|
Notka |
|
W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
|
Narzędzia |
2011-07-22, 13:36 | #3181 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Z rodzicami to już niestety tak jest, że chcieliby aby ich dzieci to i tamto a oni sami przy tym najlepiej żeby palcem nie kiwnęli "bo niby czego ty od nas oczekujesz? masz <normalny dom>, masz co jeść i w co się ubrać,nie jesteś z rodziny patologicznej" (oczywiście jako rodzinę patologiczną większość z nich rozumie jako degeneratów którzy przepijają wszystkie pieniądze a ich dzieci chodzą głodne i są maltretowane) i trochę racji mają, jednak to jest " wąskie" myślenie, bo druga strona medalu jest taka, że człowieka nie można hodować jak roślinkę bo roślinką nie jest. Trzeba ogromnego wysiłku żeby dać dziecku nie tylko warunki potrzebne do przeżycia, ale i zapewnić bezpieczeństwo, atmosferę zaufania i poczucia więzi.
Wera, nie rozumiem jak i dlaczego ojciec ci uniemożliwia pójście do lekarza. Ale jeśli nie uniemożliwia ci wyjść z domu to wiesz..... . Ja jako nastolatka niestety toczyłam bitwy a że nie potrafiłam skulić uszu po sobie to można się domyślić jaka była atmosfera. Niestety to ja miałam rację i to że hodowali mnie jak roślinkę wygarnęłam im ze łzami w oczach ( co pamiętam do tej pory - ojca to niesamowicie wkurzyło, a że był to okres kiedy lał mnie dla zasady, to już rozpoznawałam kiedy on zaraz nie wytrzyma, w związku z czym musiałam spuścić z tonu i wytłumaczyć mu to tak, żeby zrozumiał mój punkt widzenia i to jak ja się czuje a nie czuł się przy tym dotknięty czy obrażony). To że jesteś dzieckiem nie oznacza że jesteś czyjąś własnością i nie wolno ci się odezwać. Jeśli rodzice cię tłamszą oznacza to, że sami sobie nie radzą, czują się niepewni siebie i tego co robią i/lub dla własnej wygody chcą byś siedziała cicho i tańczyła jak oni ci zagrają. Nie będą chcieli dla ciebie źle nigdy! Ale ponieważ mogą mieć problemy o których ty możesz nie wiedzieć, ponieważ jak każdy rodzic mają obowiązki to czują się wyr... tak że odechciewa im się żyć a co dopiero rozwiązywać problemy. Oni chcieliby rozwiązać problem z pomocą czarodziejskiej różdżki której nie mają -tu i teraz-pyk-jesteś zdrowa. Bo jak wszystko jest ok, to tym samym oni czują się bardziej ok, gdyż dobrze wypełnili swój obowiązek bycia rodzicem. Pomijam już to, że bardzo często kiedy między rodzicami coś jest nie ten teges to obrywają za to dzieci i złość twojego ojca na ciebie może wynikać z jakichś spięć z twoją mamą. Nie chcę za bardzo offtopować (chociaż czasami offtop może się przydać) ale jakoś tak ostatnio mam, że jak zacznę analizować to ciężko mi to przerwać. Chodziłam na terapię przez 5 lat i tak trochę szerzej patrzę na pewne sprawy niż przed terapią...... ---------- Dopisano o 14:36 ---------- Poprzedni post napisano o 14:10 ---------- A może ty okres dostaniesz? . Ja przed okresem ważyłam ostatnio jakieś 1,5 kg więcej. Nie ma co robić z tego powodu tragedii i zastanawiać się dlaczego tak się stało, bo u każdego człowieka waga się waha więc czemu nie miałaby się wahać u ciebie? Jest to całkiem normalne, więc skoro jesteś na drodze do wyzdrowienia, to do takich rzeczy musisz się przyzwyczaić. I nie starać się na siłę utrzymywać tak niskiej wagi, bo szkoda na to zdrowia, nerwów ale przede wszystkim życia. I nie bój się tego że tyjesz bo jest ci to niezbędne żeby zacząć normalnie funkcjonować. Niedożywienie może powodować różnorakie choroby psychiczne, sprawia że człowiek jest stale spięty, nerwowy, z obłędem w oczach, łatwo taką osobę wyprowadzić z równowagi. |
2011-07-22, 14:26 | #3182 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 19
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
jesli chodzi o moj jadlospis to duzo pod wzgledem ilosciowym ale malo pod wzgledem jakosciowym?
myslicie ze duzo na tym przytyje? mi sie wydaje ze mam wiekszy brzuch .. cwiczylyscie cos? |
2011-07-22, 14:41 | #3183 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 1 064
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
malo i pod jednym, i pod drugim wzgledem.
__________________
|
2011-07-22, 14:50 | #3184 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
Spokojnie, wszystko się ustabilizuje - nie przejmuj się skokami, w końcu jesteś na P
__________________
Biologia R Chemia R cel : medycyna Ignavia corpus habetat, labor firmat |
|
2011-07-22, 14:55 | #3185 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Jeśli chodzi o ilość to takie normalne ilości, ale jeśli chodzi o jakość to brakuje dodatków np. pomidora/ogórka/rzodkiewki itp które wzbogaciłby bardzo te suche kanapki. Bo sałatka z jednego pomidora to stanowczo za mało.
|
2011-07-22, 17:20 | #3186 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 117
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
tatiana22 a tak z ciekawości zapytam na co chorowałaś i czy wyszłaś już z tego? :P Duzo miałaś upadków i w ogóle? : <
|
2011-07-22, 18:15 | #3187 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 202
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
moje dzisiejsze P:
pół nutridrinku, trochę wody z cytryną, woda z drożdzami (na zdrowie) śniadanie (7.00): kromka pieczywa, jajecznica z dwu jajek (ze szczypiorem i prawie całym pomidorem), 3 szproty, kilka borówek, sporo chrzanu, hehe, herbata zielona, kilka łyków inki, ogórek kiszony II śniadanie (ok. 10.00): jogurt mackowy zero (wiem że niezdrowy ale miałam ochote na slodki owocowy), reszta mieszanki bakalland ponad 10g. (rodzynki, chipsy bananowe-niezdrowe wiem;/, crunchy, migdały), moja mieszanka: migdał, 2 laskowe, 2 pistacje, 2 nerkowce, kilka ziemnych w posypce ostrej, pestki z dyni i słonecznika, suszona żurawina, pół suszonej figi, 3 świeże morele Obiad: (ok. 13):placek ziemniaczany po wegiersku z miesem - z bistro.. słony sos - nie zjadłam całego miesa.. .był bardzo duży w międzyczasie: nudridrink Kolacja (po 17.00): sałatka z kapusty zwykłej z ogórkiem zwykłym, kawałek ogórka kiszonego, trochę twarogu chudego po kolacji (18.00-19.00): kromka chrupkiego pieczywa (wlasciwie nie cała), ok. 100g (może wiecej) twarogu wiejskiego ze szczypiorkiem z biedronki, ogórek kiszony, trochę papryki, chrzan (sporo), plasterek cytryny dużo czy mało?? |
2011-07-22, 18:32 | #3188 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 117
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
jak dla mnie to dużo to nie jest
może dlatego,że ja jem sporo. a te rzeczy poza tym wydają się zdrowsze. :P Więc jeszcze lepiej. |
2011-07-22, 19:46 | #3189 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
+ brak podwieczorku...
__________________
Biologia R Chemia R cel : medycyna Ignavia corpus habetat, labor firmat |
|
2011-07-22, 20:03 | #3190 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 202
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
bo jeden nutridrink mam na cały dzień.. a to aż 300kcal;/
masakra.. to co proponujecie na przytycie? wiadomo że musi być też zdrowo.. a nie coś typu fast food..;/ a jakie obiady proponujecie do pracy np? jakieś fajne sałatki? albo obiady do odgrzania w piekarniku? |
2011-07-22, 20:09 | #3191 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 103
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
(pozwolę sobie wkleić coś z mojego prywatnego pamiętnika, który prowadzę dla siebie) burza wisiała w powietrzu od rana. Wstałam, umyłam się i zeszłam na dół - z resztą rutynowo robię wszystkie te czynności każdego dnia - zdążyłam wypić wodę z cytryną, usłyszałam, że któreś z rodziców się obudziło i niebawem pojawi się na dole. to był ojciec. Zaczęło się niewinnie od pogawędki, 'co tam, jak tam?', 'na którą masz jazdy?', 'ile dzisiaj jeździsz?', po czym łapie mnie za nadgarstek i pyta bezczelnie 'ile ważysz smarkaczu,co?' (to chyba miało przybrać jego zdaniem formę żartu), płynnie przeszedł do 'Ty psychiczna dziewucho, nigdzie nie wychodzisz, ludzi nie widujesz, a uśmiechnęłaś się ostatnio chyba w lipcu zeszłego roku, Ty jesteś kur*a żywym trupem' skwitowałam tylko 'nie wiem ile ważę, na pewno tyle co ostatnio, miło że się o mnie martwisz' potem pojechałam do Warszawy na jazdy. Wzięłam ze sobą obiad - zawszę tak robię, bo jestem zwyczajnie głodna po wyjeżdżeniu określonej liczby godz. I tak mam duże odstępy między posiłkami, ale inaczej nie mam jak tego zorganizować. wróciłam do domu o 16. miłe powitanie 'a co Ty kur*a, gdzie już spieprzasz, siadaj do obiadu.' -'już jadłam' -'jasne, jadłaś, wpierd*alaj a nie kłamiesz gówniaro jedna. Ja Ci pokażę, gdzie Twoje miejsce' trzy godziny później dowiedziałam się jeszcze, że 'od zawsze' ( ha ha ha! ) jedliśmy wspólnie obiady i tak będzie i ich to gówno obchodzi, że jestem wcześniej głodna. Po za tym: 'Masz ✂✂✂✂*a przytyć, aż MY nie powiemy wystarczy' -'czy Wy wiecie, że ja też jestem istotą czującą?' -'no to, żebyś ku*wa nie poczuła za wiele. Po✂✂✂ana jesteś, a nie czująca - po✂✂✂ało Ci się w tej Twojej bańce kompletnie i nie pier*ol nam tu, że to jest choroba; to jest ✂✂✂✂a tylko i wyłącznie Twój ✂✂✂✂✂✂✂ony problem i Twój chory wymysł. Radzę wziąć się za dupę i doprowadzić się do porządku, tak żebyśmy mogli na Ciebie patrzeć bez odruchu wymiotnego' 'zrozumiałaś?! Twój, do jasnej cholery Twój problem i Twoje wymysły. Nie nasze...' wiem, że to pewnie moja wina - ale chciałabym, żeby rodzice mi pomogli. Ale nie mogę na to liczyć. Rodzice. To przecież w głębi serca wspaniali ludzie. Gdyby tylko... Często zastanawiałam się dlaczego, czym zawiniłam? Co zrobiłam nie tak, że przez osiemnaście lat życia nie usłyszałam 'kocham' we własnym domu? Dlaczego inne koleżanki mogą liczyć na swoich rodziców, a u mnie w domu zależność jest odwrotna. To oni mogą liczyć na mnie, nie potrafiąc jednocześnie zmusić się do tego samego. wiem, ze gdzieś ich zawiodłam, w którymś momencie popełniłam ogromny błąd, który tak bardzo musiał ich zaboleć, musiałam ich cholernie zawieść. ale jak? ale kiedy? ale co? akceptuję to, bo wiem, że mogę, a nawet muszę po prostu mocno i głośno uderzyć się w piersi. To przecież moi rodzice, kochać ich to dla mnie absolut. Boję się ich, ale jednocześnie przywiązali mnie do siebie jak psa. Jestem uzależniona. rodzice- narkotyk. Pojawiła się bezsenność. Zaczynają się awantury w moich myślach, biję się z nimi, bo nie chcę i nie umiem dopuścić do siebie złego słowa- o nich, o nas, o naszej 'idealnej' rodzinie. Zawsze wstaję, by stać dzielnie, by być czysta duchowo przed rodzicami. Łatwiej jest czasami po prostu nie zasypiać. jestem jakby niewidzialna, wydawało mi się ze i oni są mi obojętni, ale to mara, złuda i kłamstwo. Tak nie jest. Chciałam w jakiś sposób się do nich zbliżyć, zobaczyć świat ich oczami. nie umiałam. Anoreksja to przecież tez pewnego typu nałóg. Zamyka oczy i zakłada kajdany, ale przede wszystkim znieczula serce. Łatwiej jest myśleć o diecie niż o problemach w domu. sposób na odwrócenie uwagi - tak samo jak alkohol. I tak w znieczuleniu trwam. |
|
2011-07-22, 20:27 | #3192 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 359
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
dziewczyny, ciezko, cholernie mi ciezko, dzis mialam ostatnia terapie (moja terapeutka ma do wrzesnia urlop), nie wiem jak to bedzie.. teraz mialam 3 sesje w tygodniu, nagle taka pustka bedzie.. gdy jest mi zle, potrzebuje pogadac, wygadac sie.. w domu czasami wychodze z siebie, jestem nerwowa, ostatnie dni sa straszne. Wczoraj od rana czulam sie okropnie, nasilily mi sie dolegliwosci ze strony fizycznej (zaparcia, cofanie sie jedzenia, uczucie "smietnika" w brzuchu...) i co za tym idzie, pogorszylo sie samopoczucie psychiczne.. w sumie ani moja terapeutka, ani ja nie wiem od czego sie zaczyna, czy najpierw w glowie sie zaczyna cos gwaltownie dziac i od razu przeklada sie na cialo czy odwrotnie (uciazliwe, nasilajace sie dolegliwosci powoduja nagly spadek nastroju i wyrzuty po jedzeniu). U mnie dzieje sie to automatycznie, mecze sie wtedy i psychicznie, i fizycznie. Czuje sie taka brudna, zawalona i od razu winie za to jedzenie (bo przeciez latwiej jest przejmowac sie pelnym brzuchem niz danym problemem). Czasem nie daje rady.. wczoraj ryczalam u taty, na terapii, w domu; bylo mi cholernie zle, brzuch "zablokowal sie", zoladek jakby nie trawil, to trwa do dzis. Tak bardzo kusi, by sie tego pozbyc; wczoraj trzeslo mnie w srodku.. moja psycholog stwierdzila, ze to jak narkoman na glodzie; ryczalam, mialam (mam) dosc tego przepelnienia, refluksu, tak kusilo, by wrocic do starych sposobow.. ale nie poddalam sie, jem; jestem wsciekla, bo uczucie brudu nie zniknelo, ale to minie, musi. / Od malego mialam takie problemy, lęki i strach, ktore czulam, objawialam poprzez cialo: mialam mdlosci, bole brzucha, wymioty. Bylam niejadkiem, eh.. W ogole boje sie tez co ze studiami, gdzie mieszkac.. akademik/stancja? I czy sobie poradze.. Do tego teraz jeszcze kilka kg nadal tyc musze.. zeby jeszcze przed studiami.. eh..
|
2011-07-22, 20:40 | #3193 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
U mnie zaczęło się od kompulsywnego objadania się jak miałam 12-13 lat. Potem niejedzenie tzn jedzenie bardzo małych ilości, zabijanie głodu papierosami i innymi używkami a po jedzeniu wiadomo co. Okres kiedy jadłam normalnie wypadał na ciąże i niewiele czasu po ciążach. Ale nawet tym okresom towarzyszył ciągły lęk przed przytyciem. I ciągłe ogólne niezadowolenie z wyglądu.Jednak po urodzeniu ostatniego dziecka kiedy ciężko psychicznie zachorowałam po lekarstwach utyłam dużo (zajęło mi to rok z kawałkiem ale jednak) i dopiero po odstawieniu jednego lekarstwa byłam cokolwiek w stanie zrobić, gdyż to to lekarstwo przyczyniło się najbardziej do wzrostu wagi. Nie jadłam zbyt wiele a tyłam. Jak zaczęłam się odchudzać to chudłam powoli, aż doszłam do tej upragnionej wagi, potem mi odbiło i stwierdziłam że chcę jeszcze....I w zasadzie rok temu zaczęłam coś robić w kierunku rozstania się z chorobą i jej objawami. Bo wiem jaka jest przyczyna . Stałe niezadowolenie z siebie,a przy tym chęć zadowolenia wszystkich,no i w tym momencie poczucie satysfakcji że się dało po 3 dzieci schudnąć do takiej wagi . Niska samoocena, pragnienie bycia "wyjątkową"(w wyjątkowy sposób ) to są główne przyczyny dla których ludzie sobie robią krzywdę.
|
2011-07-22, 20:44 | #3194 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
Wydaje mi się, że wcale nie chcesz przytyć :/ Po co siebie i wszystkich oszukujesz? sałatka na obiad?
__________________
Biologia R Chemia R cel : medycyna Ignavia corpus habetat, labor firmat |
|
2011-07-22, 20:52 | #3195 | |
goniąca własny ogon..
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 5 796
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
skomplikowana sama przyznałaś, że to jak głód u narkomana, to najgorsze trzeba po prostu, po ludzku - przeczekać. U jednego to potrwa miesiąc, u drugiego pół roku, u trzeciego rok. Ale wszystko da się przejść z silną wolą. Albo będzie źle tak jak teraz (ale z czasem normalnie, co docenisz z biegiem tego czasu) albo przez chwilę fajnie (gdy zaczniesz znów wracać do swoich pseudo-żywieniowych wymysłów), a potem dwa razy gorzej niż teraz. Wybór? tatiana to poczucie bycia wyjątkową... Znów masz rację Rekompensuję sobie swoje życie kilogramami, jakie ubywają. Tylko w tym - moim zdaniem - mogę być dobra. A ja dzisiaj wchłonęłam serek pleśniowy. Jak dla mnie - niemały wyczyn. Edytowane przez agateq Czas edycji: 2011-07-22 o 20:53 |
|
2011-07-22, 21:03 | #3196 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 103
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
chyba nic, oni po prostu nie są zdolni do miłosci - to skomplikowane, ale Ci ludzie mnie w ogóle nie znają. przysięgam, że przez 18 lat swojego życia nie usłyszałam słowa 'kocham'. jestem inna niż oni myślą, gram osobę której nienawidzę tylko po to, żeby zaspokoić ich ambicje, marzenia i wyobrażenia. byłam na terapi i psycholog mnie wywaliła, stwierdzając, że ona się nie podejmuje pracy ze mną... |
|
2011-07-22, 21:08 | #3197 | ||
Zakorzenienie
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
nie ma szans, żeby gdzieś po drodze nie odezwały się w Tobie potrzeby ciepła, bliskości, bezpieczeństwa, bycia z drugim człowiekiem. a wtedy, bez terapii, możesz zacząć robić spore głupoty. oczywiście każdy to odkrywa w swoim czasie ; mogę pisać, że w wieku 20lat nagle uzmysłowiłam sobie, że sporą część młodości zamiast poznawać ludzi i życie, poznawałam nowe ćwiczenia, dzięki którym schudnę, ale to musi przeżyć każdy indywidualnie, ten moment, kiedy dostrzega się inne poza chudnięciem perspektywy. ale warto poznawać różne punkty widzenia. i mieć świadomość, że grono innych osób, w tym tych po ED, realizuje się inaczej niż w stosowaniu diet i żyje szczęśliwie, a z problemami umie sobie radzić. ---------- Dopisano o 22:08 ---------- Poprzedni post napisano o 22:04 ---------- Cytat:
pisałaś coś o Warszawie, masz tam ogrom możliwości leczenia. Nie przyjmuj roli ofiary, tzn oczywiście możesz to robić, ale będziesz stała w miejscu albo się cofała, z jednej strony przekonana, że to wszystko Ci się należy i że dobrze Ci tak, a z drugiej pełna żalu i złości na to, że życie układa Ci się tak a nie inaczej. nie musisz grać. tak naprawdę. mozesz być sobą, masz własne marzenia i ambicje? co chciałabyś robić a co nie spełnia oczekiań Twoich bliskich?
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
||
2011-07-22, 21:08 | #3198 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 202
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
chce przytyć ale mam obawy jak wiele z Nas... a po nutridrinkach mam taki apetyt że szok
tak sałatka na obiad ale z np. z kaszy gryczanej/ryżu brązowego, kurczaka i np. pieczarek/fasoli czerwonej z puszki (przewaznie takąrobię) |
2011-07-22, 21:10 | #3199 |
goniąca własny ogon..
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 5 796
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
iza jasne, że wiem.
tylko u mnie jest tak, jakbym była rozdwojona. Jedna ja to pewna siebie, zabawna i atrakcyjna dziewczyna. Druga to kupka nieszczęścia, zakompleksiona, wiecznie odchudzająca się, wiecznie krytyczna, wiecznie nieszczęśliwa. A jedzenie pozwala mi panować nad swoim życiem, wmówić sobie: patrz, może jesteś głupia, nie jesteś super ładna, nie jesteś zdolna ani pracowita, ale będziesz miała brzuch jak deska! Ja mam mózg jak deska (to powiedziała ta druga ja, ta normalna). Na co dzień to rozdwojenie mi nie przeszkadza, a może przeszkadza? Kto wie. expression jak psycholog mógł tak powiedzieć?! Czy teraz się zraziłaś i dlatego nie szukasz innego? |
2011-07-22, 21:15 | #3200 | ||
Zakorzenienie
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
to Ty pisałaś o silnej woli, prawda? lepiej, żebyś nią pomagała myśleć o sobie dobrze niż kontrolować jedzenie. cholera, czasem takie wchodzenie w rolę "jestem gorsza" bywa łatwiejsze. I można ,widząc się jako tą gorszą, pozwolić sobie na ucieczkę od życia (bo i tak mi nie wyjdzie) w jedzenie. Świadome uciekanie w objawy jest mniej wygodne. Cytat:
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
||
2011-07-22, 21:17 | #3201 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 359
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Dokladnie tatiana, chec bycia wyjatkowa i niska samoocena.. mi tez to choroba dawala/daje? niby waga juz tyle na plusie, ale w glowie nadal to siedzi. Pewnie z tym tyciem to jest dlatego, ze w sumie musialam, decyzja lekarzy. I czasem chyba sie tym usprawiedliwiam (jak same wiecie), piszac: "przytylam juz 8 kg, jest git, przeciez jest ok, tyle kilogramow na plusie", ale dobrze wiem, ze to tylko zacieranie objawow. Na szczescie mam terapie (no akurat teraz bedzie przerwa) i duzo mi pomaga, uswiadamia.. Ale wciaz czasem czuje potrzebe zachowywania sie jak male dziecko, ktore trzeba chwalic.. caly czas mam w glowie, ze juz jest mnie 8 kg wiecej.. wiem, ze to natretne, bo pisze o tym w kolko, ale wydaje mi sie, ze jak tego nie napisze to nikt juz tego nie pamieta. A ja ciagle mam problem z tym uswiadomieniem sobie, ze robie to dla siebie.. wole jak chwilami ktos bierze to na siebie i powie: super, ze juz tyle przytylas. Wtedy czuje sens tego, co robie, bo ciagle nie potrafie sama siebie pokochac. Czuje nienawisc do siebie, swojego brzucha itd.. do tego boje sie jak to bedzie. Od malego bylam zzyta z mama, taty wiecej nie bylo niz byl, zreszta to odrebna historia. Teraz boje sie jak sobie poradze na studiach.. tak bez mamy calkowicie. Jakis czas temu bylam bardzo zalezna od mamy, przez cala moja chorobe, tyle czasu, gdy bylam w domu to mama zajmowala sie mna. Tzn. lekarka kazala jesc, tyc -> mama "karmila" -> objawy byly chwilowo zacierane, bo przeciez jadlam (ale to bylo na odpowiedzialnosc mamy, nie musialam sie tym przejmowac); w koncu tego mialam dosc, bo przeciez wiecznie dzieckiem byc nie mozna.. Po tym ostatnim pobycie w szpitalu, uswiadomilam sobie, ze to MOJE zycie, dlatego jesc w szpitalu i tyc zaczelam sama, bez kontroli, a pozniej kontynuowalam to w domu, i nadal to trwa.. musze sama..eh,sory
|
2011-07-22, 21:20 | #3202 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 103
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
psycholog powiedziała mi, że ona nie bierze odpowiedzialności, bo jak umrę w trakcie terapii to będzie jej problem i się nie podejmuje działania. co do leczenia - mam niby możliwości, ale ja się leczę w ukryciu przed rodzicami, więc ośrodek nie wchodzi kompletnie w grę. |
|
2011-07-22, 21:22 | #3203 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
jeśli nadal jesteś silnie pod wpływem matki, to nic dziwnego, że nie potrafisz odpuścić kontroli swojego odżywiania. wydaje mi się, że ciągle poruszasz się po płaszczyźnie objawów. tak totalnie. a życie Ci bardzo ucieka i nie jesteś do niego przygotowana. nad czym pracujesz na terapii ?
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
|
2011-07-22, 21:23 | #3204 |
goniąca własny ogon..
Zarejestrowany: 2007-08
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 5 796
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
iza życie w poczuciu bycia gorszą jest nieprzyzwoicie proste, jak narkotyk właśnie. czasami nawet się zastanawiam, czy ja aby na pewno chcę wyzdrowieć z tej mojej anoreksjo-ortoreksji. Nazywam to zdrowym odżywianiem, a cóż w tym złego, prawda?
Ale pracuję nad sobą, słowo honoru. Czasami widzę rezultaty, czasami nie. |
2011-07-22, 21:25 | #3205 | ||
Zakorzenienie
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
ech wydaje mi się,że w pewnym momencie warto wziąć życie w swoje ręce.albo chociaż jego część. jeej, samodzielna, odmienna od oczekiwan Twoich rodziców decyzja może dać Ci dużo do samooceny. i nieźle uskrzydlić, i dodać pewności siebie i poczucia sprawstwa. ---------- Dopisano o 22:25 ---------- Poprzedni post napisano o 22:24 ---------- Cytat:
niezbyt komfortową zapewne, ale to dobrze.
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
||
2011-07-22, 21:31 | #3206 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
przezwyciężaj te obawy, bo niestety widocznie objawy chorobowe się u Ciebie nasilają.... moja mama robiła dobrą z ryżu, czerwonej fasolki, jajka na twardo, kukurydzy i majonezu , spróbuj <3 możesz zrobić też sobie jajka w majonezie i do tego jakiś chlebek z masłem, albo twaróg ze śmietaną, może jakieś spaghetti?
__________________
Biologia R Chemia R cel : medycyna Ignavia corpus habetat, labor firmat |
|
2011-07-22, 21:50 | #3207 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Expression.. a twój ojciec nie ma jakiegoś problemu ze sobą przypadkiem ? Bo poziom -wybacz- tragiczny.... A gdzie twoja mama w tej sytuacji?
U ciebie chyba odwrotna sytuacja niż była u mnie, bo moi rodzice w którymś momencie polegli na całej linii, dość że bywało, że po którejś z kolei scysji nie widzieli mnie w domu przez noc. A innym razem musiał ojciec po mnie jechać do szpitala bo się wypisywałam na własne żądanie,dzień po przyjęciu, kiedy okazało się że nie dostanę żadnych lekarstw.. ..ale to jak już miałam 18 lat.. Tak, miałam po drodze poważny problem z alkoholem i lekami, a moi rodzice już chyba czekali albo na moją śmierć albo na jakiś cud. Nie było wiązanek, wyzywania , ale były sytuacje absurdalne, bo ojciec mnie lał a matka wpadała do pokoju i pytała "co się dzieje?" mimo że widziała co się dzieje. A wystarczył bzdet by oberwać.Co do tego, że miałam dziwactwa bo nie chciałam jeść (a jak już zjadłam to kierunek był jeden), to tu akurat ojciec miał potem wyrzuty sumienia bo to on mi zaczął wmawiać, że jestem spasiona i że mam ciało jak stara baba w wieku 12 lat kiedy to stałam się bardziej nabita i ważyłam 50 kg przy wzroście bodaj 1,60 wtedy. Mój tato nie mógł po prostu znieść tego że ja dorastam. Byłam córeczką tatusia, dopóki nie weszłam w okres dojrzewania. Wtedy dostałam wielkiego kopniaka w d... nie wiedziałam co się dzieje. Nagle ojciec odsunął się ode mnie. A potem zaczął mnie systematycznie dręczyć. Ostentacyjnie oglądał pokazy mody (stracił pracę i niestety to go jak gdyby zabiło; do tej pory nie jest taki jak był zanim tak się wszystko pochrzaniło mimo że od 10 lat znowu pracuje) i robił mi sieczkę z mózgu. Ehh...już kiedyś pisałam tu o tym.... Relacje z rodzicami zmieniły się o 180 stopni odkąd się wyprowadziłam z domu i wyszłam za mąż. Dopiero po wyniesieniu się od nich poczułam się jak człowiek i zobaczyłam że można żyć lepiej, poczynając od takich drobnych spraw, jak jedzenie.Bo jak kiedyś poprosiłam tatę żeby mi kupił dżem truskawkowy to on do mnie że jest śliwkowy, ja mu mówię że nie lubię i chcę truskawkowy. On do mnie żebym nie cudowała bo ten śliwkowy jest dobry. Ja w końcu nie wytrzymałam i do niego "a pocałujże ty mnie w d....". Matka była przy tym i wywracając oczami ze zniecierpliwienia powiedziała mu "kup jej ten dżem" a ten dalej swoje zadowolony z siebie że mnie zdenerwował. Serek homogenizowany miałam zapewniony w ilościach adekwatnych do potrzeb . Tak samo zupki w proszku (saszetki gorący kubek). A i jeszcze czasem jakaś bułka. A czekoladę to sobie kupowałam ze swoich pieniędzy i zjadałam przed snem bo tak lubiłam. W sumie tania w utrzymaniu byłam . O dziwo jeszcze mam wszystkie zęby i nie połamałam się . No nic. Kończę i miłej nocy życzę i miłego mimo wszystko weekendu (piszę "mimo wszystko" bo pogoda ma być niezbyt ( ) ---------- Dopisano o 22:50 ---------- Poprzedni post napisano o 22:40 ---------- "....na dłuzsza metę to prowizoryczne szczęście przestanie wystarczać? nie ma szans, żeby gdzieś po drodze nie odezwały się w Tobie potrzeby ciepła, bliskości, bezpieczeństwa, bycia z drugim człowiekiem. a wtedy, bez terapii, możesz zacząć robić spore głupoty...." Na dłuższą metę to jest stąpanie po stromej krawędzi i bardzo wątpliwe szczęście, bo okupione jednak ponadludzkim wysiłkiem (no bo kto przy zdrowych zmysłach sam i z własnej woli na dłuższą metę będzie stosował takie praktyki jak osoba chora na anoreksję? i ile można? i w imię czego? ) Mnie osobiście zmęczyło a i ciało zaczęło niedomagać (ciągłe choroby, marazm,apatia).... Odniosę się jedynie do tego zdania bo na resztę nie mam już siły i idę się wyłączyć . |
2011-07-22, 22:11 | #3208 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 103
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
musiałam poprosić go o podwiezienie do pociągu, którym mogę dostać się do stolicy. zaraz za drzwiami wejściowymi, kierując się do furtki mojego domu, czułam, że zaraz bomba eksploduje: -'Znowu schudłaś, ✂✂✂✂✂✂✂ona gówniaro, znów mnie oszukujesz. Ale nie bój się, myślisz, że ja jestem takim durniem?! Myślisz, że ja ku.rwa nie mam oczu? Oj to się mylisz... Poczekaj, już ja Cię ku.rwa postawię do pionu. Komisyjne ważenie po powrocie i zobaczymy, kto tu jest ku.rwa mądry i kto ma większą władzę i siłę' całą podróż do warszawy trzęsłam się jak galareta. nie potrafiłam myśleć o niczym innym, wiedziałam, że moja zagłada jest bliska, bardzo bliska. opowieść zakończę tylko faktem tego, że użyłam wszelkich możliwych technik, żeby maszyna pokazała więcej - udało się i tyle. właśnie przez to pogłębiam się w chorobie, muszę używać tricków swojej chorej połowy, tylko po to, żeby ukochani rodzice mnie nie zlinczowali. strach przed nimi rozbudza na nowo przyjaźń z panną Anną. zastygłam. poszukując odpowiedzi na banalne, acz niezwykle bolesne pytania zupełnie tracę kontakt ze światem, rzeczywistością, a poniekąd nawet z samą sobą. Rozbiłam się na miliony kawałków i jak na razie nie spieszno mi się 'posklejać'. Jaki jest cel mojego życia? Dlaczego się narodziłam, i dlaczego akurat w takiej rodzinie? Czy istnieje coś, lub ktoś, kto zarządza i kontroluje wszystkim co nas otacza? Moje wewnętrzne rozdwojenie i dwubiegunowość świadczą o moim kompletnym niezrównoważeniu emocjonalnym i psychicznym. Jestem egoistyczną świnią, która obwinia cały świat, otoczenie i rodziców szukając w nich podłoża swojego zła. A jednak, powinno być inaczej - nie bójmy się spojrzeć prawdzie prosto w oczy. To ja jestem powodem wszystkim porażek, niepowodzeń, smutków i nieszczęść. W głowie pobrzmiewają ciężkie słowa rodziców: "jesteś przyczyną wszystkich naszych problemów. (...) zakała rodziny. (...) czarna owca. (...) Musimy się za ciebie wstydzić. (...)" przecież to dojrzali i rozsądni ludzie - na pewno mają rację. Może na siłę chcę uwierzyć, że jednak kiedyś (?) - kiedyś, to słowo jest moim świetnym wytłumaczeniem na wszystko, kiedyś coś się zmieni. byłoby to istne marnotrawstwo gdybym umarła z tym wszystkim co we mnie siedzi- tak głęboko, z myślami, których nikt nie zna, z chorą psychiką, z osamotnieniem i wciąż wpajanym sobie osamotnieniem. moje jestestwo jest zagrożone - taka mała próba samobójstwa. o tej drugiej: Uderzyło mnie to, że tak wiele mnie dotyczy. Ciągle się oszukuje, że potrafię się przełamać, żyć normalnie, zjeść jak człowiek i nie mieć przeklętych wyrzutów sumienia, ale to istny marazm. Jedno mówię, drugie robię. Moja beznadziejna bezsilność i niemoc. A raczej, to że nie potrafię wziąć się w garść- powinnam popukać się bardzo, ale to bardzo porządnie w ten pusty, niereformowalny łeb. Czy wreszcie to do mnie dotrze?! fizyczno- zdrowotne konsekwencje tego ,co wyprawiam są przerażające. Ale działają na mnie tylko do momentu, w którym nie muszę wybierać. Wyrzuty wygrywają, ONA - małpa wygrywa. rozkapryszona dziewucha, która robi co chce i nie ogląda się na oczywiste skutki i druga- rozsądna, ale wiecznie przegrywająca. |
|
2011-07-23, 08:27 | #3209 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 648
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
.
Edytowane przez FilifionkaB Czas edycji: 2011-09-26 o 11:52 |
2011-07-23, 14:48 | #3210 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
|
Dot.: Nasze codzienne jadłospisy, część X. [posty chorobowe, wątek zbiorczy]
Cytat:
Niestety skasowałam sobie posta więc napiszę krócej: nie miałam problemu z donoszeniem, a jeśli chodzi o jakieś komplikacje to jak wiadomo każdemu się mogą przydarzyć. Pierwsza ciąża zakończona cesarką z powodu przepukliny pępkowej u dziecka, trzeci poród tragiczny, tydzień przed terminem odklejenie łożyska i dodatkowo jeszcze pęknięcie mieśnia macicy w zakresie blizny no i koszmarny krwotok tętniczy, jaki miałam okazję dotąd oglądać jedynie w horrorach . Jak zaszłam w ciążę ważyłam bardzo mało, o dziwo niedawno mimo że ważyłam jeszcze mniej, cały czas miesiączkowałam. Nie wiem jakim cudem, ale obaliłam tezę, że kobieta poniżej 45 kg nie miesiączkuje. Zresztą niektóre kobiety też tak tak mają. Ja nie schudłam tych ponad 30 kg w miesiąc czy dwa, zajęło mi to trochę więcej czasu więc mogło to mieć jakiś wpływ a raczej nie mieć. Jak masz jeszcze jakieś wątpliwości i chciałabyś o coś zapytać to po prostu napisz do mnie . ---------- Dopisano o 15:48 ---------- Poprzedni post napisano o 15:34 ---------- A co do jedzenia, to je się w zależności od tego jaki się ma apetyt, bo jak masz niedowagę to możesz zacząć jeść chętniej i zalecane jest przytycie do 15 kg. Ja przytyłam w pierwszej ciąży 18 kg. Przy normalnej masie ciała powinno sie przytyć 8-12 kg. Przy kolejnych tyłam około 12-13 kg. Ale nie wynikało to z tego że jadłam za dużo tylko tak mój organizm chciał. Po porodzie schodzi nie tylko brzuch ale też i opuchlizna z całego ciała, więc odczujesz ogromną ulgę i poczujesz się dużo mniejsza nawet jak ci parę kilo zostanie. Widzisz przypomniałam sobie, że miałam plamienia (na początku myślałam że to normalna miesiączka ale to wyglądało bardziej jak końcówka miesiączki, bo mało tego było no i kolor już nie ten), które trwały do 3 miesiąca ciąży. Dostałam wtedy luteinę ale to niewiele dawało, zresztą na usg wyglądało że wszystko jest w porządku. W ostatniej ciąży nie miałam plamień. |
|
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 16:53.