Coty, Airspun Face Loose Powder (Puder sypki)

Najlepszy puder jaki miałam kiedykolwiek! Mam już 3. opakowanie i na pewno na tym się nie skończy. Puder ślicznie wygładza, twarz wyglada po nim naprawdę ładnie, trwałość świetna, fakt nie utrzymuje takiej matowej buzi przez długie godziny Ale dla mnie to nawet lepiej bo nie mam twarzy świecącej się jakoś nadmiernie a nie lubię tez efektu matu na twarzy, co nie znaczy ze się świece. Twarz wyglada zdrowo, nie świece się nigdy ale jednocześnie nie jest to ciężki mat
Wydajność po prostu cudowna. Maluje się codziennie i używam tego pudru i przy takim stosowaniu starcza mi na 9/10 miesięcy
Zdarzyło się tez ze puder mnie zapycha (mam cere z niedoskonałościami, sucha) jednak z tym nic takiego się nie dzieje
Kupuje go albo jak sama jestem w stanach, jednak częściej proszę znajomych żeby mi przywieźli
Jednak w Polsce tez można go kupić online, przy takiej pojemności i jakości uwazam ze cena jest niska
Niewątpliwie warto go spróbować
Mam odcień translucent a nie jestem typowym bladziochem jednak puder idealnie się dostosowuje, nie bieli

Jest to puder, który jak dla mnie prawie się nie różni od kultowej Laury.
Efekt na cerze jest w zasadzie identyczny, Laura może delikatnie bardziej wygładza cerę, ale jest to naprawdę prawie niezauważalne.
Mam odcień transculent extra, który ma delikatne zabarwienie, ładnie ujednolica cerę, nie bieli. Ma postać delikatnego, aksamitnego proszku.
Cena jest genialna ok. 60 zł za opakowanie, które jest GIGANTYCZNE, bo aż 65 g! Dla porównania Laura ma tylko 29 g.
Jedyne co może odstraszać to zapach, który jest bardzo intensywny, ale taki był zamysł producenta ponieważ puder został stworzony przez francuskiego perfumiarza Francois Coty. Zapach to typowy zapach „dawnych” kosmetyków, mi się kojarzy z charakterystycznym zapachem pudru babci ;)

Puder poniżej przeciętnej, nie rozumiem zachwytów. Mat utrzymuje kiepsko, pod tym względem znam dużo lepsze i lepiej dostępne pudry. Z moim ulubiony pudrem nie świecę się przez jakieś 7/8 godzin, zależnie od podkładu (cera tłusta), tu co dwie już wypadałoby pudrować. Widać go na twarzy, bo trochę ciastkuje wszystkie podkłady, z którym go używałam (nie ważne jak nakładany gąbką czy pędzlem). Jest po prostu ciężki. Moja wersja miała być bez koloru, a ewidentnie go ma i rozjaśnia mi podkład (efekt zostaje przez cały dzień, nie wtapia się).
Zapach ciężki do zniesienia i bardzo intensywny. Utrzymuje się nie tylko na pędzlach (lepiej mieć do niego osobny), ale i w pomieszczeniu gdzie go otworzono, jak również na twarzy...przez bardzo długi czas.Pachnie bardzo podobnie do kremu Nivea w podstawowej wersji, tylko jeszcze mocniej (bleee :()
Zużywam go powoli, czasami jak mój ulubiony się skoczy-nim dojdzie nowy.

Podsumuję to tak: on nigdy się nie skończy, zwłaszcza przy tak gigantycznej pojemności, a ja nigdy nie kupię nowego i za free też go nie chcę.

Długo myślałam o nim, aż w końcu zakupiłam w kolorze translucent. Duża gramatura w dobrej cenie, ma zapach który nie każdemu może odpowiadać mi natomiast się podoba. Jest lekko beżowy i lotny. Silnie matuje i wygładza obszar w okolicy noska. Pod oczy nawet nie ma mowy bardzo by przesuszał. Cerę mam mieszaną tłusta strefa T i normalne policzki i broda. Nie ważył się i dobrze utrzymywał. (Może zmienić kolor podkładu)

Podoba mi się tylko legenda dotycząca Coty Airspun - receptura niezmieniona od 1935 roku, stworzona przez samego Francois Coty, przez całe dziesięciolecia utrzymał się na rynku - brzmi ładnie i tak vintage'owo - ale przejdźmy do konkretów.
Puder mieści się w ogromnym pudle i jest go naprawdę sporo - zatem wydajność nie podlega dyskusji. Pierwszy w składzie mamy talk i to po aplikacji bardzo się czuje. Skóra jest nim nieco przyduszona, pojawia się uczucie suchości. Jeśli dodatkowo zastanowimy się nad funkcjonalnością talku w kosmetyce oraz potencjalnym ryzykiem możemy zwyczajnie nie chcieć trzymać go na twarzy ;) Wbrew opisowi nie jest aksamitny, podzielam zdanie poprzedniczki - jest dość tępy i ciężki. Na twarzy wygląda dość przeciętnie, nie ma tragedii, ot puder jak puder, ale efektu WOW nie ma. Początkowo jest dość matowy, z czasem w zależności od skóry i tak w końcu spłynie.
Zapach mocny i staroświecki - nie spodoba się każdemu, a może też przeszkadzać.
Na początku jakoś tolerowałam ten puder, ale z upływem czasu coraz bardziej mnie wysuszał, bardzo go czułam na twarzy i moment demakijażu stanowił wielką ulgę :)

Puder jest jakiś taki... ciężki i tępy. Na pędzlu niby mgiełka, na twarzy jakoś ten pędzel nie sunie gładko. Jakościowo może być, ale znam lepsze, natomiast bardzo przeszkadza mi opakowanie, które dozuje za dużo produktu, puder pyli wszystko wkoło (mimo swojej "ciężkości", jakoś inne pudry nie lądują mi nigdzie poza twarzą) i ma bardzo intensywny zapach, momentami wręcz nieznośny.

Szczerze mówiąc nie byłam przekonana do tego pudru, ale skusiłam się że względu na mnóstwo pozytywnych opinii. Nie spodziewałam się że puder okaże się aż tak dobry! Jakiś czas temu byl problem z kupnem pudru w naszym kraju ale widzę, że coraz więcej sklepów zaczyna go mieć w swojej ofercie. Ja kupiłam na glowshop pl i mam nadzieję że nie zniknie bo naprawdę jest wart tych pieniędzy :)

Puder ładnie wygląda po aplikacji i dobrze matuje przez kilka godzin, lecz później zaczyna wyglądać nieestetyczne i ciastkuje się. Minusem jest też opakowanie, ja zawsze wkładałam puszek aby puder się nie wysypywał, oraz zapach, który jest bardzo intensywny ale można się do niego przyzwyczaić po dłuższym stosowaniu.

Prawie idealny

Nie będę się bardzo rozpisywać bo puder dla mnie posiadaczki cery mieszanej jest praaawie idealny. Matuje doskonale, wytrzymuje 9-10h bez żadnych poprawek co dla mnie było ogromnym zaskoczeniem nie dając przy tym płaskiego matu. Co do zapachu mi się podoba (puder dla dzieci) po paru minutach w ogóle go nie czuję. Natomiast kolor...tu jest największy problem...Mam wersję translucent extra coverage na zdjęciu wydawał się lekko żółty natomiast w rzeczywistości jest różowy...i zmienia kolor mojego podkładu dramatycznie. Używam podkładów o żółtej tonacji w połączeniu z pudrem transparentnym wszystko wygląda super nie odcina się i nie ma żadnego problemu. Gdy zobaczyłam w świetle dziennym podkład w moim idealnym kolorze w połączeniu z tym pudrem byłam w szoku...różowa świnka jak nic. Użyłam go parę razy na przemiennie z pudrem,który nie robił nic z tych rzeczy i zawsze było to samo kończyłam z różową twarzą używając pudru Coty czego nienawidzę...Może zmieszam go z innym żółtym pudrem i coś pomoże,ale na razie straciłam ochotę żeby go używać mimo cudownego matu...Przesyłam również zdjęcia, pierwsze z samym podkładem a drugie po przypudrowaniu i same zobaczcie o czym mówię...

Makeup w stylu retro

Zacznę od minusu, który oczywiście nie dla wszystkich musi nim być. A mianowicie zapach produktu. Mocny, intensywny przywodzący na myśl perfumy w stylu vintage. Moja świętej pamięci babcia posiadała w swym magicznym kuferku (który całe dzieciństwo mnie intrygowal) puder z puszkiem który otrzymała od amerykańskiej ciotki, jakby rodem wyrwany z lat 60.ubieglego wieku. Pachniał niemalże identycznie. Zresztą nawet opakowanie recenzowanego inspirowane jest stylem retro co w pewnym sensie ma swój urok. Zapach czuje na skórze bardzo długo. Wrazliwszym nosom owy fakt może nie przypaść do gustu. Cała reszta natomiast, to jak matowi, jak ujednolica cerę, jak utrwala makijaż na duży plus! Kosmetyk jest drobno zmielony, pięknie współgra z podkładem. Nie zapycha cery, ani jej nie podrażnia, choć jego woń mogłaby na to wskazywać. Nie tworzy efektu maski na twarzy, nie roluje się na niej, a wręcz pieknie wtapia w całość. Wisienką na torcie jest jego gramatura i cena w stosunku co do niej oraz właściwości produktu. Warto przetestować to retro cudeńko.

Loose Face Power Airspun od marki Coty jest ciężko dostępny. Udało mi się go kupić w sklepie cosibella.pl. Puder często jest porównywalny do mojego ulubionego i niezastąpionego Loose Face Power od laura mercier. Czy rzeczywiście sprawdza się tak dobrze? Powiem tak. Lepszy od Laury Mercier nie jest, ale jest dla mnie lepszy od Lock It od katvon d. Bardzo dobrze radzi sobie z utrzymaniem makijażu przez cały dzień, ale od Laury różni go okropnie intensywny zapach babcinych perfum. Niektórym może nie przypaść to do gustu. Ja czuję jego zapach przez pół dnia ale go toleruję, chociaż wolałabym aby był bezzapachowy. Airspun ma kilka odcieni. Ja posiadam Transculent Extra Coverage. Ma on lekko różowy kolor, jednak na twarzy dopasowuje się do koloru podkładu. Jest bardzo drobno zmielony i daje piękny matowy efekt na skórze. Opakowanie jest bardzo duże. Ani Laura ani Kat Von D nie posiadają takiej gramatury. 65 gram! Chyba będę go używać z 3 lata nim się skończy! ???? nie widzę na pudełku daty ważności ???? design opakowania także jest babciowy no ale firma produkuje od 1935 roku i może chcą zachować swój stary wizerunek. Ja produkt polecam, jest warty uwagi, a dużo tańszy od Laury. Szkoda że tak słabo dostępny.

Po przetestowaniu wielu pudrów matujących postanowiłam sprobowac Airspun.Byłam ogromnie zaskoczona efektem.Wiele godzin cudownego matu.Wkońcu trafiłam na puder ktory matuje na wiele godzin nie wysusza i pięknie wyglada na twarzy.Jedyny malutki minus to dziwny zapach.Mam skore mieszaną z bardzo tłustą strefą T.Ten puder to dla mnie cudo.