John Galliano, Le Parfum No. 1 EDP

John Galliano, Le Parfum No. 1 EDP

Średnia ocena użytkowników: 3,4 /5

Pojemność 60 ml
Cena 300,00 zł

Opis produktu

Zgłoś treść

John Galliano, jeden z najsłynniejszych projektantów na świecie, dyrektor kreatywny w domu mody Christiana Diora wylansował w 2008 roku swój debiutancki zapach.
Zgodnie z zamiarem twórcy, kompozycja odzwierciedla pełen szaleństwa i rozmachu styl Galliano. To zapach dziewczyny, która oszołomiła projektanta swoją delikatnością, a także niezwykłą siłą oraz zamiłowaniem do podróżowania i przygody. Bardzo słodki, lekki, dość klasyczny aromat odkrywa w sobie romantyczną woń angielskiej róży.
Godny podziwu wytworny flakon jest niczym cieniowana suknia, bardzo aksamitna, delikatna i kobieca. Jego wydłużona szyjka została ukoronowana gustowną różą.

Nuty zapachowe: aldehydy, róża, piwonia, irys, bursztyn, paczula

Cechy produktu

Rekomendacja
na dzień, na wieczór
Rodzaj
wody perfumowane
Pojemność
50 - 100ml
Nuty
szyprowe, kwiatowe
Pokaż wszystkie Schowaj

Składniki

Pokaż wszystkie Schowaj

Recenzje 19

Dokładamy starań, aby recenzje zamieszczone w katalogu były rzetelne i wiarygodne. Przed dodaniem recenzji każdy/a użytkownik/czka musi podać informację, jak długo stosował/a recenzowany produkt oraz gdzie go nabył/a.

Średnia ocena użytkowników: 3,4 /5
Trwałość:
Zapach:
Flakon:
Więcej ocen Schowaj
100% jesień/zima 0% wiosna/lato

4 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: rok lub dłużej

Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania

Kupiony w: Perfumeria internetowa

Ocena szczegółowa:

  • Trwałość: 4
  • Zapach: 5
  • Flakon: 5

Różany puder

Zapach nie dla każdego i nie każdą okazję. Ciężki, bardzo pudrowy, bardzo różany. Słodki,ale nie jednostajny. Bardzo ciepły, wieczorowy, otulający jak sweter w zimowy wieczór. Ma bardzo dobrą trwałość. Lubię go stosować w zimne, bardzo zimne dni. Wprowadza mnie w dobry nastrój. Zapach dla fanek ciężkich zapachów. Nieco tandetny flakonik,ale nie przeszkadza mi.

5 /5 HIT!

Kupi ponownie

Używa produktu od: kilka miesięcy

Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania

Kupiony w: Perfumeria internetowa

Ocena szczegółowa:

  • Trwałość: 5
  • Zapach: 5
  • Flakon: 5

nie dla każdego

to zapach z kategorii-albo kocham albo nienawidzę. Nie znam nikogo, kto by pozostał obojętny wobec No 1.
Jest mocny, drażniący, zaczepia i zostaje długo, bardzo długo. Pięknie się rozwija, od uderzenia aldehydami po mrożone róze,pudry,bursztyn... Niesamowicie złożony. Do tego piękny flakon.
Nie jest to zapach dla każdego - na pewno nie dla bardzo młodej dziewczyny, raczej dla kobiety pewnej siebie, swojej kobiecości,która potrafi unieść taki zapach i nie być przy tym "przebraną".
Uwielbiam, zdetronizował moje ukochane do tej pory perfumy.

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

nonkonformizm

na początku pozwolę sobie, w ramach subiektywnego spojrzenia, w kontekście nie tylko samych perfum, na małą dygresję. nie znoszę niedomówień. nie uznaję w ogóle społecznego kodu, iż niedomówienie ma stanowić o jakiejś tajemnicy, jest szyfrem, niuansem. dla mnie niedomówienie jest wadą, cechą złą, żałosną. świadczącą o tym, że gdzieś w obwodzie prąd nie przebiega z takim natężeniem, jak powinien. niedomówienie to szkodnictwo. i tu dochodzimy do puenty, centrum, sedna - niedomówienie w perfumach to porażka. brak określenia zaś to tragedia. z jaką więc radością zamawiałam w ciemno flaszkę No 1 pana Galliano, to wiem tylko ja( i mój kanarek). już na wstępie było wiadomo, że to co prezentuje butelka, nie może być cukrzoną wodą z wazonu, ani też budyniem, tym bardziej muchozolem, czy odświeżaczem powietrza. w tym przypadku, mając do czynienia z mistrzem, miałam prawo spodziewać się czegoś, co jest określone, zamknięte, zakończone i zdefiniowane. i tak też było. perfumy Galliano są bardzo art , co wyklucza ich pospolitość. są zimne, bezczelne, wyzwolone. początkowa faza aldehydów to wspomienie sławnej 5, później mamy zmrożone kwiaty, cukier na kieliszkach z szampanem i cytrusy, na końcu piękny, szlachetny puder. projekcja bez zarzutu, trwałość nawet bardzo zadowalająca. odczucie - pół metra nad ziemią (jeśli wiesz , co chcę powiedzieć).

Używam tego produktu od: jakiś czas
Ilość zużytych opakowań: 1 x 60 ml

4 /5

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

żuję różową gumę orbit w aptece

Pierwszy niuch i poczułam się jak w aptece.
Drugi niuch i jestem w szufladzie z przyprawami w mojej kuchni - pół szuflady wypełnione ziołami, przyprawą do piernika, cynamonem, goździkami, drugie pół budynie, cukry wanilinowe itp...

Wącham, wącham i czuję, że dominują tu właśnie takie apteczno-ziołowe nuty podbite czymś słodkim, mdławym, z domieszką jakiejś chemicznej ostrości, która dodaje zapachowi pikantnerii i przestrzenności.

Wiem, że jest w tym zapachu jeszcze coś co znam, coś co mocno kojarzę, ale nie potrafię tego określić...myślę, wącham, myślę, wiem!
To słodko-mdły, chemicznie ostry zapach różowej gumy orbit dla dzieci :D
Guma przypruszona ziołami i przyprawami z mojej szuflady.

Perfumy bardzo oryginalne, nietypowe, niepodobne do żadnych innych, zmienne, kapryśne, rozwijające się i odsłaniające swoje coraz to inne oblicza.Raz pachną słodko i ciepło - kadzidło? jakaś wanilia? raz lekkimi ziołami, innym razem wyłania się ta przedziwna chemiczna nuta...

Czy ładne? Kwestia gustu. Na pewno ciekawe i trudne. Nie dla każdego i nie na każdą okazję. Podoba mi się ta ich inność, ale nie do końca jestem przekonana czy to mój zapach. Coś fajnego do wąchania, ale czy do noszenia między ludzi? No nie wiem, nie wiem... Mężowi się podobają, więc w domu swobodnie mogę ich używać, ale nie wiem kiedy znajdę dobrą okazję żeby "ubrać się" w nie na jakieś wyjście i czuć się swobodnie. Muszę się z nimi oswoić, dojrzeć do nich czy cokolwiek ;)

Flakonik okropny! Wygląd kiczowaty, ale może być. Za to wygoda użytkowania - tragedia. Ciężko się psika. Trzeba mieć wielkie łapska, albo używać obu rąk. Z jednej ręki flakonik może się wyśliznąć przy próbie naciśnięcia tego wielce ozdobnego atomizera ;)

Używam tego produktu od: chwil kilka
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego 40ml

1 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Mało wyrafinowana jestem...trudno

Recenzje tego zapachu są podzielone. Właściwie dużo jest skrajnych opinii albo miłość albo nienawiść. Bardzo mało jest recenzji pośrednich. I właściwie doskonale to rozumiem. Ten zapach taki po prostu jest - nie jest nudny, zwyczajny. Jest bardzo ale to bardzo charakterystyczny.
No i często przewija się hasło, że są niszowe...wychodzi na to, że mam mało wyrobiony gust.

Flaszkę zakupiłam w ciemno. Zapach nie jest drogi więc zaryzykowałam. Cóż, gorzko pożałowałam.

Opakowanie - piękne. I kartonik i flakon. Myślę, że doskonale pasują do zapachu.

A zapach? Jest wyraźnie różany. Róża jest tu zdecydowanie na pierwszym miejscu. Słodka, nieco syntetyczna ale przyjemna. Niestety róża została podrasowana czymś co przypomina muchozol. Tak, jak gidran, mam takie właśnie skojarzenia. Chemia do unieszkodliwiania owadów. Wydaje mi się, że to aldehydy do spółki z kadzidłem dają taki dziwny efekt. Gdzie ta moja piękna, przydymiona róża? Zapach jest dziwacznie sztuczny, plastikowy do bólu, przypominający zapach zjełczałej szminki o różanym zapachu i sprawia, że po jego powąchaniu żołądek podchodzi mi do gardła.

Tak, zdecydowanie jest nietuzinkowy. Tak, zdecydowanie jest inny niż to, co stoi w drogeriach. Tak, zdecydowanie nie jest to zapach dla mnie. A tym, którzy planują go kupić w ciemno radzę przygotować się na ewentualną sprzedaż flakonu...

Używam tego produktu od: kilka razy
Ilość zużytych opakowań: jeden napoczęty flakon i już posłany w świat

Wizażanki najczęściej polecają:

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Moulin Rouge

Na wstepie zaznacze,ze fanki banalnych kwiatkow-sratkow i tego czym aktualnie "pachnie"ulica lepiej zeby sie nawet nie siegaly po te miksture.

.Pamietam ze skusilo Mnie to opakowanie.Psiknelam na nadgarstek ,oczywiscie odrzut ,odruch wymiotny.Pomyslalam;o matko,tylko Galliano by wpadl na taki pomysl!
Po powrocie do domu juz nie moglam oderwac nosa od nadgarstka.Przepadlam na dobre.Zapach Mnie opetal.Zadne tam kwiatki-sratki.Rasowy zapach dla rasowej kobiety.Trzeba takie lubic lub do takiego dojrzec.
Haute Couture,Moulin Rouge,stroje pelne przepychu,stary teatr,skrzypiace deski ,ciezka czerwona kurtyna...to wszystko widze gdy czuje te perfumy.Opakowanie i modelka na zdjeciu trafione w dziesiatke.
Zapach nie dla nastolatek,nie na lato ,nie do jeansow i trampek.
Zawsze mam go w domu.

Używam tego produktu od: odkad go stworzono?
Ilość zużytych opakowań: kilka ,uzywam w zaleznosci od nastroju

5 /5

Kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Piękne, różane kadzidło

Przeglądając listę njgorszych zapachów KWC natrafiłam na Le Parfum no.1 Naprawdę?

Mnie zapach Galliano od pierwszego powąchania zaciekawił. Flakon uwielbiam, piękny, trochę dziwny, ale pomysłowy i ciekawy. Podobnie jak kampani reklamowa. Sam zapach zaś to dla mnie stary, drewniany kościół (skojarzenia z odwiedzin w takowym wiele, wiele lat temu podcas wakacji w górach; delikatne kadzidło, drewniane nutki, a potem piękny bukiet kwiatów. Dla mnie to zapach wyjątkowy, trochę inny, ale naprawdę piękny i z wielkim potencjałem, ślicznie się rozwija i jest długotrwały.

Miałam 60 ml, i jeśli kiedyś jeszcze mi się trafi okazja, na pewno zaopatrzę się w kolejny flakon.

Używam tego produktu od: trzech lat
Ilość zużytych opakowań: jeden flakon

1 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

Zgroza

Pretensjonalna brzydka butelka kryje woń równie wyszukaną jak nakrycia głowy i miny słynnego projektanta, zapach krzykliwy i boleśnie tandetny.

To kwaśne, duszące, chemicznie przenikliwe kadzidło ma tyle wspólnego z Orientem, ile daleki krewny, który był na trzydniowej wycieczce w Dubaju w 1991 roku.

Trwałość - bardzo dobra.
Projekcja - kosmiczna (szczerze współczuję mieszkańcom obcych planet).

Używam tego produktu od: nie używam.
Ilość zużytych opakowań: odlewka, która wylądowała w koszu na śmieci.

1 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

O mój boże!

No to jest zawodnik, który mnie powalił na łopatki... Sprawdziwszy nuty oraz sprzeczne opinie uznałam, że to będzie coś dla mnie i zamówiłam w ciemno. Psik psik na nadgarstki, pierwszy niuch... Hmmm, wiedziałam, że nie będzie łatwo. Nuta muchozolu, jakaś guma, plastyk i słodziutka róża. No, no myślę, jak to się pięknie rozwinie, nie zrażona dopsikałam się jeszcze i poszłam na spacer. Po jakimś czasie licząc na cudowne doznania zaciągnęłam się wprost z nadgarstka. Wymsknęło mi się wtedy owo "o mój boże!" a nos zawinął się w trąbkę. No ohyda ohydna, muchozol, palony plastyk, guma do potęgi entej, zero przełamania słodyczą, różą alb czymkolwiek, co nie kojarzyło by się z substancjami toksycznymi. Nie wiem jak coś takiego można sprzedawać jako perfumy. Flakon równie obrzydliwy. Jedynie pudełko się broni. Flaszce powiedziałam już" baj baj maszkaro"
Używam tego produktu od: kilka miesięcy
Ilość zużytych opakowań: Jedno naczęte poleciało dalej

2 /5

Nie kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

potworek

Kupiłam w ciemno, spodziewając się bóg wie czego po recenzjach... Nie boję się aldehydów; z Chanel N 5 jestem za pan brat, nie boję się zapachów dziwacznych ani trudnych.
Jednak Galliano to obelga dla dobrego smaku.
Pachnie jak płyn na insekty- istny morderca, kwaśny, ostry i płaski. Z początku cytrusy i porzeczki z chlorem - coś jak Ace czy Domestos; aldehydom ogólnie mówię tak, chemicznym wyziewom z zakładów azotowych firmowanym nazwiskiem Galliano - stanowcze nie! Potem dochodzi kadzidło - ostre i gryzące, podobne do tego z NU YSL - żadnej w tym głębi, żadnej subtelności = czysta tandetna chemia; wyobrażenie o kadzidle osoby, która nie widziała w życiu nic nic poza sterylnym laboratorium.
Zapach osiada pudrowo i nieco balsamicznie - to najznośniejsza choć i najnudniejsza, dość banalna faza zapachu.
Moje odczucia wobec tych perfum są zdecydowanie negatywne - zapewne miało być kontrowersyjnie, a wyszło tanio i irytująco. Jeśli miał to być dialog z aldehydowymi klasykami, to 5-tka jest ciekawą choć trudną rozmową, pełną pułapek i zagadek, zaś Galliano prostackim wrzaskiem podszytym pseudointelektualnym bełkotem. Nie spotkają się nigdy w tym samym miejscu.
Rozczarowanie roku 2012, i to na samą końcówkę...
Używam tego produktu od: kilka tygodni
Ilość zużytych opakowań: w trakcie pierwszego

4 /5 HIT!

Nie wie, czy kupi ponownie

Używa produktu od: nie określono

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

kadzidła kościelne

Galliano mocno podpadł i perfumy można było nabyć w korzystnej cenie - kiedyś wydawały mi się nieosiągalne i również niezrozumiałe w odbiorze.

Poczytałam recenzje poniżej i:

Gdy się użyje go globalnie odsłoni swoją kadzidlaność właśnie w interpretacji znanej z naszych kościołów, tych starszych z dużą ilością wyświechtanego już drewna i nieco wilgotną atmosferą od parująch może i nie najświeższych bukietów... Ale nie wali po nosie, raczej otula tylko podgrzany podnosi na chwilę czoło takie trochę karmelowo czekoladowo śliwkowej słodyczy.
Najbardziej mi się z Avignonem kojarzył... Oczywiście zastanawiałam się czy się nie dowącham również pokrewieństwa z Black Cashmere...
Podobieństw niektóre recenzentki szukały Habanitą... Mimo iż w bezpośrednim odbiorze ich nie czuję - jest na pewno elegantszy i nie tak wszechogarniający, jakby bardziej wyważony... to na drugi dzień na swojej odzieży poczułam coś z klimatu właśnie Habanity! no i mój syn określił ten zapach duszącym... a jego nos za wyznacznik męskiego punktu "wywąchania" zwykłam brać pod uwagę...

Natomiast gdy użyłam tylko na nadgarstki, dodatkowo go rozcierając poczułam coś co anka-res określiła galianowską interpretacją No.5.
I choć jej recenzja do zakupu mnie przekonała to jednak zgadzam się i przychylam bardziej do kadzideł i takież wolę czuć...
Aczkolwiek momentami pojawia się coś jak chanelowa pudrowość mydlano różana...

Uważam zakup za trafiony, bo trafił w mój gust zapachowy... i jest świetnym uzupełnieniem zimowego looku...

Nadaje się na zapach codzienny do ciepłych okryć, swetrów, szali. Nie zabija otoczenia a trwa przy nosicielce...

4 /5 HIT!

Kupi ponownie

Używa produktu od: miesiąc

Kupiony w: Nie podano

Ocena szczegółowa:

róża jest różą, a Galliano wolnym strzelcem

Odczekałam trochę, żeby echa rasistowskiej afery z Galliano ucichły i liczyłam, że niebotyczna cena Le Parfum No.1 spadnie, ale niestety. Udało mi się złapać okazję 60 ml EDP za 150 zł.
Zapach jest osadzony w XXI wieku z zerknięciem przez ramię w duszne, smrodliwe lata 70-80. Jest inny niż masówka sprzedawana w Syforach i innych Douglasach. Pachnie różą ujetą nowocześnie i dość nietypowo. Jednak jak dla mnie zbyt szybko róża przechodzi w mydełkowate klimaty. Przed kupnem obowiazkowo trzeba niuchnąć.
Buteleczka bardzo gallianowska, trąci kiczem, ale chyba o to mu chodziło.
Panu Galliano mimo wszystko życzę dalszej kariery, na Diorze świat się nie kończy....

Używam tego produktu od: trzech tygodni
Ilość zużytych opakowań: 10% z 60 ml

Najaktywniejsze recenzentki
  1. 1

    0
    produktów

    21
    recenzji

    208
    pochwał

    10,00

  2. 2

    0
    produktów

    0
    recenzji

    37
    pochwał

    7,57

  3. 3

    0
    produktów

    1
    recenzji

    137
    pochwał

    6,44

Zobacz cały ranking