Christian Dior, Diorskin, Ultra-Mat

Kolejny, drogi kosmetyczny bubel. A po pierwszej aplikacji nic na to nie wskazywało. Podkład bardzo fajnie rozprowadzał się na buzi, nie stworzył maski - wręcz ją ożywił, a kolor 300 pięknie skomponował się z moją karnacją. I na tym niestety koniec. Po godzinie, nawet krócej twarz niemiłosiernie świeciła się, koszmar. I jeśli o takim rozświetleniu myślał producent - to "cześć mu i chwała". Nie pomaga nawet puder sypki, który musiałam w ciągu dnia kilka razy aplikować, brrr . A moja twarz zaczęła przypominać maskę!!! Muszę zaznaczyć, że owszem mam cerę mieszaną, ale z bardzo umiarkowanym problemem przetłuszczania strefy T. Na szczęście miałam tylko sporą próbkę z Sephory. Matujaca katastrofa, o ile w ogóle można mówić o macie po użyciu tego kosmetyku. Za tak wysoką cenę zdecydowanie nie polecam !!! Chociaż pewnie znajdzie swoich zwolenników.

Podklad o konsystencji marzenie! Zwykle podklady matujace zle sie rozprowadzaja, ten jest idealny. Nie zostawia smug, skorki mu nie straszne, przepieknie stapia sie ze skora tak ze wlasciwie nie widac ze na twarzy cos "siedzi". Daje efekt polmatu, modeluje twarz zmiekczajac wszelkie kanty czy bruzdy i ....tu jest pies pogrzebany. Nie matuje, moja skora swieci sie juz po godzinie:o(
Daje mu jednak 4 gwiazdki gdyz mozliwe ze na cerach mniej tlustych bedzie sie pieknie prezentowal.
Swietnie kompatybilny z Diorskin compact.

Tak pisalam jak go zglaszalam ale....
Jestem przekonana, ze znajdzie swoje amatorki, jak wiele produktow tej firmy - mnie nie podpasowal....
Pani w GC dala mi jego spora probke (akurat trafilam na dostawe pudeleczek, na ktorych to wieczny niedostatek cierpia w krakowskiej GC) z ktorej skorzystalam i podziekuje.
Od razu zaznaczam, ze jestem osaba bez problemow z cera, ani sie specjalnie swiece ani nie przetluszczam, nie mam co maskowac - wiec skoro mnie ten podklad na mojej rownej ladnej cerze, ktora jednakowoz lubi pudrowe wykonczenie i mat, zamienil sie w ciastoline, po 2 godzinach zaczelam sie swiecic jak latarnia morska, to ja bardzo dziekuje za taki matujacy podklad. Paniom z cera problematyczna polecam najpierw go wyprobowac - bo ma zalety, filtr (czemu tylko 14, skoro wszyscy robia 15?) i higieniczne opakowanie ale moze sie okazac, ze wladujecie calkiem spora sumke psu pod ogon.
Dla mnie Sw Graalem pozostaje Stephane Marais a z dostepnych w Polsce matujacy YSL, z reszta pozytywnie oceniany na Wizazu :)

Używam tego kosmetyku : z przerazeniem kilka razy / ilość zużytych opakowań: spora probka z GC, jasny odcien bezu nr 200