Thierry Mugler, Angel EDP

Trzeba przyznać, że jest to zapach niezwykle dyskusyjny. Będzie miał tyle samo zwolenników co i przeciwników. Nie można mu jednak odmówić oryginalności. Długo zastanawiałam się nad jego kupnem, bo są to jednak perfumy trudne. Dlatego zaopatrzyłam się najpierw w kilka próbek. Po ich zużyciu wiem już, że jeszcze jakiś czas się wstrzymam. Nie jestem fanką slodziaków. Zawsze jest mi od nich niedobrze i przyprawiają mnie o mdłości. A w przypadku Angela jest inaczej. Nie miałam bólu głowy ani nie było mi od nich słabo. Jedyne co mi w nich trochę przeszkadza to nuta miodu. Ze względu na nią nie zdecydowałam się na zakup tych perfum. Być może za jakiś czas zmienię zdanie. Angel jest dziki, nieoczywisty, nieprzewidywalny, sprzeczny, ale ma w sobie moc przyciągania. Bardzo mnie kusi, choć teoretycznie to nie mój świat. Trwałość i projekcja zabójcze.

Dostałam zapach w prezencie, od początku czułam, że nie jest on dla mnie, jednak postanowiłam dać mu szansę. Po miesiącu stosowania nadal podtrzymuję to zdanie, nie przekonałam się do niego.

Zacznę od flakoniku. Jest prześliczny, oryginalny. Ładnie się prezentuje na mojej toaletce... Wygodnie się go używa, dla mnie taki nietypowy, jednak bardzo mi się podoba.

Co do zapachu... to nie... jest dla mnie za ciężki, za mocny, za duszący... Jest wyczuwalny cały dzień. Bardziej sprawdziłby się zimowymi dniami... jednak ja już więcej go nie użyję, przekazałam flakonik dalej swojej przyjaciółce, ponieważ nie jestem w stanie dalej go używać. W upalne dni jest dla mnie zbyt ciężki. Jest mocno słodki, czuję w nim słodycze, oraz coś orientalnego... jakby paczuli. Połączenie kompletnie nie dla mnie, aż boli mnie od niego głowa.

Jeżeli ktoś czuje się w takich zapachach to polecam, jednak ja jestem zwolenniczką czegoś lżejszego...

Opis nut zapachowych jest pełen słodkości, więc wydawałoby się, że ja, fanka słodkich zapachów, polubię je.
Flakon prezentuje się pięknie, nietuzinkowo. Podoba mi się motyw gwiazd, co dodatkowo mnie zachęciło go ich wypróbowania.
Niestety zapach jest rozczarowaniem. Zgadzam się z opisem, że są ekscentryczne. Perfumy pachną dla mnie osobą zmarłą. Nie wiem czy wynika to z jakiejś konkretnej nuty zapachowej czy ich kombinacji, ale jest to dyskwalifikujące. Próbowałam dać im szansę wiele razy, nie dowierzając, ale niestety za każdym razem było tak samo. Cały czas czuje tę cmentarną nutę, niezależnie od temperatury mojego ciała czy warunków pogodowych. Dopóki producent nie podejmie się reformulacji składu, nie są czymś po co chcę sięgać. Gdyby zapach był nieco mroczny, ale słodki byłoby dla mnie w porządku, tutaj jednak wyłania się po prostu zapach zwłok, prosektorium, cmentarza. Nawet nie Kościoła, wtedy byłby bardziej kadzidlany. Podejrzewam o to paczuli w połączeniu z karmelem (lub czymś przypominającym karmel), ale mogę się mylić.
Trwałość jest bardzo dobra.

Co tu dużo pisać, zapach to bardzo indywidualna sprawa. Jedni lubią kwiaty, inni cytrusy a ja lubię słodycze i w perfumach i do jedzenia :):)
Zakochałam się w nim od pierwszego wąchania i jest ze mną już mnóstwo lat, czasami zastępuję go inną słodyczą.
Zapach jest w moim odczuciu słodki ale nie mdły, ma swój charakter i uzależnia.
Jest bardzo trwały, pięknie rozwija się na skórze... Idealny dla kochających wyraziste słodycze.

Zapach jest faktycznie intrygujacy i ciekawy główna rolę gra tu paczula która jest dla mnie dość mroczna doslodzona karmelem wanilia tez jest wyczuwalna niby słodko zaraz ponuro minimalistyczne jezyna i znów paczula z każdym wechem czuć coś innego zwariować idzie nie mój zapach jest bardzo trwały czuć go cały dzień może i mi się podoba jak go czuję na kimś chwile flakon hmmm czy mi się podoba chyba nie

Pierwszy zapach, który przenosi w inny wymiar. Nie wiem jak można było stworzyć coś tak niesamowitego,żeby samym zapachem wyrazić tyle emocji.
Jedni ubóstwiają, drudzy nienawidzą Angela ale pewne jest to,że nikogo nie pozostawia obojętnym. Czytając recenzje i nosząc na sobie osławionego Muglera zaczęłam szukać odpowiedzi, dlaczego ten zapach jest taki kontrowersyjny?
Przyznam,że pierwsze psiknięcie jest takim zmasowanym atakiem nieokreślonej mieszanki: słodko-ostro-korzennej. Jednak bardzo szybko przeistacza się w to "COŚ", co intryguje i obezwładnia. Ciągle chce się ten zapach wąchać i próbować go odgadnąć ale niestety się nie da. To tak idealnie skomponowany zapach,że powstała wręcz osobowość zapachowa-Angel. Na początku przez tą obecność czułam się nieswojo, odczuwałam nawet jakąś nutkę grozy :D ale i tak przepadłam rozkoszując się nim. Jednak swoje prawdziwe oblicze odsłania dopiero po paru godzinach-już nie czuć go z taką intensywnością tylko czasem lekkim podmuchem przypomni o sobie i wtedy pojawia się magia,niesamowite uczucie zmysłowe, które nie sposób określić.

Niektórzy zarzucają Angel "trupią nutę"...i faktycznie może się pojawić ale w wyjątkowej sytuacji czyli wysoka temperatura i spocenie się. Dlatego latem lepiej go nie używać. Choć mam też teorię, że Angel reaguję z ph skóry,który każdy ma inny. Stąd może te niektóre recenzje o "zgniłym mięsie".

Podsumowując, zapach Angel jest wyjątkowy, genialny, nietuzinkowy jak kreacje Muglera. Niesamowicie trwały i wydajny-jedno psiknięcie wystarczy,żeby uwolnić Angela. Na pewno nie dla wszystkich, trzeba być świadomym tego zapachu.

Zarówno dosłownie - z uwagi na charakterystyczny kształt flakonika, ale i metaforycznie, gdyż perfumy są niezwykłe i piękne... nieziemsko.

Z pewnością, jak wszystkie kompozycje Thierry Muglera, bardzo mocne i wyjątkowo trwałe, co choć w części rekompensuje ich horrendalną cenę, natomiast od kiedy pamiętam, już od czasu ich wykreowania w 1992 r. (30 lat wstecz! a ja jestem już na tyle stara, żeby to doskonale pamiętać) "Angel" miały opinię perfum, które nie pozostawiają obojętnymi, i albo się je uwielbia, albo ich nie znosi.

Coś w tych słowach jest z prawdy, i choć osobiście nie przepadając za zbyt mocnymi perfumami, a i pomaleńku wyzbywając się fascynacji nurtem gourmand w perfumiarstwie, nie będę ich używać, to jestem pełna podziwu dla ich niezwykłej urody.

Perfumy o wyjątkowo bogatym bukiecie (łatwiej wymienić, jakich nut w nich nie ma), ze swoimi akordami słodkimi, paczulowymi, owocowymi i karmelowo-waniliowymi ewidentnie reprezentują trend gourmand, natomiast myliłby się Każdy, uważający że to idealny na randki, erotyzujący, przylepny i ulepny słodziaczek, jakich w ostatnich latach w sprzedaży wiele. Faktycznie uderzają i pachną do końca wybitnie długiej projekcji głównie podbitym innymi nutami tandemem wanilii oraz karmelu, natomiast to para wśród pozostałych kompozycji typu gourmand - iście królewska.

Karmelowo-waniliowa słodycz nie przesłodzona, a choć bezsprzecznie sensualna, to jednocześnie zdystansowana, ultraelegancka, chłodna, niemal wyniosła.

Aż tak niebotycznie wysoki - sięgający gwiazd - poziom szyku wśród słodkich i zazwyczaj przytulnych wód o karmelowych nutach to rzadkość, i właśnie z uwagi na tę niezwykłość zapachu, przed zakupem lub zamówieniem sobie na prezent, warto perfumy na sobie przetestować, aby przekonać się, czy aby jednak nie jest się Reprezentantką tych Osób, które jednak oryginalności "Angel" nie znoszą, lub - niczym skromna moi - choć cenią, to ich nie będą stosować

10 lat temu pierwszy raz spróbowałam przygody z Angel. Ten zapach jest niesamowity. Otacza się aurą tajemniczości i kobiecości. Idealne na randkę. Używając ich czuję bardzo pewnie. Dodają odwagi i siły. Czuję się jak Gwiazda na czerwonym dywanie ! :D
Nuty głowy: jaśmin, bergamota, wata cukrowa, strączyniec, mandarynka, kokos, melon.
Nuty serca: róża, orchidea, śliwka, czerwona porzeczka, lilia, jeżyna, jaśmin, brzoskwinia, morela, miód.
Baza: wanilia, piżmo, karmel, ciemna czekolada, paczula, ambra, fasola tonka.

Bardzo bałam się nabyć ten zapach. Naczytałam się że pachnie jak stara piwnica, jak grób. Kiedys będąc w znanej perfumerii psikalam Angela na nadgarstek. Byłam przerażona a jednocześnie bardzo ciekawa. Czytałam że pachnie on naprawdę różnie na osobach. A na mnie? Totalny słodziak! Pierwsze co wyczuwam to paczulę( która dodaje ciężkości i tej zakurzonej nuty) w połączeniu z toną karmelu ( uwielbiam paczulę np. La vie est belle). Na drugim planie czuję ogromne ilości miodu. Sam zapach miodu nie jest moim ulubionym ale on jest przykryty karmelem wiec daje to niebanalne połączenie. Projekcja przeogromna. Trwałość i projekcja na równi z La vie est. Zapach zaczynam nosić w połowie listopada. Skończę pewnie z końcem lutego. Sam Zapach kojarzy mi się ze świętami. Zapach dla osób odważnych i lubiących bardzo słodkie zapachy.

Obok Angel'a nie da się przejść obojętnie, budzi skraje emocje. Albo się go kocha albo nienawidzi. Stara szkoła, nieco retro. Bardzo seksowne, uwodzicielskie. Bogactwo składników. Prym wiedzie nieco mroczna, piwniczna paczula, osładza ją tona czekolady, miodu, karmelu i wanilii. W tle puchate piżmo, miks owoców, kwiatów, odrobina wiórków kokosowych. Całość doprawiona szczyptą kręcących w nosie przypraw. Brzmi niczym mieszanka wybuchowa, sporządzona przez Dr. Jekyll and Mr. Hyde. Taki właśnie jest Angel - mocarny i nieprzewidywalny. Gładki, kobiecy a jednocześnie chropowaty i głośny. Oziębły i ciepły jednocześnie! Czasem ciężko je udźwignąć na sobie. Wysoce zalecany umiar. Pełnowymiarowy flakon tylko dla wielbicieli!



ZALETY:

- Flakon - piękna, minimalistyczna gwiazda z niebieskim płynem, ozdoba toaletki.

- Zostawia za sobą ogon.

- Trwałość i projekcja ponad przeciętne. Na skórze czuć je po kąpieli, na ubraniach do prania.

- Dostępność.

- Cena.

- Mega kobiece, zaczepne, uwodzicielskie i seksowne.

- Head turner.

- Skład.


WADY:

- Popularny.

- Użyty w dużych ilościach skutkuje efektem przeciwnym od zamierzonego.

- Migrogenne.

Perfum jest dość intensywny, to wielki plus, warto go jednak wypróbować, bo jest to zapach intrygujący. A, gdy trafi swój na swego wówczas znajomość może potrwać znacznie więcej, cenowo jest dość drogi, opakowanie jest praktyczne.

Ten zapach jest już klasykiem! Wszyscy napisali o nim niemalże wszystko (ale dorzucę od siebie jeszcze kilka słów).
Ja uwielbiam ten zapach! Jest jednym z moich faworytów, ale prawdą jest, że reakcje na niego są skrajne (można lubić lub nie, nie da się być obojętnym!).
FLAKON! - no cudo po prostu. Skrywa krystaliczny niebieski (wręcz lodowy) płyn. Samo to przywodzi na myśl typowe "świeżaki" - takie cytrusowo-wodne. No i jeszcze sama nazwa: Angel - lekkie, nieuchwytne, ulotne... NIC BARDZIEJ MYLNEGO - nie dajcie się zwieść! Zapach jest dość ciężko, specyficzny (trochę słodki, trochę korzenny - ciężko go opisać), niesamowicie trwały! Dzięki temu jest bardzo wydajny.
To jest mój hit! Ale koniecznie trzeba wypróbować przed zakupem.