2009-01-11, 02:43 | #31 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 5 874
|
Dot.: śmierć w rodzinie
trzymaj się na tyle na ile to możliwe
też myślę, że powinnaś iść do szpitala... Mój Dziadek też miał raka. Po 2miesiącach od stwierdzenia choroby już Go z nami nie było. Przez ten czas odwiedzałam Go chyba codziennie. Też było mi ciężko, ale wiem, że to dla Niego dużo znaczyło. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym Go zostawić w takiej sytuacji... Przez 2miesiące za każdym razem gdy wychodziłam żegnałam się z Nim - tak normalnie, a jednak zawsze myślałam, że może to już ostatni raz Go widzę. W dniu w którym trafił do szpitala też oczywiście tam poszłam. Posiedziałam i postanowiłam iść na chwilę do domu, wziąć lekarstwa bo źle się czułam - nie pożegnałam się tylko powiedziałam - do zobaczenia, bo miałam zamiar za godzinę wrócić. W domu okazało się, że mam bardzo wysoką gorączkę i z racji tego, że była już późna pora stwierdziłam, że lepiej będzie jak zostanę w domu, pójde spać a rano pojadę do Dziadka. Nad ranem obudziła mnie mama i powiedziała, że Dziadek zmarł w nocy. Później przez pewien czas żałowałam, że nie wróciłam dzień wcześniej do szpitala. Potem stwierdziłam, że to nawet dobrze i tak się złożyło, że nie pożegnaliśmy się tylko tymi ostatnimi słowami było - do zobaczenia
__________________
|
2009-01-11, 08:02 | #32 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 840
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Cytat:
nie uśmiercaj dziadka za życia... Mój dziadek ma ten sam 'problem' co Twój... rak z przerzutami... miał już wiele operacji i żyje... żyje,choć to życie nie jest już takie samo dla niego... ja tylko nie rozumiem jak mozna fakt tak powaznej choroby przed nim ukrywać... to jest dopiero niesprawiedliwe.. 3maj sie ciepło i pamietaj,że rak to nie zawsze natychmiastowa śmierć. Również z rakiem mozna zyć. Musisz wziąc się w garść, bo to Ty psychicznie nie wytrzymasz! postaraj się, aby reszta życia Twojego dziadka była cudowna- staraj się być przy nim, mów mu jak go kochasz... Niech wie,że jest Ci bardzo bliski. Jeszcze raz- głowa do góry!
__________________
:::: Norwegia :::: Edytowane przez LaLaRe Czas edycji: 2009-01-11 o 08:06 |
|
2009-01-11, 09:29 | #33 | |
Raczkowanie
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Cytat:
|
|
2009-01-11, 14:15 | #34 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 494
|
Dot.: śmierć w rodzinie
byłam. to bylo okropne. dzis juz wszyscy plakalismy.
trzymalam go z areke, prosil bym trzymala mu rece na czole i go glaskała tak tez robiłam. ryczałam jak bobr, widzialamm jak cierpi. prosił' zabierz mnnie do domu' mowilam 'dziadzio nie mozna' a on odpowiadał ' to ja chce do rowu, zabierzcie mnie do rowu i zakopcie' ;-( to bylo najgorsze ze tak mowił. babcia wygonila mnie i moja kuzynke, bylysmy we dwie i trzymalysmy go a on powiedzial ' wszystkiego dobrego'. to bylo straszne. dziadzio jest taki swiaodmy tego wszytskiego, zupelnie slaby, a te cholerne pielegniarki nawet nie patrza czy wzial tabletke czy nie, daly mu bulke z szynka na snaiadanie, przeciez dziadek sam nie dalby rady, trzeba nakarmic. dostal kroplowke. do mojego taty powiedzial ' Jurek Ty jestes dobry wezmiesz mnie do domu'; ' wszytsko zapisalam dla was' Boze;(( nie chcialam od Niego odchodzic, zostawiac go :-(((( mowiac to mial caly czas zamkniete oczy, mial taki grymas na twarzy z zalu, bolu..nie wiem. dziekuje wszytskim za wsparcie, nie zaluje ze poszlam do spzitala choc bylo to straszne przezycie, ale dziadzio wolal mnie i przy Nim bylam i mam nadzieje ze bede jeszcze ( mieszkam o 40 km od Niego), na codzien pracuje i mozliwosc bycia u Niego w moim przypadku jest w weekendy tylko;(( straszne straszne :-((
__________________
38/40 Szymuś- mój skarbek <3 |
2009-01-11, 14:26 | #35 | |
Raczkowanie
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Cytat:
|
|
2009-01-11, 14:29 | #36 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 155
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Przykro mi... Wiem co czujesz.
Na temat opieki w szpitalu się nie wypowiadam. Stan Mojego Dziadka był na tyle ciężki, że nie było szans na to, żeby wrócił do domu. Chcieliśmy mu zorganizować hospicjum domowe i dodatkowo opłacić pielęgniarkę, która siedziałaby z Nim kiedy wszyscy byliby w pracy. Nie mogliśmy tego zrobić. Choroba postępowała za szybko. Dziadek ze szpitala trafił do hospicjum. O personelu w hospicjum mogę wypowiadać się w samych superlatywach. To ważne, żeby pielęgniarki miały podejście do pacjenta, żeby traktowały go jak czującego człowieka a nie worek, któremu trzeba przynieść bułkę i postawić znaczek w karcie, że śniadanie zostało dostarczone. Nie wiem czy w przypadku Twojego Dziadka istnieje szansa na zmianę otoczenia, ale może można coś zrobić... Może istnieje instytucja hospicjum domowego, albo zwykłego hospicjum, które oferuje lepsze warunki niż uniwersalny szpital.. |
2009-01-11, 20:26 | #37 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 494
|
Dot.: śmierć w rodzinie
No Hospicum jest ale dziadzio jest juz wtakim stanie ze babcia nawet nie chce go juz nigdzie przenosic i tak strasznie zle znosi czas w szpitalu.
Mysle ze dziadzio czulby sie lepiej w domu, no ale babcia tez juz slaba 74 lata ma, gdyby cos sie stalo nie wiedzialaby co robic, jakis krwotok czy cos. dziadek dostaje kroplowki z narkotykami by usmierzyc mu ból wiec tu kolej y problem. w szpitalu o tyle dobrze mu ze tam na miejscu ma wszytsko: lekarzy, kroplówki, tabletki jakies. personel-szkoda słow. dziadzio jest juz tyle slaby ze nawet z lozka nie wstaje a cholera jest taki kontaktowy, wie co sie dzieje, nosi pampersy dla doroslych, strasznie to przezył, gdzies mu krew leci z odbytu, no sytuacja straszna. a dzis jeszcze jak tak wrecz plakał, jęczał, stękał' wezcie mnie do domu albo do rowu' to bylo najgorsze. Kuzynka ktora byla przez 2 dni u babci i byla u niego w sobote mowila mi ze taki nie byl, ze nawet wstał z loska zeby usiasc spytal sie jej jak sie jej u babci spalo, co jadła. a dzis. kiedy go tak trzymałam za głowe, głaskałam go myślałam ze umiera, naprawde. serce mi tak waliło ze myslalam ze wyskoczy. plakałam strasznie. dziadek patrzył i zamykał oczy i mówił' na nic to wszystko, na nic, do rowu ze mną';-(( przykre ze dziadzio tak mówi, ale mysle ze tak w 100% nie wie juz co mówi, chcoiaz sama nie wiem bo ogłupiony czy otępiony nie jest. Nawet nie wiadomo ile to jeszcze potrwa. babacia mówiła dzis 'oby nie umarł' ale wduchu pomyslałam: dlaczego ma tak cierpiec zyjac przyklutym do lozka. Sama nie wiem co lepsze, czy zyc w taki sposób jak tearz czy odejsc i zyc wiecznie w niebie?
__________________
38/40 Szymuś- mój skarbek <3 |
2009-01-11, 20:40 | #38 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 155
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Ta bezradność jest najgorsza..
U nas były te same dyskusję. Osobiście cieszę się, że Dziadka przenieśliśmy do hospicjum. Wiesz chodząc do Hospicjum przez jakiś czas widziałam różne rzeczy. Raz nawet byłam świadkiem jak pacjent wyzywał pielęgniarkę, która mu zmieniała kroplówkę. Padały niewyszukane epitaty, a ona odchodząc od niego się po prostu uśmiechnęła. Widząc moje przerażenie, powiedziała, że ten pacjent jest bardzo chory i nie można go rozliczać z tego co mówi. Mój Dziadek z kolei miał teorię, że go uśmiercają kroplówkami. Tłumaczyłam mu cierpliwie, że lekarze wiedzą co robią, że ma najlepszą opiekę, a on ciągle to samo. W końcu zaczął mówić, że on wie, że to koniec. Bolało.. Nie wiedziałam jak zaprzeczyć. Wszyscy wiedzieliśmy, że to kwestia dni. Umarł na drugi dzień i w sumie powiedział jedną ważną rzecz, że cieszy się, że jestem z nim szczera i że nie kłamię tak jak reszta, która ze łzami w oczach powtarzała mu, że na pewno wyjdzie z tego. Przepraszam, że piszę o sobie, ale nie potrafię inaczej przekazać komunikatu, który pojawia się w mojej głowie.. Twój Dziadek się nie kontroluje, ma straszliwy żal do losu, że to spotyka właśnie jego. Nie ma dobrego czasu na umieranie. |
2009-01-11, 21:11 | #39 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 494
|
Dot.: śmierć w rodzinie
dokładnie.
My tzn babacia i mama stwreidzily ze nie ma co mowic dziadkowi o chorobie, a ja bylam innego zdania ale nic nie mowilam. dziadek i tak wzial wypis, przeczytał go. Moj dziadzio jest na morfinie, juz nawet zadnych lekow mu nie daja bo lekarka stwierdzila ze i tak nic to nie da. babcia chce miec meza przy sobie, a my jakos nie myslelismy nad hospicum. mi sie w glowie nie miesci ze w ciagu 2 miesiecy choroba zamienila mojego dziadzia w roslinke, taka bezradną, cierpiącą. na kazdego z nas przyjdzie czas i z tym sie pogodzic trzeba:-(
__________________
38/40 Szymuś- mój skarbek <3 |
2009-01-11, 21:31 | #40 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 155
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Hospicja są przede wszystkim przystosowane do opieki paliatywnej. Kiedyś wydawało mi się okrucieństwem oddawanie chorego na ostatnie dni do hospicjum, ale wiem, że to była najlepsza decyzja jaką można było w przypadku Dziadka podjąć.
Nie znam realiów w Twoim mieście, ale u nas trzeba przyznać, że hospicjum pracuje na najwyższym poziomie, a co najważniejsze pracują tam ludzie pełni ciepła i cierpliwości a przede wszystkim zrozumienia. Nie wiem czy pisałam Ci o tym wcześniej, ale w chwili śmierci mojego Dziadka siedziałam na korytarzu. Przy łóżku byli wszyscy, którzy chcieli być. Ja siedziałam na podłodze na korytarzu. Nikt nie powiedział mi złego słowa. Choć faktycznie blokowałam ruch przy dyżurce pielęgniarek. Z tego co piszesz nie ma szansy na to żeby Twój Dziadek wyzdrowiał. Dlatego choć strata bliskiego człowieka boli nie powinniśmy myśleć w tej chwili o sobie tylko o nim... 3maj się.. |
2009-01-12, 13:24 | #41 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 494
|
Dot.: śmierć w rodzinie
No hospicjum to szczerze nie wiem gdzie jest ( czy w ogole jest gdzies tu kolo nas??)
Mama do mnie dzownila pojechala z babcia zalatwiac sprawy jakies, dziadzio zaczyna przysypiać, troche mi lzej ze zaczyna spać, tak lekarka mowila ze bedzie zaczynam i w spiaczke zapadnie i odejdzie. tak mi zle ze dziadzio przez to wszytsko przechodzi, a 2 miesiace temu jeszcze byl zdrowiutki w domu, wesoly, a teraz...na łożu śmierci. Jednak wczoraj to co widzialam do konca zycia zapamietam, tak dziadzia strasznie wszyscy kochamy, chcoiaz kiedys sadzilam ze dziadzio jakos jest chlodniejszy w stosunku do mnie niz do mojego straszego brata, nie wiem, nie mysle juz o tym. Najwaznieszy jest dziadek teraz, babcia ktora chyba najbadziej to przezywa i moja mama, ktora nie chce mi sie wyplakac, tylko placze cioci do telefonu. Ale wierze ze jesli dziadzio odejdzie bedzie na pewno bardzo szczesliwy w niebie i bedzie nas widzial tam z góry i czuwał nad naszym bezpieczeństwem.
__________________
38/40 Szymuś- mój skarbek <3 |
2009-01-12, 16:41 | #42 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 494
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Już Po. Przed chwilą się dowiedziałam. Dziadzio kochany odszedł w szpitalu. Pożegnałam sie z Nim wczoraj. Jestem spokojna. Teraz dziadzio ma dobrze, jest w niebie, nie cierpi.
Dziadzio kochany wszyscy Cie kochamy i kochać bedziemy, Czuwaj nad nami [*]
__________________
38/40 Szymuś- mój skarbek <3 |
2009-01-12, 16:51 | #43 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 155
|
Dot.: śmierć w rodzinie
tak będzie lepiej dla Niego. [*]
|
2009-01-12, 21:05 | #44 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: L.Silesia
Wiadomości: 13
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Przykro mi Ale b.się cieszę że odważyłaś się jednak pójść do niego i się pożegnać.
__________________
Szczęśliwa [?] |
2009-01-12, 22:25 | #45 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 5 874
|
Dot.: śmierć w rodzinie
[*]
trzymaj się myśl, że tak będzie dla Niego lepiej. że nie cierpi, a na pewno nie chciałby, żebyście długo oglądali Go w takim stanie
__________________
|
2009-01-14, 14:43 | #46 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: zacisze domowe
Wiadomości: 5 872
|
Dot.: śmierć w rodzinie
popłakałam sie czytajac wasze posty.. to bardzo trudny temat... niedawno straciłam dziadka. też chorował na raka i też bardzo cierpiał. a babcia cierpiała razem z nim 2 miesiace jego męki postarzyły ją o 10 lat.
trzymaj sie dzielnie..
__________________
bynajmniej =/= przynajmniej!!
bynajmniej - wcale, zupełnie, ani trochę, zgoła (zwykle w połączeniu z partykułą nie) |
2009-01-14, 18:54 | #47 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 494
|
Dot.: śmierć w rodzinie
jutro pogrzeb.
babcia siedzi i placze. placze i placze i serce mi sie kraja bo nic nie mozna zrobic zeby babcie troche uspokoic. moja baabcia tez wyglada na bardzo przemeczona ( Boje sie jutra Boje sie o babcie, ze zemdeleje. Boje sie tego ze bedzie strasznie tesknila. I z tej tesknoty jakies jeszcze nieszczescie sie stanie. Tak mi babci szkoda, najukochansza babcia na swiecie:-( 1 babci nie znalam w ogole pewnie tez byla taka kochana. aj...zycie zycie;(
__________________
38/40 Szymuś- mój skarbek <3 |
2009-01-14, 19:12 | #48 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: zacisze domowe
Wiadomości: 5 872
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Cytat:
napisze,ze Cie rozumiem.. bo moja sytuacja jest bardzo podobna. mnie tez bardziej bolalo to, co dzialo sie z moimi najblizszymi. sama potrafilam sobie jakos poukladac to w glowie (smierc dziadka. podeszlam do tego tak jak Ty, ze tam jest mu lepiej, ze nie cierpi..).. ale kiedy widzialam ból babci i rodziców to się wykańczałam. czas pomaga zaakceptowac sytuacje. wspieraj babcie. musi czuc, ze ma w Tobie oparcie.. pozdrawiam Cie bardzo gorąco..
__________________
bynajmniej =/= przynajmniej!!
bynajmniej - wcale, zupełnie, ani trochę, zgoła (zwykle w połączeniu z partykułą nie) |
|
2009-01-14, 19:58 | #49 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 6 678
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Cytat:
Tak, masz rację, czasem wystarczy że ktoś jest obok, blisko, poda rękę , chusteczkę, uśmiechnie się... to pomaga. Ważne żeby być blisko w chwilach, kiedy babcia tego naprawdę potrzebuje, a nie tylko kiedy nam się tak wydaje... |
|
2009-01-14, 21:03 | #50 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-10
Lokalizacja: Najstarsze miasto w Polsce;]
Wiadomości: 459
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Cytat:
JA nawet nie chce myslec, ze moja babcia kiedys umrze, tak bardzo jakocham i tak bardzo jestem z nia zżyta- bardziej niz z własnymi rodzicami. I juz teraz na sama mysl o takiej mozliwosci chce mi sie plakac |
|
2009-01-14, 22:25 | #51 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: zacisze domowe
Wiadomości: 5 872
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Cytat:
smierc z tesknoty.. mam nadzieje, ze babcia (zarówno Twoja jak i moja..) zdaje sobie sprawe z tego ile osob ją KOCHA! ze ma dla kogo zyc, ze nie jest sama. ze jest potrzebna TUTAJ! i ze nic jej nie zastąpi...
__________________
bynajmniej =/= przynajmniej!!
bynajmniej - wcale, zupełnie, ani trochę, zgoła (zwykle w połączeniu z partykułą nie) |
|
2009-01-15, 07:16 | #52 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 5 494
|
Dot.: śmierć w rodzinie
ja tez mam taką nadzieje, abcia mowi ze musi byc dzielna i ze sie nie wybiera jeszcze na temten swiat.
babcia nie chce zamieszkac z nami, moja ciocia ( a druga corka babci) mieszka w USA, wiec to juz od razu wykluczone. Babcia ma 3 pokojowe mieszkanie, teraz bedzie w nIm sama. My wszyscy u nas w domu pracujemy codziennie do 16 wiec ciezko nam bedzie jakos ten czas zorganizowac. teraz do niedzieli z babcia zostaną Brat dziadka (identycznie wygląda jak dziadek) i Jego zona, wiec babcia bedzie miala z kim posiedziec. Smutne jest to ze ciocia z Usa NIE przyleciala na pogrzeb a to dlatego ze przed samymi siwetami od razu przyleciala jak sie dowiedziala o chorobie swojego taty. no i koszty. Ale na lato penwie przyleci to posiedzi z babcią. Moja mama jakos sie trzyma ale juz tez jest przemęczona, ciagle lyka jakies prochy ktore i tak nie pomagają. Dzis rano mowie jej zeby cos zjadła, hcoiaz jogurt, cukierka to jej troche energii da. Nic:-( Ja w sumie tez nic nie zjem nie moge bo zoladek mam scisniety. To bedzie moj 1 pogrzeb w zyciu, taki gdzie ja wiem co sie dzieje. Jka bylam mala to bylam na pogrzebie siostry dziadka ale nie wiedzilam co to pogrzeb w ogole. Dzisiejszy dzine bedzie dla mnie ciezki bo patrzec na rodzine (babcie, mame) ktora cierpi strasznie;( eh. Jeszcze babcia sobie wymyslila ze przed pogrzebem zeanim cialo zostanie zaiweizone do Kosciola to babcia chce go zobaczyc w zakladzie tam gdzie dziadka przygotowywali. To dopiero bedzie dla Niej szok, ale w sumie nie dziwie sie ze chce sie zobaczyc osttani raz z mezem z ktorym spedzila ponad 50 lat. My bedziemy ja wspierali tak jak mozemy. Musimy dac rade. Babcia ma w nas oparcie wiec jakos to bedzie. Po pogrzebie ponoc czliwiek sie uspokaja bo to po wszytskim juz bedzie. Ale mama mowi ze babcia jeszcze tak tego nie odczuwa ale za jakis tydzien babci bedzie zle jak poczuje ze jest w domu sama wiec mam nadzieje ze babcia chcoiaz na pare dni bedzie chciala pomieszkac z nami. Zawsze to jakies towarzystwo bedzie miala. Babcia lubi gotowac jak ma dla kogo wiec mysle tez pod tym wzgeledem ze babcia mialaby zajecie i bedzie szczesliwa ze nam smakuje bo babcia pysznie gotuje. Moze to egoosityczne ale najlepeiej jwst ją czyms zająć. Aj nie wiem jak to bedzie znajac zycie i babcie to babci sie uprze i nie bedzie chciala u nas zostac chcoiaz na 2, 3 dni. No nic. DZIS POgrzeb. Nawet u spowiedzi nie bylam.Modle sie za dziadzia i babcie. Zeby dziadzio czuwał przede wszystkim nam Nią. Dzieki za słowa otuchy;*
__________________
38/40 Szymuś- mój skarbek <3 |
2009-01-15, 09:30 | #53 |
Zakorzenienie
|
Dot.: śmierć w rodzinie
[*]
ja sama miałam dziadka który umarł na chorobę popromienną ( nąświetlania by zwalczy raka). walczył z tym 8 lat... przez ostatnie trzy lata rak wrócił, i maił przerzuty na inne organy. przez ostatnie te trzy lata w każdego lata leżał w szpitalu... i wiecie co nie mogłam sie pogodzic ze najważniejszy dla mnie wówczas człowiek odchodzi... to zdarzyło się bardzo dawno, bo 9 lat temu ale wracając do tamtego wrześniowego dnia nadal to przeżywam... I wierze, że jest mu tam lepiej bo się nie męczy, nie ma bolesnych przerzutów i że życie tam jest dla niego prostrze( Dziadzio chodził o kulach). Najważniejsze są te dobre wspomnienia... Aż sie popłakałam... smv trzymaj się...
__________________
Lenka i Lilianka 26.04.2011r. Miłosz 19.01.2014r. |
2009-01-15, 13:20 | #54 |
Wtajemniczenie
|
Dot.: śmierć w rodzinie
SMV - wyrazy współczucia
co można napisać czytając taka historię hm.... wiem z własnego doświadczenia, ze nie ma słów, które pomogą w bólu ale sama świadomość, ze jest tylu ludzi wokół życzliwych bardzo pomaga wiem co czujesz bo sama przeżyłam śmierć osób bliskich jak zmarli moi dziadkowie to byłam dzieckiem i to mnie szczególni nie dotknęło, nie byłam z nimi zżyta ale trzy lata temu zmarła moja Mama - po 4 miesiącach pobytu w szpitalu, w którym znalazła się po wylewie, lekarze twierdzili, ze jest w śpiączce, ale to nie prawda, zresztą to inny temat, każdy dzień w ciągu tych miesięcy, kiedy dzwonił telefon był wypełniony strachem, każdego dnia kiedy szłam do szpitala bałam się, ze jej łóżko będzie puste, świadoma rokowań żyłam nadzieją dzień przed jej śmiercią jak wyszliśmy z TŻtem ze szpitala to powiedziałam mu, ze Mama się poddała i już niedługo odejdzie, następnego dnia rano zadzwonił telefon, ze nie żyje dzień pogrzebu to dla mnie jak we śnie, smutek zaczęłam czuć na drugi dzień kiedy wszystkie emocje związane z załatwieniami i sama ceremonia minęły, może smutek to złe określenie, ból ciężko to określić, bo przez 4 miesiące każdy mnie przygotowywał na ten moment, wypłakałam tyle łez, ze chodziła spuchnięta niecałe dwa tygodnie po śmierci Mamy dowiedziałam się, ze jestem w ciąży i to mi bardzo pomogło bo musiałam się wziąść w garść teraz także dla dziecka równo dwa lata i jeden dzień po śmierci Mamy mój Tato zmarł na zawał serca mieliśmy taki rytuał jak wykapałam małą, to ona po drodze do pokoju "gadała" z dziadkiem tego wieczoru także i po godzinie już nie żył przez kilka dni byłam w totalnym szoku, miałam takie chwile, ze myślałam iż za moment dostanę zawału i przyznam, ze po raz drugi to mała mnie doprowadzała do stanu w którym zmuszona byłam funkcjonować kiedy Mama była w szpitalu poprosiłam Matkę Boska w modlitwie o dziecko w odpowiednim momencie mojego życia i muszę to przyznać zostałam wysłuchana a moja mała jest darem, który pojawił się w moim życiu w najlepszym momencie, jakże gorzkim a co do czasu na pewno uczy nas żyć z naszym bólem, z własnego doświadczenia wiem, ze tęskni się tak samo za bliskimi nie zależnie od tego ile minęło od śmierci
__________________
SKARBY http://suwaczki.maluchy.pl/li-29517.png http://www.suwaczek.pl/cache/7f96cc3fa9.png http://suwaczki.maluchy.pl/li-38189.png Edytowane przez magdawikp Czas edycji: 2009-01-15 o 13:35 |
2009-01-15, 13:44 | #55 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 741
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Minęły dwa lata od śmierci mojego taty. Dziś miałby 55 lat. Zmarł na raka. Walczył prawie rok. I powiem Wam, że teraz jest mi gorzej niż zaraz po jego śmierci. Wtedy odczułam ulgę, że już się nie męczy, że nic go nie boli. Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać nieodwracalność sytuacji. Pamiętam jak mówił, że nie może umrzeć (wiedział o chorobie) dopóki jego pierworodna wnuczka, a moja córeczka nie powie do niego "dziadzia". A ja modliłam się w duchu, żeby moja Maja nigdy nie wymówiła tego słowa. Bzdurne to było, ale wtedy... Coż, w końcu tata usłyszał "dziadzia" od swojej wnuczki. Niedługo potem umarł. I jest mi naprawdę źle bez niego i żałuję teraz, że tylu rzeczy nie zdążyłam mu powiedzieć...
|
2009-01-15, 15:52 | #56 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Las Vegas!
Wiadomości: 1 179
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Mój dziadek też ma raka.. owinął się wokół kręgosłupa, więc nie ma już szans. Walczy z rakiem od 4 lat, najwięcej siły do walki dawał mu mój malutki braciszek... no może nie malutki, ma już prawie dwa latka , ale przed świętami w ciągu 2 tygodni jego stan bardzo sie pogorszył. Nerki przestały pracować, ale całe szczęscie pomogla dializa. W wigilie zadzwonił do mnie tatuś: To są ostatnie świeta dziadka Edka... Próbowałam sie nie popłakać chociaż podczas rozmowy, ale pod koniec i tak nie wytrzymałam. Najgorsze jest to, ze w poniedziałek przed świętami umarła moja ciocia - rak wątroby. Ciesze się, że umarła - przestała cierpieć, a cierpiała strasznie, całe życie. Wiecie czego boje sie najbardziej? Że dziadek do mnie przyjdzie. Strasznie boje sie duchów! Ciocia nie raz pokazała, że nadal jest z nami. Każdą noc spałam przy zapalonej lampce, tak się bałam...
Ale co poradzić. W XXI wieku wszystko to prawie sama chemia, jedzenie jest niezdrowe więc nie trudno sie dziwić, że tyle ludzi umiera na raka. Tyle rzeczy jest rakotwórczych, tyle ludzi pali papierosy a nawet nie musimy palić, żeby mieć raka płuc od samego wdychania dymu... Niedawno dowiedziałam się, że mój kolega - rówieśnik, 15 lat - ma raka węzłów chłonnych... Chemia działa jego stan sie poprawia. Ale to młody organizm. Starszym ludziom trudno walczyć z rakiem. Niestety musimy sie z tym wszystkim pogodzić. Kto wie, może niedługo i nas to spotka... |
2009-01-15, 16:31 | #57 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: WielkaPolska :)
Wiadomości: 6 710
|
Dot.: śmierć w rodzinie
smv dopiero, co trafiłam na ten wątek. czytam i płacze.
nie powiem, że Cie rozumiem, bo nie przeżyłam czegoś takiego. opowiem Ci jak mi dziadek zmarł.. pewnego wieczoru dzwoniła babcia, ja płakałam przez telefon. dziadek ponoć pytał dlaczego. babcia nie chciała Go denerwować, nie powiedziała.. zdenerwował się. po niecałych dwóch godzinach, od tego telefonu babcia znowu zadzwoniła. dziadek zmarł.. nie zdarzyłam się z Nim pożegnać.. Ty jednak miałaś tą możliwość.. teraz, od Jego śmierci minęło dobre kilka lat. nadal jakoś nie mogę przywyknąć do tego, że już nigdy nie połaskocze mnie na dzień dobry w stopy.. mam wrażenie, że poszedł gdzieś, na jakiś długi spacer. ale wróci. a to dla Twojego kochanego dziadka [*] |
2009-01-15, 17:18 | #58 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: Las Vegas!
Wiadomości: 1 179
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Cytat:
|
|
2009-01-15, 18:21 | #59 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: zacisze domowe
Wiadomości: 5 872
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Cytat:
moja mama zawsze mowi, ze najgorszy jest pogrzeb. ze to takie nagromadzenie złych emocji, a jednoczesnie ostatnie pozegnanie.. owszem, dopada czlowieka samotnosc i nieodwracalnosc sytuacji. ale jest tez swiadomosc, ze slonce bedzie wschodzic nadal. no i ze ma sie dla kogo zyc. po mojej babci widze, ze rzeczywiscie tak jest. popłakuje oczyiwscie wciaz, ale stara sie z całej siły tą sytuację "ogarnąć"..
__________________
bynajmniej =/= przynajmniej!!
bynajmniej - wcale, zupełnie, ani trochę, zgoła (zwykle w połączeniu z partykułą nie) |
|
2009-01-15, 19:55 | #60 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 1
|
Dot.: śmierć w rodzinie
Ehh tez wiem cos o tym mój tata miał pieprzyk obok ramienia, lezał na łóku (mały) piesek na niego wskoczył i mu go zadrapał, zlekcewazył to zakleił tylko plastrem mysmy mu ciegle mówili idz do lekarza bo róznie to bywa a on Nie .. i normalnie zył do czasu gdy zaczął chudnac poszedł jednak do lekarza i sie okazało ze ma raka Czerniak.. mineło zaledwie kilka tygodni i przerzuty juz były wszedzie niebyło juz ratunku pod ramieniem zrobił mu sie guz, lezał w szpitalu przez 3 tygodnie i zmarł ... czasami jak sobie tak pomysle wystarczy chwila i wszytsko moze sie zniszczyc ... straciłam tak wazna mi osobe no ale cuz trzeba sobie dac rade i zyc dalej.....
__________________
"Życie to raj, do którego klucze są w naszych rękach" |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:33.