Ładnie pachnie, jest wydajna, ujarzmia włosy, ale spodziewałam się większego efektu wygładzenia!
Na początku dziękuję Wizaż za możliwość przetestowania całej linii John Frieda, ponieważ miałam okazję poznać kosmetyki, do których będę powracać niejednokrotnie. Jestem ogromnie ciekawa innych wersji i chętnie je przetestuję. Obecnie moje włosy są w okresie naprawy po wieloletnim rozjaśnianiu pasm. Co za tym idzie są osłabione, cienkie i w okresie jesienno zimowym okrutnie się puszą i są niesforne. Przez większość czasu muszę je więc spinać i mogę pomarzyć o rozpuszczonych włosach. Dodam jeszcze,że bardzo szybko się przetłuszczają i muszę je codziennie myć, co uważam,że dodatkowo je osłabia.Poszukuję więc skutecznego wygładzenia i jednocześnie delikatności, która zadba o słabe kosmyki. Odżywka z serii Ease Weightless spisała się dobrze, jednakże nie w pełni spełniła moje oczekiwania.
Zacznę jednak tradycyjnie od opakowania, które tutaj prezentuje się naprawdę ładnie i praktycznie.Odżywka ukryta jest w solidnej tubie o fioletowo-różowej kolorystyce. Odwrócona pozycja na zakrętce pozwala na wygodne wydobycie zawartości co do ostatniej kropli. Tuba jest elastyczna i na tyle miękka,że bez problemu zaaplikujemy odżywkę podczas kąpieli czy prysznicu. Konsystencja jest średnio gęsta, aksamitna i o białym kolorze. Na moje cienkie i raczej krótkie włosy wystarcza większa kropla by pokryć włosy na długości. Przez to jest ona wydajna i wystarcza na naprawdę długi okres stosowania. Konsystencja jest dość zbita przez co odżywka nie spływa z włosów, a dobrze w nie wnika i jej aplikacja to czysta przyjemność. Zapach nie jest tak spektakularny jak w przypadku szamponu jednakże jest równie przyjemny. Jest to słodka, lekko migdałowa nuta, która pozwala się zrelaksować i długo utrzymuje się na włosach.
Działanie odżywki oceniam na mocne 4 punkty! Dlaczego nie na 5, o tym napiszę poniżej. Zacznę od plusów i zaznaczę,że jest to niezwykle lekki i delikatny produkt. W żaden sposób nie skleja włosów, nie obciąża i nie powoduje ich nieestetycznego zbijania się w strąki. Włosy są lekkie, puszyste wręcz pełne objętości! W dotyku są niezwykle miękkie i jednocześnie nieco grubsze niż przy użyciu innych kosmetyków. Odżywka wizualnie poprawia stan zniszczonych włosów, przesuszenia nie są widoczne a końcówki prezentują się znacznie lepiej i pełniej. Posiadaczki cienkich i raczej rzadkich włosów na pewno będą zachwycone tym efektem, można poczuć,że ma się więcej włosów na głowie! Odżywka pomaga przy ich układaniu, sprawia,że włosy są elastyczne i podatne na stylizacje. Nie jestem jednak do końca usatysfakcjonowana efektem wygładzenia. Spodziewałam się mocniejszego efektu. Tutaj mamy do czynienia z delikatnym ujarzmieniem puszenia, jednakże włosy nie są idealnie gładkie. Małe włoski na długości nadal odstają a i zdarzało mi się,że mimo wszystko po wysuszenia włosy nieznacznie się puszyły. Jak dla mnie odżywka mogłaby bardziej dociążać lekkie i fruwające włosy. Z tego względu nie wiem czy do niej powrócę. Owszem na pewno pomaga wygładzić niesforne włosy,ale nie do końca radzi sobie z uporczywym puszeniem. Jest to naprawdę delikatny, dobry kosmetyk, który pomaga w walce z cienkimi, zniszczonymi i niesfornymi włosami. Gładkość, puszystość i blask to główne efekty jakie otrzymacie dzięki stosowaniu odżywki John Frieda. Mimo wszystko polecam wypróbować, gdyż ta jakość przemawia sama za siebie!
Szczegóły:
- Wydajność:
- Zgodność z opisem producenta:
- Zapach:
- Stosunek jakości do ceny:
- Opakowanie:
Recenzent/ka:
Używa produktu od:miesiąc
Wykorzystał/a:jedna próbka