L'Artisan Parfumeur, Dzing! EDT

L'Artisan Parfumeur, Dzing! EDT

Średnia ocena użytkowników: 3,8 /5

Pojemność 50 ml
Cena 260,00 zł

Opis produktu

Zgłoś treść

Zapach skomponowany w roku 1999. Został zainspirowany cyrkiem - jest pełen dynamizmu.
Nuty zapachowe:
top:róża,irys,żonkil
middle:imbir,cynamon,szafran
base:castoreum, peru Balsam, benzoin,piżmo .

Cechy produktu

Nuty
ziołowe / fougere, piżmowe, orientalne
Rodzaj
wody toaletowe
Pojemność
50 - 100ml
Pokaż wszystkie Schowaj

Składniki

Pokaż wszystkie Schowaj

Recenzje 37

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.

Średnia ocena użytkowników: 3,8 /5
Trwałość:
Zapach:
Flakon:
Więcej ocen Schowaj

5 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

zapach późnej jesieni

Zakochałam się w tym zapachu od pierwszego powąchania.Jest to typowy zapach późnej jesieni-takiej gdy po polach snuje się smuga dymu z wypalanych lisci pomieszana z mgłą.Nie wiem czemu ale zapach ten kojarzy mi się też ze Świetem Zmarłych, ale w dobrym tego słowa znaczeniu.Moze to dziwnie zabrzmi ale bardzo lubię atmosferę tego Święta..gdy mrok rozjaśnia pomarańczowe światło bijące od tysięcy zniczy.W powietrzu wtedy unosi się taki specyficzny zapach-roztopionego wosku..chłodnej wieczornej mgły i opadających liści.Dominuje w Dzingu nuta skórzana i podejrzewam,ze to ona nadaje mu ten specyficzny aromat.Zapach bardzo w moim typie.Zaznaczyłam,że nie wiem czy jeszcze kupię ale to dlatego,że naprawdę starczy mi raczej na bardzo długo:zamierzam używać przeważnie w chłodniejsze jesienne dni:)Używam tego produktu od:miesiąca
Ilość zużytych opakowań:rozpoczęte 50 ml edt

2 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Koński zadek

Przysięgam, że próbowałam, naprawdę próbowałam, ale nie lubi mnie Dzing! Ilekroć do niego podchodzę, ciągle to samo (patrz: tytuł;D).
Zastanawiałam się, jakby tu zobrazować stan mojego ducha, ale przychodzi mi na myśl tylko (niestety) jedna opowieść: Jest letni dzień, słońce przygrzewa niemiłosiernie, Kraków - Rynek (a niech będzie). Spotykam Pana dorożkarza i z sercem żądnym mistycznych wręcz uniesień wybieram się w przejażdżkę zaczarowanym pojazdem celem podziwiania przecudnej architektury i chłonięcia artystycznej atmosfery miasta. Po paru chwilach zaczynam sobie przypominać, że oprócz poznania pozazmysłowego jest również poznanie zmysłowe, a zwłaszcza to, które opiera się na węchu. Jedyną rzeczą, którą jestem w stanie odczuć jest obezwładniający zapach końskiego zadka w upalny dzień. I tak kończy się cudownie zapowiadającą się wyprawa.

PS: przypominam, że Dzing! mnie nie lubi, ale ta wg mnie przebrzydła szkapa być może posiada inną naturę, której mi nie zdradziła...



Używam tego produktu od: pół roku
Ilość zużytych opakowań: dekant

2 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Farby plakatowe

Nie mogłam sie doczekać wypróbowania tego zapachu po przeczytaniu wiele dobrych recenzji.
Niestety czuje się bardzo zawiedziona.

Pachną jak farby plakatowe, malowałam nimi całe lata i to jest dokładnie ten zapach. Żaden cyrk o którym wspominają moje poprzedniczki, zwykłe plakatówki.
Poza tym nietrwałe.
Używam tego produktu od: 10.2013
Ilość zużytych opakowań: Próbka

4 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: kilka miesięcy

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Nieokiełznany NOIR

Kapkę Dzinga dostałam w ramach wizażowej wymiany. I już po pierwszym niuchu chciałam go dalej wypuścić w świat. Na szczęście dałam mu kolejną, potem jeszcze jedną szansę. A teraz siedzi sobie w moim kuferku z pachnącymi skarbami i wiem, że nie dam go sobie zabrać :D

Miałam duże problemy z zakwalifikowaniem go, czy jest dla mnie, na jaką porę roku, dnia itp. Ostatecznie Dzing jest dla mnie zapachem- ciekawostką, do skroplenia nadgarstków i ukradkowego ich wąchania, dla małych i cichych zachwytów gdzieś w przelocie i na szybko, gdy nikt nie patrzy. Globalnie- nie. Za dnia, ale przede wszystkim nocą, gdyż Dzing jest zapachem upalnym, seksownym, kojarzącym się z tym co dzikie i pierwotne.

Powodem wyżej wymienionych wrażeń jest niesłychanie dominująca nuta skóry, takie Skin Elixir. Wyraźnie czuję też piżmo, które swoim zwyczajem na mojej skórze przejawia się zdecydowaną męską nutą. Gdzieś w oddali jest też imbir.

Dzing zainspirowany jest cyrkiem. Ja widzę, owszem, cyrk, ale tuż po przedstawieniu, jeszcze brzmią brawa, a za sceną dyszą konie i słonie, spienione i pragnące wody. Sama natura, pierwotne instynkty. Dzing jest zapachem \'z drugiej strony lustra\'. Nie pięknisiem na co dzień, nie słodziaczkiem na randkę z chłopcem. Nie dodaje urody, a jest takim prawdziwym, najprawdziwszym pazurem.

Z czasem łagodnieje, i tu pojawia się jego wada- trwałość, a raczej jej brak. Znika szybko, 2-3h i po wszystkim.

Niesłychanie oryginalny, orientalny, zupełnie inny, dla odkrywców. PIĘKNY.

Używam tego produktu od: kilku miesięcy, rzadko, po 2 kropelki na nadgarstek
Ilość zużytych opakowań: próbka (odlewka)

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Dziewczyna Dzinga!

Skórzany, dymny, intrygujący i przede wszystkim trudny do określenia. Nie umiem opisać, jak go odczuwam, nie umiem ubrać tego w słowa. Ale pewna jestem tego, że uwiódł mnie od pierwszego niuchnięcia. Dzing! i już. Tak to było. A teraz jestem dziewczyną Dzinga! Chcę mieć własną piękna falchę, a nie tylko mała odlewkę, chcę go całego, chcę sie nim skrapiać i zostawiać za sobą tajemniczy ślad.
Piżmo w Dzingu jest powalające, niezwykle seksowne.
Nie wiem czemu, ale w pewnej nucie kojarzy mi się Dzing! z Serge Noire Lutensa. Podobnie odbieram oba. I jeden i drugi niezwykle męskie, ale na ciele kobiety nabierają niespotykanego, seksualnego wymiaru.
I zaden cyrk, żadna stajnia, jak opisują niektórzy ponizej, nic z tych rzeczy. Bynajmniej nie na mojej skórze.
Dzing ! i ramoneska plus skórzane spodnie, usta w kolorze mocnego wina, smoky eyes i wulkan pewności siebie- to jest zestaw w jakim się widzę "ubrana" w te perfumy. Do pełności brakuje moze tylko ... Jamesa Bonda u boku Dzing! a co! ;)

Używam tego produktu od: kilka tygodni
Ilość zużytych opakowań: odlewka

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Podróż w samo serce Indii...

Skóra? Kurz? Sierść? Niczego z wymienionych mój nos nie wyczuwa... Inspiracja cyrkiem? Chyba takim wokół kramów pełnych orientalnych przypraw, których wonie mieszają się ze sobą w upalnym Słońcu, w samym sercu Indii.
Bo tak właśnie odbieram Dżing! Wystarczy chmurka zapach i Dżing! - przenoszę się prostu do Indii.
Widzę dostojne kobiety, o ciemnej cerze, ciemnych włosach, ubrane w jedwabne suknie, a wokół nich roztacza się woń kadzidła i palonych przypraw.
Chwilami, całkiem wyraźnie wyczuwalna jest róża - która o dziwo, w tym wydaniu mnie nie gryzie. Przepięknie kompobuje się z resztą składników.

Na pewno niebawem sprawię sobie pełnowymierowy flakon. Nic tak nie przywołuje wspomnień jak Dżing! I za to go uwielbiam.



Używam tego produktu od: testy
Ilość zużytych opakowań: próbki + odlewka

Wizażanki najczęściej polecają:

5 /5 HIT!

Kupi ponownie

Używa produktu od: kilka miesięcy

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

:ślina:

Zapach w którym czuję się jak ryba w wodzie, jak małpa w cyrku, jak koń na wybiegu, jak... najlepsza wersja siebie - piękna, kobieca, pożądana. Budzi we mnie pierwotne, kobiece instynkty, które drzemią w każdej z nas, ale każda z nas potrzebuje czegoś innego żeby je w sobie odkryć. Ja potrzebowałam Dzinga! Jest tak piękny, że aż boli.. Zapach parującej, brudnej, rozgrzanej w afrykańskim słońcu skóry.



Używam tego produktu od: kilku miesięcy
Ilość zużytych opakowań: odlewka 5 ml

3 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

MOCNA SKÓRA

ZAPACH BARDZO ORYGINALNY, NIESTETY TRAKTUJĘ JE JAKO CYRKOWE CURIOSUM , JEDYNIE JAKO EKSPONAT.
LUBIĘ GO CZASEM PO PROSTU POWĄCHAĆ Z NADGARSTKA KIEDY JESTEM W DOMU, PRÓBKA KTÓREJ NIE WIEM CZEMU SIĘ NIE POZBYWAM I NIE POZBĘDĘ BĘDZIE W MOJEJ KOLEKCJI ZAWSZE. WIDOCZNIE COŚ W NIM JEST.

KIEDY PIERWSZY RAZ WĄCHASZ DZING TO MASZ WRAŻENIE JAKBY CIĘ KTOŚ KOPNĄ W KROCZE, TRZEPNĄ OBUCHEM W GŁOWĘ. JEST CHWILA ZATRZYMANIA ODDECHU, I UCZUCIE ZESZTYWNIENIA PRZEŁYKU.

ZAPACH PACHNIE SKÓRĄ BARDZO MOCNO , SKÓRZANYMI KURTKAMI DŁUGO TRZYMANYMI W SZAFIE, KLIMATAMI LAT 70 TYCH. I DO TEGO ZAPACH JAKIEJŚ PASTY DO DREWNA, STARYCH MEBLI, I TROCHĘ SMARÓW Z GARAŻU.
PACHNIE SIERŚCIĄ ZWIERZĘCIA JAKIEGOŚ KOTA CZY PSA, WEŁNĄ UTAPLANEGO W BŁOCIE WIELBŁĄDA ( JAK OBOK KLATKI W ZOO), ZWIERZĘCYMI FEROMONAMI, KURZEM ,JEST BARDZO DUSZNY I PARNY, AŻ BRAK POWIETRZA I SŁÓW.....

KIEDY JUŻ NIECO ZWIETRZEJE TO WYŁANIA SIĘ SŁODYCZ I ZWIERZĘCY EROTYZM, PRZYDYMIONY TYTONIEM

ZAPACH BARDZO ODWAŻNY DO NOSZENIA, DLA PEWNYCH SIEBIE WYZWOLONYCH LUDZI. JESZCE NIE DLA MNIE. ALE PODNIECA MNIE TA MYŚL, ŻE NOSI GO JAKAŚ ŚLICZNA DZIEWCZĘCA DELIKATNA KOBIETA, DZIEWCZYNA I PACHNIE DZING!!!. TO NIESAMOWITY KONTRAST

1 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Dzing i nie ma!

Ilosc testow Dzing! jakie przeszlam graniczy zaiste z ekstremalnoscia salta mortale wykonanym na cyrkowej linie.

Poczawszy od kichania kurzem, ktory osiadl na skorzanej sofie we wczesno powojennym zakladzie szewskim, poprzez fascynacje kwiatami, ktorych nie ma, po obrzydzenie kupa niemowlaka i niewyobrazalna slodkoscia zgnilizny, ktora rozpycha sie na nadgarstku po godzinie noszenia.

Nie dostaje tu nic z pieprzu, ostrosci, futer, puchu, miekkosci. Niestety:( Gdzie ten szafran, ktory mnie tak uwiodl w Tuscan Leather Forda?

Na moje chyba szczescie zapach wietrzeje szybko niczym pierd cyrkowego clowna.
Z radoscia obdarowalam szczesliwego kupca na ebayu.

4 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Chwilowe zbydlęcenie obyczajów

Niebezpieczny to związek: piżmo i kastoreum. To właśnie te skórzaki-afrodyzjaki (wydzielane przez intymne gruczoły futerkowych), które w pierwszej fazie odbioru wręcz odrzucają, tu wchodzą w nozdrza jako pierwsze i sieją zamęt. Nie pozwalają przedrzeć się żadnym białym kwiatkom, których zadaniem jest tu przecież kompozycję otwierać. Dlatego DZING! Jest tak sugestywny, dlatego jest tak ostro zwierzęcy, dlatego jest trudny dlatego tak wiele/wielu tuż po aplikacji krzywi się z niesmakiem i biegnie wyszorować nadgarstek. Zgadzam się w pełni z niektórymi sugestiami recenzentek co do stajenności tego zapachu, czy wręcz olfaktorycznego odzwierciedlenia ciasnej klatki, w której trupy cyrkowe zamykają swoje słonie tuż po występie.

Kochani, spróbujcie kiedyś powąchać Dahn Oudh Al Shams AJMALA – to dopiero feeria zwierzęcych odchodów, siana wymieszanego z fekaliami i moczem, rozgrzanych kopyt rozgniatających w popłochu nabrzmiałe wilgocią rośliny, to także oddech pełen niestrawionej zwierzęcej karmy i potu bynajmniej ludzkiego. Ale jednak coś w nim jest, i to coś wciąga niemiłosiernie, tak jak robi to DZING! Ta kompozycja L’Artisana jest bezwstydna, może nie do granic bezwstydu, ale zdolna jest niewinnych, którzy się jej nie oprą (czytaj: nie pozbędą z ciała zbyt szybko) zawieść na pokuszenie, sprawić, by gdzieś głęboko w umyśle zakiełkowało coś rubasznego, nieświętego, bydlęcego nawet... (ale niebezpiecznie zaczyna być nam z tym dobrze).

Jeśli miałby to być cyrk - według mnie dzieci tam nie ma, i cukierków jak na lekarstwo, irysy czy żonkile, jeśli zostały rzucone pod nogi roznegliżowanego prestidigatora, za chwilę zostają wymieszane z błotem upaćkanym wydzielinami tresowanych zwierząt. To taki cyrk-orgia, której każdy, kto zakupił bilet, może stać się równoprawnym uczestnikiem.

Naprawdę radzę wytrzymać, aż zapach się nieco uspokoi, aż osiądzie na skórze, wtedy robi się słodki, upojny, wyraźnie wyczuwam tu szafran, ale nie ten z Safran Troublant, tylko taki mocno wysuszony, wręcz pikantny. Jest słodko – zaczepnie, wciąż bardzo seksownie, ale zdecydowanie więcej tu niuansów elegancji, flirtu bez zbytniej perwersji.

Myślę, że proces dojrzewania do DZINGA! Nie jest łatwy (w moim przypadku na pewno taki nie był), choć rozumiem także pełen nim zachwyt już przy pierwszych testach jako czymś dalekim od wszelkich dotychczasowych banałów. Na razie trzymam swój maleńki dekancik na chwile, w których czuję się na niego naprawdę dojrzała i gotowa. Wtedy sprawia mi niemała radochę;)


Używam tego produktu od: 2 lat z duuużymi przerwami
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 10 ml (dekant)

1 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Niech ktoś umyje to zwierzę

Fatalna przymiarka, nie zasługuje na długą recenzję. Bardzo oryginalny zapach, niestety w złym tego słowa znaczeniu.
Na mnie rozwija się bardzo brzydko - dominują dwie nuty: skóry i końskich odchodów (w którejś recenzji już wystąpiła kupa, pamiętam) oraz potu. Tak pachną ubrania po dwugodzinnej jeździe galopem w terenie, na niezbyt dobrze wyczyszczonym koniu, w upale 40 stopni.
Proszę o wybaczenie wielbicielki zapachu, dla których Dzing okazał się łaskawy- na mnie jest tylko fizjologiczny w odpychający sposób.

4 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Magicy i kocie futro

Dzing! to zapach inspirowany cyrkiem?
Niemożliwe.
Nie przepadam za cyrkowymi widowiskami więc nie zabiegałam jakoś szczególnie o próbki tego zapachu. W końcu niemal same wpadły mi w ręce, nieproszone, powąchałam, spryskałam nadgarstek- i cóż za zaskoczenie...
Dzing! to zapach sceny podczas widowiska prestidigitatora, zapach iluzji, prochu, siarki, tajemnych dodatków, które wybuchają w powietrzu korowym dymem i sprawiają, że wszyscy widzowie czują czarowny zapach róż, Dzing! to zapach ekscytacji zafascynowanej widowni, okrzyków zdumienia, oklasków bitych aż do bólu przekrwionych od uderzeń słoni.
Nie ma w tym zapachu magii ale jest mistrzostwo oszustwa, złudy, zręcznych dłoni podmieniających karty i wyciągających króliki z kapelusza. Mam wrażenie że Dzing! to przewrotny i inteligentny żart, który kpi sam z siebie.
Ale najbardziej lubię zmierzch tego zapachu, gdy przedstawienie się już skończyło a widzowie się rozeszli, gdy wonie siarki i chemicznych substancji cudów łagodnieją, skórzastość Dzing\'a zmienia się wtedy nieco, ukazuje się w całej krasie i ociepla a ja pachnę jak rozgrzane snem i lenistwem futerko moich Kotów, ciepło i puchato.

Flakon klasyczny dla L\'Artisan Parfumer, prosty i piękny.
Trwałość wyśmienita, mniej więcej ośmigodzinna.

Używam tego produktu od: ~ kilku lat
Ilość zużytych opakowań: w trakcie drugiej 100tki

2 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Intrygujący.

Dzing! jest strasznie intrygującym zapachem. Przy pierwszym podejściu zakochałam się w nim. Dziś testuję go ponownie i już mnie niestety nie uwodzi :( Mam go na nadgarstkach i w pierwszym momencie w nos bucha przestraszliwy zapach siarki :( Ta siarczana nuta trwa przez cały ten czas, gdy Dzing! siedzi na skórze. Potem, no właśnie... Zapach staje się skórzany. I tak trwa przez niecałe 2 godziny, po czym znika z mojej skóry. Ciekawy zapach, ale nie mój.

Najaktywniejsze recenzentki
  1. 1

    0
    produktów

    0
    recenzji

    299
    pochwał

    10,00

  2. 2

    0
    produktów

    2
    recenzji

    993
    pochwał

    9,98

  3. 3

    6
    produktów

    3
    recenzji

    977
    pochwał

    9,53

Zobacz cały ranking