Lacoste, Touch of Pink EDT

Wyśmienity zapach

Lacoste touch of pink, świetny kwiatowo-owocowy zapach przyciągający uwagę, dodaje kobiecie zapach świeżości, wręcz młodości.
Flakon o klasycznej budowie, z pięknie cieniowaną jasno różową, różową butelką.
Napis marki pięknie się wyróżnia na takie butelce. Bardzo ciekawa nakrętka.
Zapach jest trwały, utrzymuje się przez cały dzień.
Cena adekwatna do jakości, mimo upływu lat od wydania, nadal często gości u kobiet.

Ten zapach to wspomnienie moich lat młodości w Londynie, to tam poznałam ten zapach, dzięki mojej siostrze, Lubię ten zapach, ale moim zdaniem już z niego wyrosłam,polecam osobom młodym oraz tym które uwielbiają kwiatowe zapachy

ZALETY:
Kwiatowy, orzeźwiający zapach
Fajne opakowanie


WADY:
Cena nie jest adekwatna do trwałości perfum

To dla mnie zapach codzienny, nie za słodki, nie wadzący nikomu, ubieram do pracy i leży komfortowo. Nie ma powalającej projekcji i trwałości, ale to dobry , przyzwoity ;)) zapach. Jak chcesz kusić i dusić otoczenie :)) nie bierz go z półki. Plus za ładny flakon.

Dostałam zapach na gwiazkę i jak dla mnie jest to typowy zapach na lato. U mnie pachnie cytrusowo - kwiatowo z przewaga cytrusów. Jest to zapach płaski bez ogona średnio trwały. Można go dostac w fajnej cenie polecam na miesiące letnie dla niewymagajacych

Lubię ten zapach, ale moim zdaniem już z niego wyrosłam... Polecałabym go raczej dla młodych dziewczyn, nastolatek.

Sprawdza się latem,
Na jesień i zimę wile ciężkie zapachy mimo wszystko czesto wracam do Niego

Gdyby to były perfumy o w zamyśle nieco większej głębi, byłabym zniesmaczona ich banalnością, i choć ładne – w odbiorze "różowe" – zasłużyłyby w mojej subiektywnej opinii co najwyżej na 3 gwiazdki.

Ale Ekipa Lacoste to Ludzie nie tylko utalentowani, ale i inteligentni, więc doskonale rozumiejący, że istnieje także zapotrzebowanie na kompozycje takie, jak "Dotknięcie Różu" (nazwa skądinąd idealnie oddająca ducha tych intensywnych perfum o akordach cytrusowych, pudrowych, słodkich, owocowych, waniliowych i piżmowych), finalnie skierowane do bardzo młodych, dynamicznych, radosnych Dziewczyn.

To perfumy idealne na imprezę na plaży, lub choćby w ogródku, w gronie Przyjaciół, a nie na sale nowojorskiej giełdy, gdzie tak soczysta, owocowa woń po prostu mogłaby rozpraszać, a i nie jest za bardzo kompatybilna z szykownym kostiumikiem lub damskim garniturem. Chyba, że różowym, ale to wciąż nie na giełdę.
Z drugiej strony to różowa soczystość pomarańczy – klasycznej i czerwonej oraz brzoskwini, doprawionych m.in. jaśminem i wanilią intensywna, ale nie mdląca, dzięki stuningowaniu ziołowo-korzenną goryczką kolendry i kardamonu.

Powstały w ten sposób perfumy idealnie takie, jakie miały powstać – nie całkiem wyrafinowane, i nie zmuszające do zadumy, jaką to też za chwilę enigmatyczną nutę zapachową się poczuje, ale i z tych samych względów nie męczące, oraz o naprawdę świetnych parametrach – doskonałe w swojej klasie codziennych, wakacyjnych kompozycji. W tej grupie perfum w pełni zasługują nawet na 5-gwiazdkową ocenę, której nie wystawiam tylko po to, żeby odróżnić je jednak od wyjątkowych "evergreenów".

"Dotknięcie Różu"... Perfumy niewyrafinowane, natomiast poczucie humoru oraz poziom brawury i dystansu do Siebie Kreatorów z Lacoste – już tak :-).

Zupełnie serio, szczerze i gorąco perfumy polecam – na plażową imprezę dla Młodziaków.

Bardzo piękny zapach

Zapach nadaje się idealnie na lato. Jest kwiatowy intensywny. Na ciele utrzymuje się długi czas tak samo na odzieży. Można za jednym psiknieciem obejść cały dzień bez potrzeby poprawiania. Dla mnie bardzo przyjemny

Ten zapach zdecydowanie przypomina mi czasy liceum. Jest słodkawy, ale przy tym dosyć lekki. Nie przytłacza. Nadaje się w sumie bardziej na dzień niż na wieczór. Będzie pasował idealnie do młodych dziewczyn, energicznych nastolatek. Trwałość przeciętna - utrzymuje się kilka godzin. Flakon raczej niezbyt rzucający się w oczy. Obrazuje z jakim zapachem mamy do czynienia. ;)
Korzystałam z niego przed laty, teraz na pewno bym się na niego nie zdecydowała, bo jest dla mnie zbyt niedojrzały i nijaki.

Lubię ten zapach, ale moim zdaniem już z niego wyrosłam... Polecałabym go raczej dla młodych dziewczyn, nastolatek.

Większość twierdzi, że już niemodny, ale ja uważam, że u każdego będzie pachnieć inaczej i zawsze jest czas na przetestowanie na sobie.

Zapach ogólnie bardzo świeży, a zarazem słodki. Na początku pachnie pomarańczą i brzoskwinią, a później wanilią i kardamonem. Idealny na lato, ewentualnie wiosnę. Ma przeciętną projekcję i pasuje na dzień niżeli na wieczór.

Buteleczka taka sobie, ale odzwierciedla zapach - prosty, dziewczęcy, uroczy.

Bardzo lubię zapach Pour Femme od Lacoste oraz siostrzaną wersję Touch of Pink - Joy of Pink. Joy zabrałam kiedyś ze sobą na wakacje i takie właśnie wspomnienia niesie ze sobą ten zapach, więc gdy potrzebowałam perfum na wiosnę bez wahania stwierdziłam, że wypróbuję ten "dotyk różu". Sama się dziwię sobie, że ten zapach ma już tyle lat, a ja dopiero teraz po niego sięgam. Faktycznie, powstało wiele podróbek Touch of Pink - sama chyba nawet miałam jedną z nich, gdy byłam w szkole średniej. Gdy przyszła do mnie przesyłka z flakonikiem, trochę się rozczarowałam...

Ten zapach poznałam już bardzo dawno temu. Bardzo pasuje do młodych osób. Jest świeży i taki "radosny". Opakowanie raczej bez szału. Trwałość ok, czuję go przez cały dzień. Często do niego wracam, zwłaszcza gdy jest piękna pogoda.
Cena bardzo przystępna.

Ten zapach był szalenie modny kilkanaście lat temu - reklamowany na potęgę bodajże przez Natashę Thomas (?) w reklamach na Vivie, MTV i w gazetach Cosmopolitan, Glamour czy Joy. Zgodzę się z moimi poprzedniczkami, że każda młoda dziewczyna chciała go wtedy mieć ;) Nie było mnie stać w tamtych czasach na tak drogi zapach, o dostępie do testera oryginału też mogłam pomarzyć. Touch of pink był masowo kopiowany przez wszelkiego rodzaju tańsze marki typu Bi-es - nie ukrywam, skusiłam się na podróbkę. Nie ja jedna. Cała szkoła, całe osiedle, całe miasto pachniało wtedy tym zapachem... Każda z koleżanek miała w gotowości flaszkę tego podrabianego specyfiku w torebce i co jakiś czas dokładała kolejną porcję i kolejną... Sam zapach nie podobał mi się - był dla mnie za słodki, zbyt duszący, sztuczny - no cóż, taki urok tanich podrób za 15 zł, ale używałam ich dalej, twardo, bo przecież każda kumpela też ich używała ;)
Minęło "trochę" lat, zapach ten poszedł w zapomnienie, aż któregoś dnia trafiłam na mega promocję w mojej ulubionej perfumerii internetowej i nabyłam je za jakieś 60 zł za 90 ml - chciałam w końcu, po latach mieć oryginał, może troszkę z sentymentu i zamówiłam :)
Przyszła paczka i - o zgrozo :D ! - on się niczym nie różni od tych koszmarnych, tanich podróbek z chińskiego sklepu "Wszystko po 4,50"!
Psiknęłam nadgarstek i powróciły wszystkie koszmary tamtych lat - te dżinsy biodrówki, przekłute pępki, krótkie bluzeczki wiązane na szyi i blond pasemka prosto spod folii aluminiowej i rozjaśniacza. Touch of pink to kwintesencja tamtych czasów obfitujących w Dodę i Mandarynę, taka wisienka na torcie. Zapach jest koszmarnie słodki, duszący, kwiatowo-owocowy, ale w najgorszym wydaniu, przełamany goryczą grejfruta. Wszystkiego jest za dużo, on aż krzyczy. Na skórze robi się wręcz stęchły. Dla mnie to nie jest zapach młodych dziewczyn, beztroski, wolności - to zapach wkurzonych życiem 16latek, które chowają się po kątach z papierosami, których zapach zamaskują zaraz pokaźną ilością Touch of Pink.
Flakon wizualnie jest ładny, ale korek jest koszmarnie niewygodny - trzeba dużo siły, żeby go wyciągnąć.
Niestety - są trwale. Niestety - są wydajne. Nie wiem jak ja to zużyję ;)