Lirene Dermoprogram, Cera tłusta i mieszana, Krem matująco - nawilżający (stara wersja)

Nie chcę się wypowiadać co do właściwości matująco - nawilżająych tego kremu ale ostrzegam osoby o tłustej ale wrażliwej cerze: PODRAŻNIA! I to mocno! Po użyciu tego specyfiku wystąpiły na mojej twarzy czerwone plamy. Pozbyłam się ich stosując nieśmiertelny Nivea (nawet przy cerze tłustej Nivea ratuje :) ) . Dlatego nie polecam.

Krem jest po prostu beznadziejny! Nie matuje, beznadziejnie się wchłania, mam wrażenie że makijaż nałożony na ten krem zlewa mi się z twarzy. Mam cerę mieszaną z dużą skłonnością do przetłuszczania się i wyprysków, a ten krem spowodował prawdziwy wysyp wągrów i pryszczy (musiałam wrócić do silnych kosmetyków przeciwtrądzikowych z apteki - Iwostin). Nie polecam go nawet wrogom! Strasznie zatyka pory. Nie nadaje się nawet na noc....

Nie wiem dlaczego go tak zbesztali... A on taki fajny jest... i tani.. i fajnie pachnie... lekki i szybko się wchłania...Mam porównanie, bo mam krem z Avonu, którego męczę i męczę a on się nie chce jak na złość skończyć ( a efektu nie daje żadnego, w dodatku ma niefajny, chemiczny zapach). Kupiłam Lirene, a tamtego oddam do adopcji!Jestem zadowolona! Może nie matuje cały dzień, ale w końcu mamy upały i na pewno dłużej niż poprzednik nieszczęsny... Kupię jeszcze nie raz!

Nie używałam regularnie wielu kremów do twarzy, bo czasami zapominałam, czasami nie miałam czasu, a niektóre od razu zniechęcały mnie po pierwszym zastosowaniu. Doprowadziłam swoją cerę do nieładnego stanu, więc w końccu doszłam do wniosku, że czas się za siebie zabrać. I co? Poszłam do pierwszej lepszej drogerii i poprosiłam o jakiś krem do cery mieszanej. Oczywiście byłam sceptycznie nastawiona, kiedy sprzedawczyni zaczęła wyciągać i reklamować mi słoiczki z tymi "cudeńkami w środku". Jako pierwszy pokazała mi właśnie ten krem a ja pomyślałam, którey pierwszy ten lepszy i kupiłam. Do stosowania zachęcił mnie już sam zapach, bardzo przyjemny ale lekki. Kremik ma również lekką konsystencję, łatwo i szybko się wchłania, daje uczucie świeżości na cały dzień. Jeśli zapomnę go zastosować (zo zdarza się rzadko) czuję się dziwnie i nieswojo, chyba to uzależnienie :) Jest wydajny. I tak sobie myślę, że kupię go ponownie, choć lubię testować na sobie różne kosmetyki. Przy tym jednak chyba zostanę przez dłuzszy czas, bo jest naprawdę godny polecenia.

Koszmar. Zaczne od tego jakim cudem nabylam przez pomylke ten bubel. PO przeczytaniu opini o podobnym niebieskim kremie tej firmy, ale: odżywczym żelu, przez pomylke wzielam w aptece wlasnie podobny krem, ale matujacy. Pomyslalm ze musi to byc ten ktory dostal chyba 4 gwaizdki na Wizazu. Uradowana,wrocilam do domu, sprawdzilam na stronie, ze jednak to nie ten! :|Ale coz, dalam mu szanse-matowil skore, pod makijaz tez ok, akurat zaczynala sie wiosne, to pomyslalam ze ok, ale, miala ostatnio spotkania w pracy, ktore trwaly, od rana do poznego popoludnia, nosilam ten krem i makijaz po kilka-kilkanascie godzin. Co sie dzialo z moja skora, to sam Ozyrys nie opisze!Duchota, jakas lepkoscna twarzy, nie taka "kremow", ale jakbym miala brudna twarz, i co najgorsza porobily mi sie wypryski-czyli blokuje pory i to tak pozadnie,. Nie kupujcie tego bubla, never!!

Tak jak lubie tę serię Eris do pielęgnacji twarzy (mleczko, tonik, żel do mycia - bomba!), tak tego kremu nie znoszę. Tłusty, nie wchłania się, zostaje lepka powłoka, buzia mi się po nim błyszczała jak latarnia morska, i w ogóle do niczego...

Ilość zużytych opakowań: dwa razy po 1/2 słoiczka, za każdym razem lądował w śmietniku. A za drugim razem naprawdę chciałam się do niego przekonać. Nic na siłę najwyraźniej....

Po pierwszym zastosowaniu, fakt, zachwycona nie byłam. Ale przełamałam się i jest OK :) Wprawdzie nie matuje, może minimalnie, ale za to świetnie nawilża! Uratował moją skórę po Brevoxylu :) Nie zatyka porów i skóra wygląda na zdrowszą ;)

Nie wiem, co od niego chcecie :P

Zasługiwałby na ****, ale że zaczął działać po pewnym czasie, a na dodatek nie matuje, dostanie tylko *** :)

Najgorszy krem jaki miałam! Nie dość ze nie matował i miał bardzo męczący zapach (aż sie zastanawiam co tym zapaszkiem maskowano) to jeszcze spowodował wysyp strasznych pryszczy-wulkanów, które później przez miesiąc leczyłam (wracając potulnie do nivea young). nie wiem co to bylo, uczulenie, zatkane tragicznie pory? W każdym razie nikomu nie polecam, chyba ze najgorszemu wrogowi ;)

Kremik jest gęsty, ciężkawy, długo się wchłania i zatyka pory. Absolutnie nie matuje! Zdecydowanie nie dla mnie. Nawet na noc nie mam już siły go stosować. Generalnie nie polecam!

Nie umiałam się przekonać do tego kremu. Miał matowić - nie matowił, miał nawilżać - nie nawilzał. U mnie spowodował wysyp malutkich krosteczek na czole, które już na szczęście wyleczyłam. Nie polecam...

Robiłam dwa podejścia. Do kremu sprzed przemalowania go na Lirene i po przemalowaniu. Obydwa się nie sprawdziły. Obydwa uczuliły (to, że skóra jest tłusta, to nie znaczy, że pancerna). Nie matował jakoś szczególnie, a i nawilżał też nie jakoś rewelacyjnie. Uczulił, musiałam odstawić. A miało być tak pięknie... :)

Używałam tego kosmetyku przez półtora tygodnia/ ilość zużytych opakowań: miałam opakowanie 15 ml, zużyłam troszeczkę.

Bardzo lubię firmę Eris, ale ten krem bardzo mnie rozczarował. Kupiłam, bo mam cerę mieszana, błyszczącą, a tego nie lubię. Pisze na opakowaniu, że matujący, ale tego zadania w rzeczywistości nie spełnia, jak i również nie nawilża cery, bo policzki wciaż mam przesuszone. Także pieniądze wywalone w błoto. Nie polecam :(