Sesderma, C - Vit Intensive Serum (Serum w ampułkach 12% witaminy C)

Ten produkt od Sesdermy to mój hit. Już po pierwszej aplikacji widać efekty. Stosując kuracje przez 10 dni , mamy rezultaty jak po zabiegu kosmetycznym. Skóra jest wygladzona, swietlista, cienie zminimalizowane. Ma dosyć ciężką formułę, ale dla mnie to akurat zaleta.
Jedyną wadą produktu moze byc zapach, który jest wyczuwalny na skórze dosyć długo po aplikacji.
Ja jednak polecam z całego serca, szczegole cerom suchym i mieszanym.

Stosowałam ampułki w ramach terapii szokowej, czyli codziennie. Na początku rano, ale zostawał żółty ślad na twarzy, więc zmieniłam na wieczór. Ilość ampułki starcza mi na twarz, dekolt i szyję. Po 4 ampułkach przebarwienie na policzku z którym walczyłam prawie 5 miesięcy było już bardzo mało widoczne!!! A nic innego nie pomagało! Do tego cera stała się gładka, promienna i pełna życia. Ku mojemu zdziwieniu też pomogły na zaskórniki na nosie oraz przyśpieszyły gojenie zmian potrądzikowych. Produkt zdecydowanie warty uwagi i wypróbowania, ja mam już kupione kolejne opakowanie, bo mam zamiar wracać do kuracji. Jedyny minus to tłusta formuła, która jak się nie wmasuje to potrafi spłynąć i pobrudzić ubranie czy pościel.

Zużyłam na przestrzeni ostatnich trzech lat około 3 czy 4 opakowań. Uważam, że są bardzo skuteczne, a przy ich działaniu widać poprawę cery, skóra jest bardziej rozświetlona. Niestety mnie witamina c zawsze zapycha, nie inaczej było i w przypadku tego produktu ale zaoobserwowałam tylko kilka niedoskonałości. To najlepszy osiągnięty w moim wypadku rezultat, ponieważ więszość innych produktów z witaminą c powoduje u mnie wyrzut mnóstwa pryszczy i powrót do ery pryszczatego nastolatka.
Konsytencja jest tłusta po rozmasmarowaniu, więc ewidetnie dla mnie ampułki nadają się tylko na noc. Warto sobie chociaż raz wypróbować, bo z pewnością bedą fajnym zastrzykiem młodości dla skóry i sprawdzić czy przypadkiem nie wkurza nas mazista konsytencja ampułek. Ja do nich co jakiś czas powrócę.

Wypróbowałam serum w postaci dwu ampułek po 1,5 ml w zestawie z kwasem glikolowym, który bardzo lubiłam. Kosmetyki Sesderma świetnie działały na moją skórę i wypróbowałam kilka, ale miałam na nie szał zanim zaczęłam świadomiej wybierać produkty do pielęgnacji i zwróciłam uwagę na preparaty, które nie są poddawane testom na zwierzętach. Co do tej marki, trudno uzyskać w tym temacie jasną deklarację, a to zawsze jest podejrzane. Dlatego też nie kontynuuję przyjaźni z kosmetykami tego twórcy. Żałuję, bo są świetne, ale nie chcę by jakieś stworzenie cierpiało dla mojej urody.

- OPAKOWANIE: serum znajduje się w małej ampułce o pojemności 1,5 ml, która wykonana jest z żółtego plastiku (a szkoda, bo po zdjęciach wcześniejszych Recenzentek widzę, że jest, albo była, szklana opcja). Otwiera się ją odrywając górną węższą część, co nie jest większym problemem.
Jedną fiolkę wykorzystywałam na dwa razy i zabezpieczałam ją po pierwszym użyciu silikonową nakładką-aplikatorem, którą miałam z pełnego zestawu ampułek z kwasem glikolowym.

- KONSYSTENCJA: mamy tutaj płyn o delikatnym żółtym zabarwieniu i nieco tłustawej formule. W moim przypadku, gdzie skóra jest chłonna, nie stanowi to problemu. Kosmetyk dobrze się wchłaniał pozostawiając jedynie nieznaczny film, który jednak nie stanowił przeszkody dla kolejnych kosmetyków nakładanych w porannej rutynie pielęgnacyjnej, łącznie z sypkim pudrem, który stanowi cały mój makijaż.

- ZAPACH: subtelny, słodkawo – cytrusowy, bardzo przyjemny w momencie aplikacji. Jednak w reakcji z moją skórą stawał się metaliczny i towarzyszył mi cały dzień, co niezmiernie mnie drażniło. Myślę, że to kwestia któregoś ze składników tego serum bo miałam też krem z tej serii, który nie stwarzał takiego problemu.
Poza wspomnianą kwestią etyczną, zapach jest drugim argumentem, dla którego nie wróciłabym do tych ampułek.

- DZIAŁANIE: serum dało mojej skórze estetyczny blask i rozjaśnienie. Mimo że moja cera wymaga zmatowienia i rozświetlające produkty nie wyglądają na niej zbyt dobrze, to jednak tutaj to rozświetlenie pojawiało się tam, gdzie powinno i skóra wyglądała zdrowo, była rozpromieniona.
Ponadto serum też dobrze działało na moje odwodnienie dostarczając dawkę nawilżenia i wspomagając pełną pielęgnację.

Działanie serum oceniam obiecująco. Byłam zadowolona z efektów, jednak ze względu na zapach i kwestię testów na zwierzętach żegnam się z nim czując niedosyt.

Długo chodziłam wokół tych ampułek. Z jednej strony przekonujące opinie użytkowników, masa entuzjastycznych recenzji, wysoka zawartość witaminy C i renoma marki. Z drugiej wysoka cena i jednak pojawiające się tu i ówdzie nieco mniej przychylne recenzje, traktujące o tym, że tak naprawdę za taką cenę to cudów nie robi mocno studziły moje zapędy. W końcu jednak przekonała mnie atrakcyjna promocja w jednej z aptek internetowych i tym oto sposobem miałam okazję przetestować to cudo.

Ampułki można stosować na różny sposób - jako kurację wspomagającą, raz na parę dni, lub jako "terapie szokową" czyli codziennie. Ja wybrałam ten drugi sposób, bo chciałam zobaczyć czy faktycznie ujrzę tak widoczne rezultaty i zwłaszcza, że walczę z kilkoma przebarwieniami, na które witamina C na ogół dobrze działa. Do tego niestety jesienią i zimą moja skóra na ogół szarzeje, traci promienność i blask, wygląda na mocniej zmęczoną niż jest w rzeczywistości. Dlatego wszelkie kosmetyki dodające energii i blasku to coś dla mnie.

Opakowanie zawiera 10 szklanych ampułek i kapturki ułatwiające ich otwieranie. Ampułki w sumie łatwo się otwiera, więc kapturki nie były dla mnie jakoś wielce pomocne. Serum jest wodniste i ma słomkowy kolor. Zawartość jednej ampułki to naprawdę dużo, ja nakładałam na całą twarz, szyję oraz dekolt, dość obficie. Pewnie spokojnie by wystarczyło na dwa razy, ale jakoś nie ufałam czy po otwarciu na kolejny dzień nie straci swoich właściwości i całość wykorzystywałam na raz, wsmarowując właśnie w szyję i sporą część dekoltu. Pierwsze co mnie zaskoczyło po aplikacji - uczucie ciepła. Po nałożeniu serum miałam wrażenie jakby mi się nagle bardzo ciepło zrobiło albo jakbym weszła do mocno nagrzanego pomieszczenia. To uczucie znika po kilkunastu sekundach, od czasu do czasu czułam też delikatne mrowienie. Nie da się ukryć, że serum zostawia trochę tłustą warstwę. Ja czekałam dłuższą chwilę i nakładałam potem krem, i jakoś to nawet wyglądało, ale tak, widać i czuć wyraźny film, serum się nie wchłania, a przynajmniej tego nie robiło na mieszanej cerze jaką posiadam.

Przyznam, że miałam mocno rozdmuchane nadzieje co do działania. Na ogół jestem sceptyczna jeśli chodzi o obietnice cudów, ale tutaj otoczka podziałała i czekałam na efekt wow. No i cóż, wielkiego wow nie było. Wydaje mi się, że u osób, które (jak ja) stosowały już skuteczne sera z witaminą C i ogólnie dbają nieco więcej o skórę, stosują składniki aktywne w wysokiej zawartości, dermokosmetyki ze sprawdzonymi formułami itp. to mogą trochę się czuć rozczarowane. Wydaje mi się, że największą różnicę po zastosowaniu tych ampułek można zauważyć właśnie jeśli nie stosowało się wcześniej regularnie takich produktów, wtedy być może efekt jest bardziej widoczny. Na mojej skórze serum nie zrobiło rewolucji, ale muszę przyznać, że jest to bardzo dobry jakościowo produkt, i do tego faktycznie widać jego działanie. Skóra się rozjaśniła, stała się bardziej promienna, zniknęła ziemistość. Po pierwszych kilku dniach skóra była nieco wysuszona, ale potem wróciła do równowagi i naprawdę podoba mi się to co widzę w lustrze - jasna, gładka skóra, bardziej jednolita, zmarszczki nieco bardziej ukryte. Osobiście liczyłam na nieco większy wpływ na przebarwienia. W tym względzie akurat to serum mnie nieco zawiodło, ale zdaję sobie sprawę, że walka z przebarwieniami to długotrwały proces, więc na jednej kuracji nie można poprzestać. Podsumowując - bardzo dobry produkt, chociaż dla osób aktywnie dbających o cerę może niekoniecznie hit. Dla mnie osobiście nie, ale i tak świetnie było je wypróbować i być może w innych okolicznościach jeszcze do nich wrócę.

Witamina C to podstawa w mojej codziennej pielęgnacji, moja cera ją uwielbia. Przerobiłam sporo specyfików z różnymi stężeniami i formami witaminy C. Najbardziej cenię sobie sera. W moim schemacie pielęgnacyjnym produktów z witaminą C zazwyczaj używam rano, jednak te ampułki używałam przy wieczornej pielęgnacji.

Opakowanie to szklane ampułki, jedna wystarczy nawet na 3 razy, wielkim plusem jest dodatkowy korek/kapturek do ampułek, więc po otwarciu spokojnie można zostawić ją na kolejne użycia, a witamina C szybko nie oksyduje.

Produkt nie podrażnia, nie uczula, pięknie sprawował się na mojej wrażliwej cerze. Cera z każdym dniem robi się bardziej miękka, jędrniejsza, odzyskuje blask. Poprawia koloryt skóry i minimalizuje przebarwienia. Jest to super bomba witaminowa, której efekty szybko widoczne są na twarzy. Cera nie wygląda już na zmęczoną, pozbawioną blasku, ma piękny zdrowy glow. Ampułkę możemy stosować 1-2 razy w tygodniu lub jako kurację przez tydzień codziennie.

Największym minusem dla mnie jest konsystencja produktu, serum jest dość tłuste i lepkie, czego ja nie lubię, zostawia naprawdę dość tłustą warstwę na twarzy dlatego używałam je wyłącznie na noc.

Serum do twarzy

W opakowaniu mamy dwie kapsułki, każda po 2ml pojemności.
Jedną stosujemy na dzień, drugą na noc. Ampułka na dzień ma gęstszą konsystencję, jest bardziej treściwa i lekko oleista. Po dłuższej chwili dobrze wtapia się w skórę. Smarując twarz, szyję dekolt wystarczy jej na kilka użyć.
Ampułka na noc z kwasem jest rzadka, wystarczy na dwa użycia Po jej nałożeniu skóra przez kilkanaście minut lekko szczypie, potem efekt ustępuje.
Mam skórę wrażliwą i po użyciu nie wystąpiło żadne uczulenie czy nadwrażliwość.
Ogólnie ujmując jest to ciekawy produkt. Myślę, że warto skusić się na pełnowymiarowe opakowanie. Wtedy lepiej można ocenić czy dobrze usuwa wszelkie przebarwienia, czy spłaca zmarszczki i ujędrnia. Na pewno po tym zestawie skóra jest nawilżona, bardziej promienna.

Rozświetlenie

Serum w ampułkach z 12% vit. C. Przepięknie rozświetlają skórę, dodają jej naturalnego blasku. Idealne rozwiązanie dla skóry poszarzałej, zmęczonej, z nierównym kolorytem. Ampułkę możemy stosować 1-2 razy w tygodniu, lub dla bardziej wymagających- jako terapię szokową- nawet codziennie. Fajny zabieg przed wielkim wyjściem lub imprezą ???? Osobiście nie jestem w stanie wykorzystać całej ampułki na twarz, szyję i dekolt, dlatego to co mi pozostanie wsmarowuję w inne części ciała np. ramiona ????

Mam 27 i cerę tłustą wyregulowaną, wrażliwą, bardzo skłonną do trądziku. W tej chwili moim największym problemem jest nierówny koloryt (trochę rumienia, trochę przebarwień) i zapchane pory. Ampułki wybrałam, ponieważ moja kosmetolog poleciła mi witaminę C w celu ujednolicenia kolorytu i uspokojenia moich zaczerwienień. Ta sama pani kosmetolog przekonała mnie do szukania w dermokosmetykach i markach laboratoryjnych, zamiast drogeryjnych i koreańskich.

OPAKOWANIE:
Dla mnie to chyba największa wada ampułek sesderma. Nie ma żadnych instrukcji co i jak, wszystko jest takie "domyśl się, wisi mi to". No nieładnie. Ja się źle domyśliłam. Mamy klasyczne szklane ampułki do złamania wzdłuż białej kreski i kapturki. No i tu pierwszy problem. Po co one są? Wychodzi mi że w celu ograniczenia utleniania produktu, jeśli nie zużyjesz całości na raz, ale nie wiem. Tak ich używam. Jak daleko wcisnąć go na buteleczkę? Za pierwszym razem wcisnęłam prawie do końca, przez co nie mogłam dawkować produktu, bo końcówka jest zbyt wąska, by płyn sam spłynął przez nią, wymaga to nacisku za miękką część. Więc polecam wcisnąć za te dwa wałeczki od środka kapturka, wtedy można swobodnie dawkować produkt przez tą rureczkę.

STOSOWANIE:
Stosuję ampułkę raz w tygodniu, najpierw zrobiłam zestaw ampułka glycolic, rano witamina C, teraz trzeci tydzień używam tylko ampułek vic-C. Po doświadczeniach z podwójnego opakowania wiem, że nie jest to najprzyjemniejszy produkt na rano. Zużywam więc warstwami około 3/4 buteleczki wieczorem (wylewając zawartość na dłoń, od razu tego kapturka nie zakładam, dopiero po wieczornej pielęgnacji go nakładam). Następnego ranka (nie chcę, by produkt utleniał się, stąd robię wieczór-następny poranek) nakładam ampułkę przez ten kapturkowy aplikator. On dobrze odmierza malutkie kropelki, dzięki czemu łatwo można rozprowadzić produkt i warstwami go wklepać bez poczucia ciężkości. Wymaga to jednak oczywiście chwilę dłużej niż zwykłe serum rano, ponieważ tymi kropelkami i tak wychodzi 2-3 warstwy. Potem filtr i jestem gotowa.

EFEKTY:
No pięknie jest. Cera jest świetlista, zaczerwienień już praktycznie nie mam. Mam taki śliczny połysk na skórze, no jak z koreańskich reklam kremów bb, no po prostu szok. Efekty rozjaśnienia przebarwień są szybko widoczne. Mam jednak takie większe przebarwienie po pryszczu (stan zapalny był już wygojony przy pierwszej używanej ampułce) i ciągle je widać. Nie jest to więc produkt cudotwórca, który wymaże nawet Twoje wspomnienia o byłym chłopaku, ale jest to niesamowicie skuteczny produkt i to mu trzeba przyznać.

PODSUMOWANIE:
Zdecydowanie będę wracać do produktu, jestem zainteresowana dzięki tym ampułkom całą marką, a szczególnie linią c-vit. Mam dużą ochotę na serum. Na pewno kupię te serum przed moim ślubem. Wydaje mi się, że jest to produkt, który zawsze chciałabym mieć przy sobie, by móc wyglądać świetnie, jeśli tylko najdzie mnie ochota, by czuć się w najlepszej swojej wersji.

Uwielbiam te ampułki

Wnętrze opakowania skrywa dwie urocze ampułki szczęścia, tak dokładnie bym je nazwała ????. Witamina C to jeden z tych składników, które moja skóra dosłownie wchłania jak gąbka a potem odwdzięcza się gładkością i promiennym wyglądem. Uwielbiam kwas askorbinowy bo jak nic innego, ratuje mnie po nieprzespanej nocy, w stresie czy nawet podczas choroby gdy muszę wyglądać "jako tako". Przecież wiecie, że i takie sytuacje się zdarzają .

To dwu-ampułkowe pudełeczko świetnie nadaje się na pierwsze testy, po których jesteśmy w stanie stwierdzić czy to miłość a może nie?

W moim przypadku miłość w 100% C-Vit Intensive Serum zawiera aż 12% witaminy C, która działa cuda takie jak:

Przyśpiesza regenerację skóry.

Wyrównuje koloryt, niweluje przebarwienia.

Spłyca zmarszczki, nawilża.

Rozjaśnia i dodaje skórze wigoru.

z dobrodziejstw ampułek korzystam najczęściej tuż po zakończeniu sezonu letniego, bądź po skończonej terapii kwasami. Aby wzmocnić ich działanie wykorzystuję domową mezoterapię, roller 0.5. Z całego asortymentu ampułek Sesderma te z witaminą C robią z twarzą największe WOW. Jako fanka firmy miałam okazję wypróbować zarówno te z kwasem hialuronowym, migdałowym, glikolowym ,jednak to witamina C przoduje. Ampułki mają gęstą, oleistą konsystencję, nakładane na rękę i twarz są wręcz ciepłe. Po mikronakłuciu mogą delikatnie szczypać jednak jest to działanie chwilowe i warte wyprobowania . Po nocy twarz jest niesamowicie nawilżona, gładka, rozświetlona ( nie tłusta ale właśnie promienna). Pani kosmetolog zauważyła różnicę w kondycji cery. Być może ampułki wydawać się mogą zbędnym gadżetem, jednak ja gorąco polecam taką kurację kilka razy do roku ale poprawienia stanu skóry , od czoła po szyję :)

Osobiście uważam ten preparat obok FlavoC za jeden z najlepszych na rynku. Dlaczego? Jest to nieliczny preparat, który mnie nie zapycha. Niestety mam ten problem, że preparaty Wit c są tłuściochami. Już po niedługim czasie użytkowania na mojej skórze pojawiają się wągry w kolorze preparatu co czyni kurację wątpliwą.(tak było z Liq) Do tego preparaty dość szybko się utleniają.(ciemnieją aż do koloru ciemnej herbaty) Taka witamina C jak wiadomo bardziej szkodzi niż pomaga. (Liq po 4 tygodniach) Ten preparat ma wysoką zawartość Wit c, przy czym stopień tłustości jest znośny. Zapakowany jest w ampułki. 1 ampułka starcza mi na tydzień kuracji. Cena za 5 ampułek to około 100 zł. Przyzwoicie. Dodam, że sezonowo występuje w sprzedaży rewelacyjny dwupak Wit c oraz preparatu z kwasem glikolowym w cenie około 20 zł. Przy zakupie 5 opakowań dostajemy 1 kurację gratis. Zestaw petarda na poważniejsze problemy ze skórą typu blizny potrądzikowe, przebarwienia. Obowiązkowy filtr UV.