajefajny juz przechodzi do codziennosci... mi skóra a nic nic innego nie cierpnie jak czytam posty moni. > Porod to najnaturalniejsza rzecz na swiecie. Wydaje mi sie ze jak facet widzi jak ciezko jest urodzic malenstwo ile kobieta cierpi, to wzmaga sie w nim szacunek do kobiet, a przynajmniej tak powinno byc. > a dajmy na to ... Twojego faceta przygniecie drzewo, jestescie sami, ty drzewa nie przesuniesz nie dasz rady. Co zrobisz? Odwrócisz sie żeby nie patrzec jak sie męczy, czy bedziesz czekać na pomoc i trzymac go za rękę? |
2005-01-31, 21:04 | #14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Re: tatuś na porodówce???
Ela napisała :"Takie słowa na p.... nie są czyms nie spotykanym w dzisiejszym świecie, skoro słowo za☠☠☠isty, zajefajny juz przechodzi do codziennosci... mi skóra a nic nic innego nie cierpnie jak czytam posty moni."
to ,ze ciebie to nie wzrusza świadczy tylko o tobie i twoim poziomie a tolerancja dla takich słó wpływa na poziom naszego społeczństwa. mam nadzieję ,że na tym portalu nie bedzie tolerowało sie tego typu nazewnicta. "Twojego faceta przygniecie drzewo, jestescie sami, ty drzewa nie przesuniesz nie dasz rady. Co zrobisz? Odwrócisz sie żeby nie patrzec jak sie męczy, czy bedziesz czekać na pomoc i trzymac go za rękę? " nie bardzo rozmumiem co to ma do rzeczy? pzdr paula |
2005-01-31, 21:08 | #15 |
Zakorzenienie
|
Re: tatuś na porodówce???
Ela napisał(a):
> > > > a dajmy na to ... Twojego faceta przygniecie drzewo, jestescie sami, ty drzewa nie przesuniesz nie dasz rady. Co zrobisz? Odwrócisz sie żeby nie patrzec jak sie męczy, czy bedziesz czekać na pomoc i trzymac go za rękę? Daruj sobie proszę te personalne wycieczki pod moim adresem, bo w ogóle mnie nie znasz - dodam tylko od siebie że przeszłam w zyciu już sporo, między innymi bardzo ciężki wypadek, mój własny rodzony ojciec jest właśnie w stanie bardzo ciężkim i codziennie obserwuję jak gaśnie - więc nie o kwestie estetyczne mi tu chodzi. Bo ja nie jestem z tych co by trzymali za rękę i płakali. Jestem z tych którzy tak długo przesuwali by to drzewo jak tylko by to było możliwe. Mam prawo do swojego zdania na ten temat. Post Moni mnie rozdrażnił, tak samo jak drażnią mnie jej inne wypowiedzi czy recenzje (głównie dlatego że cięzko ją zrozumieć jak pisze). W tej konkretnej wypowedzi uderzył mnie ton. To że wszyscy "tak" teraz mówią, używając wulgarnego słownictwa nie jest dla mnie żadnym argumentem. Uważam że homo sapiens z założenia jest zobligowany do myslenia. W ten sam sposób ja czuję się zobligowana do trzymania pewnego poziomu. EOT jak dla mnie.
__________________
|
2005-01-31, 21:17 | #16 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-02
Wiadomości: 4 214
|
Re: tatuś na porodówce???
Na pierwszej wizycie u ginekologa lekarz zapytał mojego męża czy będzie przy porodzie. Nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy. Mąż od razu zgodził się. Chodził ze mną na każdą wizytę do lekarza, na USG (nawet na dopplerowskie), do szkoły rodzenia. Czytał fachową literaturę.
Był ze mną cały czas na porodówce. Masował mi plecy jak miałam skurcze, podawał mi wodę, trzymałam go za rękę. Mój poród skończył się cesarką. Miałam znieczulenie ogólne i mąż nie mógł być na sali. Jednak stał za szklanymi drzwiami i widział jak wyciągnęli córkę. Potem położna go zawołała i widział jak ją myją i ubierają. Ja sobie nie wyobrażam, żebym rodziła sama. Mąż bardzo mnie wspierał, był dumny, że był przy mnie. Nigdy nie powiedział, że nie będziemy razem rodzić, bo potem będzie czuł do mnie wstręt. Np. są mężczyźni, którzy nie mogą patrzeć na krew i boją się być przy porodzie. Wtedy nie powinno się ich zmuszać. Chociaż miała dobrą opiekę przy porodzie, to nie wyobrażam sobie być wtedy sama. |
2005-01-31, 21:36 | #17 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2002-03
Wiadomości: 7 624
|
Re: tatuś na porodówce???
paula78 napisał(a):
> > nie bardzo rozmumiem co to ma do rzeczy? > > pzdr > paula jesli nie rozumiesz, to swiadczy to o twoim poziomie pozdr ela |
2005-01-31, 21:47 | #18 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2002-03
Wiadomości: 7 624
|
Re: tatuś na porodówce???
Smoczyca napisał(a):
> > Daruj sobie proszę te personalne wycieczki pod moim adresem, dlaczego ja mam sobie darować a ty nie mozesz? Ciebie rozdrazniła wypowiedz moni, a rozumiem ze Twoja nie powinna drażnić. >bo w ogóle mnie nie znasz - czy w ogóle ...to moze masz rację, ale trochę Cię znam, dośc czesto- aż czasami zastanawiam się po co- powtarzasz ze przeszłaś ciężką chorobę dzieki mamie i znajomym, ze Twoj tato jest w ciężkim stanie. Ach i jeszcze jedno, że Ty na to co masz zarobiłaś sama - tak jakby inni wyżebrali. > Bo ja nie jestem z tych co by trzymali za rękę i płakali. Jestem z tych którzy tak długo przesuwali by to drzewo jak tylko by to było możliwe. I tak tez powinien zachowac sie facet przy porodzie nie obserwować ale brać udział. A swoją drogą to życzę ci powodzenia w przesuwaniu tego drzewa. > To że wszyscy "tak" teraz mówią, używając wulgarnego słownictwa nie jest dla mnie żadnym argumentem. Uważam że homo sapiens z założenia jest zobligowany do myslenia. W ten sam sposób ja czuję się zobligowana do trzymania pewnego poziomu. Co nie znaczy, że słysząc słowo wulgarne homo sapiens się obrusza, ale aby wymagać od kogoś należy wymagać najpierw od siebie. Krytykując dośc dosadnie moni, nie uważam abys pokazała klasę i utrzymała "pewien poziom". |
2005-01-31, 21:51 | #19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Re: tatuś na porodówce???
Droga Elu ,pozwole sobie nie kontynuowac rozmowy z Toba poniewaz nie jesteśmy na tym samym poziomie. Z czego ja osobiscie bardzo sie ciesze .
nie pzdr paula |
2005-01-31, 21:55 | #20 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2002-03
Wiadomości: 7 624
|
Re: tatuś na porodówce???
Ja również zaprzestanę Droga Paulo, a porównywac naszch poziomów nie będę bo nie mam takiej potrzeby. Jeśli mogłam Ci dostarczycć powodów do radości to b. się cieszę.
|
2005-01-31, 21:58 | #21 |
Zakorzenienie
|
do Eli
Ela napisał(a):
> Smoczyca napisał(a): > > > > Daruj sobie proszę te personalne wycieczki pod moim adresem, > dlaczego ja mam sobie darować a ty nie mozesz? Ciebie rozdrazniła wypowiedz moni, a rozumiem ze Twoja nie powinna drażnić. > > >bo w ogóle mnie nie znasz > - czy w ogóle ...to moze masz rację, ale trochę Cię znam, dośc czesto- aż czasami zastanawiam się po co- powtarzasz ze przeszłaś ciężką chorobę dzieki mamie i znajomym, ze Twoj tato jest w ciężkim stanie. Ach i jeszcze jedno, że Ty na to co masz zarobiłaś sama - tak jakby inni wyżebrali. > > Bo ja nie jestem z tych co by trzymali za rękę i płakali. Jestem z tych którzy tak długo przesuwali by to drzewo jak tylko by to było możliwe. > I tak tez powinien zachowac sie facet przy porodzie nie obserwować ale brać udział. A swoją drogą to życzę ci powodzenia w przesuwaniu tego drzewa. > > > To że wszyscy "tak" teraz mówią, używając wulgarnego słownictwa nie jest dla mnie żadnym argumentem. Uważam że homo sapiens z założenia jest zobligowany do myslenia. W ten sam sposób ja czuję się zobligowana do trzymania pewnego poziomu. > > Co nie znaczy, że słysząc słowo wulgarne homo sapiens się obrusza, ale aby wymagać od kogoś należy wymagać najpierw od siebie. Krytykując dośc dosadnie moni, nie uważam abys pokazała klasę i utrzymała "pewien poziom". Ręce mi opadają. Nie będę więcej reagować na Twoje posty i odpisywać. Wszelka dyskusja oparta na logicznej argumentacji jest w tym przypadku wykluczona. Czekam na kolejny atak z Twojej strony, chętnie poparty cytatami moich wypowiedzi - zwłaszcza jeśli chodzi o moją "dosadną krytkę" innych. I tam gdzie dawałam do zrozumienia, że ja zarobiłam, a inni wyżebrali. Chyba to jakiś Twój czuły punkt, po dziś dzień pamiętam jak specjalnie założyłaś wątek na plotkowym a propos Neuilly, bo zszkowało Cię to jak można kupić krem za taką cenę tylko z ciekawości... Więcej w tym wątku głosu zabierać nie mam zamiaru. Na zaczepki też odpowiadać nie będę. Jesli coś masz do mnie, to proszę na priv i niezaśmiecanie wątku. EOT - tym razem dla mnie już na dobre.
__________________
|
2005-01-31, 22:08 | #22 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2002-03
Wiadomości: 7 624
|
Re: do Eli
Smoczyca napisał(a):
>po dziś dzień pamiętam jak specjalnie założyłaś wątek na plotkowym a propos Neuilly, bo zszkowało Cię to jak można kupić krem za taką cenę tylko z ciekawości... no cóż za nietakt z mojej strony. Pewne rzeczy nadal mnie szokują, a Tobie i sobie życzyłabym niezaśmiecanie pamięci, kto jakie wątki zakładał. > Więcej w tym wątku głosu zabierać nie mam zamiaru. Na zaczepki też odpowiadać nie będę. Jesli coś masz do mnie, to proszę na priv i niezaśmiecanie wątku. i że na pivie tak będziemy sobie nawzajem wrzucały, sorry ale ja pasuję, bo ta dyskusja ani mnie ubogaca, ani rozpamietywac jej nie będę. > EOT - tym razem dla mnie już na dobre. To miło. |
2005-01-31, 22:09 | #23 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Re: tatuś na porodówce???
"Jeśli mogłam Ci dostarczycć powodów do radości to b. się cieszę. "
o tak ,masz racje pękam ze smiechu ,szkoda ,ze jest to smiech przez łzy rozpaczy nad twoimi odpowedziami ,recenzjami itp. paula |
2005-01-31, 22:12 | #24 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2002-03
Wiadomości: 7 624
|
Re: tatuś na porodówce???
paula78 napisał(a):
> o tak ,masz racje pękam ze smiechu ,szkoda ,ze jest to smiech przez łzy rozpaczy nad twoimi odpowedziami ,recenzjami itp. pozostaje mi żałować, że nie zostałam wczesniej skrytykowana przez Ciebie i inne wizażanki za recenzje (a które są takie żenujące?)i odpowiedzi, byc może że od tamtej pory mogłabym nad soba popracować i nie doprowadzać cię do łez. |
2005-01-31, 23:40 | #25 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: skądkolwiek
Wiadomości: 6 613
|
Re: tatuś na porodówce???
Moj TZ od pczatku aktywnie uczestniczyl w zyciu naszej dzidzi. Chodzil ze mna na wizyty, ogladal malego podczas badan i naturalnym, oczywistym faktem stala sie jego obecnosc w czasie porodu. Maly czaekal na tate, az ten pojawi sie w szpitalu po pracy i w koncu po 4 dniach opoznienia i po skonczonym urlopie urodzilismy. Nie wyobrazam sobie porodu bez TZ. Bardzo mi pomogl. Pamietal by przytrzymywac mi glowe, rozsmieszal mnie, stawal na glowie zeby mnie nie bolalo az tak bardzo / chociaz sam porod i tak dlo sie wytrzymac bez znieczulenia, bo mialam zastepcze - TZ/. Drugie dziecko tez urodzimy razem
Niektore kobiety wstydza sie rodzic przy swoich partnerach. Nie rozumie tego. Przeciez to naturalny proces. |
2005-02-01, 08:24 | #26 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-09
Wiadomości: 3 054
|
Re: tatuś na porodówce???
>> moni napisała:
>>Wydaje mi sie ze jak facet widzi jak ciezko jest urodzic malenstwo ile kobieta cierpi, to wzmaga sie w nim szacunek do kobiet. Dokładnie mam takie samo zdanie
__________________
Przeznaczenie rozdaje karty, my tylko w nie gramy. |
2005-02-01, 09:11 | #27 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-04
Wiadomości: 360
|
Re: tatuś na porodówce???
Ja rodzilam 19 miesiecy temu i bycie mojego meza przy porodzie bylo oczywiste.On sobie nie wyobrazal inaczej.Zreszta i ja tez,bo miec meza przy sobie,kogos bliskiego,nie obcego(bo lekarze,polozne sa obce) jest czyms bardzo potrzebnym.
My do szkoly rodzenia nie chodzilismy,przeczytalam moze cos w gazecie i tyle z mojego przygotowania-i tak polozna sama kierowala co mam robic,jak oddychac-to wystarczylo. Ale najpiekniejsze bylo to,ze razem,jednoczesnie zobaczylismy nasza core i jej duze orzechowe oczka. I jakbym mial rodzic jeszcze raz to tylko we dwoje-nigdy sama. pozdr) |
2005-02-01, 10:48 | #28 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-03
Wiadomości: 397
|
Re: tatuś na porodówce???
Hej!
A ja już za ok 2 miesiące 'będę rodzić' z przyjaciółką! I niektórzy pytają: "A nie boisz się, że jak zobaczysz jak to jest, to potem będziesz się bała swojego porodu?" - w sensie, że miałoby to wpłynąć na moją decyzję o macierzyństwie Ja sobie myślę, że przeciwnie - boimy się tego czego nie znamy. A wogóle gdyby strach przed porodem miał wpływać na decyzję o posiadaniu dziecka to populacja zmalałaby drastycznie... A tak na marginesie, to poradźcie drogie mamy co mam robić opócz masowania pleców, trzymania za rękę i ogólnego wsparcia psychicznego. Co dla was było jeszcze ważne? lotta |
2005-02-01, 17:15 | #29 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-01
Wiadomości: 4
|
Re: tatuś na porodówce???
Dzięki dziewczyny przeczytałam niektóre Wasze wypowiedzi mojemu i stwierdził że chyba da radę(nie chodzi o to że boi się krwi lub będzie mnie się potem brzydził-bo to byłby jego problem)ale że nie da rady i nie będzie wiedział co robić(nie chodzimy do szkoły rodzenia, mieszkam w niewielkiej dziurze i u nas tego nie ma).Więc pomogłyście mi i jemu w podjęciu ostatecznej decyzji i będziemy razem. Mam jeszcze jedno pytanko, które mnie nurtuje przed porodem chcę się znieczulić i trochę się boję jakie macie opinie na ten temat albo czy któraś z Was rodziła w znieczuleniu? Czy to coś daje? Ile zapłaciłyście?
na marginesie szczególne dzięki tym dziewczynom które trochę odbiegły od tematu, naprawdę ciekawie się to czyta i człowiek zapomina o przedporodowym stresie... Dziękuję!!!!! |
2005-02-01, 21:21 | #30 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Re: tatuś na porodówce???
hey
co do znaieczulenia to jest wiele opini i każda z nas ma na ten temat swoje zdanie. ja nie znieczulałam sie przy pierwszym porodzie i nie zrobię tego przy ew. drugim -znam swoje ciało i potrafie sie z nim "zaprzyjaznic". czy cos daje hmm wszytsko zalezy od momentu podania ,czesto podawany za pózno nie pomaga ,pozatym nie niweluje bólu bo musisz czuc skurcze i musisz współpracowac z lekarzem. bywa ,że znieczulenie przedłuża poród własnie przez brak czucia własnego ciała . zdarzają sie bóle po porodzie głowy i dłuzsze dochodzenie do siebie plus kilkugodzinne obowiązkowe lezenie po znieczuleniu. oczyiwcie musisz zapytac lekarza co on o tym mysli i podjąc decyzje razem z mężem ,partnerem osobiscie szkoda byłoby mi stracic smaczek bólu specyficznego pzdr paula |
Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 06:00.