John Frieda, Brilliant Brunette, Shine Release Moisturizing Shampoo (Nawilżający szampon dla brunetek)

Ten szampon był dla mnie objawieniem roku 2005 :D Dobrze nawilża (nie muszę przy nim używać codziennie odżywki), włosy mocno się błyszczą i długo są super świeże (myję włosy codziennie, więc nie wiem, czy następnego dnia jest tak samo dobrze). W pewnym momencie znudził mi się zapach i usiłowałam przerzucić się na inny... z niepowodzeniem ;) Powróciłam do Brillant Brunette z prawdziwą przyjemnością.
Nie daję 5 gwiazdek tylko ze skąpstwa. :P I ze złości, że nie jest dostępny w Polsce.

Używam tego kosmetyku od: roku
Ilość zużytych opakowań: ok. 7/8

Nie wiem czy jeszcze go nabede, bo zuzylam juz dwa opakowania i przyznam sie, ze mam juz troche dosc jego slodkiego, pudrowego zapachu.
Nie dzialal tez na zimny odcien moich wlosow jakos wspaniale i zauwazalnie (nie zauwazylam tak jak poprzedniczka, zeby np. przestaly miec miedziane refleksy po dzialaniu slonca) - mialam wydanie "czekolada - espresso" ale jest tez takie do bardziej "brazowych" wlosow)ale z moich wlosow kolor potrafi sie zmyc juz po 2 tygodniach - szamopnowalam koloryzujaco ze 3 razy w zyciu, zostawiam sobie to na czasy, kiedy osiwieje.
Ze wzgledu na zawartosc SLS dobrze sie pieni, jest wydajny (tuba starczyla mi na codzienne mycie fryzury typu "bob" na dwa miesiace), nie powoduje, zadnych nieprzyjemnych reakcji typu swedzenie/lupiez (nigdy nie mialam i wolalabym, zeby tak zostalo) ale tez ze wzgledu na SLS wlasnie juz go nie zakupie.
O dziwo jest lagodny i stosowanie odzywki (tez dostepna w serii, rowniez w tubie) mozna przy cienkawych, jak moje wlosach ograniczyc do co 2-3go mycia, razem stanowily zadowalajacy tandem.
Spodziewalam sie jednak wiekszych fajerwerkow (no coz, jeszcze gdzies pozostaje we mnie to dziwne przeswiadczenie, ze co zagraniczne to lepsze) a efekt u mnie ten sam jak u Fructisa (z tym, ze dla mnie F przyjemniej pachnie, ale to juz sprawa gustu).
W serii jest tez preparat nablyszczajacy w formie olejku ale niestety dla moich wlosow okazal sie zbyt obciazajacy, za to dobrze sie spisuje nakladany na koncowki i jest wydajny.
Za to moja mama, farbujaca sie na swoj naturalny ciemny braz, byla srednio zadowolona z szamponu ale bardzo z nablyszczacza (ale ma grube, geste, suche wlosy).
Jednym slowem, mozna sobie w ramach eksperymentu przywiezc z zagranicznej wycieczki (blondynki maja w Polsce serie dla siebie dostepna juz od dluzszego czasu)i dlatego "godny polecenia" ale nie jest to nic, czego podobnie dzialajacego na moje wlosy, nie dostalabym w Polsce.

Edit:
Kosmetyk niestety jestem zmuszona sprowadzac - jestem już po kilku opakowaniach i stwierdzam ze w zależnosci od kraju isnieją różne wersje - różnia się nie tylko opakowaniem ale konsystencją i niestety działaniem:eek: W sporo mniejszym stopniu przypadla mi do gustu wersja amerykańska - lepiej sprowadzać z Niemiec bądź Angli i tego dotyczą moje recenzje.


Recenzja: niestety nie mogę farbować moich włosów gdyż są kręcone, długie, delikatne z tendencja to przesuszania, dlatego tez często próbuję je przyciemnić jakimiś półśrodkami. Ten szampon wraz z odzywka kupiłam dla zyskania ciekawszej barwy i się nie zawiodłam. Włosy co prawda nie ściemniały bo wszak nie jest to produkt koloryzujący, natomiast szampon pięknie podkreślił ich naturalna barwę, nadal złocistych reflexów, no i dzięki niemu pozbyłam się jakiś nienaturalnych rudawo rdzawych połysków (nie wiem skąd je mam doprawdy - to chyba jakieś osady po wodzie) w skrócie - rezultaty są zauważalne, nie trzeba sobie ich wmawiać jak to czasem bywa z kosmetykami:(

Dużym szokiem okazało się dla mnie to ze seria ma również faktycznie działanie pielęgnacyjne, czego -wiedziona moim dotychczasowym doświadczeniem - nie oczekiwałam w ogóle. Otóż ja nigdy nie jestem zadowolona z szamponów i odzywek - zawsze jest cos nie tak, przy tak wymagających włosach jedynie mogę wyrażać nadzieje aby nie było koszmaru. A tu proszę, nie dość ze kolor zrobił się zdecydowanie ciekawszy to chyba pierwszy raz w historii moje włosy stały się jedwabiście miękkie , dobrze nawilżone (o czym najlepiej świadczy ładny skręt i zdecydowana redukcja puszenia się ) i nabrały satynowego połysku.

Już całkiem na marginesie dodam ze stosowanie kosmetyku jest wysoce przyjemnościowe -aksamitna konsystencja, karmelowy kolor oraz delikatny zapach zamknięte w ciekawym, estetycznym opakowaniu a w dodatku poręcznym (tuba). Plusem są tez dla mnie składniki naturalne.

To jeden z nielicznych produktów jaki spełnia wszystkie obietnice producenta dlatego bez zastanowienia daje ocenę najwyższą a i z chęcią dałabym więcej.
Szkoda tylko ze w Polsce nie ma jeszcze produktów J.F - mam nadzieje ze to sie zmieni bo to jedyny szampon który zadziałał na moich włosach - żyć bez niego nie mogę !!