Kołowrotek w głowie jak zwykle przez faceta ;)

[myycha]

Witajcie
po raz kolejny zgłaszam się do Was po rady

znowu facet... poznałam go kilka miesięcy temu przez internet, było kilka spotkań, facet dojeżdza 150km do mnie, co tydzień chce przyjeżdzać, przystojny, inteligentny, zabawny, z pazurem, niby wszystko ok... właśnie, jak zawsze znajdzie się owe "niby".
Taki jest problem tej znajomości, że ja mając 31 lat nie miewam już motylków w brzuchu, patrze na związek dość racjonalnie, gdyby nie to, już dawno bym fruwała ze szczęścia... i wracając do sedna problemu - facet owy opowiadał mi, że nie wierzy już w miłość, że oszukała go kobieta, którą uważał za swoją "drugą połówkę", że nie potrafi się już tak szybko zakochać... o tak wyglądałam jak to mówił
ale grzecznie słuchałam. Przed chwilą pojechał do siebie i zaczęłam myśleć, czy to aby ma sens... twierdził, że to temat zamknięty, ale skoro potrafił też powiedzieć, że zawsze będzie coś do niej czuł, bo nie da się tak szybko przestać kochać (nie spotykają od grudnia). Z naszej strony nie było żadnych deklaracji poza frazesami typu "moja ewunia" itp... boję się po raz kolejny zaryzykować, mam dość nieudanych związków za sobą, jeden kochał bardziej alkohol niż mnie, drugi sam siebie bardziej niż mnie itp a ja boję się, że faktycznie ja się zaangażuje, a dla niego tylko będę... zastępstwem. Jestem już chyba za stara na takie ryzykowne związki.... a może przesadzam? Sama nie wiem, mam kołowrotek w głowie, spotykałabym się z nim gdyby nie te jego gadki o byłej i gdyby nie to... że jeszcze nie usunął konta na portalu randkowym. Czyżbym miała być tylko "chwilówką" ? ale twierdził też, że nie przyjeżdżałby co tydzień 300km dla kogoś na kim mu nie zależy... ale wiecie... gadać można dużo. Nie wiem co robić...

[tinpanalley]

są 2 opcje:
1- jak w wierszu: Pierwsza miłość z wiatrem gna, z niepokoju drży
Druga miłość życie zna i z tej pierwszej drwi
A ta trzecia jak tchórz w drzwiach przekręca klucz
I walizkę ma spakowaną już.


2. nie zaiskrzyło aż tak bardzo, z drugiej strony lepszy rydz niż nic i stąd facet kontynuuje Wasze spotkania a w międzyczasie rozgląda się za "lepszą" opcją. (przepraszam za brutalność)

Doświadczenie sprawia, że masz wątpliwości. Słuchaj swojej intuicji, wiek to nie tylko metryka, ale również mądrość życiowa.

[201803290936]

Napisane przez myycha

Witajcie
po raz kolejny zgłaszam się do Was po rady

znowu facet... poznałam go kilka miesięcy temu przez internet, było kilka spotkań, facet dojeżdza 150km do mnie, co tydzień chce przyjeżdzać, przystojny, inteligentny, zabawny, z pazurem, niby wszystko ok... właśnie, jak zawsze znajdzie się owe "niby".
Taki jest problem tej znajomości, że ja mając 31 lat nie miewam już motylków w brzuchu, patrze na związek dość racjonalnie, gdyby nie to, już dawno bym fruwała ze szczęścia... i wracając do sedna problemu - facet owy opowiadał mi, że nie wierzy już w miłość, że oszukała go kobieta, którą uważał za swoją "drugą połówkę", że nie potrafi się już tak szybko zakochać... o tak wyglądałam jak to mówił
ale grzecznie słuchałam. Przed chwilą pojechał do siebie i zaczęłam myśleć, czy to aby ma sens... twierdził, że to temat zamknięty, ale skoro potrafił też powiedzieć, że zawsze będzie coś do niej czuł, bo nie da się tak szybko przestać kochać (nie spotykają od grudnia). Z naszej strony nie było żadnych deklaracji poza frazesami typu "moja ewunia" itp... boję się po raz kolejny zaryzykować, mam dość nieudanych związków za sobą, jeden kochał bardziej alkohol niż mnie, drugi sam siebie bardziej niż mnie itp a ja boję się, że faktycznie ja się zaangażuje, a dla niego tylko będę... zastępstwem. Jestem już chyba za stara na takie ryzykowne związki.... a może przesadzam? Sama nie wiem, mam kołowrotek w głowie, spotykałabym się z nim gdyby nie te jego gadki o byłej i gdyby nie to... że jeszcze nie usunął konta na portalu randkowym. Czyżbym miała być tylko "chwilówką" ? ale twierdził też, że nie przyjeżdżałby co tydzień 300km dla kogoś na kim mu nie zależy... ale wiecie... gadać można dużo. Nie wiem co robić...

Przecież widzisz i czujesz, że lepiej się w to nie pakować. Po co? Z desperacji, aby mieć kogoś, KOGOKOLWIEK?

Pogrubione: no właśnie, nawija Ci o byłej, po co i na co? Serio, szukaj faceta, któremu zawrócisz w głowie, a nie który będzie jedną nogą w przeszłości.

[Mad_Max]

Napisane przez myycha

facet owy opowiadał mi, że nie wierzy już w miłość, że oszukała go kobieta, którą uważał za swoją "drugą połówkę", że nie potrafi się już tak szybko zakochać...

A może to typ jednego z tych urabiaczy: "Jestem taki biedny, niekochany, pokrzywdzony - weź mnie pogłaskaj"?

[TakaSamaInna]

Chyba trzeba porozmawiać. Powiedz mu to co napisałaś tutaj, jak się czujesz i co o tym myśli. Żadne wyrzuty tylko taka spokojna rozmowa dotycząca Was. Możesz zapytać czy jest gotowy rozpocząć nowy etap czy potrzebuje więcej czasu. Powiedz mu o swoich wątpliwościach. To, że dojeżdża to dobry znak, ale jeszcze nie świadczy o niczym tak w 100%. Być może nie czujesz tych motyli, bo facet jest taki zamknięty, niby z kimś się spotyka, ale ciągle żyje przeszłością.

[myycha]

Dzięki za rady dziewczyny, pogadałam z nim... powiedział, że rozumie moje obawy. Powiedział też, że nie jestem żadnym lekarstwem na nią, że fakt, ma żal do niej itd, że bardzo boi się związku, ale chciałby się spotykać ze mną i takie tam pitu pitu o tym, żeby spróbować, że mu zależy na kontynuowaniu naszej znajomości, żeby powoli się poznawać i obserwować dokąd nas to zaprowadzi.

No i cóż... ja nie jestem z tych, którzy chcą mieć kogoś, byle mieć... ale ten facet jest naprawdę ciekawy, zobaczymy jak to się będzie rozwijało, czy będzie mi okazywał zainteresowanie czy dalej będzie mówił o niej.

[Kolor kremowy]

Napisane przez myycha

Witajcie
po raz kolejny zgłaszam się do Was po rady

znowu facet... poznałam go kilka miesięcy temu przez internet, było kilka spotkań, facet dojeżdza 150km do mnie, co tydzień chce przyjeżdzać, przystojny, inteligentny, zabawny, z pazurem, niby wszystko ok... właśnie, jak zawsze znajdzie się owe "niby".
Taki jest problem tej znajomości, że ja mając 31 lat nie miewam już motylków w brzuchu, patrze na związek dość racjonalnie, gdyby nie to, już dawno bym fruwała ze szczęścia... i wracając do sedna problemu - facet owy opowiadał mi, że nie wierzy już w miłość, że oszukała go kobieta, którą uważał za swoją "drugą połówkę", że nie potrafi się już tak szybko zakochać... o tak wyglądałam jak to mówił
ale grzecznie słuchałam. Przed chwilą pojechał do siebie i zaczęłam myśleć, czy to aby ma sens... twierdził, że to temat zamknięty, ale skoro potrafił też powiedzieć, że zawsze będzie coś do niej czuł, bo nie da się tak szybko przestać kochać (nie spotykają od grudnia). Z naszej strony nie było żadnych deklaracji poza frazesami typu "moja ewunia" itp... boję się po raz kolejny zaryzykować, mam dość nieudanych związków za sobą, jeden kochał bardziej alkohol niż mnie, drugi sam siebie bardziej niż mnie itp a ja boję się, że faktycznie ja się zaangażuje, a dla niego tylko będę... zastępstwem. Jestem już chyba za stara na takie ryzykowne związki.... a może przesadzam? Sama nie wiem, mam kołowrotek w głowie, spotykałabym się z nim gdyby nie te jego gadki o byłej i gdyby nie to... że jeszcze nie usunął konta na portalu randkowym. Czyżbym miała być tylko "chwilówką" ? ale twierdził też, że nie przyjeżdżałby co tydzień 300km dla kogoś na kim mu nie zależy... ale wiecie... gadać można dużo. Nie wiem co robić...

Wiesz co, ja też jestem racjonalna w związkach i to jest ok, bo pozwala ocenić sytuację. Po tych pogrubionych tekstach ja bym się nie pakowała w związek z tym facetem - uznałabym, że on jeszcze nie jest gotowy. Co innego brak motylków, bo sie uczucie powoli rozwija, a co innego jak ktoś nadaje o swojej byłej i że on zawsze będzie ją kochał. No bez jaj. W ogóle nawet by mi się z nim nie chciało spotykać jak z kolegą, bo słuchanie o byłych mnie nudzi.

[201803290936]

Napisane przez Kolor kremowy

Wiesz co, ja też jestem racjonalna w związkach i to jest ok, bo pozwala ocenić sytuację. Po tych pogrubionych tekstach ja bym się nie pakowała w związek z tym facetem - uznałabym, że on jeszcze nie jest gotowy. Co innego brak motylków, bo sie uczucie powoli rozwija, a co innego jak ktoś nadaje o swojej byłej i że on zawsze będzie ją kochał. No bez jaj. W ogóle nawet by mi się z nim nie chciało spotykać jak z kolegą, bo słuchanie o byłych mnie nudzi.

Yep.