Giorgio Armani, Armani Code Absolu She EDP

Zapach, w którym nuta imbiru wibruje aż miło. To pewnie przez ten imbir tak lubię używać tego zapachu podczas chłodnych czy wręcz zimnych dni. Świetnie nadaje się na dzień, ale i wieczorem się sprawdzi. Jest dość trwały i ogoniasty, dobrze komponuje się z ciepłym swetrem czy szalikiem. Raczej nie wyobrażam sobie, aby używać go latem. Według mnie sam zapach nawiązuje do wersji podstawowej, do klasyka, ale właśnie jest taki "przykryty" warstwą imbiru, który pięknie rozgrzewa i towarzyszy osobie noszącej go. Flakon ma "sylwetkę" charakterystyczną dla całej linii, ale pokrytą złotą warstwą. Myślę,że to dobry i nieobnoszony zapach, nie ma ryzyka,że co druga osoba będzie nim pachnieć.

Przyznam, że oczekiwałam więcej po tym zapachu. Miałam nadzieję na jego złożoność, na rozwój poszczególnych nut wraz z upływem czasu. Co dostałam? Dla mnie sztuczną wanilię. Taki aromat do ciasta. Poprawny, lekko słodki (uwaga to nie jest słodki ulepek!). Autentycznie kojarzy mi się z aromatem do ciasta ze szklanej fiolki, nadużywanym absurdalnie w latach dzieciństwa jako środek odstraszający komary. Muszę uczciwie przyznać, że jest to aromat przyjemny, nie wywołuje migreny, pomimo swojej słodyczy, nie obezwładnia. Więc jaki mam do niego zarzut? Jest dla mnie...płaski. Taki jednolity, prosty. Kojarzy mi się z sexy amber M. Korsa, z zapachem , który musiałam oddać... nie będzie powtórki zatem. Trwałość zadowalająca. Odebrałam sygnały, że ładnie pachnę. To jednak nie moja bajka. Nad jaśmin i pomarańczę wybija się nadto wanilia. Too much.