Givenchy, Prisme Again! Visage (Puder prasowany)

Mam 2 opakowania, 06-Cool Beige i 03-Elegant Beige. Pierwszego choć nie jest zestawem typowo brązującym używałam latem dla podkreślenia opalenizny, jesienią dokupiłam drugi zestaw skladający się ze stonowanych beży bez drobinek.
Zacznę od puderniczki bo zwracam dużą uwagę na estetykę opakowania :) Tego typu minimalistyczny design jest dla mnie idealny, kasetka jest elegancka, poręczna, maleńka a zawiera wszystko co potrzebne - lusterko i świetny pędzelek, ukryty "w drugim dnie" pod samym pudrem.
Sam puder jest doskonały, zestaw Cool Beige matuje i delikatnie rozświetla, Elegant tylko matuje. Nie jest to jednak płaski mat, twarz jest świetlista, żywa :D Puder jest delikatny, nie czuję go na twarzy, choć trzyma się na niej cały dzień, nie zmienia koloru, nie ciemnieje.
Kolory można mieszać lub stosować osobno celem modelowania twarzy, ja mieszam z czystego lenistwa :)
Jest to najlepszy puder jakiego do tej pory używałam i z ręką na sercu polecam :)
Maleńki minus za to, że puder migruje i np pierwotnie fioletowa kosteczka w zestawie Cool Beige jest teraz brązowa ale ponieważ i tak mieszam kolory nie stanowi to dla mnie problemu.

To bez wątpienia jeden z najlepszych pudrów jakie znam. Klasą dorównuje śp. Diorlightowi. Nie znoszę klasycznych pudrów sprasowanych, zawsze mam wrażenie że widać je na twarzy na kilometr! Nie wspominając o tym, że nie znoszę totalnego płaskiego matu, lubię mat ale świetlisty :) Efekt rozświetlenia ciężko uchwycić w stosownych proporcjach - żeby skóra się nie świeciła nieestetycznie, a tylko promieniała (czyli to co po ang. określa się mianem glow :D). Ten puder znakomicie to osiąga. Lekki jak piórko, subtelny i mięciutki, okrywa skórę delikatną woalką koloru. Mam dwa odcienie - Beautiful Pastel oraz Chic White. Chic White kupiłam jako pierwszy, pastele dołączyły później - oba nadają tylko smugę koloru, CW lekko rozbiela skórę nadając jej taki nieco anielski wygląd; BP ma chyba największe z całej gamy właściwości tuszujące. To jedyny puder, który znosiłam w największe upały - nie ciążył mi na twarzy. Na szczęście nie ma jakiś drobin brokatu, i skóra nawet po wielu godzinach wygląda dobrze. Mnie matuje na długo, mimo ciężkich blokerów które nakładam pieczołowicie :) Świetne opakowanie - maleńkie, zmieści się każdej torebce. Świetny, miękki pędzelek. Puder jest wydajny, nawet bardzo wydajny - starcza na długo (w przeciwieństwie do kompaktu Matmate, który znika błyskawicznie). Widzę jedną jedyną wadę - w Polsce nie ma wkładów do pryzm! Ani do pryzm, ani do kompaktu, ani do różu, oczywiście decyzją dystrybutorską :(

Kupilam go gdy mialam cere dosc sucha i praktycznie kazdy puder matowil mnie na wiele godzin. Teraz mam cere mieszana z moja "ulubiona" strefa T (ach, te hormony :) ), ale ten puder tez sobie dal z nia rade. Jezeli chodzi o plusy to:
+ jest bardzo wydajny - mam go prawie rok i jeszcze sporo zostalo (ale nie uzywam go codziennie)
+ matuje wystarczajaco, na dobrych kilka godzin - ale nie jest to TOTALNY mat. Cera jest "naturalna" a nie maskowo matowa. Gdy przypudruje sie rano, to okolo 14-15 musze sie przypurdowac jeszcze raz.
+ ma wspanialy, jak dla mnie, kolor - nie za zolty, ciut rozowawy, taki "zdrowy". Nawet w swietle jarzeniowek wygladam dobrze.
+ ma sliczne, male, poreczne opakownie
+ ma super pedzelek, szeroki, z prawdziwego wlosia,, ktory jest przemyslnie schowany pod pudrem. Tysiac razy lepsze niz gabeczki.
+ wklad jest wymienny wiec mozna kupic go taniej niz calkowicie nowy puder.

Minusy:
- jeden z kolorow sciera sie szybciej niz pozostale
Zadnych innych minusow nie widze :)

Naprawde super :)

Uzupelnienie: kupilam kolejny kolor - 04 Imperinent Rose! I podnosze na 5*. Jest cudowny! Od dawna szulakam pudru ktory bylby bardziej rozowy niz zolty i tylko Prisme Again spelnia moje kolorystyczne wymagania w zakresi rozowosci. Teraz ma wiec jeden mniej i jeden bardziej rozowy. Polecam osobom o chlodnej cerze, ktore w bezach wygladaja "woskowo zolto" :)