Idiotyczne zachowania klientów ;)

[KarolinaK]

Napisane przez mirabelka3690

Pracowałam przez jakiś czas w sklepie odzieżowym. Najgorszy klient to taki, który nie wie czego chce. Zgadzam się
"- Poproszę jakieś śpioszki dla dziecka
- Jaki rozmiar?
-Nie wiem
- Proszę Pana, ja też nie wiem
-Na prawdę nie wiem jaki rozmiar.
-(chwila zastanowienia) Dla chłopca czy dziewczynki?
- Nie wiem
-No jak to Pan nie wie?
-No bo się jeszcze nie urodziło i płci nie znamy"


a..

To mi się przypomniało kiedy ja byłam klientem

Weszłam do sklepu dziecięcego i rozglądam się za spioszkami dla noworodka. Kobieta pyta Ile miesięcy ma dziecko i jak wysokie jest . Wiec mówię pani ze to nie dla dziecka tylko dla Szczeniaka po sterylizacji żeby nie lizał rany . Musialybyscie widzieć minę kobiety. Autentycznie ja zatkało .

[mirabelka3690]

Napisane przez KarolinaK

To mi się przypomniało kiedy ja byłam klientem

Weszłam do sklepu dziecięcego i rozglądam się za spioszkami dla noworodka. Kobieta pyta Ile miesięcy ma dziecko i jak wysokie jest . Wiec mówię pani ze to nie dla dziecka tylko dla Szczeniaka po sterylizacji żeby nie lizał rany . Musialybyscie widzieć minę kobiety. Autentycznie ja zatkało .

O matko

[KarolinaK]

Napisane przez mirabelka3690

O matko

Wierz mi dla psa zawsze to wygodniejsze niż klosz na głowie .

[Pani_Mada]

Napisane przez KarolinaK

To mi się przypomniało kiedy ja byłam klientem

Weszłam do sklepu dziecięcego i rozglądam się za spioszkami dla noworodka. Kobieta pyta Ile miesięcy ma dziecko i jak wysokie jest . Wiec mówię pani ze to nie dla dziecka tylko dla Szczeniaka po sterylizacji żeby nie lizał rany . Musialybyscie widzieć minę kobiety. Autentycznie ja zatkało .

no ja się nie dziwię, że ją zatkało ja też nie wiedziałabym co powiedzieć, ale nie dlatego, że jestem przeciw czy coś. po prostu do głowy by mi nie przyszło takie rozwiązanie

[476bc3dbac029ec3a9e93a7df5eb47c70ae0ad31]

Kupiłam kiedyś czarne buty w Zarze. Przy pierwszym założeniu część czarnej powierzchni odpadła a pod nimi był biały materiał. Buty do wyrzucenia. Miałam paragon, więc poszłam z reklamacją. Było to dosłownie kilka dni po zakupie.

Sprowadzono kierowniczkę, która tylko rzuciła okiem na buty, powiedziała, że buty niewłaściwie noszone, reklamacja odrzucona i mimo, że zaczęłam protestować natychmiast się ulotniła bez żadnego "przepraszam muszę iść" ani "odwal się". Poświęciła mi w sumie nie więcej niż 5 sekund - nie przesadzam. To było tak niewiarygodnie chamskie, że pamiętam to do dzisiaj - 3 lata później.

Buty zwróciłam w innym sklepie, ale jej chamstwo kosztowało mnie bardzo dużo nerwów.

I żeby nie było: historia odbyła się w Niemczech - to tak a propos komentarzy jak to za granicą jest lepiej na początkowych stronach tego wątku. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma... A o wyglądzie supermarketów zwłaszcza w dzielnicach z dużym udziałem imigrantów (pieczywo walające się po podłodze, otwarte paczki czipsów i czekolady) mogłabym też opowiadać - w Polsce czegoś takiego jeszcze nigdy nie uświadczyłam.

[Futbolowa]

[1=476bc3dbac029ec3a9e93a7 df5eb47c70ae0ad31;7765492 1]Kupiłam kiedyś czarne buty w Zarze. Przy pierwszym założeniu część czarnej powierzchni odpadła a pod nimi był biały materiał. Buty do wyrzucenia. Miałam paragon, więc poszłam z reklamacją. Było to dosłownie kilka dni po zakupie.

Sprowadzono kierowniczkę, która tylko rzuciła okiem na buty, powiedziała, że buty niewłaściwie noszone, reklamacja odrzucona i mimo, że zaczęłam protestować natychmiast się ulotniła bez żadnego "przepraszam muszę iść" ani "odwal się". Poświęciła mi w sumie nie więcej niż 5 sekund - nie przesadzam. To było tak niewiarygodnie chamskie, że pamiętam to do dzisiaj - 3 lata później.

Buty zwróciłam w innym sklepie, ale jej chamstwo kosztowało mnie bardzo dużo nerwów.

I żeby nie było: historia odbyła się w Niemczech - to tak a propos komentarzy jak to za granicą jest lepiej na początkowych stronach tego wątku. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma... A o wyglądzie supermarketów zwłaszcza w dzielnicach z dużym udziałem imigrantów (pieczywo walające się po podłodze, otwarte paczki czipsów i czekolady) mogłabym też opowiadać - w Polsce czegoś takiego jeszcze nigdy nie uświadczyłam.[/QUOTE]

I opisujesz to w wątku o idiotycznych zachowaniach klientów?

[Veredise]

Napisane przez Futbolowa

I opisujesz to w wątku o idiotycznych zachowaniach klientów?

A doczytałaś do końca?
To był przykład na to, że zagramanicą wcale tak różowo nie jest jeśli chodzi o obsługę klienta.

[cavvythecat]

Bo to zależy od doświadczeń. Jeszcze nie spotkałam ludzie z EU, którzy nie byliby w szoku jacy Szkoci są mili, zwłaszcza w sklepach i urzędach Ale osobiście, jeśli chodzi o obsługę, nigdy nie miałam jakiegoś złego doświadczenia w Polsce, więc IMHO nie ma tak, że zachód dobry, a wschód zły. Jest raczej przeciętnie w obu, dużo zależy od konkretnych firm i placówek.

[Futbolowa]

Napisane przez Veredise

A doczytałaś do końca?
To był przykład na to, że zagramanicą wcale tak różowo nie jest jeśli chodzi o obsługę klienta.

Tak czy siak - wątek dotyczy idiotycznych zachowań klientów (przecież idiotycznie się nie zachowałaś), a odnoszenie się do jakiejś wypowiedzi sprzed 10 lat ma trochę mało sensu

[obłoczek]

Weekend, ikea, tłum ludzi, kolejki itp. Młody chłopak wraca do kasy po paru minutach od obsłużenia bo zauważył plakaty ikea family i chce zwrócić zakupy i kupić ponownie ze zniżką. I oczywiście robi to na zasadzie zawracam na ten tychmiast do kasy, wcinam się w trakcie kasowania innego klienta i wymagam załatwienia mojej sprawy bo mi się zniżka należy przecież

[Ivi 1988]

Kiedy pytam czy krem to do twarzy czy ciala czy tez do rąk, bo wiele mamy. Ludzie przychodzą i rzucają haslami "mydlo", "krem". denerwują sie, kiedy zadam pytanie, zeby zweryfikowac, bo powinnam czytac w myslach.

Przyznaje, ze wiekszosc jest w starszym wieku ale jednak

Nie rozumiem tez sytuacji kiedy ktoś nie przestaje pytac "co to jest?" , " a to?". Ok, moja praca polega na obsłudze klienta. Nie pojmuje jaki problem jest w czytaniu naklejki. Zwykle lenistwo. Albo kiedy nadal tłumacze, to mi sie przerywa, zeby zapytac o inny kolorowy krem. Moge usłyszeć tak 5 pytan z rzedu "co to, co to, co to" ach swiat kremow Troche jak gadac do malego dziecka. Co ciekawe zwykle mlode dziewczyny potrafia tak wymeczyc pytaniami, przerywajac tlumaczenie i odchodzac wskazujac na kolejny krem. Taki totalny debilizm, no sorry. Totalnie nie sluchajac odpowiedzi odkreca perfumy, testuje krem do rąk a ja gadam do siebie. Oczywiście, nie wszyscy tacy są.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Ivi 1988

Nie rozumiem tez sytuacji kiedy ktoś nie przestaje pytac "co to jest?" , " a to?". Ok, moja praca polega na obsłudze klienta. Nie pojmuje jaki problem jest w czytaniu naklejki. Zwykle lenistwo.

Troche jak gadac do malego dziecka.

Taki totalny debilizm, no sorry. Totalnie nie sluchajac odpowiedzi odkreca perfumy, testuje krem do rąk a ja gadam do siebie.

Klient przychodzi i zadaje pytania o towar jaki sprzedajesz, no debilizm na maksa, faktycznie.

To po co w ogóle tam jesteś? Skoro etykietkę można przeczytać, zapytać o cokolwiek nie można, bo księżna zaliczy obrazę majestetu, to postawić kasę samoobsługową i heja.

Nie przyszło Ci do głowy, że niektórzy ludzie po prostu nie widzą tego, co jest nadziubdziane na takiej etykietce? I ciekawe skąd wiesz, że Cię "totalnie nie słuchają" testując w międzyczasie produkty. Co, klient ma się w Ciebie wgapiać cielęcym wzrokiem bezdennie wdzięczny, że raczysz wypełniać swoje obowiązki i udzielić mu odpowiedzi na zadane pytanie?

Jak dla mnie ten post ewidentnie powinien być w równoległym wątku.

[Ashaai]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7777086 1]Klient przychodzi i zadaje pytania o towar jaki sprzedajesz, no debilizm na maksa, faktycznie.

To po co w ogóle tam jesteś? Skoro etykietkę można przeczytać, zapytać o cokolwiek nie można, bo księżna zaliczy obrazę majestetu, to postawić kasę samoobsługową i heja.

Nie przyszło Ci do głowy, że niektórzy ludzie po prostu nie widzą tego, co jest nadziubdziane na takiej etykietce? I ciekawe skąd wiesz, że Cię "totalnie nie słuchają" testując w międzyczasie produkty. Co, klient ma się w Ciebie wgapiać cielęcym wzrokiem bezdennie wdzięczny, że raczysz wypełniać swoje obowiązki i udzielić mu odpowiedzi na zadane pytanie?

Jak dla mnie ten post ewidentnie powinien być w równoległym wątku.[/QUOTE]
No bez przesady. Juz nie robmy z ludzi takich debili. Co innego starsza Pani a co innego mlody czlowiek ktory umie czytac. Tym bardziej ze takie produkty układane sa kategoriami. Pracownik jest po to by pomoc doradzić jasne, ale nie by komuś etykiety czytac.
I uwierz mi ze sa tacy ludzie- np moj tata. Jest po 50tce, umie czytac i widzi wystarczajaco dobrze ^^ ale jest taką meczybułą i nie moge go tego oduczyć. Idzie po jakąś pierodłę, jeszcze nie wejdzie do sklepu a juz leci po obsługę z milionem bezsensownych pytań, jakby ta Pani miala byc dla niego na wyłączność jako asystenka zakupów. A pytania jakie zadaja sa serio żenujące i sam jest w stanie znalezc odpowiedz na nie...
Ksiezniczkowaniem jest oczekiwanie ze 5 Pań na sklepie typu rosmann moze chodzić za kazdym z dajmy na to 30 klientow w sklepie i czytam etykiety, czy odpowiadać na pytania w stylu "co to co to co to".


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[domii9292]

Nie pracuje z klientami, ale czasem jestem świadkiem zachowań ludzi w sklepie, które mnie przerażają.

Początek tygodnia, nowe promocje i w ogóle. Ludzi w kolejne do kasy pełno, a kobieta robi awanturę kasjerce, że ta rzecz, która kupiła na nowej promocji jest tańsza o 2 centy. Wyzywa ją od najgorszych, kasjerka tłumaczy, że ona nie ma wpływu na to, że widocznie kierownik sklepu nie wbił wszystkich produktów promocyjnych i że to naprawdę nie jej wina. Ludzie w kolejce się wkurzają, każdy się śpieszy, a kobieta dalej sie awanturuje i wyzywa kasjerkę.

Inna sytuacja, znowu kolejka przy kasie, ludzi bardzo mało, wiec tylko jedna kasa czynna. Przede mną jedna osoba, która ma swoje rzeczy już kasowane i za mną oni. Matka z dwójka nastoletnich dzieci. Dzieciaki wrzeszcza po kasjerce, że jak to możliwe, że tylko jedna kasa czynna a oni musza tyyyyle czekać. Za nimi nikt nie stał, ludzi naprawdę malutko, a kasjerka ochrzan, że co to za sklep i że jak mogą tak klientów traktować.

Ostatnio byłam w pewnej sieciowce na zakupach odzieżowych. TŻ wziął kilka par spodni a ja stałam koło przymierzalni. Przed jedną z kabin stała pani z obsługi i dwoje innych ludzi a ze środka co chwilę wychodził chlopak w wieku 11/13 lat. Wybierał spodnie, pani z obslugi bardzo pomocna, z uśmiechem na twarzy wybierała modele, przynosiła nowe spodnie, doradzała, nawet nogawki chłopakowi podwijala. Niestety ale był on niski i dość gruby, więc trudno było dobrać spodnie, które by pasowały na szerokość i długość. W końcu chłopak nie wytrzymał i zrobił awanturę na cały sklep, że to jej wina, że sobie spodni kupić nie może. Przyznam szczerze, ze byłam w mega szoku. Jaka to wina pani z obsługi, że dzieciak spodni pasujacych idealnie na niego dostac nie może? Rodzice wtorowali dzieciakowi, chcieli romowy z kierownikiem...

Czasem naprawde podziwiam ludzi z obslugi, że tak potrafią nie wybuchnąć złością w takich sytuacjach...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Mada]

Napisane przez domii9292

Nie pracuje z klientami, ale czasem jestem świadkiem zachowań ludzi w sklepie, które mnie przerażają.

Początek tygodnia, nowe promocje i w ogóle. Ludzi w kolejne do kasy pełno, a kobieta robi awanturę kasjerce, że ta rzecz, która kupiła na nowej promocji jest tańsza o 2 centy. Wyzywa ją od najgorszych, kasjerka tłumaczy, że ona nie ma wpływu na to, że widocznie kierownik sklepu nie wbił wszystkich produktów promocyjnych i że to naprawdę nie jej wina. Ludzie w kolejce się wkurzają, każdy się śpieszy, a kobieta dalej sie awanturuje i wyzywa kasjerkę.

(...)

pomijając zasadność kłócenia się o 2 centy... to niestety klientka miała poniekąd rację. to nie jej problem że ktoś nakleił złą cenę na prodkt czy ma źle zakodowany kod w kasie. nie jest to też jej problem czy zrobił to kierownik czy sprzątaczka. sklep ma obowiązek sprzedać towar w takiej cenie jaka została przedstawiona klientowi.
ja bym się nie kłóciła o 2 centy, chyba że w sklepie który notorycznie się myli. mam taki sklep na osiedlu gdzie wiecznie przy kasie okazuje się, że "koleżanka się musiała pomylić"

[Ivi 1988]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7777086 1]Klient przychodzi i zadaje pytania o towar jaki sprzedajesz, no debilizm na maksa, faktycznie.

To po co w ogóle tam jesteś? Skoro etykietkę można przeczytać, zapytać o cokolwiek nie można, bo księżna zaliczy obrazę majestetu, to postawić kasę samoobsługową i heja.

Nie przyszło Ci do głowy, że niektórzy ludzie po prostu nie widzą tego, co jest nadziubdziane na takiej etykietce? I ciekawe skąd wiesz, że Cię "totalnie nie słuchają" testując w międzyczasie produkty. Co, klient ma się w Ciebie wgapiać cielęcym wzrokiem bezdennie wdzięczny, że raczysz wypełniać swoje obowiązki i udzielić mu odpowiedzi na zadane pytanie?

Jak dla mnie ten post ewidentnie powinien być w równoległym wątku.[/QUOTE]

Wyraznie napisalam, ze pytania sie nie kończą i za kazdym razem dotycza innego produktu. Totalnie bez sensu. Widac, ze sie nudza i nie kupia. Przyszli, zeby przyjsc. Nie sluchaja a na końcu gadam do siebie, bo cos innego ich zainteresowalo. Moze przeczytaj moj wpis jeszcze raz ze zrozumieniem.

Dodam, ze to nie jest rossman wiec takie zachowanie jest komiczne. Zwykle są to wypieszczone nastolatki.

---------- Dopisano o 10:40 ---------- Poprzedni post napisano o 10:40 ----------

Napisane przez Ashaai

No bez przesady. Juz nie robmy z ludzi takich debili. Co innego starsza Pani a co innego mlody czlowiek ktory umie czytac. Tym bardziej ze takie produkty układane sa kategoriami. Pracownik jest po to by pomoc doradzić jasne, ale nie by komuś etykiety czytac.
I uwierz mi ze sa tacy ludzie- np moj tata. Jest po 50tce, umie czytac i widzi wystarczajaco dobrze ^^ ale jest taką meczybułą i nie moge go tego oduczyć. Idzie po jakąś pierodłę, jeszcze nie wejdzie do sklepu a juz leci po obsługę z milionem bezsensownych pytań, jakby ta Pani miala byc dla niego na wyłączność jako asystenka zakupów. A pytania jakie zadaja sa serio żenujące i sam jest w stanie znalezc odpowiedz na nie...
Ksiezniczkowaniem jest oczekiwanie ze 5 Pań na sklepie typu rosmann moze chodzić za kazdym z dajmy na to 30 klientow w sklepie i czytam etykiety, czy odpowiadać na pytania w stylu "co to co to co to".


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dokladnie. Dzieki za zrozumienie

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Ivi 1988

Wyraznie napisalam, ze pytania sie nie kończą i za kazdym razem dotycza innego produktu. Totalnie bez sensu. Widac, ze sie nudza i nie kupia. Przyszli, zeby przyjsc. Nie sluchaja a na końcu gadam do siebie, bo cos innego ich zainteresowalo. Moze przeczytaj moj wpis jeszcze raz ze zrozumieniem.

Dodam, ze to nie jest rossman wiec takie zachowanie jest komiczne. Zwykle są to wypieszczone nastolatki.

Umiem czytać ze zrozumieniem, rozumiem też na czym polega praca sprzedawcy i uważam, że robisz dramę z niczego. Przedstawiasz to tak, jakby ci ludzie co najmniej Cię wyzywali.

A jeśli to nie rossman tylko sephora czy inny douglas, to tym bardziej od sprzedawcy oczekuję pomocy i normalnych odpowiedzi na normalne pytania. Fajnie, że masz w głowie taki dokładny radar i dokładnie wiesz w jakim celu ktoś przyszedł i z czym wyjdzie.

Ja rzadko kupuję nowy kosmetyk za pierwszym razem. Przychodzę, oglądam, czytam, czasem nawet o mój Boże zadaję pytania, oglądam podobne rzeczy, wychodzę, obejrzę coś w innej drogerii i dopiero podejmuję decyzję. Nie przypuszczałam, że przemyślane zakupy robią ze mnie idiotę i debila.

No bez przesady. Juz nie robmy z ludzi takich debili. Co innego starsza Pani a co innego mlody czlowiek ktory umie czytac.

Sugerujesz, że starsza pani nie umie czytać, a młody człowiek nie może mieć problemów ze wzrokiem?

To jakiś absurd, no naprawdę. Ja jako klientka niejednokrotnie pomagałam komuś coś odczytać i korona mi z głowy nie spadła. Jak niedawno ja miałam problem z odczytaniem czegoś to sprzedawca pomógł mi bez żadnego ale.

[invisible_01]

Praca w obsłudze klienta widzę nie dla każdego. Jak pracowałam w kinie, to mimo że przy kasach stały ulotki z opisem filmów, to ludzie i tak pytali mnie, o czym to jest. Korona mi z głowy nie spadła tłumacząc im - to była przecież moja praca. Dla mnie jest w ogóle niepojęte, żeby pomaganie klientowi uznać za idiotyczne - to na czym polega w końcu praca takiej osoby? Klient zostawia w sklepie pieniądze, czesto spore, ma więc prawo zostać obsłużony. Zaznaczam - NIGDY nikt nie ma prawa nikogo obrazić czy wyzwać, ale dziwowanie się, że klient prosi o przeczytanie nalepki albo pomoc w znalezieniu kremu przechodzi moje pojęcie.

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez invisible_01

Praca w obsłudze klienta widzę nie dla każdego. Jak pracowałam w kinie, to mimo że przy kasach stały ulotki z opisem filmów, to ludzie i tak pytali mnie, o czym to jest. Korona mi z głowy nie spadła tłumacząc im - to była przecież moja praca. Dla mnie jest w ogóle niepojęte, żeby pomaganie klientowi uznać za idiotyczne - to na czym polega w końcu praca takiej osoby? Klient zostawia w sklepie pieniądze, czesto spore, ma więc prawo zostać obsłużony. Zaznaczam - NIGDY nikt nie ma prawa nikogo obrazić czy wyzwać, ale dziwowanie się, że klient prosi o przeczytanie nalepki albo pomoc w znalezieniu kremu przechodzi moje pojęcie.

Aż mi się przypomniał wątek, jak autorka apelowała, żeby nie zostawiać przymierzonych rzeczy na wieszaku przy przymierzalni, tylko latać po sklepie i odwieszać, bo jak się zostawi przy przymierzalni, to biedni pracownicy muszą odwieszać.

[Ivi 1988]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7777472 6]Umiem czytać ze zrozumieniem, rozumiem też na czym polega praca sprzedawcy i uważam, że robisz dramę z niczego. Przedstawiasz to tak, jakby ci ludzie co najmniej Cię wyzywali.

A jeśli to nie rossman tylko sephora czy inny douglas, to tym bardziej od sprzedawcy oczekuję pomocy i normalnych odpowiedzi na normalne pytania. Fajnie, że masz w głowie taki dokładny radar i dokładnie wiesz w jakim celu ktoś przyszedł i z czym wyjdzie.

Ja rzadko kupuję nowy kosmetyk za pierwszym razem. Przychodzę, oglądam, czytam, czasem nawet o mój Boże zadaję pytania, oglądam podobne rzeczy, wychodzę, obejrzę coś w innej drogerii i dopiero podejmuję decyzję. Nie przypuszczałam, że przemyślane zakupy robią ze mnie idiotę i debila.



Sugerujesz, że starsza pani nie umie czytać, a młody człowiek nie może mieć problemów ze wzrokiem?

To jakiś absurd, no naprawdę. Ja jako klientka niejednokrotnie pomagałam komuś coś odczytać i korona mi z głowy nie spadła. Jak niedawno ja miałam problem z odczytaniem czegoś to sprzedawca pomógł mi bez żadnego ale.[/QUOTE]


Tlumacze po raz kolejny, ze, jak napisalam wyraznie, sa ludzie pytajacy z nudów i w ogole nie sa zainteresowani produktem. Tłumacze a oni potrafia wyjąć telefon i sprawdzic wiadomosci. Czy jeszcze wyrazniej musze wyjasnic.


Czytaj ze zrozumieniem.

---------- Dopisano o 12:43 ---------- Poprzedni post napisano o 12:43 ----------

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;77775081]Aż mi się przypomniał wątek, jak autorka apelowała, żeby nie zostawiać przymierzonych rzeczy na wieszaku przy przymierzalni, tylko latać po sklepie i odwieszać, bo jak się zostawi przy przymierzalni, to biedni pracownicy muszą odwieszać. [/QUOTE]


Fajnie, ze ci sie przypomnialo.

[invisible_01]

A może Ty także odpowiadasz z łaski i nie wzbudzasz w ogóle zainteresowania danym produktem? Bywa czasem, że mam w ręce krem do rąk (tak, wiem, że to krem do rąk) i rozmowa wygląda tak:
Ja: Przepraszam, jaki to krem?
Ekspedientka: Do rąk.
Ja: Tak, wiem, ale do jakiej skóry? Czy jest tłusty? Szybko się wchłania?
Ekspedientka: Powinno pisać.
Ja: Nie widzę tej infromacji na naklejce.
Ekspedientka: Pisze, że do normalnej. To pewnie nietłusty. Ale nie wiem. Musi pani sama przetestować.
No i w tym momencie ja też wolę wyszukać informacji w telefonie albo na spokojnie w domu, bo taka pomoc to żadna pomoc.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Ivi 1988

Tlumacze po raz kolejny, ze, jak napisalam wyraznie, sa ludzie pytajacy z nudów i w ogole nie sa zainteresowani produktem. Tłumacze a oni potrafia wyjąć telefon i sprawdzic wiadomosci. Czy jeszcze wyrazniej musze wyjasnic.

No i co z tego? O ile faktycznie pytają z nudów, bo w głowie nikomu nie siedzisz. To Twój obowiązek, za to Ci płacą. Nie brudzą, nie wyzywają, a może i z tych nudów coś w końcu czy następnym razem kupią. Boli, że nie posiedzisz przez ten czas na telefonie czy nie pogadasz z koleżanką?

[domii9292]

Napisane przez Pani_Mada

pomijając zasadność kłócenia się o 2 centy... to niestety klientka miała poniekąd rację. to nie jej problem że ktoś nakleił złą cenę na prodkt czy ma źle zakodowany kod w kasie. nie jest to też jej problem czy zrobił to kierownik czy sprzątaczka. sklep ma obowiązek sprzedać towar w takiej cenie jaka została przedstawiona klientowi.
ja bym się nie kłóciła o 2 centy, chyba że w sklepie który notorycznie się myli. mam taki sklep na osiedlu gdzie wiecznie przy kasie okazuje się, że "koleżanka się musiała pomylić"

Wiadomo, że nie jej problem ale idzie to inaczej rozwiązać, nie robiąc przy tym awantury i nie wyzywając kasjerki. Robię zakupy codziennie w tym sklepie i Nie zdarzyło mi się tak nigdy, by inna cena byla na półce a inna na kasie. Gdyby to bylo notoryczne, to co innego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ivi 1988]

Napisane przez invisible_01

A może Ty także odpowiadasz z łaski i nie wzbudzasz w ogóle zainteresowania danym produktem? Bywa czasem, że mam w ręce krem do rąk (tak, wiem, że to krem do rąk) i rozmowa wygląda tak:
Ja: Przepraszam, jaki to krem?
Ekspedientka: Do rąk.
Ja: Tak, wiem, ale do jakiej skóry? Czy jest tłusty? Szybko się wchłania?
Ekspedientka: Powinno pisać.
Ja: Nie widzę tej infromacji na naklejce.
Ekspedientka: Pisze, że do normalnej. To pewnie nietłusty. Ale nie wiem. Musi pani sama przetestować.
No i w tym momencie ja też wolę wyszukać informacji w telefonie albo na spokojnie w domu, bo taka pomoc to żadna pomoc.

Pisze wyraznie, ze chodzi mi o mala grupke klientow. Takich, ktorzy przyjda zwykle w sobote z nudow, jedna, dwie na tydzien. Zwykle nastolatki.

Dla twojej informacji mam swietna sprzedaz i lubie klientow. Nie mam problemow z obsluga trudnych czy wymagajacyh.

Wątek jest o idiotycznych zachowaniach, wiec przyszlo mi do glowy to, ze istnieja ludzie, ktorzy lubia miec uwage na sobie konsultanta, zeby sie dowartosciowac. Nie przeszkadza mi to.

Jednak uwazam, ze jest trochę idiotyczne przyjsc do sklepu i pytac co to jest, kiedy to jest np świeczka. Po czym zapytac o cene, kiedy przed nia ona jest. Taki przyklad. Dla mnie to idiotyczne, albo lenistwo z ich strony.

Powtarzam, ze to jakis 5procentow moich klientow, woec o tym 5proc pisalam.

Lubie swoja prace i klientow. Wymienilam jedynie zachowanie, gdzie ktos chce miec na sobie moja uwage a w ogole mnie nie slucha tylko chodzi jak ksiezniczka po targu i pyta na lewo i prawo co to jest, co to jest.

Nie przeszkadza mi to ale uwazam za nieco idiotyczne, bo nie wierze, ze ktos niedowidzi, niedoslyszy i jeszcze bawi sie telefonem jak odpowiadam na pytanie.

---------- Dopisano o 12:56 ---------- Poprzedni post napisano o 12:54 ----------

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;7777555 6]No i co z tego? O ile faktycznie pytają z nudów, bo w głowie nikomu nie siedzisz. To Twój obowiązek, za to Ci płacą. Nie brudzą, nie wyzywają, a może i z tych nudów coś w końcu czy następnym razem kupią. Boli, że nie posiedzisz przez ten czas na telefonie czy nie pogadasz z koleżanką?[/QUOTE]


Przeciez o tym jest watek.

Wez wyluzuj.

Napisalam swoje tak jak inni.

Wyjdz na spacer moze dla relaksu.

[invisible_01]

Ale jakim prawem Ty oceniasz, że ktoś przyszedł z nudów? Szczerze, to Twoje zachowanie jest dla mnie tak samo januszowe jak ocenianie, że pani w dresie nie wyda dużo hajsu, więc przyszła pewnie z nudów po siłowni. Może ta nastolatka ma w torebce kartę ojca i chce kupić prezent mamie za 1500 zł? Może konsultuje się z nim, ale sama się nie zna? Zadziwia mnie to, że uważasz się za tak bacznego psychologa, że jesteś w stanie ocenić, w jakim celu ktoś przyszedł do sklepu, a na dodatek tak Cię boli przeczytanie komuś ceny. Nie płacą Ci czasem za to? Jeśli nie masz w obowiązku pomagać w Twoim odczuciu klientom-idiotom, to odmów i powiedz, że cenę mają na produkcie/półce. Ciekawe tylko, co Twój kierownik na to.

Ja pracuję dla klienta wewnętrznego. Często wysyłam mail, a potem dostaję telefon z pytaniem, na ktore odpowiedziałam w mailu. I ja na to pytanie odpowiadam i korona mi z głowy nie spada, wręcz się cieszę, że człowiek nadal szuka drugiego człowieka w swoich wątpliwościach, że dla wielu lepiej usłyszeć głos drugiej osoby z jakimś potwierdzeniem, bo dzięki temu nadal nie zastąpiły nas w całości boty. Ale dla niektórych widzę to ujma na honorze, że musi się użerać z kimś nierozumnym.

[Ivi 1988]

Napisane przez invisible_01

Ale jakim prawem Ty oceniasz, że ktoś przyszedł z nudów? Szczerze, to Twoje zachowanie jest dla mnie tak samo januszowe jak ocenianie, że pani w dresie nie wyda dużo hajsu, więc przyszła pewnie z nudów po siłowni. Może ta nastolatka ma w torebce kartę ojca i chce kupić prezent mamie za 1500 zł? Może konsultuje się z nim, ale sama się nie zna? Zadziwia mnie to, że uważasz się za tak bacznego psychologa, że jesteś w stanie ocenić, w jakim celu ktoś przyszedł do sklepu, a na dodatek tak Cię boli przeczytanie komuś ceny. Nie płacą Ci czasem za to? Jeśli nie masz w obowiązku pomagać w Twoim odczuciu klientom-idiotom, to odmów i powiedz, że cenę mają na produkcie/półce. Ciekawe tylko, co Twój kierownik na to.

Ja pracuję dla klienta wewnętrznego. Często wysyłam mail, a potem dostaję telefon z pytaniem, na ktore odpowiedziałam w mailu. I ja na to pytanie odpowiadam i korona mi z głowy nie spada, wręcz się cieszę, że człowiek nadal szuka drugiego człowieka w swoich wątpliwościach, że dla wielu lepiej usłyszeć głos drugiej osoby z jakimś potwierdzeniem, bo dzięki temu nadal nie zastąpiły nas w całości boty. Ale dla niektórych widzę to ujma na honorze, że musi się użerać z kimś nierozumnym.

Dziewczyno, o tym jest watek. Wyluzuj.

Gdybym tu przyszla i zaczela krytykowac kazda osobe ktorej cos w kliencie nie pasowalo? Jesli nie chcesz czytac opinii o klientach, moze to nie wątek dla ciebie. Każdy ma prawo sie wypowiedziec.

Napisalam swoja obserwacje, bo jest taki watek. Nie zalozylam go, zeby sie wyzalic. Moja obserwacja. I tyle. Swoja prace nadal lubie.

[Pani_Mada]

Napisane przez domii9292

Wiadomo, że nie jej problem ale idzie to inaczej rozwiązać, nie robiąc przy tym awantury i nie wyzywając kasjerki. Robię zakupy codziennie w tym sklepie i Nie zdarzyło mi się tak nigdy, by inna cena byla na półce a inna na kasie. Gdyby to bylo notoryczne, to co innego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

a to wiadomo. nie wiem kiedy ludzie się nauczą, że wiecej zyska się będąc stanowczym, ale miłym - a nie chamskim. przecież nie od dziś wiadomo, że sprzedawca chętniej nagnie przepisy dla osoby która jest miła. ja gdy pracowałam w handlu, to dla takich chamów na złość nie ustępowałam ani kroku. dla miłych byłam bardziej skłonna żeby np podpowiedzieć, co napisać w odwołaniu, żeby uznali reklamację.

kasjerka powinna od razu wezwać kierownika zmiany, żeby sobie sam radził i żeby nie blokować kolejki. zwykle tekst "zawołać kierownika?" uspokaja klienta na chwilę

[Nightmare666]

Trochę nie na temat, ale czy osoby pracujące z klientem miewają podobne sny, że już macie zamykać a tu nagle pół miasta się zwala? Regularnie taki sen do mnie powraca haha

---------- Dopisano o 13:16 ---------- Poprzedni post napisano o 13:14 ----------

Napisane przez Pani_Mada

a to wiadomo. nie wiem kiedy ludzie się nauczą, że wiecej zyska się będąc stanowczym, ale miłym - a nie chamskim. przecież nie od dziś wiadomo, że sprzedawca chętniej nagnie przepisy dla osoby która jest miła. ja gdy pracowałam w handlu, to dla takich chamów na złość nie ustępowałam ani kroku. dla miłych byłam bardziej skłonna żeby np podpowiedzieć, co napisać w odwołaniu, żeby uznali reklamację.

kasjerka powinna od razu wezwać kierownika zmiany, żeby sobie sam radził i żeby nie blokować kolejki. zwykle tekst "zawołać kierownika?" uspokaja klienta na chwilę

Dokładnie, osoba, która choćby odpowie na dzień dobry lub się sama pierwsza przywita z marszu ma u mnie lepszy towar ^^ Ogólnie bycie miłym i kulturalnym powoduje, że sprzedawca może wyciągnąć coś lepszego dosłownie spod lady. Nie piszę tutaj o lizaniu butów pracownikowi, ale o zwykłej, prostej kulturze, która jest tak bardzo zapomniana przez wieeeele dorosłych, poważnych ludzi.

[Fleur_D]

Napisane przez Nightmare666

Trochę nie na temat, ale czy osoby pracujące z klientem miewają podobne sny, że już macie zamykać a tu nagle pół miasta się zwala? Regularnie taki sen do mnie powraca haha

---------- Dopisano o 13:16 ---------- Poprzedni post napisano o 13:14 ----------



Dokładnie, osoba, która choćby odpowie na dzień dobry lub się sama pierwsza przywita z marszu ma u mnie lepszy towar ^^ Ogólnie bycie miłym i kulturalnym powoduje, że sprzedawca może wyciągnąć coś lepszego dosłownie spod lady. Nie piszę tutaj o lizaniu butów pracownikowi, ale o zwykłej, prostej kulturze, która jest tak bardzo zapomniana przez wieeeele dorosłych, poważnych ludzi.

Kurcze, a ja myślałam, że czasy komuny mamy już za sobą. Nie mówię, że nie należy być miłym, chamstwo zawsze stanowczo potępiam, ale jednak takie teksy jak ten powyżej kojarzą mi się jedynie z wybujałym ego sprzedawców, którzy musza koniecznie się dowartościowywać.

[Nightmare666]

Napisane przez Fleur_D

Kurcze, a ja myślałam, że czasy komuny mamy już za sobą. Nie mówię, że nie należy być miłym, chamstwo zawsze stanowczo potępiam, ale jednak takie teksy jak ten powyżej kojarzą mi się jedynie z wybujałym ego sprzedawców, którzy musza koniecznie się dowartościowywać.

Że ja mam się dowartościowywać?