Cacharel, Noa EDT

Pierwsze o czym muszę wspomnieć to fakt, że wygląd flakonika w 100% odzwierciedla zapach. Flakonik jest prześliczny, taki delikatny, lekki, kobiecy. Zapach również, ale to już jest bardziej złożone. Noa na pewno nie są infantylne. Zero słodyczy, są to wykwintne, lekkie kwiaty delikatnie podbite dymem. Nie będą zupełnie pasować do nastolatki w bluzie i adidasach. Są wyrafinowane i bardzo eleganckie. Zapach jest delikatny i w ogóle nie dusi. Idealne na dzień o każdej porze roku. Na wieczór są zdecydowanie za lekkie i za delikatne. Trwałość średnia niestety i są raczej bliskoskórne, ale w końcu to woda toaletowa a nie perfumy.

Są piękne, ale jak dla mnie to mają w sobie pewną nutę, która mnie drażni, a mianowicie chodzi o to kadzidło, którego nie ma w składzie, ale je czuć. Jest wyczuwalne w nucie głowy. Boli mnie brzuch od tej nuty, bo dla mojego nosa to normalnie spalona guma na łące.

Perfumy są godne polecenia, ale z pewnością nie dla każdego. Dla mnie też nie, bo nie pasują do mnie i chyba nie dojrzałam do tak wyszukanych zapachów.

Trwałość Noa jest super - pierwszy i główny plus. Raczej są to perfumy bliskoskórne, ale ponad 9 godzin wyczuwalne. Są delikatne, łagodne. Najkrócej tak mogę opisać ten zapach. Nie wyczuwam nut kawy, róży, ani zielonych nut. Dobrze, że tak jest. Splot składników robi ogólnie udaną kompozycję, nie dusi, nie powala, demokratyczny i dyplomatyczny zapach. Czy go polubię na dłużej, raczej nie, póki co testuję. Plus za tyloletnie utrzymywanie się na rynku.

Po przeczytaniu opinii kupiłam . Zapach delikatny, subtelny, zmysłowy, lekki, romantyczny, nie przytłaczajacy. Zapach bardzo charakterystyczny nie jest to typowy świeżak, ma w sobie coś... . pozostaje na ubraniach, nie jest nachalny. Zapach na każdą okazję, zamknięty w pięknym flakoniku z perełką na dnie. Po prostu do mnie pasuje.

Wspaniała woda toaletowa, który dojrzewa wraz ze mną. 18 lat na rynku to dowód tożsamości, w wypadku zapachu także ponadczasowości. Kiedyś wydawał mi się dziewczęcy – i może nadal taki jest, ale dla mnie dziś jest to przede wszystkim kobiecy. Kobiecy spokojem, rozleniwiający swoją mlecznością. Jakby matowy. Nienachalny.
Początek to dla mnie piwonia, wyostrzona czymś „zielonym” i kolendrą. Ten pazurek jest specyficzny, ale dodaje charakteru zapachowi. Noa pięknie się układa, jest takim milusim kocykiem zapachowym, jest jak delikatna kawa z duża ilością mleka, posłodzona piękną wanilią, trochę przyprawiona wspomnianą kolendrą. Całość wcale nie jest słodka, raczej delikatnie gorzka – może za sprawą kawy. Zapach na mnie całkiem dobrze się trzyma. Ma wiele składników, przez co zależnie od okoliczności wiele twarzy. Czasem nie rozpoznaję Noa majac je na sobie.
Propozycja jak na koniec lat 90tych zupełnie futurystyczna. Butelka pełna przestrzeni, piękna. Dla mnie Noa to absolutna perfumiarska legenda. Bez bogactwa i błysków, bez krzyku i migreny przetrwała na sklepowych półkach, udowadniając ze nie trzeba być królową dyskoteki żeby błyszczeć jak perła.

Zapach jest cudny, bardzo kobieco- dziewczęcy, zmysłowy, delikatny i pozytywnie słodziutki, łagodny i bardzo przyjemny. Nie męczy, nie przytłacza. Idealny na eleganckie wyjścia i romantyczne spotkania z ukochanym. Na moje skórze długo się utrzymuje a na ubraniach do wyprania. Perfumy pasują według mnie na dzień i na wieczór i na specjalne okazje, na ślub-są uniwersalne. Cena jest trochę wysoka, ale wiadomo, że za dobre jakościowo perfumy trzeba zapłacić więcej. Zapach jest zamknięty w ślicznej okrągłej buteleczce z perełką w środku. Jest po prostu boska. Noa to zapach mleczno-kawowo-pudrowy zmieszany z delikatną wanilią i przyprawami. Pachnie czystością, zadbaną, wypielęgnowaną kobietą, która wyszła spod prysznica i wtarła w ciało dobry jakościowo balsam. Początek zapachu jest kremowo-mleczno-kawowy, a później rozwija się w delikatne pudrowe, waniliowe słodkie nuty, ale nadal wyczuwam kawę z mlekiem. Ja osobiście polecam zapoznać się z tym zapachem, bo jest niezwykły.

Zapach kojarzy mi się z czystością, z malutkim pachnącym bobaskiem, z luksusowym mydełkiem, z bielą i niewinnością romantycznej dziewczyny, z marzeniami i z panną młodą w białej sukni.

Bardzo seksowny i zmysłowy zapach, który przypadł mi do gustu! Niesamowita nuta zapachowa ! Fantastyczny na eleganckie wyjścia. Niestety nie jest zbyt trwały i to jest jedyny minus jakiego się doszukałam. Pasuje do kobiet eleganckich, niezbyt pasowałby mi do nastolatki.

Plusy
+ kobiecy zapach
+ uwodzicielski
+ niestandardowy
+ nie jest dla otoczenia "ciężki"

Minusy
- przynajmniej na mojej skórze krótko się trzyma :(

Jednak to szata zdobi perfumy. Gdybym miała sama zdecydować o kupnie Cacharel Noa, pewnie nigdy bym się na to nie odważyła, bowiem kolor flakonika jednoznacznie daje mi do zrozumienia, że nie będzie to moje guilty pleasure.

Niemniej jako prezent nadawał się doskonale do tego, aby go przetestować i podejść do \'problemu\' z czystą głową. Tym bardziej, gdy przeczytałam, że pod koniec zapachu powinna pojawić się kawa... nie mogłam się doczekać tej mieszanki!

Jest w świecie perfum cała masa ładnych zapachów. Podobnie jak w świecie smaków, w którym każdy z nas ma swoje ulubione i te, które po prostu mu pasują. Z perfumami jest tak samo. Jest mnóstwo ładnych, ale i tak najbardziej lubimy te nasze, ukochane, mające to coś, przez co je tak ubóstwiamy. Cacharel stworzył swoje Noa chyba dla niezdecydowanych, potrzebujących... ładnego zapachu.

Niemniej! wracając do tematu i podchodząc - jako się rzekło - do tematu z otwartym umysłem oraz niemałymi oczekiwaniami względem rzeczonej kawy :) zawiodłam się srodze i to już po rozdziewiczeniu flakonika, kiedy natychmiast i bez ostrzeżenie uderzyła mnie piwonia, by po kilku chwilach znów zadać cios... kolejną piwonią, która z biegiem paru momentów przeistoczyła się w... piwonię? I chociaż naprawdę lubię te kwiaty, to nie zatrudniłabym się na plantacji piwonii 24/7.

Po około 10-12 godzinach (co jest niemałym plusem Noa, biorąc pod uwagę trwałość zapachu) piwonia znacznie się ociepliła, jakby stopiła się z moją skórą i stworzyły jedną, ciepłą, wielką, dojrzałą... piwonię?

Pozostając w żałobie po niedoczekanej kawie, polecam ten zapach wszystkim tym z Was, które chcą pachnieć ładnie. Nie za mocno, ani za subtelnie, nie z pazurem, ale też nie z nieśmiałością pensjonarki, nie zdecydowanie, ale też nie nijak i nie mdło...

... ale ładnie to przecież też ładnie, prawda?:)

Używam tego produktu od: 3 m-cy.
Ilość zużytych opakowań: odlewka ok. 22 ml.

Zawsze lubiłam zapachy mocne i zdecydowane, ale wiem, że nie zawsze wypada...
Z chwilą nadejścia wiosny i w końcu lata zapragnęłam czegoś innego, nie takiego wprost...
Noa jest jednym z tych zapachów. Ja je nazywam "cichociemnymi". Dlaczego? Ano dlatego, że dają znać o sobie w niektórych momentach, a ogólnie siedzą sobie cichutko na skórze przyczajone, by dać o sobie znać przy podmuchu wiatru, gwałtowniejszym ruchu.
Taki Anioł Stróż. Nie męczy, a delikatnie otacza nosicielkę swoim obłoczkiem, tworząc wokół niej piękną aurę...
Czasem czułam od kobiet zapach tajemniczy, myśląc, że może jej kosmetyki, balsam tak pachną. Sprawiały wrażenie wypielęgnowanych, czystych... Taki jest Noa.
Pachnie bardzo delikatnie piżmowo, kremowo, a w tle delikatnie snuje się kawa...
To zapach na ciepłą wiosnę, lato. Do zwiewnej sukienki. Na egzamin, do miejsc, gdzie nie chcemy kogoś drażnić zapachem. Intymny i cielesny. Również taki po domu, do książki i chwili spędzanej samej że sobą. Nie każdy go doceni. Dla wielu będzie za słaby.
Ja jednak poddaję się temu kremowemu obłoczkowi, który co jakiś czas dolatuje do mojego nosa mówiąc "ja wciąż tu jestem"... Pozostaje mi tylko uśmiechnąć się błogo pod nosem...

Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: Zaczęte 50ml

Pół dnia spędziłam z nosem w nadgarstku, by wreszcie wyczuć opisaną w nutach bazy kawę. Ten zapach bardzo mnie zaskoczył. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego.

Kawa jest (co stwierdzam z radością, bo już zwątpiłam w swoje ewentualne zdolności poznawcze). Ale nie taka, jaką znam, nie o tej typowej woni wydobywającej się z zamkniętych puszek, z parujących kubków. Gdy ją rozpoznałam, przypomniała mi pewną sytuację.
Wczesnym rankiem, w hostelowym pokoju, kiedy właśnie byłam w trakcie rozbudzania się - dotarł do mnie zapach kawy z korytarza. Dziwny i obcy, coś jak rozpuszczone cukierki kawowe, o nieznanej mi dotąd ostrości.

Być może Noa jest właśnie taka. Sytuacja - delikatność mydła, biel pościeli - i kawa docierająca z oddali. Już bliżej, przyłączają się nuty ziołowe i pieprzne... Kontrast subtelności z ostrością; bliskości z obcością. Niejednoznaczność.

Niestety ten zapach mi ucieka. Bawi się ze mną w chowanego - raz jest, raz go nie ma, raz pokaże ząbki, raz ciepłe futerko, raz płaskie mydło, innym razem kontrastową głebię. Chciałabym, aby był trochę bardziej zdecydowany i wyczuwalny. Przez tę huśtawkę obecności trochę mnie rozczarował. To jak mieć coś na sobie, ale nie mieć nic... Albo obie rzeczy - jedna po drugiej - układające się według kaprysu, którego nie umiem zrozumieć i przewidzieć.

Używam tego produktu od: paru tygodni
Ilość zużytych opakowań: w trakcie odlewki

Noa to łagodny i spokojny zapach. Kojarzy mi się z bielą i beżem, miękką tkaniną, relaksem w weekend. Ja w nim czuję nuty kremowe, kawę z mlekiem i jakieś kwiaty, wiem że nie ma w składzie ale dla mnie to kwiat pomarańczy. Butelka bardzo fajna. Polecam paniom od 25 + .

Używam tego produktu od: niedawna
Ilość zużytych opakowań: pierwsza zaczęta

Noa to dla mnie esencja kobiecości. Nie tej demoniczno-wampirycznej czy kojarzonej z femme fatale. Noa to kobieta subtelna, łagodna, zmysłowa i czuła. Taka trochę z innego, lepszego świata.

Otwarcie jest dość mocne, lekko ostre. Potem robi się kremowo, z lekkim mydlanym akcentem, przytulnie i słodko. I tak aż do końca, czyli niezbyt długo bo zaledwie 4 godziny, niestety. Nie pozostaje na ubraniach czy apaszkach.

Noa trzyma się blisko skóry, jest raczej z tych otulających niż towarzyszących i ciągnących się za nosicielką zapachów.

Zapach zdecydowanie na lato. Zimą nie wyrwie się spod swetrów i szalików. Za to w upalny letni dzień, szczególnie tuż po deszczu daje z siebie wszystko. Nagle staje się mocny, nawet lekko ogoniasty. Tak jakby przyczaił się na skórze i czekał by eksplodować w odpowiednich warunkach atmosferycznych.

Noa to perfumy z tych bezpiecznych, nienachalnych, miłych w zasadzie dla każdego nosa. Nie rozpraszają, nie są krzykliwe.
Zapach niekontrowersyjny. Dla tych, którzy dopiero szukają swoich perfum, dla tych zmęczonych już poszukiwaniem perfumeryjnego świętego Graala, i tych, którzy mają już swoje ukochane perfumy, ale czasem chcą czegoś innego, a same nie wiedzą czego. Słowem: dla wszystkich.

Flakon podkreśla jeszcze bardziej to co w środku, że to zapach nie z tego świata.
Szkoda, ze są tak ulotne i bliskoskórne.



Używam tego produktu od: miesiąc
Ilość zużytych opakowań: w trakcie 30ml