Mauboussin, Mauboussin EDP

Właściwie chyba wszystko zostało juz o tym zapachu powiedziane. Od siebie moge tylko dodac, ze wzbudza zainteresowanie otoczenia, warto go uzyc, jesli chcemy podkreslic uroczystosc chwili. Ma w sobie cos jadalnego (sliwki z szampanem?!), ale jednoczesnie nie jest zbyt doslowny, a juz na pewno nie płaski. Mauboussin to taki ukłon w stronę klasyki, choc ani na chwile nie odziera nas z poczucia ciepla i bezpieczenstwa :)

Używam tego produktu od:paru m-cy
Ilość zużytych opakowań:w trakcie pierwszego

Bardzo ciekawy, intrygujący i głęboki. Dominują nuty śliwki, jaśminu i aromat alkoholu. Pojawia się też czekolada i cudowna słodycz. Zapach jest piękny, luksusowy i zmienia się, ukazuje na skórze swoje kolejne oblicza. Jest bardzo zmysłowy, pociągający w każdej fazie. Wibrujący i w istocie sexowny. Bardzo mi się spodobał ;) Jest pełen niepowtarzalnego uroku i stworzony zdecydowanie na specjalne okazje :-) Po prostu niesamowity ! ;) Flakonik też mi się podoba, stożek, który tak ślicznie mieni się kolorami tęczy :-) Po prostu bogactwo i przepych ;)

Niesamowicie bogaty, niesamowcie piekny i niesamowicie ciezki - to moja najkrotsza recenzja tego zapachu ;-)). W wiekszej ilosci przyprawia o bol glowy, natomiast dawkowany ostroznie jest ABSOLUTNIE PRZEPIEKNY. Ja czuje w nim przede wszystkim moje ukochane sliwki w czekoladzie, z odrobina dobrego alkoholu, karmelem i masa innych, tajemniczych skladnikow, ktore powoduja zapachowy zawrot glowy ;-))).
Dostalam probeczke tego cuda od przemilej, spotkanej na allegro wizazanki - i tak sie nim oczarowalam, ze natychmiast musialam od niej kupic caly flakonik ;-)))).
Nie jest to raczej zapach na co dzien - ale na specjalnie okazje jest po prostu idealny :-)).Używam tego produktu od: tygodnia
Ilość zużytych opakowań: jedna probka i rozpoczety flakonik

Nie wiem dlaczego, ale Mauboussin dość często porównywany jest z Dolce Vita. Moim zdaniem to błędne porównanie. Jeżeli będziemy porównywać pod względem "słodkości"- to owszem ,mozna doszukać się cech wspólnych. Oba zapachy wibrują, są ciepłe i raczej na chłodniejsze pory roku. Mauboussin klasyfikuję jednak, w przeciwieństwie do DV, jak o suchy. Na początku wyraźnie czuć śliwki, podszyte ambrą oraz jakimiś słodkościami. W nucie bazy jest wanilia ,która moim zdaniem trochę psuje zapach. Po dłuższym czasie uzywania mogą zmęczyć a nawet zaczynam wyczuwać z nich syntetyczną nutę. Nie mniej jednak to zapach ładny,który zimą nieźle grzeje;)Używam tego produktu od: w trakcie 50 ml
Ilość zużytych opakowań: 1


I po kilku latach...powróciłam:))
To naprawdę piękny zapach, w którym amatorki czekolady zapewne znajdą swą ulubioną słodycz.
Faktycznie może kojarzyć się z ANGEL, ale tylko na samym początku. I co śmieszniejsze... czekolada jest słodka tylko na poczatku, potem nadal odbieram zapach jako suchy i lekko gorzkawy.
Naprawdę wart przetestowania.

Zapach jest po prostu oszałamiający i niezwykły, jest przepełniony pięknymi nutami, które przeróżnie mienią się na skórze.
Zapach należy do tych ciężych i otulających, jednak nie jest przesłodki, jest za to świetnie przyprawiony.

Lubię moment gdy wyczuwam czekoladę i śliwki, a następnie różę. Nuty zapachowe przechodzą bardzo zaskakująco, perfumy te zaznaczają swoją obecność i poprawiają samopoczucie:). Raczej na okres jesienny czy zimowy.

Używam tego produktu od:pierwsze 50 ml
Ilość zużytych opakowań:

Kupiłam ten zapach zupełnie w ciemno sugerując się jedynie wzmianką o nim,którą przeczytałam u pewnej "wizażystki".Flakonik naprawdę urzekający, fajna piramidka. Sam zapach natomiast rzeczywiście zmienia się, przeobraża z każdą minutą. Ładnie pachnie ciepła rozgrzana po kąpieli skóra skropiona właśnie Mauboussin. Ten zapach tętni życiem, ciągle na nowo przypomina o sobie. Nie "nachalny" w noszeniu. Ciepły, przyjemnie słodki (nie ulepek jednak), niezwykle apetyczny.Osobiście jestem w nim zakochana i sądzę,że nieprędko się odkocham.

Choć wciąż jestem w fazie testów, za każdym razem podoba mi się coraz bardziej, generalnie zasługuje na mocne cztery *
Niesamowite jak bardzo zmienia się na skórze, testowałam go wraz z koleżanką, na której rozwinął się bardzo orientalnie, był silnie przyprawiony, czułyśmy zapach skóry, który łagodniał przez akordy wanilii w nucie bazy, choć mi to pachniało czekoladką, mniam:)
na mnie natomiast powędrował w stronę stonowanej, spokojnej, owocowej słodkości, był przepyszny, a nuta bazy orientalna, zabarwiona drzewem sandałowym umoczonym w wanilii.
Sam flakon, cudeńko, mieniące się kolorami tęczy.

Zapach jest zaiste niezwykły i z silnym charakterem, szalenie zmysłowy, mnie przywodzi na myśl Youth Dew EL, tyle że bez charakterystycznej dla tego drugiego nutki retro, tej szyprowo-ostrej.
Tutaj wprawdzie szypry czuć wyraźnie w nucie głowy, mogą nawet zniechęcać, swoim ostrym zapachem (sama pomyślałam o naftalinie i "ciotkach"), ale kolejna odsłona jest zupełnie inna, na mnie pachnie jak czysta, żywa, skondensowana gorzko-śmietankowa czekolada! Z karmelem i migdałami.. Coś przepięknego! Brzoskwinie, śliwki, róże, paczuli i sandałowiec i wanilia zostały tu zestawione tak, że aż mi w brzuchu burczy. ;)
Końcowa nuta jest ciągle słodko-wytrawna, trzyma się bardzo blisko ciała, więc łatwo nawet posądzić zapach o nietrwałość, choć czuję go na sobie (z bardzo bliska) przez wiele godzin.
Bardzo zmysłowy, przez swoją "jadalność", wydaje mi się odpowiedni raczej na wieczór, na pewno wiele użytkowniczek może czuć się przezeń przytłoczonych, ale i tak jest łatwiejszy do noszenia niż zapachy orientalne. Świetnie komponuje się z zapachem...skóry.

Strasznie intrygujący, faktycznie wibruje i zmienia się co chwila, nie narzucając jednak swojej obecności.
Może bym i zdradziła z nim "Youth Dew" gdyby nie: a) cena, b) niedostępność...

Flakon: ciekawy, ale nie w moim stylu. Rzucik typu "rozlana benzyna" mi się nie podoba.