"mUj TŻ"

[Takwspominajka]

Wiem, że rozpoczynam wątek nieistotny, banalny i być może infantylny, ale doprawdy nie mogę znieść tego skrótowca! Powinien być zakazany. "MuJ tEżEt", "mUj TŻ". Ok, można go użyć raz, czy dwa, ale niestety spotkam go na forach nagminnie, czyli zdecydowanie zbyt często. To już naprawdę nie możecie swojego chłopaka nazwać... chłopakiem? Tylko "moim TŻem"?! Wiem, że właśnie daję upust mojej irytacji, najpewniej nieproporcjonalnie dużej co do przewinienia, ale akurat mam ochotę się nią z wami podzielić. Z przymrużeniem oka, pamiętajcie. ale jednak bez zrozumienia dla tego trendu. Jest to ten sam poziom, co "mój fAcEt"... Sracet. Nie obraźcie się, ale gdy słyszę lub czytam o "mOiM fAcEcIe", albo "TeŻecie", to mam przed oczami albo maljutkom dzieffczynkę, słodką idiotkę bez charakteru, uzależnioną od "silnego ramienia" tego swojego "faceta", która się szczyci swoim statusem, albo babkę, która nadmiernie stara się być "cool" w przypadku TŻ (i również chwali się swoim statusem). Określenie "partner" też mi nie odpowiada - jest zbyt zimne i pseudowyzwoleńcze (bo to przecież PARTNER, a nie, fuj, mąż).



Czy któraś z Was podziela moją irytację w tym kierunku? A czy te dziewczyny, kobiety, które używają tego skrótowca, lub nazywają swojego chłopaka/narzeczonego "swoim facetem" lub nachalnie podkreśla swoje "partnerstwo" mogą mi wyjawić, dlaczego te figuruje to w waszym słowniku? Z ciekawości pytam – co wami kieruje, że unikacie "chłopaków", "narzeczonych", "mężów", a zamieniacie ich na "TŻ", "facetów" i "partnerów"? Skoro już skorzystałam ze swojej śmiałości i zadałam to dość prowokujące pytanie, to pomyślałam, że może gdy zrozumiem ten trend, to będę się na niego mniej złościć..?

(albo bardziej... -,-)



Miłego dnia i zapraszam do dyskusji.

[Limonka2738]

Napisane przez Takwspominajka

Wiem, że rozpoczynam wątek nieistotny, banalny i być może infantylny, ale doprawdy nie mogę znieść tego skrótowca! Powinien być zakazany. "MuJ tEżEt", "mUj TŻ". Ok, można go użyć raz, czy dwa, ale niestety spotkam go na forach nagminnie, czyli zdecydowanie zbyt często. To już naprawdę nie możecie swojego chłopaka nazwać... chłopakiem? Tylko "moim TŻem"?! Wiem, że właśnie daję upust mojej irytacji, najpewniej nieproporcjonalnie dużej co do przewinienia, ale akurat mam ochotę się nią z wami podzielić. Z przymrużeniem oka, pamiętajcie. ale jednak bez zrozumienia dla tego trendu. Jest to ten sam poziom, co "mój fAcEt"... Sracet. Nie obraźcie się, ale gdy słyszę lub czytam o "mOiM fAcEcIe", albo "TeŻecie", to mam przed oczami albo maljutkom dzieffczynkę, słodką idiotkę bez charakteru, uzależnioną od "silnego ramienia" tego swojego "faceta", która się szczyci swoim statusem, albo babkę, która nadmiernie stara się być "cool" w przypadku TŻ (i również chwali się swoim statusem). Określenie "partner" też mi nie odpowiada - jest zbyt zimne i pseudowyzwoleńcze (bo to przecież PARTNER, a nie, fuj, mąż).



Czy któraś z Was podziela moją irytację w tym kierunku? A czy te dziewczyny, kobiety, które używają tego skrótowca, lub nazywają swojego chłopaka/narzeczonego "swoim facetem" lub nachalnie podkreśla swoje "partnerstwo" mogą mi wyjawić, dlaczego te figuruje to w waszym słowniku? Z ciekawości pytam – co wami kieruje, że unikacie "chłopaków", "narzeczonych", "mężów", a zamieniacie ich na "TŻ", "facetów" i "partnerów"? Skoro już skorzystałam ze swojej śmiałości i zadałam to dość prowokujące pytanie, to pomyślałam, że może gdy zrozumiem ten trend, to będę się na niego mniej złościć..?

(albo bardziej... -,-)



Miłego dnia i zapraszam do dyskusji.

TŻ powstał po to, żeby nie musieć określać, czy to chłopak, mąż czy dziewczyna, czy może narzeczona. Po prostu jakiś towarzysz życia, a jaki, to już nie nasz interes.

[TheSunTheMoonTheStars]

Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że jeśli mówię "mój facet", ktoś to odbiera jako wywyższanie się albo sugestię, że jestem niewolnicą swojego pana Jak? Dlaczego? Dla mnie to kompletnie neutralne określenie, tak samo jak TŻ.

[Limonka2738]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że jeśli mówię "mój facet", ktoś to odbiera jako wywyższanie się albo sugestię, że jestem niewolnicą swojego pana Jak? Dlaczego? Dla mnie to kompletnie neutralne określenie, tak samo jak TŻ.

Ja używam "partnera", bo mi się najbardziej podoba. Jest najbardziej neutralne i szerokie znaczeniowo, plus najbardziej uniseks. To tyle.

[rejczeI]

A sporo ludzi ma alergię na pOkEmOnY.

Narzeczony, mąż, wszystko słowa narzucone przez obyczaje społeczne. To samo konkubent. Dlaczego miałbyś to komukolwiek komunikować, jaki macie status i musieć używać słów które uwazasz za drobnomieszczanskie. A mieć chłopaka to jest dobre w liceum.

[ColourTheSmallOne]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że jeśli mówię "mój facet", ktoś to odbiera jako wywyższanie się albo sugestię, że jestem niewolnicą swojego pana Jak? Dlaczego? Dla mnie to kompletnie neutralne określenie, tak samo jak TŻ.

Dla mnie to też zupełnie normalne określenie.

Napisane przez rejczeI

A sporo ludzi ma alergię na pOkEmOnY.

Narzeczony, mąż, wszystko słowa narzucone przez obyczaje społeczne. To samo konkubent. Dlaczego miałbyś to komukolwiek komunikować, jaki macie status i musieć używać słów które uwazasz za drobnomieszczanskie. A mieć chłopaka to jest dobre w liceum.

W pewnym wieku trochę dziwnie brzmi "mieć chłopaka".

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Indecence]

aż śmiechłam na oczywisty problem pierwszego świata
jak ktoś wyżej zauważył, chłopaka to można mieć w liceum, również nie każdy facet, z którym się bujam jest moim narzeczonym. Konkubent kojarzy się z kronikami policyjnymi. TŻ jest najbardziej neutralnym określeniem jakie znam, jednakże czasem używanym w niewłaściwym kontekście (typu laska pisze o swoim żonatym kochanku per TŻ)
Pomogłam?

[servais12]

Czy był tu choć jeden mężczyzna, który używał tego skrótu?

[rejczeI]

Nie tylko jeden.

[ColourTheSmallOne]

Napisane przez servais12

Czy był tu choć jeden mężczyzna, który używał tego skrótu?

Tak. Tż-tka funkcjonuje

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz