Brak namiętności w związku

[szakal165]

Mam problem, ponieważ w moim związku nie ma seksu. Mam 24 lata, partner 26.Jesteśmy ze sobą pół roku, więc taka sytuacja mnie męczy bo co będzie dalej?
Na początku było inaczej, tzn. nie wynajmowaliśmy razem mieszkania, bo dzieliło nas 50 km więc widywaliśmy się w weekendy (bo praca i koszty dojazdów). Wtedy .kochaliśmy się co tydzień. Odkąd jesteśmy na co dzień ze sobą, seks był też 1-2 razy na tydzień. Od miesiąca jednak ta sfera nie istnieje w naszym związku. Ja czuję się z tym źle, nie jestem żadną nimfomanką ale mam potrzebę takiej bliskości.
Nie mogę zasnąć w nocy, myśląc co się stało, płakałam. Wczoraj rozmawiałam z nim, powiedziałam, że coś się popsuło. On twierdzi, że jest zmęczony, ma dużo stresów itp. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że nie można znaleźć 1 dnia wolnego itp. żeby wypocząć. Po kłotni zmieniło się tylko przez jedną no., po czym powróciło do stanu poprzedniego.
Poza tym stwierdził, że od razu nie można czuć czegoś do drugiej osoby (tak przynajmniej to zrozumiałam), że z "Czasem będzie lepiej", "dziewczyna już go raz zostawiła" i " woli pomyśleć, zanim coś powie". O ile to rozumiem, to jednak zadziwia mnie, że z jego strony nie ma żadnej namiętności, nic. To ja go całuję i dotykam, on nie zachowuje się jak facet, zupełnie jakby nic nie czuł. Wychodzi to tak, jakbym ja go sama całowała a on od niechcenia.
Choć np. kiedy idziemy na spacer, trzyma mnie za rękę, jest ogółem dobrym człowiekiem, pomaga mi się zebrać po oblanym egzaminie, dobrze się nam rozmawia. No właśnie, tylko czuję, jakbym była z przyjacielem/dobrym kolegą, a nie facetem, bo brakuje mi tego elementu namiętności, nie widzę pożądania. Nie mam pojęcia, czy coś czuje do mnie ale stwierdził, że jakby nie chciał mnie, to by nie był ze mną.

[elvegirl]

Napisane przez szakal165

O ile to rozumiem, to jednak zadziwia mnie, że z jego strony nie ma żadnej namiętności, nic. To ja go całuję i dotykam, on nie zachowuje się jak facet, zupełnie jakby nic nie czuł. Wychodzi to tak, jakbym ja go sama całowała a on od niechcenia.

Wcześniej też tak było?

[niebieskie_oczko]

Napisane przez szakal165

Mam problem, ponieważ w moim związku nie ma seksu. Mam 24 lata, partner 26.Jesteśmy ze sobą pół roku, więc taka sytuacja mnie męczy bo co będzie dalej?
Na początku było inaczej, tzn. nie wynajmowaliśmy razem mieszkania, bo dzieliło nas 50 km więc widywaliśmy się w weekendy (bo praca i koszty dojazdów). Wtedy .kochaliśmy się co tydzień. Odkąd jesteśmy na co dzień ze sobą, seks był też 1-2 razy na tydzień. Od miesiąca jednak ta sfera nie istnieje w naszym związku. Ja czuję się z tym źle, nie jestem żadną nimfomanką ale mam potrzebę takiej bliskości.
Nie mogę zasnąć w nocy, myśląc co się stało, płakałam. Wczoraj rozmawiałam z nim, powiedziałam, że coś się popsuło. On twierdzi, że jest zmęczony, ma dużo stresów itp. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że nie można znaleźć 1 dnia wolnego itp. żeby wypocząć. Po kłotni zmieniło się tylko przez jedną no., po czym powróciło do stanu poprzedniego.
Poza tym stwierdził, że od razu nie można czuć czegoś do drugiej osoby (tak przynajmniej to zrozumiałam), że z "Czasem będzie lepiej", "dziewczyna już go raz zostawiła" i " woli pomyśleć, zanim coś powie". O ile to rozumiem, to jednak zadziwia mnie, że z jego strony nie ma żadnej namiętności, nic. To ja go całuję i dotykam, on nie zachowuje się jak facet, zupełnie jakby nic nie czuł. Wychodzi to tak, jakbym ja go sama całowała a on od niechcenia.
Choć np. kiedy idziemy na spacer, trzyma mnie za rękę, jest ogółem dobrym człowiekiem, pomaga mi się zebrać po oblanym egzaminie, dobrze się nam rozmawia. No właśnie, tylko czuję, jakbym była z przyjacielem/dobrym kolegą, a nie facetem, bo brakuje mi tego elementu namiętności, nie widzę pożądania. Nie mam pojęcia, czy coś czuje do mnie ale stwierdził, że jakby nie chciał mnie, to by nie był ze mną.

Ja bym starała sie porozmawiać szczerze, bez żadnych uników, jak tylko facet będzie miał trochę luzu. Dla mnie to, co piszesz, jest nie do przyjęcia w związku. Tobie to już tak przeszkadza, że płaczesz i zastanawiasz się nad tym - mam tylko nadzieję, że nie szukasz winy w sobie. Widocznie on ma mniejsze potrzeby seksualne, może faktycznie jak dojdzie dużo stresu to wychodzi wówczas kaplica. (Ma powody do stresu?) Może być oczywiście dużo gorszy scenariusz jeszcze dlatego rozmowa jest tutaj potrzebna. Szkoda tracić czasu na związek, który jest tak naprawdę relacją kumpelską.

Czy jak widywaliście się co tydzień, to on inicjował zbliżenie?

[kalincia]

Może kogoś poznał...tak się to czasem objawia.

[Minna]

Po pół roku, to dość dziwne. Obstawialabym brak uczuć do Ciebie z jego strony. Sam o tym wspomina, tłumaczy, że trzeba mu czasu, że nieb mozna tak od razu itd. . Wg mnie nie kocha. Wskazuje na to również brak czułości. Obawiam sie, że jak od początku namiętności nie ma, to już raczej nie będzie. Stworzył związek na siłę, być może z rozsądku.

[szakal165]

Wcześniej, na samym początku to on mnie dotykał i całował, choć zauważyłam że raczej nie całuje zbyt dobrze. Ale np. przecież można delikatnie całować osobę, którą się bardzo lubi, nie musi być od razu po francusku. Ogółem to tak jakby nie lubił całusów, tak to wygląda. Kiedy widywaliśmy się co tydzień, to wtedy za każdym razem kochaliśmy się, obecnie nie mogę a bardzo spać w nocy i czytam sobie w kuchni książkę, on na to nic.
Być może ma mniejsze potrzeby, gdy widywaliśmy się w weekendy, to wtedy czułam się zaspokojona, nie muszę kochać się z partnerem codziennie ale np, przychodzi weekend, jest czas wolny więc ja tego nie rozumiem. Dopóki nie zamieszkaliśmy razem, to wyglądało lepiej, teraz od listopada albo i wcześniej nie ma nic poza tym jednym razem po kłótni (nie mogłam wytrzymać i jakoś z siebie to wywaliłam).
Ma może trochę stresu ale... kilka razy chciał, bym go pieściła (wtedy miał orgazm i widziałam, że było mu bardzo przyjemnie) natomiast on nigdy mnie w ten sposób nie zapokoił. Czułam się sfrustrowana, ponieważ ja lubię partnerowi bezinteresownie dawać przyjemność i swoje uczucie ale gdy to nie jest odwzajemnione, rodzi to u mnie smutek i poczucie winy (że jestem może jakąś nimfomanką, za wiele chcę od niego, może tak w innych związkach jest, że nie ma czasu na seks w codzienności) . Czy kobieta w związku powinna samodzielnie zaspokajać swoje seksualne potrzeby?
Gdy się wtedy widywaliśmy co tydzień, za każdym razem to on inicjował seks, było mi naprawdę bardzo dobrze i sądziłam, że będzie tak dalej. Ja zaangażowałam się w ten związek, mimo iż wcześniej popełniłam błąd uczuciowy.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez szakal165

Ja zaangażowałam się w ten związek, mimo iż wcześniej popełniłam błąd uczuciowy.

Jaki błąd uczuciowy? Dotyczy on obecnego faceta?

Nie, nie jestes nimfomanką. Bez przesady. Chcesz po prostu bliskości ze swoim facetem, dla mnie to normalne.

[kalincia]

Napisane przez szakal165

Wcześniej, na samym początku to on mnie dotykał i całował, choć zauważyłam że raczej nie całuje zbyt dobrze. Ale np. przecież można delikatnie całować osobę, którą się bardzo lubi, nie musi być od razu po francusku. Ogółem to tak jakby nie lubił całusów, tak to wygląda. Kiedy widywaliśmy się co tydzień, to wtedy za każdym razem kochaliśmy się, obecnie nie mogę a bardzo spać w nocy i czytam sobie w kuchni książkę, on na to nic.
Być może ma mniejsze potrzeby, gdy widywaliśmy się w weekendy, to wtedy czułam się zaspokojona, nie muszę kochać się z partnerem codziennie ale np, przychodzi weekend, jest czas wolny więc ja tego nie rozumiem. Dopóki nie zamieszkaliśmy razem, to wyglądało lepiej, teraz od listopada albo i wcześniej nie ma nic poza tym jednym razem po kłótni (nie mogłam wytrzymać i jakoś z siebie to wywaliłam).
Ma może trochę stresu ale... kilka razy chciał, bym go pieściła (wtedy miał orgazm i widziałam, że było mu bardzo przyjemnie) natomiast on nigdy mnie w ten sposób nie zapokoił. Czułam się sfrustrowana, ponieważ ja lubię partnerowi bezinteresownie dawać przyjemność i swoje uczucie ale gdy to nie jest odwzajemnione, rodzi to u mnie smutek i poczucie winy (że jestem może jakąś nimfomanką, za wiele chcę od niego, może tak w innych związkach jest, że nie ma czasu na seks w codzienności) . Czy kobieta w związku powinna samodzielnie zaspokajać swoje seksualne potrzeby?
Gdy się wtedy widywaliśmy co tydzień, za każdym razem to on inicjował seks, było mi naprawdę bardzo dobrze i sądziłam, że będzie tak dalej. Ja zaangażowałam się w ten związek, mimo iż wcześniej popełniłam błąd uczuciowy.

Powiedziałaś mu to, co pogrubiłam?
Uwierz, w normalnym związku jest czas na seks w codzienności.
I jeszcze raz powtórzę. Może kryje się za tym jakaś inna pani?

[niebieskie_oczko]

Napisane przez kalincia

Powiedziałaś mu to, co pogrubiłam?
Uwierz, w normalnym związku jest czas na seks w codzienności.
I jeszcze raz powtórzę. Może kryje się za tym jakaś inna pani?

Może się kryje inna pani, a może to Autorka popełniła jakiś błąd z innym panem w tle i teraz jej obecny facet ma jakiś odrzut, blokadę?
To gdybanie, ale fajnie by było, jakby Autorka napisała coś o tym błędzie

[elvegirl]

Napisane przez niebieskie_oczko

Może się kryje inna pani, a może to Autorka popełniła jakiś błąd z innym panem w tle i teraz jej obecny facet ma jakiś odrzut, blokadę?

Tu raczej chodzi o poprzedni związek autorki.


Autorko, trzeba porozmawiać. Nie czekać aż znowu się w Tobie spiętrzy i będzie awantura, tylko po prostu porozmawiać po kolei o tym co czujesz.
Możliwe że mu się odechciało, możliwe że faktycznie jest zmęczony, możliwe że "ten typ tak ma", jest wiele opcji. Trzeba porozmawiać, żebyście mogli zdecydować, czy ten związek ma przyszłość.

[cava]

Napisane przez szakal165

Wcześniej, na samym początku to on mnie dotykał i całował, choć zauważyłam że raczej nie całuje zbyt dobrze. Ale np. przecież można delikatnie całować osobę, którą się bardzo lubi, nie musi być od razu po francusku. Ogółem to tak jakby nie lubił całusów, tak to wygląda. Kiedy widywaliśmy się co tydzień, to wtedy za każdym razem kochaliśmy się, obecnie nie mogę a bardzo spać w nocy i czytam sobie w kuchni książkę, on na to nic.
Być może ma mniejsze potrzeby, gdy widywaliśmy się w weekendy, to wtedy czułam się zaspokojona, nie muszę kochać się z partnerem codziennie ale np, przychodzi weekend, jest czas wolny więc ja tego nie rozumiem. Dopóki nie zamieszkaliśmy razem, to wyglądało lepiej, teraz od listopada albo i wcześniej nie ma nic poza tym jednym razem po kłótni (nie mogłam wytrzymać i jakoś z siebie to wywaliłam).
Ma może trochę stresu ale... kilka razy chciał, bym go pieściła (wtedy miał orgazm i widziałam, że było mu bardzo przyjemnie) natomiast on nigdy mnie w ten sposób nie zapokoił. Czułam się sfrustrowana, ponieważ ja lubię partnerowi bezinteresownie dawać przyjemność i swoje uczucie ale gdy to nie jest odwzajemnione, rodzi to u mnie smutek i poczucie winy (że jestem może jakąś nimfomanką, za wiele chcę od niego, może tak w innych związkach jest, że nie ma czasu na seks w codzienności) . Czy kobieta w związku powinna samodzielnie zaspokajać swoje seksualne potrzeby?
Gdy się wtedy widywaliśmy co tydzień, za każdym razem to on inicjował seks, było mi naprawdę bardzo dobrze i sądziłam, że będzie tak dalej. Ja zaangażowałam się w ten związek, mimo iż wcześniej popełniłam błąd uczuciowy.

Moze on ma po prostu ogólnie niezbyt duze potrzeby i nikły temperamnt + do tego stres, przepracowanie i wyglada to jak wyglada.
naprawde nie jest tak, ze jak człowiek jest mezczyzną to na bank ma wysokie potrzeby i jest mistrzem świata w te klocki.
Niektórzy sa dość słabi i nigdy nie będą ani mistrzami figli ani nie będą mieć szalejącego temperamentu ani sami z siebie nie wymysla "cobytuzrobić"
Kiepsko jednak ze brak u Was wzajemności.
Ze Ty jemu chętnie, a on Tobie już nie wymysli że tez być chciała.

Musisz rozmawiać, ale nie obwiniać tylko raczej mówić czego Ci brak.

[szakal165]

Napisane przez niebieskie_oczko

Jaki błąd uczuciowy? Dotyczy on obecnego faceta?

Nie, nie jestes nimfomanką. Bez przesady. Chcesz po prostu bliskości ze swoim facetem, dla mnie to normalne.

Tak, rok temu "byłam" z kimś, to głupie, bo w zasadzie ocenilibyście mnie jako łatwą. Po prostu spotykałam się z kimś i szybko zdecydowałam się na współżycie.
Nie miałam wcześniej żadnych kontaktów z chłopakami i może dlatego tak wyszło.
Był DDA, relacja (bo związkiem nie nazwę) rozpadła się po kilku miesiącach na zasadzie, że urwał nagle kontakt ze mną bez słowa wyjaśnienia. Teraz boję się angażować uczuciowo ale jednak ciągle tęskniłam za obecnym facetem, gdy się widywaliśmy tylko w weekendy. Czyli na pewno zauroczyłam się. Np. lubię patrzeć się w jego oczy, przytulać. Okazywać czułość.

[skazana_na_bluesa]

byłam w podobnej sytuacji i szybko zakończyłam związek po 2 poważnych rozmowach szkoda mi czasu na 'letnie' związki, bo potrzebuję bliskości i seksu.

[niebieskie_oczko]

Napisane przez szakal165

Tak, rok temu "byłam" z kimś, to głupie, bo w zasadzie ocenilibyście mnie jako łatwą. Po prostu spotykałam się z kimś i szybko zdecydowałam się na współżycie.
Nie miałam wcześniej żadnych kontaktów z chłopakami i może dlatego tak wyszło.
Był DDA, relacja (bo związkiem nie nazwę) rozpadła się po kilku miesiącach na zasadzie, że urwał nagle kontakt ze mną bez słowa wyjaśnienia. Teraz boję się angażować uczuciowo ale jednak ciągle tęskniłam za obecnym facetem, gdy się widywaliśmy tylko w weekendy. Czyli na pewno zauroczyłam się. Np. lubię patrzeć się w jego oczy, przytulać. Okazywać czułość.

Ale twój były związek nie rzutuje okrutnie na obecny. Mieszkacie razem, dążysz do bliskości, zależy ci, więc potrafiłaś sie zaangażować - to dobrze
No ale przed tobą czeka rozmowa z facetem. Niech wytłumaczy, czy ma jakiś problem, czy mniejsze potrzeby, czy czegoś mu brakuje w waszym pożyciu.

[szakal165]

Napisane przez kalincia

Powiedziałaś mu to, co pogrubiłam?
Uwierz, w normalnym związku jest czas na seks w codzienności.
I jeszcze raz powtórzę. Może kryje się za tym jakaś inna pani?

Tak tego nie ujęłam ale powiedziałam, że coś się popsuło (płakałam i już po prostu to nagle ze mnie wyszło, słowa same wyszły ze mnie) i nie czuję się dobrze, czy coś ze mną nie tak, czy ja go nie pociągam? Powiedziałam, że dla mnie ta sfera jest ważna w związku i że czuję się zaniedbana. Sądzę, że powinien zrozumieć moje słowa
Czy inna pani, to chyba nie (choć ze swoją byłą nadal ma kontakt, tzn. pożyczył jej 1000zł i ona mu pisze smsy, że wpłaciła mu jakąś część na konto. W dodatku zanim zamieszkaliśmy ze sobą, to pewnego weekendu przeglądałam jego telefon i znalazłam kontakt zapisany "Misia "zadzwoniłam pod ten numer i on oczywiście zdziwiony o co mi chodzi, dlaczego ja wydzwaniam z jego telefonu, powiedział, że zapomniał zmienić nazwy kontaktu i wyjaśnił mi, dlaczego ma kontakt z nią (właśnie z powodu tych pieniędzy ale nie widują się ani nie dzwonią do siebie).
Nie wiem jak wygląda to w związkach innych ludzi, bo ja zazwyczaj miałam faceta w weekendy a nie wyobrażałam sobie, jak wygląda bliskość na co dzień.
Ja mam małe doświadczenie uczuciowe, nie byłam jeszcze w poważnym związku i nie mam pojęcia, kiedy się pokocha drugą osobę? Czy to już powinno nastąpić, powiedzmy jesteśmy pół roku ze sobą czy też uczucie rozwija się u każdego człowieka indywidualnie?

[niebieskie_oczko]

Napisane przez szakal165

Tak tego nie ujęłam ale powiedziałam, że coś się popsuło (płakałam i już po prostu to nagle ze mnie wyszło, słowa same wyszły ze mnie) i nie czuję się dobrze, czy coś ze mną nie tak, czy ja go nie pociągam? Powiedziałam, że dla mnie ta sfera jest ważna w związku i że czuję się zaniedbana. Sądzę, że powinien zrozumieć moje słowa
Czy inna pani, to chyba nie (choć ze swoją byłą nadal ma kontakt, tzn. pożyczył jej 1000zł i ona mu pisze smsy, że wpłaciła mu jakąś część na konto. W dodatku zanim zamieszkaliśmy ze sobą, to pewnego weekendu przeglądałam jego telefon i znalazłam kontakt zapisany "Misia "zadzwoniłam pod ten numer i on oczywiście zdziwiony o co mi chodzi, dlaczego ja wydzwaniam z jego telefonu, powiedział, że zapomniał zmienić nazwy kontaktu i wyjaśnił mi, dlaczego ma kontakt z nią (właśnie z powodu tych pieniędzy ale nie widują się ani nie dzwonią do siebie).
Nie wiem jak wygląda to w związkach innych ludzi, bo ja zazwyczaj miałam faceta w weekendy a nie wyobrażałam sobie, jak wygląda bliskość na co dzień.
Ja mam małe doświadczenie uczuciowe, nie byłam jeszcze w poważnym związku i nie mam pojęcia, kiedy się pokocha drugą osobę? Czy to już powinno nastąpić, powiedzmy jesteśmy pół roku ze sobą czy też uczucie rozwija się u każdego człowieka indywidualnie?

A dlaczego się rozstali z eks? Kurde dla mnie to dziwne pożyczać taką sumę swojemu eks albo od eks. I jeszcze to Misia. Mnie to śmierdzi, ale może dlatego, że raz się przejechałam na jednej z eks - chłopak po prawie rocznym związku odświeżył kontakt ze swoją eks i leciał na 2 fronty

Z tym kochaniem to raczej sprawa indywidualna. Mój związek ma dopiero 8 miesięcy, ale mogę śmiało stwierdzić, że kocham. Co do seksu, to jest on codziennie, bo mamy chyba taki temperament.

[kalincia]

Napisane przez szakal165

Tak tego nie ujęłam ale powiedziałam, że coś się popsuło (płakałam i już po prostu to nagle ze mnie wyszło, słowa same wyszły ze mnie) i nie czuję się dobrze, czy coś ze mną nie tak, czy ja go nie pociągam? Powiedziałam, że dla mnie ta sfera jest ważna w związku i że czuję się zaniedbana. Sądzę, że powinien zrozumieć moje słowa
Powinien zrozumieć. Ale lepiej na spokojnie i bez płaczu rozmawiać.
Czy inna pani, to chyba nie (choć ze swoją byłą nadal ma kontakt, tzn. pożyczył jej 1000zł i ona mu pisze smsy, że wpłaciła mu jakąś część na konto.
To nie musi być była.
W dodatku zanim zamieszkaliśmy ze sobą, to pewnego weekendu przeglądałam jego telefon i znalazłam kontakt zapisany "Misia "zadzwoniłam pod ten numer i on oczywiście zdziwiony o co mi chodzi, dlaczego ja wydzwaniam z jego telefonu, powiedział, że zapomniał zmienić nazwy kontaktu i wyjaśnił mi, dlaczego ma kontakt z nią (właśnie z powodu tych pieniędzy ale nie widują się ani nie dzwonią do siebie).
Przegięłaś strasznie z tym telefonem moim zdaniem.
Nie wiem jak wygląda to w związkach innych ludzi, bo ja zazwyczaj miałam faceta w weekendy a nie wyobrażałam sobie, jak wygląda bliskość na co dzień.
Ja mam małe doświadczenie uczuciowe, nie byłam jeszcze w poważnym związku i nie mam pojęcia, kiedy się pokocha drugą osobę? Czy to już powinno nastąpić, powiedzmy jesteśmy pół roku ze sobą czy też uczucie rozwija się u każdego człowieka indywidualnie?

Nie wiesz, czy kochasz?
Dla mnie to dowód na to, że nie.
Bliskość na co dzień wygląda normalnie. Ludzie się całują, przytulają, mówią sobie miłe rzeczy, kochają się.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez szakal165

Tak tego nie ujęłam ale powiedziałam, że coś się popsuło (płakałam i już po prostu to nagle ze mnie wyszło, słowa same wyszły ze mnie) i nie czuję się dobrze, czy coś ze mną nie tak, czy ja go nie pociągam? Powiedziałam, że dla mnie ta sfera jest ważna w związku i że czuję się zaniedbana. Sądzę, że powinien zrozumieć moje słowa
Czy inna pani, to chyba nie (choć ze swoją byłą nadal ma kontakt, tzn. pożyczył jej 1000zł i ona mu pisze smsy, że wpłaciła mu jakąś część na konto. W dodatku zanim zamieszkaliśmy ze sobą, to pewnego weekendu przeglądałam jego telefon i znalazłam kontakt zapisany "Misia "zadzwoniłam pod ten numer i on oczywiście zdziwiony o co mi chodzi, dlaczego ja wydzwaniam z jego telefonu, powiedział, że zapomniał zmienić nazwy kontaktu i wyjaśnił mi, dlaczego ma kontakt z nią (właśnie z powodu tych pieniędzy ale nie widują się ani nie dzwonią do siebie).
Nie wiem jak wygląda to w związkach innych ludzi, bo ja zazwyczaj miałam faceta w weekendy a nie wyobrażałam sobie, jak wygląda bliskość na co dzień.
Ja mam małe doświadczenie uczuciowe, nie byłam jeszcze w poważnym związku i nie mam pojęcia, kiedy się pokocha drugą osobę? Czy to już powinno nastąpić, powiedzmy jesteśmy pół roku ze sobą czy też uczucie rozwija się u każdego człowieka indywidualnie?

dla mnie szperanie w telefonie (bez powodu) i wydzwanianie po ludziach jest chore.

Napisane przez niebieskie_oczko

A dlaczego się rozstali z eks? Kurde dla mnie to dziwne pożyczać taką sumę swojemu eks albo od eks. I jeszcze to Misia. Mnie to śmierdzi, ale może dlatego, że raz się przejechałam na jednej z eks - chłopak po prawie rocznym związku odświeżył kontakt ze swoją eks i leciał na 2 fronty

przecież mogła pożyczyć kasę jak była na etapie dziewczyny. mogła nie mieć jak oddać wcześniej, więc teraz to robi w ratach. nie doszukiwałabym się drugiego dna tam, gdzie go nie ma.

[kalincia]

Napisane przez skazana_na_bluesa

dla mnie szperanie w telefonie (bez powodu) i wydzwanianie po ludziach jest chore.


przecież mogła pożyczyć kasę jak była na etapie dziewczyny. mogła nie mieć jak oddać wcześniej, więc teraz to robi w ratach. nie doszukiwałabym się drugiego dna tam, gdzie go nie ma.

Przecież chyba nie obowiązuje zakaz utrzymywania wszelkich kontaktów z byłymi, prawda?

[niebieskie_oczko]

Napisane przez skazana_na_bluesa

przecież mogła pożyczyć kasę jak była na etapie dziewczyny. mogła nie mieć jak oddać wcześniej, więc teraz to robi w ratach. nie doszukiwałabym się drugiego dna tam, gdzie go nie ma.

W sumie tak też może być

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez kalincia

Przecież chyba nie obowiązuje zakaz utrzymywania wszelkich kontaktów z byłymi, prawda?

dla mnie to logiczne, ale nie każdy ma takie podejście

[niebieskie_oczko]

Napisane przez kalincia

Przecież chyba nie obowiązuje zakaz utrzymywania wszelkich kontaktów z byłymi, prawda?

Niby nie, ale mnie, by nie rajcowało, że mój obecny facet miałby w telefonie swoją eks zapisaną jako Misia albo inaczej zdrobniale lub jakby pożyczał spore sumy pieniężne. Dla mnie kontakt z eks to coś na zasadzie "hej co słychać" raz na ruski rok, ale to mój punkt widzenia

[Barbarella05]

Po pierwsze rozmawiaj z facetem swoim , mów mu co cie boli , czego ci brakuje itd . Rozmowa działa czasem cuda .
Po drugie - miesiąc to jeszcze nie tak długo także no panic , a jak ci sie chce to sama zainicjuj zabawy lozkowe, zachęc go do seksu, rób fak zeby o tobie często myślał .
Jak nie zadziała ani to ani drugie ani nic, hmmm .... Uważam ze bez seksu Związek leży i kwiczy.
Moj facet tez często jest zmęczony, ale jak sam twierdzi pociągam go tak bardzo , ze gdyby mógł kochał by sie ze mna caly dzień . Czasem ja jestem zmęczona a on chce , albo mam okres - czasem tez sie zdarza ze przez dłuższy okres cZasu nie ma u nas seksu bo sie mijamy ale pokazuje mi ze go pociągam , ze jestem dla nie atrakcyjna , całuje mnie j przytula .
Porozmawiaj z nim i zobacz co bedzie dalej .


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[szakal165]

Wiem, że nie powinno się dzwonić z nieswojego telefonu ale po prostu zauważyłam ten kontakt (nie czytałam jego smsów) i mnie to trochę zabolało i poczułam zazdrość.

[Hiyori]

Napisane przez szakal165

Mam problem, ponieważ w moim związku nie ma seksu. Mam 24 lata, partner 26.Jesteśmy ze sobą pół roku, więc taka sytuacja mnie męczy bo co będzie dalej?
Na początku było inaczej, tzn. nie wynajmowaliśmy razem mieszkania, bo dzieliło nas 50 km więc widywaliśmy się w weekendy (bo praca i koszty dojazdów). Wtedy .kochaliśmy się co tydzień. Odkąd jesteśmy na co dzień ze sobą, seks był też 1-2 razy na tydzień. Od miesiąca jednak ta sfera nie istnieje w naszym związku. Ja czuję się z tym źle, nie jestem żadną nimfomanką ale mam potrzebę takiej bliskości.
Nie mogę zasnąć w nocy, myśląc co się stało, płakałam. Wczoraj rozmawiałam z nim, powiedziałam, że coś się popsuło. On twierdzi, że jest zmęczony, ma dużo stresów itp. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że nie można znaleźć 1 dnia wolnego itp. żeby wypocząć. Po kłotni zmieniło się tylko przez jedną no., po czym powróciło do stanu poprzedniego.
Poza tym stwierdził, że od razu nie można czuć czegoś do drugiej osoby (tak przynajmniej to zrozumiałam), że z "Czasem będzie lepiej", "dziewczyna już go raz zostawiła" i " woli pomyśleć, zanim coś powie". O ile to rozumiem, to jednak zadziwia mnie, że z jego strony nie ma żadnej namiętności, nic. To ja go całuję i dotykam, on nie zachowuje się jak facet, zupełnie jakby nic nie czuł. Wychodzi to tak, jakbym ja go sama całowała a on od niechcenia.
Choć np. kiedy idziemy na spacer, trzyma mnie za rękę, jest ogółem dobrym człowiekiem, pomaga mi się zebrać po oblanym egzaminie, dobrze się nam rozmawia. No właśnie, tylko czuję, jakbym była z przyjacielem/dobrym kolegą, a nie facetem, bo brakuje mi tego elementu namiętności, nie widzę pożądania. Nie mam pojęcia, czy coś czuje do mnie ale stwierdził, że jakby nie chciał mnie, to by nie był ze mną.

Pół roku (ktoś kiedyś fajnie napisał, że w związku to jest okres srania tęczą z radochy ) plus decyzja o wspólnym zamieszkaniu mogłaby świadczyć o tym, że jednak powinien coś do ciebie czuć. Jednak... porównywanie do byłej dziewczyny plus szczere wyznanie, że nic do ciebie nie czuje, plus brak wiary w szczerość twoich intencji, plus brak chęci sprawiania ci przyjemności- nie kocha cię. I nie ma potrzeby nic mówić, zwykle zachowanie znaczy więcej.

[szakal165]

Napisane przez kalincia

Nie wiesz, czy kochasz?
Dla mnie to dowód na to, że nie.
Bliskość na co dzień wygląda normalnie. Ludzie się całują, przytulają, mówią sobie miłe rzeczy, kochają się.

Nie wiem, czy on mnie kocha ale wydaje mi się, że nie.

[Mija62]

Pewnie pożyczył jej na skrobanke i teraz boi się, że Autorka zajdzie.
Jeszcze jest możliwość, że on jest krypto-gejem lub coś w tym stylu, co by tlumaczyło wiele.

[201604130936]

Napisane przez Mija62

Pewnie pożyczył jej na skrobanke i teraz boi się, że Autorka zajdzie.
Jeszcze jest możliwość, że on jest krypto-gejem lub coś w tym stylu, co by tlumaczyło wiele.

Eeeee co? Jak zart, to niezabawny.

[Minna]

Autorko, wiesz co było przyczyną jego rozstania z byłą?

[kalincia]

Napisane przez szakal165

Nie wiem, czy on mnie kocha ale wydaje mi się, że nie.

Mnie si ę też wydaje, że nie. Na podstawie twojego opisu, oczywiście. Myślę, że jesteście przyjaciółmi, którzy byli kiedyś parą.