Jesus del Pozo, Halloween EDT

Miało być zalotnie, a jest zimno i ponuro. Zapach kupiłam pod wpływem namowy koleżanki, która używa go od lat i na niej pachniał dokładnie tak, jak opisuje go producent. Tajemnicza mgiełka z wyraźnymi nutami bukietu chłodnych kwiatów. Naprawdę cudo. Z racji tego, ze na mnie większość perfum ładnie się rozwija, postanowiłam spróbować czy i ten zapach tak ładnie się zachowa na mojej skórze. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że jest zimno i zwyczajnie...Na koleżance było czuć naprawdę kwiatowy bukiet, a na mojej skórze zapach rozkwita, ale w kierunku bardzo zimnej wiązanki cmentarnej. Nie jest zły i na letnie wieczory fajnie się sprawdza, ale ja oczekuje od perfum czegoś więcej. Projekcja jest bardzo słaba, zapach jest mocno bliskoskórny i jak dla mnie zimny. Za zimny. Nie ma w nim tej tajemniczości o która mi chodziło. Wyczuwam ogórkowość i orzeźwienie zamiast woalu mistycyzmu. Szkoda, bo zapach należy do klasyków. Nie skreślam go, bo jest poprawny, ale ochów i achów na pewno nad nim wznosić nie będę. Trwałość również poprawna około 6/7 h. Liczyłam na bardziej halloweenowy klimat i większe emocje. Flakon ładny, wyglada jak szklana kopuła. Ot taki zachowawczy dzienniaczek dla fanek świeżych zapachów. Cena bardzo ok.

Pośród tylu pochlebnych opinii, zaczęłam się zastanawiać nawet, czy ja miałam okazję testować ten sam zapach... Mnie nie powalił, raczej przeciętny, ani w nim nic zmysłowego ani tajemniczego. Widocznie ten zapach nie jest dla mnie, niczym mnie nie zaintrygował na tyle, by chcieć go używać. Zapach raczej delikatny, chociaż po nazwie Halloween spodziewałam się czegoś bardziej ekscentrycznego. W sumie dobrze, że miałam miniaturkę tego zapachu, bo żałowałbym wydanych pieniędzy na duży flakon.

Trafiłam na niego przypadkiem. Zapach? Niebanalny, nieoczywisty, piękny. Zachwycił mnie i musiałam go mieć w swojej kolekcji. Towarzyszy mi od jakiegoś czasu. Obecnie jest jednym z moich ulubionych. Do tego fajny design. Fakt cena nie jest jakaś męka niska, ale warto odżalwac , żeby ją kupić.

zapach ten towarzyszy mi od prawie 20 lat, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z nim w perfumerii w Warszawie u zbiegu ulic Nowy Świat i Aleje Jerozolimskie. Wtedy ich cena była dla mnie zawrotna i za każdym razem kiedy trafiałam na nie w perfumerii musiałam ich powąchać. W końcu udało mi się je kupić. Zapach obłędny, połączenie mojej ukochanej frezji, konwalii i jaśminu - kwiatów, które uwielbiam. Piękne, proste a zarazem eleganckie opakowanie. Odkąd mam ten zapach czuję się jak w czasach studiów. Długo trzymają się na skórze i dają poczucie świeżości. Nigdy później nie natknęłam się na perfumy choć w części zbliżone do tego zapachu. Jest jedyny i niepowtarzalny.

Zawsze do niego wracam. Mój numer jeden. Większość perfum mi śmierdzi. Mam jednak wrażenie, że z biegiem czasu są coraz świeższe i kiedyś pachniały bardziej metalicznie. Używam na dzień, na wieczór, na noc. Delikatne. Dość trwałe, chociaż kilka lat temu były trwalsze:( Kupuję tylko w drogerii stacjonarnej. Kiedyś nabyłam w reklamowanej perfumerii internetowej i śmiem twierdzić, że zapach został rozwodniony pół na pół. To nie było to. To jeden z niewielu zapachów, które toleruje mój nos.

Perfumy, których zaczęłam używać w gimnazjum i są ze mną ponad połowę życia. Mimo że nie wpisują się w moje obecne preferencje zapachowe, mam do nich ogromny sentyment i zawsze znajdą miejsce na moim stoliczku z zapachami.

Przede wszystkim ogromny plus za kompozycję - świadoma kontrowersji, które może wywołać moja opinia, stwierdzam, że są to jedne z najbardziej charakterystycznych zapachów na rynku. Perfumy są tak specyficzne, że nie ma opcji pomylenia ich z jakimkolwiek innym zapachem. Nawet, gdybym przez lata z nich nie korzystała i nagle poczuła je na kimś - zidentyfikowałabym je bez trudu. Charakterystyczne połączenie nut kwiatowych, z metalicznymi, wręcz lekko chemicznymi nutami morskimi jest absolutnie nie do podrobienia.

Perfumy są do tego bardzo trwałe, mają potężny ogon, a przy tym są naprawdę tanie.

Kusiły mnie od dawna na półkach perfumerii, ale na zakup zdecydowałam sie dopiero kilka miesięcy temu. Bardzo cieszę się ze swojej decyzji by zostać właścicielką tego cudeńka. Używałam w swoim życiu kilku zapachów, którym byłam wierna przez dłuzsze odcinki czasu, ale te jako pierwsze w stały się prawdziwym generatorem komplementów zarówno od znajomych jak i nieznajomych ludzi. Zapach jest ujmujący, trwały i naprawdę wyjątkowy w swojej kompozycji. Polecam kobietom, które lubią emanować nutką tajemniczości.

Moje ulubione perfumy i jedne z niewielu od których nie boli mnie głowa. Pierwsze psiknięcie może nie powala na kolana, ale później dzieje się coraz piękniej. Kupuję w drogeriach, niestety raz zakupiłam przez internet(reklama w TV kusi) i były wyjątkowo nietrwałe. Dla mojego nosa jest to dość świeży, słodko-kwiatowy zapach, czasami czuć coś metalicznego co uwielbiam. Wiem, że każdy odbiera je inaczej. Lepiej psiknąć się w perfumerii przed zakupem i chwilę odczekać, bo zapach bardzo się zmieni. Przynajmniej na mojej skórze tak się dzieje.

Perfumy zakupiłam w ślepo w internecie, kierując się wyłącznie opisem nut zapachowych. I nie zawiodłam sie. Zapach jest ciepły, mocno kwiatowy. Jakimi kwiatami pachnie to nie wiem. Za pierwszym razem wydało mi się, że czuję tam fiołki. Teraz już nie potrafię rozpoznać konkretnych kwiatów. Zapach jest średnio trwały.- ok 4-5h. Flakon bardzo ładny, oryginalny, niespotykany. Pasuje na sezon jesień-zima i ja właśnie w tym okresie go używałąm. Zapach był fajny, ale nie wiem czy zakupie go ponownie. Nie zachwycił mnie bardzo.

Mój ulubiony perfum,którego odkryłam dzięki drogerii Hebe.Podczas niejednych zakupów wpadł mi w ręce.Teraz testując go ponownie po półrocznej przerwie muszę powiedzieć,że idealnie wpasował się w porę.Jest to zapach tajemniczy,owiany nutką magii o fioletowej barwie.Nie jest zbyt ciężki,ale to także nie jest lekka mgiełka.Pasuję na sezon jesienno-zimowy,ale latem podczas wieczornej imprezy także się sprawdzi.Jego nazwa niezwykle wpasowuje się do flakonu i całego zawartego w nim zapachu.Perfum zapada bardzo głęboko w pamięć i czując go na ulicy od razu wiemy,że to Halloween.Jego cena jest bardzo przystępna i niejednokrotnie można go dostać w promocji.

To jedne z tych perfum, których flakon mam ochotę robić o podłogę, ale mają w sobie jakiś mały, intrygujący pierwiastek, który nie pozwala mi tego zrobić. Są...dziwne. Mroczne, wręcz cmentarne (idealne na święto zmarłych...), sterylne, słodkie w taki upiorny, mistyczny sposób. Do noszenia absolutnie się nie nadają, bo wzbudzają we mnie lekkie przerażenie. Jednak nie są odrzucające, czy źle skomponowane. Po prostu... są jak dzieło sztuki, którego kunszt możemy docenić i próbować zinterpretować, lecz za żadne skarby nie chcielibyśmy, aby zawisło na ścianie w naszym przytulnym domu. Nazwa niezwykle adekwatna do zapachu. Mają w sobie coś metafizycznego. Wyczuwam przede wszystkim jaśmin i banana. Trwałość i projekcja dobre. Czasami podbierałam mojej mamie, która niestety została obdarowana całymi 100ml tej trucizny, ale chyba przestanę. Na zimę i w trakcie świąt wolę się porządnie rozgrzewać, a nie mrozić do szpiku kości ;)

Dla mnie jest w nim czegoś za dużo. W zasadzie chyba za dużo namieszane. Na dłuższą metę mnie męczy, a wytrzymuje naprawdę bardzo długo.
Jest kwiatowy, ale te kwiaty nie kojarzą się ze świeżością, z wiosną i słońcem, nazwa słuszna, bo może jest w nich coś takiego grobowego. Określiłabym ten zapach intensywnym na wieczór.