Brak czułości / brak intymności. Zamknięte koło.

[Magmag0194]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

No tak, właśnie o to chodzi, że jak tak dalej pójdzie, on może zwyczajnie odpuścić i zacząć się rozglądać za kimś, kto będzie go bardziej nakręcał seksualnie.
Albo będziecie dalej ze sobą trwać jak stare małżeństwo, tyle że w dzisiejszych czasach, kiedy poznaje się wielu nowych ludzi, to już nie jest kusząca wizja i prędzej czy później taka relacja może rypnąć.

Seks 2/3 razy w tygodniu to jeszcze nie jest stare małżeństwo, ogólnie dla mnie taka ilość jest optymalna.
Jasne, może szukać bardziej aktywnej w tej sferze partnerki, zdaję sobie z tego sprawę.
Nawet go pytałam po co w takim razie się ze mną związał, to usłyszałam, że one były bardzo uległe i mało samodzielne, ciężko mu się z nimi funkcjonowało oprócz spraw okołodomowych i tych seksunalnych. Ja znowu jestem pod tym kątem zupełnie inna i widzę, że to docenia.
Co dalej ze związiem to już kwestia jekiś jego i moich decyzji, kompromisów, na tyle na ile się uda. Zobaczymy.

Napisane przez MaggieGo

Ciekawi mnie, który to Twój związek - i ile trwały poprzednie. Bo generalnie to Twoje "no w sumie wszystko jest okej, ale jednocześnie wszystko jest fatalne" robi wrażenie takiego kryzysu, który często po kilku latach związku przychodzi: bo się robi nudno, jednostajnie, bo po okresie zakochania otwieramy oczy na wady partnera, które teraz nas irytują... Tobie zaczyna przeszkadzać, że on jest nie dość czuły, jemu, że Ty jesteś nie dość namiętna itd. (choć podejrzewam, że jego pretensje są reakcją obronną na Twoje). Pewnie wcześniej się cieszyłaś, że np. możesz Wam sama zorganizować wolny czas, a on się na wszystko godzi - a teraz Cię to martwi i męczy. Z boku to trochę wygląda, jak wymyślanie problemów z dupy, zwłaszcza że na każdą sugestię, że coś tam u Was faktycznie jest nie tak, reagujesz obronnie. W tym kryzysie ludzie albo się rozstają, albo coś ze związkiem robią: małżeństwo, dziecko, terapia - niczego nie doradzam . Być może zresztą terapia by Ci się przydała indywidualna, a nie dla par - bo widać, że masz jakieś nierozwiązane konflikty i może tylko Ci się wydaje, że to problem w związku (o nim jako DDA nie wspominając). Niby potrzebujesz bliskości, ale nie jesteś wylewna, masz problem z komunikowaniem potrzeb (komunikujesz je już w formie pretensji, a to mało skuteczne), nie do końca wiesz, czego chcesz - niby tego związku, tego mężczyzny, ale żeby on się jakoś sam zmienił. Najgorsze jest to Wasze wracanie myślami do byłych, które się tu ciągle przewija - jak wszyscy Wasi wcześniejsi partnerzy bardziej do Was pasowali, to co robicie ze sobą, a nie z nimi? .

Tak, myślałam o tym. Co do związków to to jest mój 3 albo 4 z tych poważniejszych, z tym że tamte to za lat młodzieńczych, mieszkając u rodziców. Najdłuższy trwał 3 lata.
Dzieki na konstruktywny komentarz, możesz mieć dużo racji.
Reaguję obronnie na te rzeczy, które są absurdalne - że facet to wieśniak, albo że mnie wykorzystuje. Bo tak zwyczajnie nie jest.
W kwestii byłych - ogólnie byli się przewineli w rozmowie przez 5 lat 2 razy, bardziej chyba z ciekawości i on i ja zadawaliśmy pytania. Tutaj o tym napisałam bo uznałam, że może to mieć znaczenie dla kontekstu sytuacji. Ogólnie nie mam jakiegoś problemu z jego byłymi, jestem zupełnie inna i nie ma czego prównywać.

[Indecence]

Napisane przez Magmag0194

To rozumiem, że ja mam inicjować bliskość, a następnie seks w pakiecie? I wtedy będzie ok?
Możemy iść dalej tym tokiem rozumowania - on chce seksu, więc w czym problem, że zawsze go inicjuje? No widzisz, a jednak problem jest

no jest, bo go tworzysz - jak chcesz przytulania, to po prostu podchodzisz i się przytulasz, mówisz partnerowi coś miłego, a on to odwzajemnia. prosta czynność urasta do rangi rzeczy wagi państwowej. z tego co piszesz, w tym związku nie ma spontaniczności, luzu, jest tylko Twoj w☠☠☠☠ na brud i gary. mając takiego partnera jak Ty, czułabym się wiecznie na cenzurowanym we własnym domu. tworzysz paskudną atmosferę i pewnie dlatego nie macie czegoś takiego jak własny świat intymny. Trudno go mieć, skoro wchodzisz w rolę mamusi wiecznie sztorcującej niegrzeczne dziecko.

Jeszcze raz wyjaśnię - jestem taką osobą, że najpierw obowiązki, później rozrywki. Nie umiem się wyluzować jeśli wiem, że mam jeszcze x,y,z rzeczy do zrobienia. Dotyczy to wszystkiego, Netflixa też sobie nie odpalę, jak mam brudne gary w kuchni. A jak muszę chodzić za facetem, że jeszcze to to i to, to trochę się czuję jak jego mama. Niby wiem, że to już są moje rzeczy w głowie, bo nie musi mu to przeszkadzać, ale przeszkadza mi i i tak gadam.

brzmi jak koszmar, a nie związek dwojga kochających się ludzi, jesteś jakimś policjantem porządkowym w tym domu? facet ma inne standardy porządku, dlaczego ma się do Ciebie naginać? chcesz to sprzątaj i przestań mu gderać jak matka

On chce żebym ja inicjowała seks, ja chcę żeby on inicjował bliskość.
Ty chcesz, żebym ja w sumie robiła to i to. No fajnie, niby możma, ale jakoś tak nie bardzo.

dyskusja na poziomie co było pierwsze - jako czy kura. skoro seks to dla Ciebie kolejny z przykrych obowiązków, po co Ci ten związek? bo brzmisz jakbyś była w układzie biznesowym, a nie w związku - sprzątacie dokładnie po pół mieszkania itp. Facet się bardziej nagina, niż Ty do niego. Autorytarnie stwierdzasz, że ma być tak jak Ty chcesz. On ma chodzić jak w zegarku, na baczność posprzątane, na baczność czułości. Jak jest niesposprzątane i braka czułości to odmowa seksu.

Pogrubione - A ja odbieram osobiście to, że on inicjuje tylko seks, a nie ma żadnej czułości. I tak się kręcimy w kółko. On uważa, że jest dla mnie nieatrakcyjny, bo ja nic nie inicjuję i jeszcze zdarzy mi się odmówić, ja uważam, że zależy mu tylko na tym, a całą resztę ma gdzieś. I się blokujemy wzajemnie.

podam Ci może przykład - mój partner uwielbia jak kobieta nosi seksowną bieliznę, pończochy, szpilki - dla mnie takie rzeczy mogłyby nie istnieć, ale on to lubi, więc ubieram je wyłącznie dla niego. ale on to wszystko finansuje bo wie, że dla mnie to zbędne wydatki i nie wyłożę ani zeta na jakieś niepotrzebne mi osobiście fikuśne koronki.
On chce to on płaci, tak samo Ty chcesz bliskości to ją inicjujesz i sprawdzasz co się będzie dalej działo. Bardzo proste rozwiązanie.

[Magmag0194]

Napisane przez Indecence

no jest, bo go tworzysz - jak chcesz przytulania, to po prostu podchodzisz i się przytulasz, mówisz partnerowi coś miłego, a on to odwzajemnia. prosta czynność urasta do rangi rzeczy wagi państwowej. z tego co piszesz, w tym związku nie ma spontaniczności, luzu, jest tylko Twoj wâ˜â˜☠â˜â˜☠â˜â˜☠â˜â˜☠ na brud i gary. mając takiego partnera jak Ty, czułabym się wiecznie na cenzurowanym we własnym domu. tworzysz paskudną atmosferę i pewnie dlatego nie macie czegoś takiego jak własny świat intymny. Trudno go mieć, skoro wchodzisz w rolę mamusi wiecznie sztorcującej niegrzeczne dziecko.

Nie, to Ty czytasz tylko to co chcesz przeczytać. Nie wiem gdzie w zwrocie "Czy mógłbyś pozamiatać podłogę?" jest wâ˜â˜☠â˜â˜☠â˜â˜☠â˜â˜☠ na brud i gary.
Mnie to bardziej irytuje, że on tego nie widzi, że coś jest do zrobienia. Ale nie okazuję tego z miną wrednej Grażyny, bo jakoby mam świadomość tego co piszesz - że jemu to nie musi przeszkadzać.

Napisane przez Indecence

brzmi jak koszmar, a nie związek dwojga kochających się ludzi, jesteś jakimś policjantem porządkowym w tym domu? facet ma inne standardy porządku, dlaczego ma się do Ciebie naginać? chcesz to sprzątaj i przestań mu gderać jak matka

Nie gderam, bo móię raz i on mówi "ok". Koniec.

Napisane przez Indecence

dyskusja na poziomie co było pierwsze - jako czy kura. skoro seks to dla Ciebie kolejny z przykrych obowiązków, po co Ci ten związek? bo brzmisz jakbyś była w układzie biznesowym, a nie w związku - sprzątacie dokładnie po pół mieszkania itp. Facet się bardziej nagina, niż Ty do niego. Autorytarnie stwierdzasz, że ma być tak jak Ty chcesz. On ma chodzić jak w zegarku, na baczność posprzątane, na baczność czułości. Jak jest niesposprzątane i braka czułości to odmowa seksu.

Skup się uważnie, wyjaśnie raz jeszcze. NIE odmawiam seksu, jeśli to on zaczyna. Albo odmawiam bardzo rzadko z powodów niezależnych - zmęczenie, złe samopoczucie, muszę wstać wcześniej rano. Uprawiamy seks regularnie 2/3 razy w tygodniu kiedy on zaczyna i sprawia mi ten seks przyjemność.

Problemem jest to, że ja NIE INICJUJĘ seksu, a do tego on wolałby częściej.

Napisane przez Indecence

podam Ci może przykład - mój partner uwielbia jak kobieta nosi seksowną bieliznę, pończochy, szpilki - dla mnie takie rzeczy mogłyby nie istnieć, ale on to lubi, więc ubieram je wyłącznie dla niego. ale on to wszystko finansuje bo wie, że dla mnie to zbędne wydatki i nie wyłożę ani zeta na jakieś niepotrzebne mi osobiście fikuśne koronki.
On chce to on płaci, tak samo Ty chcesz bliskości to ją inicjujesz i sprawdzasz co się będzie dalej działo. Bardzo proste rozwiązanie.

No generlanie cały wątek piszę, że chyba jedyne możliwe i przytakuję. Nie zwróciłaś uwagi?

[Indecence]

Napisane przez Magmag0194

Skup się uważnie, wyjaśnie raz jeszcze. NIE odmawiam seksu, jeśli to on zaczyna. Albo odmawiam bardzo rzadko z powodów niezależnych - zmęczenie, złe samopoczucie, muszę wstać wcześniej rano. Uprawiamy seks regularnie 2/3 razy w tygodniu kiedy on zaczyna i sprawia mi ten seks przyjemność.

Problemem jest to, że ja NIE INICJUJĘ seksu, a do tego on wolałby częściej.


No generlanie cały wątek piszę, że chyba jedyne możliwe i przytakuję. Nie zwróciłaś uwagi?

no generalnie to rozumiem, że jego postawa ma się zmienić, a Twoja pozostać instant. Tylko, że ten pruski dryl wprowadzony w domu, nie zadziałał w sferze intymnej, chłop się nie dostosował i masz problem


skoro znasz rozwiązanie, to po co ten wątas?

[TheSunTheMoonTheStars]

Napisane przez Magmag0194

Problemem jest to, że ja NIE INICJUJĘ seksu, a do tego on wolałby częściej.

Czyli "problem" jest po Twojej stronie i możesz go rozwiązać dosłownie w pół sekundy, zwyczajnie inicjując seks ze swoim partnerem.

Chociaż na moje oko macie jednak inne temperamenty seksualne i zawsze będziecie się z tym męczyć, dopóki komuś się nie znudzi taki układ i nie pójdzie za swoją prawdziwą naturą.

---------- Dopisano o 12:39 ---------- Poprzedni post napisano o 12:38 ----------

Napisane przez Indecence

skoro znasz rozwiązanie, to po co ten wątas?

No dokładnie.

[Magmag0194]

Napisane przez Indecence

no generalnie to rozumiem, że jego postawa ma się zmienić, a Twoja pozostać instant. Tylko, że ten pruski dryl wprowadzony w domu, nie zadziałał w sferze intymnej, chłop się nie dostosował i masz problem


skoro znasz rozwiązanie, to po co ten wątas?

Nie, on się nie dostosował. W którym niby momencie? On powiedział, że jego brak inicjownaia bliskości wynika z tego, że ten seks jest jaki jest i on się czuje odrzucony. I nie inicjuje.

A ja bez takiego zwykłego zaopiekowania, rozbudzenia, głupiego pocałunku ochoty z powietrza na seks nie mam.
Patrząc na to, jak ten seks wygląda wnioskuję, że on też robi to bardziej dla samego seksu, niż bliskości ze mną. Po prostu żeby uszło napięcie.
I nie, to nie zadziała tak, że ja wyjdę z inicjatywą, przytulę go i dam buziaka, więc zrobi mi się ochota na seks i wieczorem zaprosze go do łóżka namietnie ściągając z niego ubranie.

Więc spoko, ja sobie bliskość zapewnię tobiąc to sama, ale on dalej będzie niezodowlony, bo inicjowania seksu nie będzie.

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Czyli "problem" jest po Twojej stronie i możesz go rozwiązać dosłownie w pół sekundy, zwyczajnie inicjując seks ze swoim partnerem.

Chociaż na moje oko macie jednak inne temperamenty seksualne i zawsze będziecie się z tym męczyć, dopóki komuś się nie znudzi taki układ i nie pójdzie za swoją prawdziwą naturą.

---------- Dopisano o 12:39 ---------- Poprzedni post napisano o 12:38 ----------

Jak wyżej.

Nie wiem do czego dziewczyny dążycie, serio.
Za chwilę usłyszę, że mam sobie obejrzeć porno przed, żeby inicjowac z nim seks ku jego uciesze. I regulanie się przytulać i całować, żeby zadbać o włąsne potrzeby.
Wtedy on będzie zadowolony. Tylko gdzie ja w tym jestem?

[MIRANDA007]

,,Nie, on się nie dostosował. On powiedział, że jego brak inicjownaia bliskości wynika z tego, że ten seks jest jaki jest i on się czuje odrzucony.,, a jakiego sexu oczekuje od Ciebie parter?

---------- Dopisano o 11:49 ---------- Poprzedni post napisano o 11:49 ----------

partner*

[Magmag0194]

Napisane przez MIRANDA007

,,Nie, on się nie dostosował. On powiedział, że jego brak inicjownaia bliskości wynika z tego, że ten seks jest jaki jest i on się czuje odrzucony.,, a jakiego sexu oczekuje od Ciebie parter?

---------- Dopisano o 11:49 ---------- Poprzedni post napisano o 11:49 ----------

partner*

Oczekuje żeby przejęła inicjatywę. Z resztą jest średnio zadowolony jak ja czegoś odmówię bo mi niewygodnie czy cokolwiek.
Nie wiem, mam wrażenie, że oczekuje żebym zmieniała/proponowała pozycje (co przy naszej długości seksu jest średnio możliwe) czy w rożne sposoby sprawiała mu przyjemność. Mój facet nie jest długodystansowcem, takie są fakty. Zanim ja się dobrze nakręcę, to on już często jest po. I tak, znaim zapytacie, mówiłam mu o tym, ale to nie jest coś co można zmienić, próbował.

Ogólnie ja dość szybko dochodzę, ale ochota na jako takie zabawy następuje u mnie po tym orgaźmie. Natomiast żeby do niego doszło, to nie można co 1 min zmieniać pozycji, stąd mój brak "cudów wianków" po drodze. Bo za chwilę i tego jednego orgazmu bym nie miała. On na tym jednym kończy, bo też dochodzi.

[TheSunTheMoonTheStars]

Napisane przez Magmag0194

Nie, on się nie dostosował. W którym niby momencie? On powiedział, że jego brak inicjownaia bliskości wynika z tego, że ten seks jest jaki jest i on się czuje odrzucony. I nie inicjuje.

A ja bez takiego zwykłego zaopiekowania, rozbudzenia, głupiego pocałunku ochoty z powietrza na seks nie mam.
Patrząc na to, jak ten seks wygląda wnioskuję, że on też robi to bardziej dla samego seksu, niż bliskości ze mną. Po prostu żeby uszło napięcie.
I nie, to nie zadziała tak, że ja wyjdę z inicjatywą, przytulę go i dam buziaka, więc zrobi mi się ochota na seks i wieczorem zaprosze go do łóżka namietnie ściągając z niego ubranie.

Więc spoko, ja sobie bliskość zapewnię tobiąc to sama, ale on dalej będzie niezodowlony, bo inicjowania seksu nie będzie.




Jak wyżej.

Nie wiem do czego dziewczyny dążycie, serio.
Za chwilę usłyszę, że mam sobie obejrzeć porno przed, żeby inicjowac z nim seks ku jego uciesze. I regulanie się przytulać i całować, żeby zadbać o włąsne potrzeby.
Wtedy on będzie zadowolony. Tylko gdzie ja w tym jestem?

No ja cały czas powtarzam, że jesteście niedobrani i tyle. -> To wtedy Ty przekonujesz wszystkich, a najbardziej chyba siebie, że Wasz związek jest super, a problemy są małe, malutkie, to w gruncie rzeczy źle postawiony kubek i brak buziaka. -> To wtedy otrzymujesz odpowiedź, że skoro jest super i chodzi o drobnostki, to dołóż to niewiele od siebie i zainicjuj seks pierwsza. -> To wtedy Ty masz pretensje do Wizażanek, że bagatelizują Twoje wielkie związkowe problemy.

A tylko przy okazji wychodzi między słowami, że dzielisz porządki w domu z matematyczną precyzją i irytuje Cię nawet nieodstawienie kubka, facet nie tylko narzeka, że ma za mało seksu, ale jeszcze ten seks między Wami "jest jaki jest" (czyli raczej słaby), i w sumie najlepiej wychodzi Wam inwestycja w nieruchomości.
Z mojego punktu widzenia to brzmi jak całkiem beznadziejny układ, który wisi na włosku, ale jeśli Ty uważasz to za wspaniały związek, to może Ci to wystarcza.

Podsumowując, o co Tobie chodzi w tym wątku?

---------- Dopisano o 13:04 ---------- Poprzedni post napisano o 13:01 ----------

Napisane przez Magmag0194

Oczekuje żeby przejęła inicjatywę. Z resztą jest średnio zadowolony jak ja czegoś odmówię bo mi niewygodnie czy cokolwiek.
Nie wiem, mam wrażenie, że oczekuje żebym zmieniała/proponowała pozycje (co przy naszej długości seksu jest średnio możliwe) czy w rożne sposoby sprawiała mu przyjemność. Mój facet nie jest długodystansowcem, takie są fakty. Zanim ja się dobrze nakręcę, to on już często jest po. I tak, znaim zapytacie, mówiłam mu o tym, ale to nie jest coś co można zmienić, próbował.

Ogólnie ja dość szybko dochodzę, ale ochota na jako takie zabawy następuje u mnie po tym orgaźmie. Natomiast żeby do niego doszło, to nie można co 1 min zmieniać pozycji, stąd mój brak "cudów wianków" po drodze. Bo za chwilę i tego jednego orgazmu bym nie miała. On na tym jednym kończy, bo też dochodzi.

Ehm. Wspólczuję. W sensie tkwienia w takim czymś i upierania się, że jest między wami dobrze.

[Magmag0194]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

No ja cały czas powtarzam, że jesteście niedobrani i tyle. -> To wtedy Ty przekonujesz wszystkich, a najbardziej chyba siebie, że Wasz związek jest super, a problemy są małe, malutkie, to w gruncie rzeczy źle postawiony kubek i brak buziaka. -> To wtedy otrzymujesz odpowiedź, że skoro jest super i chodzi o drobnostki, to dołóż to niewiele od siebie i zainicjuj seks pierwsza. -> To wtedy Ty masz pretensje do Wizażanek, że bagatelizują Twoje wielkie związkowe problemy.

A tylko przy okazji wychodzi między słowami, że dzielisz porządki w domu z matematyczną precyzją i irytuje Cię nawet nieodstawienie kubka, facet nie tylko narzeka, że ma za mało seksu, ale jeszcze ten seks między Wami "jest jaki jest" (czyli raczej słaby), i w sumie najlepiej wychodzi Wam inwestycja w nieruchomości.
Z mojego punktu widzenia to brzmi jak całkiem beznadziejny układ, który wisi na włosku, ale jeśli Ty uważasz to za wspaniały związek, to może Ci to wystarcza.

Podsumowując, o co Tobie chodzi w tym wątku?

---------- Dopisano o 13:04 ---------- Poprzedni post napisano o 13:01 ----------



Ehm. Wspólczuję. W sensie tkwienia w takim czymś i upierania się, że jest między wami dobrze.

Nie, piszę że na co dzień dobrze się dogadujemy, mamy o czym rozmawiać, lubimy ze sobą spędzać czas. I problemem jest zapętlony problem bliskość-seks. Niektóre wizażanki na szczęście zrozumiały o co chodzi.

[MIRANDA007]

wiesz co, mam wrażenie ze twój partner w sexie ,,gra,, tylko na siebie, ze nie ma tutaj gry zespołowej. Odczuwam w twoich wypowiedziach wiele żalu i takiego nie wiem? zrezygnowania? Jeśli ty po 1 orgazmie masz ochotę na sex dalej czemu partner nie skupi się najpierw na tobie?, tym bardziej ze on szybko dochodzi do finału?

[pseudofeministka]

Napisane przez Magmag0194

Oczekuje żeby przejęła inicjatywę. Z resztą jest średnio zadowolony jak ja czegoś odmówię bo mi niewygodnie czy cokolwiek.
Nie wiem, mam wrażenie, że oczekuje żebym zmieniała/proponowała pozycje (co przy naszej długości seksu jest średnio możliwe) czy w rożne sposoby sprawiała mu przyjemność. Mój facet nie jest długodystansowcem, takie są fakty. Zanim ja się dobrze nakręcę, to on już często jest po. I tak, znaim zapytacie, mówiłam mu o tym, ale to nie jest coś co można zmienić, próbował.

Ogólnie ja dość szybko dochodzę, ale ochota na jako takie zabawy następuje u mnie po tym orgaźmie. Natomiast żeby do niego doszło, to nie można co 1 min zmieniać pozycji, stąd mój brak "cudów wianków" po drodze. Bo za chwilę i tego jednego orgazmu bym nie miała. On na tym jednym kończy, bo też dochodzi.

Przeczytałam Twoje wypowiedzi i tylko utwierdzily mnie w przekonaniu, ze wy jestescie po prostu niedobrani. Zarowno pod wzgledem seksu , czulosci jak i utrzymywania porzadku. Uwazam, ze tego nie przeskoczycie.

Poza tym z Twojej strony wyglada to tak jakby sie wypalilo.

---------- Dopisano o 13:27 ---------- Poprzedni post napisano o 13:24 ----------

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Czyli "problem" jest po Twojej stronie i możesz go rozwiązać dosłownie w pół sekundy, zwyczajnie inicjując seks ze swoim partnerem.

Chociaż na moje oko macie jednak inne temperamenty seksualne i zawsze będziecie się z tym męczyć, dopóki komuś się nie znudzi taki układ i nie pójdzie za swoją prawdziwą naturą.

---------- Dopisano o 12:39 ---------- Poprzedni post napisano o 12:38 ----------



No dokładnie.

No, ale jak nie ma ochoty, to jak ma inicjowac? Tu nie chodzi tylko o inicjowanie, ale o te cale szystko ktorego nie ma. Autorke tez rozumiem, bo jak bylam w zwiazkach, to dla mnie wazna byla ta czulosc i dbalosc o siebie w ciagu dnia.

[CiemnookaTajemnica1]

Do tego pięć lat związku a ciągle gadanie o jego eks porównywanie… ja lepsza one gorsze itd on też o nich gada ..bez sensu

[pseudofeministka]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Ehm. Wspólczuję. W sensie tkwienia w takim czymś i upierania się, że jest między wami dobrze.

Odchodzac od tematu watku, a kto powiedzial, ze w relacjach trzeba na kazdej plaszczyznie sie dogadywac? Przeciez to normalne, ze ludzie sie roznia. To, ze seks lezy, nie znaczy, ze inne sfery zycia sa skopane. Tylko kwestia wagi jakie nadajemy swoim ptorzebom i frustracji, gdy nie sa zrealizowane.

[CiemnookaTajemnica1]

Napisane przez Magmag0194

Nie, piszę że na co dzień dobrze się dogadujemy, mamy o czym rozmawiać, lubimy ze sobą spędzać czas. I problemem jest zapętlony problem bliskość-seks. Niektóre wizażanki na szczęście zrozumiały o co chodzi.

Zrozumiały te co powiedziały co chciałaś usłyszeć a reszta nie zrozumiała xD
No i ok

[Magmag0194]

Napisane przez MIRANDA007

wiesz co, mam wrażenie ze twój partner w sexie ,,gra,, tylko na siebie, ze nie ma tutaj gry zespołowej. Odczuwam w twoich wypowiedziach wiele żalu i takiego nie wiem? zrezygnowania? Jeśli ty po 1 orgazmie masz ochotę na sex dalej czemu partner nie skupi się najpierw na tobie?, tym bardziej ze on szybko dochodzi do finału?

Jestem zrezygnowana, bo to czego on oczekuje ma się nijak do rzeczywistości. Już pomijając inicjowanie.
On skupia się najpierw na mnie, chodzi mi o orgazm podczas stosunku, a nie wcześniej.
Jasne, mogę z tego zrezygnować i zadowolić się tym pierwszym podczas pieszczot, tyle, że to znowu wybór albo/albo.
Nie miałam zastrzeżeń do naszego seksu, nie jest to może najlepszy seks w moim życiu, ale było dobrze. Fajna gra wstępna, sam stosunek szybki, ale zakończony obustronnym orgazmem. I dla mnie było ok, natomiast to muszą być konkretne pozycje żebym ja zdążyła dojść (o czym on wie).
Dla mnie było ok, że on zaczyna i nawet nie zwracałam uwagi, że jakiejś innej bliskości nie było, bo inicjował, ja miałam ochotę jak zaczął, seks był.
To on się wyłonił z tym, że mogłabym zaczynać i przejąć inicjatywę i w sumie stąd moje refleksje czemu nie mam ochoty i cała reszta.
Zaczął teraz dopominać się właśnie mojej inicjatywy, dla niego to pozycje w których kobieta prowadzi, a ja w takich nie dochodzę.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 13:11 ---------- Poprzedni post napisano o 13:11 ----------

Napisane przez CiemnookaTajemnica1

Do tego pięć lat związku a ciągle gadanie o jego eks porównywanie… ja lepsza one gorsze itd on też o nich gada ..bez sensu

Jak już pisałam, temat ogólnie naszych eks był poruszany 2 razy przez 5 lat. Wam opisałam, bo uznałam, że to da większy ogląd sytuacji

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 13:13 ---------- Poprzedni post napisano o 13:11 ----------

Napisane przez pseudofeministka

Odchodzac od tematu watku, a kto powiedzial, ze w relacjach trzeba na kazdej plaszczyznie sie dogadywac? Przeciez to normalne, ze ludzie sie roznia. To, ze seks lezy, nie znaczy, ze inne sfery zycia sa skopane. Tylko kwestia wagi jakie nadajemy swoim ptorzebom i frustracji, gdy nie sa zrealizowane.

Dokładnie. Ja na prawdę czuję, że z mało kim tak dobrze mi się funkcjonowało w relacji. Chyba z nikim innym tak na prawdę.
I ten seks dla mnie też był ok, tylko on zaczął mówić że jednak coś nie gra i się zaczęło.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[MIRANDA007]

,,Dokładnie. Ja na prawdę czuję, że z mało kim tak dobrze mi się funkcjonowało w relacji. Chyba z nikim innym tak na prawdę.
I ten seks dla mnie też był ok, tylko on zaczął mówić że jednak coś nie gra i się zaczęło,,.. HYM.. jesteście już jakiś czas razem wiec to co się stało zmiana sytuacji dot. potrzeb związanych z sexem była by tez dla mnie zaskakująca, tym bardziej jeśli sex był dla obu stron satysfakcjonujący. Po 5 latach ( jeśli dobrze przeczytałam ) ludzie raczej trzymają się już utartych schematów ( ze tak to brzydko ujmę) wiec może cos się stało ze partner nagle zapragnął tych zmian w seksie? Takie zmiany to nie królik z kapelusza. może cały czas miał taka potrzebę tylko skrywał ja głęboko? Nie ma pojęcia?

[Indecence]

Na super związek z beznadziejnym seksem jest porada. Otwarty związek i seks z bardziej kompatybilnymi w tym seksie partnerami. Reszta po staremu i bedzie gites.

[wannabe]

Mi byloby bardzo ciezko miec satysfakcjonujacy seks/intymnosc, w momencie kiedy partner w ciagu dnia przechodzi obok mnie obojetnie.
Jesli ja nie mialabym ochoty na okazywanie czulosci, to by chyba oznaczalo ze cos jest nie tak w zwiazku (cos wiecej poza seksem).
Mam wrazenie ze autorka troche matkuje partnerowi - organizuje mu czas, mowi co ma zrobic itp. W takiej sytuacji tez by mi sie odechcialo seksu.

[Magmag0194]

Napisane przez MIRANDA007

,,Dokładnie. Ja na prawdę czuję, że z mało kim tak dobrze mi się funkcjonowało w relacji. Chyba z nikim innym tak na prawdę.
I ten seks dla mnie też był ok, tylko on zaczął mówić że jednak coś nie gra i się zaczęło,,.. HYM.. jesteście już jakiś czas razem wiec to co się stało zmiana sytuacji dot. potrzeb związanych z sexem była by tez dla mnie zaskakująca, tym bardziej jeśli sex był dla obu stron satysfakcjonujący. Po 5 latach ( jeśli dobrze przeczytałam ) ludzie raczej trzymają się już utartych schematów ( ze tak to brzydko ujmę) wiec może cos się stało ze partner nagle zapragnął tych zmian w seksie? Takie zmiany to nie królik z kapelusza. może cały czas miał taka potrzebę tylko skrywał ja głęboko? Nie ma pojęcia?

Mieliśmy dość intensywny koniec roku, ja miałam egzaminy zawodowe, do tego trochę biegania wokół różnych spraw.
Nie miałam siły na seks, częściej po prostu zasypiałam.
On zaczął rozmowę, od tego że za mało, a kończąc na tym co tutaj wam napisałam.
I w sumie tak się temat ciągnie 4 miesiące, bez konkretnych zmian w żadną stronę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[MIRANDA007]

Czasami ludzie z domu wynoszą brak umiejętności okazywania uczuć czy czułości .. ale to juz inny temat

[CiemnookaTajemnica1]

Napisane przez Magmag0194

Mieliśmy dość intensywny koniec roku, ja miałam egzaminy zawodowe, do tego trochę biegania wokół różnych spraw.
Nie miałam siły na seks, częściej po prostu zasypiałam.
On zaczął rozmowę, od tego że za mało, a kończąc na tym co tutaj wam napisałam.
I w sumie tak się temat ciągnie 4 miesiące, bez konkretnych zmian w żadną stronę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dlatego wspomina o byłych.
Chłop poprostu chce mieć oporządzony dom,kobietę gotowa na psoty, obiadek, ciasto i oje**** knage xD stąd tęsknota za byłymi które odnajdywały się w tej roli

[Limonka2738]

Napisane przez ColourTheSmallOne

Zastanowiło mnie to zdanie. Czyli że dobrze rozumiem, że nie masz libido, chyba że facet czymś na seks "zasłuży", np. sprzątaniem? Czyli w zasadzie się zmuszasz? Może jesteś w spektrum aseksualności, trochę to nietypowe

To jest najprawdopodobniej mocno responsywny typ pożądania.

[Wicked_Girl]

„Boję się też sytuacji, gdzie ja się przemogę i nie wiem, przytulę go czy dam buziaka tak po prostu, a z jego strony nie będzie podobnych prób, zero reakcji mimo, że dla mnie to też nie będzie łatwy krok. Nie mam kłopotów z samooceną, ale taka sytuacja coś czuję, że mogłaby na nią dyrastycznie źle wpłynąć”. Autorko, ten fragment wbił mnie w fotel, to cholernie przykre i pokazuje jak się naprawdę kiepsko czujesz w tej relacji. Nie uwierzę, że wszystkie opisane problemy są od niedawna - oboje deklarujecie (i nic więcej) chęć zmian ale tylko pod warunkiem. Czułość, jakościowe spędzanie czasu (organizowanie wypadów itp.), dopasowanie seksualne - przecież w waszym związku tego nie ma. Tobie na pewno pomogłaby terapia - nie tylko ze względu na ten związek . Partner też ma wiele do przepracowania, pytanie czy sobie zdaję z tego sprawę. Z Twoich wpisów wynika, że nie bardzo.

[Aelora]

Napisane przez Magmag0194

Spróbuję na razie sama sobie to przepracować, bo też mam świadomość, że zbyt wylewna to nie jestem i nigdy nie byłam, nawet w sumie wiem dlaczego - jak w większości przypadków - takie wychowanie, mnie rodzice też nie przytulali czy nie mówili "kocham Cię" - nie mam im tego za złe, dla jasności, ale rozumiem powody swoich wzorców.

Wiesz, nie jesteśmy dokładnymi kopiami rodziców, tylko autonomicznymi jednostkami, dlatego jeśli widzimy błędy w ich postępowaniu (a warto pamiętać, że wychowywali nas w czasach gdzie często wiedza o prawidłowym rozwoju psychologicznym dziecka, zadbaniu o jego potrzeby duchowe czy intelektualne była znacznie mniej rozpowszechniona niż dzisiaj) możemy to korygować. Oczywiście nie jest to takie banalnie proste, ale przecież tak jak nie każde dziecko alkoholików zostaje pijakiem tak samo nie jesteśmy skazani na powielanie błędów naszych rodziców. Osobiście też widzę pewne błędy w postępowaniu moich rodziców wobec mnie i staram się tego nie robić we własnym życiu, bo po prostu traktuję to jako coś niewłaściwego, co chcę zmienić.

Napisane przez Magmag0194

No dokładnie tak to u nas wygląda. Ogólnie ja zawsze miałam dość luźne podejście doseksu i nie potrzebowałam do tego uczucia, ale w stałym, długim związku zauważam, że działa to zupełnie inaczej. Nowy facet zawsze był ekscytujący na początku (mój TŻ też, jak jeszcze był nowy), ale żeby podtrzymać moje zainteresowanie tą sferą jednak bliskość na co dzień jest mi potrzebna.

Tak bardzo chyba jednak nie różnicie się w sferze seksu, skoro dla niego to mechaniczne i Ty też masz taką tendencję na początku związku lub poza nim. To trochę rzuca inne światło na sprawę, bo skoro od początku był ogień i nie potrzebowałaś wiele, a teraz stawiasz mu wymagania w kwestii bliskości, to może facet zwyczajnie nie rozumie co jest grane i irytuje się z tego powodu. Wcześniej miał wszystko bez większego wysiłku, a teraz trzeba się starać, adorować itp. Jeszcze jak piszesz, że on z natury nie jest romantykiem...Faceci często bywają prości w swoim rozumowaniu.

Napisane przez Magmag0194

Ja zwracam uwagę na czystość, niestety można to uznać nawet za moją wadę. Nie umiem odpoczywać, uczyć się, pracować w bałaganie (gdzie bałagan u mnie to już ten nieszczęsny brudny gar). Na początku cieżko nam było się dogadać na tej płaszczyźnie, bo on ma luźniejsze standardy (nie jest brudasem, ale ten gar go nie zabija, leżące przedmioty na blacie.stole też nie .. a mnie to wkurza).

Troska o porządek jest jak najbardziej chwalebna, ale jeśli u Ciebie nieodłożone naczynie itd. urasta do takiej rangi, że myślisz o tym, irytujesz się i tracisz ochotę na zbliżenie to raczej za dużo. Z tego co pisałaś dalej facet aktywnie uczestniczy w obowiązkach domowych, zobacz ile wątków choćby na tym forum, że mężczyzna bałagani, trzeba go ciągle prosić o proste rzeczy, a kobiety muszą przejąć większość spraw w domu. To, że nie sprzątnie od razu rzeczy ze stołu czy garnek postoi chwilę w zlewie serio nie wydaje się takim problemem, żeby dla niego psuć relację, z której jak piszesz jesteś zadowolona. Po prostu ludzie mają trochę różne standardy czystości. Z własnych doświadczeń mogę powiedzieć, jak facetów wkurza takie jojczenie partnerki, że wszystko musi być jak w zegarku. Nie bądź jak z tego mema poniżej, nikt tego na dłuższą metę nie lubi, pewnie Ty też nie chciałabyś żeby ciągle patrzono Ci na ręce.

[rejczeI]

Napisane przez CiemnookaTajemnica1

Dlatego wspomina o byłych.
Chłop poprostu chce mieć oporządzony dom,kobietę gotowa na psoty, obiadek, ciasto i oje**** knage xD stąd tęsknota za byłymi które odnajdywały się w tej roli

Ignorując formę; mam odmienne wrażenia. To autorki w tym związku jest przynajmniej dobrych 70% i wszystko w sumie musi się kręcić wokół niej. W sumie to szacunek dla chłopaka że zupełnie się w tym zatracił i jakieś tam własne granice i wymagania stawia.

Miła autorko.
Gdy ktoś Ci oddaje do pełnej dyspozycyjności i do zarządzania swój budżet (jako budżet związku, nadmiernie nie wtrącając się) to nie dziw się, że tak samo oddaje ci pełnię decyzyjności w temacie organizowania wyjazdów/zarządzania waszym czasem wolnym.
2. Lubię w poukładane i pochowane ale to jak bardzo przeszkadza Ci, że na stole znajdują się papiery czy nie od ręki przestawione kubki albo odłożone na miejsce śrubokręty, zalatuje nerwicą natręctw. Tak się nie robi, że wymusza się na kimś życie jak w muzeum (Twoje ''o czym on wie''. Wszystko kwitujesz ''on wie''. A czy jemu w ogóle takie chodzenie jak w zegarku i zdyscyplinowanie względem organizacji przestrzeni musi się podobać? Bo że dla świętego spokoju ustępuje nie wnikam). Papiery jak przeszkadzają, trudno, składa się, a nie ma pretensje do świata, że chłopakowi to nie przeszkadza. Ani nie łazi się za kimś by non stop po sobie sprzątał.

[Magmag0194]

Napisane przez wannabe

Mi byloby bardzo ciezko miec satysfakcjonujacy seks/intymnosc, w momencie kiedy partner w ciagu dnia przechodzi obok mnie obojetnie.
Jesli ja nie mialabym ochoty na okazywanie czulosci, to by chyba oznaczalo ze cos jest nie tak w zwiazku (cos wiecej poza seksem).
Mam wrazenie ze autorka troche matkuje partnerowi - organizuje mu czas, mowi co ma zrobic itp. W takiej sytuacji tez by mi sie odechcialo seksu.

Tak jak pisałąm - ja nigdy nie byłam wylewna jako pierwsza, w żadnej relacji. Natomiast chętnie odwzajemniałam bliskość. Nie zwracałam na to nawet uwagi, że tak to wygląda. Dopiero teraz, gdzie nie ma czego odwzajemniać.

Masz trochę racji z tym matkowaniem, staram się ograniczać takie moje tendencje już od dłuższego czasu. Uważam, że są postępy.

Napisane przez CiemnookaTajemnica1

Dlatego wspomina o byłych.
Chłop poprostu chce mieć oporządzony dom,kobietę gotowa na psoty, obiadek, ciasto i oje**** knage xD stąd tęsknota za byłymi które odnajdywały się w tej roli

On nie wspomniał, ja zapytałam. Odpwoeidział i tyle. Serio masz fałszywy trop, nie drąż dalej.

Napisane przez Wicked_Girl

„Boję się też sytuacji, gdzie ja się przemogę i nie wiem, przytulę go czy dam buziaka tak po prostu, a z jego strony nie będzie podobnych prób, zero reakcji mimo, że dla mnie to też nie będzie łatwy krok. Nie mam kłopotów z samooceną, ale taka sytuacja coś czuję, że mogłaby na nią dyrastycznie źle wpłynąć”. Autorko, ten fragment wbił mnie w fotel, to cholernie przykre i pokazuje jak się naprawdę kiepsko czujesz w tej relacji. Nie uwierzę, że wszystkie opisane problemy są od niedawna - oboje deklarujecie (i nic więcej) chęć zmian ale tylko pod warunkiem. Czułość, jakościowe spędzanie czasu (organizowanie wypadów itp.), dopasowanie seksualne - przecież w waszym związku tego nie ma. Tobie na pewno pomogłaby terapia - nie tylko ze względu na ten związek . Partner też ma wiele do przepracowania, pytanie czy sobie zdaję z tego sprawę. Z Twoich wpisów wynika, że nie bardzo.

Tak, zdaję sobie sprawę, że to są cięższe tematy nadające się na terapię (dla mnie).
Generlanie brak czułości występuje prawie od zawsze, ale do momentu, gdzie on nie zaczął zarzucać mi, że nie inicjuję seksu nie zwracałam na to uwagi. Tak jak mówiłam mialam w domu "zimny chów" i mi serio to buzi buzi rano+wieczór i przytulenie się na noc wystarczało. Analizę co jak i dlaczego zaczęłam w grudniu, tutaj już w sumie dyskutujemy o wnioskach.

Napisane przez Aelora

Wiesz, nie jesteśmy dokładnymi kopiami rodziców, tylko autonomicznymi jednostkami, dlatego jeśli widzimy błędy w ich postępowaniu (a warto pamiętać, że wychowywali nas w czasach gdzie często wiedza o prawidłowym rozwoju psychologicznym dziecka, zadbaniu o jego potrzeby duchowe czy intelektualne była znacznie mniej rozpowszechniona niż dzisiaj) możemy to korygować. Oczywiście nie jest to takie banalnie proste, ale przecież tak jak nie każde dziecko alkoholików zostaje pijakiem tak samo nie jesteśmy skazani na powielanie błędów naszych rodziców. Osobiście też widzę pewne błędy w postępowaniu moich rodziców wobec mnie i staram się tego nie robić we własnym życiu, bo po prostu traktuję to jako coś niewłaściwego, co chcę zmienić.

Jak wyżej, jakoś wcześniej nigdy nie zrwacał muwagi na to, aż do momentu kluczowej rozmowy. Teraz bardziej psoglądam na to upośledzenie emocjonalne jako na wadę którą warto skorygować.

Napisane przez Aelora

Tak bardzo chyba jednak nie różnicie się w sferze seksu, skoro dla niego to mechaniczne i Ty też masz taką tendencję na początku związku lub poza nim. To trochę rzuca inne światło na sprawę, bo skoro od początku był ogień i nie potrzebowałaś wiele, a teraz stawiasz mu wymagania w kwestii bliskości, to może facet zwyczajnie nie rozumie co jest grane i irytuje się z tego powodu. Wcześniej miał wszystko bez większego wysiłku, a teraz trzeba się starać, adorować itp. Jeszcze jak piszesz, że on z natury nie jest romantykiem...Faceci często bywają prości w swoim rozumowaniu.

Cieżko porównywać początek realcji ze związkiem 5-cio letnim. On na początku zabierał nas na wyjazdy, organizował nam czas (jeszcze jak żyliśmy na odległość), zawsze jak przyleciałam stał z kwiatami na lotnisku.
W sumie to wszystko uierało wraz z biegiem czasu, od momentu, kiedy zamieszkaliśmy razem i zaczeliśmy żyć codziennością.

Napisane przez Aelora

Troska o porządek jest jak najbardziej chwalebna, ale jeśli u Ciebie nieodłożone naczynie itd. urasta do takiej rangi, że myślisz o tym, irytujesz się i tracisz ochotę na zbliżenie to raczej za dużo. Z tego co pisałaś dalej facet aktywnie uczestniczy w obowiązkach domowych, zobacz ile wątków choćby na tym forum, że mężczyzna bałagani, trzeba go ciągle prosić o proste rzeczy, a kobiety muszą przejąć większość spraw w domu. To, że nie sprzątnie od razu rzeczy ze stołu czy garnek postoi chwilę w zlewie serio nie wydaje się takim problemem, żeby dla niego psuć relację, z której jak piszesz jesteś zadowolona. Po prostu ludzie mają trochę różne standardy czystości. Z własnych doświadczeń mogę powiedzieć, jak facetów wkurza takie jojczenie partnerki, że wszystko musi być jak w zegarku. Nie bądź jak z tego mema poniżej, nikt tego na dłuższą metę nie lubi, pewnie Ty też nie chciałabyś żeby ciągle patrzono Ci na ręce.

Znaczy tak, ja generalnie przez te kilka lat nauczyłam się klasyfikować to w głowie jako pierdoły i sprzątam te pojedyncze rzeczy razczej smaodzielnie. Jeśli już go proszę, to dlatego, że tych kubków nazbierało się 5 (wszystkie jego) czy papiery wylatują już z teczek na stół. Nauczyłam się też tak organizować przestrzeń, żeby były miejsca dedykowane na jego graty, które wiem, że zostawia - typu właśnie duży stojący irganizer na papiery w kuchni czy pojemnik na klucze w szafie. Staram się opanować, bo też wiem, że momentami to przegięcie.

Napisane przez rejczeI

Ignorując formę; mam odmienne wrażenia. To autorki w tym związku jest przynajmniej dobrych 70% i wszystko w sumie musi się kręcić wokół niej. W sumie to szacunek dla chłopaka że zupełnie się w tym zatracił i jakieś tam własne granice i wymagania stawia.

Ciekawe masz podejście do "wymagań"

Napisane przez rejczeI

Miła autorko.
Gdy ktoś Ci oddaje do pełnej dyspozycyjności i do zarządzania swój budżet (jako budżet związku, nadmiernie nie wtrącając się) to nie dziw się, że tak samo oddaje ci pełnię decyzyjności w temacie organizowania wyjazdów/zarządzania waszym czasem wolnym.

To nie jest tak, że tylko ja mam dostęp do konta. Owszem, ja podjemuję czy inicjuję większe wydatki, kontorluję ogólny stan budżetu i oszczędności czy płacę wszystkie opłaty, ale mamy konto z założenia wspólne. A wyszło tak nie z jego dobrej woli, tylko dlatego, że po nastu latach emogracji się w ogóle nie umiał odnaleźć z naszym ZUSem, US, opłątami itd. A jak już zaczęłam to robić, to tak zostało.
Na początku chętnie ja coś organizowałam, bo przecież on był tu nowy, przeprowadzisię dla mnie w moje okolice. No ale też tak zostało.

Napisane przez rejczeI

2. Lubię w poukładane i pochowane ale to jak bardzo przeszkadza Ci, że na stole znajdują się papiery czy nie od ręki przestawione kubki albo odłożone na miejsce śrubokręty, zalatuje nerwicą natręctw. Tak się nie robi, że wymusza się na kimś życie jak w muzeum (Twoje ''o czym on wie''. Wszystko kwitujesz ''on wie''. A czy jemu w ogóle takie chodzenie jak w zegarku i zdyscyplinowanie względem organizacji przestrzeni musi się podobać? Bo że dla świętego spokoju ustępuje nie wnikam). Papiery jak przeszkadzają, trudno, składa się, a nie ma pretensje do świata, że chłopakowi to nie przeszkadza. Ani nie łazi się za kimś by non stop po sobie sprzątał.

Tutaj już opisałam użytkowniczne wyżej, wiec jw

[CiemnookaTajemnica1]

Jeżeli faceta tak samo punktujesz jak wszystkich tu i takim samym tonem “z góry” z nim rozmawiasz to uważam że to cud że on jeszcze ma na ciebie ochotę

Po co ten wątek skoro wszyscy siè mylą i wszystko jego ok ?
Cudowny związek tylko czułość nie gra i seks i życie wspólne jest “obowiązkiem i pańszczyzna” :0

[Magmag0194]

Napisane przez CiemnookaTajemnica1

Jeżeli faceta tak samo punktujesz jak wszystkich tu i takim samym tonem “z góry” z nim rozmawiasz to uważam że to cud że on jeszcze ma na ciebie ochotę

Po co ten wątek skoro wszyscy siè mylą i wszystko jego ok ?
Cudowny związek tylko czułość nie gra i seks i życie wspólne jest “obowiązkiem i pańszczyzna” :0

Odnoszę się tak tylko do ogób, które za wszelką cenę próbują wykazać tutaj swoją rzeczywistość wobec mojego życia. Zwróć uwagę, że najpierw kilkukrotnie normlanie Ci odpowiadałam. Bezskutecznie.
Ty natomaist dwuktornie w ogóle przeinaczyłaś pod swoją teroię moją wypowiedź - raz o tym kto jak wypełnia obowiązki, a drugi raz teraz, gdzie już przynajmniej 2x wspoiałam, że to JA ZAPYTAŁAM o byłe.
Nie wiem jaki jest cel takiej dyskusji, skoro z założenia wiesz lepiej i nie interesuje Cię co pisze sama zainteresowana?


Napisałąm też długą odpoweidź skierowaną bezpośrednio do Ciebie, gdzie normlanie, uprzejmie wyjaśniłam, że teoria pana i władcy - i mnie uciśnionej poddanej nie ma u nas miejsca. A Ty dalej wmawiasz mi uparcie coś innego.

[CiemnookaTajemnica1]

Napisane przez Magmag0194

Odnoszę się tak tylko do ogób, które za wszelką cenę próbują wykazać tutaj swoją rzeczywistość wobec mojego życia. Zwróć uwagę, że najpierw kilkukrotnie normlanie Ci odpowiadałam. Bezskutecznie.
Ty natomaist dwuktornie w ogóle przeinaczyłaś pod swoją teroię moją wypowiedź - raz o tym kto jak wypełnia obowiązki, a drugi raz teraz, gdzie już przynajmniej 2x wspoiałam, że to JA ZAPYTAŁAM o byłe.
Nie wiem jaki jest cel takiej dyskusji, skoro z założenia wiesz lepiej i nie interesuje Cię co pisze sama zainteresowana?


Napisałąm też długą odpoweidź skierowaną bezpośrednio do Ciebie, gdzie normlanie, uprzejmie wyjaśniłam, że teoria pana i władny - i mnie uciśnionej poddanej nie ma u nas miejsca. A Ty dalej wmawiasz mi uparcie coś innego.

Nie chce mi siè czytać bo piszesz tak potwornie moralizatorskim tonem że sprawiasz wrażenie bardzo nieprzyjemnej wyniosłej osoby