Frédéric Malle, Musc Ravageur EDP

Frédéric Malle, Musc Ravageur EDP

Średnia ocena użytkowników: 4,2 /5

Pojemność 50 ml
Cena 380,00 zł

Opis produktu

Zgłoś treść

Zapach opisywany przez producenta jako zmysłowy i wyrafinowany, dramatyczny i tajemniczy, orientalny, skomponowany bez użycia nut kwiatowych. Jego twórcą jest Maurice Roucel. Niedostępny w Polsce.

Nuty zapachowe: bergamotka, mandarynka, cynamon, wanilia, piżmo, ambra.

Cechy produktu

Rodzaj
wody perfumowane
Pojemność
50 - 100ml
Nuty
orientalne
Pokaż wszystkie Schowaj

Składniki

Pokaż wszystkie Schowaj

Recenzje 15

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.

Średnia ocena użytkowników: 4,2 /5
Trwałość:
Zapach:
Flakon:
Więcej ocen Schowaj

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Horizontal tango

Musc Ravageur to seks. Nie mylić z miłością, czułością, oddaniem. To walka. Poddanie. Brak zahamowań. Drapieżca. Jest jak tango, w którym taniec jest walką o przetrwanie. O życie. To kłótnia kochanków wyjęta z odcinka argentyńskiej telenoweli. Inwektywy i najbardziej plugawe myśli.

Jest brudny i pospolity. Tani i w fatalnym stylu. Jest jak wulgarna kobieta w piętnastocentymetrowych szpilkach, która po skończonym akcie miłosnym wbija obcasy prosto w serce kochanka. Jednak przedtem oferuje mu najlepszy seks w życiu, w małym, obskurnym moteliku na skraju piekła, wśród brudnych, pozrywanych tapet i wody kapiącej z sufitu wprost na ich udręczone dusze. On zamiast róż, kładzie na poduszce na wpół wypitą butelkę burbona i bez przekonania zapewnia o swojej gorącej miłości.

To żywa czerwień, strużka krwi spływająca po policzku. Kto tak potrafi kochać?

Nie rozpatruję MR w kategoriach nut. Nie dociekam, co miał w głowie Roucel, kiedy wymyślał Musc Ravageur, bo stworzył arcydzieło, które wymyka się jakiejkolwiek próbie analizy. Bo tak naprawdę nie stworzył perfum. Stworzył coś znacznie, znacznie więcej. Wbił mi zęby w szyję i tak zostawił.

Używacie na własną odpowiedzialność.

W rolach głównych wystąpiły: bergamotka, mandarynka, cynamon, wanilia, piżmo i ambra.

Używam tego produktu od:
Ilość zużytych opakowań: 10 ml + 50 ml

2 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

takie sobie piżemko

Już dawno czaiłam się na MR, ale jakoś nigdy nie miałam okazji upolować.

Kiedy już go wreszcie mam, muszę przyznać, że trochę się zawiodłam. O ile pierwsze nuty kojarzą mi się z piżmem występującym w Muscs Koublai Khan, ale bez kontrowersyjnych, zwierzęcych nutek, tak rozwój jest dla mnie zbyt subtelny, zbyt mdły i płaski. Dziwnie mi się to pisze, myślałam że z dzieł spod szyldu Malle zrobi na mnie największe wrażenie, tymczasem jest kompozycją, którą polubiłam najmniej. W jej kontekście Lea\'u D\'Hiver jawi się o wiele ciekawiej.

Co do nut w perfumach. Piżmo jest tu raczej słodkawo-puchowe, niż kwaśne, ale połączone z nutami kwiatowymi w trochę mdlący, drażniący sposób. Nie wyczuwam w tym zapachu zieleni. Odrobinę kojarzy mi się z kompozycjami Escentric Molecules, ze względu na swój przyskórny, słodkawo-delikatny charakter.

Jestem po dwóch testach. Pierwszy test wyparł z pamięci dzień spędzony z Musc Ravegeur. Drugi utwierdził mnie w nijakości tegoż pana na mojej skórze.

Używam tego produktu od: 2 testy
Ilość zużytych opakowań: 2ml

4 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

przyprawowy

Jestem 20kilkulatką, lubię ciepłe, słodkie, orientalne zapachy (no powiedzmy). W tym czuję chłodną przyprawowość, klasę, ale pasuje mi do starszej ode mnie kobiety, ubranej w klasyczny i minimalistyczny strój.
Zapach jest ładny, wyniosły, w stylu Chanel, ale jednak do mnie nie pasuje. Wg mnie trochę wręcz aseksualny.
Zapach ten przypomina mi trochę swoim stylem Słonia Kenzo i Coco Chanel.

I to jest to jak go odczuwam generalnie, ale przychodzą potem chwile w trakcie fazy zapachu, kiedy pachnie mi po prostu starą babą i tanimi prlowskimi perfumami...
Ale może to po prostu nie moje pokolenie, styl i nos :)

Wypróbowałam, ponosiłam, najpierw z większą przyjemnością, potem z coraz mniejszą i... to nie moja bajka :-)


edit: Spróbowałam znowu, zapomniałam po prostu, że już je znam :) Tym razem mam ciut inne spostrzeżenia - bezpośrednio po aplikacji byłam przerażona - mocne, dające ostro po nosie perfumy i to w dodatku w stylu starej babci. Nie miałam czasu na kąpiel, więc zostawiłam je. Ładnie się rozwinęły, klasycznie w dobrym tego słowa znaczeniu. Mimo to do mnie kompletnie nie pasują - jestem wesołą, wysportowaną, seksowną 20kilkulatką, a ten zapach nie kojarzy mi się z żadną z tych cech niestety. A więc zapach ładny, ale dla kogoś innego go zostawię ;) trwałość bardzo dobra :)

5 /5 HIT!

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

coś wspaniałego

Musc ravageur jest według mnie zapachem niezwykłym. Z jednej strony - przymila się, otula chmurką cynamonu i wanilii, z drugiej - pokazuje pazur, drapieżność i seksapil. Jest bardzo niejednoznaczny - raz milutko osiada na skórze, innym razem snuje się wokół właściciela. Cały czas czuję wanilię i cynamon - ale nie słodkie, lecz wytrawne, nie zawsze ciepłe, lecz czasem prowokujące.
Dla mnie mistrzostwo, nie do opisania.

Używam tego produktu od: prawie roku
Ilość zużytych opakowań: odlewka 10 ml

4 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Chatka wiedźmy

Taka stojąca w środku lasu, na polanie, cała z drewna, lekko już gdzieniegdzie butwiejącego, z której wydobywa się słodki aromat pieczonego ciasta. A z czego wiedźmy ciasta sobie przygotowywały, to każdy wie ;)
W Musc Ravageur mieszają się akcenty starości, słodyczy, tajemnicy, ciepła, niepokoju, nawet lęku...
Nie czuję tu nic zmysłowego, seksualnego, wzbudzającego pożadanie... Dzikość? Być może, ale w kontekście niecywilizowania, demoniczności, tajemnicy.
W moim przekonaniu za efekt "mrocznej starości" odpowiada tu mieszanka piżma i ambry, z kolei słodycz to połączenie wanilii z cynamonem, okraszonym aromatem mandarynki.
Trwałość dobra, flakon niespecjalny.

Używam tego produktu od: 03.2011 r.
Ilość zużytych opakowań: Próbka 2 ml.

3 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Kocie Futerko

Musc Ravageur w otwarciu pachnie na wyjątkowo nieprzyjemną ambrą, odpowiedzialną za skojarzenia końskim potem, a potem za cały szereg równie nieapetycznych konotacji. W tej fazie mocno przypomina Dzing! Na szczęście to trwa dość krótko, a później mnie zaskakuje i pachnie...ciepłym, kocim futrem. To jest ta słynna zwierzęcość, ta legenda, ten obezwładniający, bezkompromisowy uwodziciel, zamknięty w szkle? To niezbyt czyste kociątko? Zapach kota nie jest nieprzyjemny, ale przynależy kotu, a nie mnie. Nie chcę pachnieć sierścią i krwią dopiero co skonsumowanej myszy.
Przymiotniki, które cisną mi się na usta, kiedy myślę o Ravageur, to zapach wilgotny, zwięrzęcy, lepki i brudnawy. Nie jest jednak jednoznacznie odstręczający, trudno w nim rozróżnić wyraźnie nuty zapachowe, i w tym sensie jest to niezwykła kompozycja. Trwała- kilkanaście godzin.

Wizażanki najczęściej polecają:

4 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Wilgotne miejsca

Helen, bohaterka Wilgotnych Miejsc Charlotte Roche gardzi kobietami, które używają perfum. Maskowanie swojej naturalnej woni uważa za hipokryzję, gwałt na naturze, zbrodnię wobec własnej seksualności. Sama rzecz jasna perfum nie używa, gdy chce "węchowo" zrobić wrażenie na mężczyźnie za uszami aplikuje sobie własną intymną wydzielinę.

To właśnie "perfumeryjne" upodobanie powieściowej Helen przyszło mi na myśl gdy zaaplikowałam Musc Ravageur na skórę. Bardzo fizjologiczna ambra w połączeniu z ekspansywnym piżmem tworzy zapach pożądania, gwałtownego, niepohamowanego, dzikiego. Taka żądza nie zwraca uwagi na nasze zasady, wyznawane wartości, nie przestrzega norm życia społecznego, podstawowych wymogów higieny i zdrowego rozsądku. Gotowa jest stroić się w bazarową, erotyczną bieliznę, w majtki z dziurką i gorsety z puszkiem. Pociągają ją miejsca publiczne, fantazjuje o namiętnych chwilach w przymierzalniach, dworcowych toaletach, parkach.
Zupełnie pozbawiona jest dobrego smaku, z początku chowa pozornie wstydliwa swoją nagość pod cynamonowym obłokiem ale szybko zrzuca go w powolnym, wyuzdanym striptizie i pozostaje zupełnie bezwstydna, gorąca, domagająca się zaspokojenia.

Musc Ravageur to nie perfumy, to doświadczenie. Pociągające i odstręczające zarazem. Nie wyobrażam sobie bym mogła wyjść ubrana w ten zapach na ulicę.
Co wcale nie znaczy, że nie chciałabym mieć flakonu w swoich zbiorach.

Testy gorąco polecam każdej, każdemu wielbicielowi perfumeryjnych osobliwości.
Lekturę powieści Charlotte Roche zaś tylko prawdziwie hardcorowym czytelnikom, którym łamanie tabu i wstydu dotyczącego intymności własnego ciała niestraszne.

Trwałość zadowalająca, kilkugodzinna.
Flakon piękny

Używam tego produktu od: kilkunastu dni
Ilość zużytych opakowań: próbka

5 /5 HIT!

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Agresywny

Okreslenie, ktore nasuwa mi sie w zwiazku z Musc Ravageur jako pierwsze, to AGRESYWNY.
Ostry, agresywny, gryzacy cynamon, skojarzony z wanilia rodem z Shalimar. Gdzies tam w srodku przewija sie pizmo i bardzo eksansywna ambra (bardzo ekspanywnej ambrze generalnie mowimy NIE ;-)) ).
I tak jak poczatek mi sie strasznie podoba, ten agresywny cynamon od pierwszej chwili rzeczywiscie jest niesamowicie fajny (choc czy seksowny, to nie wiem, mnie tam nie pociaga ;P), srodek frapuje (te wszystkie skladniki splataja sie w Musc Ravageur w bardzo ciekawy sposob), tak ambrowa koncowka nieco meczy (dlaczego te ambry zostaja zawsze takie samotne i silne na polu boju, no pff ;-)) ).
Nie wiem, czy kupie, wprawdzie od pewnego czasu czaje sie na jakies sympatyczne 10 ml, ale ta ambra na koncu mnie skutecznie od zakupu powstrzymuje... ale moze, moze. Hm ;-)).

Update: No, dobra, dodam mu pol gwiazki, bo w bardzo cieple dni ta ambrowa koncowka zamienia sie w koncowke ambrowo-cynamonowa i jest naprawde przyjemna :-)). Moze jednak kupie? ;-))

Używam tego produktu od: testy
Ilość zużytych opakowań: probki

5 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Zabawy z kotem

Ten zapach testuję i testuję i nijak nie mogę sobie o nim wyrobić jasno określonej opinii, którą podtrzymywałabym raz na zawsze :) Za każdym testem wydaje mi się być inny i męcząco niedefiniowalny ;)

Na początku odstręczał mnie swoją dziwnością i czymś co jednoznacznie kojarzyło mi się z niszowością w jej nadętym wydaniu. Drapał mnie ten zapach jak śmiertelnie znudzony kociak dopraszający się o uwagę i swoją dzienną porcję pieszczot. Co jest zabawne i na swój sposób urocze może przez 5 minut, ale nie przez cały okres rozwoju zapachu.

A podczas kolejnych testów kociak nauczył się chować pazurki i nauczony doświadczeniem, iż lepsze efekty wyłudzające przyniesie przymilne ocieranie się puszystym futerkiem o ręce zaczyna działać według wyrachowanego planu. I Musc Ravageur mnie nie odrzuca lecz zachęca - zrozumiałam jego intencje i przyzwalam na ten zmysłowy rytuał wzajemnych pieszczot ;)

Nie, nie zdziera majtek. Jest miękki, przymilny, łaszący się i uroczy w sposób niejednoznaczny i banalny. Jest słodki (wanilia), przyprawowy (chmurka cynamonu), trochę cielesno-zwierzęcy (piżmo) z przewijającą się ciepło-chłodną metalicznością (smakiem krwi, która pojawiła się po jednym z głębszych kocich zadrapań).

Podoba mi się :ehem:


Używam tego produktu od: testy
Ilość zużytych opakowań: ...

4 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

majtki mam na swoim miejscu;)

Z OGROMNĄ ciekawością przystąpiłam do testów Musc Ravageur,kiedy w końcu udało mi się upolować małą ilość.Nie spodziewałam się cudów-myślałam,że będzie to coś w rodzaju Narciso Rodriguez czy Kingdom-nie chodzi mi tutaj o podobieństwo zapachów,tylko o specyficzną nutę cielesności i dwuznaczności,którą powyższe perfumy zawierają i spodziewałam się też znaleźć ją w MR.

I co?Słynny "Majtkozdzierca"okazał sie cynamonowo-waniliowym ciasteczkiem.Na początku czuję duszny cynamon z dodatkiem mocno ziołowej bergamotki,potem już pozostaje tylko cynamon +wanilia-tytułowego piżma po prostu nie ma:(.Bardzo przypomina mi lżejszego Słonia Kenzo i Shalimar i jest naprawdę piękny-co nie zmienia jednak faktu,że na mojej skórze to po prostu ciastko.

Bardzo żałuję,że MR nie okazał mi swej mrocznej natury.Gdzie ta drapieżność,nihilizm,brutalny seks bez śladu uczuć,dziki kochanek z ciemnością w duszy?.Na jednym z blogów poświęconych perfumom przy recenzji MR była ilustracja przedstawiająca tygrysa pożerającego swą ofiarę.Na mojej skórze to nie tygrys-a ogromny,piękny spasiony kocur,który śniąc urojone polowania wyciąga czasem pazurki.

Nosiłam ten zapach przez 3 dni,wciskając nos w nadgarstek w nadziei na objawienie-ale straciłam cierpliwość.

Używam tego produktu od:kilku dni
Ilość zużytych opakowań:w ciągu 10ml

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Shanghai lover:D

Ach,te skojarzenia....
Musc Ravageur(szczególnie w pierwszych nutach) to dla mnie zapach chińskiego,miedzianego medalu w jedwabnym pudełeczku,który dostał mój Dziadek-Inżynier w latach 60 od "naszych przyjaciół" z ChRL-u i który namiętnie oglądałam(i wąchałam) gdy byłam dzieckiem:D.
Tak więc już na wstępie odpadły wszystkie inne skojarzenia,zostały tylko "te chińskie"-tabakierki z laki,bele czerwonego jedwabiu,jakaś stylowa knajpka z kaczką po seczuańsku i sajgonkami w menu,wreszcie(gdy robi się coraz bardziej brudno-piżmowo)brutalny,ale jakże atrakcyjny kochanek w typie Pana Yee z kinowego hitu"Ostrożnie,pożądanie!".
Takimi drogami więc chadza Musc w mojej psychice:D.A co tak naprawde w nim można wyczuć?
I tu nie moge dać jednoznacznej odpowiedzi,dzieło(bo to dzieło jest,a co:D)Roucela jest o tyle genialne,iż nie można go do końca rozłożyć na czynniki pierwsze.Najpierw wyczuwam coś na kształt mandarynki z cynamonem i lawendą-ostrą,charakterną mieszankę,która chyba najbardziej w moim przypadku odpowiada za "chiński" obraz kompozycji,po jakimś czasie wyczuwam też ambre z wanilią(która nawiasem mówiąc za często bierze góre,"lukrując" całość i sprawiając że zapach robi się taki przytulny,jadalny,koci:D) a cały ten niby chaotyczny miks spaja piżmo-wyprane z wszelkiej "babciowości","anielskości" i bóg wie czego,baardzo brudne,fizjologiczne,teatralne i diabelnie seksowne.MR mimo całej swojej "genialności",nie jest jednak aż tak oryginalne jak by się wydawało,zgadzam się z Victorią z Bois de Jasmin,że bardzo przypomina Shalimar,ale to podobieństwo nic mu nie ujmuje,a wręcz przeciwnie-porównanie(mimo iż bardzo lubie Shalimar)zdecydowanie wychodzi na korzyść Musc.
Używam tego produktu od:testy
Ilość zużytych opakowań:próbka

3 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Dziiiwny...

Przede wszystkim słabo dostępny w Polsce. Trzymam w dłoni miniaturkę zamówioną w jedynej polskiej internetowej perfumerii, która je ma.
I zastanawiam się jak zareaguje na ten zapach mój luby. Najpierw lekki zielarski horror :/ nie ma tutaj anyżku, ale ja go czuję. ale po godzinie zapach słabnie i łagodnieje, robi się intymny, podoba mi się coraz bardziej. z niechęci przechodze do chęci :-) Tylko czy zawsze bede musiała czekac na tę przemianę tyle czasu. no a luby... już widze wstępny wstręt na jego buzi. no bo później tez zacznie się wahać, zapach jest ciekawy, na mnie robi się cynamonowy potem, słodszy, mniej kręci w nosie.


Używam tego produktu od: dzisiaj
Ilość zużytych opakowań: mam malutka fiolke - testuje

4 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Trudna miłość

Najpierw było zauroczenie. Później lekka niechęć, pogłębiająca się w kierunku nienawiści. A potem nagle miłość. Miłość, miłość, MIŁOŚĆ!!! Niezwykły zapach, zmienny, kapryśny, nieprzewidywalny. Użyty w ilości większej niż kropelka mnie przytłacza. A maleńka kropelka wystarcza, żeby pachnieć calutki dzień wyczuwalną w promieniu metra chmurką. No, chmurą raczej, gęstą i zawiesistą :) Zaczyna się oleistymi, ciężkimi akordami, przypominającymi mi trochę pierwsze nuty Le Baiser du Dragon, chociaż zdarza się też, że początek pachnie po prostu mandarynką, tak jak w rozpisanych nutach. Dalszy rozwój też zależy od tego, jaki MR ma dzień. Bywa ostry, brutalny i zwierzęcy, bywa rozkosznie ciepły, cynamonowo-waniliowy, przy czym przeważa cynamonowa pikanteria - tą twarz kocham najbardziej. Mój chłopak za nim nie przepada, nie wtula nosa w poperfumowaną nim szyję. Mówi, że czuje Nieśmiertelnego ;). Chyba czuje konkurencję :D. Mojemu bratu MR pachnie ciastkarnią. Koleżanka z ławki po prostu go komplementuje - co ciekawe sama dostała od Frederica Malle próbkę tego zapachu, ale twierdzi, że na niej pachnie kompletnie inaczej. Ja go kocham i mam nadzieję, że tak już zostanie. Wyjątkowy, demoniczny, zwracający uwagę i rozkosznie kapryśny...
Buteleczka niestety dosyć przeciętna

Używam tego produktu od:miesiąca
Ilość zużytych opakowań: 3/4 próbki (niesamowicie wydajny!)

Najaktywniejsze recenzentki
  1. 1

    0
    produktów

    0
    recenzji

    302
    pochwał

    10,00

  2. 2

    6
    produktów

    3
    recenzji

    1022
    pochwał

    9,95

  3. 3

    0
    produktów

    2
    recenzji

    1015
    pochwał

    9,95

Zobacz cały ranking