Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-06-30, 23:58   #1
niepogodna
Raczkowanie
 
Avatar niepogodna
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 472

Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?


Po przeczytaniu kilku wątków na forum, a także pod wpływem własnych doświadczeń - naszły mnie przemyślenia. A mianowicie: czym jest miłość, jak ją poznać, skąd wiedzieć, kiedy zostać, zatrzymać się i nie chcieć nikogo innego? I że to ten najlepszy? I jak sobie radzić, gdy jednak zostawimy kogoś, kto po fakcie okaże się właśnie "najważniejszy", a my tego nie dostrzegamy. I czy w ogóle da się nie dostrzec? Czy to możliwe, popełnić taki błąd, żeby żałować go na zawsze i już nigdy nikogo nie pokochać?
W teorii na te wszystkie pytania można odpowiedzieć: to się czuje. Ale ja mam wrażenie, że "czują" ludzie, którzy mają intuicję. A ja jej chyba nie mam.
Wydawało mi się, że kocham nad życie kogoś, kto - gdy opadł kurz po zakończonej relacji i zaczęłam się nad nią zastanawiać - był zupełnie do mnie niedopasowany. A nadal mam wrażenie, że był tzw. "miłością życia". Wydawało mi się, że nie kocham kogoś, kto był najlepszym facetem, jakiego można sobie wymarzyć, a jednak coś nie "iskrzyło". No ale właśnie, czy zawsze musi iskrzyć? Czy w dojrzałych związkach też to tak wygląda? Emocje, fascynacja, latanie ponad chmurami, a dopiero później normalność i codzienność? Spróbowałam, było inaczej niż zawsze, zaczęło się przyjaźnią, ale porozumienie dusz niesamowite. A jednak nie czułam czegoś takiego, jak wcześniej, z poprzednim. Tej akceptacji absolutnie wszystkiego, nawet wad. Nie zachwycałam się tak, nie byłam taka pewna. Za to czułam niesamowite porozumienie, związek dusz, którego nie doświadczyłam wcześniej. Wszystko było spokojne, równe, bez fajerwerków. Myślalam, że chodzi o to, że po prostu dojrzałam i nie czeka mnie juz miłość jak z bajki. I tutaj pojawia się pytanie: jakie powinno być? Czy spokojna i równa jest miłość dojrzała, poważna? Czy wtedy nie można liczyć już na odrobinę ekscytacji (mówię o ekscytacji na początku, nie o późniejszych etapach)? A może spokojna i równa jest miłość na stałe, a emocje i zachwyty zarezerwowane są tylko dla związków przelotnych, romansów albo dla partnerów, którzy w przyszłości staną się toksyczni? Już sama nie wiem, mam mnóstwo pytań i nie mogę znaleźć odpowiedzi. Całkowicie się pogubiłam. Całego chaosu nie polepsza fakt, że w mediach, książkach, filmach czy opowieściach miłość to zawsze emocje, przyspieszone bicie serca. Natomiast psychologowie uważają, że miłość jest wtedy, gdy czujemy się normalnie i bezpiecznie, sobą ale bez fajerwerków. I nazywają to miłością dojrzałą. A wy, co myślicie?
__________________
Love has a nasty habit of disappearing overnight
niepogodna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-01, 05:53   #2
puchaty71
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2017-08
Wiadomości: 750
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

Rzeczywiście bardzo dużo pytań
To, co mnie najbardziej poruszyło w Twoim poście to to, że napisałaś, że odpowiedzi na te pytania się czuje a czuje się wtedy, gdy ma się intuicję. Być może intuicję można definiować jako coś, co ułatwia zarządzanie swoim życiem i podejmowanie takich decyzji, które minimalizują przyszłe rozczarowania, tyle że jakoś trudno jest mi w to uchwycić inaczej niż uważność na to, co się dzieje we mnie teraz. Czyli postawienie siebie i swojego wewnętrznego stanu z bieżącej chwili na pierwszym miejscu. To może sprawiać wrażenie, że ja wiem co w przyszłości będzie dla mnie dobre, ale w istocie ja wiem co teraz jest dla mnie dobre. A nawet nie co jest teraz dobre tylko jak teraz po prostu jest. Więc jest to rodzaj szczerości wobec samego siebie.
Wracając do samych pytań o to jak ta miłość powinna wyglądać i jak ją poznać. Ja nie wiem jak powinna. Wiem jedynie, że bardzo jej przeszkadzają próby zarządzania i kontrolowania swoimi wewnętrznymi stanami, które to próby najogólniej można zatytułować "powinienem czuć to a tamtego nie". Te próby kontroli swoich uczuć są tym samym, co próby kontroli uczuć drugiej osoby. Jedne wynikają z drugich więc nie ma tam żadnej różnicy. Gdy chcesz zarządzać własnymi emocjami z automatu chcesz to robić komuś. To pozostaje poza jakimkolwiek aktem woli. A ta kontrola to brak miłości.
Jeśli miałbym szukać jakiegoś probierza, którym mierzyłbym miłość (jakkolwiek głupio to brzmi), to byłoby to ile pragnienia jest we mnie aby zmieniać to, co jest. Aby zmieniać siebie i partnera. Im mniej tego pragnienia tym więcej miłości. I chociaż wydawać by się mogło, że to wyraz jakiejś nieromantyczności albo zgoła obojętności, to jednak tak właśnie to widzę. Te uniesienia i motyle, iskrzenia i fascynacje są piękne i wyjątkowo przyjemne, ale i one przecież wynikają z akceptacji tego, co jest. Po prostu bierzesz wszystko bezkrytycznie i pomagają ci w tym hormony bo emocje są przyjemne. Z czasem jednak pojawiają się też emocje mniej fajne ale ty, gdy dojrzewasz, bierzesz je i patrzysz co się dzieje - czy dzieje się piękny związek, czy dzieje się bolesne rozstanie.
Gdy jesteś wobec siebie szczery i wybierasz siebie - nie masz wątpliwości czy chcesz być z kimś teraz, czy nie. Nie ma było nikogo, nie będzie i nie ma kogoś, kto mógłby wiedzieć to lepiej.
__________________
Takie tam moje oszopeny.

Edytowane przez puchaty71
Czas edycji: 2020-07-01 o 07:29
puchaty71 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-01, 09:16   #3
niepogodna
Raczkowanie
 
Avatar niepogodna
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 472
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

To jest piękne, co napisałeś, ale mnie właśnie, po poprzedniej relacji, przeraża takie zatracenie się, wyłączenie myślenia i kontroli emocji, czucie. Czemu? Dwa razy przejechałam się na czuciu, ostatnim razem najgorzej: ja planowałam ślub, on planował rozstanie. Nie dał w moim odczuciu żadnych sygnałów, dla mnie był facetem życia. W efekcie zostawił mnie dla innej, w nieprzyjemnym dla mnie momencie życia. No i po wyłączeniu czucia, a włączeniu myślenia, czyli kilka miesięcy po rozstaniu nagle zaczęłam dostrzegać sygnały, które mogły świadczyć o końcu relacji, a których nie wyłapałam w stanie zakochania/miłości. Zaczęłam widzieć jego wady, o których już dawno mówiły mi osoby z otoczenia. I to jest cały problem, żeby zakochać się w kimś mocno i prawdziwie, i po kilku latach fascynacji nie odkryć, że w zasadzie nie macie ze sobą nic wspólnego jako ludzie, lubicie zupełnie inne rzeczy, któreś któregoś nie rozumie, a wasze potrzeby się nie zgadzają. Bo na początku nie widać, jaki ktoś jest.
__________________
Love has a nasty habit of disappearing overnight
niepogodna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-01, 12:15   #4
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 114
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

W gruncie rzeczy poruszasz bardzo istotną, jak i równie trudną sprawę, która tyczy się miłości. Są różne jej postrzegania.. Od takich z fajerwerkami już na samym początku, po takie bez nich, bardziej uporządkowane emocjonalnie. Które są tymi właściwymi? Tak na prawdę to ciężko odpowiedzieć jednoznacznie, ile osób - tyle twierdzeń. Jeden powie, że nie wyobraża sobie stworzyć związku bez tej chemii na początku, która potrafi bardzo zbliżyć do siebie ludzi, ale z czasem może też niestety oddalić, a wtedy cały ten czar może prysnąć jak bańka mydlana (nie bez powodu mówi się, że od miłości do nienawiści jest tylko jeden krok..). Moment kulminacyjny takiego oczarowania pojawia się, gdy pierwsze emocje i fascynacja opada, a nadchodzi czas, gdzie zaczynamy dostrzegać różnice nad podobieństwami, wady nad zaletami - jednym słowem nie patrzymy już na partnera przez różowe okulary. Jeśli obie strony akceptują siebie mimo różnic, może z tego zrodzić się miłość dojrzała - dlaczego? Dlatego, że wtedy z pełną świadomością chcemy dalej w to brnąć i uczucia nie słabną.
Jest też drugi punkt widzenia, bez tych całych fajerwerków.. Spotykamy, albo już znamy kogoś x czasu, kto być może jest bardzo podobny do nas, pod wieloma względami (dlatego łatwo się dogadujemy). Jednym słowem od początku więcej nas łączy niż dzieli.. po czasie taka przyjaźń może przejść w miłość. Nie powiem Ci jakie uczucia, emocje przy tym towarzyszą, gdyż sama tego nie doświadczyłam. Znałam kiedyś chłopaka, z którym świetnie się dogadywałam, powstała między nami ogromna nić porozumienia, był całkowicie w moim typie, a mimo wszystko nie zrodziły się z tego żadne głębsze uczucia. Nie potrafiłabym być z nim.. Dlaczego? Sama do końca tego nie rozumiem, być może każdy z nas jest inaczej ''zaprogramowany'' i nie zawsze obie opcje wchodzą w grę. Znam osoby, które po wielu latach takich znajomości, postanowiły być ze sobą i są szczęśliwi, zakochani w sobie.. Jeśli chodzi o mnie to chyba jednak najpierw musi zaiskrzyć. Miałam to ''szczęście'', że to właśnie intuicja mi podpowiedziała, że to jest ten mężczyzna. Po czasie okazało się, że więcej nas łączy niż dzieli, a jakieś drobne różnice uzupełniamy nawzajem. Uczucie cały czas wzrasta i jestem spokojna o ten związek. Także jakiegoś jednoznacznego wyznacznika chyba na to nie ma..

Edytowane przez evonla
Czas edycji: 2020-07-01 o 12:17
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-01, 15:19   #5
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

Hm, ja w ogóle nie wierzę w taką miłość, o jakiej piszesz. Jedna na zawsze, ten wybrany, drugiego takiego nie znajdę, wszechświat chce, żebyśmy byli razem. Dla mnie miłość to głębokie przywiązanie wypracowywane latami spędzonymi razem + pociąg seksualny + przyjaźń i zaufanie. Teoretycznie pewnie jest sporo mężczyzn, z którymi mogłabym rozwinąć taką relację, ale nie czuję potrzeby, bo już jednego mam. Zgadzam się zresztą też dlatego z Timem Minchinem w tej kwestii

"If I didn't have you to hold me tight
If I didn't have you to lie with at night
If I didn't have you to share my sighs
And to kiss me and dry my tears when I cry

Well I
Really think that I would
Have somebody else

If I didn't have you
Someone else would do
Your love is one in a million
You couldn't buy it at any price
But of the nine-point-nine-nine-nine-hundred-thousand other possible loves
Statistically, some of them would be equally nice

And if I may conjecture a further objection
Love is nothing to do with destined perfection
The connection is strengthened
The affection simply grows over time"

Przywiązanie i miłość się buduje wspólnymi doświadczeniami, wspólnie spędzonym czasem, latami spędzonymi razem. Na pewno jest wiele osób, z którymi potencjalnie moglibyśmy stworzyć coś trwałego i szczęśliwego, którzy mogliby zostać naszymi przyjaciółmi i którzy podobają nam się wizualnie, kwestia wyboru kogo wybierzemy i szczęścia by trafić na taką osobę i by ona też chciała coś razem budować. Myślę, że gdybym nie poznała mojego męża to pokochałabym kogoś innego i wierzę, że ten alternatywny związek mógłby być podobnie udany. W mojej wersji rzeczywistości tworzę go natomiast z wybranym człowiekiem, jestem szczęśliwa i nie mam potrzeby szukania czegoś innego, to jest dla mnie miłość po prostu.

Jeżeli zaś chodzi o twoje wątpliwości dotyczące wybuchów emocji i latania pod chmurami... Musisz sama sobie odpowiedzieć na pytanie, czy czegoś ci konkretnie w związku brakuje, coś co myślisz, że pojawiałoby się w innych relacjach, czy jest to coś, co cię uwiera. Jak męża poznałam sto lat temu to doświadczałam motylków w brzuchu i ekscytacji, że go zobaczę, ale teraz lata później nie dostaję palpitacji serca za każdym razem gdy mnie mija w szlafroku. Te porywy serca się stabilizują, musisz sama zdecydować jak istotne są dla ciebie na początku.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-02, 06:47   #6
puchaty71
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2017-08
Wiadomości: 750
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

Cytat:
Napisane przez niepogodna Pokaż wiadomość
To jest piękne, co napisałeś, ale mnie właśnie, po poprzedniej relacji, przeraża takie zatracenie się, wyłączenie myślenia i kontroli emocji, czucie. Czemu? Dwa razy przejechałam się na czuciu, ostatnim razem najgorzej: ja planowałam ślub, on planował rozstanie. Nie dał w moim odczuciu żadnych sygnałów, dla mnie był facetem życia. W efekcie zostawił mnie dla innej, w nieprzyjemnym dla mnie momencie życia. No i po wyłączeniu czucia, a włączeniu myślenia, czyli kilka miesięcy po rozstaniu nagle zaczęłam dostrzegać sygnały, które mogły świadczyć o końcu relacji, a których nie wyłapałam w stanie zakochania/miłości. Zaczęłam widzieć jego wady, o których już dawno mówiły mi osoby z otoczenia. I to jest cały problem, żeby zakochać się w kimś mocno i prawdziwie, i po kilku latach fascynacji nie odkryć, że w zasadzie nie macie ze sobą nic wspólnego jako ludzie, lubicie zupełnie inne rzeczy, któreś któregoś nie rozumie, a wasze potrzeby się nie zgadzają. Bo na początku nie widać, jaki ktoś jest.

Nie wiem czy uda mi się to wyjaśnić to co chcę wyrazić w miarę praktycznie bez posądzenia o "filozofowanie"
To, co pisałem wyżej o "szczerości wobec samego siebie", o "uważności na to, co teraz jest (we mnie)" czy "wybieraniu siebie" można by potraktować jako kierowanie się uczuciami a nie rozsądkiem. I tak chyba zostałem zrozumiany. Ale nie do końca o to mi w tym chodziło.
Chodziło mi raczej o rodzaj swoistej trzeźwości. Podam przykład: chciałbym np. schudnąć ale wiem, że mam kłopot z kompulsywnym jedzeniem. Zawsze gdy oglądam jakiś film włącza mi się ochota na podjadanie jakichś słodyczy czy przegryzek. Niby o tym wiem, ale zwykle nie panuję nad tym odruchem. Po prostu w pewnym momencie ląduję na kanapie z puszką orzeszków i nawet nie wiem, kiedy jest już tam tylko połowa, mimo, że jest mi już ciężko na wątrobie i słono w ustach. Od czasu do czasu pojawi się jakieś poczucie winy. Gdybym jednak był uważny, to nawet jeśli nie powstrzymałoby to mnie przed żarciem, zauważyłbym jak podnosi się we mnie ta ochota na jedzenie. Jak odpala się jakiś schemat. A to pierwszy i najważniejszy krok do tego, aby któregoś dnia mu się nie poddać. Nawet bez wielkiej analizy.
Albo przykład bardziej "związkowy" z mojego podwórka. Widzę, jak nie lubię gdy ktoś z moich bliskich jest smutny. Od razu włącza mi się potrzeba naprawiania tego, która z kolei powodowana jest tym, że czuję się temu winny. Zupełnie niezależnie od tego, co faktycznie robiłem albo czego nie robiłem. Zaraz wydaje mi się, że to moja wina i powinienem coś z tym zrobić. Zrozumiałem po jakimś czasie, że schemat ten nabyłem będąc dzieckiem, gdy mama "robiła się smutna" gdy ja coś zrobiłem nie tak. I będąc tym samym dzieckiem zauważyłem, że to jest dobra strategia aby z kolei otrzymywać uwagę od niej (rodzice się rozstali i wychowywała mnie tylko mama więc nie dość, że miałem poczucie odrzucenia po odejściu taty, to jeszcze pojawiała się obawa, że zostanę sam, gdy mama zaczęła spotykać się z innymi). Smutek stał się kartą przetargową.
Ta analiza na pewno ułatwia ale nie jest warunkiem koniecznym w zauważeniu jednego podstawowego faktu, na który chiałbym zwrócić uwagę pisząc o "trzeźwości". Funkcje tego (mojego lub cudzego) smutku, czy tamta jedzeniowa kompulsja to nie jest jakaś bezwzględna prawda o mnie. To się we mnie pojawia na skutek jakichś uwarunkowań z przeszłości czy zapisów w genach. Pojawia się czasami i z czasem odchodzi. Jeśli jestem trzeźwy to ja to widzę. I chociaż opowiadana jest jakaś historia o mnie, to ta historia nie jest całą prawdą na mój temat. Pojawia się dodatkowa przestrzeń na reakcję.

Wracając do Twojego przykładu o mężczyźnie "twojego życia", który okazał się nim nie być po czasie. Nie chodzi o to, aby wyłączyć myślenie i pozostawić tylko czucie. Raczej by spoglądać na myśli i emocje z perspektywy, w której po prostu wiesz, że wszystko co przychodzi, w końcu odejdzie. Każdy to wie, ale niezmiernie trudno jest postawić właśnie tą perspektywę na pierwszym miejscu. Nie jesteś motylami w brzuchu, nie jesteś wewnętrznym przeświadczeniem, że to właśnie on. Nie jesteś również wrażeniem, że zostałaś oszukana. Możesz pozostać wobec tych zdarzeń trzeźwa i zawsze ta trzeźwość jest, tylko zwykle kompletnie jest przez nas pomijana. Tej trzeźwości nie robisz, po prostu nią jesteś.


Na koniec walnę z grubej rury
To, kim na prawdę jesteś, nie wchodzi w żadne relacje. Nie tylko z innymi. To nie wchodzi w relacje ze samą sobą. To, kim jesteś nie potrzebuje żadnej strategii. To jest ta ostateczna szczerość ze samym sobą. I wolność. Ale wolność nie OD doświadczeń tylko wolność DO doświadczeń.
__________________
Takie tam moje oszopeny.

Edytowane przez puchaty71
Czas edycji: 2020-07-02 o 06:53
puchaty71 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-02, 08:15   #7
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Hm, ja w ogóle nie wierzę w taką miłość, o jakiej piszesz. Jedna na zawsze, ten wybrany, drugiego takiego nie znajdę, wszechświat chce, żebyśmy byli razem. Dla mnie miłość to głębokie przywiązanie wypracowywane latami spędzonymi razem + pociąg seksualny + przyjaźń i zaufanie. Teoretycznie pewnie jest sporo mężczyzn, z którymi mogłabym rozwinąć taką relację, ale nie czuję potrzeby, bo już jednego mam.
Zgadzam sie z tym. Tez nie wierze w tego jedynego, dwie polowki jablka, jedyna milosc na cale zycie. Moim zdaniem mozna kochac wiele razy. Ja kochalam kilka i za kazdym razem ta osoba wydawala mi sie najlepsza, najbardziej odpowiednia. Mysle, ze na swiecie jest po prostu wielu ludzi, ktorzy moga do nas pasowac, z ktorymi moze byc iskrzenie i glebokie porozumienie, kwestia tylko spotkania ich.
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-07-02, 15:18   #8
lola23
Wtajemniczenie
 
Avatar lola23
 
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 2 522
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

Cytat:
Napisane przez puchaty71 Pokaż wiadomość
Nie wiem czy uda mi się to wyjaśnić to co chcę wyrazić w miarę praktycznie bez posądzenia o "filozofowanie"
To, co pisałem wyżej o "szczerości wobec samego siebie", o "uważności na to, co teraz jest (we mnie)" czy "wybieraniu siebie" można by potraktować jako kierowanie się uczuciami a nie rozsądkiem. I tak chyba zostałem zrozumiany. Ale nie do końca o to mi w tym chodziło.
Chodziło mi raczej o rodzaj swoistej trzeźwości. Podam przykład: chciałbym np. schudnąć ale wiem, że mam kłopot z kompulsywnym jedzeniem. Zawsze gdy oglądam jakiś film włącza mi się ochota na podjadanie jakichś słodyczy czy przegryzek. Niby o tym wiem, ale zwykle nie panuję nad tym odruchem. Po prostu w pewnym momencie ląduję na kanapie z puszką orzeszków i nawet nie wiem, kiedy jest już tam tylko połowa, mimo, że jest mi już ciężko na wątrobie i słono w ustach. Od czasu do czasu pojawi się jakieś poczucie winy. Gdybym jednak był uważny, to nawet jeśli nie powstrzymałoby to mnie przed żarciem, zauważyłbym jak podnosi się we mnie ta ochota na jedzenie. Jak odpala się jakiś schemat. A to pierwszy i najważniejszy krok do tego, aby któregoś dnia mu się nie poddać. Nawet bez wielkiej analizy.
Albo przykład bardziej "związkowy" z mojego podwórka. Widzę, jak nie lubię gdy ktoś z moich bliskich jest smutny. Od razu włącza mi się potrzeba naprawiania tego, która z kolei powodowana jest tym, że czuję się temu winny. Zupełnie niezależnie od tego, co faktycznie robiłem albo czego nie robiłem. Zaraz wydaje mi się, że to moja wina i powinienem coś z tym zrobić. Zrozumiałem po jakimś czasie, że schemat ten nabyłem będąc dzieckiem, gdy mama "robiła się smutna" gdy ja coś zrobiłem nie tak. I będąc tym samym dzieckiem zauważyłem, że to jest dobra strategia aby z kolei otrzymywać uwagę od niej (rodzice się rozstali i wychowywała mnie tylko mama więc nie dość, że miałem poczucie odrzucenia po odejściu taty, to jeszcze pojawiała się obawa, że zostanę sam, gdy mama zaczęła spotykać się z innymi). Smutek stał się kartą przetargową.
Ta analiza na pewno ułatwia ale nie jest warunkiem koniecznym w zauważeniu jednego podstawowego faktu, na który chiałbym zwrócić uwagę pisząc o "trzeźwości". Funkcje tego (mojego lub cudzego) smutku, czy tamta jedzeniowa kompulsja to nie jest jakaś bezwzględna prawda o mnie. To się we mnie pojawia na skutek jakichś uwarunkowań z przeszłości czy zapisów w genach. Pojawia się czasami i z czasem odchodzi. Jeśli jestem trzeźwy to ja to widzę. I chociaż opowiadana jest jakaś historia o mnie, to ta historia nie jest całą prawdą na mój temat. Pojawia się dodatkowa przestrzeń na reakcję.


Wracając do Twojego przykładu o mężczyźnie "twojego życia", który okazał się nim nie być po czasie. Nie chodzi o to, aby wyłączyć myślenie i pozostawić tylko czucie. Raczej by spoglądać na myśli i emocje z perspektywy, w której po prostu wiesz, że wszystko co przychodzi, w końcu odejdzie. Każdy to wie, ale niezmiernie trudno jest postawić właśnie tą perspektywę na pierwszym miejscu. Nie jesteś motylami w brzuchu, nie jesteś wewnętrznym przeświadczeniem, że to właśnie on. Nie jesteś również wrażeniem, że zostałaś oszukana. Możesz pozostać wobec tych zdarzeń trzeźwa i zawsze ta trzeźwość jest, tylko zwykle kompletnie jest przez nas pomijana. Tej trzeźwości nie robisz, po prostu nią jesteś.



Na koniec walnę z grubej rury
To, kim na prawdę jesteś, nie wchodzi w żadne relacje. Nie tylko z innymi. To nie wchodzi w relacje ze samą sobą. To, kim jesteś nie potrzebuje żadnej strategii. To jest ta ostateczna szczerość ze samym sobą. I wolność. Ale wolność nie OD doświadczeń tylko wolność DO doświadczeń.
Pisz częściej
__________________

targowisko:

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=211273
lola23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-02, 16:03   #9
Swietusia
Bot
 
Avatar Swietusia
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 11 718
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

Cytat:
Napisane przez niepogodna Pokaż wiadomość
Po przeczytaniu kilku wątków na forum, a także pod wpływem własnych doświadczeń - naszły mnie przemyślenia. A mianowicie: czym jest miłość, jak ją poznać, skąd wiedzieć, kiedy zostać, zatrzymać się i nie chcieć nikogo innego? I że to ten najlepszy? I jak sobie radzić, gdy jednak zostawimy kogoś, kto po fakcie okaże się właśnie "najważniejszy", a my tego nie dostrzegamy. I czy w ogóle da się nie dostrzec? Czy to możliwe, popełnić taki błąd, żeby żałować go na zawsze i już nigdy nikogo nie pokochać?
W teorii na te wszystkie pytania można odpowiedzieć: to się czuje. Ale ja mam wrażenie, że "czują" ludzie, którzy mają intuicję. A ja jej chyba nie mam.
Wydawało mi się, że kocham nad życie kogoś, kto - gdy opadł kurz po zakończonej relacji i zaczęłam się nad nią zastanawiać - był zupełnie do mnie niedopasowany. A nadal mam wrażenie, że był tzw. "miłością życia". Wydawało mi się, że nie kocham kogoś, kto był najlepszym facetem, jakiego można sobie wymarzyć, a jednak coś nie "iskrzyło". No ale właśnie, czy zawsze musi iskrzyć? Czy w dojrzałych związkach też to tak wygląda? Emocje, fascynacja, latanie ponad chmurami, a dopiero później normalność i codzienność? Spróbowałam, było inaczej niż zawsze, zaczęło się przyjaźnią, ale porozumienie dusz niesamowite. A jednak nie czułam czegoś takiego, jak wcześniej, z poprzednim. Tej akceptacji absolutnie wszystkiego, nawet wad. Nie zachwycałam się tak, nie byłam taka pewna. Za to czułam niesamowite porozumienie, związek dusz, którego nie doświadczyłam wcześniej. Wszystko było spokojne, równe, bez fajerwerków. Myślalam, że chodzi o to, że po prostu dojrzałam i nie czeka mnie juz miłość jak z bajki. I tutaj pojawia się pytanie: jakie powinno być? Czy spokojna i równa jest miłość dojrzała, poważna? Czy wtedy nie można liczyć już na odrobinę ekscytacji (mówię o ekscytacji na początku, nie o późniejszych etapach)? A może spokojna i równa jest miłość na stałe, a emocje i zachwyty zarezerwowane są tylko dla związków przelotnych, romansów albo dla partnerów, którzy w przyszłości staną się toksyczni? Już sama nie wiem, mam mnóstwo pytań i nie mogę znaleźć odpowiedzi. Całkowicie się pogubiłam. Całego chaosu nie polepsza fakt, że w mediach, książkach, filmach czy opowieściach miłość to zawsze emocje, przyspieszone bicie serca. Natomiast psychologowie uważają, że miłość jest wtedy, gdy czujemy się normalnie i bezpiecznie, sobą ale bez fajerwerków. I nazywają to miłością dojrzałą. A wy, co myślicie?
Ja się zakochałam w człowieku tylko raz w życiu. Każda chwila z nim spędzona była dla mnie radością, chciałam zawsze dla niego jak najlepiej, chciałam mu pomóc w czym tylko mogłam i dać mu jak najwięcej szczęścia, nie wymagając nic w zamian. Kiedy przyszedł czas, każde z nas poszło w swoją stronę. Nie byliśmy z związku, poza tym związek to dla mnie co innego niż miłość. Nie z każdym, w kim się zakochamy, możemy stworzyć równie dobry związek.
Bo dla mnie prawdziwa miłość jest zawsze dobra, a nieszczęśliwa miłość jest oksymoronem.
I tak poznaję miłość w sobie, że wszystko jest w niej dobre, że daje mi szczęście i sprawia, że sama umiem dawać szczęście bezwarunkowo tej jednej osobie, że mnie to spełnia.

Nie wiem, co Ci tutaj inni odpowiedzieli, bo nie czytałam, ale spodziewałabym się na Twoim miejscu, że niemal każdy odpowie co innego. Bo każdy odczuwa to inaczej.
__________________
contra negantem principia non est disputandum
Swietusia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-02, 16:34   #10
niepogodna
Raczkowanie
 
Avatar niepogodna
 
Zarejestrowany: 2019-12
Wiadomości: 472
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

Ja też nie wierzę w dwie połówki jabłka. Kochałam 3 razy (związki), 2 razy poza związkiem (ale równie dobrze mogłam kochać wyobrażenie, więc tego nie wliczam, bo nie przeżyłam z tymi dwoma kilku lat w związku) i nadal uważam, że jednego kochałam najmocniej.

Puchaty, super piszesz!
__________________
Love has a nasty habit of disappearing overnight
niepogodna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-02, 23:06   #11
Limonka2738
Zakorzenienie
 
Avatar Limonka2738
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 145
Dot.: Jak poznać, że to miłość? Jaka powinna być?

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Hm, ja w ogóle nie wierzę w taką miłość, o jakiej piszesz. Jedna na zawsze, ten wybrany, drugiego takiego nie znajdę, wszechświat chce, żebyśmy byli razem. Dla mnie miłość to głębokie przywiązanie wypracowywane latami spędzonymi razem + pociąg seksualny + przyjaźń i zaufanie. Teoretycznie pewnie jest sporo mężczyzn, z którymi mogłabym rozwinąć taką relację, ale nie czuję potrzeby, bo już jednego mam. Zgadzam się zresztą też dlatego z Timem Minchinem w tej kwestii

"If I didn't have you to hold me tight
If I didn't have you to lie with at night
If I didn't have you to share my sighs
And to kiss me and dry my tears when I cry

Well I
Really think that I would
Have somebody else

If I didn't have you
Someone else would do
Your love is one in a million
You couldn't buy it at any price
But of the nine-point-nine-nine-nine-hundred-thousand other possible loves
Statistically, some of them would be equally nice

And if I may conjecture a further objection
Love is nothing to do with destined perfection
The connection is strengthened
The affection simply grows over time"

Przywiązanie i miłość się buduje wspólnymi doświadczeniami, wspólnie spędzonym czasem, latami spędzonymi razem. Na pewno jest wiele osób, z którymi potencjalnie moglibyśmy stworzyć coś trwałego i szczęśliwego, którzy mogliby zostać naszymi przyjaciółmi i którzy podobają nam się wizualnie, kwestia wyboru kogo wybierzemy i szczęścia by trafić na taką osobę i by ona też chciała coś razem budować. Myślę, że gdybym nie poznała mojego męża to pokochałabym kogoś innego i wierzę, że ten alternatywny związek mógłby być podobnie udany. W mojej wersji rzeczywistości tworzę go natomiast z wybranym człowiekiem, jestem szczęśliwa i nie mam potrzeby szukania czegoś innego, to jest dla mnie miłość po prostu.

Jeżeli zaś chodzi o twoje wątpliwości dotyczące wybuchów emocji i latania pod chmurami... Musisz sama sobie odpowiedzieć na pytanie, czy czegoś ci konkretnie w związku brakuje, coś co myślisz, że pojawiałoby się w innych relacjach, czy jest to coś, co cię uwiera. Jak męża poznałam sto lat temu to doświadczałam motylków w brzuchu i ekscytacji, że go zobaczę, ale teraz lata później nie dostaję palpitacji serca za każdym razem gdy mnie mija w szlafroku. Te porywy serca się stabilizują, musisz sama zdecydować jak istotne są dla ciebie na początku.

Zgadzam się.


No i tak na pierwszy rzut oka to wydaje się smutne, bo przecież ten mit o drugiej połówce jabłka i bratniej duszy jest taki piękny.


Ale fajnie się o nim czyta, o tych tragicznych miłościach, które człowiek przeżył raz, a potem rozpamiętuje do końca i nic piękniejszego go nie spotka.



No wzruszające, ale w praktyce to pochwalam jednak ten prawdziwy, pragmatyczny model, że zakochanie co prawda jest uczuciem i bez niego ani rusz, ale miłość to już decyzja. Jest on mniej literacko piękny, ale na pewno szczęśliwszy.
__________________
To boldly go where no man has gone before.

Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię.
Limonka2738 jest teraz online Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-07-03 00:06:24


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:57.