Under Twenty, Pink Energy, Energizujący żel do mycia twarzy

Lubię kosmetyki Eris i byłam bardzo ciekawa tej nowości. Żel kupiłam od razu po przeczytaniu składu- jako jeden z niewielu nie zawiera Sodium Laureth Sulfate, a do tego nie jest drogi. Właśnie ze względu na brak tego wysuszającego składnika, który pełni rolę spieniacza, żel się nie pieni, tylko ślizga po twarzy, cos jakby w stylu Toleriane, chociaż pod względem konsystencji bardziej przypomina żel Nivea Young- tak kisielek, o fajnym a'la malinowym zapachu. Żel nie wysusza skóry, kiedyś nawet zapomniałam o użyciu po nim kremu, a ściąga mi skórę np. Toleriane, tak wychwalany za łagodność. To prawda, że skóra delikatnie się po nim lepi, trzeba bardzo dokładnie go spłukać, a po tym użyć wody termalnej/ toniku. Skóra jest po nim gładka i miękka. Zaraz postaram sie dodać skład. Jestem z niego zadowolona, jest wydajny, ma wygodna pompkę, ładnie pachnie, nie wysusza. Nie wiem, jak radzi sobie z tuszem do rzęs, bo i tak wcześniej zmywam go płynem do demakijażu. Na pewno nie jest to mocno oczyszczający żel, dziewczyny z tlustą cerą mogą być niezadowolone. Ps: żaden żeli zmywany wodą nie jest w stanie nawilżyć twarzy, nie wierzcie w to.

Ten żel poza tym, że kusi opakowaniem, niczym innym nie może się pochwalić.
Zdecydowanie NIE rozświetla, NIE nawilża. Co do oczyszczania... mam wątpliwości. Ściąga skórę, konsystencję ma kleistą, a zapach... po opakowaniu sądziłam, że będzie owocowy, może słodki... nic bardziej błędnego. Zapach jest okropny, chemiczny...
Jedyne co dobre to opakowanie, przydatne rzeczywiście do innych celów.
Zapłaciłam za niego 10zł

Ojj nie polubiliśmy się z tym żelem :( :( :(.

Pachnie tak sobie, wyczuwam chemię, kolorek miły, taki optymistyczny :), pokaźna butla, dozownik w formie pompki, wszystko higieniczne. Ale na tym kończą się zalety tego produktu.

WOGÓLE się nie pieni (mam wrażenie, że nie mył twarzy do końca), porobiły mi się po nim drobne krostki (kaszka) i WĄGRY na nosie, czole, policzkach, brodzie, wszedzie (choć mam cerę mieszaną i na policzkach rzaadko mi cokolwiek wyskakuje)!!! Poza tym konsystencja jest do bani, taka jakby "lepiąco- maziasta" (ciężko mi to opisać). Kiedy troche żelu kapnęło na zlew, to strasznie cięzko było go domyć, był cały w różowych smugach :( Po przebudzeniu moja twarz wołała RATUNKU!!!, gdyż świeciła się bardziej niż ulice w Las Vegas. Taki stan rzeczy wołał o pomstę do nieba, nawet moja mama zauważyła, że stan mojej (zazwyczaj nieskazitelnej) cery uległ znacznemu pogorszeniu.

Dlatego cała zawartośc różowej tubki znalazła się w zlewie (zatkał mi zlew na pożegnanie). Po dokladnym wymyciu tubki znalazłam dla niej nowe przeznaczenie- nalałam do niej balsamu i super sie dozuje, dlatego **, a nie *.

Wiecej nie kupie, skusiłam sie na to mazidło tylko dlatego, że nie miałam za wiele kaski i szukałam czegoś "taniego i dobrego". Teraz podleczyłam buźke nowym Clean&Clearem (zrecenzuję go, jak tylko troszke dłużej poużywam).

Może dla cer bezproblemowych się nada.