Lush, The Sacred Truth (Maska przeciwstarzeniowa do twarzy)

Maseczka przypadła mi do gustu, moja skóra ją lubiła - nie dawała wprawdzie spektakularnych efektów, w szczególności wyprasowanych zmarszczek ale ogólą gładkość i błogostan owszem. Stosowałam ją podczas kąpieli co ułatwiało mi też jej zmywanie. Konsystencja bardzo trafiona (ani zbyt gęsta ani zbyt spływająca), zapach wg. mnie bez szału, żadnych podrażnień, ani wyprysków. Opakowanie dość poręczne. Skóra po użyciu miła w dotyku i ukojona.
Mimo, że wiedząc o jej krótkim terminie przydatności, używałam jej dość intensywnie i obficie (ok. 2-3 razy w tygodniu) nie udało mi się jej zużyć - wydaje mi się, że opakowanie jest za duże.

Używam tego produktu od: 1 m-ca
Ilość zużytych opakowań: niecałe 1 (krótki termin ważności!)

Uwielbiam świeże maseczki Lusha! Zawsze kupuję te oczyszczające, ostatnio pokusiłam się o dwie antystarzeniowe, trzydziestka się zbliża, więc trzeba się ratować ;) jednak maski do tego celu chyba sie nie nadają, jedynie dobry zestaw: serum + krem. ale do rzeczy. Maska ta przepięknie pachnie, aż chciałoby sie ją zjeść! Uwielbiałam nakładać ją na twarz, a potem zmywać ją, czułam się taka zrelaksowana.. jednak ta maseczka nie robi naprawdę niczego z moją cerą. Ani nie odświeża, nie łagodzi podrażnień, nie nawilża a juz na pewno nie spłyca zmarszczek.

Kolejny lushowy niewypał. Szkoda na nią kasy i na pewno już jej więcej nie kupię.

Używam tego produktu od: miesiąc
Ilość zużytych opakowań: 1 całe opak. 75 g.

Poprosiłam w sklepie o próbkę i jestem z tego powodu przeszczęśliwa, bo nie jest do dla mnie najlepsza opcja. Maseczka ma nawilżyć i odświeżyć buzię, a pani w sklepie mówiła, że po zmyciu skóra będzie mieć takie "glow" :) "Glow" nie było, fakt, że buzia była odświeżona i miękka, ale nie zauważyłam jakiegoś uderzenia nawilżenia. Nie podobało mi się też, że w maseczce nie ma drobinek (tego producent nie obiecuje oczywiście), wolę Brazened Honey na przykład, bo nią mogę też delikatnie wymasować i speelingować buzię przed zmyciem.
Wydajna. Zapach ani przyjemnie uzależniający, ani odstręczający.
Generalnie: bez tragedii, ale bez rewelacji. Jeśli chcecie nabyć, proście najpierw o próbkę.


Używam tego produktu od: Marzec 2012.
Ilość zużytych opakowań: Próbka (starczyła na 3 użycia).

Dostałam tą maseczkę jako prezent w ramach większych zakupów w sklepie Lusha. Muszę przyznać, że sama pewnie bym się na nią nie zdecydowała, bo mam dopiero 24 lata i nie kupuję jeszcze produktów mających za zadanie zwalczanie oznak starzenia :). Jednak dostałam ją i zaczęłam używać. Muszę przyznać, że maska pachnie bardzo ładnie (nie potrafię sprecyzować czym :) Papaja?), odżywia i nawilża skórę, łatwo się nakłada i zmywa, jest wydajna, ale... Jest pewien minus :). Jest to maska z serii "świeżych", które należy zużyć w przeciągu miesiąca. Biorąc pod uwagę, że jest dosyć spora, przeciętnie używa się jej 1-2x w tygodniu oraz że starcza wyłącznie na miesiąc, to wychodzi w ostateczności na to, że trzeba wyrzucić około 3/4 pozostałej maski, która jest już nieświeża. Także jeśli ktoś chce ją kupić, niech kupuje z kimś i niech się podzieli opakowaniem :) Wtedy nie będzie żal wywalać niezużytej części.

Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 1