Sensique, Korektor maskujący do cery naczynkowej z alantoiną i wyciągiem z kasztanowca

Fajnie maskuje jakieś zaczerwienienia. Z cieniami faktycznie nie radzi sobie najlepiej, no ale przecież wiadomo, że nic nie jest w stanie ich do końca zniwelować. Ma taki fajny zapach :D Poręczne, wygodne opakowanie. Ale raczej nie jest bardzo wydajny ; / Nie kupiłabym go ponownie dlatego, że będę testować inne, póki nie znajdę ideału :D Ogólnie spoko : ]

Używam tego produktu od: 2 tygodni
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Kupiłam ten korektor z ciekawości tymbardziej, że był w promocji. Chciałam przekonać się jak działa, to zielone "cudo". Niestety...cudem się nie okazało. Na mojej buźce nie radzi sobie z niczym. Cieni nie maskuje, nie mówiąc już nic o czerwonych plamkach i pajączkach. Wygląda na twarzy okropnie - zielone coś, które nic nie przykrywa, a się odznacza. Zdecydowanie bardziej wolę zwykły korektor w kolorze skóry niż bawienie się zieloną mazią. Jednakże gości w moim kuferku z tego względu, że lubię wracać do kosmetyków. Może kiedyś jak moja cera się poprawi, znajdę na niego sposób. Ale na dzień dzisiejszy stwierdzam jednoznacznie - NIE!

Używam tego produktu od: mam kilka miesięcy, ale nie da się go używać
Ilość zużytych opakowań:0

Jest zbyt miękki. Po nałożeniu go na czerwoną krostkę, zbiera się wokoło i świeci na zielono :| Jeśli nałożę go grubszą warstwą tak, by rzeczywiście zamaskował zaczerwienienie, to nijak nie mogę go zakryć podkładem. Wygląda wtedy gorzej niż sama krosta.
Zdecydowanie nie polecam.

Używam tego produktu od:
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1

Mógłby jeszcze lepiej maskować cienie, ale i tak radzi sobie dobrze, także z wszelkimi niespodziankami na twarzy. To prawda, że kolor jest dość intensywny, ale bez problemu nałożenie na niego podkładu i umiejętne roztarcie załatwia sprawę.

Zdecydowanie nie polegam tego korektora, ponieważ jest taki jakiś maziowaty, tzn. ma dziwną, miękką konsystencję. Po nałożeniu go na pajączki lub zaczerwienione miejsca nie daje się "zamaskować" podkładem i wciąż widać ten wściekle zielony kolor, trzebaby nałożyć warstwę centymetrową podkładu, żeby przykryć to świństwo. Jeśli mimo wszystko uda się przykryć go to efekt końcowy jest taki, że korektorowane miejsce wygląda jak jeden wielki strup.