Serge Lutens, Muscs Koublai Khan EDP

Serge Lutens, Muscs Koublai Khan EDP

Średnia ocena użytkowników: 3,6 /5

Pojemność 75 ml
Cena 449,00 zł

Opis produktu

Zgłoś treść

Twór niezwykle kontrowersyjny, nazwany imieniem wielkiego mongolskiego wojownika i imperatora Khana. Kompozycja ekstremalnie piżmowa, o bardzo silnych zwierzęcych akcentach. Dostępna jedynie w ekskluzywnej linii pałacowej Serge Lutens.

Nuty zapachowe: cyweta, castoreum, korzeń costus, kminek, labdanum, róża marokańska, szara ambra, nasiona hibiskusa Abelmoschus, wosk pszczeli, wanilia, paczula.

Cechy produktu

Rekomendacja
na dzień, na wieczór
Rodzaj
wody perfumowane
Pojemność
50 - 100ml
Nuty
drzewne, kwiatowe
Pokaż wszystkie Schowaj

Składniki

Pokaż wszystkie Schowaj

Recenzje 10

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.

Średnia ocena użytkowników: 3,6 /5
Trwałość:
Zapach:
Flakon:
Więcej ocen Schowaj

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

100% piżma i zwierzęcy magnetyzm od mistrza Serge Lutensa

O recenzowanych perfumach naczytałam się na internetowych forach wiele negatywnych (przewaga) jak i pozytywnych opinii. Czytałam np: że pachnie krowim lub końskim łajnem, menelem, że śmierdzi moczem lub inną wydzieliną zwierzęcą. To fakt, gdyż owe perfumy zawierają wydzielinę z gruczołów cywety, a ta niektórym nosom może wydawać się śmierdzącą.

CYWETA: gatunek drapieżnego ssaka z rodziny łaszowatych. Jedyny przedstawiciel rodzaju Civettictis.

Cyweta afrykańska jest największa spośród wszystkich cywet właściwych. Zamieszkuje tereny na południe od pustyni Sahary. Długość ciała do 80 cm, ogona do 50 cm, waży 7–20 kg. Jej ubarwienie jest żółtawo szare z licznymi cętkami w ciemnym kolorze. Na stronie grzbietowej ma dłuższą grzywę. Zamieszkuje afrykańskie lasy deszczowe i sawanny. Żeruje w nocy, odżywia się roślinami i drobniejszymi zwierzętami (gryzonie). Ceniona zarówno ze względu na futro, jak i cybet - wydzielinę z gruczołów stosowaną w przemyśle perfumiarskim.


CYWET (Cybet) (Viverra Civetta Extract) – ekstrakt z wysuszonych gruczołów okołoodbytniczych, wydzielających feromony, pochodzących od kilku ssaków z podrodziny wiwerowatych, nazywanych cywetami lub cybetami .

Jest to substancja o żółtej barwie i o konsystencji masła. Zwykle otrzymuje się ją przez kilkumiesięczną macerację rozdrobnionego wysuszonego gruczołu zimnym alkoholem etylowym lub na gorąco. Konkret i absolut wytwarza się przez ekstrakcję eterem naftowym i etanolem.
Cywet pachnie jak piżmo.

Mimo tych wszystkich niepochlebnych opinni postanowiłam go kupić, a raczej poprosiłam najbliższą mi osobę o podarowanie mi go w prezencie gwiazdkowym.
Osoba ta stwierdziła, że to najbrzydszy zapach jaki kiedykolwiek wąchała. Sama nie wydałaby nawet złotówki na coś, co wedłg niej: śmierdzi potem i moczem. Ponadto stwierdziła, że żal jej tej wydanej ogromnej sumy pieniędzy, bo z pewnością Arcyśmierdzidzieło (określenie osoby, która mi podarowała perfumy) mi też się nie spodoba, tym bardziej, że go nigdy nie wąchałam: "Kupuję ci je jedynie dlatego, że bardzo chciałać otrzymać je w prezencie imieninowo - gwiazdkowym".

Olałam te słowa całkowicie.

Z niecierpliwością oczekiwałam Świąt.
Kiedy w końcu dostałam upragniony prezent, od razu przystąpiłam do testu węchowego na SWOIM nadgarstku.

JAKI SMRÓD? GDZIE TEN MOCZOWY I GÓWNIANY FETOR? JA NIC TAKIEGO NIE CZUJE PO DZIŚ DZIEŃ.

Muscs Koublai Khan to najbardziej piżmowo-paczulowo - waniliowo - ambrowy zapach jaki kiedykolwiek wąchałam. Te nuty dominują na mojej skórze. Zapach jest słodki i ostry jednocześnie, chyba za sprawą słodkiej wanilii i charakterystycznej ziemisto - intymnej woni paczuli. Dodatkowo w tle pobrzmiewa róża marokańska, a także labdanum (kadzidło) dodające zapachowi charakterystycznej balsamiczno - ambrowo - dymno - skórzanej nuty, którą niesamowicie uwielbiam.

Całość jest skrojona po mistrzowsku. Zapach jest intensywny, a jednocześnie intymny. Trwały i trzymający się blisko skóry.
Muscs Koublai Khan choć trzyma się blisko mnie, jest też na tyle intensywny, by mogły go wyczuć inne osoby i na tyle delikatny, by nie przyprawiać ich o bół głowy.

Nawet osobie, która mi go podarowała podoba się on, kiedy mam go na sobie. Co innego wąchanie go proto z zatyczki - wtedy to ARCYŚMIERDZIDZIEŁO, zapach jest wtedy dla niej nie do zniesienia.

Poza tym flakonik: Boski, prosty z okrągłą zatyczką, kształtem przypomina mi dzwoneczek, a bliskim karafkę.

Używam tego produktu od: grudzień minionego roku.
Ilość zużytych opakowań: pierwsze napoczęte i oby nie ostatnie.

4 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

głęboki intrygujący, wcale nie śmierdzacy

Dzisiaj po raz pierwszy wypróbowałam ten zapach o którym czytam juz od kilku tygodni. Spodziewałam się jakiegoś nieziemskiego smrodu. Opisy zniechęcały bardzo ale tez bardzo byłam ciekawa tego zapachu. Ża niby śmierdzi potem i końskim łajnem. Tak mnie to zaintrygowało że chciałam się sama przekonać. Zapach ma byc wycofywany. Tak mi dzisiaj Pani powiedziała w Douglasie. I testera tez nie było ale Pani była tak miła że otworzyła nowe pudełko i zaaplikował 2 psiki. I jakieś było moje zdziwnie po powąchaniu. Wcale nie śmierdzą. Zapach dość łagodny i nmocno piżmowo waniliowy w pierwszym powąchaniu. Skąd ktoś czuje tam smród?? Po jakimś czasie faktycznie czuć coś w rodzaju kaproleum jakieś zwierzęce odnośniki sa bardzo dobrym skojarzeniem ale zapach jest bardzo zmysłowy ma lekki "smrodek" ale tylko jak się dobrze wwąchać. Myślałam że będzie to jakiś nieznośny smród z którym nie da się zbyt długo wytrzymać. Perfumy w jakimś sensie zachwycają. O wiele gorzej pachnie fla mnie chanel nr 5 czy Opium które nieopatrznie ostatnio zamówiłam ale nie jest za bardzo w stanie ich na sobie nosić. A te perfumy myślę ze raz na jakiś czas mogłabym. Zapach intrygujący ale tez ciepły jak na mój nos dość przystepny więc nie wiem czy to ze mną jest cos nie tak czy to osoby testujące są tak wrażliwe???
Oceniam na 4 gwiazdki gdyż nie jest to zapach dla kazdego i na każdą okazję ale ma w sobie coś ciekawego, coś o sprawia że chciałoby się go mieć na własność chociaż małą próbkę.

4 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

I jak by tu zacząć

może by tak parafrazując wiersz
"smród tak mocno uderzał do głowy, że o mało nie padłem na trawy"
Jest naprawdę ostro, cywetowo aż miło, osobom, które nie wiedzą o co chodzi polecam powachać korek po dłużej nieużywanym Kourosie kiedy jest na nim taki żółtawy osad, ale to i tak pikuś przy MKK. Jednak to dziwne otwarcie ukazuje też masę ciekawych składników, jest sporo kadzidła i po jakimś czasie zaczyna wydobywać sie z tej przytłaczajacej woni kmin i od tej pory zapach przechodzi w coraz przyjemniejsze akcenty, zaczyna być czuć w nim paczulę i piżmo, bardzo trwałe i co dziwne czyste, mino tego co dziej sie na początku kompozycji. Nie chcę wprowadzać w błąd potencjalnych nabywców i nie twierdzę, że nuta fizjologiczna zanika, bo trwa ona długo, jednak jest odbierana inaczej przez współistnienie z innymi składnikami. Lubię dziwne zapachy i rozmaite smrody również a MKK jest tworem, który wyznacza nową granice pomiędzy tymi pojęciami. Teorie o fekalnych akcentach są mocno przesadzone, chociaż faktycznie to zależy od skóry czasem czujac go na innych możemy się głęboko i z niepokojem zastanowic czy na nas też tak "pachnie". I to jest właśnie klucz do tego, że pozostanie na zawsze niszowcem otoczonym aurą niesamowitości z przyklejoną łatka śmierdziela, przez to, że większość poprostu bałaby się go nosić, mimo, że testując go u mnie w domu wcale nie reagowała obrzydzeniem. Psychicznie jednak to zbyt duże obciążenie dla większości, jeśli są świadomi tego, ze poprzez zapach mogą być odebrani jako abnegaci. Ja tak czy inaczej mam to w nosie i kiedy go używam obserwuję, jak otoczenie nerwowo zaczyna się obwąchiwać, po tym jak przybywam w miejsce publiczne niedługo po aplikacji. Nikt nie podejrzewa, że to mogę być ja, bo ja zawsze jakoś tam pachnę i to jest własnie w tym zapachu piękne. Używam bardzo rzadko, a buteleczkę zdobyłem bardzo przypadkowo.

1 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Trauma

Lubię ciężkie, dziwaczne wonie. Ale tego Luensa nie zniosę na swojej skórze. Krowie wymiona - tak! to genialne spostrzeżenie. Zapach zalatuje ostrą wonią brudnego zwierzęcia. Na dodatek strasznie trwały, nie mogłam dziada zmyć z nadgarstka, a każde wciągnięcie zapachu powodowało rewolucyjne przewroty w moim żołądku. Z moją skóra ten osobnik się nie polubił, oj nie...

Używam tego produktu od: testy
Ilość zużytych opakowań: test. Pierwszy i ostatni ;]

1 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

OMG :/

Kto był/mieszkał na wsi, ale takiej prawdziwej, ze stajnią i krowami, to bedzie wiedział o czym mówie... Pachnie zupełnie jak krowie wymiona. Troche krowy, troche mleka swojskiego, troche krowiego łajna. I to tyle. Nie chce tym "pachnieć".

Aurita napisała: "natura w płynie". No własnie, tylko to niekoniecznie pochlebne wyrażenie w tym przypadku. Krowi zapach niech zostanie przy krowach, ja poszukam czegoś innego.


Używam tego produktu od: 3 podejścia i nigdy więcej...
Ilość zużytych opakowań: 1 próbka

Wizażanki najczęściej polecają:

2 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Fizjologia piżmaka

Niestety, nie pokochaliśmy się byliśmy.
Miałam pietra przed wypróbowaniem tego zapachu, ponieważ naczytałam się o wymionach i tym podobnych i... dobrze, że miałam tego pietra, bo się potwierdził :)
Okazuje się, że to porównanie chyba sobie podbiorę, bo mi pasuje, działa na wyobraźnię ;)
Początek to mydełko, dobry, Biały Jeleń, potem pojawia się podgniła woda z kwiatków i zatęchłość wnętrza naftalinowej szafy. Oraz wszechobecna fizjologia piżmaka. Nie, ten zapach nie jest tym, w który chciałabym się ubrać. Nie pozwoliłam sobie na luksus testów globalnych, bo bym nie zdzierżyła.
Ale, żeby nie zniechęcać, dodam, że ten zapach różnie rozwija się na różnych osobnikach. Na forum zdania są podzielone i wierzę, że MKK MOŻE ładnie pachc, jednak moja recenzja wymagała subiektywnego węszenia na moim nadgarstku i stąd te marne gwiazdki (zawyżone ładnym opakowaniem) ;)

Używam tego produktu od: niedawna
Ilość zużytych opakowań: kropelka testowa

5 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Pan z charakterem.

Cieszę się, że kupiłam tą próbkę i moja ciekawość została zaspokojona :) Według mnie te perfumy to esencja z lutensowskich aromatów. Jest bardzo dziwaczny, ale ma w sobie coś takiego, że opowiada pełną historię.
Pierwsze nuty zapachu przypominają mi coś na kształt sklepu z kadzidełkami, gdzie wszystkie ich aromaty się mieszają i w powietrzu jest taka specyficzna woń dymu jakby kościelnego, jakby trochę zwietrzałego wysuszonymi kwiatami, jak np.pudełko po kadzidełkach wielorako pachnących. Przyznam, że początek bardziej mnie uwiódł niż w chergui, a podobieństwo jest wyczuwalne -szczególnie nuta tytoniowa. Cały czas od początku jednak czuć coś co będzie się rozwijać i to jest właśnie ta nuta zwierzęca. W ciągu trwania zapachu można "obserwować" jej rozkwit. Przyznam, że porównanie do owczego ubrudzonego kuperka bardzo mi się podoba i czuję to faktycznie! Najbardziej jednak ten zapach mi się kojarzy z obcym domem, gdzie mieszkają w nim ludzie w wieku średnim, gdzie nie jest idealnie czysto, ale zawsze coś się dzieje. Mogę nawet powiedzieć, że zapach pasuje do faceta koło 50 z maksymalnie ekspansywną osobowością. Jest interesujący, nie pozwala nikomu ze sobą się nudzić, przy tym lubi dobrze zjeść. Właściwie oceniam tu pracę Lutensa na 6! Bo to chyba był Khan :) zapach arcyinteresujący, prawdziwy uroczy niszowiec. Dodam jeszcze że w pełnym rozkwicie prześwituje wrażenie "żelazka" identycznego jak w Gris Clair, a na końcu można wyczuć wszystkie nuty w pięknym scalonym połączeniu okraszonym ponętną słodyczą. Bardzo polecam do testów wszystkim wielbicielom niszowych zapachów. Warto poznać! A kupować polecam panom w wyżej wymienionym wieku ;) Zapach oceniam na mocne 4,5.

Używam tego produktu od:testy
Ilość zużytych opakowań:próbka

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Nieoczekiwany zwrot akcji

Legendarny wręcz śmierdziel, porównywany drastycznie i fizjologicznie. Większość osób czuje kupę (cywet? :D )No i... faktycznie można ją wyczuć :eek: Normalnie widzę stadko owieczek jak to wącham, takich o przybrudzonej wełnie :cojest: No i jak już przekonałam się, że MKK śmierdzielem jest - tak jak mnie ostrzegano - przestałam analizować jego zapach, bo i nie za bardzo było co analizować, ;) Zresztą był wyczuwalny słabo i przy samej skórze, więc szczęśliwie można było o nim zapomnieć. No i nagle poczułam COŚ. Coś, co spowodowało dzikie obwąchiwanie wszystkiego w okolicy i rozszerzenie źrenic. Chwilę zajęło mi zorientowanie się, że to kropla MKK w pewnej odległości od skóry emituje zapach nie kojarzący sie ze stadem owiec tudzież wielbłądów, tylko nieprawdopodobnie wręcz zmyslowego, pudrowego, mocnego piżma. Seksownego przez wielkie "S", słodkiego ale z pazurem. Coś wspaniałego!!! A najwspanialsze jest to, że po 2-3 godzinach czuć już tylko i wyłącznie TEN zapach, żadnych wydalin, i on tak trwa i trwa... :love: :slina: Cudowny i mój! Początek przy takim rozwoju sytuacji wybaczam, zreszta ten, nazwijmy to ładnie - cywet - czuć tylko i wyłącznie po przyłożeniu nosa do poperfumowanego miejsca.
Buteleczka piękna

Używam tego produktu od:kilku dni
Ilość zużytych opakowań:na razie próbka

4 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

krowie wymiona

mleczny, misiowaty - też tak to odczuwam.
Zwierzęcy. Pachnie jak krowie wymiona :)

Mimo wszystko jedne z ciekawszych perfum Serge Lutensa. Dobrze wiedzieć, że istnieje miejsce na świecie, gdzie można powąchać naturę w płynie.

Używam tego produktu od: test
Ilość zużytych opakowań: pół ml

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Wielki zdobywca

Zmagania z tym zapachem to prawdziwe wyzwanie. U mnie do pełnej akceptacji musiał przejść 6 testów globalnych i kilkanaście nadgarstkowych, ale udało mu się. Podbił i omamił mnie ostatecznie.

Przyznam się z ręką na sercu, iż w światku perfumowym siedzę już kilka lat, ale nic nigdy nie pachniało dla mnie jak Piżma Khana. Lutens stworzył coś więcej niż zapach, on odtworzył wspaniałą, specyficzną atmosferę, ale o tym za chwilę.

Otwarcie to szturm mocnej cywety i stroju bobrowego (tzw castoreum), Naprawdę nietrudno wyodrębnić te składniki, gdyż pachną wyjątkowo jednoznacznie. To lekko mleczny, słonawy a zarazem puchaty, misiowaty zapach. Chociaż nigdy nie wąchałem tych składników w takim stężeniu, to na pewno one. Po chwili do gdy wchodzi ostry kmin - to ten sprawca pocącej się krawcowej rodem z Kingdom - zresztą tutaj tworzy podobną atmosferę, po chwili jak dołączy purpurowa marokańska róża zapach jest nieco zbliżony do kompozycji McQueena, jednak cały czas bardzo odległy. W tym miejscu bardzo się wysładza a lekkie muśnięcie żywicą (galbanum ?) nadaje mu orientalności i pazura. W bazie czuć ambrę i paczulę i coś mocno roślinnego - trudnego do zidentyfikowania. I właśnie ta baza (inna od tabaza lutensa) jest najbardziej pociągająca w tej kompozycji i sprawia, że serducho mocniej kołacze.

Podsumowując Muscs Koublai Khan to zapach przechodzący na skórze kompletną metamorfozę. Jest zwierzęcy - na pewno, jest lekko roślinny (roślinne piżma - ambrette seeds), leciutko kwiatowy (róża) i w tym przepiękny,ale przede wszystkim jest zakończony mistrzowsko odtworzoną, piękną nutą, jakbym to nazwał ludzkiej intymności.
I nie mam tu na myli ludzkiej aktywności seksualnej, potu, krwi, łez, ekstrementów itp.
To ujęta w zapach nuta ludzkiej bliskości, ciepła ciała drugiej, bliskiej sercu osoby. Pachnie jak jeszcze ciepła pościel czy wygrzana poduszka.

Ten zapach jest uzależniający, sprawia jak mało który, że nie potrafię oderwać nosa od nadgarstka, pozwalam sobie na tę przyjemność raczej w chwilach intymnych czy to w samotności, w towarzystwie może wywoływać skrajne reakcje - to już mam sprawdzone, chociaż początki i w samotności były trudne (podobnie miałem z Mitsouko). Jest jak zdobywca wielki wojownik Koublai Khan - obiektywnie brzydki a jednak perwersyjnie pociągający.

Będę używał na pewno z wielką przyjemnością.
Trwałość ok. 10 godzin - rewelacyjna, z tym że ta niesamowita baza na mnie ujawnia się po ok 2 godzinach.
Buteleczka - kolejne dzieło sztuki, piękny dzwoniec - ale chyba niepraktyczny przy dozowaniu płynu na ciało.

Mistrzu Serge - tą kompozycją trafiłeś prosto w moje serce.

Używam tego produktu od: będę używał od września
Ilość zużytych opakowań: próbki lane i woskowe

Najaktywniejsze recenzentki
  1. 1

    0
    produktów

    1
    recenzji

    787
    pochwał

    10,00

  2. 2

    2
    produktów

    3
    recenzji

    783
    pochwał

    9,57

  3. 3

    0
    produktów

    3
    recenzji

    637
    pochwał

    9,00

Zobacz cały ranking