2010-07-23, 14:30 | #241 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Naciecie krocza
Cytat:
poza tym być może ktoś ma poprostu inny pogląd niż Ty. No ale wtedy to już nie ma racji bo Ty wiesz lepiej. Edytowane przez alkamor Czas edycji: 2010-07-23 o 14:33 |
|
2010-07-23, 14:38 | #242 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 3 073
|
Dot.: Naciecie krocza
Cytat:
i tak na marginesie jak juz pisalam wczesniej to nie tylko moja poglady i moich znajomych tylko fakty Edytowane przez OYE Czas edycji: 2010-07-23 o 14:43 |
|
2010-07-23, 14:41 | #243 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Naciecie krocza
Jednak zdaje się, że to nie Twoje zmartwienie
Zresztą w życiu przeważnie bywa tak, że nasz światopogląd budujemy sobie sami...i zasadnicze znaczenie mają w nim nasz własne doświadczenia. Zdaje się, że Ty nie miałaś nacinanego krocza bo miałaś CC więc tak naprawdę opierasz się na teorii chyba, że sie mylę (nie wykluczam tego) |
2010-07-23, 14:45 | #244 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 3 073
|
Dot.: Naciecie krocza
Cytat:
A jak bym miala pisac z doswiadczenia znajomych to ostatnio znajoma urodzila blizniaki bez naciecia i bez pekniecia, szok takie cuda sie dzieja Edytowane przez OYE Czas edycji: 2010-07-23 o 14:51 |
|
2010-07-23, 14:53 | #245 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Naciecie krocza
Nie chodziło mi teraz akurat o to kto podejmuje decyzję etc...tylko o to, że jeżeli chodzi o samo nacięcie to nie znasz tego z autopsji. Nie byłaś nacinana i w sumie nie wiesz jak to jest...czy boli i jak się goi. Dlatego po co "straszyć" kogoś nacięciem, jakie to okaleczenie etc...skoro samemu się nie wie jak to jest....
P.S jak tak się zastanowię to sądzę, że chyba i tak by mnie nacięli nawet gdyby to nie było rutynowe...jednak synek spory był i głowę miał dużą ale to tak na marginesie mnie taka myśl naszła Edytowane przez alkamor Czas edycji: 2010-07-23 o 14:54 |
2010-07-23, 15:06 | #246 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 2 710
|
Dot.: Naciecie krocza
Moim zdaniem nacinanie nie jest za dobre , tak samo jak cc , jest to jednak ingerowanie w prawa natury, najlepiej jak się rodzi własnymi siłami od początku do końca , szkoda tylko że nie zawsze jest to możliwe i "natura" odmawia czasmi posłuszeństwa. Ja miałam szczęście , po 18 godzinach pobytu na porodówce urodziłam od początku do końca siłami natury , nie byłam nacinana miałam jedynie delikatne naturalne pęknięcie na które poszły 2 czy 3 szfy nawet nie wiem . Ja miałam szczęście ale niestety pęknięcia nie raz także bywają paskudne i także wiem to od znajomych oraz położnych .
|
2010-07-23, 15:11 | #247 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 3 073
|
Dot.: Naciecie krocza
Cytat:
i cale szczescie ze sama nie doswiadczylam co to jest okaleczenie krocza i zycze tego samego kazdej kobiecie w US okolo 10% kobiet jest nacinanych, chyba mamy inne krocze od kobiet w PL |
|
2010-07-23, 15:14 | #248 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Naciecie krocza
Cytat:
co do tego pocięcia...a czy będziesz wiedziała co czuje osoba która ma poparzone całe ciało ?? nie...nawet jeżeli oparzysz się żelazkiem także to żadne porównanie |
|
2010-07-23, 15:19 | #249 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 3 073
|
Dot.: Naciecie krocza
Cytat:
nie wiem co czuja inni kazdy ianczej bol odczuwa ale wiem co to jest, nie musze sie opazyc cala by wiedziec co znaczy takie opazenie chyba mamy rozum prawda i skoro tez nie jestem lekarzem polegam na tym by ci co sie tym zajmuja badaja i maja na ten temat ogromna wiedze powiedzieli mi co jest dla mnie lepsze a nie kolezanka z podworka ale kazdy ma inna logike to juz sie zrobilo nudne, te przykaldy mnie zmeczyly, odpadam Edytowane przez OYE Czas edycji: 2010-07-23 o 15:25 |
|
2010-07-23, 15:25 | #250 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Naciecie krocza
nikt Cię nie zmusza do pisania
ja tylko nie rozumiem dlaczego za wszelką cenę próbujesz mi wmówić, że jestem zwolenniczką rutynowego nacinania bo chyba jest różnica między tłumaczeniem, że w przypadku nacięcia "nie taki diabeł straszny jak go malują" a jakbym powiedziała "nacinajmy się" |
2010-07-23, 17:28 | #251 |
Rzabbocop
|
Dot.: Naciecie krocza
Alkamor a czy te osoby ktore pekly i mialy zle doswiadczenia mialy chronione krocze przy porodzie?
Bo chyba mowimy tutaj o roznych sprawach. Co innego jesli polozna chroni krocze i obserwuje co sie dzieje i czy nie ma przypadkiem potrzeby naciecia a co innego zostawienie kobiety samej sobie w pozycji na chrabaszcza, ktora bardzo sprzyja pekaniu krocza. |
2010-07-23, 21:06 | #253 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 332
|
Dot.: Naciecie krocza
Alkamor, uwierz mi, że naprawdę po to się ćwiczy w ciąży zwłaszcza z balonikiem, że MOŻNA wpływać na swój poród - tego właśnie uczą Cię te ćwiczenia - jak położna kategorycznie zakazuje w danym momencie przeć, to nie przesz, chociaż jest to potwornie trudne - zgadzam się z Tobą. Trudne, ale możliwe. Właśnie tak spowalnia się poród - nie wolno w pewnym momencie przeć, główka sama musi się powoli wysunąć i położna ręką musi mieć możliwość jeszcze dbać o równomierne naciąganie się krocza - i ja właśnie o tym myślałam w czasie porodu, a nie o tym, zeby jak najszybciej urodzić i popękać. Wiem, że to baaardzo trudne - dla mnie te 5-10 minut opóźnienia w fazie partej to była wieczność, w gardle mi zaschło tak, że myślałam, że się uduszę i padnę, a nie mogłam się napić, bo musiałam "ziajać". Ale ćwiczenia służą temu, żeby właśnie nie myśleć w czasie porodu o tym, żeby tylko urodzić. Gdyby teraz, w tym momencie, natychmiast kazano Ci zrobić szpagat, prawdopodobnie w najlepszym wypadku naderwałabyś sobie mięśnie - gdybyś dostała kilka tygodni, w ciągu których miałabyś ćwiczyć, żeby np. za miesiąc czy dwa zrobić szpagat, na pewno by Ci się udało. A jeżeli nawet nie, to z pewnością Twoje obrażenia będą mniejsze niż gdybyś zabierała się do tego bez żadnych wcześniejszych ćwiczeń. Po prostu uważam, że jeżeli można, to trzeba zrobić wszystko, żeby sobie pomóc. Chyba, oczywiście, że komuś jest wszystko jedno, to ma do tego prawo -tzn. prawo do tego, żeby nic nie robić i zdać się na przypadek. Ale każda sesja ćwiczeń zmniejsza ryzyko obrażeń i jeżeli komuś nie jest wszystko jedno, to powinien ćwiczyć. Osobiście nie znam ani jednego przypadku, żeby kobieta, która pękła albo była nacinana w czasie porodu robiła cokolwiek w czasie ciąży. Kobiety na porodówce pytały, jakie robiłam ćwiczenia, że mnie nie nacinali i co to jest ten balonik, bo żadna o niczym takim nie słyszała. Mało tego, przychodziły do mnie studentki położnictwa, które miały praktyki i prosiły, żeby im opisać, jak wygląda balonik, bo słyszały na zajęciach, ale w ogóle nikt im nic nie powiedział na ten temat - wiedzą tylko, że coś takiego w ogóle jest. Nic więc dziwnego, skoro jeżeli nic nie robisz w czasie ciąży (ja ćwiczyłam) i jeszcze w czasie porodu leżysz na plecach (ja nie rodziłam na plecach) i jak pisałaś "myślisz tylko o tym, żeby szybko urodzić" (ja myślałam o ochronie krocza, bo wiedziałam, że 5 minut w tą czy w tą i tak mnie nie zbawi), to sama sobie załatwiasz nacięcie lub pęknięcie. Nie mówię, że ćwiczenia Ci zagwarantują brak nacięcia/pęknięcia, ale na pewno Ci zagwarantują, że nawet gdybyś pękła/musiała być nacięta, to rana będzie z całą pewnością znacznie mniejsza, niż gdybyś nie robiła nic. A dzięki ćwiczeniom i masażom masz naprawdę dużą szansę na urodzenie bez żadnych obrażeń krocza. Pewnie, nie musisz z tej szansy korzystać, jeżeli nie chcesz, tylko nie mówmy, że każda kobieta musi pęknąć czy być nacięta, bo to nieprawda. Jeżeli ktoś chce urodzić bez obrażeń, to lekarze i położne powinni docenić wysiłek ćwiczeń i ochronić krocze, a nie nacinać niepotrzebnie. Ja od razu powiedziałam mojej położnej, że jeżeli doszłam do 10cm średnicy na baloniku, to przecież wiadomo, że dam radę urodzić normalnie (no chyba że zdarzyły by się jakieś odpukać komplikacje). Pewnie, że dopuszczalam możliwość nacięcia/pęknięcia, gdyby od tego zależało życie czy zdrowie mojego dziecka, bym się dała cała pokroić na żywca, ale nie po to żeby "szybciej urodzić". Powiedziałam, że kategorycznie nie chcę RUTYNOWEGO nacinania i obie zrobiłyśmy wszystko, żeby chronić krocze, jak widać, z powodzeniem. Moja mama też nie miała nacinanego krocza - i też tylko dlatego, że poród miała ze swoją położną - w tych czasach było inaczej, nie było "swoich" położnych, ale akurat koleżanka mojej mamy była położną i pracowała na tej porodówce. Jak więc widać można, jeżeli się chce, tylko trzeba się postarać. Jeżeli się chce, oczywiście i komuś zależy. Zwłaszcza kraje Skandynawskie dużą ochronę przykładają do ochrony krocza, chociaż moja koleżanka rodziła np. we Francji i też położne robiły wszystko, żeby tylko nie ciąć.
Edytowane przez SzmaragdowyKotek Czas edycji: 2010-07-23 o 21:25 |
2010-07-24, 15:02 | #255 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 332
|
Dot.: Naciecie krocza
Chyba tyle razy, ile ja, OYE, Rzabba i inne Wizażanki próbujemy powiedzieć, że nie potępiamy w czambuł nacinania krocza, jeżeli naprawdę jest taka konieczność, czyli w gruncie rzeczy chodzi nam o to samo wszystkie zgadzamy się co do tego, że RUTYNOWE nacinanie krocza jest bez sensu i rutynowemu nacinaniu krocza mówimy kategoryczne "NIE!!!"
|
2010-07-24, 15:24 | #256 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 214
|
Dot.: Naciecie krocza
Zgadzam się ze Szmaragdowym kotkiem. Kwestia jest taka, że cały czas mówimy że w Polsce lekarze jednak nacinają krocze rutynowo i nie tylko wtedy kiedy to jest konieczne. Dodatkowo nawet jak kobieta jest zdecydowana żeby tego krocza nie nacinać to robią wszystko żeby było po ich myśli i żeby jednak kobieta zmieniła zdanie. Kobiety nacięte tak na prawdę w Polsce nie będą wiedziały czy musiały być nacięte bo były w tych 20% czy też dlatego że tak sie robi w danym szpitalu, nawet kiedy wcześniej zapewniano je ze w szpitalu nie ma rutynowego nacięcia.
|
2010-07-25, 10:51 | #257 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: UK, Surrey
Wiadomości: 192
|
Dot.: Naciecie krocza
Rutynowe nacinanie na pewno nie powinno miec miejsca, ale ponoc teraz w Polsce wiekszosc kobiet rodzi w prywatnych klinikach, wiec skoro placa to powinno byc po ich mysli. Natomiast takie omijanie nacinania na sile moze sie zle skonczyc. Moja kolezanka rodzila bardzo dlugo i nie nacieli jej pomimo, ze tetno dziecka spadalo, mala urodzila sie z pepowina owinieta wokol szyi, reanimowali ja. Kolezanka ponoc nie pekla, nie zszywali jej, ale dziwnym trafem juz 3 lata po porodzie i ma nietrzymanie moczu. Tak, ze czasami lepoiej jak natna i zszyja niz niby nic a potem komplikacje. Tak, ze nagminne nacinanie jak i upieranie sie lekarzy drzy nienacinaniu nie powinno miec miejsca.
|
2010-07-25, 21:17 | #258 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 332
|
Dot.: Naciecie krocza
Ale Monia 2802, co ma piernik do wiatraka, bo nie rozumiem... nacina się mięśnie krocza, a nie mięśnie dna macicy, a to przecież właśnie one odpowiadają za trzymanie moczu. Powiedz koleżance, żeby ćwiczyła mięśnie Kegla!!! Czasami tak się zdarza, że przy długim porodzie mięśnie tracą swoją sprawność, po prostu się rozciągają, ale same jej nie odzyskają i po prostu trzeba "pomóc" im wrócić na swoje miejsce. W lżejszych przypadkach ćwiczenia mięśni Kegla pomagają w 100%, czytałam o tym w poczekalni u ginekologa wzięłam sobie kiedyś taką ulotkę do poczytania z przychodni. A co do prywatnych przychodni.. niestety nie każdą kobietę na nią stać, ponadto ja np. chciałam rodzić w prywatnej, ale moja położna spodobała mi się bardzo, a położne z przychodni prywatnej wcale - jakoś nie czułam absolutnie żadnej życzliwości, takiej autentycznej serdeczności, a to było dla mnie bardzo ważne. Wszystko było bardzo miło, ale strasznie służbowo. Przejdę się tam przed drugim porodem, bo bardzo chciałabym tam rodzić, może coś się zmieniło na plus, to się zdecyduję bo poród miałam świetny, ale do tej pory mam traumę szpitala
|
2010-07-26, 08:18 | #259 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Naciecie krocza
pierwsze słyszę
|
2010-07-26, 09:20 | #260 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 834
|
Dot.: Naciecie krocza
Cytat:
Przed porodem powiedziałam położnej, że chciałabym w miare mozliwości urodzic bez naciecia ale jeżeli bedzie tego wymagała sytuacja to niech mnie natną. nie dostałam znieczulenia ani przed cięciem ani przed szyciem. Cały poród przebiegł u mnie bez żadnego znieczulenia. Nacięcia w ogóle nie czułam - byłam przekonana, że mnie nie nacicnali, dopóki lekarz mi tego nie powiedział w trakcie szycia. Szycie też nie bolało - w ogóle go nie czułam. Gojenie było gorsze, pękł mi jeden szew. Siadalam na takiem specjalnym kółku - poduszce. Myłam sie wodą i osuszalam. Nie stosowałam nic. Tak radziła połozna. nie brałam leków przeciwbólowych bo ból wcale nie był taki, żeby to było potrzebne. W szpitalu proponowano mi leki ale odmówiłam. Przed porodem bardzo mnie przerażało nacięcie. A tu sie okazało, że to nic strasznego. Teraz jestem pół roku po porodzie, w ogóle nie czuję, że byłam nacicnana. Po miesiącu wszystko już było ok. |
|
2010-07-26, 12:32 | #261 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 214
|
Dot.: Naciecie krocza
a ja zacytuję tutaj inną wizażankę, która wypowiedziała się w wątku Poród kleszczowy. Jak sama napisała jest położną wiec ma wiedzę na temat porodu i napisała o tak: " Co do nacinania krocza to niestety nagminne stosuje się to rutynowo, a to dla tego że położnym z reguły nie chce się prowadzić w taki sposób porodu aby tego uniknąć ponieważ wymaga to czasu, i dużego doświadczenia. " Są to słowa Monica88.
Więc jest niestety tak jak wszyscy mówimy, nacięcie jest czasem potrzebne ale są sytuacje że mogłoby go nie być a jednak się je stosuje. Ja mam nadzieję że mam dobre geny bo ani moja babcia ani mama nie były nigdy nacięte nawet przy pierwszym dziecku . Mama rodziła na leżąco jak to było i nie robiła żadnych ćwiczeń rozciągających. ja będę ćwiczyć i może uda mi się rodzić w pozycji wertykalnej to myślę że może się uda. Zobaczymy. |
2010-07-26, 12:49 | #262 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 144
|
Dot.: Naciecie krocza
Ale przeciez to wlasnie statystyka jest wazna, nie doswiadczenia moje i kolezanek, bo te sa ograniczone iloscia i jakoscia -ta sama okolica itp
Urodzilam trojke dzieci, bez naciec, bez pekniec. W Niemczech. Tutaj moja kolezanka urodzila z proznociagiem - bez naciecia, z malym peknieciem. Nacinanie to tylko element calosci prowadzonego porodu, kiedy skurcze sa poganiane i wzmacniane oksytocyna, kiedy polozne wymuszaja parcie nie synchronizujac go ze skurczami, kiedy rodzaca przyjmuje dziwne niefizjologiczne pozycje - nie dziwne, ze pekniecia bywaja koszmarne. Kiedy porod idzie swoim tempem, skurcze przybieraja na sile powoli dajac czas na rozciagniecie sie tkanki, kiedy dziecko wychodzi na skurczach, bez popedzania, okazuje sie, ze nasze podwozie calkiem sobie dobrze radzi. Dopoki sie calosc okolicznosci porodowych nie zmieni, dyskutowanie o nacinaniu czy nie nie maja sensu, co z tego, ze sie dziewczyna nie zgodzi, jak caly porod bedzie poprowadzony tak, ze peknie w chinskie osiem? Znam historie o nacieciu zrobionym PO urodzeniu dziecka, "bo lekarz bedzie krzyczal". Moja kolezanke przyjeli z 8 cm rozwarciem, urodzila w pol godziny, w tym czasie trzy razy probowali jej podpiac oksy i naciac - bo pani popeka. Pozniej kolezanka sie smiala, ze lekarka tak byla wkurzona, ze tupala noga - gdyby to nie byl drugi porod kumpeli, dalaby sobie zrobic wszystko "w imie dziecka i swojego". Personel sie musi zmienic, podejscie do rodzacych, dyskutowanie o detalach niewiele zmieni - inna kolezanka gdy upierala sie przy pozycji chodzacej w pierwszej fazie porodu zostala zostawiona sama w sali - polozna wyszla z tekstem "jak sie nie chce sluchac, niech sobie sama rodzi". Eh. |
2010-07-26, 19:19 | #263 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 332
|
Dot.: Naciecie krocza
Hands and feet, Ty wiesz, że ja usłyszałam dokładnie to samo???!!! Jeszcze zanim poznałam tę moją położną, jak byłam tak zdołowana chodzeniem i "wybieraniem" sobie tego szpitala, w którym będę rodzić, trafiłam na babkę też z polecenia, niby taka doświadczona, kilkadziesiąt lat stażu itp. W czasie zwiedzania szpitala zapytałam, czy będę mogła rodzić w innej pozycji niż na plecach, powiedziała mi, że mogę sobie chodzić w czasie porodu. A ja jej na to, ale ja proszę pani pytam, czy będę mogła przeć na boku? Ona tak wytrzeszczyła oczy, że mi się aż głupio zrobiło i zapytała: - "Ale jak, pani chce przeć na boku?", ja jej mówię, że tak, że przy ćwiczeniach z balonikiem dla mnie to była zdecydowanie najlepsza pozycja. A ona mi na to, że to niemożliwe, że ona w ciągu całej swojej kariery zawodowej nie widziała, żeby ktoś na boku rodził i ironicznie pożyczyła mi powodzenia... ręce mi opadły po prostu. Załamałam się najbardziej, jak mi powiedziała, że jej koleżanki z tego szpitala dorabiają sobie w tej prywatnej klinice, w której pierwotnie chciałam rodzić całe szczęście, ze spotkałam zaraz potem tę moją położną, ona na moje pytanie, czy mogę przeć na boku, powiedziała mi, że na boku, na żyrandolu i jak tylko będę chciała, tylko że będzie mi prócz niej musiał pomóc jeszcze mąż, bo porodówka nie jest przystosowana)
Edytowane przez SzmaragdowyKotek Czas edycji: 2010-07-26 o 19:21 |
2010-07-26, 19:38 | #264 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 144
|
Dot.: Naciecie krocza
Biedna. Trafilas na polozniczy beton.
Z pozycjami roznie bywa, moj pierwszy porod z zzo tak sie przeciagnal, ze pod koniec bylam zmeczona i bezradna, tylko na plecach moglam juz przec, tak tez urodzilam, nieco na boku, z noga wysoko uniesiona i ugieta. Cialo samo znajduje dobre polozenie. Drugie dziecko na boku, synka na kleczkach we wlasnej sypialni piekne wspomnienia. Potem juz nie chcialam zzo, dwojke urodzilam bez znieczulenia i bylo to hardcor mojego zycia ale to jaki po urodzeniu dziecka nastepuje strzal endorfin i odjazd - moge sobie tak wyobrazic odloty po heroinie. Dla mnie to byl czad taki, polacznieniu bolu i tego haju, ze chetnie przezylabym porod dla samego porodu znowu, euforia, ze sie przezylo, urodzilo, kiedy jeszcze przed chwila pragnelo sie smierci . Porody sa piekne, jesli sie rodzi w zgodzie ze soba, ze swoim cialem, gdy nikt nam nie przeszkadza, nie straszy, nie popedza - adrenalina blokuje postep rozwarcia, a obce miejsce, obce osoby, strach sprzyjaja skokom adrenaliny. Dobra polozna, przyjazne miejsce i mozna miec piekne wspomnienia. Tego Ci zycze ---------- Dopisano o 20:38 ---------- Poprzedni post napisano o 20:28 ---------- Cytat:
|
|
2010-07-26, 19:45 | #265 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 214
|
Dot.: Naciecie krocza
szmaragdowy kotek jeśli można spytać gdzie rodziłaś i skąd miałaś położną i ile musiałaś jej zapłacić?
|
2010-07-26, 21:27 | #266 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 332
|
Dot.: Naciecie krocza
Hands and feet, dzięki za życzenia, ale ja już dawno urodziłam i to jak pisałam, dzięki ćwiczeniom bez żadnego nacinania i pęknięcia, a niedługo zaczynamy pracę nad drugim do rodzenia ale beton to był, oj był... dzięki Bogu, szczęśliwie trafiłam w końcu na dobrą położną. Hands and feet, a gdzie Ty mieszkasz, że udało Ci się rodzić w domku, szczęściaro?
Vilya, rodziłam w Gdańsku w szpitalu na Zaspie. Moja położna kosztowała 500zł (to było 2,5 roku temu), miałam jej telefon przypadkiem od pielęgniarki, która mi pobierała krew i z nią rodziła dwa razy Jak nic się nie zmieni w Swissmedzie, bo tam chciałabym rodzić drugie dziecko (chciałam też pierwsze, ale jak mówiłam, panie na porodówce mi się nie spodobały), znów będę rodzić z nią. Cały czas mam z nią kontakt, bo regularnie jej melduję, jak tam mój synek , więc gdybyś chciała, to mogę się dopytać dokładnie, co i jak, bo ja jeszcze nie pytałam cały czas mam nadzieję że może w Swissmedzie się poprawiło, bo warunki w szpitalu na Zaspie są tragiczne po prostu... tzn. chodzi mi o ilość kobiet rodzących, dzięki Bogu udało mi się potem wykupić pojedynczą salę, te kobiety w ogóle nie otwierały okien, horror i smród! Upał taki, że można było skonać, a ja rodziłam w listopadzie. Jestem strasznym zmarzluchem, więc jeżeli dla mnie było za gorąco, to uwierz mi, że tam był naprawdę tropik. Jeśli jesteś z Trójmiasta mogę dać Ci numer , to się umówisz i sobie pogadacie Ale tak jak mówiłam, po prostu chciałam rodzić z nią, bo strasznie zależało mi na tej ochronie krocza i jakoś wytrzymałam te 4 dni po porodzie (żółtaczka i leżenie pod lampą, dlatego 4 dni). Teraz jak już wiem co i jak, może zaryzykuję Swissmed - pojedyncze sale ma każda dziewczyna, a nie że jest jedna sala pojedyncza, i jak się uda wykupić, to masz, a jak nie, to nie masz. A ten "beton położniczy", o którym pisała Hands and feet był w szpitalu w Redłowie, masakra normalnie...te właśnie panie ze szpitala w Redłowie wg tej położnej "betonu położniczego" dorabiają sobie w Swissmedzie. Oczywiście nie chcę nikogo obrażać, może są tam też panie lepiej wyedukowane niż ta, z którą miałam wątpliwą przyjemność rozmawiać, ale na mnie Redłowo dobrego wrażenia nie wywarło Edytowane przez SzmaragdowyKotek Czas edycji: 2010-07-26 o 21:46 |
2010-07-26, 22:02 | #267 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 214
|
Dot.: Naciecie krocza
oj to nie poproszę cię o numer tel do tej położnej bo ja z drugiego końca Polski. jakbyś była z małopolski z Krakowa to chętnie bym wzięła namiary. Niestety nad morze nie pojadę rodzić, choć uwielbiam nasze morze a Gdańsk to piękne miasto.
|
2010-07-26, 22:07 | #268 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 144
|
Dot.: Naciecie krocza
Szmaragdowy Kotku w Niemczech, ale w Polsce tez dziewczyny rodza, wiec tez bym urodzila pewnie choc oczywiscie tutaj to mniejsza gimnastyka logistyczna i polozne dobrze dostepne
no to zyczenia pozostaja na drugi porod ---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 23:05 ---------- Co do prywatnych klinik, mozna sie zdziwic, wcale porody naturalne nie sa w nich naturalne, tez podpinaja oksy, nacinaja, klada, tylko NIECO bardziej sluchaja sie pacjentki, ale to personel z normalnych szpitali, z taka sama wiedza i umiejetnosciami. Wiec bywa nieciekawie tez, tylko sympatyczniej. Za to CC robia bez szemrania i chetnie. |
2010-07-26, 22:30 | #269 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 332
|
Dot.: Naciecie krocza
No tak, Vilya, troszkę daleko ale poszukaj po opiniach o szpitalach w necie, zwłaszcza w opiniach Fundacji "Rodzić po Ludzku". Popytaj wśród znajomych, wiesz ja zauważyłam, że w takich opiniach z netu też zawsze przewija się imię jakiejś extra położnej - możesz spróbować do niej dotrzeć. Ja bym próbowała też np. spotkałam się z opiniami, że w szpitalu X jest super babeczka p. Ania czy Ewa, potem się powtarza, że np. grubsza, czy blondynka i można próbować zlokalizować, jak naprawdę super, to warto spróbować
No tak, Hands and feet, w Niemczech tam to wiem, że na brak opieki nie narzekacie fajnie masz ja miałam możliwość wyjechać na poród do Norwegii, ale nie chciało mi się |
Nowe wątki na forum Być rodzicem |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 17:49.