|
Notka |
|
Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia. |
|
Narzędzia |
2004-09-09, 13:02 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 228
|
A to bylo tak...
duzo z Was ma juz stalych partnerow, niezaleznie od tego czy jest to zwiazek formalny czy nie. a jak to bylo na poczatku? pierwsze chwile kiedy go zobaczylyscie? pierwsze spojrzenie i uczucia ktore sie nasunely i jak to sie stalo ze jestescie razem? Bo kazda para ma swoja historie...
|
2004-09-09, 13:15 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
|
Re: A to bylo tak...
ah piekne czasy
poznalismy sie przez moja odwage ,on mieszkał na aprterze ja na 5 piętrze z koleżankami ,podczas jakies babskiej imprezy stwierdzilysmy ,ze brakuje facetów ,kolzanki powiedzialy ,ze na aprterze mieszkaja fajni bo jakis tam widzialy czekajac na winde (ja winda nei ejżdze dlatego nie miaął okazji zobaczyc,wiec ja odwazna poszłam na dół i po pretekstem założenia sie z kolezankiami zaprosiłam ich na piwko . drzwi otworzył mi teraz mój TŻ ,przyszli i stało sie nie moglismy sie na siebie napatrzec ,po miesiącu zjechałam z swoimi gratami na dól i tak mieszkamy juz ponad 5 razem z naszym bączkiem. wszytsko wydarzyło sie bardzo szybko ,bez chodzenia na typowe randki,dzwonienie do siebe ,zapraszania do domu ,itp ale ta szybkośc spowodowała ,ze szybko dorosliśmy ,miałam wtedy 21 lat ,TZ 5 lat starszy. pzdr paula |
2004-09-09, 14:12 | #3 |
Zadomowienie
|
Re: A to bylo tak...
poznaliśmy się na ircu na kanale #cud i #wod.pl, jak doszło, że zaczęliśmy gadać, poprostu stwierdziłam że muszę mieć tego faceta i już. Gadaliśmy tak prawie rok, najpierw na ogólnym, później na priva, bez zdjęć- czysty wirtualny sex . Po tym okresie spotkalismy się, pojechałam do Torunia przez Warszawę Wysiadłam na zachodniej i czekał na mnie mój Seth z długaśną różą w ręku. Pojechaliśmy do niego do domu- przedstawił mnie rodzicom, pierwszy pocałunek w jego pokoju . Następnie wziął mnie do restauracji Inaba- pod pretekstem "idziemy zjeśc coś na mieście"- oki, myślę sobie pizza albo hamburger a tu sushi, tempura, sake- którym nb. ululałam się, bo nic przez tydzień nie jadłam- chciałam ładnie wyglądać - szurnięta byłam a potem pojechaliśmy na pola mokotowskie do Merlin na piwko. Może to mało romantyczne miejsce, ale czułam sie tam wspaniale. Wogóle pierwszy raz w życiu czułam się tak dobrze z kimś, jego spojrzenie, dotyk, słowa sprawiły, że zrodziła się myśl: to Ten z którym chcę spędzić całe swoje życie... i tak będzie- tak jest Pierwszy raz spotkałam na swojej drodze faceta, który podobałby mi się fizycznie, miał cudowne wnętrze, był inteligentny i w tak cudowny sposób traktował mnie, spoglądał na mnie i wogóle . Prawdą jest, że na swojej drodze spotkałam wielu facetów, ale żaden nie sprawił, nie umiał abym czuła się wyjątkowo, abym była szczęśliwa i abym sama uszcześliwiała. Zawsze coś nie pasowało, jak nie to to coś innego- ale wreszcie po poszukiwaniach znalazłam swoją drugą połóweczkę, i wiem że nie zawsze bedzie tak kolorowo, bo nie jesteśmy idealną parą, dochodzi do wymiany zdań, kłótni- jest to normalna reakcja na pewne bodźce, zachowania, ale jest nam b.dobrze ze sobą i nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. Pozdrawiam
__________________
Moje życie ->http://www.wiktor.lukasiewicz.net.pl/
http://www.v10.pl Narodowa strona Polaków-> http://www.narzekalnia.pl |
2004-09-09, 14:40 | #4 |
Zakorzenienie
|
Re: A to bylo tak...
Poznaliśmy się daaawno, w banalnych okolicznościach.Spotkaliś my się, chociaż wcale mogłoby do tego nigdy nie dojść.Otóż będąc w liceum, które mi się w ogóle nie podobało, postanowiłam się przenieść. Wybór tego nowego był trochę przypadkowy, trochę podyktowany jakimiś tam względami, ale koniec końców w 3 klasie wylądowałam w nowej szkole.Długo byłam oszołomiona nową sytuacją, tymczasem mój chłopak wypatrzył mnie chyba drugiego dnia mojego pobytu w szkole. A właściwie "wyczuł" jak głosi legenda, on jest pewien że kiedyś mijaliśmy się, a on zapamiętał mój zapch i tak się zaczęło. Ja myślę, że to było trochę inaczej- rzuciałam mu się w oczy tylko dlatego, że ogólnie rzecz biorąc rzucałam się w oczy i nie trudno było mnie zauważyć- wygląd pod tytułem "zbuntowana młodzież". Potem łaził za mną, ja go nawet nie zauważyłam.W końcu znajomi nas sobie przedstawili i wkrótce zostaliśmy parą.Wcale mi się nie podobał, był tak inny, że nie byłam w stanie go rozgryźć, aż w końcu tak mnie zafascynował że jesteśmy razem już niemalże 7 lat.I nie wyobrażam sobie żeby było inaczej, ale ciiiiii, on nie lubi takich deklaracji. Dobrze, że nie buszuje po wizażu.
|
2004-09-09, 15:26 | #5 |
Wtajemniczenie
|
Re: A to bylo tak...
O, fajny topik Ach te wspomnienia
A to było tak: Pojechałam sobie na sportowy obóz studencki (adaptacyjny roku "0") z postanowieniem "zero facetów, zero imprezowania, tylko sport i aktywny wypoczynek Zawiózł mnie tata, poszliśmy do barku zjeść obiadek i tam zobaczyłam kolesia, w którym chyba od razu się zauroczyłam... Tata pojechał, ja poznałam koleżankę i poszłyśmy razem na piwko zapoznawać się. Jak weszłyśmy, przy stoliku siedział cały czas ON z jakimiś kolegami, więc przysiadłyśmy się do nich, tak po prostu, żeby się poznać. Poczułam oszałamiający zapach. Jak przy ławie siedziało już więcej ludzi (dosiadali się ciągle) to odważyłam się i spytałam "kto tak ładnie pachnie" ale nikt się nie przyznał Poten ON gdzieś poszedł i jak wrócił to usiadł obok mnie i wtedy poczułam, że to On tak pachnie. Powiedziałam, żeby się tak nie perfumował, bo się ode mnie już nie odczepi. Potem się dowiedziałam, że specjalnie poszedł się mocniej spsikać, żebym poczuła, że to On I cały obóz już tak się pryskał, a ja byłam w niebie I miało być "zero facetów"
__________________
rozpakowana - 14.03.2009 http://www.otofotki.pl/obrazki/wqdz690429546a.GIF Piszę poprawnie po polsku... a przynajmniej się staram . |
2004-09-09, 16:02 | #6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-01
Wiadomości: 11 837
|
Re: A to bylo tak...
Fifinka za temat bo tez sie zbieralam do zalozenia takiego
Ja swoja "milosna historie" juz kiedys tu opisywalam . Pozwole sobie zatem przekleic : "Zawsze sie zarzekalam ze w moim przypadku z przyjazni nie moze byc milosci...A jednak serce splatalo mi rewelacyjnego figla . Moj najlepszy przyjaciel kochal mnie od ponad roku a ja... no niestety, nie moglam odwzajemnic jego uczucia. Na szczescie nie przeszkadzalo nam to w budowaniu wspanialej przyjazni... Az pewnego grudniowego dnia sie rozchorowalam... I nie chodzilam do szkoly przez tydzien (on chodzil do tej samej klasy). No i z nikim sie nie widywalam. Zrozumialam nagle ze zaczynam za nim tesknic. Poza tym byl to okres intensywnych prob poloneza, a on byl moim partnerem do tanca . Musialam wiec pozbyc sie dystansu do niego, brac za reke, podeprzec sie na nim itp.. I nagle stwierdzilam ze to mi juz nie przeszkadza... Malo tego- pragne wiecej. No i wtedy kiedy zachorowalam i dosc dlugo (jak na nas) sie nie widzielismy, zrozumialam ze tesknie za nim... I to juz nawet nie jak za przyjacielem. Zrozumialam ze moge go pokochac. Pragnelam aby mnie przytulal i ciagle byl przy mnie. Powiedzialam mu to, baaaaardzo sie cieszyl, w koncu czekal na te chwile ponad rok. "
__________________
|
2004-09-09, 16:11 | #7 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2003-05
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 534
|
Re: A to bylo tak...
Ja i B. chodziliśmy do tego samego liceum. Byłam w 3 klasie, kiedy mnie wypatrzył. Wtedy oboje słuchaliśmy metalu, więc ja jako jedna z nielicznych metalówek rzucałam się w oczy, a on jako metal takiej szukał. Kumpela powiedziała mi, że wpadłam w oko jakiemuś facetowi, ale nie potrafiła go wskazać (ja nic takiego nie zauważyłam). Stałam kiedyś na korytarzu, kiedy przeszedł obok mnie facet tak perfidnie wpatrujący się mi w oczy, że mnie "wbiło" w ścianę To był B. Zaintrygował mnie. Zabawa w kotka i myszkę trochę trwała. W końcu spotkaliśmy się 2 razy i... sprawa padła. Nie byłam zainteresowana. Przez rok gdzieś tam mijaliśmy się. Ale nie zapomnieliśmy o sobie. Przez mój podstęp trafiliśmy na wspólną imprezę no i tam nie mogliśmy się odlepić od siebie. Potem były wakacje i 3 miesiące bez kontaktu. We wrześniu jak tylko go zobaczyłam powiedziałam, że trzeba się spotkać. Spotkaliśmy się i od 25.09 jesteśmy razem już 6 lat. W czerwcu będzie wesele
|
2004-09-09, 16:28 | #8 |
Raczkowanie
|
Re: A to bylo tak...
może będzie trochę mniej na temat, bo nie będzie to o początku związku, ale muszę to gdzieś napisać, bo samej to trochę trudno pogodzić się z niektóryi rzeczami.
spacerowałam wieczorem plażą. zauważyłam go, zignorowałam jego błyskotliwą uwagę, bo to miał być wieczór bez facetów. jednak po jakichś 20 metrach coś kazało mi się zatrzymać. usiadłam, wyjęłam książkę i zatopiłam się w lekturce. po 10 minutach podszedł. "chyba nie myślałaś, że takiej dziewczynie się uda przejść obok, usiąść i tak po prostu czytać książkę? a tak wogóle to jestem x, czy można usiąść na tym piasku obok ciebie?". minuty rozmowy upłynęły z prędkością ponadświetlną. on dopiero po 10 minutach zauważył, że próbuje zapalić papierosa niedziałającą zapalniczką [czyżby się zapatrzył?]. spotkaliśmy się wieczorem po drobnych kłopotach z namierzeniem się na mieście. spędziłam z nim praktycznie tylko wieczór i noc. przez te kilka godzin byłam całkowicie szczęśliwa. śmiałam się, nic mnie nie ograniczało, a on był jeszcze większym wariatem niż ja. niebezpiecznie przystojny i diabelni pociągający. wyjechałam następnego dnia, nawet się nie pożegnałam. budziłam się z myślą "dlaczego?" i zasypiałam z nadzieją "a może...?". do kartonu wrzuciłam czarną zapalniczkę, czarny szydełkowany top, tommy'ego hilfigera, białe stringi, bryloczek od kluczy. nie zmieściło się letnie niebo, mające kolor jego oczu- boli. wiem, że to nie miałoby sensu, więc po co się męczyć nadziejami. miło czasem spotkać swój własny ideał. a że później boli... no cóż, tak bywa
__________________
12.09.2017 konsultacja J.K. Wrocław 27.10.2017 operacja 285cc Alergan Natrelle Inspira TRX ))) |
2004-09-09, 19:49 | #9 |
Przyczajenie
|
Re: A to bylo tak...
heh, my się poznaliśmy w pociągu z warszawy do wrocławia - pamiętam nawet nasze pierwsze słowa - to było w łodzi: ja mówię "boże, jeszcze 2 godziny" a on na to "dwie i pół " a potem przez kilka miesięcy próbowaliśmy przestac sie spotykać ze sobą ale zupełnie nie wyszło
|
2004-09-09, 20:26 | #10 |
Mrs Mrau
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 10 218
|
Re: A to bylo tak...
..na początku sie nienawidziliśmy,ja nie mogłam na niego patrzeć i on na mnie też,WSZYSTKO mnie w nim denerwowało i vice versa..potem zaczeliśmy rozmawiać,wiecej usmiechów i zrozumienia,nie mogliśmy się po prostu rozstać,jedna wilka sielanka,ciepłe słowa,przełamywanie barier,jedno od drugiego oczu nie mogło oderwać ..potem wyjechał sam do hiszpanii (mnie nie było stać) i wrócił z przepiękną dziewczyną pod rękę( z moim kompletnym przeciwieństwem)...
|
2004-09-10, 09:57 | #11 |
Raczkowanie
|
Re: A to bylo tak...
Ale super wątek
co prawda historia której początek chcę opisac ma też swój koniec - niestety nie happy end.. ale że była to (jak narazie) miłość mojego życia wiec chyba mogę co? Znaliśmy się z widzenia, chodziliśmy do jednego liceum - ja do I-ej klasy on do IV-tej. Miał wtedy dziewczynę więc własciwie się nim nie interesowałam, ani on mną. No ale znaliśmy się z widzenia... Minęło parę lat i spotkaliśmy się na imprezie przy ognisku. Wiedziałam że to ten z LO, ale nie wiedziałam czy jest jeszcze z tą dziewczyną czy nie... Poza tym zmienił się: zmężniał, wyprzystojniał (w LO taki chudy szczawik z niego był hihi!) Jakoś tak się stało że stanęliśmy koło siebie, ktoś puścił muzykę z samochodu, zaczęliśmy tańczyć. Do dziś pamiętam jakiego to były piosenki, a minęło prawie 10 lat... Ogólnie nic więcej się nie działo, cały czas on kręcił się koło mnie, wariował bo taki wesoły typek z niego był... Potem skręcił nogę w kolanie i chciał iść do domu, jako że poczułam do niego miętę powiedziałam że go odprowadzę... Tak się jednak stało że to on mnie odprowadził mimo bolącego kolana. Całą drogę gadaliśmy i gadaliśmy, na każdy temat, tyle nas łączyło! Gdy staliśmy przy moim domu zaczął siąpić deszcz... przez moment patrzyliśmy na siebie, może chciał mnie pocałować? takie miałam wrażenie ale nie zrobił nic... Oczywiście zakochałam się bezgranicznie ale on się nie odezwał Potem widziałam go na dworcu jak żegnał sie z dziewczyną więc wiedziałam już dlaczego. I tak zakochana trwałam przez rok. Aż spotkaliśmy się znów na imprezie (tak nawiasem mówiąc obie te imprezy organizował ten sam kumpel Gdy koleżanka mi powiedziała że On tu jest zbladłam, nie mogłam sobie miejsca znaleźć... raz było mi gorąco raz zimno... Tymczasem imprezka się rozkręciła, zaczęły się tańce, no a On znów skręcił sobie kolano i usiadł na krześle. Zauważyłam to i usiadłam koło niego z pytaniem czy wszystko w porządku... A on spojrzał na mnie, przyciągnął do siebie i pocałował namiętnie po chwili powiedział: "Powinienem zrobić to rok temu... " no i tak się zaczęło... eh! to była miłość! wszędzie razem! wspólne wyjazdy, pasje, zacięte dyskusje... Wszystko skończyło się dosłownie jednego dnia - po 3,5 roku. Nagle i dramatycznie, jak w tanim romansie... Tego cierpienia nie umiałabym opisać słowami... ...ale początek był piękny pozdrówka |
2004-09-10, 09:58 | #12 |
BAN stały
|
Re: A to bylo tak...
Poznałam swojego kochanego przez GG. najdziwniejsze jest to, że mieliśmy wspólnych znajomych, moja mama pracowała w szkole, gdze on sie uczył..
Z tego co czasami wspominamy, mówi, że byłam jedyną dziewczyną która nie starał się go poderwać na GG. Rozmawialiśmy godzinami... Tak bardzo go kocham i cieszę się, że w ten sposób się poznaliśy, bo w ten sposób poznaliśmy się najpierw od środka. Pozdrawiam |
2004-09-10, 10:57 | #13 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2002-02
Lokalizacja: Warszawa, Mokotów
Wiadomości: 119
|
Re: A to bylo tak...
Cześć dziewczyny
Co roku wyjeżdżam z Tatą gdzieś na tydzień, żeby sobie pogadać i pobyć ze sobą.W zeszłym roku w zimie jechaliśmy do Egiptu.Tata powiedział, że zabiera kumpla a ten swojego syna.Pomyślałam matko, jak to będzie n.p.: szalony informatyk,który będzie mówić tylko o komputerach, to ja zwariuję! Na lotnisku zobaczyłam fajnego faceta, który oczywiście (no bo jakby inaczej hihihi) jest informatykiem.Śmiałam się, że tak sobie wykrakałam.A Robert okazał się świetnym chłopakiem, teraz wiem, że to jego szukałam całe życie (czyli całe 29 lat). Jest opiekuńczy,potrafi okazywać uczucia, prawi mi komplementy a jednocześnie jest szczery - jak mu się coś nie podoba, to mówi.Jest zaradny, czuję się przy nim bezpiecznie. I codziennie daje mi do zrozumienia, że jestem dla niego najpięknięjszą kobietą na świecie. Przy nim chce mi się ciągle skakać z radości, to dla niego chce mi się starać,i pracować nad swoimi wadami Najśmieszniejsze jest to, że spotkaliśmy się w Egipcie, podczas gdy:nasi ojcowie się znali, a my sami chodziliśmy do tych samych miejsc, kanjpek, mijaliśmy się ciągle....jak pomyślę, że mógł nie pojechać do tego Egiptu.....Jak to dobrze, że Go spotkałam....Przeznaczeni e? Hmmm...... Pzdr. |
2004-09-10, 12:44 | #14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2002-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 3 844
|
Re: A to bylo tak...
Kilka tygodni wcześniej rozstałam się z facetem- krótka znajomość, ale mimo wszystko przykro mi było. W końcu znajoma zrobiła imprezę... Właściwie to jej chłopak zrobił. Napierw miałam nie iść (bo nikogo nie znam, co ja tam będę robić), potem namówiłam koleżankę. Poszłam z zamiarem wyrwania jakiegoś kolesia i porzucenia go następnego dnia. Tak w ramach odgrywania się na mężczyznach. No i wyrwałam przyjaciela tej koleżanki chłopaka. Wyrwałam na jeden wieczór i tak to już 2,5 roku trwa. Ale się odegrałam.
A on wtedy też miał nie przyjść na tą imprezę. |
2004-09-10, 14:08 | #15 |
Przyczajenie
|
Re: A to bylo tak...
A ja mojego M. poznałam w pewien słoneczny grudniowy poranek, kiedy to oboje mieliśmy "coś z oczami"
Własnie sie przyjmowałam do pracy, wiec zmuszona byłam zrobić badania wstępne.Wszystko miałam już załatwione, tylko jakoś nie mogłam trafić na termin przyjmowania okulisty... Ale udało sie, siedziałam sobie grzecznie jako pierwsza w kolejce przed drzwiami i czekałam na "wywołanie". Nagle w korytarzu pojawił się On i cos mnie tknęło i znalazłam sobie zajęcie wpatrywania się w tego osobnika i co wyraźnie go intrygowało Potem pani doktor nas wywoływała by zakroplić nam oczki jakimś zdradliwym płynem rozszerzajacym źrenice. W pewnym momencie M. zapytał "jak tam u pani ze wzrokiem?" a ja odpowiedziałam "skoro pana widze to nie jest jeszcze tak źle". Potem wracaliśmy sobie razem i rozstaliśmy się na jakimś skrzyżowaniu mówiąc: do zobaczenia... I oczywiście się zobaczyliśmy sie mimo, ze nie wymieniliśmy sie ani adresami ani telefonami, on odnalazł mnie sam sobie znaną i pokrętną drogą, przesłał mi kartkę świąteczną i tak już nam zostało, że patrzymy ciągle na siebie tym samym zamglonym wzrokiem......... |
2004-09-11, 10:44 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-04
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 138
|
Re: A to bylo tak...
My z Piotrkiem poznalismy sie w stajni Poczatkowo luzna znajomosc szybko zamienila sie w fantastyczna przyjazn. A potem nagle sie okazalo, ze jest jeszcze cos wiecej
|
2004-09-11, 12:06 | #17 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-06
Wiadomości: 350
|
Re: A to bylo tak...
Ja mojego Tomka poznałam na dyskotece. To było w czasach jak miałam skłonności do spławiania facetów więc jak zapytał czy dam się zaprosić na kawę to powiedziałam że nie piję kawy więc spytał czy herbaty też nie i już się nie miałam jak wymigać . Telefon zapisałam mu na podstawce do piwa którą podał mi barman (takiej tekturowej). Po jakimś czasie pokazał mi tą podkładkę i na niej obok mojego telefonu było bykami wydrukowane hasło reklamowe: "Postaw na Strzelca", a mój meniu jest spod znaku strzelca...
|
2004-09-11, 13:02 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 69
|
Re: A to bylo tak...
to nie była miłość
Edytowane przez AgusiaS Czas edycji: 2009-01-26 o 23:56 |
2004-09-11, 13:16 | #19 |
Raczkowanie
|
Re: A to bylo tak...
O jaki BOSKI watek Ja poznałam mojego Żuczka na imprezie, którą zorganizował jego najlepszy przyjaciel a mój kumpel ze studiów. Prawda jest taka, że wtedy ów kumpel dał mi "kosza" i chyba w ramach rekompensaty chciał mnie zeswatać ze swoim przyjacielem Oczywiście impreza była świetna, ja odrobinkę ululana czerwonym winkiem i bawiłam się za wszystkie czasy ze znajomymi. A Żuczka w ogóle nie zauważyłam i nie pamiętałam z tej "domówki" Po kilku dniaCH kumpel zapytał się mnie jak się bawiłam na jego imprezie, czy poznałam kogoś interesującego? Ja na to, że owszem wyszalałam się, że było cudownie ale nie zawiesiłam na nikim oka. Na to on mi odpowiada,że ktoś jednak na mnie zwrócił uwagę. Zaatakowałam kumpla setką pytań kto taki, jak wygląda itp..ale nie przypomniałam sobie Zuczka. Potem się okazało,że ten kumpel nagadał Żuczkowi,że wpadł mi w oko- a przecież tak nie było. Jednym słowem kumpel zasiał genialna intrygę która skończyła się tym,że wyciągnęłam od niego numer tel. do Zuczka i wysłałam mu smsa,że podobno chce mnie poznać..a ja mu to umożliwię A Żuczek oddzwonił, umówiliśmy się na spotkanie...I tak jesteśmy ze sobą niemal 3lata. Pamiętam z tej pierwszej randki że dał mi bukiecik kwiatów a potem szarmancko otworzył przede mna drzwi od samochodu a poza tym był jakiś speszony.. Hiehie Do tej pory w każdą rocznice 1 randki dzwonimy do kumpla podziękować mu za wczucie się w rolę swatki
__________________
KOSMETYKI: --> https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=376631 |
2004-09-15, 16:44 | #20 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 228
|
Re: A to bylo tak...
up
|
2004-10-20, 17:16 | #21 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-09
Wiadomości: 3 054
|
Re: A to bylo tak...
Tak bardzo optymistyczny wątek i nieco go odświeżę
Mojego faceta poznałamw 3 klasie liceum w szkolnym bufecie. Kupowałam jakieś śniadanko jak zauważyłam, że dwóch chłopaków mi się przygląda. Postanowiłam sie dosiąść Po kilku minutach jeden odszedł a z tym druim przegadałam godzinę. Potem odprowadził mnie do sali matematycznej Tego samego dnia zadzwonił do mnie znajomy z Wawy, który jest jasnowidzem. Pytam go czy znajde sobie jakiegoś faceta (bo byam 2 miesiące po rozstaniu) a on opisał mi Piotra (z bufetu) Wygląd idealnie pasował, w co był ubrany i wzrost co do centymetra. Po jeden rozmowie z Piotrem miałam juz jego datę urodzenia i podałam ją znajomemu z Wawy. Patrzył na zestawienie naszych dat Idealnie wyszło. I zaczęłiśmy się spotykać na przwrach hihi. Potem pożyczył mi zeszyt z historii, który nagle wieczorem musiał mie z powtorem i zadzwonił do mnie. Potem współny film na wideo, który cały przegadalismy. Przypadkowo jechał autobusem, którym jeździłam do pracy a ja nadrabiałam drogę do szkoły abyjechać razem z nim autobusem Ach to były czasy Co jakiś czas lubię to wspominac
__________________
Przeznaczenie rozdaje karty, my tylko w nie gramy. |
2004-10-25, 10:12 | #22 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-07
Wiadomości: 228
|
Re: A to bylo tak...
Ale by mi sie przydal taki jasnowidz!!! chociaz jestem do tego dosc sceptycznie nastawiona to sa chwile kiedy uwierzylo by sie kazdemu zeby tylko wiedziec wiecej niz sie wiezwlaszcza kiedy nachodza czlowieka watpliwosci...
|
2004-10-25, 13:28 | #23 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2004-10
Wiadomości: 17
|
Re: A to bylo tak...
Na poczatku czat a potem szybkie przejscie na gg . On mieszka w miescie, w ktorym ja studiuje a poznalismy sie na wakacjach. Po powrocie do studenckiego miasta i dlugich rozmowach na GG postanowilismy sie spotkać . Data i miejsce jak najbardziej odpowiednie na pierwsza prawdziwa randke : 1 listopada na cmentarzu . To pewnie taki mały znak od losu ze teraz juz razem do grobowej deski , a przynajmniej mam taka nadzieje . Jestesmy razem prawie rok i jest swietnie . Oczywiscie poczatki byly trudne, masa watpliwosci itp. Nie od poczatku czulam ze to TEN ale z biegiem czasu zaczelam rozumiec ze innego juz byc nie moze ze to wlasnie jest moja poloweczka . Za to od poczatku czulam sie w Jego towarzystwie swietnie - ja niesmiala osobka, potrafilam z Nim gadac o wszystkim i tak jest do dzis . A to spojrzenie ... ... pozdrawiam wszystkie zakochane i te szukajace . Swietny topik
|
2004-10-25, 16:04 | #24 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 6 678
|
Re: A to bylo tak...
Chodziliśmy razem do liceum jako koledzy po prostu. Po szkole jakoś kontakt się nie kleił. Na wspólnym wyjeździe tuż po maturze było mi nawet bardzo głupio, bo zasnęłam na Jego ramieniu, a On nie chciał mnie budzić i całą noc spędził w pozycji siedzącej. Rok później na wyjeździe z przyjaciółmi z klasy po prostu jakoś tak się zaczęło, przytuliliśmy się. I tak jakoś trwa to do teraz, już ponad dwa lata. Przez te wszystkie lata znajomości nie wiedziałam jakiego cudownego człowieka przyszło mi spotkać- mojego przyszłego męża, bo jesteśmy zaręczeni
|
Nowe wątki na forum Forum plotkowe |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:00.