Oriflame, Giordani Gold, Shimmering Pearls (Puder nabłyszczający w kulkach do twarzy i ciała)

Ten puder w kulkach daje wspaniałe rozświetlenie, trzyma się długo na skórze i jest niesamowicie wydajny. Ma dobre, dosyć trwałe opakowanie, kulki wogóle się nie kruszą a puder przepięknie rozświetla moją skórę... Używam go codziennie wcale nie oszczędzając i nie widać żeby się zmniejszyły, chyba mi go sterczy do końca życia;) POLECAM, watro kupić!!!!

Używam tego produktu od:roku
Ilość zużytych opakowań:w trakcie 1

Fajne kuleczki, jestem z nich raczej zadowolona. Co prawda nie używam ich zbyt czesto, ale lubie podkreślic nimi policzki, osypać dekolt i ramiona, jeżeli są odkryte. Kuleczki zapewniają ładny, świetlisty połysk, który niestety widoczny jest tylko wtedy, kiedy "coś" jest pod spodem. Mam na mysli podkład lub inny puder. Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Polecam, sama nie wiem, czy jeszcze kupie, bo znalazłam rewelacyjny podkład rozświetlający ;)

Używam tego produktu od: dwóch miesięcy
Ilość zużytych opakowań: 1

Od ponad miesiaca jestem szczesliwa posiadaczka tego cudenka :) I bardzo sobie je chwale :)
Kuleczki maja odpowiednia konsystencje, dlatego tez z latwoscia trafiaja na pedzel, ktorym nakladam puder na policzki.
Efekt rozswietlenia i nablyszczenia jest taki delikatny - perlowo - satynowy. Co najwazniejsze powstaje ten delikatny, ale widoczny blysk , ktory nie jest brokatowym swieceniem.
Oprocz kosci policzkowych, uzywam go jeszcze malym pedzelkiem na wymalowane powieki - swietnie rozswietla :) :)
Jestem pewna ze puder starczy na b. dlugi czas :) Tak samo jak moje ulubione brazujace kuleczki z oriflame.
Używam tego produktu od: ponad miesiaca
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

Swietne kuleczki, które chyba uzalezniają ;). Mają niesamowiecie wiele zastosowań poczynając od modelowania twarzy, a koncząc na jej rozświetleniu.
Najlepiej nakładac je sporym pędzlem, który po nabraniu pyłku najlepiej skierować na kosci policzkowe, a końcówką przypruszyć odrobinę cała twarz. Efekt rozswietlenia twarzy gwarantowany, niestety nie zmatawia.
Jeden malutki minusik...niestety nie nadaja sie do torebki, są jak sądze zbyt dobrze udomowione;).
Kuleczki są super wydajne pierwsze opakowanie miałam chyba z 5-6 lat przy czym spora ilość kuleczek potoczyła sie do umywalki;). Obecnie jestem w trakcia wykanczania kolejnego...ale kiedy to ostatecznie nastąpi??? daleka, daleka przyszłość jak sądzę;).

Używam tego kosmetyku od dawien dawna prawie 10 lat
ilość zużytych opakowań: w trakcie drugiego

Zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia i stwierdziłam, że muszę je mieć. I mam :D Kuleczki pięknie rozświetlają cerę srebrzysto-perłowo-różowawym blaskiem i mimo moich początkowych obaw świetnie pasują także ciepłym typkom (jak ja :) ). Co prawda trzeba je nakładać ostrożnie, bo kuleczki są miękkie i pędzel nabiera dużo perłowego pyłu, ale dawkowane z umiarem na całą twarz pięknie ją rozświetlają. Można ich też używać zamiast różu - mocniej akcentując kości policzkowe, a także zamiast cienia - tylko proponuję jednak mniejszym pędzelkiem. Ze szczegółów technicznych warto wspomnieć o wygodnym, zgrabnym i do tego ładnym opakowaniu :)
Czy je kupię? Pewnie nie, bo zanim je wykończę to chyba z 10 lat minie ;) i je wycofają, ale że zakupu są warte, to zaznaczam Tak. W końcu gdyby mi gdzieś zaginęły w akcji (tfu! tfu! odpukać w niemalowane ;) ), to bym kupiła je po raz drugi.

W końcu mam swoje upragnione perełki. Udało mi się je zdobyć na allegro za 28 zł :)
Są śliczne, delikatne i dają taki subtelny błysk na twarzy. I dla mnie ślicznie pachną :)

Tego właśnie potrzebowałam do mojego magicznego kuferka ;) Perełki Oriflame okazały się bardzo ciekawą propozycją. Nie dają intensywnego koloru, trudno z nimi przedobrzyć, co dla nieobeznanej z takim kosmetykiem osoby( czytaj: mnie) jest dużym plusem. Efekt, jaki uzyskuje się dzięki nim, to rozświetlenie twarzy; delikatny( lub bardziej wyraźny, zależnie od nałożonych warstw), perłowy połysk. Wygląda to szczególnie interesująco przy makijażu wieczorowym, ale i w dzień perełki pięknie ożywiają cerę. Moje ulubione to białe i różowe, idealne do makijażu Królewny Śnieżki ;) W ogóle mam wrażenie, że bardziej spodobają się osobom o chłodnym typie urody i jasnej karnacji. Czasem nakładam je na powieki i pełnią rolę interesującego cienia :) Same pozytywy, zaczynam się chyba uzależniać... Tym oto sposobem mam kolejny kosmetyk, bez którego kiedyś świetnie mogłam funkcjonować, a teraz to już niekoniecznie ;)