2011-04-06, 15:31 | #1051 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Ja się ostatnio nie udzielam, bo zrobiłam głupotę, nakręcam się nią teraz, nie chodzę na najważniejsze zajęcia ze strachu i ogólnie mówiąc, nie mam się czym chwalić.. ani odwagi spojrzeć problemowi w twarz. Ale się podnoszę, jutro dzień krwi i chwały(kolejny... ), postanowiłam, koniec uciekania, dziś i jutro do południa ostro pracuję, bo nie mam wyjścia, choć boję się strasznie.
Złapałam sobie nowego chłopaka na wiosnę, fajny, pracowity, pewny siebie gość, krótko sie znamy, ale już zauważyłam, ze przebywanie z nim bardzo dobrze mnie nastraja i uspokaja, może jeśli warunki pozwolą, wyzbieram sie jakoś. Może chociaż nerwica seksualna mi niedługo odpadnie z powodów złego samopoczucia . Wizytę u psychologa mam dopiero za tydzień. Dziewczęta, trzymam za Was i Waszą wiarę w siebie kciuki . |
2011-04-06, 20:02 | #1052 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Przyszłam do Was, bo w innym wątku ktoś mi uświadomił, że istnieje taki o prokrastynacji...a to zdecydowanie coś dla mnie. Więc...mam nadzieję, że mogę się tu wkręcić?
Moje życie niszczy cecha, która jest wyżej niż prokrastynacja, lenistwo, bojaźliwość życiowa i ogólne "unikactwo" - PERFEKCJONIZM. Ja po prostu muszę mieć wszystko zrobione raz, dobrze i idealnie. Jak robić porządek, to po całości i na raz. Jak się nauczyć, to na piątkę. Jak coś napisać - to od razu doskonale...A ponieważ tak zwyczajnie się nie da, to wolę nawet nie zaczynać. Bo po co? Będę zawiedziona...nic nie zrobię tak jak chcę... Jestem w ciężkim szoku jak jedna cecha charakteru potrafi rujnować życie - ja się boję cokolwiek zrobić. W tej chwili nie potrafię się ruszyć i zapisać np. na fitness - bo mam beznadziejną kondycję, nie odnajdę się, będę najgorsza... Lubię rysować i malować - ale zabieram się za to raz na ruski rok. Dlaczego? Bo nie stworzę od razu wiekopomnego dzieła, to po co? Eh...naprawdę mnie to męczy. Oczywiście to wszystko to objawy właśnie prokrastynacji - odkładam wszystko na ostatnią chwilę kiedy po prostu już MUSZĘ i nie mam czasu, aby to bardziej odwlec. Nie zdarza mi się uczyć wcześniej niż dzień przed (a i wtedy nie uczę się od rana tylko odwlekam do popołudnia). Pewnie, zaliczam wszystko, ale oceny piękne nie są. Czasem to cud, że w ogóle coś zdaję na tą tróję. Wszystko jest wtedy zrobione na szybko i na odwal się, bo nie ma czasu, żeby cokolwiek dopracować czy poprawić. Licencjat był na ostatnią chwilę (ale był łatwy do napisania), nie chcę, żeby to samo stało się z magisterką Muszę coś zrobić ze swoim życiem, ruszyć się z miejsca, bo jak na razie jedyne co robię, to siedzę sobie w necie...i nawet nie robię tego co lubię i bym chciała. Zaległości mam nawet w serialach, które oglądam, bo czuję, że nie mogę oglądać serialu, skoro mam do zrobienia coś ważniejszego. I wobec tego marnuję czas na czymś innym... Jeśli teraz nie ruszę z miejsca, to obudzę się z ręką w nocniku. Poza tym rozchoruję się w końcu, skoro w ogóle nie uprawiam żadnego sportu, nie ruszam się ani trochę, tylko siedzę...ewentualnie jem. Już mam słabszą odporność, a w dodatku z wyrzutów sumienia ciągle jestem przygnębiona Na razie przeczytałam jedną stronę wątku, także trochę muszę nadrobić... http://www.youtube.com/watch?v=sb2YOg_dkQM <-- przypomniałyście mi o tym filmiku, uwielbiam go. I nie wiem czemu, ale zawsze chce mi się płakać jak go oglądam ---------- Dopisano o 21:02 ---------- Poprzedni post napisano o 19:58 ---------- Cytat:
A o zmęczeniu to powiem Ci tyle, że też jestem ciągle zmęczona. I czasem stwierdzam: tak, jestem taaaka śpiąca, muszę się kimnąć. Ale jeśli moje plany coś zakłóci - nagle wyskoczy jakaś sprawa, muszę wyjść, coś załatwić koniecznie teraz. Wychodzę, odwalam to co muszę...i wcale nie jestem śpiąca i mam na to siłę... A czasem odmawiam spotkania i mówię: nie, wiesz...będę po pracy, nie będę miała siły na pewno, także może kiedy indziej. Nie tak dawno koleżanka dzień wcześniej rzuciła hasło: wpadajcie do mnie. A ja jak zwykle, że pracuję, że coś tam...ona, że to nic - wpadnij po pracy. A że nawet chciałam iść, to poszłam po tej pracy. I wiecie? Miałam mnóstwo sił na to, wcale nie byłam jakaś śpiąca, padająca na twarz czy w ogóle nie do życia. Zwyczajnie na wszelki wypadek tak mówię, że nie, bo zmęczenie. Bo w końcu trzeba być zawsze wypoczętym, żeby było idealnie
__________________
Edytowane przez bura kocurka Czas edycji: 2011-04-06 o 19:50 |
|
2011-04-06, 20:26 | #1053 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Linusiaczek, Keight, Patri - dzięki za odpowiedzi Z Patri pozwolę sobie się nie zgodzić - te wątki na które wchodzę mają różne wpisy, krótsze, dłuższe, z błędami, bez błędów, niejasne, na odwal - tylko tu wszystkie dziewczyny piszą pełnymi zdaniami, raczej obszernie, praktycznie bez błędów typu literówki etc.
Bura Kocurko - jakbym czytała o sobie! Za każdym razem gdy pojawia się przede mną nowe zadanie - praca do napisania lub egzamin, nowy kurs (maniakalnie uczę się wciąż nowych rzeczy przysparzając sobie jednocześnie stresu, że oto w kolejnej dziedzinie będę chciała być perfekcyjna a potem nic z tego nie wyjdzie) impreza, na której chciałabym naprawdę ładnie wyglądać - to myślę sobie, że tym razem zrobię wszystko, żeby wyszło mi idealnie i chyba jeszcze nigdy tak się nie stało. Też po całych dniach - jeśli już naprawdę nie MUSZĘ nic innego siedzę w necie, choć lubię robić tyle innych rzeczy. W ogóle myślę, że Internet ma duży wpływ - negatywny niestety - na aktywność pozasieciową jego użytkowników. Ciekawe, co by było trudniejsze do wykonania - naprawdę rzetelnie przygotować się do egzaminu i zdać go na 5 - czy od razu założyć, że siądziemy do niego na 3 godziny przed, żeby zaliczyć na marną tróję?
__________________
Mój blog o analizie kolorystycznej - nowy wpis. |
2011-04-06, 20:30 | #1054 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
Problemem u mnie np. jest też to, że ja nie mam celu...nie wiem czego chcę. Może gdybym wiedziała, to miałabym więcej chęci by się za coś konkretnego zabrać? Czuję czasem, że się kręcę w jednym miejscu nie wiedząc co robić i bez przerwy martwiąc się "co to będzie"...i nawet jak coś postanowię, to zaraz stwierdzam, że to nie ma sensu, bo się nie przyda Chociaż nie wiem czy nawet jasny cel by cokolwiek dopomógł
__________________
|
|
2011-04-07, 06:03 | #1055 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
Skąd ja to znam... Do tej pory nie poszłam do pracy. Ze strachu, że jestem beznadziejna, ze odpadnę i moja samoocena spadnie do wartości minusowych....... Jedyne co działa, to zmusić się. A potem pielęgnować nowe zachowanie, żeby stało się nawykiem. Innej drogi nie znam... Nie czytaj całego wątku bo to też prokrastynacja... W pierwszym poście wypisuję to co najważeniejsze i co może pomóc. Reszta wątku to nasze zmagania z codziennością. Ja- chciałam wstać dziś o 6 i wrócić do codziennego pisania pracy, ALE NIE WSTAŁAM. Zbliża się połowa kwietnia, a ja znów leżę z pracą i znów czekam na części do układu, mimo, że promotor mówił, że z końcem marca będę już po badaniach... Guzik, nawet ich nie zaczełam, ale nie jest to moja wina, a życie sobie leci. Jestem przygnębiona do granic możliwości, boję się zmian, boję się, po prostu. http://www.youtube.com/watch?v=sb2YOg_dkQM walka z lękiem, walka z samą sobą, całe życie.... Najgorsze to odważyć się, później już pójdzie. Wszystko jest kwestią decyzji.
__________________
FILIŻANKA BLOG Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) Edytowane przez Patri Czas edycji: 2011-04-07 o 06:17 |
|
2011-04-07, 06:35 | #1056 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 163
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Witaj, bura kocurko, mam wrazenie, że piszesz tu o mnie. I z tego co widzę, nie jestem wcale jedyna! No, ale z czegoś się bierze nasza obecnosć w tym watku. Czytanie jednak czegoś, co napisała inna osoba, a jednak w 100% tyczy się mnie, powoduje u mnie zazwyczaj nieodpartą chęć odpowiedzi.
Mam naprawdę to samo. Nigdy jednak nie nazywałam tego perfekcjonizmem. Kiedy byłam znacznie młodsza, pisałam opowiadania. Dużo tego było, zachowało się chyba z pół piwnicy zapisanych zeszytów. Bardzo dużo pisanych babcinym pismem, bo jak jeszcze nie umiałam czytać, dyktowałam jej wszystko. W wieku nastu lat zaniechałam tego. Teraz nie piszę już nic. Bo boję się, ze wyszłoby z tego coś średniego. Nie cieszę się z sukcesów. W zasadzie nie uważam ich za sukcesy. Obroniłam się? I tak za późno, zresztą pewnie nie chcieli mnie oblać, bo byłam sama i tak długo to juz trwało, ze sami mieli mnie dość. Napisałam jakąś dobrą pracę semestralną? To przecież było bardzo łatwe, a inni się poprostu nie postarali. Dostałam się na studium? Egzamin był przecież prosty, mało kto go nie zdał. I tak dalej, przykładów nieskończenie dużo. Do tego mam siostrę, młodszą ode mnie znacznie. Ona jest Perfekcjonistką. Przez duże Pe. Na studiach, bardzo trudnt kierunek - najlepsza. W mieszkanku wszystko posprzątane na błysk (a ja jestem straszną bałaganiarą!), i wspaniale gotuje, wymyśla co jakiś czas nowe potrawy (ja nawet nie lubię gotować, zresztą zawsze wydaje mi się, ze jak coś wymyślę, będzie niedobre albo conajmniej ZWYKŁE), wyjechała na studia do innego miasta, na co ja nigdy nie miałam odwagi, byłam przekonana, ze sobie nie poradzę. Bardzo kocham moją siostrę, nie jestem zazdrosna, tylko jak się z nią porównuję, wypadam bardzo blado. No i wiem, że rodzice są z niej dumni, a ze mnie....? A z czego? Wsztstkie egzaminy, jakie zdałam., były proste. Nic znaczącego nie osiągnęłam, pracuję niedaleko miejsca zamieszkania, zresztą bez spektakularnych sukcesów. Tak to od zawsze widzę. A do tego wszystkie ważne rzeczy odkładam. Piszę teraz pracę dyplomową. Tkwię w pierwszym rozdziale. Chciałabym, żeby była naprawdę dobra. Ale pewnie w końcu będę musiała się pospieszyć i wyjdzie mi coś średniego. Czyli tak jak zawsze. Tak, jak najbardziej nie lubię. Ufff, ale się rozpisałam, najmocniej przepraszam! |
2011-04-07, 07:41 | #1057 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 074
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
|
|
2011-04-07, 08:16 | #1058 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Miałam nie odpisywać, bo wlazłam tu na chwilę...ale odpiszę
Cytat:
2 lata po badaniach sanepidu poszłam do lekarza...tylko dlatego, że i tak potrzebowałam badań na uczelnię, więc załatwiłam dwie rzeczy od razu. I od października pracuję, w dodatku cały czas w jednej firmie - w takiej w sumie pracy gdzie muszę zagadywać ludzi, sama inicjować z nimi kontakt i rozmawiać (a zawsze byłam nieśmiała i nie sądziłam, żebym mogła sobie dać z tym radę). Także trzeba mieć bodziec - to już dalej pójdzie. Ale odwlekanie tego jest straszne...a tak mam ze wszystkim. I swoją drogą teraz żałuję, że nie zabrałam się za pracę wcześniej...fajnie jest mieć trochę swoich pieniążków, a ponieważ mam tendencję do odkładania sporej ich części, to naprawdę dużo bym zaoszczędziła do tej pory...no ale co zrobić, już straconego czasu nie odzyskam A wątku nie czytam całego - przeczytałam pierwsze 3 strony i 2 ostatnie I dzisiaj też zamierzałam rano wstać - do 7:30. Ale ostatnio jestem tak niewyspana, że leżałam godzinę dłużej (chociaż od tej 7:30 nie spałam ) To też by trzeba dopracować. Już nawet nie dlatego, że potrzebuję tego czasu, ale dlatego, że takie rozchwianie w godzinach snu jest niezdrowe Cytat:
A tak naprawdę w ćwiczeniu siła...i nikt mistrzem nie będzie tylko o tym marząc Wiem to...i nie stosuje I też od czasu do czasu porównuję się z bratem...nawet nie raz, nie dwa w przypływie "depresji" powiedziałam rodzicom, że on sobie świetnie radzi, a ja po prostu jestem i będę beznadziejna. Śmieszne jest to, że to właśnie on w niczym nie był utalentowany...miał siostrę, która była w szkole muzycznej, a dodatkowo umiała świetnie rysować - czyli przejęła wszystkie talenty w genach, a jemu się nic nie dostało. Tylko, że on jest milion razy bardziej zaradny życiowo ode mnie. Ma super pracę, zarabia chyba więcej niż nasz tata, ma mieszkanie, wszystko mu się udaje...jak był studentem, to wyjeżdżał sobie do USA (też bym przecież mogła, zachęcał mnie...ale ja się bałam i boję do teraz w ogóle wyjechać gdzieś dalej za granicę). Chodził mi po głowie wyjazd na Erasmusa...zcykorzyłam, uznałam, że nie dam rady...bo jak? W innym języku? Koszmar jakiś...wyśmiali by mnie i kazali wracać do domu, bo nie zdałabym tam żadnego egzaminu Uch...muszę sobie chyba zapisać wszystko co mam do zrobienia...stworzę RUTYNY jak autorka wątku i w ogóle kilka pomysłów stąd mi się podoba. Może i strach w końcu minie jak zacznę coś robić
__________________
|
||
2011-04-07, 08:25 | #1059 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
Ja wczoraj namarnowałam mnóstwo czasu. Wieczorem odebrałam niemiłą rozmowę prywatną i maila od wykładowcy, z którym się dziś zobaczę po 2 tygodniach przerwy. Po przeczytaniu obu tak się wyciszyłam, że pierwszy raz od bardzo dawna zasnęłam spokojnie, bez nerwobóli i kilku godzin kręcenia się po łóżku. Nie ma jak wygrać ze sobą, nawet w takiej malutkiej sprawie... Dziś wstałam później niż chciałam, ale bez poczucia winy, spokojna jak nie wiem co i gotowa do działania. . Zaraz zabieram się za kilka godzin cięęęężkiej pracy non stop, szykuję się na wyjazd, jadę na TE zajęcia a później do przyjaciół z wizytą. Zostaje u nich na noc a jutro jadę rano prosto w paszczę lwa na kolejne zajęcia, jak wszystko dobrze pójdzie, po prostu będę robić swoje, w międzyczasie relaksować się w miłym towarzystwie i nawet nie będę miała siły myśleć o głupotach i się nakręcać w złą stronę . bura kocurko witam, mam wrażenie, że odnajdziesz się na "naszym podwórku" bez problemu.. w ogóle mam wrażenie, że każda nowa osoba, kiedy przedstawia się w wątku pisze w kółko o tych samych rzeczach i w kółko "jakby o mnie".. naprawdę, wszystkie się tu świetnie rozumiemy |
|
2011-04-07, 09:32 | #1060 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
__________________
Mój blog o analizie kolorystycznej - nowy wpis. |
|
2011-04-07, 09:59 | #1061 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
U mnie problem miał kilka źródeł ale najważniejsze było takie, że jako "gorsze" dziecko zawsze sobie wmawiałam, ze jeśli rodzice będą ze mnie zadowoleni, zaczną mnie kochać jak mojego brata.. a oni zamiast doceniać moje starania zaczęli moje sukcesy uważać za coś oczywistego i wymagać coraz więcej i więcej.. no i tak się zaczęło moje "niezrównoważenie" w samoocenie. |
|
2011-04-07, 10:02 | #1062 |
Ekspert GotowaniaNaGazie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Wsi spokojna, wsi wesoła...
Wiadomości: 9 369
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Dziewczyny, muszę sobie ułożyć jakiś energetyczny jadłospis - bo na razie to jakaś masakra... :/
Chorowałam przez ostanie trzy dni, z wielkiego come back nici... Miałam jechać po książki, nie mogłam, książek nie będę miała do przyszłego poniedziałku... mam pustkę w głowie, nie wiem co ze sobą zrobić. Wiem że mam zrobić CAŁE MNÓSTWO a teraz kompletnie nie wiem od czego zacząć... znowu mam ochotę wszystko odłożyć! jakiego mam doła... |
2011-04-07, 10:16 | #1063 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
Nie "zawieszaj się" na wielkim come backu, rób swoje i nie rozglądaj się na boki (ha ha, kto to mówi )... może lista rzeczy, które możesz zrobić na własny rachunek i to rozbita na wiele podpunkcików, które możesz z dumą i często odhaczać by pomogła? Bez myślenia o tym, przy czym masz związane ręce.. Energetyzująca dieta na wiosnę to super pomysł, może daj sobie np dwie godziny na pogrzebaniu po necie i ułożenie sensownego planu żywienia? Na straganach warzywniczych zaczął się ruch, możesz sobie przygotowywać śliczne, kolorowe posiłki, na które nawet patrzyć będzie miło . Powodzenia! |
|
2011-04-07, 10:18 | #1064 | |
Ekspert GotowaniaNaGazie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Wsi spokojna, wsi wesoła...
Wiadomości: 9 369
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
Na razie to mam ochotę walić głową w stół o właśnie tak --> Ok, ułożenie planu żywienia energetycznego... |
|
2011-04-07, 12:33 | #1065 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Uwaga, uwaga, prokrastynuję ... mam złe rzeczy w głowie i po pierwszych godzinach poranka zaatakowały z powrotem..ja jednak najlepiej pracuję o świcie, kiedy cały świat dla mnie nie istnieje i nie ma mnie co rozpraszać
|
2011-04-07, 12:49 | #1066 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Jesli pozwolicie to i ja przyczłapie do tego grona.... chodź watek czytam juz od dawna, ale ciagle cos przeszkadzalo mi napisac...
Tak jak ktoś slusznie zauwazyl kazda z nas moze podpisywac sie pod wpisami innych, u mnie jest to samo... A moje story (chyba najbardziej przerazajce bo chyba jestem jedna ze starszych tutaj...wiec uczcie sie na moich bledach...) Koncze dr....(żart!) ja chce napisac dr, zostalo mi 3 miesiace...czy pisze...oczywiscie ze nie....czemu??? bo to ma byc dzielo mojego zycia, bo godzinami ogladam cudze dr i uwazam ze musze zrobic to lepiej.... jaki jest tego efekt? -godzinami siedze na necie i szukam cennych materialow (ktore wiem ze nawet w polowie nie wykorzstam)...dla przykladu mam jeden rozdzialik z 15 do napisania (przegladu literatury) na ten jeden, w sumie bardzo nieistotny rozdzialik, ktory powinnien mi zajac max 2-3 strony przejrzalam juz 70 ksiazek i kolo 50 artykulow... i nie moge zaczac pisac bo uwazam ze jeszcze za malo na ten temat wiem!!!! to jest jakas niekonczaca sie pulapka perfekcjonizmu i strachu przed rozpoczeciem pisania, bo boje sie ze moj dr bedzie gorszy od innych, wiec nie ma go wcale..... A propo pracy...owszem pracuje juz w 3 miejscach rownoczesnie ale przez ostatnich 5 lat nie wyslalam CV do wymarzonej firmy bo ciagle wydaje mi sie ze umiem za malo....wiec juz skonczylam studia, studia podyplomowe, kiedys dr(??????!!!!!!) ale boje sie wyslac CV bo inni beda lepsi ode mnie... Oczywiscie proza zycia jest taka, ze mam syndrom 5 uczennicy wszystko musi byc tip top, ale chec uzyskania doskonalego poziomu w moim przypadku niesamowicie wydluza faze przygotowan typu szukanie materialow..... To przenosi sie na inne dziedziny zycia...chociazby zainteresowania- takze milion pomyslow na zycie, typu -wizaz, malowanie, wszyscy mowia-ladnie sie malujesz, moze pomalujesz mnie na wesele, impreze etc.... a ja odpowiadam-nie, teraz nie dopiero jak skoncze tak super szkole wizazu (ktorej szukalam chyba 1,5miesiaca....) ale ze boje sie ze nie bede tak dobra jak inni wizazysci ciagle odwlekam zapisanie sie... Moja kolejna obserwacja prokrastynatorzy czeesto sa postrzegane jako osoby aktywne... np ja jestem tak widziana (i tak sie opisalam w jednym z watkow....bez komenatarza), pracuje w 3 miejscach, wyjezdzam, mam tysiac pomyslow ale....za dr sie nie biore... robie wszystko byleby sie tym nie zajmowac-wiec perfekcyjnie uprawiam ziola, gotuje coraz to nowe potrawy, pracuje, biore kolejne zlecenia, projekty, zadania a dr lezy i kwiczy..... wiec pozornie nie ma gdzie szpilki wetknac ale... spedzam tez dni na typowym zmeczeniu - bole brzucha, glowy, sennosc, u mnei jeszcze klopoty skorne....wiec spie bo potwornie chce mi sie spac... Oczywiscie ma tez dni mega aktywne, kiedy mam sile wstac, walczyc, pracowac ale nigdy nie dotycza mojego najwazniejszego zobowiazani dr... O porownywaniu sie do mojej doskonalej siostry, nie wspomne.... o braku pewnosci siebie nie wspomne (skutecznie zabite choroba, i przez bylego TZ)..... O perfekcjonizmie w calym zyciu tez...patrz moj obecny zwiazek...TZ sie stara, chce mi nieba przychylic ale ....ale On nie jest doskonaly...moj zwiazek nie jest doskonaly.... a ja mam juz prawie 30 lat i powinnam wiedziec ze zwiazki sa niedoskonale (ot i dygresja)... Jak zawsze sie rozpisalam, bo jak zawsze to wymowka do tego zeby nie pracowac nad tym co trzeba... |
2011-04-07, 13:54 | #1067 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Aranel miło będzie Cię tu gościć .. rzuciła mi się w oczy jedna rzecz, o której napisałaś. Też mnie czasem przytłacza to, jak mnie widzi otoczenie, aktywna, towarzyska, elastyczna, wyluzowana, godna podziwu, bla, bla, bla.. a co jest na co dzień wiem tylko ja
To jest wkurzające i wręcz upokarzające szczególnie w takich momentach, kiedy na przykład dostaję reprymendę od dziekana i słyszę o tym, że jestem "taka sprytna" bo chodzę jak mi się podoba, wszystko olewam, zachowuje się bezczelnie, wszystko po mnie spływa jak po kaczce, bo wiem, że jestem taka zdolna to zawsze sobie poradzę, ale to żałosne, jakie mam podejście i on się mną osobiście brzydzi, bo to co robię godzi w etykę studenta.. a ja siedzę jak ten kretyn, czerwienię się i mam ochotę mu wykrzyczeć, ze niczym się tak nie przejmuję jak tymi studiami, że nie śpię, nie jem, mam problemy w kontaktach z ludźmi i brak mi życia osobistego, zrezygnowałam z pracy i drugiego kierunku studiów na 4 roku, bo nic nie robię tylko się zadręczam myślą, że nie jestem wystarczająco dobra, że wszystko mogłabym lepiej i że to, co on myśli na mój temat to najbardziej upokarzająca rzecz, jaką kiedykolwiek usłyszałam ... bo z zewnątrz to wygląda jak wygląda a dla mnie każde wyjście z domu na zajęcia to wielka walka ;/.. a dookoła mogę robić wszystko.. super skomplikowane potrawy, wycieczki, trudne lektury, prace pisemne z bardziej teoretycznych przedmiotów, tylko na najważniejsze nie mam siły :/. Przepraszam, że tak nieskładnie i osobiście, ale znów nawaliłam na finiszu, boszzzzz, nie wytrzymuje z sobą. |
2011-04-07, 14:04 | #1068 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
A dziekuje za mile przywitanie Night Prowler jak widzisz jestem czujna jak jastrzab, zeby odpisac bo oczywiscie to jest wazniejsze niz moj problem...
Wiem, że (prawdopodobnie odrzucisz moja pomoc i nie bede Ci miec tego za zle, bo to bedzie strach silniejszy ze zmierzeniem sie z zadaniem niz chcec zakonczenia problemu ) ale jesli chcesz to bardziej prytwanie mozemy porozmawiac jak uporzadkowac twoje sprawy na studiach, czy jak ogarnac jakas prace do zaliczenia, 5 lat po drugiej stronie czyli bycie prowadzacym co nieco mnie nauczylo, moze kilka slow ktore napisze cos Ci pomoze...(bo wtedy przekonasz sie jak naprawde wyglada bycie prowadzacym zajecia i posiadanie rownoczesnie 400 studentów na jeden semestr....) Wiesz dziekan to tylko czlowiek, on nie siedzi Ci w glowie...moze po wielu latach, kiedy wiekszosc studentów cos tam kombinuje, on po prostu zakłada ze ty pewnie tez chcesz cos tutaj oszukac, nagiac.... i niestety wtedy i Ci dobrzy studenci i Ci zli dostaja po glowie tak samo... Mnie kilkakrotnie tez oszukano i łzy sie lały w moim pokoju, ze jakas osoba nie mogla sie uczyc, napisac pracy bo ma TAKIE PROBLMY ZYCIOWE.... a minute pozniej kiedy wyszlam z pokoju (niespodziewanie) widzialam rozesmiane dziewcze...ktore gwaltownie spuszczalo wzrok na moj widok... wiec i mi troche to odebralo wiare w studentow, ja raczej stawiam na totalna szczerosc i wole jak mi mowia, ze byli na imprezie, albo sie rozstali ale za to pozniej wymgam od takich osob wiecej....no ale to nie sa rady dla Ciebie.... chcialabym tylko zebys inaczej spojrzala na dziekana ... Oczywiscie jak kazdy pro....notorycznie sie spozniam... a moj perfekcjonizm osiagnal takie rozmiary, ze np kiedy kupuje ksiazke w empiku to przegladam tysiac egzemplarzy zanim znajde taki bez zadnej rysy, zagietej strony... i robie tak z kazda zakupiona rzecza, ogladam czy nie ma jakichkolwiek wad, nawet najmniejszych, wypuklosci, zadrapan, skaz.... i wiem ze to wariactwo, bo juz w torbie w drodze do domu sie pogniecie, zagnie....ale nie potrafie przestac... Wiec chodz moj TZ mnie prosil-prosze zrob dzis cos do dr..... to ja....do tej pory bylam na uczelni na chwile, ogarnelam swoje ziolka i wypielegnowalm ich listki, wstawilam pranie, zmywanie, posprzatalam mieszkanie.... przejrzalam oferte lotu i wizzair bo to moj konik-bilety lotnicze... a wiec zrobilam wszystko ale nic co przyblizylo by mnie do dr.... Edytowane przez Aranel Czas edycji: 2011-04-07 o 14:13 |
2011-04-07, 14:32 | #1069 |
Zakorzenienie
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Hej Aranel. Ty dr, ja mgr.
Właśnie dostałam odpowiedź od promotora, że cierpliwości, bo na część czeka się 6 tygodni!!! O zgrozo, przecież z końcem marca miałam być już po badaniach! 6 tygodni czekania!!!!!! Popłakałam się. Następnie zezłościłam. Nie jest dobrze.
__________________
FILIŻANKA BLOG Kilka filmików dających do myślenia: 1. How to stop screwing yourself over. 2. Bez działania marzenie nie ma sensu. 3. The Neuroanatomical Transformation of the Teenage Brain.(Jill Bolte Taylor) 4. Stroke of insight.(JBT) Edytowane przez Patri Czas edycji: 2011-04-07 o 14:38 |
2011-04-07, 14:43 | #1070 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Aranel to zawsze gorzkie, kiedy się dowiadujemy, że daliśmy się komuś zrobić w konia, ba, zaufaliśmy i nawet zaangażowaliśmy się emocjonalnie w cudzą sytuację a koniec końców okazaliśmy się naiwniutcy, mimo życiowego doświadczenia . Ja świetnie rozumiem mojego dziekana ( tak samo, jak i Ciebie), gdyby sam był bucem, puszczałabym to co mówi mimo uszu, ale widzę zaangażowanego w swoją pracę pedagoga, uczciwego, skrupulatnego człowieka i dlatego to, co o mnie mówi dociera bardzo głęboko. Podobnie mam z wykładowcami... fantastyczni, mądrzy, serdeczni ludzie przyklejają mi łatkę lesera i kombinatora. I zdaję sobie sprawę, że oceniając po pozorach, mają do tego pełne prawo.. ja może nie spuściłabym oczu, gdybyś naszła mnie po wyjściu z gabinetu, ale myślę, że mogłabyś się zdziwić temu, jak jestem roześmiana i rozgadana w towarzystwie .
Ooo i co do perfekcjonizmu.. ja nienawidzę się spóźniać, szczególnie na zajęcia, uważam, że to oznaka braku szacunku dla prowadzącego.. nie chce mi się nawet wspominać, ile razy z powodu korków zdarzało mi się zawracać w drodze na uczelnię, "bo i tak nie zdążę, wiec po co w ogóle iść".. Chętnie z Tobą porozmawiam prywatnie, choć zastanawiam się, czy nie korzystniej byłoby kontynuować rozmowę tutaj, na tym wątku jest co najmniej kilka osób, które mogłyby na Twoich radach bardzo skorzystać . Z moimi pracami do zaliczenia największy problem jest taki, że wymagają ode mnie otwarcia się, ujawnienia swoich poglądów, wyplucia ogromnej porcji własnych pomysłów a ja jestem skryta i boję się za każdym razem przekroczenia tej granicy.. z pracami z przedmiotów teoretycznych nie mam najmniejszego problemu, w sesji zimowej tak się pieściłam z esejami, że jeden wykładowca chciał mi w efekcie postawić 9,5 i stwierdził, że gdyby nawet z taką "żartobliwą" oceną porównywał do mnie resztę roku to im wszystkim musiałby wstawić brak zaliczenia.. co oczywiście zaowocowało tym, że ja zrobiłam obojętną minę i tylko prychnęłam, jak koledzy mi gratulowali a w myślach palił mi się wielki alarm" do wszystkich diabłów, jak ja teraz dorównam do tego poziomu w następnej sesji, czego ten gość będzie się po mnie spodziewał.. ?!" |
2011-04-07, 14:44 | #1071 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Witaj Autorko/ Założycielko wątku dobrze, ze chodz jedna osoba na glos powiedziała, ze jest jakis problem z odkładaniem rzeczy na pozniej..... i to nie lenistwo (bo z tego co podgladalam do tej pory, to niezly z Ciebie Tytan pracy ) Naprawde dziewczyny, chcialabym Wam otworzyc troche oczy, zebyscie sie przekonaly jak to wyglada z drugiej strony...ale pewnych rzeczy nie mozna pisac publicznie zeby nie robic sobie klopotow... A z takich ogólnych rad, do zmagajacych sie ze studiami: - dla prowadzacych jestescie jedne z tysiaca na dany rocznik, po was i przed wami bylo tysiace podobnych... a co z tego wynika... prowadzacy naprawde nie ma checi i czasu sledzic kazde wasze napisane slowo, czyhać na wasze bledy, czekac na wielkopomne dzieła... - po drugie, maksimum tresci i mało lania wody....dlaczego? (bo jak masz sprawdzic 400 prac o tym samym najczesciej, to czlowieka trafia gdy ludzie wypisuja po 100 stron rzeczy oczywistych, czy truzimow - typu = palenie jest szkodliwe.... zobaczycie, im bardziej bedziecie konkretne im mniej zbaczania na boki, tym bardziej was docenia! -aboslutnie nie bac sie opracowan krótkich i zwiezlych! lepsze 10 stron konkrteow niz 70 o niczym (ale co ja sie madrze, ja sama tego nie potrafie ale wiem jak to sie czyta..... i jak sie to ocenia) To tez rzeczy oczywiste co napisalam, ale te sa sprawdzone przeze mnie jako nauczyciela... |
2011-04-07, 14:48 | #1072 | ||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
---------- Dopisano o 15:48 ---------- Poprzedni post napisano o 15:44 ---------- Cytat:
|
||
2011-04-07, 15:02 | #1073 | ||||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
A propo tego, jak bedzie traktowal Cie ten wykladowca w przyszlosci.... bedzie cie ocenial (zabawnie ) ale dwojako...z jednej strony wieksza poblazliwosc ale nie pozwoli ci odpuscic totalnie...tzn jesli przyniesiesz dobra prace (ale nie jakas mega, mega mega) to i tak dostaniesz pozytywna ocene bo bedzie pamietal ile wysilku wlozylasz ostatnio... ale gdybys przyniosla bardzo slaba prace (w co nie wierze perfekcjonistko) to prawdopodobnie nie oblaby Cie ale dal czas na poprawe....(oczywiscie zastrzegam ze mowie z wlasnego doswiadczenia i prosze nie traktowac to jako wykladni dla wszystich uczelniach i wszystkich prowadzacych) Bo napewno tez mialby w pamieci ze ostatnim razem na jego przedmiot poswiecilas tyle czasu. Czy mozesz rozwinac kwestie -przedmiotow nieteoretycznych? tzn masz zrobic jakis projekt? jakies dzieło sztuki? cos artystycznego? jak to rozumiec? ---------- Dopisano o 16:02 ---------- Poprzedni post napisano o 15:53 ---------- Cytat:
Cytat:
Spokojnie, spokojnie.... najpierw dobra herbatka/kawka/ciasteczko na opanowanie emocji najpierw spokoj....tylko to moze nas uratowac 6 tygodni to dlugo ale to tez czas do wykorzystania, i to z pozytkiem dla Twojej mgr kazda praca sklada sie z wielu rozdzialow, wiec moze pisz to co jestes w stanie bez prowadzenia badan, jesli czesc teoretyczna masz juz za soba, zacznij moze pisac wstepy, ogolne stwierdzenia do czesci badawczej, no i niekonczaca sie redakacja pracy-czyli sprawdzanie marginesow, wstawianie zdjec, tabel... wbrew pozorom czasochlonne zajecie. Zostaje jeszcze porzadkowanie bibliografii tez nudne ale wazne. Naprawde kibicuje Ci z Twoja mgr, wiec sie nie zatrzymuj! blagam! masz 6 tygodni by dopracowac, opracowac swoja mgr! Cytat:
No tak ale popatrz ze na tych mniejszych i wiekszych kierunkach, zycie wykladowcy to nie jest prowadzenie zajec, to tylko malutka czesc jego zycia, oni tak samo maja rodziny, znajomych, prace dorywcze(bardzo bardzo czesto), prywatne zlecenia i wtedy ta praca ze studentami, to cudowny dodatek do calego ich zycia. Ja uwielbiam prowadzic zajecia ale to jest jedna z miliona czynnosci, ktora wykonuje, oni pewnie maja tak samo... I co chce przez to powiedziec... Kochana...oni naprawde nie żyja Twoimi pracami a wlasnym zyciem i nie oceniaja Cie jako czlowieka na podstawie jednego kiepskiego projektu/opracowania. Ja na studiach z przedmiotw kreatywnych bylam beznajdziejna ale z pozostalych bylam w pierwszej trojce i nikt nie nazywal mnie z tego powodu nieudacznikiem, trzeba znac swojego dobre i zle strony Edytowane przez Aranel Czas edycji: 2011-04-07 o 15:05 |
||||
2011-04-07, 15:04 | #1074 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Aranel dlatego też nie dziwię się wykładowcom, mają dostęp do wycinku informacji na mój temat, przetwarzają to przez swoje doświadczenie i wychodzi, co wychodzi..
Ja może publicznie nie umniejszam swoim sukcesom, dziękuje za gratulacje, albo właśnie przyjmuje pozę kogoś, kto olewa, bo wie, że mu się należy i nie robi to na nim wrażenia, ale w głowie od razu przekalkulowuje: to wyróżnienie dlatego, że inni byli za słabi, temu wykładowcy się podobam, ten zleceniodawca się nie zna, ten facet ma beznadziejny gust, więc się nie liczy, to nic specjalnego. A, no i tak, robię co semestr dwa- trzy duże autorskie projekty, prowadzę je wspólnie z wykładowcami, dlatego też mamy bardziej "intymny" kontakt niż na większości wydziałów. To, że profesor potrafi zadzwonić i zapytać, czemu mnie nie było na zajęciach przez dwa tygodnie większość ludzi mogłoby świetnie motywować, mnie paraliżuje. Edytowane przez night prowler Czas edycji: 2011-04-07 o 15:09 |
2011-04-07, 15:08 | #1075 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
Jestes gluptasek jak ja, tyle ze ja troche starszy Kochana Sukces to sukces i uroda nie ma nic do tego, a nawet ladnych/atrakcyjnych czesto ocenia sie surowiej uwierz na slowo! Edytowane przez Aranel Czas edycji: 2011-04-07 o 15:10 |
|
2011-04-07, 15:12 | #1076 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
|
2011-04-07, 15:27 | #1077 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: .....
Wiadomości: 339
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Piatki mozemy sobie przybijac ale z tą robota,to jakos nie widze
A, no i tak, robię co semestr dwa- trzy duże autorskie projekty, prowadzę je wspólnie z wykładowcami, dlatego też mamy bardziej "intymny" kontakt niż na większości wydziałów. To, że profesor potrafi zadzwonić i zapytać, czemu mnie nie było na zajęciach przez dwa tygodnie większość ludzi mogłoby świetnie motywować, mnie paraliżuje.[/QUOTE] Moze jakims rozwiazaniem byloby znalezienie tej czesci projektu, w ktorej jestes mocna, wrecz najlepsza. Co prawda nie projekuje wnetrz i Ty pewnie tez nie ale na przykladzie projekt wnetrza wyobrazam sobie ze na projekt wnestrza sklada sie pomysl, plus kolorystyka, plus dobor materialow, plus meble, plus detale... i znalazlabym sobie ta czesc projektu, w ktorej czuje sie dobrze, i bym ja wypiescila na medal, zrobila najlepiej jak umiem, do reszty uczciwie sie przykladajac. Nie ma alfy i omegi, ludzie maja rozne predyspozycje wiec szukaj swoich mocnych stron i te "sprzedawaj" pokazuj ze twoja powiedzmy kolorystyka wnetrz jest mega, ze jest przemyslana, ze inspirowalas sie tym a tym, ze mialas w glowie taka idee, ze widzialas taki film i jego kolory cie zainspirowaly. I jak pokazasz i uwypuklisz ta jedna rzecz to ona przycmi pozostale, wiem cos o tym bo oceniam prace projektowe tez..... a ta metode empirycznie sprawdzilam na sobie i jakos dzialala POza tym moge sie (mylnie) domyslec ze jestes na powiedzmy artystycznym kierunku, to juz stawia cie wsrod wyroznionych bo reszta spoleczenstwa nie namaluje jak Ty, nie zaspiewa jak Ty etc.... byc moze jak dostalas sie na studia okazalo sie ze sa lepsi od ciebie w malowaniu/spiewaniu i to paralizuje.... ale czasem nie ma co z tym walczyc, zobacz na te kolezanki/kolegow ktorzy sa swietni w tych pracach projektowych czy oni napisali esej na 9,5?????? nie sadze, nie napisali bo nie sa w stanie tego zrobic! a Ty jestes! Ty Night prowler piszesz swietne eseje! wiec nie walcz bez konca by robic mega projekty, bo sie zameczysz, bo moze sie okazac ze sa faktycznie bardziej kreatywni od Ciebie, ale za To w Twojej dzialce nie masz sobie rownych |
2011-04-07, 17:20 | #1078 | |||
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 323
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
---------- Dopisano o 18:10 ---------- Poprzedni post napisano o 17:55 ---------- Cytat:
---------- Dopisano o 18:20 ---------- Poprzedni post napisano o 18:10 ---------- Cytat:
Co do tej hiperaktywności to ostatnio moja uczennica powiedziała mi, że nie wie jak ja to robię, znam kilka języków, uczę się nowych, gram w tenisa, czytam tyle książek, fotografuję - szczęka mi opadła po prostu, no fakt, robię to wszystko, ale to przecież bez znaczenia, przecież nic z tego nie wychodzi mi dobrze, w niczym nie jestem naprawdę dobra....
__________________
Mój blog o analizie kolorystycznej - nowy wpis. |
|||
2011-04-07, 17:45 | #1079 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 749
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Cytat:
A jeśli chodzi o hiperaktywność, to nie uważam, żebym taka była...chociaż nie zdarza się, żebym nie robiła nic oprócz studiowania. Teraz pracuję i studiuję, w zeszłym roku jednocześnie chodziłam na niemiecki i francuski. I tak naprawdę szkoda, że zrezygnowałam A prawda jest taka, że ja się lepiej organizuje jeśli mam więcej zajęć...bo wtedy naprawdę czas mi się kurczy i nie mam tego wrażenia, że jeszcze tyyyyyleee go mam, że mogę sobie bimbać ile wlezie. Po prostu chcąc nie chcąc muszę zrobić coś więcej i wcześniej No a dzisiaj prokrastynuję i znajduje sobie milion wymówek, żeby nawet nie zapisać sobie jakie mam plany, co robić itd. Boję się tego zapisać, bo wtedy będzie trzeba się tym wszystkim zajmować i w ogóle się ogarnąć
__________________
|
|
2011-04-07, 17:55 | #1080 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 1 520
|
Dot.: Prokrastynacja - czyli zgubne odkładanie na później...
Aranel dzięki za pomoc, to, co piszesz jest bardzo rozsądne, lubię myśleć, że moje studia gdzieś tam się ocierają o sztukę, ale to trochę inna działka. Metoda z eksponowaniem swoich najlepszych stron jest bardzo sprytna i na pewno wzmacnia efekt pracy, jak już się zabiorę do rzeczy to "cwaniaczę" właśnie w ten sposób, tylko że samo zabranie się...z tym jest jak z Twoją pracą doktorską, wszystko dookoła, byleby nie musieć myśleć o tym, co najważniejsze ... chcę znaleźć na siebie jakiegoś skutecznego bata, stąd pomysł na psychologa, ja kilka stron wcześniej napisałam, że mam taki problem na uczelni, bo swego czasu nastąpiła w moim życiu tzw. seria niefortunnych zdarzeń, z których wszystkie były spięte klamrą przez studia i teraz czuję do swojej uczelni autentyczny wstręt a to, że atmosfera na wydziale jest fantastyczna jeszcze pogłębia poczucie winy za niewdzięczność wobec tego co dostałam od losu. A już fakt, że zdaję sobie sprawę z tego, jak banalne są dla mnie przedmioty, przez które sobie buduję barykady wprowadza mnie w prawdziwy szał.. bo to niestety nie jest tak, jak napisałaś w drugiej części swojego posta, nad każdym etapem projektu mogłabym zapanować z palcem w uchu, tylko nie umiem się na to odważyć i być konsekwentną w tym, co robię.. do esejów mam luźny stosunek, bo to przecież mniej prestiżowe przedmioty, więc mogę se dla relaksu pisać..
Ale dziękuję, dziękuję... dobrze przeczytać tak zanalizowane możliwe rozwiązania, to zawsze skłania do przemyśleń i przybliża kilka kwestii, z których niby sobie zdajemy sprawę, ALE . Ha ha, swoją drogą, powiedz, że Twoja pomoc biednej, młodszej współuzależnionej koleżance to nie jest taka oswojona prokrastynacja tigrinha zajęło pogodzenie się z tym? Praktycznie sekundę, dojrzewała we mnie taka myśl przez kilka lat, tłukła się gdzieś z tyłu głowy aż kiedyś upiłam się na koncercie i zamiast dobrze się bawić z przyjaciółmi zaczęłam puszczać wodze fantazji i marzyć, już nie wchodźmy w pijacko- żenujące szczegóły , o różnych scenariuszach, które zawsze kończyły się sceną z moimi rodzicami, patrzącymi na mnie z nieskrępowaną miłością i dumą i poklepującymi mnie po ramieniu. Obudziłam się następnego dnia na kacu i pomyślałam sobie, że jestem grubo pokrzywiona( że tak ocenzuruję) żeby marzyć o zdobywaniu takiego uznania, bo dzieci się albo kocha albo nie i jeśli moi rodzice sobie lubią komplikować życie to ich sprawa, ja się prosić nie będę. I już. Nie muszę mówić, że jak poczuli, że coś nie gra, ich postawa zmieniła się diametralnie? Tylko mi teraz już nie do końca zależy. Różne problemy jeszcze z nimi mam, bo jednak to rodzice, ale patrzę na to wszystko z odleglejszej perspektywy niż kiedyś. No i sukcesywnie się zmieniam na lepsze . |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 2 (0 użytkowników i 2 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:19.