Miłosc czy rozsądek - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Kobieta 30+

Notka

Kobieta 30+ Forum dla trzydziestolatek, czterdziestolatek i innych -latek. Tutaj możesz podzielić się swoimi problemami, poradami i doświadczeniem.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2007-06-15, 18:06   #1
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13

Miłosc czy rozsądek


Przez kilka lat bylam w związku, ale tak naprawde brak w nim bylo namietności, bylo cieplo, oddanie, przyjazn. Jednak... nie wytrwalam w tym cieplym "swiecie". Zakochalam sie w innym... Rozstałam sie z moim partnerem, choc ciezko bylo. Jemu runał swiat, patrzac na jego ból, ja plakalam. Ale mimo to odeszlam. Byłam z tym Drugim... nie bylo latwo. Tesknilam za cieplem dawanym przez tamtego, za jego optymizmem, za nieograniczona miloscia. Tutaj... klotnie, ostro zarowno w zyciu jak i sexie , ale kochalismy sie, chcielismy byc razem. We mnie toczyla sie walka: rozsadek (moj byly) czy milosc. Wahania nastrojow.. zrywalam z nim, zeby nastepnego dnia dojsc do wniosku, ze kocham go ponad wszystko. Ale chyba jednak to nie wystarcza.. Uczucie przegralo. Ja przez klotnie uciekalam w przeszlosc, tam, gdzie mialam spokoj, pelne porozumienie - bez slow. Nie wiem czy to przez roznice charakterow czy przez nieuregulowana sytuacje, ale ciagle nieporozumienia nas wykanczaly. To trwalo pol roku. Az w koncu po ktorejs klotni on zerwal ze mna powiedzial, ze nie ma juz sil na bycie z osoba, ktora nie potrafi sie odciac od przeszlosci, ze juz nie wierzy w nas. Powiedzial mi to w momencie, kiedy mojemu bylemu pow "dosc, koniec kontaktu", kiedy zdecydowalam sie porwac "uczuciu" i postawic wszystko na jedna karte, a on... juz nie chce. Za pozno. Moj placz, najgorsze jest to, ze wspiera mnie moj byly , a ja patrze na niego i nic nie czuje oprocz przyjazni. Moje serce sie rwie do tamtego tak jak przez ostatnie kilka miesiecy, rozsadek w tym zwiazku przegrywal zawsze, chce mu wykrzyczec jak bardzo go kocham i jak bardzo zaluje tego, ze tyle sie zastanawialam, ze chce byc z nim. Ale do niego juz to nie dociera... Nie chce i koniec. Nie rozumiem. Po to walczyl o nas, aby kiedy juz to jest zerwac? Walczyc? Czy dac spokoj i probowac odbudowac to co bylo z moim bylym? Bo on mnie kocha i chce byc ze mna, mimo wszystko, mimo tego co sie stalo.. wybrac poczucie bezpieczenstwa? bo to chyba wazne w zyciu... Nie chce byc sama, chce stworzyc rodzine.. myslalam, ze uczucie w zyciu jest najwazniejsze, ze jak sie kocha,da sie pokonac wszystko, chyba jednak nie co dalej
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-06-19, 20:18   #2
Rusałka
Raczkowanie
 
Avatar Rusałka
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 116
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Nie bardzo wiem, po co chcesz wracać do byłego, skoro oprócz przyjaźni nic do niego nie czujesz? Zrozumiałabym jeśli miałabyś jakieś zobowiązania np. dziecko lub jeśli jesteście małżeństwem. Ale chyba tak nie jest. Ja wyszłam za mąż raczej z rozsądku i teraz po kilkunastu latach nie jesteśmy już razem. Owszem, związki z rozsądku w większości przypadków mają się świetnie, ale nie zawsze. W moim zabrakło zrozumienia i namiętności.
Rusałka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-06-21, 18:50   #3
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Poniewaz tesknie za stabilizacją, ciepłem? Moze dlatego, ze nasz zwiazek byl pełen harmonii w zyciu codziennym, moze ze przestałam wierzyc w to, ze jeszcze kogos poznam... To nie jest tak, ze nie darze go uczuciem, ale chyba nie takim jak powinnam, bo gdyby bylo cudownie nie doszloby do zdrady, nie przez ok rok... Ale co z tego... zaufalam komus innemu, pokochałam, a jedyne co po tym uczuciu zostało to ból kocham go, a on nie chce byc ze mna, "juz nie", probowalam rozmawiac z nim, ale nie ma odwrotu, on juz nie chce byc ze mna. a ja... nie chce byc sama, chce wreszcie ulozyc sobie zycie, chce miec kogos, na kim moge polegac. Glupie to, wiem, ale moze milosc przyjdzie z czasem? bylismy tyle lat... jest czlowiekiem odpowiedzialnym, kochanym, cieplym.. dalam sie skusic uczuciu, cudownej namietnosci i nie ma nic procz lez, i ja juz chyba nie chce probowac..
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-06-21, 18:57   #4
diamentowa
Zakorzenienie
 
Avatar diamentowa
 
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: west pomerania
Wiadomości: 3 570
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Moim zdaniem to nie ma sensu. Kiedy ja zakończylam mój ostatni związek (trwał długo) bo moje uczucie się wypaliło pierwsze dni były katorgą, ja poprostu nie umiałam być sama przyjaciółki wręcz siłą odrywały mnie od telefonu bo chciałam dzwonić i wszystko odkręcać. Teraz dziękuję Bogu że tego nie zrobiłam bo to była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Wciąż jestem sama ale wierzę że to się wkrótce odmieni. Nie można być z kimś na siłę nie widzę żadnego argumentu przemawiającego "za".

Aha mimo że jestem od Ciebie kilka lat młodsza to nie zmienia powagi mojej sytuacji gdyż mimo że miałam wtedy zaledwie 20 lat poważnie rozmawialiśmy o ślubie. Byłam pewna że to właśnie z tym mężczyzną spędzę resztę życia.
diamentowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-06-22, 07:46   #5
dorinka30
Zakorzenienie
 
Avatar dorinka30
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 12 459
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
Poniewaz tesknie za stabilizacją, ciepłem? Moze dlatego, ze nasz zwiazek byl pełen harmonii w zyciu codziennym, moze ze przestałam wierzyc w to, ze jeszcze kogos poznam... To nie jest tak, ze nie darze go uczuciem, ale chyba nie takim jak powinnam, bo gdyby bylo cudownie nie doszloby do zdrady, nie przez ok rok... Ale co z tego... zaufalam komus innemu, pokochałam, a jedyne co po tym uczuciu zostało to ból kocham go, a on nie chce byc ze mna, "juz nie", probowalam rozmawiac z nim, ale nie ma odwrotu, on juz nie chce byc ze mna. a ja... nie chce byc sama, chce wreszcie ulozyc sobie zycie, chce miec kogos, na kim moge polegac. Glupie to, wiem, ale moze milosc przyjdzie z czasem? bylismy tyle lat... jest czlowiekiem odpowiedzialnym, kochanym, cieplym.. dalam sie skusic uczuciu, cudownej namietnosci i nie ma nic procz lez, i ja juz chyba nie chce probowac..
Słońce rozumiem, że jest Ci ciężko ale przemyśl wszystko raz jeszcze
Ze swoim wieloletnim partnerem rozstałaś się nie bez powodu, zakochałaś się w innym gdyż odnalazłaś w tym drugim to za czym tęskniłaś, czego nie miałaś........Szłaś w prawidłowym kierunku, tyle że źle ulokowałaś swoje uczucia, w nieodpowiednim człowieku.....

Daj sobie czas, spróbuj spędzać więcej czasu ze znajomymi, koleżankami, zdystansuj się do całej sytuacji i wtedy odpowiedz sobie szczerze na pytanie - czy na pewno chcesz wrócić do swojego wieloletniego partnera.....
Czy za jakiś czas, przy pierwszej nadarzającej się okazji nie zostawisz go dla innego.

W takich sytuacjach trzeba myśleć odpowiedzialnie, także w stosunku do innej osoby, zwłaszcza że po kilku latach w związku jesteś mu to winna

Rozumiem, że nie chcesz być sama, ale nie rób nic na siłę, bo może za rogiem czeka na Ciebie miłość Twojego życia a przez takie nieprzemyślane kroki możesz ją przeoczyć
dorinka30 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-06-22, 17:56   #6
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Dorinka, Dziękuję za miłe slowa i pewnie z boku powiedzialabym to samo osobie, ktora ma takie rozterki.. I pewnie gdybym miala 20 lat tak bym zrobila , ale nie mam i jestem totalnie rozwalona psychicznie, czuje sie jak nastolatka (nie obrazając), ktora przezyla odrzuconą milosc, nigdy tak nie bylo, twardo stąpałam po ziemi, a tu nagle takie cos, ja sama siebie nie poznaje. A najgorsze jest to, ze z tym Drugim pracuje! I widze go codziennie i kazdy jego smiech to dla mnie igła w serce, powiedzialam mu, ze rozumiem go, ze sie zdystansowal, poniewaz tyle czasu mialam watpliwosci, ale nie rozumiem, czemu nie chce, skoro, jak mowi, dalej cos do mnie czuje. On tylko, ze dopiero teraz ma spokoj, ze sie zdystansowal, ze jestesmy tak inni, ze klocimy sie nie dla zasady, ale ze mamy inne poglady.. nie umiem zyc z nim w przyjazni, bo tego on chce. A moj wieloletni partner... postanowilismy jechac razem na wakacje, moze to nam cos da, moze da sie uratowac, łudzę sie, ze byl to tylko kryzys choc.. nadal uwazam, ze zdrada nie pojawia sie z niczego. W sumie to co jest teraz to ciezko miedzy nami nazwac byciem ze soba, to jest bardziej przebywanie ze soba, a co bedzie dalej to nie wiem, chce zapomniec o tamtym. I wiem, ze jest to nie fair w stosunku do niego moze te wakacje nam cos dadza? jezeli nie, to chyba zdecydowanie bedziemy musieli pojsc w dwie rozne strony
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-06-24, 10:56   #7
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

czy da sie odkochac w jednym i zakochac na nowo w drugim?
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2007-06-25, 08:34   #8
dorinka30
Zakorzenienie
 
Avatar dorinka30
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 12 459
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
czy da sie odkochac w jednym i zakochac na nowo w drugim?
Nie wiem, w zyciu wszystko jest możliwe........życzę Ci tego, bo wiem z doświadczenia jak niespełnione uczucie warunkuje nasza przyszłość, nasze decyzję, przynajmniej tak kiedyś było u mnie

Co do wspólnych wakacji to myślę, że pomysł nie jest zły......sama się przekonasz, w każdym razie jesli oboje tego chcecie by razem pobyć to jest to dobre rozwiązanie

Powodzenia
dorinka30 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-06-30, 10:13   #9
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

hm, no to mój niby ideal, od którego ja sie nie moglam uwolnic i zacząc na nowo zyc, powiedzial mi, ze on jednak nie chce, ze on juz nie potrafi, ze po tym wszystkim nie kocha. Nie chce mnie widziec, nie chce mnie znac.. I na nic zdaly sie przekonywania ze juz tyle razy przeszlismy itp. Załuje, zaluje, ze jak poznałam tego drugiego nie potrafilam sie odciac od przeszlosci, zaluje, ze ulegalam placzom i jękom tego pierwszego, bo jego celem bylo chyba tylko rozwalenie mojego nowego zwiazku, a potem rzucenie. Czy pokazal mi jak to jest? Zdecydowanie. Czuje sie strasznie
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-02, 23:13   #10
ROZ-ter-KA
Zakorzenienie
 
Avatar ROZ-ter-KA
 
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
Przez kilka lat bylam w związku, ale tak naprawde brak w nim bylo namietności, bylo cieplo, oddanie, przyjazn. Jednak... nie wytrwalam w tym cieplym "swiecie". Zakochalam sie w innym... Rozstałam sie z moim partnerem, choc ciezko bylo. Jemu runał swiat, patrzac na jego ból, ja plakalam. Ale mimo to odeszlam. Byłam z tym Drugim... nie bylo latwo. Tesknilam za cieplem dawanym przez tamtego, za jego optymizmem, za nieograniczona miloscia. Tutaj... klotnie, ostro zarowno w zyciu jak i sexie , ale kochalismy sie, chcielismy byc razem. We mnie toczyla sie walka: rozsadek (moj byly) czy milosc. Wahania nastrojow.. zrywalam z nim, zeby nastepnego dnia dojsc do wniosku, ze kocham go ponad wszystko. Ale chyba jednak to nie wystarcza.. Uczucie przegralo. Ja przez klotnie uciekalam w przeszlosc, tam, gdzie mialam spokoj, pelne porozumienie - bez slow. Nie wiem czy to przez roznice charakterow czy przez nieuregulowana sytuacje, ale ciagle nieporozumienia nas wykanczaly. To trwalo pol roku. Az w koncu po ktorejs klotni on zerwal ze mna powiedzial, ze nie ma juz sil na bycie z osoba, ktora nie potrafi sie odciac od przeszlosci, ze juz nie wierzy w nas. Powiedzial mi to w momencie, kiedy mojemu bylemu pow "dosc, koniec kontaktu", kiedy zdecydowalam sie porwac "uczuciu" i postawic wszystko na jedna karte, a on... juz nie chce. Za pozno. Moj placz, najgorsze jest to, ze wspiera mnie moj byly , a ja patrze na niego i nic nie czuje oprocz przyjazni. Moje serce sie rwie do tamtego tak jak przez ostatnie kilka miesiecy, rozsadek w tym zwiazku przegrywal zawsze, chce mu wykrzyczec jak bardzo go kocham i jak bardzo zaluje tego, ze tyle sie zastanawialam, ze chce byc z nim. Ale do niego juz to nie dociera... Nie chce i koniec. Nie rozumiem. Po to walczyl o nas, aby kiedy juz to jest zerwac? Walczyc? Czy dac spokoj i probowac odbudowac to co bylo z moim bylym? Bo on mnie kocha i chce byc ze mna, mimo wszystko, mimo tego co sie stalo.. wybrac poczucie bezpieczenstwa? bo to chyba wazne w zyciu... Nie chce byc sama, chce stworzyc rodzine.. myslalam, ze uczucie w zyciu jest najwazniejsze, ze jak sie kocha,da sie pokonac wszystko, chyba jednak nie co dalej


Cytat:
Napisane przez Rusałka Pokaż wiadomość
Owszem, związki z rozsądku w większości przypadków mają się świetnie, ale nie zawsze. W moim zabrakło zrozumienia i namiętności.
W związkach z rozsądku z reguły brakuje namiętności, również miłości bo nie ma miłości między kobieta a mężczyzną bez namietności. Namiętność bez miłości istnieje jak najbardziej I sztuką jest rozróznić kiedy namietność jest elementem miłości a kiedy jest sobie tylko chemicznym zauroczeniem.

Takie związki z rozsądku często spokojniejsze sa i z pozoru szczęsliwe, brak silniejszych uczuć i emocji pozwala unikać sytuacji konfliktowych.
Ale kiedy partner funkcjonujący w takim zdroworozsądkowym zwiazku nagle znajduje namietność lub miłość nie potrafi się temu oprzeć . To w tych związkach występuje najwięcej zdrad i romansów. Wszystko bywa OK dopóki któreś nie spotyka namiętności, miłości, zauroczenia.
Kobieta wtedy zazwyczaj stawia wszystko na jedna kartę, bo poczucie szczęścia jakie daje miłosc i namiętność nie da się porównać z niczym innym. ( Meżczyźni rzadziej dokonuja wyboru jednoznacznego , sa zbyt wygodni, czasem zbyt odpowiedzialni. Poza tym rzadko czują dyskomfort funkcjonując w podwójnym związku. )

Tak było z Tobą Słońce

Co dalej? Ukochany nie chce z Tobą być, możliwe , że odmienność charakterów i poglądów nie rokuje szczęścia temu związkowi. Uczucie jest najważniejszą ale nie jedyną podstawą dobrego , satysfakcjonującego zwiazku. Trzeba jeszcze pewnej dozy podobienstw, wspólnych poglądów, odczuć, potrzeb.Umiejętności kompromisu . Tego Wam brakło.

Czy wracać do poprzedniego związku ? Po co. Wszak nie daje on ci szcześcia, własnie miałaś się okazję przekonać. Chcesz budować rodzinę , mieć dzieci ? A co im dasz.? Jak się zachowasz jak po raz kolejny spotkasz człowieka , który obudzi namiętność miłość ? Kogo wtedy skrzywdzisz ? Siebie, dzieci, partnera , nowego partnera?
Jakiego byś wtedy nie dokonała wyboru , kogoś skrzywdzisz.

Twój wieloletni partner jest dla ciebie teraz ucieczką, pełni rolę pocieszyciela. Kim będzie jak ukoisz żal ? O kim będziesz myśłała w lóżku ?Piszesz co on Tobie daje. A co Ty jesteś w stanie jemu dać ? Myśłę ,że to włsnie pytanie powinnaś sobie zadać.

Piszesz , że chcesz stworzyć rodzinę. Zadaj sobie pytanie dlaczego mimo kilkuletniego związku z mezczyzną nie zdecydowalaś się wczesniej załozyć rodziny .

Bo to nie jest to, prawda ? To nie jest to czego oczekujesz. Więc na jakiej bazie chcesz tą rodzinę zbudować. Skoro przez lata nie zdecydowałaś się rodziny z nim załozyć , to sądzisz , że teraz kiedy masz za sobą romans z innym te podstawy sa silniejsze niż kiedyś ? Teraz kiedy zakochana jesteś w kim innym?

Wybacz ale dla mnie to czysty egoizm, wygodnictwo. Nawet jeżeli człowiek , którego zawiodłas gotów wybaczyć. Wybaczenie nie daje jeszcze gwarancji zapomnienia i odbudowy zaufania. Zazwyczaj wynika z glebokiej potrzeby odzyskania partnera , co nie gwarantuje jeszcze odbudowy związku. Ten związek nigdy nie już jest taki sam. Szansa jest tylko dla tych par , które mimo perturbacji dochodzą do wniosku ,że jednak są dla siebie najważniejsi. W twoim wypadku to nie ten mezczyzna jest najważniejszy. To nie była jednorazowa zdrada, błąd, głupi przypadek.

Dzieci dla których ewentualnie warto by się poświęcić nie macie.

Może się mylę , ale moim zdaniem Ty się po prostu boisz samotności. Życia w którym trzeba samemu podejmować decyzje i ponosić ich konsekwencje.

Żaden związek nie daje gwarancji , że będzie trwały, nawet taki z miłości ale po co odbudowywac ten , który przeciez nie spełnił Twoich istonych potrzeb i w dalszym ciągu ich nie spełnia?

I jeszcze jedno mezczyxni z reguły nie potrafia wybaczać, nawet jezeli to deklarują .
__________________
WYMIANA Pearl mancera
ROZ-ter-KA jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-03, 09:11   #11
dorinka30
Zakorzenienie
 
Avatar dorinka30
 
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 12 459
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Rozterko pięknie i wyczerpująco to omówiłaś

Twoja wypowiedź uświadomiła mi kilka życiowych prawd a przede wszystkim po raz kolejny , że decyzja którą podjęłąm przed dwoma laty była ze wszech miar słuszna.
dorinka30 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2007-07-06, 19:28   #12
starsza pani
Zadomowienie
 
Avatar starsza pani
 
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 353
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Rozterko,jak zawsze (no,prawie zawsze) zgadzam się z Tobą.Z przyjemnością czytam Twe posty bo są mądre , przemyślane,wskazujące na kompetencję Autorki.Jak dobrze ,że zakończylaś remont mieszkania i wróciłaś na Wizaż.
__________________
Wszystko co dobre jest nielegalne, niemoralne albo powoduje tycie.
starsza pani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-14, 20:48   #13
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Dlugo tu nie zagladałam i tak patrze ze niezle mi sie dostało cóż moge powiedziec... nie ma idealnych związków. W moim długoletnim związku zabrakło namiętności, gonitwa za dobrami materialnymi przyslonila nam bardzo istotny element związku - sex. Czemu sie wczesniej nie zdecydowalam wyjsc za mąż? Bo, przynajmniej jak dla mnie, nie bylo to priorytetem, kiedy mialam np 23 lata, teraz jestem starsza i chce tego, chce miec rodzine, spokój, ciepło i tak jak tego oczekuję od osoby, z którą jestem tak samo jestem w stanie dac to od siebie. Popełniłam błąd, dałam sie porwac uczuciu, namiętności, stracilam na tym wiele, moj związek, poczucie wlasnej wartości, a choc boli tamto rozstanie nie da sie budowac zwiazku na częsci fizycznej związku. Są rzeczy wazniejsze i to zrozumialam dzieki temu wszystkiemu co sie stalo. Nie wiem, czy bede z moim długoletnim partnerem, on nie wie czy chce byc ze mna, nie dziwie mu sie, ale sie staram, aby bylo dobrze. Z kazdej sytuacji czlowiek wyciaga pewne wnioski, staje sie silniejszy. Ja wiele rzeczy zrozumialam... docenilam.. Jezeli nam sie nie uda, to zycie potoczy sie dalej. Czy zaluje tego co sie stalo? Tak, bo boli, bo za duzo osób zranilam, bo czlowiek dorosly tak nie postepuje. Ale to nie jest tak, ze nie zdecydowalam sie na zycie z moim dlugoletnim partnerem, bo nie chcialam, nasze zycie nie bylo proste, teraz mialo wreszcie sie ustabilizowac, ale wkradl sie ten drugi.. niestety. urwalam z nim kontakt, choc chcial go utrzymywac, ale mnie to za bardzo boli. chce ulozyc sobie zycie na nowo - na pierwszym miejscu stawiam ulozenie go z moim dlugoletnim partnerem, zobaczymy.. sex nie jest najwazniejszy w zwiazku, masz racje, namietnosc bez milosci istnieje bo to przezylam z tym drugim i myslalam, ze to milosc... ale sie pomylilam i ta pomylka juz na zawsze zostanie we mnie, juz zawsze bede o niej pamietac
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-15, 02:55   #14
ROZ-ter-KA
Zakorzenienie
 
Avatar ROZ-ter-KA
 
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 645
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
Dlugo tu nie zagladałam i tak patrze ze niezle mi sie dostało cóż moge powiedziec... nie ma idealnych związków.
(...)
Popełniłam błąd, dałam sie porwac uczuciu, namiętności, stracilam na tym wiele, moj związek, poczucie wlasnej wartości, a choc boli tamto rozstanie nie da sie budowac zwiazku na częsci fizycznej związku. Są rzeczy wazniejsze i to zrozumialam dzieki temu wszystkiemu co sie stalo. Nie wiem, czy bede z moim długoletnim partnerem, on nie wie czy chce byc ze mna, nie dziwie mu sie, ale sie staram, aby bylo dobrze. Z kazdej sytuacji czlowiek wyciaga pewne wnioski, staje sie silniejszy. Ja wiele rzeczy zrozumialam... docenilam.. Jezeli nam sie nie uda, to zycie potoczy sie dalej.
(...)
Chce ulozyc sobie zycie na nowo - na pierwszym miejscu stawiam ulozenie go z moim dlugoletnim partnerem, zobaczymy.. sex nie jest najwazniejszy w zwiazku, masz racje, namietnosc bez milosci istnieje bo to przezylam z tym drugim i myslalam, ze to milosc... ale sie pomylilam i ta pomylka juz na zawsze zostanie we mnie, juz zawsze bede o niej pamietac
Nie zwóciłaś uwagi na jedno , ja napisałam , że seks nie jest najważniejszy ale napisałam,też , że nie ma miłości bez pociagu fizycznego, bez namietności. ona z czasem nieco przygasa ale , to co dwoje ludzi przeżyło zostaje na zawsze i wiąże. W twoim związku nie było namiętności, trudno więc mówić o miłości. Na jakiej więc bazie chcesz zbudowac tą rodzinę?
Seks nie, miłość nie, zostają sprawy materialne. A przeciez od takiego właśnie związku uciekłaś.Co będzie jak spotkasz kogoś kto cię znowu pociagnie fizycznie ? A co stanie się jezeli tym nastepnym razem będzie to miłość?
__________________
WYMIANA Pearl mancera
ROZ-ter-KA jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-16, 13:58   #15
musicman
Zadomowienie
 
Avatar musicman
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 806
Dot.: Miłosc czy rozsądek

A ja nie rozumiem, jak można kochać a jednak się "zdystansować" , "już nie chcieć" ? - mówię o facecie, w którym się zakochałaś. Czy on tak po prostu odkochał się? Z własnego dośiwadczenia wiem że to niemożliwe , że jeżeli kogoś się naprawdę kocha, to nieważne są przeszkody, cierpienie po drodze, ważne że w końcu można być razem. Nie rozumiem facetów...
Poza tym myślę jak rozterka, więc nie będę powtarzać.
musicman jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-20, 15:27   #16
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez musicman Pokaż wiadomość
A ja nie rozumiem, jak można kochać a jednak się "zdystansować" , "już nie chcieć" ? - mówię o facecie, w którym się zakochałaś. Czy on tak po prostu odkochał się? Z własnego dośiwadczenia wiem że to niemożliwe , że jeżeli kogoś się naprawdę kocha, to nieważne są przeszkody, cierpienie po drodze, ważne że w końcu można być razem. Nie rozumiem facetów...
Poza tym myślę jak rozterka, więc nie będę powtarzać.

ten drugi... ma juz kogos, wczoraj sie dowiedziałam, ze wyjechał na wczasy z tą osobą.. dwa tygodnie temu zaproponował mi sex, bo w tym temacie zgadzalismy sie idealnie przeciez on juz wtedy byl z tą dziewczyną.. to czemu ze mna cos chciał? dla niego to zabawa, a dla mnie ból jaka ja bylam slepa i naiwna.. od tygodnia nie rozmawiamy, teraz on wyjechał z nia na 1,5 tygodnia, ciekawe czy sie odezwie po powrocie.. w poniedziałek zaczynam nowa prace, mam nadzieję, ze zapomnę, bo nie warto o nim pamiętac ja sie tylko winilam, gdzie popelnilam błąd, ze to sie skonczylo, a juz teraz wiem czemu on tak szybko sie pozbieral, najprostsza a zarazem najbardziej boląca prawda - ktos inny, tylko czemu on jeszcze tydzien temu do mnie próbował???

Rozterko... masz rację.. nie da sie odbudowac czegos, co wygaslo wrociłam z urlopu z moim długoletnim partnerem... intymnosc nie jest "nauczalna" plakalam, nawet kiedy on mnie calowal... czas zaczac zyc od nowa
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-21, 18:49   #17
nri
Zadomowienie
 
Avatar nri
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 687
Dot.: Miłosc czy rozsądek

jako przedstawicielka gownarzerii nie powinnam sie tutaj w ogole pojawic ale zauwazylam, ze udzielaja sie tu dziewczyny niewiele starsze ode mnie i mam nadzieje, ze moja chec wypowiedzi nie zostanie potraktowana jako mlodziencze zarozumialstwo i brak szacunku

Mam wielu znajomych w twoim wieku i zetknawszy sie z twoim swiatopogladem jestem w szoku

Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
ten drugi... ma juz kogos, wczoraj sie dowiedziałam, ze wyjechał na wczasy z tą osobą.. dwa tygodnie temu zaproponował mi sex, bo w tym temacie zgadzalismy sie idealnie przeciez on juz wtedy byl z tą dziewczyną.. to czemu ze mna cos chciał? dla niego to zabawa, a dla mnie ból jaka ja bylam slepa i naiwna.. od tygodnia nie rozmawiamy, teraz on wyjechał z nia na 1,5 tygodnia, ciekawe czy sie odezwie po powrocie.. w poniedziałek zaczynam nowa prace, mam nadzieję, ze zapomnę, bo nie warto o nim pamiętac ja sie tylko winilam, gdzie popelnilam błąd, ze to sie skonczylo, a juz teraz wiem czemu on tak szybko sie pozbieral, najprostsza a zarazem najbardziej boląca prawda - ktos inny, tylko czemu on jeszcze tydzien temu do mnie próbował???
Ano temu, ze chcial sprobowac byc z kims (z kimkolwiek) w zwiazku (a noz sie ulozy) a na starcie miec swietny seks i gdyby ow zwiazek nie wypalil, miec partnerke rezerwowa, ktora przyjmie go z otwartymi ramionami. Proste jak konstrukcja cepa. Nie dlatego, ze (wbrew twojej nadziei, ktora widac w kazdym pytaniu) cos do ciebie czuje i nie chce sie z toba rozstawac. W glowie mi sie nie miesci, jak w tym wieku mozna byc tak naiwnym i wierzyc, ze za propozycja seksu bez zobowiazan(!), kryje sie uczucie Mialam podobna sytuacje - po zakonczeniu 2-letniego zwiazku i znalezieniu sobie innej (o czym mnie nie poinformowal) zlozyl mi takowa propozycje. Mielismy wtedy 18 lat. Myslalam, ze z wiekiem to mija ale jak widac, ze s****ysynstwa sie nie wyrasta

Definiuj to jak chcesz. Dla mnie ten mezczyzna jest wyjatkowo zdesperowany w poszukiwaniu partnerki. Byle kto, byle jak i na oslep - a noz sie uda. Dlatego wasz zwiazek tak szybko sie zaczal i rownie szybko skonczyl (pojawila sie twoja niepewnosc, wiec nadawalas sie tylko do kasacji - nie spelnialas jego wymogow i szkoda mu bylo na ciebie czasu). Skonczyl sie i wzial se inna - znow bedzie probowal a jak pojawia sie problemy na starcie to ja zostawi - i znow bedzie szukal.
Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
nie da sie odbudowac czegos, co wygaslo wrociłam z urlopu z moim długoletnim partnerem... intymnosc nie jest "nauczalna"
Na prawde myslalas, ze jest innaczej? Mloda jestem, na dzien dzisiejszy w ogole nie chce miec dzieci i byc moze nie potrafie sobie wyobrazic, jak silne moze byc pragnienie zalozenia rodziny. Ale twoja desperacja mnie przeraza. Na prawde liczylas, ze nagle zaczniesz kochac kogos, kogo nigdy nie darzylas tym uczuciem? (jestem zwolenniczka teorii, ze milosc rozwija sie wprost proporcjonalnie do czasu trwania zwiazku; jesli wygasa oznacza to, ze partnerow nie laczylo nic poza chemia, ktora niepoparta czyms glebszym, po prostu wygasa). Niemniej dobrze, ze sie tego nauczylas Pozostaje mi tylko zyczyc tobie powodzenia w nowym zyciu i wystrzegania sie podobnych bledow w przyszlosci
__________________
Wymianka
nri jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-21, 21:08   #18
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

[quote=nri;4826531]jako przedstawicielka gownarzerii nie powinnam sie tutaj w ogole pojawic ale zauwazylam, ze udzielaja sie tu dziewczyny niewiele starsze ode mnie i mam nadzieje, ze moja chec wypowiedzi nie zostanie potraktowana jako mlodziencze zarozumialstwo i brak szacunku

Nie, nie jestes potraktowana jako mlodziencze zarozumialstwo i dziekuje Ci bardzo mocno za Twoja wypowiedz. Odpowiedz na wszystkie Twoje pytania dotyczące mojego "skoku w bok", łudzenia sie, ze on cos moze do mnie czuje... prosta - głupio sie zakochac... i nawet w moim wieku to sie zdarza i miec nadzieje, ze bedzie dobrze, ze sie ulozy. Ostatnimi czasy nie poznaje samej siebie - bylam zawsze zrownowazona, z dlugoletnim partnerem u boku, najlepszym moim przyjacielem i "kompanem zycia", jak slucham moich kolezanek o zdradach... o "pogotowiu sexualnym" nie miescilo mi sie to w glowie!! zylam w swoim "dobrym swiatku" a wiesz co jest straszne.. ze im jest sie starszym tym wiecej jest tego dookola. no i sama w to wpadlam. Bład, ze nie zatrzymalam tego na samym poczatku, a pozniej tylko brniecie w jeszcze wieksze bagno.
Im jest sie starszym tym idealy coraz bardziej sie zacieraja, tym zycie je bardziej prostuje.
Zakochalam sie w kims innym, moze dlatego w mojej wypowiedzi jest duzo na swoj sposob naiwnosci? Bo milosc przyslania oczy, niestety
Ale dziekuje Ci za Twoja wypowiedz, miedzy innymi dzieki niej latwiej jest mi zapomniec o nim i stweirdzic ze ten czlowiek nie jest wart niczego
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-21, 21:52   #19
nri
Zadomowienie
 
Avatar nri
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 687
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
Ostatnimi czasy nie poznaje samej siebie - bylam zawsze zrownowazona, z dlugoletnim partnerem u boku, najlepszym moim przyjacielem i "kompanem zycia", jak slucham moich kolezanek o zdradach... o "pogotowiu sexualnym" nie miescilo mi sie to w glowie!! zylam w swoim "dobrym swiatku" a wiesz co jest straszne.. ze im jest sie starszym tym wiecej jest tego dookola. no i sama w to wpadlam. Bład, ze nie zatrzymalam tego na samym poczatku, a pozniej tylko brniecie w jeszcze wieksze bagno.
Im jest sie starszym tym idealy coraz bardziej sie zacieraja, tym zycie je bardziej prostuje.
Straszne jest to co napisalas Bo ja liczylam, ze gdy ludzie dorosna to zmadrzeja - dojrzeja do przyjazni czy milosci. O ile wasze pokolenie mialo idealy, ktore sie zatarly tak nasze nigdy ich nie mialo. Dlugotrwale zwiazki ludzi w wieku 16-23 lat opieraja sie na klotniach, ciaglych rozstaniach i powrotach, zdradach. Pojecie "pogotwie seksualne" wyszlo z obiegu. Norma sa tzw. "luzne zwiazki" - nie luzne z definicji ale praktyki - opierajace sie na zauroczeniu, trzymaniu za racze, pokazywaniu razem przy minimalnej bliskosci emocjonalnej. Standardem jest to, ze dziewczyna "kocha" kilku facetow na raz i kursuje miedzy nimi w krotkotrwalych (0,5/rok) zwiazkach. Nawet z przyjaznia jest krucho - wiekszosc ludzi jest swiecie przekonana, ze zazyle kolezenstwo polega na wspolnym piciu piwa - jesli jedno ma klopoty - nikt tego nawet nie zauwazy (a jesli zauwazy to stwierdzi nie moja sprawa/nie moge nic zrobic).

W tym wszystkim co napisalam nie ma zadnej wyrafinowanej podlosci - oni na prawde mysla, ze tak to powinno wygladac. Moje idealy poki co maja sie dobrze, choc im dluzej zyje, tym wieksza mam swiadomosc, ze o prawdziwa milosc bedzie trudno Poki co (i mam nadzieje, ze to sie nie zmieni) zarowno jesli chodzi o wszelaki wymiar sukcesu (zawodowy, duchowy itd.) jak i relacje miedzyludzkie (przyjazn, milosc) celuje jak najwyzej (zarowno jesli chodzi o moje uczucia jak i partnera). Byc moze zaplace za to wysoka cene (samotnosc) ale wole to nizli zastanawianie sie, kto i kiedy mnie zawiedzie/czy go kocham. Po prostu uwazam, ze w zyciu nie warto zadowalac sie pol-srodkami (przynajmniej jesli chodzi o rzeczy niematerialne). Wspomnialam o tym bo odnosze wrazenie, ze w swym dlugoletnim zwiazku dlugo stosowalas metode "lepszy rydz niz nic" (w domysle - lepszy byle jaki partner nizli samotnosc) i osobiscie uwazam, ze uczuciowy minimalizm cie pograzyl - nie zdrada jako taka - bo czy gdyby twoje kolezanki wymagaly od siebie i partnera wiecej, myslalyby o zdradzie? (ale to trzeba niestety najpierw zaczac wymagac od siebie - a ludziom sie chyba nie chce)
__________________
Wymianka
nri jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2007-07-22, 21:30   #20
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Godne podziwu są Twoje ideały, oby tylko zycie ich nie zweryfikowało.. tak jak to zrobilo z moimi. Pamietam, mając 22 lata, wtedy byłam 2 lata z moim długoletnim partnerem, moja kolezanka mi powiedziala, ze zdradziła swojego chłopaka, jaka ja byłam oburzona! Ja, zapatrzona w mojego ukochanego, nie wyobrażająca sobie, ze mogłoby byc inaczej byłam zbulwersowana zdradą. No i mineły lata... lata wypełnione ciepłem, stabilizacją, nie bylo tego "żaru" - on niestety szybko minał, ale zostały inne cudowne rzeczy nas łączące. Kiedy jednak poznałam tego Drugiego.. wszystkie zasady poszły na bok, spojrzałam na niego i juz wiedziałam, ze bedzie problem zakochałam sie po bardzo krótkim czasie, on miał dziewczynę, ja chłopaka.. ale to było silniejsze. Na początku ukrywalismy naszą znajomosc, potem on zerwał z nia, mi było ciezej, ale zrobilam to, jednak... nie tak szybko jak on tego chciał. Ja uwierzyłam w to, ze to wszystko nie zdarzylo sie bez powodu, ze nie byla to tylko nic nie znaczaca zdrada, przelotny romans.. jednak tak bylo tylko w mojej wyobrazni. On szybko sie pozbieral, jak widac. Mialas racje piszac, ze pewnie znajdzie sobie inna, kiedy pojawia sie problemy, bo tak zrobil ze swoja dziewczyna zostawiajac ja dla mnie, potem mnie dla kogos innego. Mi pozostal ból, pewnego rodzaju zlosc na sama siebie, ze wdałam sie w to wplatac. A najgorsze jest to, ze nadal cos do tego czlowieka czuje
Strasznie miło jest sluchac młodszej osoby ode mnie z takimi ideałami, jakie Ty masz. Życzę Ci tylko tego, aby one pozostaly, aby zycie ich nie stlamsilo, abys nie poznała takiego czlowieka jak ja poznałam
Sa pary kochajace sie, istniejace tylko dla siebie, jest ich niestety coraz mniej, ale sa i jedyne co pozostaje to wierzyc w to (ja naiwnie wierzylam, ale sie sparzylam, zreszta sama to napisalas
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-22, 23:30   #21
nri
Zadomowienie
 
Avatar nri
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 1 687
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
Godne podziwu są Twoje ideały, oby tylko zycie ich nie zweryfikowało.. tak jak to zrobilo z moimi. Pamietam, mając 22 lata, wtedy byłam 2 lata z moim długoletnim partnerem, moja kolezanka mi powiedziala, ze zdradziła swojego chłopaka, jaka ja byłam oburzona! Ja, zapatrzona w mojego ukochanego, nie wyobrażająca sobie, ze mogłoby byc inaczej byłam zbulwersowana zdradą.
Ja nigdy nie bylam taka idealistka. Wparowalam jako "ta trzecia" w zwiazek faceta (tego samego, ktory pozniej proponowal mi seks ) liczac, ze skoro dla mnie zdradzil (i sie tak swietnie dogadujemy - bla, bla, bla) to laczy nas prawdziwa milosc. Prawda jest taka, ze jak ktos postepuje nie fair - to najczesciej wobec wszystkich. Nie ma s****ysynstwa w imie milosci (a jak jest to w wyjatkowych przypadkach). Rowniez sama bylam o krok od zdrady (ow facet okazal sie sadysta i chcialam odreagowac ) ale sie powstrzymalam (chcialam w imie milosci byc wobec niego fair, mimo iz na to nie zaslugiwal). Niemniej staram sie byc jak najlepszym czlowiekiem, choc jak wiadomo kazdy definiuje to innaczej. Zdaje sobie sprawe, ze w zyciu roznie bywa, ze nic nie jest czarno-biale. Jestesmy pelni slabosci, wiec na zdrade nie reaguje swietym oburzeniem tylko zniesmaczeniem - po co byc z kims jesli ma sie go zdradzac? Nie jestem krysztalowa - raczej mam swoje (nie zawsze wlasciwie w oczach innych) zasady (prosze nie mylic z ciasnota swiatopogladowa )


Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
No i mineły lata... lata wypełnione ciepłem, stabilizacją, nie bylo tego "żaru" - on niestety szybko minał, ale zostały inne cudowne rzeczy nas łączące. Kiedy jednak poznałam tego Drugiego.. wszystkie zasady poszły na bok, spojrzałam na niego i juz wiedziałam, ze bedzie problem zakochałam sie po bardzo krótkim czasie, on miał dziewczynę, ja chłopaka.. ale to było silniejsze. Na początku ukrywalismy naszą znajomosc, potem on zerwał z nia, mi było ciezej, ale zrobilam to, jednak... nie tak szybko jak on tego chciał. Ja uwierzyłam w to, ze to wszystko nie zdarzylo sie bez powodu, ze nie byla to tylko nic nie znaczaca zdrada, przelotny romans.. jednak tak bylo tylko w mojej wyobrazni. On szybko sie pozbieral, jak widac. Mialas racje piszac, ze pewnie znajdzie sobie inna, kiedy pojawia sie problemy, bo tak zrobil ze swoja dziewczyna zostawiajac ja dla mnie, potem mnie dla kogos innego. Mi pozostal ból, pewnego rodzaju zlosc na sama siebie, ze wdałam sie w to wplatac. A najgorsze jest to, ze nadal cos do tego czlowieka czuje
Ale jestes madrzejsza. Ja nie zaluje przykrych doswiadczen - dzieki nim lepiej znam sie na ludziach, mam jako takie pojecie, jak nie wyglada milosc i w przyszlosci beda mogla madrzej postapic, bede wiedziala kiedy warto sie poswiecic a kiedy kopnac w okolice kosci ogonowej. Poza tym, chyba jednak czegos w dlugoletnim zwiazku zabraklo? Przeciez gdybyscie byli na prawde blisko (tj. bylo milo, cieplo, stabilnie, przytulnie ale na pewien dystans emocjonalny) - zwykla fascynacja wydalaby sie tobie czyms bezwartosciowym? Ja (jak mialam okazje sie przekonac) nie potrafilabym zdradzic kogos, kogo darze uczuciem.


Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
Strasznie miło jest sluchac młodszej osoby ode mnie z takimi ideałami, jakie Ty masz. Życzę Ci tylko tego, aby one pozostaly, aby zycie ich nie stlamsilo, abys nie poznała takiego czlowieka jak ja poznałam
Sa pary kochajace sie, istniejace tylko dla siebie, jest ich niestety coraz mniej, ale sa i jedyne co pozostaje to wierzyc w to (ja naiwnie wierzylam, ale sie sparzylam, zreszta sama to napisalas
Warto wierzyc. Warto bo wierzac, masz szanse spotkac na swojej drodze kogos wartosciowego. Twoje kolezanki juz nie. Jesli nie zmienia postepowania do konca zycia beda tkwily w nieudanych zwiazkach, samotne, niespelnione, nieszczesliwe, szukajace pocieszenia w ramionach pogotwia seksualnego Taka egzystencja jest zalosna - przynajmniej dla mnie, gdyz ja chce zycie przezyc - nie przewegetowac Juz teraz przekonuje sie, ze s****ysynstwo nie poplaca. Ludzie, ktorzy tak postepuja staczaja sie na rowni pochylej w kierunku destrukcji wlasnej psychiki. A czesto nie maja 20 lat.
Ale kazdy zyje innaczej - kogos, o innym charakterze, moj sposob na zycie uczynilby nieszczesliwym. Dlatego uwazam, ze warto dazyc do WLASNEGO szczecia. Ale to wszystko oczywiste jest dla ludzi na tym forum
__________________
Wymianka
nri jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-31, 08:51   #22
SLAWEK_TM
Zadomowienie
 
Avatar SLAWEK_TM
 
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Z zadu....
Wiadomości: 1 146
GG do SLAWEK_TM
Dot.: Miłosc czy rozsądek

raz myslalem ze robie cos z rozsadkiem i teraz nie mam nic...
__________________
Mężczyźni piją z trzech powodów



SLAWEK_TM jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-07-31, 21:05   #23
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Miłośc jest jednak ślepa... mialam nadzieje, ze mi przeszlo to uczucie, zaczelam sobie jakos ukladac zycie na nowo... po klotniach z wieloletnim partnerem stwierdzilismy, ze damy sobie szanse, ze tyle razem przeszlismy i ze warto... chociazby sprobowac. Wszystko bylo dobrze, ukladalo sie do momentu, kiedy zobaczylam tego drugiego... nogi sie pode mna ugiely rozmawialismy o pracy, nie poruszalismy tematów prywatnych, nie byl na wakacjach z zadna dziewczyna... wszystko co sobie zbudowalam bez niego runelo nic mi nie przeszlo, serce nie sluga jakie to smutne i przykre. a on nic... pogadac super, ale nic poza tym. i jak tu wybierac serce????????????
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-08-12, 21:08   #24
Słońce81
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 13
Dot.: Miłosc czy rozsądek

wierzcie w milosc! po tym jak pisalam, ze sie spotkalismy przypadkiem kontakt byl codziennie, w pewnym momencie powiedzialam, ze albo wszystko albo nic, ze ja nie potrafie z nim byc jak z kolega. i jestesmy razem ze tesknil, ze kocha.. mam nadzieje, ze to nie minie, ale jak na razie jestem strasznie szczesliwa jestesmy razem, milosc zwyciezyla - moze czasami trzeba przerwy aby cos zrozumiec?
Słońce81 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-08-12, 21:21   #25
SLAWEK_TM
Zadomowienie
 
Avatar SLAWEK_TM
 
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Z zadu....
Wiadomości: 1 146
GG do SLAWEK_TM
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez Słońce81 Pokaż wiadomość
wierzcie w milosc! po tym jak pisalam, ze sie spotkalismy przypadkiem kontakt byl codziennie, w pewnym momencie powiedzialam, ze albo wszystko albo nic, ze ja nie potrafie z nim byc jak z kolega. i jestesmy razem ze tesknil, ze kocha.. mam nadzieje, ze to nie minie, ale jak na razie jestem strasznie szczesliwa jestesmy razem, milosc zwyciezyla - moze czasami trzeba przerwy aby cos zrozumiec?
no to super Cieszymy sie razem z Toba powodzenia
__________________
Mężczyźni piją z trzech powodów



SLAWEK_TM jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2007-08-15, 02:33   #26
blekitneoczy
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 232
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Hmm no to moze ja sie wypowiem na ten temat.
Kiedys w podreczniku psychologii wyczytalam ze osoby ktore od poczatku sie kochaly maja wieksza szanse na ponowna odbudowe swojego zwiazku. Partnerzy ktorzy byli ze soba dla 'wygody' gdy sie rozstana maja nikle szanse aby do siebie wrocic, bo po co? No moze dla wlasnie dla poskromienia swojej samotnosci.
Zauwazylam dziwny trend wsrod 25-latek i wzwyz (nie obrazajac przy tym nikogo ani nie odnosze sie do zadnego indywidualnego przypadku) ze kiedy wkraczaja w "dorosly" wiek to zaczyna sie gonitwa 'szczurow". Musze wyjsc za maz, kupic mieszkanie, urodzic dziecko koniecznie przed 30 Bo jak nie zmieszcze sie w tym schemacie to bede postrzegana jako "dziwolag' w spoleczenstwie.Niestety pospiech w milosc jest porazka ktora wiele z nas poniesie, predzej czy pozniej. Zeby ludzie tylko troche poczekali, na co? Na uczucie...nie mowie jak na uczucie z Titanica ale na milosc ktora ich usczesliwia, uskrzydla, spelnia ich oczekiwania.
Osobiscie przestalam wierzyc w romanse typu 'Przeminelo z wiatrem" bo uwazam ze nie potrzebnie ludziom sprzedaje sie takie bajeczki o milosci, nic dobrego z tego nie wynika oprocz rozczarowan swoim partnerem, ktory jednak moze okazac sie tym jedynym, nawet po jego stracie mozemy nazwac to miloscia (tak sie stalo w przypadku Slonce) Docenila 'milosc' swego partnera dopiero po tym jak jej wymarzony ideal okazal sie niedojrzalym emocjonalnie partnerem. Bo gdyby kochal ja tam samo mocno to by przy niej byl, a nie odwrocil sie ogonem. Ten o to wlasnie 'drugi w kolejce" okazal sie godniejszym milosci.
Pamietajcie dziewczyny milosc ma rozna oblicza. Milosc to przede wszystkim harmonia, przyjazn, poczucie bezpieczenstwa, to oddanie w oczach mezczyzny ,to ten wzrok ktory mowi kobiecie wszystko co ona pragnie bezglosnie uslyszec. Milosc to walka o kobiete a nie pozostawienie jej na pastwe losu.
To takze chemia, fizyczny pociag, motyle i mrowki w brzuchu, pragniesz przytulic sie do tej osoby aby poczuc jej cieplo, to namietnosc ale nie brutalnosc, to smiech przez lzy.
Slonce81, jesli nie kochasz odejdz, daj temu drugiemu zyc, on tez ma prawo byc prawdziwe kochany.
Jesli zrozumialas i kochasz, badz z nim i uswiadamiaj codziennie ze myslalas ze tamten to byla milosc, ale zrozumialas ze to byla chec sparzenia sie miloscia narzucona nam przed media lub inne srodki masowego przekazu.
Jesli nie kochasz, nie marnuj swojego cennego czasu ani jego. Skup sie na swoim rozwoju.
Dlaczego nie rozwazasz innej opcji, poczekac na trzecia milosc, moze ona
bedzie w sobie laczyc anielskie i diabelskie emocje ktorych pragnie kazdy czlowiek, moze ten trzeci okaze wszystkim w jednym?
Jesli jednak znowu rzucisz swojego mezczyzne, dla tego trzeciego, to zle swiadczy tylko o tobie, mam nadzieje ze potrafisz dokonywac madrych, dojarzalych wyborow.
27-latka

Edytowane przez blekitneoczy
Czas edycji: 2007-08-15 o 02:42 Powód: blad
blekitneoczy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-09-29, 16:52   #27
Marlenusss
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 5
Dot.: Miłosc czy rozsądek

.

Edytowane przez Marlenusss
Czas edycji: 2009-12-06 o 21:42
Marlenusss jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-01, 15:28   #28
etkar
Raczkowanie
 
Avatar etkar
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 49
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez Marlenusss Pokaż wiadomość
nie wiem czy taki zwiazek ma sens, ale w moim zyciu uczuciowym pojawil sie ktos kogo znam w sumie od bardzo dawna, nie czuje do niego tej namietnosci, ale wiem ze chcialabym sobie ulozyc z nim zycie, zalezy mi na nim i swietnie czuje sie w jego towarzystwie, niestety czasami odpycham go i nie jestem w stanie sie przelamać, wiem ze jest mu wtedy przykro, chce mu dać szanse, ale boje sie ze skrzywdze jego i przy okazji siebie, kompletnie nie wiem co mam robić, mialam do czynienia z wieloma facetami i z nikim nie bylo mi tak cudownie jak z nim, ale czy do pelni szczescia nie jest potrzebna miłość, porządanie? ;(
To zależy od tego jaką wagę przykładasz do namiętności, co jest dla Ciebie ważniejsze w związku, a z tego co napisałaś, nie przykładasz aż takiej wagi, bo z nim Ci jest najcudowniej,więc napisałabym tak, daj szansę, a nie zrobię tego, bo widzę, że go odpychasz, krzywdzisz, a wtedy już zupełnie inaczej wygląda sytuacja. A jak będzie później?
etkar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-03, 10:33   #29
Marlenusss
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 5
Question Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez etkar Pokaż wiadomość
To zależy od tego jaką wagę przykładasz do namiętności, co jest dla Ciebie ważniejsze w związku, a z tego co napisałaś, nie przykładasz aż takiej wagi, bo z nim Ci jest najcudowniej,więc napisałabym tak, daj szansę, a nie zrobię tego, bo widzę, że go odpychasz, krzywdzisz, a wtedy już zupełnie inaczej wygląda sytuacja. A jak będzie później?
wyjścia są dwa albo to wszystko przyjdzie z czasem albo zaczne męczyć siebie i jego, nie wiem kompletnie, jest mi tak ciężko nie chce byc w zwiazku w ktorym na poczatku jest szalencza milosc a potem wszystko wygasa powoli, bo zazwyczaj nie poznaje sie czlowieka od podtsaw tylko skacze na głęboko wodę, chce zwiazku przyjacielskiego, dojrzalego a wiem ze z nim taki bedzie, dziekuje za odpowiedz na pewno wezme to pod uwage, odezwe sie za jakiś czas i opowiem co i jak, buziaki
Marlenusss jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-10-05, 20:12   #30
etkar
Raczkowanie
 
Avatar etkar
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 49
Dot.: Miłosc czy rozsądek

Cytat:
Napisane przez Marlenusss Pokaż wiadomość
wyjścia są dwa albo to wszystko przyjdzie z czasem albo zaczne męczyć siebie i jego, nie wiem kompletnie, jest mi tak ciężko nie chce byc w zwiazku w ktorym na poczatku jest szalencza milosc a potem wszystko wygasa powoli, bo zazwyczaj nie poznaje sie czlowieka od podtsaw tylko skacze na głęboko wodę, chce zwiazku przyjacielskiego, dojrzalego a wiem ze z nim taki bedzie, dziekuje za odpowiedz na pewno wezme to pod uwage, odezwe sie za jakiś czas i opowiem co i jak, buziaki
Oby wszystko ułożyło się jak najlepiej i dla Ciebie i dla niego Będę z niecierpliwością czekała na dobre, mam nadzieję wieści
etkar jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Kobieta 30+


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:27.