Rozstanie z facetem - część 8 :( - Strona 10 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2009-12-27, 12:06   #271
201610310857
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 15 803
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

cześć kobitki!
201610310857 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 12:07   #272
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez maryanna3 Pokaż wiadomość
o smile Ty z Wrocławia? Ja też
z okolic, ale bllisko
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 15:53   #273
maja55
Zakorzenienie
 
Avatar maja55
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 7 258
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
Troche jestes jak ci na si TZtowie, zostawilas kogos, bo takie mialas widzi mi sie, bo "sie pogubilas" i wogole...
Mysle ze masz szanse...zaobacz na wiekszosc dziewczyn tu, prawie kazda zostala porzucona i prawie kazda (bo wiem ze nie wszystkie) przyjelaby swojego Ex znow gdyby zrozumial, ze zle zrobil...
Mysle ze musisz sie tylko zastanowic czy twoja przemiana jest szczera zeby nie zawracac mu glowy a potem znow zostawic samego bo jednak stwierdzisz ze to nie to...
mysle ze masz szanse go odzyskac i powinnas z nim porozmawiac, albo jakos dac do zrozumienia, ze zalezy Ci jeszcze na nim...
Czuję się jak ostatnia idiotka, taka rozkapryszona dziewczynka, która nie wie czego chce i bawi się uczuciami innych. Ale zdaję sobie z tego sprawę, wiem że zrobiłam źle, bardzo źle. Mam teraz nauczkę, w końcu to nie ja bawię się innymi, odrzucam, odpycham, tylko jestem po drugiej stronie.
Bardzo boli, mogę znieść taką wegetację i "cios noża" z każdą myślą o nas, o nim, o tym co minęło, co być może nie wróci. Mogę znieść, ale tylko gdy w końcu będzie tak jak kiedyś, z Nim.

On na pewno wie, że mi zależy Gdybym wcześniej mu to okazała, powiedziała, to bylibyśmy pewnie razem. Ale ja zmarnowałam kilka okazji, odrzuciłam go, spotykałam się z innymi mężczyznami.
A potem on spotkał się z kimś i teraz już go pewnie mało interesuje czy mi zależy czy nie. No i rezygnować z nowego związku, który jako "świeżynka" jest jeszcze zapewne idealny?

Bardzo dużo daje mi ta wiadomość, że dziewczyny przyjęłyby swojego tż z powrotem, gdyby on chciał, żałował itp. To mnie bardzo podbudowuje, daje jednak energię do tego żeby zawalczyć i nie poddawać się.

Nawet "wkręciłam" sobie, że miłość zawsze zwycięża więc i tym razem będzie happy end. Tylko nie chciałabym też popadać w taki nadmierny optymizm, bo realia nie zawsze są takie

Cytat:
Napisane przez grewana Pokaż wiadomość
Myślę, że zawsze jest jakaś szansa. Dopóki nie spróbujesz nie przekonasz się. Ja zawsze namawiam dziewczyny tutaj, żeby próbowały jeśli widzą jakiś cień szansy. Oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Ja sama też spróbowałam. Mi akurat nic to nie dało, rozstaliśmy się i raczje nie widzę szans na jakiś powrót. Jednak na tym forum (i poprzednich częściach tego wątku) znajdziesz mnóstwo przykładów, że można wszystko naprawić, że powroty czasami się udają. Życzę, żeby i Tobie się udało Myślę, że szanse są duże, bo to nie on z Tobą zerwał, a Ty z nim, więc teoretycznie jego uczucia nie powinny się aż tak mocno zmienić, mimo że urażona duma itp.
A co do tego co podkreśliłam na czerwono to właśnie nie rozumiem za bardzo - piszesz, że nie zawalczył o Ciebie, a nieco powyżej pisałaś, że starał się coś naprawić, zbliżyć do Ciebie a Ty go odepchnełaś. No to jak to w końcu było?
Przykro mi, że Wam się nie udało Nie zdążyłam jeszcze przeczytać całości wątku i wszystkich części, ale nadrobię oczywiście, wiec nie wiem czy znalazłaś kogoś, uspokoiłaś nerwy, znalazłaś ukojenie. Jeśli nie - życzę powodzenia i odnalezienia szczęścia

Odnośnie tego na czerwono - kiedy rozstaliśmy się on pozwolił mi po prostu odejść. Nie próbował walczyć, ja bardzo obstawiałam to, że potrzebuję oddechu, przerwy, że potrzebuję zmienić w sobie kilka cech, a on na to przystał. Wyjechałam wtedy ze znajomymi na wakacje, jechał też mój przyjaciel o którego ex był zazdrosny. Wysłał mi tylko 1 smsa: jak mijają wakacje? Mam nadzieję, że dobrze się bawisz.

Uważam, że nie walczył, bo stanął z boku, nie chciał ingerować, wcinać się w moje życie, skoro stwierdziłam, że na wakacjach ze znajomymi będę szczęśliwsza. Ja jestem mocno zdeterminowana i uparta i jeśli na czymś mi zależy to o to walczę z całych sił. A on taktownie odpuszcza, jest dość nieśmiały, boi się porażki.

Po moim powrocie jeszcze mieliśmy jakiś kontakt, i ex próbował się zbliżyć do mnie, ale chyba bardziej fizycznie, często prawił mi komplementy, parę razy mówił coś o tym, że ciężko mu się skupić w mojej obecności, bardzo podobała mu się moja zmiana koloru włosów....ale ja wtedy nie chciałam jego zainteresowania, odpychałam go.
Uważam, że nie wlaczył, bo wystarczyło że porozmawiałby ze mną szczerze...a nie komplementował. Tak jak by liczył na to, że to sprawi, że ja zareaguję i zbliżę się do niego.
A ja oczywiście nie zareagowałam, dałam wręcz kosza...

Kiedyś spotkaliśmy się, spędziliśmy razem wieczór...w pewnym momencie pocałował mnie, tulił, pieścił, to były najbardziej czułe pieszczoty na ziemi. Ale ja to zepsułam bo spytała: "co my zrobiliśmy". Potem pożegnaliśmy się całusem i...jeszcze następnego dnia wymieniliśmy jakimiś smsami...ale ja nie zrobiłam nic więcej, spotykałam się z innymi.

Niedługo po tym poprosiłam go czy mógłby przywieźć mi coś do kompa. A on wtedy wymówił się tym, że jest umówiony i nie chce się spoźnić bo mu bardzo zależy, bo o nowy związek żeby był szczęśliwy trzeba dbać.

Cytat:
Napisane przez irie18* Pokaż wiadomość
ojje przyznam,ze zasmucil mnie twoj post tez mam takie myśli ale jednak dominuje we mnie przekonanie,ze tak będzie lepiej. Mam nadzieje, ze nie obudzę sie za jakiś czas żałując....
Trzymam za Ciebie mocno kciuki , nie ważne czy będziesz chciała wrócić, czy odpuścisz - życzę Ci szczęścia

---------- Dopisano o 14:08 ---------- Poprzedni post napisano o 13:57 ----------

Cytat:
Napisane przez Miss_Sixty Pokaż wiadomość
Mój jak sie okazało, jest nie lepszym...brak mi słów. Jestem rozczarowana, jak można tak się zachowywać.
Ja dostałam życzenia mailem:/ Kartkę firmową, którą rozsyłał do firm i ludzi z którymi prowadzi interesy. Oprócz adresów firmowych był mój i dziewczyny z którą chyba się spotyka.

---------- Dopisano o 14:15 ---------- Poprzedni post napisano o 14:08 ----------

Cytat:
Napisane przez paula-zla Pokaż wiadomość
Teoretycznie to moja 4 część. Czas tutaj mija nieubłagalnie szybko...


Dziewczyny, życzę Wam dużo siły i samozaparcia, żebyście przede wszystkim nie wydzwaniały, nie prosiły eksów o cokolwiek, nie poniżały się.
Teraz to Wy jesteście najważniejsze, o siebie musicie zadbać, chociaż niektórym z Was może być ciężko wstać z łóżka i zrobić sobie śniadanie.
Pamiętajcie, że koniec zazwyczaj jest początkiem. Nie warto wracać do tego co było, analizować, rozpamiętywać, bo przyszłość jest o wiele ciekawsza.
Trzymajcie się ciepło!
Zawsze powtarzałam moim koleżankom, znajomym które rozstawały się z facetami żeby miały w sobie siłę i nie poniżały się przed exami. Żeby nie dzwoniły, nie smsowały....i wydawało mi się to takie proste.
A teraz sama umieram żeby nie napisać, zadzwonić do exa. Trochę pomaga ( a z drugiej strony zabija), że wiem, że nie ma go w domu.

---------- Dopisano o 14:20 ---------- Poprzedni post napisano o 14:15 ----------

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
No to masz odpowiedz chyba. moze gdybys wyslala same zyczenia to by Ci odpisal a tak...jak dopisalas cos (pewnie osobistego)to on moze nie chce znow zaczynac tego od nowa walkowac (faceci tacy sa). Zwlaszcza ze sa swieta mogl nie miec czasu na przemyslenie tego co tam napisalas a gdyby Ci wyslal same zyczenia na odczepnego nie odpowiadajac na tamto to dziwnie by wyszlo.
właśnie tego się obawiam - że on nie będzie chciał wałkować, że już chce dac spokój, nie wracać, że już się zmęczył tym i zrezygnował.

---------- Dopisano o 14:27 ---------- Poprzedni post napisano o 14:20 ----------

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
Jest taka mozliwosc ze nie odpisze...niestety milczenie tez jest jakas opowiedzia na to co napisalas do niego...
Ale milczenie można interpretować na wiele sposobów...może też oznaczać, że nie chce napisać "czegokolwiek". Może musi się zastanowić?

---------- Dopisano o 14:56 ---------- Poprzedni post napisano o 14:27 ----------

Cytat:
Napisane przez Frosia Pokaż wiadomość
Witajcie.
Jestem tu niestety nowa... Nie znam się zupełnie, jak to wszystko działa... Ale spróbuję. Moją "terapią" było czytanie Waszych wypowiedzi... ale chyba mam potrzebę napisania, "podzielenia" się swoim bólem...
Nie wiem, jak mam zacząć o tym pisać. Jestem w fazie, gdzie nic nie wiem i nie wiem i nie wiem..... Opowiadania troszkę jest, wiele się wydarzyło, ale muszę to jakoś w kupę zebrać... Głupia kretynka żyję nadal nadzieją, ale to chyba każda z Was przechodziła. Tak strasznie boli. Wszędzie są wspomnienia. Po tym wszystkim przytkało mnie tak, że nie miałam żadnych uczuć, żadnych emocji, a od wczoraj, od Wigilii, zaczęłam się rozklejać. Dziś przy braciszku moim się rozryczałam, po tym, jak portfel mi wypadł z rąk i wszystko mi się rozleciało. Jeszcze trzy tygodnie temu w życiu bym nie pomyślała, że bede ryczeć, bo mi portfel upadł... :P Napiszę później. Ale chciałam Wam się chociaż przedstawić. Frosia- kolejna skrzywdzona... Witajcie....
Frosia, witaj
Czuję się chyba podobnie do Ciebie - żyję nadzieją, każda drobnostka jest w stanie doprowadzić mnie do łez.
I też podobnie do Ciebie - na początku przytkało mnie, nie było żadnych uczuć, żadnych emocji, zero łez, dobrze się czułam, w końcu tego chciałam. Ale...nie można tak długo wypierać emocji. Po czasie one przebijają się przez skalny mur.
I u mnie powoli do mnie dochodziły, delikatnie, wprowadzały w kiepski nastrój aż w końcu tama pękła, emocje się ze mnie wylały, ja się rozsypałam.

Trzymam kciuki, jak za nasz wszystkie tutaj.

---------- Dopisano o 15:13 ---------- Poprzedni post napisano o 14:56 ----------

Cytat:
Napisane przez Miss_Sixty Pokaż wiadomość
Smerfetkaaa skąd ja to znam... te walenia serca, to jest straszne czuję jak cała chodzę.. a te wieczory jeszcze ujdą masz racją, najgorzej jest rano, np. zauwazyłam ze zmuszam się do wstawania jakbym nie musiala to bym za pewne lezała tak cały dzien.
Dokładnie to samo czuję. Kołatanie serca, ucisk w dole brzucha... jak byłabym poważnie chora.Dla mnie też najgorsze jest kiedy zostaję sama, na szczęście mam w okół siebie mnóstwo osób, które wypełniają mój czas, bardzo pomagają, wspierają - nawet jeśli nie znają powodu mojej rozsypki.

Tylko najgorsze jest to, że ja nie chcę przyjmować pomocy tych osób, bo wiem, że nic mi nie przyniesie ukojenia poza powrotem TŻ.

---------- Dopisano o 16:44 ---------- Poprzedni post napisano o 15:13 ----------

Cytat:
Napisane przez Miss_Sixty Pokaż wiadomość

Czy wy też tak macie, że ni możecie go sobie darować, bo się wam super podoba pod każdym względem? ;/
Ja mam dokładnie tak samo.
Jest idealny, a ja jeszcze dodatkowo wyolbrzymiam wszystkie jego zalety.

W dodatku rozstałam się z nim dla "kaprysu" - nie mogę sobie tego darować bo wiem, że tylko z nim będę szczęśliwa.

---------- Dopisano o 16:44 ---------- Poprzedni post napisano o 16:44 ----------

Cytat:
Napisane przez Miss_Sixty Pokaż wiadomość

Czy wy też tak macie, że ni możecie go sobie darować, bo się wam super podoba pod każdym względem? ;/
Ja mam dokładnie tak samo.
Jest idealny, a ja jeszcze dodatkowo wyolbrzymiam wszystkie jego zalety.

W dodatku rozstałam się z nim dla "kaprysu" - nie mogę sobie tego darować bo wiem, że tylko z nim będę szczęśliwa.

---------- Dopisano o 16:53 ---------- Poprzedni post napisano o 16:44 ----------

Cytat:
Napisane przez Edeldredzia Pokaż wiadomość
ja to wiecie co bym wolała? żeby N. mnie zdradzał, oklamywał, w ogóle się ze mną nie liczył jak z nim byłam, łatwiej byłoby mi o nim zapommnieć.
O tak!! gdyby był draniem.... a był idealny Więc jak mam o nim zapomnieć. Kiedy ja nawet nie chcę zapominać:/
maja55 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 15:55   #274
irie18*
Wtajemniczenie
 
Avatar irie18*
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 2 036
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

maja55 dzięki wiem, ze szans na powrót juz nie ma. a jakby były to nie wiem czy bym się zdecydowała. Czuje się ostatnio jakbym była w takim zawieszaniu: nic mi się nie chce, nie wiem czego tak naprawdę chce co czuje, nic mnie nie cieszy... ale nieuważam, ze rozstałam sie z nim dla kaprysu bo takie myśli długo mnie męczyły
wiesz, życzę ci żeby spełniły sie twoje marzenia i zeby wam sie udało ale nie wkręcaj sobie, ze tylko z nim możesz być szczęśliwa. zycie to nie romans, gdzie człowiek ma ,,druga polowke pomarańczy" i bez niej nigdy nie będzie szczęśliwy... tak myślę
__________________
Postanowienie na 2015: nauczę się grac na gitarze
i nie będę już farbować włosów
irie18* jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 16:02   #275
maja55
Zakorzenienie
 
Avatar maja55
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 7 258
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez aagusiaa88 Pokaż wiadomość
No dziewczyny.
Moj byly zerwal 22.12. Na wieczor nastepnego dnia mialam smsa "Dobranoc Agatko" a teraz od 2 dni tez mi ciagle wypisuje smsy. Napisal, ze mnie kocha.. aaaaaaale nie ma opcji zebysmy do siebie wrocili, takze widac ze sam nie wie czego chce. Pisze z nim normalnie, dzisiaj na gg gadalismy. I powiemWam, ze daje rade. Jezdze mu, ze szok. Poprostu traktuje go poniekad tak jak on traktowal mnie. Myslalam, ze ciezko mi sie bedzie podniesc po tym wszystkim, ale jest calkiem spoko i musze przyznac, ze mam niezla zabawe teraz. Wiem, jestem okropna
A chciałaś z nim być? Kochasz go nadal? Może to rozstanie jest dla Ciebie dobre, skoro źle Cię traktował. Zasługujesz na kogoś kto będzie Cię dobrze traktował.

Ja na początku, po rozstaniu byłam bardzo szczęśliwa....teraz cierpię.
maja55 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 16:11   #276
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

maja55 ile czasu minęło od waszego rozstania? Czy teraz macie ze sobą jakikolwiek kontakt? Widujesz go gdzieś?
__________________


grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 16:12   #277
poena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 13
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Jednak tu napiszę...
Zbieram się do tego od października, od października jest tylko gorzej i gorzej. Wiem, że jak to przeczytacie, to się pewnie popukacie w głowę, ale chcę się po prostu wygadać... może trochę wypłakać w monitor. Nic innego mi nie zostało.

Z moim byłym byłam 2 lata i 9 miesięcy...
Jasne że bywało różnie. Ale nigdy nie było kłótni, zazdrości. Nigdy.
Moim problemem od lat jest depresja i nerwica lękowa. Utrudnia mi to skutecznie życie, nawet normalne funkcjonowanie i to mimo leczenia. Teraz już nawet lekarzom nie ufam.

"Dzięki" lękówce zawaliłam maturę w pierwszym terminie i oceny mam beznadziejne, dwa kierunki studiów w Toruniu i potem w Warszawie. Traciłam znajomych jak tylko poznawali mnie bliżej. Skonfliktowałam się z ojcem i bratem.
Dzięki depresji i lękówce straciłam swojego poprzedniego TŻta (też po niecałych 3 latach).
Potwornie to przeżyłam, nie mogłam się bardzo długo pogodzić z tym jak mnie potraktował i porzucił, boże, jak się poniżałam, byle wrócił. Nic to nie dało, tylko wyszłam z tego czując się jak dziwka i śmieć... ale pojawił się on, po ponad roku, choć znaliśmy się już wcześniej. Mój obecny były..
Choroba, zaufałam mu, przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Było tak cudownie. Zaufałam bo wtedy miałam inne podejście niż dziś, po prostu myślałam że nikt mnie nie zechce. A zechciał on. Wymarzony, wydawało by się... wyśniony, wyczekany On.
Teraz myślę, że nawet jeśli, to po co ryzykować kolejne rozstanie. Nie chcę. Nie mam siły. Wiem że nerwica lękowa i deprecha mi w tworzeniu związku nie pomogą, strach jest zbyt duży żeby ryzykować. Ile razy już uciekałam po porażce... Wycofuję się... Uciekam.
Żaden facet tego na dłuższą metę nie zniesie. Żaden człowiek. Nawet rodzina.

Było jak i u was, piękne słowa, jego obietnice, jak się okazuje, frazesy bez pokrycia.. Że mnie nie skrzywdzi, nie zostawi, że będzie ze mną zawsze.
W październiku oświadczył mi, że mnie nie kocha, że to koniec, bo nic nie czuje. Czarna dziura. Już wcześniej mówił że nie wie czy kocha, ale ja z tym niewiele robiłam, choć wierzcie, próbowałam. Zwyczajnie nie miałam wtedy siły na więcej starań, a było ich zbyt mało. Nie miałam siły, lęki, deprecha, zamykałam się w sobie, na próby kontaktu robiłam się kolczasta, a on zaczął mieć wątpliwości. Nie sięgał głębiej, wycofywał się.
A kiedy zaczęłam się starać o nas, wychodzić na prostą z tego stanu i widzieć jakieś światło, usłyszałam, że mnie nie kocha i żebym się z tym pogodziła.

Nie umiem się z tym pogodzić.
Właśnie w tym sęk że nie umiem.
Nie jestem ufnym człowiekiem. Nigdy nie byłam. To mój jedyny przyjaciel był.
Nie mam nic i nikogo, żadnych przyjaciół, ojcu się nie wypłaczę, bo ma mnie w nosie, mama nie żyje, z racji braku studiów borykam się z bezrobociem, długami. Mieszkam ciągle z ojcem i to mimo że mam blisko 26 lat. Po prostu jestem cholernym nikim. Mam stado zwierząt które mnie potrzebują i które też są problemem, bo przecież kto się wpakuje w związek z kimś kto ma kilkanaście szczurów, dwa koty i stado pająków. Kto?
Myślałam że on, ale się przeliczyłam. I już nie chcę próbować znowu. Ze zwykłego strachu że znowu będę tak cierpieć.

Nie umiem pozwolić mu odejść.
Dusi się, jest przy mnie tylko z przymusu i mówi mi to coraz częściej. Wiem, że mnie nie kocha. Chce być w porządku i dlatego trwa choć coraz bardziej wycofany, chwała mu za to, ale ja się chyba od jego obecności, dotyku, słowa, uzależniłam i nie potrafię się z tego wyplątać. Jak odejdzie całkiem, zawali mi się życie. A odejdzie. Wiem to.
Całą przyszłość na tym związku budowałam. Wiem że źle robiłam, ale tylko perspektywa wspólnego życia, zamieszkania razem, tylko to trzymało mnie przy życiu i nadziei że może jeszcze będzie dobrze, że warto szukać tej przeklętej pracy, potem może zacząć choćby jakieś studium. Że może przestanę być takim zerem.
Tymczasem sama wpędzam się w dno kompletne i sobie nie radzę.
Czuję że tonę, czuję że nie mam pod nogami nic poza grząskim bagnem, że nie mam nawet brzytwy której mogła bym się schwytać.

Lęki są teraz takie, że boję się zaufać komukolwiek, że nie chcę innych związków, że widzę tylko czarne barwy, samotność z "wyboru" czy też raczej lęku.
Że co z tego że znajdę pracę, byle jaką bo innej po maturze nie mogę, skoro i tak nie będzie mnie stać na przeprowadzkę.

Wiem, że jestem żałosna.
Nie szukam rad. Po prostu musiałam to już z siebie wyrzygać, bo nie wytrzymuję.
To i tak tylko ułamek tego wszystkiego co było i jest, ale musiałam...
Można się już śmiać... Sama bym się wyśmiała...
poena jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2009-12-27, 16:18   #278
maja55
Zakorzenienie
 
Avatar maja55
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 7 258
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez Miss_Sixty Pokaż wiadomość

Co sadzicie o honorze, o narzucaniu sie?
Uwazam tak. Jezeli chodzi o milosc, bo komus na kims zalezy to nie ma dla mnie czegos takiego jak narzucanie sie. Jezeli sie kogos kocha i chce sie walczyc o ta milosc, to dlaczego nie? To chyba lepsze niz poddac sie na samym wstepie. Ja tak uwazam.
I mowienie ze to faceci powinni walczyć.. czyli kobiety maja byc bierne i nie powinny kiwnac nawet palcem? W milosci nie ma czegos takiego Tobie to wypada a Tobie nie Ty musisz zrobic tak, a nie tak bo tak nie można..
Ja właśnie tak postanowiłam. I zawsze nie polecałam narzucania się, użalania, nachodzenia, pisania, dzwonienia....ale jeśli naprawdę się kogoś kocha, to nie ma czegoś takiego jak narzucanie się. Przecież mi zależy. Przecież jeśli kocham, to chcę też dobrze dla niego....zwłaszcza jeśli to ja rozwaliłam ten związek. Więc nie mogę czekać, że to on będzie walczył.
maja55 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 16:25   #279
liselotta
lise-kotta
 
Avatar liselotta
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 10 219
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez poena Pokaż wiadomość
Jednak tu napiszę...
Zbieram się do tego od października, od października jest tylko gorzej i gorzej. Wiem, że jak to przeczytacie, to się pewnie popukacie w głowę, ale chcę się po prostu wygadać... może trochę wypłakać w monitor. Nic innego mi nie zostało.

Z moim byłym byłam 2 lata i 9 miesięcy...
Jasne że bywało różnie. Ale nigdy nie było kłótni, zazdrości. Nigdy.
Moim problemem od lat jest depresja i nerwica lękowa. Utrudnia mi to skutecznie życie, nawet normalne funkcjonowanie i to mimo leczenia. Teraz już nawet lekarzom nie ufam.

"Dzięki" lękówce zawaliłam maturę w pierwszym terminie i oceny mam beznadziejne, dwa kierunki studiów w Toruniu i potem w Warszawie. Traciłam znajomych jak tylko poznawali mnie bliżej. Skonfliktowałam się z ojcem i bratem.
Dzięki depresji i lękówce straciłam swojego poprzedniego TŻta (też po niecałych 3 latach).
Potwornie to przeżyłam, nie mogłam się bardzo długo pogodzić z tym jak mnie potraktował i porzucił, boże, jak się poniżałam, byle wrócił. Nic to nie dało, tylko wyszłam z tego czując się jak dziwka i śmieć... ale pojawił się on, po ponad roku, choć znaliśmy się już wcześniej. Mój obecny były..
Choroba, zaufałam mu, przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Było tak cudownie. Zaufałam bo wtedy miałam inne podejście niż dziś, po prostu myślałam że nikt mnie nie zechce. A zechciał on. Wymarzony, wydawało by się... wyśniony, wyczekany On.
Teraz myślę, że nawet jeśli, to po co ryzykować kolejne rozstanie. Nie chcę. Nie mam siły. Wiem że nerwica lękowa i deprecha mi w tworzeniu związku nie pomogą, strach jest zbyt duży żeby ryzykować. Ile razy już uciekałam po porażce... Wycofuję się... Uciekam.
Żaden facet tego na dłuższą metę nie zniesie. Żaden człowiek. Nawet rodzina.

Było jak i u was, piękne słowa, jego obietnice, jak się okazuje, frazesy bez pokrycia.. Że mnie nie skrzywdzi, nie zostawi, że będzie ze mną zawsze.
W październiku oświadczył mi, że mnie nie kocha, że to koniec, bo nic nie czuje. Czarna dziura. Już wcześniej mówił że nie wie czy kocha, ale ja z tym niewiele robiłam, choć wierzcie, próbowałam. Zwyczajnie nie miałam wtedy siły na więcej starań, a było ich zbyt mało. Nie miałam siły, lęki, deprecha, zamykałam się w sobie, na próby kontaktu robiłam się kolczasta, a on zaczął mieć wątpliwości. Nie sięgał głębiej, wycofywał się.
A kiedy zaczęłam się starać o nas, wychodzić na prostą z tego stanu i widzieć jakieś światło, usłyszałam, że mnie nie kocha i żebym się z tym pogodziła.

Nie umiem się z tym pogodzić.
Właśnie w tym sęk że nie umiem.
Nie jestem ufnym człowiekiem. Nigdy nie byłam. To mój jedyny przyjaciel był.
Nie mam nic i nikogo, żadnych przyjaciół, ojcu się nie wypłaczę, bo ma mnie w nosie, mama nie żyje, z racji braku studiów borykam się z bezrobociem, długami. Mieszkam ciągle z ojcem i to mimo że mam blisko 26 lat. Po prostu jestem cholernym nikim. Mam stado zwierząt które mnie potrzebują i które też są problemem, bo przecież kto się wpakuje w związek z kimś kto ma kilkanaście szczurów, dwa koty i stado pająków. Kto?
Myślałam że on, ale się przeliczyłam. I już nie chcę próbować znowu. Ze zwykłego strachu że znowu będę tak cierpieć.

Nie umiem pozwolić mu odejść.
Dusi się, jest przy mnie tylko z przymusu i mówi mi to coraz częściej. Wiem, że mnie nie kocha. Chce być w porządku i dlatego trwa choć coraz bardziej wycofany, chwała mu za to, ale ja się chyba od jego obecności, dotyku, słowa, uzależniłam i nie potrafię się z tego wyplątać. Jak odejdzie całkiem, zawali mi się życie. A odejdzie. Wiem to.
Całą przyszłość na tym związku budowałam. Wiem że źle robiłam, ale tylko perspektywa wspólnego życia, zamieszkania razem, tylko to trzymało mnie przy życiu i nadziei że może jeszcze będzie dobrze, że warto szukać tej przeklętej pracy, potem może zacząć choćby jakieś studium. Że może przestanę być takim zerem.
Tymczasem sama wpędzam się w dno kompletne i sobie nie radzę.
Czuję że tonę, czuję że nie mam pod nogami nic poza grząskim bagnem, że nie mam nawet brzytwy której mogła bym się schwytać.

Lęki są teraz takie, że boję się zaufać komukolwiek, że nie chcę innych związków, że widzę tylko czarne barwy, samotność z "wyboru" czy też raczej lęku.
Że co z tego że znajdę pracę, byle jaką bo innej po maturze nie mogę, skoro i tak nie będzie mnie stać na przeprowadzkę.

Wiem, że jestem żałosna.
Nie szukam rad. Po prostu musiałam to już z siebie wyrzygać, bo nie wytrzymuję.
To i tak tylko ułamek tego wszystkiego co było i jest, ale musiałam...
Można się już śmiać... Sama bym się wyśmiała...
masz bardzo złożony problem... podejrzewam że jesteś już pod opieką specjalistów, więc ciężko ci cokolwiek doradzić. sytuacja nie jest bynajmniej bez wyjścia, ale musisz sama się postarać o to, żeby odważyć się zawalczyć o swoje szczęście. szkoda by było poddawać się już teraz, kiedy twoje życie się dopiero zaczyna. jeśli pisanie tutaj przynosi ci ulge, to pisz koniecznie! ale dobrze by było gdyby na pisaniu się nie kończyło...
__________________
Cytat:
Napisane przez cukier_bialy2 Pokaż wiadomość
W skrócie: jeśli są jakieś granice desperacji, to już je przekroczyłaś i jesteś zagranico.
liselotta jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 16:28   #280
nikas
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 15
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez poena Pokaż wiadomość
Jednak tu napiszę...
Zbieram się do tego od października, od października jest tylko gorzej i gorzej. Wiem, że jak to przeczytacie, to się pewnie popukacie w głowę, ale chcę się po prostu wygadać... może trochę wypłakać w monitor. Nic innego mi nie zostało.

Z moim byłym byłam 2 lata i 9 miesięcy...
Jasne że bywało różnie. Ale nigdy nie było kłótni, zazdrości. Nigdy.
Moim problemem od lat jest depresja i nerwica lękowa. Utrudnia mi to skutecznie życie, nawet normalne funkcjonowanie i to mimo leczenia. Teraz już nawet lekarzom nie ufam.

"Dzięki" lękówce zawaliłam maturę w pierwszym terminie i oceny mam beznadziejne, dwa kierunki studiów w Toruniu i potem w Warszawie. Traciłam znajomych jak tylko poznawali mnie bliżej. Skonfliktowałam się z ojcem i bratem.
Dzięki depresji i lękówce straciłam swojego poprzedniego TŻta (też po niecałych 3 latach).
Potwornie to przeżyłam, nie mogłam się bardzo długo pogodzić z tym jak mnie potraktował i porzucił, boże, jak się poniżałam, byle wrócił. Nic to nie dało, tylko wyszłam z tego czując się jak dziwka i śmieć... ale pojawił się on, po ponad roku, choć znaliśmy się już wcześniej. Mój obecny były..
Choroba, zaufałam mu, przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Było tak cudownie. Zaufałam bo wtedy miałam inne podejście niż dziś, po prostu myślałam że nikt mnie nie zechce. A zechciał on. Wymarzony, wydawało by się... wyśniony, wyczekany On.
Teraz myślę, że nawet jeśli, to po co ryzykować kolejne rozstanie. Nie chcę. Nie mam siły. Wiem że nerwica lękowa i deprecha mi w tworzeniu związku nie pomogą, strach jest zbyt duży żeby ryzykować. Ile razy już uciekałam po porażce... Wycofuję się... Uciekam.
Żaden facet tego na dłuższą metę nie zniesie. Żaden człowiek. Nawet rodzina.

Było jak i u was, piękne słowa, jego obietnice, jak się okazuje, frazesy bez pokrycia.. Że mnie nie skrzywdzi, nie zostawi, że będzie ze mną zawsze.
W październiku oświadczył mi, że mnie nie kocha, że to koniec, bo nic nie czuje. Czarna dziura. Już wcześniej mówił że nie wie czy kocha, ale ja z tym niewiele robiłam, choć wierzcie, próbowałam. Zwyczajnie nie miałam wtedy siły na więcej starań, a było ich zbyt mało. Nie miałam siły, lęki, deprecha, zamykałam się w sobie, na próby kontaktu robiłam się kolczasta, a on zaczął mieć wątpliwości. Nie sięgał głębiej, wycofywał się.
A kiedy zaczęłam się starać o nas, wychodzić na prostą z tego stanu i widzieć jakieś światło, usłyszałam, że mnie nie kocha i żebym się z tym pogodziła.

Nie umiem się z tym pogodzić.
Właśnie w tym sęk że nie umiem.
Nie jestem ufnym człowiekiem. Nigdy nie byłam. To mój jedyny przyjaciel był.
Nie mam nic i nikogo, żadnych przyjaciół, ojcu się nie wypłaczę, bo ma mnie w nosie, mama nie żyje, z racji braku studiów borykam się z bezrobociem, długami. Mieszkam ciągle z ojcem i to mimo że mam blisko 26 lat. Po prostu jestem cholernym nikim. Mam stado zwierząt które mnie potrzebują i które też są problemem, bo przecież kto się wpakuje w związek z kimś kto ma kilkanaście szczurów, dwa koty i stado pająków. Kto?
Myślałam że on, ale się przeliczyłam. I już nie chcę próbować znowu. Ze zwykłego strachu że znowu będę tak cierpieć.

Nie umiem pozwolić mu odejść.
Dusi się, jest przy mnie tylko z przymusu i mówi mi to coraz częściej. Wiem, że mnie nie kocha. Chce być w porządku i dlatego trwa choć coraz bardziej wycofany, chwała mu za to, ale ja się chyba od jego obecności, dotyku, słowa, uzależniłam i nie potrafię się z tego wyplątać. Jak odejdzie całkiem, zawali mi się życie. A odejdzie. Wiem to.
Całą przyszłość na tym związku budowałam. Wiem że źle robiłam, ale tylko perspektywa wspólnego życia, zamieszkania razem, tylko to trzymało mnie przy życiu i nadziei że może jeszcze będzie dobrze, że warto szukać tej przeklętej pracy, potem może zacząć choćby jakieś studium. Że może przestanę być takim zerem.
Tymczasem sama wpędzam się w dno kompletne i sobie nie radzę.
Czuję że tonę, czuję że nie mam pod nogami nic poza grząskim bagnem, że nie mam nawet brzytwy której mogła bym się schwytać.

Lęki są teraz takie, że boję się zaufać komukolwiek, że nie chcę innych związków, że widzę tylko czarne barwy, samotność z "wyboru" czy też raczej lęku.
Że co z tego że znajdę pracę, byle jaką bo innej po maturze nie mogę, skoro i tak nie będzie mnie stać na przeprowadzkę.

Wiem, że jestem żałosna.
Nie szukam rad. Po prostu musiałam to już z siebie wyrzygać, bo nie wytrzymuję.
To i tak tylko ułamek tego wszystkiego co było i jest, ale musiałam...
Można się już śmiać... Sama bym się wyśmiała...
Nic smiesznego nie napisalas
Przykro tylko sie robi jak sie czyta taka historie
Mam nadzije ze uda Ci sie jakos pozbierac psychicznie - musisz sie starac...mozliwe, ze Twoj chlopak ma dosc smutnych dni i przygnebienia z Twojej strony - postaraj sie poki on jest z Toba jeszcze poprawic sobie humor (wiem ze jest duzo problemow i nie jest latwo). Razem zawsze latwiej, skoro jest z Toba dalej i nie zostwil w trudnym dla Ciebie momencie to znaczy ze nie jestes mu obojetna jako osoba masz w nim przyjaciela na ktorego mozesz liczyc...moze z czasem uczucie wroci...
nikas jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 16:55   #281
maja55
Zakorzenienie
 
Avatar maja55
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 7 258
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
\A teksty o ideale sa najlepsze, bo niby rzeczywiscie bylam tym idealem...moze mu sie idealy pozmienialy nie wiem.[COLOR="Silver"]
Mój ex powtarzał mi, że ....jemu podoba się we mnie tylko z 10% czyli sam wygląd. Bo charakter mam paskudny:P

Więc musiał mnie naprawdę mnie kochać skoro był ze mną 4 lata i akceptował moje wady. Przecież gdybym była idealna to każdy by mnie kochał
Cytat:
Napisane przez irie18* Pokaż wiadomość
maja55 dzięki wiem, ze szans na powrót juz nie ma. a jakby były to nie wiem czy bym się zdecydowała. Czuje się ostatnio jakbym była w takim zawieszaniu: nic mi się nie chce, nie wiem czego tak naprawdę chce co czuje, nic mnie nie cieszy... ale nieuważam, ze rozstałam sie z nim dla kaprysu bo takie myśli długo mnie męczyły
wiesz, życzę ci żeby spełniły sie twoje marzenia i zeby wam sie udało ale nie wkręcaj sobie, ze tylko z nim możesz być szczęśliwa. zycie to nie romans, gdzie człowiek ma ,,druga polowke pomarańczy" i bez niej nigdy nie będzie szczęśliwy... tak myślę
Mam nadzieję, że u Ciebie niedługo minie to zniechęcenie i spotkasz kogoś z kim będziesz naprawdę szczęśliwa. Wydaje mi się, że to zniechęcenie może być spowodowane tym, że nie jesteś z ex, nie ma też nikogo wyjątkowego. Ale minie. Przestaniesz trwać w takim zawieszaniu. Zobaczysz

Wiem, że życie to nie film, nie wierzę w połówki pomaranczy....ale spędziłam z nim 4 lata, byłam wtedy bardzo szczęśliwa, akceptowałam jego wady. Po rozstaniu spotykałam się z innymi mężczyznami, mogłabym powiedzieć, że z doskonałymi, bo wykształconymi, osiągającymi sukcesy, przystojnymi, bardzo czułymi, starającymi się... i to nie było to. Wszystkie wady mi w nich przeszkadzały, nie mogłam zaakceptować, stale porównywałam ich do exa.
On i ja po prostu świetnie do siebie pasowaliśmy.

Cytat:
Napisane przez grewana Pokaż wiadomość
maja55 ile czasu minęło od waszego rozstania? Czy teraz macie ze sobą jakikolwiek kontakt? Widujesz go gdzieś?
Rozstaliśmy się we wrześniu.
Po tym mieliśmy częstszy kontakt i on w tym czasie lekko "zalecał się" Ale ja wtedy sobie kaprysiłam, byłam oczarowana kimś innym, wiec nie zwracałam na to uwagi. Po tym nie miałam z nim kontaktu. Aż kiedyś (początek listopada) zepsuł mi się komputer, on akurat odezwał się na gg, zaproponował że naprawi, więc spotkaliśmy się i spędziliśmy wieczór, bo system instalował się godzinami...mocny flirt...jakiś film w tle, aż w końcu mnie pocałował...kochaliśmy się....a po tym wszystkim spytałam go: co my takiego zrobiliśmy....
Ale odeszłam bez żadnej rozmowy, tego że moglibyśmy być razem. Dzień po tym wysłał mi jeszcze smsa czy wszystko działa...

A w grudniu ja się obudziłam, że pragnę być z nim i z nikim więcej. Ale on już jest z kimś innym wiec....nie będzie chciał być ze mną

Chciałabym znaleźć się z nim na bezludnej wyspie, wtedy nie byłoby wątpliwości ,tylko samo szczęście!!!!
maja55 jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-12-27, 17:07   #282
poena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 13
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Nie wróci, bo nie kocha.
Bo ma dość, bo nie ma siły.
Od października się starałam. On podobno też, dać mi szanse mimo braku uczucia, tej magicznej "dziury". Często robiłam dobrą minę do złej gry, starałam się bardziej otworzyć, starałam się mu podobać, być zalotna, interesująca, wszystkiego próbowałam, ale on mi wczoraj zakomunikował że to nie ma sensu.
Co tydzień słyszałam że to nie ma sensu, ale teraz jest tak stanowczy w tym że już nie chce, że ma dość i NIE, że ja właściwie tracę resztki nadziei. A przynajmniej większa część mnie.

Jest przy mnie, jak powiedział, tylko po to żeby pomóc mi przez to jakoś przejść. Do wiosny maksymalnie. A ja nawet nie umiem się odciąć. No nie potrafię, to ponad moje siły.
Choć jakaś część mnie to rozumie, to ta druga nie umie się z tym pogodzić, wrzeszczę w środku, rozrywa mnie coś i nie umiem normalnie żyć. Jak nie przyjedzie to nie jem, nie piję, zwyczajnie nic mi przez gardło nie przechodzi. Naprawdę nie radzę sobie z tym rozstaniem. Wiem też, nawet po tym co było kiedyś, z M., jak przeżywam rozstania, jak przeżywam całkowite zerwanie kontaktu. Gorzej. Albo i nie gorzej, ale inaczej.

Boję się, że mnie zamkną w pokoju bez klamek w końcu a zwierzaki zostaną bez opieki.

Jesień i zima zawsze była dla mnie tym najgorszym okresem. Zawsze wtedy działo się w moim życiu to co najgorsze, między innymi śmierć mamy, a teraz, w październiku jeszcze on. I to mimo tego że wie...
Jest tragicznie. Nie ma czego ratować, a ja i tak jestem rozerwana na kilka części i jedna z nich chce próbować i nie potrafi się poddać. Tylko nie wiem nawet czego chce tak próbować.
No po prostu rozerwało mi serce...

Głupia baba ze mnie po prostu...
Zmarnowałam takie uczucie, że sobie tego nigdy nie wybaczę...
poena jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 17:14   #283
irie18*
Wtajemniczenie
 
Avatar irie18*
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 2 036
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez maja55 Pokaż wiadomość
Mam nadzieję, że u Ciebie niedługo minie to zniechęcenie i spotkasz kogoś z kim będziesz naprawdę szczęśliwa. Wydaje mi się, że to zniechęcenie może być spowodowane tym, że nie jesteś z ex, nie ma też nikogo wyjątkowego. Ale minie. Przestaniesz trwać w takim zawieszaniu. Zobaczysz

Wiem, że życie to nie film, nie wierzę w połówki pomaranczy....ale spędziłam z nim 4 lata, byłam wtedy bardzo szczęśliwa, akceptowałam jego wady. Po rozstaniu spotykałam się z innymi mężczyznami, mogłabym powiedzieć, że z doskonałymi, bo wykształconymi, osiągającymi sukcesy, przystojnymi, bardzo czułymi, starającymi się... i to nie było to. Wszystkie wady mi w nich przeszkadzały, nie mogłam zaakceptować, stale porównywałam ich do exa.
On i ja po prostu świetnie do siebie pasowaliśmy.


cóż często tak est, ze do z pozoru idealnych facetów nic się nie czuje a potem pojawia się ktoś kto od tego ideału odbiega a to właśnie w nim się zakochujemy
Wiesz minęło mało czasu od waszego rozstania, zwłaszcza, ze związek trwał długo. Wydaje mi się, że to normalne ja wiem ,ze nie byłabym teraz gotowa na nowy związek, pewnie tez każdego bym porównywała do eksa. Myślę, że większość ludzi potrzebuje czasu, żeby znowu się zakochać....Jeśli widzisz jeszcze szanse to walcz ale nie traktuj tego jako jedyna szanse na szczęście. bo potem może bardzo boleć
Ja tylko się martwię, ze już zawsze będę sama.. nie jestem specjalnie kochliwa, rzadko mi ktoś wpada w oko. no i cóż do mnie tez się jakos nie pchają drzwiami i oknami. Nawet nie wiem gdzie można kogoś poznać...
__________________
Postanowienie na 2015: nauczę się grac na gitarze
i nie będę już farbować włosów
irie18* jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 17:49   #284
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez irie18* Pokaż wiadomość
cóż często tak est, ze do z pozoru idealnych facetów nic się nie czuje a potem pojawia się ktoś kto od tego ideału odbiega a to właśnie w nim się zakochujemy
Wiesz minęło mało czasu od waszego rozstania, zwłaszcza, ze związek trwał długo. Wydaje mi się, że to normalne ja wiem ,ze nie byłabym teraz gotowa na nowy związek, pewnie tez każdego bym porównywała do eksa. Myślę, że większość ludzi potrzebuje czasu, żeby znowu się zakochać....Jeśli widzisz jeszcze szanse to walcz ale nie traktuj tego jako jedyna szanse na szczęście. bo potem może bardzo boleć
Ja tylko się martwię, ze już zawsze będę sama.. nie jestem specjalnie kochliwa, rzadko mi ktoś wpada w oko. no i cóż do mnie tez się jakos nie pchają drzwiami i oknami. Nawet nie wiem gdzie można kogoś poznać...
Podpisuję się pod tym obiema łapkami !!! :/

---------- Dopisano o 18:49 ---------- Poprzedni post napisano o 18:17 ----------

Cytat:
Napisane przez poena Pokaż wiadomość
Nie wróci, bo nie kocha.
Bo ma dość, bo nie ma siły.
Od października się starałam. On podobno też, dać mi szanse mimo braku uczucia, tej magicznej "dziury". Często robiłam dobrą minę do złej gry, starałam się bardziej otworzyć, starałam się mu podobać, być zalotna, interesująca, wszystkiego próbowałam, ale on mi wczoraj zakomunikował że to nie ma sensu.
Co tydzień słyszałam że to nie ma sensu, ale teraz jest tak stanowczy w tym że już nie chce, że ma dość i NIE, że ja właściwie tracę resztki nadziei. A przynajmniej większa część mnie.

Jest przy mnie, jak powiedział, tylko po to żeby pomóc mi przez to jakoś przejść. Do wiosny maksymalnie. A ja nawet nie umiem się odciąć. No nie potrafię, to ponad moje siły.
Choć jakaś część mnie to rozumie, to ta druga nie umie się z tym pogodzić, wrzeszczę w środku, rozrywa mnie coś i nie umiem normalnie żyć. Jak nie przyjedzie to nie jem, nie piję, zwyczajnie nic mi przez gardło nie przechodzi. Naprawdę nie radzę sobie z tym rozstaniem. Wiem też, nawet po tym co było kiedyś, z M., jak przeżywam rozstania, jak przeżywam całkowite zerwanie kontaktu. Gorzej. Albo i nie gorzej, ale inaczej.

Boję się, że mnie zamkną w pokoju bez klamek w końcu a zwierzaki zostaną bez opieki.

Jesień i zima zawsze była dla mnie tym najgorszym okresem. Zawsze wtedy działo się w moim życiu to co najgorsze, między innymi śmierć mamy, a teraz, w październiku jeszcze on. I to mimo tego że wie...
Jest tragicznie. Nie ma czego ratować, a ja i tak jestem rozerwana na kilka części i jedna z nich chce próbować i nie potrafi się poddać. Tylko nie wiem nawet czego chce tak próbować.
No po prostu rozerwało mi serce...

Głupia baba ze mnie po prostu...
Zmarnowałam takie uczucie, że sobie tego nigdy nie wybaczę...
No niestety wiele z nas już to zauważyło, że zima to ciężki okres dla wielu par. Generalnie to ciężki czas dla wielu ludzi, dopada ich wtedy przygnębienie, stają się osowiali, przestają dbać o siebie, niczego się nie chce robić w taką pogodę itd. Niestety tak to już jest. Ciężko, ale trzeba z tym walczyć! Czasami na siłę wychodzić z domu, do ludzi (ja po rozstaniu zaczęłam łazić po wszystkich ludziach w moim akademiku, których ledwo co znałam i wcześniej nie zdażało mi się NIGDY wpaść do nich tak sobie pogadać, napić piwka czy obejrzeć film, więc byli na początku w niezłym szoku, ale jakoś poszło, a ja potrzebowałam czegoś takiego wtedy, nie mogłam wysiedzieć w swoich czterech ścianach). Tak więc czasem trzeba samemu siebie zmusić do działania. Nie można dać się poddać tym złym myślom - jest tak źle, jestem taka biedna, nikt mnie nie lubi, nie mam nikogo! Tak nie można i już! Skąd wiesz co tak naprawdę ludzie o Tobie myślą? Może tak samo jak Ty wstydzą się podejść, pogadać? Wiem, że Tobie jest ciężko i pewnie będziesz potrzebowała sporo czasu, żeby wyjść na prostą, ale dasz radę! Musisz tylko w to wierzyć i nie poddawać się! Koniec z gadaniem - jestem beznadziejna, nie znajdę pracy, bla bla bla. Znajdziesz! Jeśli tylko będziesz chciała to znajdziesz. Może nie za pierwszym razem, nie za drugim, ale jak się nie poddasz to w końcu znajdziesz. Tak jest ze wszystkim. Wiem, że łatwo tak mówić, sama jestem straszną pesymistką, ale kiedyś czytałam taką książkę "optymizmu można się nauczyć" i facet dowodzi tam, że jasne są ludzie, którzy rodzą się optymistami, ale to nie znaczy, że pozostali nigdy nimi nie będą! Można być optymistą, tylko trzeba nad tym trochę popracować! Przede wszystkim nie wmawiać sobie, że wszystkie porażki to Twoja wina!
Tak jak w przypadku Twojego związku - ja też na początku całą winę wzięłam na siebie - no proszę jakież my jestśmy szlachetne, trafiłyśmy na ideałów, kochali nas a my zołzy tak źle ich potraktowałyśmy, zniszczyłyśmy miłość itd. BULLSHIT! Jeśli byłaby tam prawdziwa miłość NIC by jej nie zepsuło! Jasne, że trzeba pracować nad swoimi wadami, starać się dbać o związek i o dobre traktowanie tej drugiej połówki, ale kurczę nie jesteśmy supermankami. Przecież sama piszesz, że próbowałaś tak wielu rzeczy by naprawić wasz związek. Więc o co chodzi? Czemu nadal bierzesz winę na siebie? Zrobiłaś wszystko co było w Twojej mocy! Jeśli mimo to on nie będzie chciał tego ciągnąć to nie znaczy, że coś jest z Tobą nie tak, że nie nadajesz się do związków! NIE! To będzie znaczyło tylko i wyłącznie, że to nie był TEN FACET ! Tyle, nic więcej. Napewno jest Ci ciężko, ale musiz uwierzyć, że to po prostu nie był facet, z którym jest Ci pisane spędzić resztę życia. Zastanów się czy zależy Ci na jakiś półśrodkach, na byciu z kimś, bo się przywiązałaś, bo było wam kiedyś fajnie, bo Cię rozumiał i wiele wiele innych pozytywnych rzeczy, czy chcesz tej prawdziwej miłości! Tej jednej, najważniejszej, na całe życie. A taka miłość jest obustronna, przynajmniej ja w to wierzę, więc jeśli on chce to skończyć to Ty też prędzej cyz później zrozumiesz, że to jednak nie było to.
Ale naprawdę musisz teraz pomyśleć o sobie! Nie możesz uzależniać swojego życia od drugiej osoby, że nie jesz, nie pijesz jak go nie ma! Serio, tak nie możesz robić! Musisz się zmuszać do jedzenia, do normalnego funkcjonowania! Wyjdzie Ci to tylko na dobre. A może właśnie jak on zawuaży, że radzisz sobie całkiem nieźle bez niego, może spojrzy inaczej na Ciebie? Może właśnie wtedy odżyją w nim uczucia?
__________________


grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 17:52   #285
201610310857
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 15 803
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

dziewczyny, postanowiłam nie siedzieć dzisiaj w domu, mama jest w pracy, a moje samotne siedzenie ww chałupie nie przynosi niczego dobrego:P
umówiłam się z dobym kumplem na piwo:P
:P
zycze milego wieczoru
201610310857 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 17:53   #286
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez Edeldredzia Pokaż wiadomość
dziewczyny, postanowiłam nie siedzieć dzisiaj w domu, mama jest w pracy, a moje samotne siedzenie ww chałupie nie przynosi niczego dobrego:P
umówiłam się z dobym kumplem na piwo:P
:P
zycze milego wieczoru
No i super! Też bym chętnie gdzieś wyskoczyła, ale jestem chora
Udanego wieczoru ^^
__________________


grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 18:06   #287
dorusss90
Zakorzenienie
 
Avatar dorusss90
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 3 765
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Witam Was Dziewczęta,
dołączam do Was, ponieważ właśnie się rozstałam z facetem po ponad 1,5 roku razem mam nadzieję że mi pomożecie to przetrwać...
__________________

dorusss90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 18:17   #288
irie18*
Wtajemniczenie
 
Avatar irie18*
 
Zarejestrowany: 2007-05
Lokalizacja: Szczecin
Wiadomości: 2 036
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez dorusss90 Pokaż wiadomość
Witam Was Dziewczęta,
dołączam do Was, ponieważ właśnie się rozstałam z facetem po ponad 1,5 roku razem mam nadzieję że mi pomożecie to przetrwać...
witamy no to wygadaj się o co poszło, jak się czujesz i w ogóle
__________________
Postanowienie na 2015: nauczę się grac na gitarze
i nie będę już farbować włosów
irie18* jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 18:24   #289
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez poena Pokaż wiadomość
Nie wróci, bo nie kocha.
Bo ma dość, bo nie ma siły.
Od października się starałam. On podobno też, dać mi szanse mimo braku uczucia, tej magicznej "dziury". Często robiłam dobrą minę do złej gry, starałam się bardziej otworzyć, starałam się mu podobać, być zalotna, interesująca, wszystkiego próbowałam, ale on mi wczoraj zakomunikował że to nie ma sensu.
Co tydzień słyszałam że to nie ma sensu, ale teraz jest tak stanowczy w tym że już nie chce, że ma dość i NIE, że ja właściwie tracę resztki nadziei. A przynajmniej większa część mnie.

Jest przy mnie, jak powiedział, tylko po to żeby pomóc mi przez to jakoś przejść. Do wiosny maksymalnie. A ja nawet nie umiem się odciąć. No nie potrafię, to ponad moje siły.
Choć jakaś część mnie to rozumie, to ta druga nie umie się z tym pogodzić, wrzeszczę w środku, rozrywa mnie coś i nie umiem normalnie żyć. Jak nie przyjedzie to nie jem, nie piję, zwyczajnie nic mi przez gardło nie przechodzi. Naprawdę nie radzę sobie z tym rozstaniem. Wiem też, nawet po tym co było kiedyś, z M., jak przeżywam rozstania, jak przeżywam całkowite zerwanie kontaktu. Gorzej. Albo i nie gorzej, ale inaczej.

Boję się, że mnie zamkną w pokoju bez klamek w końcu a zwierzaki zostaną bez opieki.

Jesień i zima zawsze była dla mnie tym najgorszym okresem. Zawsze wtedy działo się w moim życiu to co najgorsze, między innymi śmierć mamy, a teraz, w październiku jeszcze on. I to mimo tego że wie...
Jest tragicznie. Nie ma czego ratować, a ja i tak jestem rozerwana na kilka części i jedna z nich chce próbować i nie potrafi się poddać. Tylko nie wiem nawet czego chce tak próbować.
No po prostu rozerwało mi serce...

Głupia baba ze mnie po prostu...
Zmarnowałam takie uczucie, że sobie tego nigdy nie wybaczę...
tu jest podobno opisana historia czlowieka ktory uparal sie z nerwica lekowa: http://www.moja-nerwica.republika.pl/ poczytaj moze znajdziesz jakis pomysl na siebie i na walke o swoje szczescie
Nie mozesz ciagle miec negatywnych mysli...to Cie wykonczy!
Owszem trudne jest kiedy ktos kogo sie kocha chce odejsc ale zycie sie nie konczy. Postaraj sie zaczac myslec pozytywnie. Skoro terapia malo Ci pomaga to zmien lekarzy(moze sa jakcys kiepscy?) albo popros o zmiane lekow, ale przede wszystkim zmien nastawienie. Znajdz pasje i tak jak grewana pisze: "Ale naprawdę musisz teraz pomyśleć o sobie! Nie możesz uzależniać swojego życia od drugiej osoby, że nie jesz, nie pijesz jak go nie ma! Serio, tak nie możesz robić! Musisz się zmuszać do jedzenia, do normalnego funkcjonowania! Wyjdzie Ci to tylko na dobre. A może właśnie jak on zawuaży, że radzisz sobie całkiem nieźle bez niego, może spojrzy inaczej na Ciebie? Może właśnie wtedy odżyją w nim uczucia?"
Uwierz mi to calkiem mozliwe, ze on jak zauwazy ze stalas sie kims pogodniejszym, kims kto zaczyna sobie radzic, kto walczy o swoje szczesicie to spojrzy na Ciebie zupelnie pod innym katem. teraz miedzy wami ciagle jest choroba, twoje leki,bol i strach ze go stracisz...to jest wyczuwalne (nawet jesli chcesz to ukryc). Wiem ze to bedzie wszystko cholernie trudne dla ciebie teraz, bo jestes w stanie totalnego rozchwiania, ale prosze cie uwierz w siebie. On jeszcze jest z toba jeszcze nie odszedl no i skoro tak to nie wpadaj w czarna rozpacz kiedy go nie ma bo to go odpycha tylko - wiem po sobie.
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2009-12-27, 18:33   #290
maja55
Zakorzenienie
 
Avatar maja55
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 7 258
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez irie18* Pokaż wiadomość
cóż często tak est, ze do z pozoru idealnych facetów nic się nie czuje a potem pojawia się ktoś kto od tego ideału odbiega a to właśnie w nim się zakochujemy
Wiesz minęło mało czasu od waszego rozstania, zwłaszcza, ze związek trwał długo. Wydaje mi się, że to normalne ja wiem ,ze nie byłabym teraz gotowa na nowy związek, pewnie tez każdego bym porównywała do eksa. Myślę, że większość ludzi potrzebuje czasu, żeby znowu się zakochać....Jeśli widzisz jeszcze szanse to walcz ale nie traktuj tego jako jedyna szanse na szczęście. bo potem może bardzo boleć
Ja tylko się martwię, ze już zawsze będę sama.. nie jestem specjalnie kochliwa, rzadko mi ktoś wpada w oko. no i cóż do mnie tez się jakos nie pchają drzwiami i oknami. Nawet nie wiem gdzie można kogoś poznać...
Ja się strasznie boję tego, że ja się zamykam na innych, że uparłam się przy nim, że go idealizuję, że nikt mu nie dorówna, że z nikim nie będę tak szczęśliwa. To straszne, bo nie doceniam innych...ale wiem, że tylko on jest dla mnie doskonały.

Ja zawsze miałam w okół siebie wielu adoratorów, często flirtowałam, czułam się taka pewna, że ex mnie nie zostawi. W końcu spotkała mnie kara i ....teraz ja zostałam bez niego Innych facetów dookoła mam kilku, bardzo chętnych, ale...ja się w każdym dopatrzę wady. To już urosło do takiej rangi, że doszukuję się wad typu: ma 2 cm za mało, jest o rok za stary, o rok za młody, mieszka za daleko, ma brzydki głos, nie podobają mi się jego okulary przeciwsłoneczne, nie lubię jak mówi do mnie tak a nie inaczej. No idiotyzmy, byle tylko nie dopuścić kogoś innego do siebie.


Właśnie dostałam smsa od ex. Sms mnie zabił Po prostu dostałam taki cios, jak by ktoś z zaskoczenia podszedł do mnie i wbił mi nóż
Najpierw napisał, że zapomniał o tym, że u niego są moje narty i buty, a ja chciałabym pewnie też pojechać na narty.
Więc odpisałam, że już zmieniłam plany, ale spytałam czy po nowym roku możemy się spotkać żeby porozmawiać.
A on mi odpisał, że uprzedził już rodziców, żebym sobie poszła po te narty bo po co mam zmieniać plany, ale bez spotkań bo nie ma takiej potrzeby.
maja55 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 18:33   #291
dorusss90
Zakorzenienie
 
Avatar dorusss90
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 3 765
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez irie18* Pokaż wiadomość
witamy no to wygadaj się o co poszło, jak się czujesz i w ogóle
Od dłuższego czasu coś się psuło...ale miałam nadzieję że jednak nasza miłość zwycięży... nie zwyciężyła...ponad 1,5 roku byliśmy razem, tyle chwil, wspomnień...przepadło czuje się beznadziejnie i nie mogę powstrzymać płaczu...
__________________

dorusss90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 18:35   #292
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez dorusss90 Pokaż wiadomość
Witam Was Dziewczęta,
dołączam do Was, ponieważ właśnie się rozstałam z facetem po ponad 1,5 roku razem mam nadzieję że mi pomożecie to przetrwać...
Po to tu jestesmy wszystkie - zeby sobie nawzajem pomoc przetrwac ten najgorszy czas
Witamy
Swoja droga zobaczcie jak duzo osob tu dolaczylow tym swiateczno - noworocznym okresie...przykre
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 18:44   #293
Miss_Sixty
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: city.
Wiadomości: 212
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez maja55 Pokaż wiadomość

Też tak myślę, że jest oczarowany, nowość zawsze kusi, jest ekscytacja zwiazana z zauroczeniem, pierwsze randki....i boję się, że to może trochę zaważyć na tym, że wybierze tą drugą
Poza tym to jego znajoma jeszcze z czasów liceum, więc może ma do niej jakieś zaległe uczucia.

Ja bardzo żałuję tego, że go odpychałam...
Porozmawiam z nim, przyznam się do błędów, nie straszne mi to ,że będe musiała się obnażyć z emocji, przyznać do tego, że zachowałam się jak idiotka i że tego żąłuję. Wizja tego że możemy byc razem wynagrodzi mi to.
Ale on nie wie co się może po niej spodziewać, a Ciebie już zna i kochał, darzył jakimś uczuciem, więc według mnie logiczne jest to że wybrał by Ciebie, tamta jest pewnie tylko na pocieszenie. Mówię Ci. Musisz spróbować i walczyć o niego.

Clary1 dostałaś moją wiadomość na PW??? odpowiedziałam, Ci na te pytania które mi zadałaś
Miss_Sixty jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 18:50   #294
smile_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 423
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez maja55 Pokaż wiadomość
Właśnie dostałam smsa od ex. Sms mnie zabił Po prostu dostałam taki cios, jak by ktoś z zaskoczenia podszedł do mnie i wbił mi nóż
Najpierw napisał, że zapomniał o tym, że u niego są moje narty i buty, a ja chciałabym pewnie też pojechać na narty.
Więc odpisałam, że już zmieniłam plany, ale spytałam czy po nowym roku możemy się spotkać żeby porozmawiać.
A on mi odpisał, że uprzedził już rodziców, żebym sobie poszła po te narty bo po co mam zmieniać plany, ale bez spotkań bo nie ma takiej potrzeby.
No napewno nie bylo to zbyt mile dla Ciebie, ale myslisz,z e on tak powaznie i ostatecznie? Skrzywdzilas go wiec nie dziw sie, ze nie ma ochoty sie spotykac a juz napewno nie pokarze Ci ze jest na kazde Twoje skinienie i od razu poleci na spotkanie z Toba...
Fakt - moze byc tak ze rzeczywiscie ma Cie juz poza soba i nie chce sie spotykac bo jest z kims nowym a to by bylo nie fair w stosunku do niej...
Ale tez jest mozliwosc taka ze boi sie spotkania, albo chce Cie troche przetrzymac zebys nie czula sie za pewnie...ciezko jest to okreslic :/
Najlepsza by byla rozmowa - szczera w cztery oczy ale nie zmusisz go jesli nie chce
Badz dzielna
A te wady o ktorych piszesz...okulary zawsze mozna kupic inne, to jak mowi do Ciebie tez mozna przeciez powiedziec ze Cie to denerwuje i zeby jakos inaczej gadal, rok roznicy w ta czy w druga nie jest az taki istotny - przejdzie Ci to wybrzydzanie zobaczysz, zwlaszcza jesli nie wyjdzie Ci z tym ktorego chcesz teraz miec. z czasem sie ulozy jak nie z nim to z innym zobaczysz bedzi dobrze - ciesz sie ze masz wogole jakichs adoratorow, bo lepiej ich miec niz zostac totalnie sama bez nikogo. Wiem ze teraz nie chcesz innych ale czas wszystko rozwiaze
__________________
SZCZĘŚCIE- moje marzenie

I won't go, I won't sleep, I can't breathe until U're resting here with me

I won't leave, I can't hide, I cannot be, until U're resting here with me...

smile_ jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 20:14   #295
Smerfetkaa
Zakorzenienie
 
Avatar Smerfetkaa
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: czasoprzestrzeń
Wiadomości: 9 180
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez irie18* Pokaż wiadomość
Ja tylko się martwię, ze już zawsze będę sama.. nie jestem specjalnie kochliwa, rzadko mi ktoś wpada w oko. no i cóż do mnie tez się jakos nie pchają drzwiami i oknami. Nawet nie wiem gdzie można kogoś poznać...
mam ten sam problem.....
boję sie że już będę sama... chyba muszę przestać o tym myśleć
__________________
Sen włosomaniaka
Uzależniona od słodyczy.
moje W Ł O S Y
Smerfetkaa jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 21:11   #296
maja55
Zakorzenienie
 
Avatar maja55
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 7 258
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez Edeldredzia Pokaż wiadomość
dziewczyny, postanowiłam nie siedzieć dzisiaj w domu, mama jest w pracy, a moje samotne siedzenie ww chałupie nie przynosi niczego dobrego:P
umówiłam się z dobym kumplem na piwo:P
:P
zycze milego wieczoru
I bardzo dobrze
Spędź miło wieczór, odpręż się

Ja dziś też rozmawiałam bardzo długo przez tel z moim przyjacielem z czasów podstawówki a potem liceum. Zawsze zjawia się kiedy mam problemy. Właściwie służy mi za takie ramię do płakania. Chciał dziś spotkać się i żeby posłużyć prawdziwym ramieniem, ale byłam trochę za bardzo rozbita. Ale jutro spędzę z nim późne popołudnie i wieczór. Zresztą już dzisiejsza rozmowa postawiła mnie trochę na nogi.

Nie wiem tylko co z sylwestrem - miałam spędzić go z przyjacielem w Poznaniu. Ale to chyba nie jest dobry pomysł. Chyba wolałabym jakąś domówkę z dziewczynami.

---------- Dopisano o 22:11 ---------- Poprzedni post napisano o 21:45 ----------

Cytat:
Napisane przez Miss_Sixty Pokaż wiadomość
Ale on nie wie co się może po niej spodziewać, a Ciebie już zna i kochał, darzył jakimś uczuciem, więc według mnie logiczne jest to że wybrał by Ciebie, tamta jest pewnie tylko na pocieszenie. Mówię Ci. Musisz spróbować i walczyć o niego.
Będę walczyła. Nie wybaczyłabym sobie gdybym odpuściła, no way.

Cytat:
Napisane przez smile_ Pokaż wiadomość
No napewno nie bylo to zbyt mile dla Ciebie, ale myslisz,z e on tak powaznie i ostatecznie? Skrzywdzilas go wiec nie dziw sie, ze nie ma ochoty sie spotykac a juz napewno nie pokarze Ci ze jest na kazde Twoje skinienie i od razu poleci na spotkanie z Toba...
Fakt - moze byc tak ze rzeczywiscie ma Cie juz poza soba i nie chce sie spotykac bo jest z kims nowym a to by bylo nie fair w stosunku do niej...
Ale tez jest mozliwosc taka ze boi sie spotkania, albo chce Cie troche przetrzymac zebys nie czula sie za pewnie...ciezko jest to okreslic :/
Najlepsza by byla rozmowa - szczera w cztery oczy ale nie zmusisz go jesli nie chce
Badz dzielna
A te wady o ktorych piszesz...okulary zawsze mozna kupic inne, to jak mowi do Ciebie tez mozna przeciez powiedziec ze Cie to denerwuje i zeby jakos inaczej gadal, rok roznicy w ta czy w druga nie jest az taki istotny - przejdzie Ci to wybrzydzanie zobaczysz, zwlaszcza jesli nie wyjdzie Ci z tym ktorego chcesz teraz miec. z czasem sie ulozy jak nie z nim to z innym zobaczysz bedzi dobrze - ciesz sie ze masz wogole jakichs adoratorow, bo lepiej ich miec niz zostac totalnie sama bez nikogo. Wiem ze teraz nie chcesz innych ale czas wszystko rozwiaze
Jeśli on mnie chce trochę przetrzymać, pounosić się honorem, etc, gdyby o to chodziło, to mógłby mnie trochę "pomęczyć" i pół roku, gdybym miała pewność, że on chce się ze mną spotkać. Ale obawiam się, że on po prostu już nie chce:/

A wady są wyssane z palca, wymyślam, czepiam się, próbuję się zniechęcić do każdego.

Moje przyjaciółki mówią że warto zająć się nowymi mężczyznami, którzy stają na rzęsach żeby zwrócić na siebie moją uwagę. I żebym dała im szansę.

Cytat:
Napisane przez Smerfetkaa Pokaż wiadomość
mam ten sam problem.....
boję sie że już będę sama... chyba muszę przestać o tym myśleć
Dziewczyny, zabraniam Wam tak myśleć.
To jak myślimy o sobie wpływa na to jak inni nas postrzegają. Jesteście fantastyczne, kochane, dostałam tutaj od Was tyle wsparcia, wiec nie ma opcji żeby nie było choć jednej osoby szukajacej właśnie Was.
Uśmiech, błysk w oku, pozytywne myślenie i rozpieszczanie siebie - to jest nam teraz potrzebne.
maja55 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 21:39   #297
grewana
Wtajemniczenie
 
Avatar grewana
 
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Mazowsze
Wiadomości: 2 400
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez maja55 Pokaż wiadomość
Dziewczyny, zabraniam Wam tak myśleć.
To jak myślimy o sobie wpływa na to jak inni nas postrzegają. Jesteście fantastyczne, kochane, dostałam tutaj od Was tyle wsparcia, wiec nie ma opcji żeby nie było choć jednej osoby szukajacej właśnie Was.
Uśmiech, błysk w oku, pozytywne myślenie i rozpieszczanie siebie - to jest nam teraz potrzebne.
Dokładnie tak!
Musimy próbować wcielić ten plan w życie! Wtedy żaden nam się nie oprze! A co! haha ;P
Trzymam kciuki za nas tu wszystkie (za siebie również) i mam nadzieję, że już wkrótce wszystkie spotkamy się na jakimś nowy wątku typu "najszczęśliwsza kobieta pod Słońcem to ja!"
Mam nadzieję, że tak jak teraz sypią się dość ponure i niezbyt fajne historie z naszego życia, tak wkrótce będą tu opisywane już tylko takie z happy endami
__________________


grewana jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 21:41   #298
Mikadoo
Rozeznanie
 
Avatar Mikadoo
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: z Polski
Wiadomości: 774
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Poena TY musisz zacząć dbać o siebie i poszukać siebie, poskładać się itp. wiem co mówię bo nerwica lękowa i epizod depresyjny to także moje przypadłości... a tak w ogóle to co robisz w kierunku żeby się wyleczyć?
__________________
Mikadoo jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 21:44   #299
Miss_Sixty
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-09
Lokalizacja: city.
Wiadomości: 212
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Dziewczyny jak u was samopoczucie?
U mnie jako tako, ale i tak myśli wiadomo w którą stronę
pędzą... ale dzisiaj był dzień bez łezki przynajmniej

Edeldredzia
tak się mówi przyjaciel hehe
Ale życzę miłego wieczoru, na pewno będzie udany.
Miss_Sixty jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2009-12-27, 21:46   #300
Mikadoo
Rozeznanie
 
Avatar Mikadoo
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: z Polski
Wiadomości: 774
Dot.: Rozstanie z facetem - część 8 :(

Cytat:
Napisane przez grewana Pokaż wiadomość
Dokładnie tak!
Musimy próbować wcielić ten plan w życie! Wtedy żaden nam się nie oprze! A co! haha ;P
Trzymam kciuki za nas tu wszystkie (za siebie również) i mam nadzieję, że już wkrótce wszystkie spotkamy się na jakimś nowy wątku typu "najszczęśliwsza kobieta pod Słońcem to ja!"
Mam nadzieję, że tak jak teraz sypią się dość ponure i niezbyt fajne historie z naszego życia, tak wkrótce będą tu opisywane już tylko takie z happy endami

Jak to się mówi jeśli się samemu siebie nie szanuje to nikt nie będzie nas szanował, a ludzie traktują nas w ten sposób na jaki pozwalamy... Dziewczyny życzę nam wszystkich siły na budowanie poczucia własnej wartości! To nie my straciłyśmy facetów... to oni stracili FAJNE DZIEWCZYNY !!!!!!!!
__________________
Mikadoo jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:30.